Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Toxyczna

Zycie po toksycznym zwiazku

Polecane posty

Gość wsieci
ja też mam wrażenie że żyję w toksycznym związku i nie wiem za bardzo jak sobie z tym radzic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj pozycja pozycja...:) Tak piszesz o milosci jakbys wiedziala dokladnie ze jest mozliwa ona tylko w zwiazkach formalnych.. a ja ci powiem ze jest wlasnie na odwrot.. Wolnosc i zaufanie,ktorym obdarzaja sie wlasnie w tych zwiazkach kochankowie..Prowadzi do poczucia prawdziwej nie przymuszonej milosci..I tu masz paradoks..Bo wlasnie w takich zwiazkach milosc jest najwiekrza...Nie dlatego ze zakazany owoc wiecej smakuje.. DLatego ze jest wolna od oczekiwan...Nikt nikogo do niczego nie zmusza..Sa wolni.. Czasami wystepuja to uczucie u normalnych par..Ale wlasnie kochankowie maja to do siebie.,,,ze wolnosc daja sobie OGROMNA. I tu rodzi sie wspaniale uczucie.. no dobra nara. gardlo mnie swedzi ,zmiana pogody ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no wlasnie Ewa...Ja mialam nadzieje na zwiazek z milosci.. Ale przyznajac sie wam w skrycie:) na poczatku to bylo tylko olbrzymie porzadanie,nie majace nic wspolnego z miloscia.. On jaral mnie, ja jego.. i juz.!!.. Tak naprawde nigdy sie nie otworzyl do mnie..Poprostu byl...wiec pomyslalam niech bedzie..tak sobie..z braku laku,,,bylo mi smutno i nudno. Nie to ze chcialam zastapic cos czyms..poprostu nudno i smutno.. moja duchowa droga sobie szla calkiem obok jego..i wlasciwie idzie do tej pory calkiem obok innych rzeczy... Pomyslalam sobie jak by milo bylo gdyby moja duchowa wiedza miala odbicie w praktyce:) W nim!:) Ale to bylo zbyt Egowe..manipulacyjne..Wiecie co...chyba duszy sie nie da oklamac hahahahahahha,,oszukac hahaah:) no coz Jesli kocham naprawde,,to nawet gdyby on mnie wykorzystywal z zimna krwia..NIE ODCZUWALA BYM DYSKONFORTU PSYCHICZNEGO poprostu nie odczuwala bym..bo ja kocham i mam wszystko gdzies.. a jesli odczuwalam dyskonfort gdy mialam sie z nim spotkac i w roznych innych sytuacjach,,to znaczy ze cos bylo nie tak z ta moja miloscia,. To znaczy to bylo CHCENIE.nie milosc:) Ale wiecie co jest najsmieszniejsze..ze teraz gdy chcenie jest (OSWIETLONE) swiadomoscia ze to bylo chcenie.. To jakos czuje sie dziwnie... bo wiem ze zaczne kochac,,gdy nie bedzie cech egowych wokol milosci... Moze zaczne kochac siebie. Bo pzreciez ja nie mam nic wspolnego z Ego,, z calym zyciem ktore nosze w sobie..Ja jestem miloscia.. to ja sie pytam serdecznie gdzie ona jest.. dlaczego nie czuje ze kocham

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny,pytałam na temacie kuchennym ale nikt nie odpowiada a potrzebuję jaknajszybciej przepis bo mi sie grzybki zmarnują,czy ktos zna przepis na grzybki marynowane w occie? chodzi o podgrzybki,prosze o szybciutką odpowiedz:):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mrowkowska: Pozdrawiam. Milosci do mezczyzny nie mozna sobie wypracowac... Ona jest darem - przychodzi sama. Ale zeby przyszla (ta prawdziwa) trzeba pokochac siebie, a wiec szanowac tez. Szacunek do siebie jest bardzo wazny...A szacunek do siebie jest konsekwencja milosci do siebie. Zacznij Lalcia od wybaczania sobie... i lagodnosci. To bardzo wazne. Przynajmniej ja tak - z doswiadczenia - widze. Milosc nie ma nic wspolnego z akceptowaniem wszystkiego. Jesli sie nie jest gotowym na ustawienie wlasnych granic kazdego dnia, we wszystkich sprawach zyciowych..z miloscia do siebie jest kiepsko. Lalcia - jak zawsze 🌻 Pozdrawiam Ewe:) Szklanke:) Quest:) Gazele:) Acha - i Cma pozdrawiam mocno:) Pozycje :) Widziaalna:) NoName:) Z Mazur:) Co u Ciebie? Oraz wszystkich innych. I nowe dziewczyny tez :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
juz znalazłam w necie:) Grzybki marynowane grzybki marynata (proporcje na 1,5 litra) woda - 1l cukier - 3-4 szkl. ocet - 1,5 -2 szkl. cebula - 1 szt. pokrojona w cienkie krążki czosnek - po 2 ząbki na planowany słoik przyprawy - sól (1 łyżka), pieprz (płaska łyżeczka), gorczyca (1-2 łyżki), listek laurowy (1 na słoik). Oczyszczone grzyby zagotować wraz z cebulą, czosnkiem w dobrze osolonej wodzie - gotować ok. 10 minut, następnie odsączyć i włożyć do słoików. Przygotować marynatę: zagotować wodę z cukrem i gdy cukier będzie już prawie rozpuszczony dodać ocet, i przyprawy, zagotować i zalać grzybki w słoikach, do każdego słoika wlać 2 łyżki oleju i mocno zakręcić . :) i teraz jeszcze(poki gotuję) to powiem wam cos ciekawego:) zawsze dostawałam grzybki od kogos z rodziny,teraz ten ktos okazał sie fałszywy... no myslalam-ze po grzybkach:( a tak je uwielbiam!!! a tu-okazało sie,ze porazka zamiast mnei osłabic-to mnie wzmocniła! bo bede miałą swoje grzybki i bez łachy!!! a teraz powiem dziewczynom,ktore boja sie,ze jak zostana same to sobie nie poradzą(wlasciwie powinnam to napisac na moim dyzurnym topiku) nie tylko sobie poradzicie,ale...... zobaczycie,ze jest o wiele LEPIEJ!!!🌻 buzka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a mnie sie wydaje ze milosc do siebie,jest wynikiem akceptacji calego wszechswiata ktory w sobie mamy...(mowie tu o calej naszej socjalizacji-wszystkim z czym sie zetknelismy-i co mialo na nas wplyw-a wszystko mialo) ..w momencie akceptacji swiata w nas-tego z czego sie skladamy..spontanicznie wyplywa uczucie..I nie jest to wynikiem wczesniejszego szacunku,czy wczesniejszyej umiejetnosci stawiania granic -nie...Jest to wynikiem akceptacji siebie jako siebie..siebie powstalego w swiecie wewnetrznym..Ja =swiat. Nastepnym stopniem..gdy jest akceptacja PELNA-mowie pelna bo to jest bardzo warzne..Pol pelna tworzy klamstwo... nastepnie pojawia sie milosc..milosc do siebie..milosc do swiata..Czlowiek rozumie ze to co nosi w sobie,smutki i cierpienia..nosza rowniez inni..poczym urodziny WSPOLCZUCIA do siebie ,do ludzi.. ...puzniej mozemy mowic o asertywnosci...szacunku... On wyplywa pod wplywem milosci do siebie.. Jest jak najbardziej prawdziwy..i odczuwalny... Nie dasz skrzywdzic przeciez osoby kochanej.. Podarzasz za miloscia,i to ona nie pozwala ci dac sie skrzywdzic..podarzasz za miloscia i to ona mowi o szacunku do samej siebie.. Ona jest motorem... mozliwe ze komus udalo sie uzyskac milosc do siebie...bedac asertywnym,szanujac sie..wyznaczajac granice.. ALe gdy to ROBIL-to co go tak naprawde do tego popychalo? strach ? czy milosc?... O to mi wlasnie chodzi.. Najpierw milosc-a ona jedynie ma miejsce w akceptacji... Ja tak to odczuwam.. Problemy sa wtedy gdy nie w pleni sie zaakceptowalismy. Bo zaakceptowac sie to wielka sztuka..Jedna z najwiekrzych. Akceptacja=brak kompleksow,brak walki z soba..brak wyborow-dobre zle..brak ocen. Czy tak naprawde,naprawde,naprawde ZAAKCEPTOWALYSMY SIE W PELNI? ❤️ pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gazelka::) I jak robisz te grzybki sama - to wiesz przynajmniej, ze nie bedziesz miala muchomora w occie od \"zyczliwego\".:D ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgadzam sie z Toba w 100% Mrowkowska. I sciskam siostro :) Fajnie napisalas o szacunku do siebie samej: \"Nie dasz przeciez skrzywdzic osoby kochanej\". Czytaj - siebie. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bez milosci do siebie mozna \"wykrzyczec\" swoje granice, gdy ich brak za bardzo uwiera... ale brak milosci do siebie nie pozwoli byc stale konsekwentnym w tych granicach. Zapomni sie bowiem, co sie wymagalo i dlaczego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no tak- a teraz mozna sie niezle wkopac w problemy,gdy zamiast najpierw zaakcetowac siebie samego..staramy sie zaakceptowac kogos z zewnatrz.. tu sie naradza odleglosc pomiedzy soba-a swiatem. w taki sposob czlowiek sam sie gubi..zaczyna padac ofiara wykorzystywania..manipulacji..gubi swoj szacunek do siebie samego..zaczyna podarzac za innymi autorytetami,robi sie podlegly. Taka akceptacje mialysmy w dziecinstwie-relacja rodzic-nauczyciel. autorytet. Zeby sie narodzic drugi raz trzeba zaakceptowac siebie samego akceptacja musi nastapic w srodku nas na poczatku...ona jest matka madrosci i spokoju.. milosci i wolnosci.Zrozumienia i umiejetnosci wybaczania.. i misi ona byc w pelni..wszystkiegoo..dobrego czy zlego..bialego czy czarnego...WSZYSTKIEGO-poniewaz ona laczy wszystko w calosc..staje sie caloscia..nie jest wybiorcza..Akceptacja jest pzreciwienstwem EGO. I dlatego z niej wyplywa milosc. ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Present🌻 Ewa 🌻 tak,nie grozi mi muchomorek od zyczliwego:P az mi slina cieknie na mysl,ze zimą otworze słoik... tak sobie mysle......jednym wystarczy moment,innym olsnienie zajmuje całe lata..... czemu tak jest? dzis pewna starsza pani powiedziała mi \" to w twoim umysle i sercu musi sie cos zmienic\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dokladnie present..mozna sie przelaczyc i przeskoczyc... mozna byc asertywnym ze strachu..mozna wytyczac ze strachu granice,,mozna nie dawac soba manipulowac tez ze strachu.. i szanowac sie tez ze strachu(powiedzmy przed obgadaniem) Ale gdy asertywnosc,umiejestnosc wytyczania granic pochodzi z milosci do siebie..pozbywamy sie kapleksow i zyje nam sie samemu w sobie slodko.. taki maly raj❤️ Jak to Ewa w raju sobie zyje:) pozdrawiam cie presencik

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gazelka: Bardzo madra strasza pani.:) Tak naprawde akceptacja samego siebie zmienia wszystko. Jak akceptujemy siebie, to akceptujemy swoje wady rowniez. A jak akceptujemy swoje wady i sie ich wcale nie wstydzimy, to automatycznie akceptujemy wady innych. Samo sie tak dzieje. I wtedy (tak naprawde) nikt nas nie moze mocno dotknac. Bo jestesmy wszyscy tylko ludzmi i mamy wszyscy wady. Jesli sie czegos odnosnie siebie wstydzimy, to znaczy ze nie akceptujemy siebie w pelni. Idaalia - odezwij sie. Zastanawiam sie dzis co u Ciebie slychac i jak sobie dajesz rade. Pozdrawiam Cie serdecznie - zyczac radosci.❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fanny hill
Czesc, Mam spory problem, dlatego zajrzalam tu do Was... Otóż od pół roku jestem w związku z facetem chorym prawdopodobnie na depresję. Na początku było dobrze, ale teraz gdy mieszkamy razem, to problem zdaje sie nasilac. On potrafi sie do mnie godzinami nie odzywac, jest zupelnie bierny, zamkniety w sobie. Nie wiem jak mu pomoc, ma umowiona wizyte u psychiatry w najblizszym czasie, ale ja srednio wierze w skutecznosc farmakoterapii. Coraz czesciej sie przez to klocimy, bo puszczaja mi nerwy jak on znow mnie ignoruje, zabijajac przy okazji moja radosc zycia. Potrafie zaczac dzien w dobrym humorze, ale w ciagu dnia on potrafi wprowadzic nastroj takiego marazmu, ze mnie szlag trafia. Ja nie moge patrzec jak przegrywa zycie na wlasne zadanie, jak kolejny raz zawala szkole, bo rano jest w tak zlym stanie, ze nie ma sily tam isc. To bardzo inteligentny facet, ktory ma duzo do powiedzenia, ale jest najwyrazniej po prostu chory :( Wkurza mnie, ze to ja awsze musze decydowac gdzie bedziemy szli z kim sie spotykali, a on i tak narzeka , ze sie nudzi. Moglby tak mowic, gdyby to on czasami przejal inicjatywe, a nie biernie zgadzal sie na wszystko co powiem i potem narzekal. Dzisiaj wyszedl z domu, gdy kolejny raz puscily mi juz nerwy. Gdy sie go spytalam powiedzial, ze nie wie ani nie wie kiedy wroci. Nie mowil tego ze zloscia tylko jak jakis zagubiony czlowiek. Boze, juz nie wiem co mam robic. Kocham go, ale ten straszny marazm moze zniszczyc, to co dotad bylo pieknego miedzy nami. Ja tez jestem czlowiekiem i nie moge ciagle podporzadkowywac sie takim humorom. Kazdy by wybuchl predzej czy pozniej... Prosze doradzcie co zrobic w takiej sytuacji, bo zaczynam sie ostro martwic :(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie co czytam was i gadacie o asertywnosci wiec mam przyklad z zycia codziennego prosze bardzo mozna odniesc do wszystkiego przyklad lekko beznadziejny ale prosze cma z dzisiaj co zrobila szefowa wykonala telefon do pracownic w sobote wieczorem z suto zakrapianej imprezy i nakazala byc wszystkim pracownica w poniedzialek w kieckach w biurze oczywiscie ledwo mowila poszlam w spodniach reszta byla w spodnicach cma rok temu poszlaby w spodnicy asertywnosc czyli w odpowiednich sytuacjach mowienie nie!!!! przyklad z zycia wziety ale asertywnosc w zwiazku tak samo powinno sie stosowac bo inaczej sie ginie zatraca sie osobowosc pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fanny hill
Naprawde mam duzy problem, a nie jestem w stanie przeczytac calego topiku. Prosze o jakies mądre słowo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ludzie zyja w wielu sytuacjach..swiat jest wyzwaniem..i stawia nas w przeroznych sytuacjach twarza w twarz. Gdybysmy wszystko to co robimy zle i bez szacunku do siebie..Zapewne dawno juz bysmy sie go wyzbyli.I zylo by nam sie ciezko.. Czlowiek balansuje wsumie..wybiera...raz tak raz inaczej... zaakceptowanie tego ze,powiedzmy w pewnym momencie wyzbyl sie szacunku do siebie,pozwala mu na wybaczanie sobie-wiecznie i wiecznie Bo osobie kochanej sie wybacza.... ..i to pozwala nam zyc.... osoba kochana ktora wiecznie i wiecznie nam wybacza...ktora wiecznie i wiecznie nas akceptuje..bez wzgledu na to -przed czym zycie nas ustawilo twarza w twarz... tak jak Bog. ..a zycie....jest kolorowe:) Dlatego tak latwo jest sie otrzepac z blota i isc dalej,te lekcje przechodzi kazdy. i dlatego taka warzna jest milosc bezwarunkowa samemu do siebie. dlatego tez Bog obdarzyl nimi matki-zeby mogly nas jej nauczyc.. ..ale jak widac nie kazdy mogl ja nam pzrekazac Ps: a ja mysle ze jestem za surowa dla siebie samej present. dlatego nawet moj pzrekaz pisemny jest taki,,hmmm.. oceniam sie sama zbyt surowo-i nad tym musze popracowac.. To jak pisze o sobie jest odbierane..a puzniej sie zastanawiam dlaczego jest tak a nie inaczej odbierane...Teraz widze to jasno..czasem wyolbrzymiam,niekompetentnie do sytuacji. Ja sama sie za bardzo surowo oceniam..Po mamusi:) musze nad tym solidnie popracowac pozdrawiam was serdecznie dziewczyny🌼 ide zrobic cherbate bo mnie gardlo drapie.. bylam dzisiaj w saunie,i zimny prysznic na pzremian..ale widze ze nadal mam poszarpane gardlo.. a pzreciez mowie cicho jak mroweczka:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fanny hill Naprawde mam duzy problem, a nie jestem w stanie przeczytac calego topiku. Prosze o jakies mądre słowo Jesli chcesz zrozumiec-to musisz przeczytac caly topik,ten i tamten RAdosnki. Ja ci moge napisac cala rzeke slow..ale co ci to da? no ja widze ze masz lenia:)..a zeby zrozumiec tego lenia musisz wykosic.Len odbiera motywacje..zrozumienia.. Wiec slowa beda znaczyly tyle co slowa.. tysiace przykladow..i wszytskie sie powtarzaja..zajrzyj na stopke radosnki. pozdrawiam...i ide se...bo juz nie moge siedziec przy kapie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Skończyłam toksyczny związek
Ja jestem po toksycznym związku. Wiele wycierpiałam i straciłam wiele czasu. Sama sie w to wszystko dałam wciągnąć. Miałam męża i spokojne życie i nagle pojawił się ktoś kogo pokochałam do szaleństwa. Nic się nie liczyło tylko on. Wypełnił jakąś pustkę, zwariowałam. Trwało to wszystko około 3 lat. Podczas trwania tego związku przeżywałam chwile radości lecz również bólu i rozpaczy. Do tej pory nie wiem co sprawiło, że ten mężczyzna miał taką władzę nademną. Zrywałam z nim znajomość i wracałam. I tak wkółko. Gdy zapominałam on wydzwaniał, gdy już z nim byłam on się głupio zachowywał. Miał żonę. Teraz to jest koniec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Skończyłam toksyczny związek
Nie jest łatwo żyć po toksycznym zwiążku. Człowiek wypala się do tego stopnia, że nie wie co czuje. Próbuję z mężem ułożyć sobie życie. Miałam szczęście, że się nie dowiedział. Głupio to zabrzmi ale zaczęłam doceniać co mogłam stracić. Jednak przyznaję, że brakuje czegoś.....jak narkotyku. Nowe znajomości absolutnie nie wchodzą w gre. Nie chcę już cierpieć. Moje życie jest znów spokojne i ułożone. Czasem wraca fala cierpienia ......z nijakiego powodu, później znów jakoś leci i tak wkoło. Jest ciężko toksyny uzależniają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fanny hill:) On wymaga pomocy lekarskiej. I byc moze lekarstw. Nie bierz za duzo na siebie, bo sie przewrocisz...a jego i tak nie uratujesz.🌻 My tu gadamy jak ratowac siebie, a nie jak ratowac innych. Innych to my juz ratowalysmy, az sie same wywalilysmy - i to niezle. Skonczylam toxyczny zwiazek: Wiesz, na to mozna spojrzec tez tak, ze czegos sie z tego nauczylas. Prawda? Pozdrawiam. Pisz.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze do: Skonczylam toxyczny zwiazek:) Piszesz: \"Człowiek wypala się do tego stopnia, że nie wie co czuje.\" Tak - to prawda. :) Z tego cholerstwa wychodzi sie latami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Droga Pozycjo: Piszesz do Lalci: \"Mrówa, chyba rzeczywiście nieźle cię ta matka skrzywdziła córkom zimnych emocjonalnie i władczych matek jest bardzo ciężko w życiu twoja taka była/jest? ty stale szukasz ogólnych prawideł, a nie widzisz, że twoje problemy są bardzo szczególne.\" Wybacz, ale to Ty szukasz stale \"ogolnych prawidel\". I w tym przypadku tez.:):) To z \"matka\" Mrowkowskiej , bylo ponizej pasa. Przynajmniej na tym topiku. Pozdrawiam.🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×