Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Toxyczna

Zycie po toksycznym zwiazku

Polecane posty

Ewo❤️ Bardzo chciałabym przeczytać pozostałe trzy umowy. ;) To o słowch jest rewelacyjne. Zrozumienie tego urodziło się we mnie jakiś czas temu. Co prawda są minusy;) - niektóre kręgi ludzi zaczęły mnie uważać za osobę niekontaktową ;) Pozdrawiam bardzo ciepło Present🌻 Szklanka🌻- dzięki za słowo o ustawieniach. Kiedyś też się wybiorę. Mrówka🌻 Renta🌻 Wikunia🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
EWA ❤️ Super to o słowach. A ta biblioteka - niesamowite. FANTASTYCZNE. Jak Ty to znalazłaś? Chyba muszę znależc więcej czasu na czytanie. :) Ale ja chodze ostatnio wściekła i marudna. Roznosi mnie. EHH. Present🌻 QUest 🌻 Szklanka 🌻 Whim 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewo❤️ Wielkie dzięki za link! I życzę wszytkim dobrego dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ewo:) przeczytałam wszystko:) od deski do deski:) ewo - twój syn jest bardzo podobny do mojego EXcentrycznego; poukładany, słodki, grzeczny, uroczy dla wszystkich, póki nie znajdzie się w sytuacji nieplanowanej, gdzie nie ma czasu na pozy,bo reakcja jest błyskawiczna i wtedy wychodzi jego prawdziwa twarz; również i płytkość zauważyłam w swoim EXcentrycznym; i również potrafię już teraz powiedzieć o nim: to dobry chłopak:) dobry i kochany:) ale po swojemu jadowicie muszę zawsze dodać: szkoda że tylko chłopak:D rozumiem cię już chyba ewo; ale nadal uważam, że powinnaś przestać zgłębiać jego duszę; to jakby podlgadanie przez dziurkę od klucza czyjejś nagości; jest jaki jest; przyjdzie być może czas, kiedy życie samo ( wiadomo kto za tym \"Życiem\" stoi,prawda:) ) wszystko zweryfikuje; nie sprawisz, choćbyś nie wiem jak się starała, żeby ze zwykłej przylaszczki wyrosła ci orchidea; być może twój syn w tym życiu musi przejść taką własnie drogę; mówisz o tym, że przerwałaś krąg nieszczęsliwych kobiet w swojej rodzinie; ale to ty - oddziaływujesz na swój, wyłącznie swój los; moje dziecko jest mniej wrażliwe ode mnie; nie ma takich \"talentów\" jak ja; w wielu sytuacjach łapię się na myśli, że zachowuje się, postępuje jak jej tato; nie ganię jej, nie prostuję na \"swoją\" modłę; pokazuję jej cierpliwie inne alternatywy myślenia czy czynów; jeśli kiedyś wybierze te wskazane przeze mnie - alleluja; jeśli nie - :) kiedy miała 9 lat, powiedziała mi tak: wiesz mamuś, ja nie chciałam ci robić kiedyś przykrości i udawałam,że mi się podoba to co tobie, i smakuje to co tobie i że zgadzam się z tym co mówisz; ale od jakiegoś czasu tak nie jest; bo ty to ty mamuś,a ja to ja; my jesteśmy dwie różne osoby; więc godzę się z tym ewo, że może być ona młodszą duszą od mojej; że być może jej życie nie będzie spełnieniem moich marzeń i nie będzie chwalone przeze mnie pod niebiosa; ale to jej droga; cóż ja mogę w tym wypadku uczynić:) prosić Najwyższego o wszystko co jest najwyższym dobrem dla niej:) i tyle:) może to dlatego, że akurat doszłam do momentu, kiedy zaczynam pokładać w Nim największą ufność; wiem, że to co zaraz napiszę, zabrzmi szumnie i być może zbyt dewecjonalnie:), ale:) Bóg jest moim Ojcem; który rodzic chce źle dla swoich dzieci? Jeśli o coś prosimy i nie dostajemy, jeśli niekiedy wydaje nam się, że jesteśmy opuszczeni i skrzywdzeni, to nie dlatego, że On ma taki kaprys, albo karze nas za nasze uczynki. On wie po prostu, co jest dla mnie najlepsze. Wierzę, że w perspektywnie czasu okaże się, że dobrze że doświadczyłam tego czy tego, że mimo moich błagań i próśb nie otrzymałam czegoś - bo w wyniku tych własnie rzeczy doznam tego, co jest dla mnie najwyższym dobrem:) Tak zaczyna się powoli dziać u mnie:) nie smiem ingerować w Jego poczynania, bo On wie co robi; ufam Mu; bezgranicznie:) Ewo - niekoniecznie musi ci się podobać droga syna; ale to jego droga; przestaliście być jednością symbolicznie w momencie odcięcia pępowiny; dwa odrębne życia; dwie dusze odrębne i być może skrajnie różne; może to wszystko dzieje się nie po to, by zmienić jego, ale po to, byś widząc jego zmieniła siebie??? na to masz wpływ; jak to mawiają nasze babcie kochane:) niezbadane są wyroki Boskie:) dziękuję za linka do latarni🌼 to jest to, czego mi brakowało ostatnimi czasy:) takiego wyboru:) szkoda tylko, że trzeba oczy męczyć przed monitorem:o i tak natchniona spadam do sypialni drapać ściany z resztek taptet:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Idaalia 😍bardzo mądrze i trafnie,podpisuję się. Ja także chciałabym tak zaufać Bogu, juz tęsknię 🌼 Ewka 😍 odpuść, zostaw Bogu, a to takie trudne 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bo ewa własnie:) w tej całej mojej pisaninie mi o ten czas chodziło własnie:) każdy ma swój czas:) i swoją porę:) druga w nocy już za mną - pora odpocząć:) pozdrawiam was kobietki:) idalka🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, jak napisala Idaalka:❤️ Kazdy ma swoj czas i swoja pore.❤️ Ks. Malinski napisal: \"Uchwyc rytm swojej osobowosci. Zebys sie mogl cieszyc zyciem. Bo to jest najwiekszy dar, jaki otrzymales od boga - zycie. Bo to jest najwiekszym darem: twoja niepowtarzalnaa osobowosc. I zostan takim, jakim cie Bog stworzyl. Oswoj instytucje, ludzi, rzeczy, ktore na ciebie zewszad napieraja. I nie daj sie im przystrzyc. I nie daj sie im zgwalcic. Badz soba. Tylko wtedy mozesz dac odpowiezdz Bogu na ten najwiekszy dar - szczesciem swoim.\" Kocham Malinskiego.❤️ XXXXXXXXXXX Dla Idaalki ode mnie: czasem pisze.❤️ MILOSC jest chlebem Aniolow, bezpiecznym azylem, sytoscia i tesknota – na przemian, niewytanczonym tancem, ulga, ze juz nie trzeba udawac, sercem otwartym i zachwyconym, wzruszeniem chwila, odpoczynkiem i trudem jednoczesnie, pokornym czekaniem, muzyka i wierszem bez rymow, komunia i boskim blogoslawienstwem, przytuleniem i w przytuleniu kolysaniem. Zapachem. Zrobmy z ziemi niebo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa❤️ Szklanka❤️ Quest❤️ Wikunia - napisze - wlasnie zauwazylam..ale teraz to ja lece spac.:)❤️ Renta11❤️ Gazelka❤️ lubie Cie baardzo czytac na Psychicznym....Zycze ci tylko dobrgo❤️. A dla Mroweczki laleczki ----------->>>>>>> [serce jak stodola] Bliskoznaczna - BALONIKU!!!!!!! Gdzie jestes????????? Odezwij sie. Prosze :)❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Od wielu dni nie zaglądałam na forum. Odetkało mnie dopiero dzisiaj. Niesamowite - ostatni wpis od Ciebie Prezenciku. Wierzyć się nie chce. Ale od wczoraj spotykają mnie rzeczy nieco niezwykłe. Dopiero od niedawna zaczynam się poddawać i pozwalam prowadzić się za rękę siłom, które do mnie nie miały do tej pory dostępu. Tak to widzę na dzień dzisiejszy. Było znowu ciężko. A ja wtedy się zamykam. Przed wszystkimi oprócz jednej osoby. Dla reszty świata pozostaję zamknięta. To, co robię i mówię, to tylko pozory. Tak dla świata. A Was dziewczynki nie chcę oszukiwać więc milczę. Ściskam kochane ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Baloniku: Piszesz:\"Dopiero od niedawna zaczynam się poddawać i pozwalam prowadzić się za rękę siłom\". Ja inaczej nie moglabym juz zyc, to jedyny sposob na zycie. Dac sie poprowadzic...... A nie walka. 3mam kciuki za Ciebie. Zawsze!❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Baloniku 😍 Kiedy jest żle, to też się chowam do budy. Lecz teraz wyszlam i sobie radzę, mam tylko nadzieję, że to nie będzie wzgorze przed kolejną dziurą.Zaczęłam od radykalnego wybaczania i .......poszło. Odblokowałam się i zaczynam iść do przodu, lecz z otwartymi oczyma. Wierzę, że sobie poradzę także w przypadku przegranej. Będę sobie powtarzać, że przegrana to utajona przyszła .......wygrana, w nowym życiu. Trzymaj się. Upadamy po to, aby się odradzać i podnosic na nowo. I się tego nie wstydzić. Każdy ma swoją drogę i każda droga jest dobra. A każdą naszą decyzję możemy w przyszlości zmienić, prawda? 😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale jest mi cholernie źle. Nie potrafię się odseparować od Ex. Nie umiem nie myśleć. Okazało się, że prawie już mieszka z kobietą i jej 12-to letnim synem (nasz ma 3 latka). Są prawie jak rodzina. Świeta spędzili razem. Teraz mają jechać na feria na narty (to mi Ex powiedział w związku z faktem, że nie będzie mógł zająć się w weekend dzieckiem). Wiem,że juz po rozwodzie, wiem, że znał tę kobietę dużo wcześniej przed rozwodem, a jest mi źle. A moje poczucie wartości leży na ziemi i kwiczy. Czuje sie gorsza, brzydsza, nieporadna i ...... O matko jaki ze mnie ciężki przypadek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość delikatnie rzecz biorąć naiwna
Oj oj... ja bylam dwa lata z mezczyzna bylo cudownie mimo niepozrozumien zawsze dawalismy rade... jednak trzy tygodnie temu wszytsko szlak wziol... ja sie teraz spotykam z innym... choc placze w poduszke tesknie,.... brakuje mi jego pocalunkow slow.. gestow... po prostu jego sosoby musze jakos dac rade.. choc nadal mysle ze bedziemny razem i to mnie chyba napedza do dalszego zycia.... kochac to bol... a najgorsze ze przez moja glupote zrani inna osobe ktora sie mnba zainteresowała.... sama sie wkopałam... ale moje serce kocha... nadal kocha... choc On jest gdzie indziej jak rowniez i ja ale serce puka do tego dalszego....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewuś, dziekuję Kochana! Ja wiem, że nie chciałabym z nim juz być. Przy nim czułam sie źle. Nie wiem nawet co się stało, co mnie skłoniło, żeby wyjść za niego za mąż. Pamietam, że jeszcze jakiś czas przed ślubem On mi powiedział, że nie czuje \"iskry\". Najogólniej rzecz biorąc, chodziło mu o brak fizycznego pociagu w stosunku do mojej osoby. Po jakimś czasie jednak oświadczył się, a ja go przyjełam. Zła jestem na siebie bardzo za to. Na początku naszej znajomości nie traktował mnie wcale jakoś wyjątkowo. Po prostu był. Później, pierwsze lata małżeństwa był miły, troskliwy, ale ciągle próbował mnie zmieniać fizycznie. Jak to mnie bolało i nadal boli. Myslę, że jak wybrał sobie te koobieta i do niej czuję \"iskrę\" to może nawet im cos z tego wyjdzie. Ale to nie mja sprawa - mój mózg to wie, a dusza sie męczy, a dlaczego - nie mam bladego pojęcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewo, żal mam i to b. duzy własnie do samej siebie. Ale fakt, że on już ma którąś z kolei kobietę powoduje, że pytam samą siebie, czy ja jestem tak beznadziejna i brzydka, że on woli właśnie je a nie chciał być ze mną - takie jest obecnie moje myslenie. Coś strasznego. Jestem właściwie dojrzałą kobietą a myslę jak Kasiunda, którą sama krytykowałam. Ide szukać tego tekstu o wybaczaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Halls że się wtrącę widzę u Ciebie cały czas oddanie oceny Ciebie w ręce \"arbitrów\". Czy swoich (w Twojej głowie), czy innych. Ja mam następne źródła informacji, książkę, którą kiedyś przestałam czytać w połowie....Collina Sissona \"Niezwykła moc świadomego oddychania\". Przestałam ją czytać, bo wyjechałam na wakacje, a tam czytałam \"Rozmowy z Bogiem\" i i następne książki Walscha. I co się mi teraz okazało, po powrocie do tego oddychania, że Sisson pisze to samo, co Walsch. Mało tego. Pisze to samo, co Małachow, Rosjanin, który wydał swoje książki wcześniej od Walscha. Wszędzie oni piszą, że to nie TY,TY,TY ZROBIŁEŚ COŚ MNIE, tylko JA, JA, JA zrobiłem to sobie, używając Ciebie. To jest podstawa zrozumienia. Podstawą jest zrozumienie, DLACZEGO uważam się za osobę niegodną miłości! Czy to jest rzeczywiście moją prawdą? Kto mi ją wpoił? Dlaczego? Czy ta osoba sama nie jest nieszczęśliwa, bo jej wpojono to samo? Jak ona sobie poradziła z życiem? Dlaczego chciała mi przekazać tę \"parszywą\" pałeczkę w sztafecie życia? Wszyscy sobie przekazujemy tę pałeczkę. Ty, Halls, ponieważ ona Cię gniecie i pali, masz okazję jej się przyjrzeć. Ja też to zrobiłam, i Ewa, i Present....i inne dziewczyny... Nie masz żadnego obowiązku przenosić tej pałeczki na swoje dzieci. Bo ZOBACZYŁAŚ, że to masz nad tym władzę. Masz WYBÓR! To jest odpowiedzialność za przebudzenie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szklanko, Robię wszystko, aby mojemu synowi tej pałeczki nie przekazać. Wydaje mi sie nawet, że udaje mi się to całkiem dobrze, jak na razie. A jesli chodzi o zasłużenie sobie na czyjąś miłość. Nie wiem z czego to wynika, ale ja mam ogromne trudności ze zwróceniem uwagi męzczyzn na moja osobe. Tzn. nie mam powodzenia, mówiąc prościej (jakoś głupio mi o tym pisać). I nie wiem z czego to wynika. Z braku figury; nieśmiałości; tej niewiary, że mogę być warta pokochania. A może wszystko razem? I jak juz jakiś facet zwróci na mnie uwage to jestem cała happy. I zadowalam sie byle czym, a nie prawdziwym uczuciem. Ja chyba nigdy nie miałam styczności z miłością, o jakiej piszecie WY: Present, Ewa i Szklanka. Taka prawdziwą świadomą miłość czuję do mojego dziecka. To jest czyste uczucie. A reszta, to była namiastka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zwyczajna historia
Tak sobie to forum przeglądam i pomyślałam że też napiszę. Prozaiczna historia. Ona, on i miłość. Na początku tak myślała. Nie mineło dużo czasu i do tego zestawu dołączyły- jego demony. Ona kochała całą sobą (jak to dwudziesto... latka) Pierwszy raz tak mocno.On też kochał, naprawdę kochał, ale paradoksalnie okazało się że ta miłość nie daje mu szczęścia!!!!!! i zaczeło się....W poniedziałek ją kochał jak wariat,a we wtorek już nienawidził ( bo mu przestrzeń życiową zabierała). Odchodził , potem wracał, a ona czekała. Nic z siebie nie dawał tylko ciągle brał i brał. Wysysał z niej życie, dzień po dniu.Ona walczy, choć podświadomie wie że muszą się rozstać -inaczej się wykończą. Ona w końcu chce odejść, on załamany, bo kocha. i tak dalej... W końcu on podejmuje decyzję. Koniec. Naprawdę koniec. Ona prawie umiera, warjuje.Nigdy nie myślała że tak można czuć. On?zajoł się tym co robił najlepjej-sobą. Koniec? nie to dopiero początek.Co jakiś czas się widują.Trochę przypadkiem, trochę nie. Oboje układaja sobie życie na nowo, kochają kilka razy, ale zawsze gdzieś się szukają. Mija kilka lat.W końcu ona poznaje kogoś kto jest zupełnym przeciwieństwem jego. Ma nadzieję że teraz zapomni.Ten nowy się oświadcza i ona się zgadza. ...i nagle zjawia sie on. Nagle. W zupełnie iracjonalny sposób.Ona mówi że wychodzi z mąż, on rozpacza, bo zdał sobie sprawę że ona to ta jedyna, że nie może zapomnieć, że kocha, że przeprasza, błaga. Ona jest wściekła. Czekała na te słowa kilka lat, a on teraz. Ona robi wszystko żeby go zniechęcić (bo boi się że do niego ucieknie). Jest silniejsza, ale cierpi straszliwie(w środku, w sobie dusi całą nienawiść, całą miłość).W końcu on się poddaje. Dla niego umarła.Ona wychodzi za mąż. Rodzi dziecko. Mąż ją rozczarowuje. Możę dlatego że to nie on, może dlatego żę żle wybrała. Ona ciągle go szuka. Na ulicy, w knajpie, w kinie. Raz mniej, raz bardziej. Dlaczego? Nie wie.Bo to była miłość jej życia?, bo złamał jej serce? Podobno tylko raz tak się kocha. Na zawsze. Poznałam go 10 lat temu. Do tej pory nic się nie zmieniło. Tym optymistycznym akcentem kończę i życzę wam siły do detoxykacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sabatinka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Halls, znajdzie się ten ktoś, kiedy i Ty będziesz miała coś do zaoferowania bez wydarcia połowy (albo całej) siebie. Tylko spokojnie do tego podejdź. Jestem tym, kim myślisz, że jesteś. Jeżeli ciągle jesteś niewarta miłości, to.....nie jesteś warta miłości. A jeżeli ciągle tak myślisz o sobie, to ten, co się nagle zjawi, jako darczyńca, kiedyś Cię opuści.....z wydartą Twoją częścią. Spokojnie. Też teraz przeczytałam, że często Ci, którzy wchodzą na tzw. drogę samorozwoju, zamiast budować miłość do siebie, nadmuchują swoje ego...Najpierw trzeba zaznać pokory. Pierwszym stopniem pokory jest uznanie, że nie kocham siebie, bo........I przyjąć to za stan normalny. Potem dopiero UZNAĆ, że chcę to zmienić. Potem, obserwować siebie, swoje emocje, które pojawiają się na czyjąś dezaprobatę (być może ktoś powiedział coś, w jego myśleniu, neutralnego, a ja to odebrałam, jako krytkę). Uznać, że JA i tylko JA kształtuję swoje emocje, w oparciu o przeszłe doświadczenia i emocje. Ktoś może mieć zupełnie inny wzorzec. A teraz idę spać, bo jutro wcześnie wstaję :) Dobranoc 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sabatinka
trafiłam przypadkiem, troszkę poczytałam... Myśle,że w wielu wątkach przewija się jedno:być kochaną (to jasne) i kochać ale bardziej kochać jakies wizje,wyobrażenia dot.danego człowieka niż jego . Bo akurat on jest zupełnie inny niż my chcemy,ale my uparcie go kochamy ale innego(?) No cóż , tak bywa jesli naprawdę poznajemy kogoś z zamiarem zakochania się bo bardzo tego pragniemy. Później dopiero zaczynamy go poznawać , ale tak naprawdę to nie przyjmujmy tego jaki =, tylko jakiego pragniemy i kochamy jeszcze bardziej, a często ta wiara,że przy mnie się zmieni....A może nie starać się tak bardzo kochać czy zakochać, a po prostu spędzać troszkę czasu z tym kimś , poznawać go i dopero pozwolić sobie na luz miłości? Wiem wiem, zaraz tu przetoczy się burza z wichrami, ze to wyrachowanie,że miłość spada jak grom,że ta iskra itp. No cóż, po czasie otrzeźwienia, kiedy wraca wzrok, często efektem jest rozstanie. Jakie ono by nie było-zawsze boli.Zdaję sobie sprawę,że przy większej rozwadze byłoby mniej bólu ale i mniej związków! Po drugie jednak,często zapomina się, że bycie razem to również sztuka kompromisów.Nie znaczy że wymuszania, ale pewne ustępstwa z każdej strony są niestety konieczne.Nigdy nie będzie szczęśliwym związek , w którym liczy się tylko JA, Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witamy Sebatinka:) My to wiemy. :):) My jestesmy \"po\". Oraz stajemy sie coraz bardziej swiadome. Lub tez mamy tylko taka nadzieje. :classic_cool: Ja osobiscie tez nie bardzo wierze, ze milosc spada jak grom. Ja raczej mysle jak Ty, ze Milosc jest rodzajem umowy ze soba, ze jest warto akurat tego czlowioeka kochac i ze ja bede to czynic..i wiem dlaczego to bedzie akurat on. Bo wybralam jego. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Piekne slowa Ewa: \".... dążenie ku własnej Legendzie wymaga siły i odwagi ... a każdą próbę trzeba przejść jak próbę ognia... jesli przezylismy, tzn. mamy szanse na dalsze poszukiwania.\" Piekne ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewkaaaaaaaa
Ja może też potrzebuję gdzieś to napisać, wyżalić się. Już nie mam siły o tym myśleć... Tyle mnie ten facet kosztował, tyle chciałam dla niego zrobić, tyle starałam się wybaczyć, a jego to znudziło i dał sobie spokój. Po co mi to było? A tak o mnie zabiegał, tak się starał, myślałam, że to facet, który nigdy mnie nie skrzywdzi, a że miałam za sobą już nieszczęśliwy związek to tym bardziej się tego bałam... Na koniec zachował się jak cham, ja go w myślach tłumaczę, myślę ile to błędów zrobiłam, ale z drugiej strony- czy ja jestem idiotką i nie mogę sobie uświadomić, że choćbym nie wiem, ile zrobiła źle to na takie traktowanie nie zasługiwałam. Może mój problem jest błahy, bo w sumie co- byliśmy razem 4 miesiące, ale to ostatnie dwa to był dla mnie ciągły stres, że coś będzie nie tak, że znowu ja zrobię coś źle i on się wkurzy, stres, że on coś nowego wywinie. Ponoć wina leży zawsze po obu stronach- to jest znowu tłumaczenie go...Ale czy ja naprawdę jestem takie "nic" żeby się nie przejmować moimi uczuciami. Wszyscy dookoła mówią, że on nie zasługiwał na mnie, że tylko mnie zniszczył i zrobił ze mnie wraka, kogoś komu się wydaje, że jest nikim... A mnie mimo wszystko tak boli serce, że aż czuję to fizycznie. Mój organizm dawał mi już wcześniej znaki- schudłam 4 kg, jestem cała w siniakach (nie wiem z czego- może jakiś brak witamin, może coś w tym stylu), wiecznie rozstrzęsiona. No i w końcu to zakończył, nie chciał ze mną rozmawiać... Tylko dlaczego tak? Dlaczego dopiero teraz? Przecież tyle nerwów mnie kosztowało czekanie, próbowanie, staranie się. Tyle że już nawet nie umiałam logicznie myśleć. Teraz potrafię zrozumieć kobiety, które tkwią w związku, w których facet pije i je np. bije. nigdy nie mogłam tego pojąć jak tak można żyć. Ale teraz już wiem, że się jest jak ślepym jak się tak bardzo mocno chce. I teraz się boję nowego związku... No jak on będzie wyglądał- jak ja się oswoję z nowym facetem? Jak dam mu się poznać, pokochać, jezu zaufać? Ja się nie nadaję do zerwań, rozwodów... Koleżanka mi powiedziała (chwała Bogu, że mam się do kogo zwrócić z tym wszystkim), że ktoś jej kiedyś powiedział, żeby szukała sobie ludzi na swoim poziomie. I nie chodzi tu o poziom intelektualny, czy materialny, tylko o ludzi, którzy tak jak ona potrafią docenić wartość uczuć, którymi inni ich obdarzają. Ja taka nie byłam i mam nauczkę na całe życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja to juz chyba powinnam być tutaj:) nieprawdaż?? kochaniutkie pozdrawiam mocno❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
naftayta:) Ale nick:D Trudny dla mnie do zapamietania. Witam!❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
present ❤️ jeli to trudne dla Ciebie to ja wrócilam do starego.... witam , chociz dziś nie mam czasu nan napisanie to czytam zawsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie po dłuuuuugaśnym dla mnie i miłym weekendzie:) zostawiłam rozbabrany remont sypialni i uciekłam 150 kilometrów dalej - do siostry:) present:) dziękuję za wiersz:) jest piękny i może to zabrzmi zarozumiale - ale jakby napisany dla mnie specjalnie:) odnalazłam tam chyb ciut więcej, niż jasno napisałaś:) a może to moja nadinterpetacja:)??? halls , kobietko:) tyle czasu jesteśmy najpierw na toksycznym związku, teraz tutaj:) tyle miesięcy, ba! chyba już lat nawet:) przypomnij sobie nas wszystkie, radosnkę, która była najpierw smutenką, present, mnie - kiedy czułyśmy to samo co ty teraz:) żal, zazdrość, smutek, nicość,pustkę i to paskudne poczucie albo inaczej - całkowity brak poczucia własnej wartości; halls - droga kobietko:) to jeden z wielu etapów, przez które musisz przejść, by stać się nową, zdrową sobą:) nic więcej - tylko jeden etap:) zajmij się sobą halls, przestań roztrząsać przeszłość, nie gdybaj, co by było gdyby; pooddychaj głęboko i postaraj się pobłogosławić swojemu exikowi i jego nowemu zwiazkowi; niech będą z sobą szczęsliwi; wtedy on nie będzie chciał nic od ciebie; wtedy nie będzie myślał o powrocie; chciałabyś jego powrotu? razem ze wszystkim, co się z tym powrotem wiąże??? po co więc rozstanie, rozwód, walka o nowe życie??? to tylko przejściowy ból halls, kochana:) zima, szarość za oknem, brak słońca - to sprawcy takiego podłego nastroju; zamiast umartwiać się, upokarzać samą siebie myslami, jaka to jesteś nic nie warta, zadbaj o siebie, weź malucha za rękę i idźcie do lasu, parku:) spróbuj dojrzeć piękno w gołych drzewach; posłuchaj ptaków; posłuchaj synka:) poganiaj z nim i kiedy nikt nie będzie patrzył , potańczcie razem:) po prostu spróbuj halls przestać myśleć o sobie:) swoim cierpieniu, smutku i samotności; bo nie jesteś umierająca, bo masz zdrowe dziecko, dwie zdrowe ręce i nogi; i nie jesteś sama; masz rodzinę, synka i kobiety, które chociaż cię nigdy na oczy nie widziały, wspierają cię i na swój sposób jesteś im bliska:) bo samotność to nie brak mężczyzny u twojego boku; to brak życzliwych ci ludzi; nie jesteś sama halls i nos do góry:) a teraz zmykam malować ściany w sypialni:D zbliża się koniec remontu, tylko kto mi rozbierze olbrzymią szafę, której w żaden sposób nie potrafię ruszyć z miejsca:o a za nią też wypada pomalować:D to byłam ja - idalka cała w kolorowe kropki 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×