Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Toxyczna

Zycie po toksycznym zwiazku

Polecane posty

Na strach Bliznoznaczna nie ma innej rady - jak stanac z nim twarza w twarz...jak w lusitrze ze soba.Sciskam.❤️ Tak - zycie nie jest ani czarne ani biale. I oprocz naszego cierpienia jest tez cierpienie innych. Ja kiedys bylam tak zamknieta w swoim cierpieniu, ze nic nie widzialam. Ratunkiem i wyjciem z tego, jest otwarcie sie na ludzi. Mam to sprawdzone.:):) Jednak niczego nie mozna przyspieszyc. Wszystko przychodzi z szybkoscia akurat taka, jaka ma byc. Kazdy ma inna. Sciskam Cie mocno. Wiem, ze dasz rade. I sie w tym daniu rady zakochasz!!!!!!! Mam na mysli - w sobie sie zakochasz, w swoich nowych relacjach do swiata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bliskoznaczna Cieszę się na każdą duszę, która otwiera się. Która otwiera się na swoje możliwości. Pragnienia stają się czymś innym, niż potrzebami. Tak bardzo chciałabym, żeby.....mój ukochany, zamiast znajdować kolejną chorobę, znalazł spokój duszy... Niech znajdzie ukojenie w swojej rodzinie...nie będę miała mu za złe...niech on będzie szczęśliwy, cokolwiek to dla niego znaczy... Wieje wiatr koszmarny za oknem...rozmawialiśmy dzisiaj...ech....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
- O. Królik jest mądry - powiedział Puchatek w zamyśleniu. - Tak - przyznał Prosiaczek - Królik jest mądry. - I ma Rozum - rzekł Puchatek. - Tak - zgodził się Prosiaczek - Królik ma rozum. Nastąpiło długie milczenie. - I myślę - ciągnął Puchatek - że on właśnie dlatego nigdy nic nie rozumie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szklaneczko, Powiało smuteczkiem. Przywiało. Musisz go kochać. Ale przecież tęsknisz. Czy pragnienia wystarczą za pokarm dla duszy? Nic więcej? Gubię się w Waszych historiach. Nie wiem co łączy Cię z Twoim ukochanym. Obawiam się jednak, że jeśli rzeczywiście znalazłby ukojenie na łonie swojej rodziny, bez Ciebie, bolałoby Cię to bardzo. Dlaczego tak to wszystko musi być poplątane, zapętlone, zamotane. Jakby ten wiatr poplątał nam losy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bliskoznaczna To właśnie usłyszałam, jako pierwsze z jego ust: \"dlaczego to życie jest takie pokopane\" Jeszcze nic o mnie wiedział, oprócz tego, że doznał zawrotu głowy,a ja mu powiedziałam, że mąż własnie ode mnie odszedł (2 tygodnie wcześniej). Halls, przysięgam, że sprawdziłam wszystko, co możliwe. Przeczytałam książki o toksycznej miłości, \"Kochanka, motywy i konsekwencje\", o psychologii związków, o miłości do siebie, o uzdrowieniu całe tomy...... Przeanalizowałam wszystkie swoje związki, rodzinę. Przeszłam zaprzeczanie, depresję....i kurwa.........ciągle jedno mi wychodzi.........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miłość jest, albo jej nie ma....... To nie to,że ja kocham. On kocha też. Inaczej bym tego nie czuła. Nie jestem głupia. Nie jestem opętana żądzą posiadania za wszelką cenę. Nie są mi potrzebne namiastki. Ja namiastek w ogóle nie czuję, ignoruję je, bo tak mi samo wychodzi. Nie daję się łapać na atrapy......I nikt nawet ze mną nie próbuje udawać...... To staram się przekazać dziewczynom na tym topiku i na molestowaniu....... Mówisz....ciężko......... Ostatnio nagle zaczął mi się przypominać mój najważniejszy mężczyzna, taki \"węzłowy\", jak go opisuję. On jest \"węzłem\", a do niego i od niego idą nici do innych mężczyzn... Był toksyczny, okropnie, jak dla mnie. Było toksyczne jego ego. Miałam zawsze wrażenie, że jesteśmy jednością, tylko nasze powłoki sie kłócą. Raz odczułam do fizycznie, kiedy patrzyłam na jego usta, które mówiły o mnie brzydkie rzeczy, a zaraz potem na oczy, które mówiły \"Kocham Cię\". Nasz toksyczność polegała na tym, że ja płakałam i mówiłam, że nie wiem, o co mu chodzi, że ja nie potrafię wyczuć jego intencji, na czym mu zależy? Chociaż nikt nigdy nie narzekał..... To teraz nieważne. Nagle, jak sobie przedstawiłam moich 3 mężczyzn, najważniejszych, to wyszło mi, że mąż był najsłabiej ze mną związany(75%), ten \"numero uno\", bardziej (98*%), a mój obecny ukochany m 100% dopasowania... Halls, ja mogę być z każdym.......tylko nikt mnie nie będzie znał, ani ja nikogo nie obdaruję 100% miłością. Bo to mam tylko dla tego jednego. Probówałam oszukiwać siebie i innych - jedno powiem - nie warto. Chyba, że wiesz z góry, że wchodzisz w związek przyjacielski, partnerski, itd....ale bez miłości, jaką potrafisz rozwinąć. Zgadzasz się na kompromisy, bo wiesz, ze w tym życiu masz się nauczyć...budowania związków, zgodnie z obecnymi teoriami psychologicznymi. A serce odstawiasz do spiżarni........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ach, poza tym, bliskoznaczna Chciałabym dla niego ukojenia, na prawdę. Prawdziwego. Chciałabym go zobaczyć szczęśliwego, oddychającego pełną piersią, szczęśliwego człowieka. Poznaliśmy się w trudnym dla nas obojga okresie. Ja już wyszłam na prostą, a On dalej sie męczy. Nie musi nic mówić, wystarczy, że mam listę jego chorób. Ona się ciągle zwiększa, niestety. Prosilam go o przemyślenia na temat jego związku z żoną. Tłumaczyłam, jak ważne są rozmowy, znalezienie ponownie wspólnego języka. Po 2 latach naszej znajomości, spytałam, czy jest zadowolony z rodziny - usłyszałam, że tak, z dzieci. To jest człowiek, który chce się zaharować, żeby udowodnić swoją wartość...prędzej dostanie zawału z nadmiaru pracy, niż z nasycenia swojego ego kochanką...czuje się strasznie winny temu, że ma romans. A tak na prawdę, to co to za romans....tylko tyle, że o mnie myśli.....bo w ubiegłym roku spotkaliśmy się 4 razy. I wracając do moich myśli....Wyobraziłam sobie, że nagle spotykam mojego \"numero uno\", bez zobowiązań, przebudzonego......(jak kiedyś pisałam, wszyscy moi najważniejsi faceci to są stare dusze, o jednakowym numerze, 33 - dadzą się zabić za rodzinę.......a ja jestem 11). Wyobraziłam sobie.......wyobrażałam dalej.........łączył nas nieziemski seks kiedyś. I....kurwa, co? I gówno. Te 98 % zgodności nie wystarczą, żebym mogła zapomnieć o tym, którego kocham ze 100% zgodnością. Czy ja jestem nienormalna? Nie jestem. Wiem, że kocham 3 mężczyzn, mojego \"numero uno\", mojego męża i mojego aktualnego kochanka. Każdego inaczej. Ale nikogo więcej już nie pokocham. Mogę się dopasować do każdego, jeżeli tak zechcę. Jestem mistrzynią udawania szczęścia...Tylko czy ktoś zasługuje na takie oszustwo? Na oslodę może sobie powiedzieć, że to oszustwo mistrzowskiej rangi..........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pelna Szklanka::) Jestes odwazna i uczciwa. Ewcaia:):) lalcia:):) Bliskoznaczna:):) Quest :):) Widziaalna;):) Halsik :):) I calej reszcie ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też byłam mistrzynią udawania szczęścia. Byłam. I więcej nie chcę. Pytasz, czy ktoś zasługuje na takie oszustwo. Przede wszystkim TY nie zasługujesz. Nawet jeśli to oszustwo mistrzowskiej rangi. Wiesz, że nie oszukasz siebie. Możesz zagłuszać na różne sposoby wewnętrzny głos, ale on nigdy nie zamilknie. Serca nie da się oszukać. Ono wymaga prawdy. Nawet jeśli jest cholernie trudna. Rozum chodzi innym ścieżkami. Serce innymi. I to jest duży problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bliskoznaczna ❤️ Właśnie przeczytałam, co napisałaś. I uśmiechnęłam się. Ja wiem, że serca nie oszukam...ale jak Ty to też wiesz, to znaczy, że ten mój też nie będzie mógł wiecznie oszukiwać swojego serca.:) A tak bardzo się stara :). Poza tym, masz rację, to jest bez sensu. I tak nie związałabym się z kimś z rozsądku, tak tylko czasami mam sobie takie różne myśli :D To jest potwornie stresujące, związać się z kimś bez miłości, i ja tez już nie chcę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Szklaneczko i Bliskoznaczna 😍 Myślę, że najważniejszą rzeczą w życiu jest żyć i postępować w zgodzie z samym sobą, zarow w zgodzie ze swoją duchowością (ktorą czasami udaje nam się oszukać) jak i w zgodzie ze swoją cielesnością ( tutaj sie odzywają choroby z zaprzeczania i tłumienia) Jest to wcale nie takie proste, ale w sumie konieczne dla........szczęśliwego życia. 🌼 Bo każde emocje i dzialanie podjęte w zgodzie ze sobą jest właściwe. Nawet, jeżeli okaże się , że to był błąd. Ale to byl przecież nasz błąd i też fajnie jest umieć przyjąć za to, co czujemy i robimy odpowiedzialność i umieć ponosić konsekwencje. Co jest tak bardzo trudne. 😍 Ja się tego uczę, a niektore z Was już to umieją, i fajnie. Pozdrawiam {kwiatek]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jest jeden grzech - postepowac niezgodnie ze soba. Z tego bierze sie wszystkie zlo. Ta definicja grzechu, ktora przeczytalam w literaturze z duchowosci lata temu, powalila mnie na kolana. Zastanowcie sie nad nia. Wszystko jest w niej zawarte. A Milosc? Hm...zaparcie sie Milosci moze zmarnowac cale zycie. Tylko, ze ludzie czesto nie wiedza, ze za uczucie zmarnowanego zycia - to akurat odpowiada. I obwiniaja inne rzeczy. Milosc uruchamia nasze najglebsze Czlowieczenstwo. A przeciez zdarza sie tak rzadko. I trzeba na nia dmuchac, podlewac, przutylac w sobie, kolysac...aby jej (milosci) bylo z nami dobrze. Bo jest zjawiskowo piekna. Ale gdy przychodzi strach i zaczynamy miec watpliwosci, czy nas aby nie przerasta...brrrrrr to w srodku w nnas w takich moementach robi sie bardzo brudno. Nie wiem czy znacie to uczucie. Okropne uczucie. Bo tak naprwde, gdy odczuwamy strach - dokonujemy morderstwa na Milosci. Strach odchodzi, Milosc znowu swoje - wraca. Bo tak naprawde Milosc jest wierna, gdy jej damy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdy zabijemy milosc, pozostaniemy do konca wiezniami za to morderstwo. Ludzie sie rozstaja z roznych powodow, natomiast czesto uwazaja, ze musza w zwiazku z rozstaniem zabic milosc. A mozna sie rozstac i milosci nie oddac. Porabane to wszystko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I Szklanka sie to udalo. Sama pisze o milosci do pierwszego ex, o milosci do drugiego ex, czyli do meza i o milosci do tego ostatniego - tego \"z daleka\".;) - pisze jako o czyms co istnieje. Tak samo Ewa. Ewa sie nie zaparla milosci do ex meza. Prawda?. Tyle, ze definicje tej milosci z czasem zmienila. Dlatego Ewa jest szczesliwa. I taka pogodzona. Ewie to poszlo latwo. Nie wiem czy mnie rozumiecie. Pewnych rzeczy nie mozna latwo opisac...bo sie nie zna slow...zna sie uczucia...ale slow brakuje na opis. Pies tracal slowa! A wtedy kolejna milosc jest coraz bardziej dojrzala..gdy sie tych poprzednich nie zabije. Tak dziala Wszechswiat. Caluje milosnie.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlatego wlasnie moim naczelnym zadaniem jest pokonywac strach..kazdego dnia... Najszybciej jak sie pojawia - zdiagnozowac i stanac twarza w twarz. I zaakceptowac jego obecnosc. Pokiwac glowa, nad tym jak dba o mnie (?!?!) . Poprzez akceptacje umniejszamy jego waznosc. Nie mozna z nim walczyc - trza zaakceptowac. To moje doswiadczenia. I wtedy pomalu odchodzi. Mozna to niezle wycwiczyc. Naprawde. Strach - jedyny ogranicznik czlowieka. No to dzis sie rozpisalam. ledce do roboty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczynki zazdroszczę Wam. :-( Choćby nie wiem jak ciężko Wam było. Ja mojego byłego nie kochałam. I zagłuszałam to co mi mówiło moje serce całe 26 lat. Żeby przetrwać. I on to też wiedział. Że go nie kocham. To był horror. Dlatego teraz wiem to na pewno, że nigdy w życiu nie będę już udawać. Nie będę próbowała zagłuszyć mojego serca. To jest gwałt na sobie samej. Nie wiem co mnie czeka. Muszę jeszcze dużo się nauczyć. Ale pierwszy raz w życiu zaczynam się wsłuchiwać we własne serce i zaczynam słuchać własnej intuicji. Zaczynam żyć w zgodzie ze sobą i jest to naprawdę piękne doświadczenie. Bez względu na to jak potoczy się moje życie powiedziałam \"nie\" obłudzie, oszukiwaniu siebie i życiu wbrew sobie. Wczoraj dostałam fotki mojej koleżanki, która pokiereszowana, sama z małą córeczką, nareszcie jest szczęśliwa. Mam nadzieję, ze to nie bańka mydlana. I nie pęknie. Ona po prostu promienieje. A jest dobrym aniołem dla wielu ludzi. Takie serce na dłoni. Trzymam za nią, żeby jej się udało. I za Was wszystkie dziewczynki też. Bo Wy też macie serca na dłoni. No, albo na forum :-) Pamiętajmy o naszych sercach ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bliskoznaczna❤️ To jest wlasnie to - przez 26 lat zagluszalas siebie...wtedy juz za zycia ma sie pieklo. Ja tez mialam. Ale myslalam dlugo, ze tak musi byc. Ja sobie przez wiele lat zabralam prawo do uzywania wolnej woli. Przeciez moglam odejsc. ub moglam na serio i konsekwentnie wymagac zmian w malzenstwie, mowic co mi sie w malzenstwie nie podoba. I tu byl pies pogrzebany... Ja sie balam to zrobic. Balam sie ze on mnie za to ukarze. Mamy wolna wole prawda? Ja wolalam zagluszac to jaka jestem nieszczesliwa, aby nie przyznac sie do wlasnego tchorzostwa. Tak sie umialam oszukac i swoim uczuciom zaprzeczac, ze byly momenty, w ktorch sama wierzylam, ze nie jest tak znowu zle.. W niczym nie bylam tak dobra i nie doprowadzalam sie w pracy nad tym do takiego wyczerpania, jak w udawaniu, ze jest znacznie lepiej niz bylo! Bylam tchorzem! Wybaczylam sobie za to. Niby chcialam byc wolna. Kazdy mowi, ze chce byc wolny. Ale wolnosc to dzialanie, a nie stwierdzenie ze chce sie byc wolym. Do wolnosci trzeba dojrzec. Dojrzalam dosc pozno. Ale lepiej pozno niz wcale. Sciskam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wolnosc mialo byc.:) Czy czyta nas czasem Tuptusia.???????????🌻 Jesli tak, to ja caluje i mocno Tuptusie sciskam. I tate Jej tez. I dzieciaczki. No i mezowi maly uscisk. ❤️ To dopiero ciepla osoba - ta Tuptusia.:):) Dziewczyny/osoby czytajace - odzywajcie sie. :):):) Zapraszamy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem porozpiepszana, tak jak chyba nigdy. Musiałam iść do koleżanki po leki. Zapisala mi coś z dużą ilością serotoniny i leki homeopatyczne. 🌼 Dostałam wypowiedzenie związku małżeńskiego i ..........bardzo zabolało. I odezwal się mój problem z odrzuceniem. Bardzo mi trudno to znieść i nie wejść w rolę ofiary, bo tak jest najszybciej i najłatwiej. :( Dzisiaj pozwolę sobie na placz, bo do cholery w tej sytuacji płacz mi się też po prostu należy. Przede mną .......strach i na razie tylko to widzę i nic innego. 😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochalam wielu mezczyzn,ale charakterami nie potrafilismy sie dopasowac. Bo jak nie uzaleznienie sie oddzywalo,to potzreby,jak nie potzreby to manipulacja i kontrola...i tak ta moja energia zyciowej milosci pomalu sie wypalala-poniewaz zeby odejsc musialam wlasnie ja zagluszyc..Inaczej zbyt bardzo by mnie bolalo-bolalo bo wtedy wine zwalalam na nich..NA NICH.Nie zagladalam wewnetrz siebie,nie potrafilam wziasc za siebie odpowiedzialnosci-do tej pory nie potrafie.Jak placzace dziecko w koncie placze zamazgana i pzrez nos krzycze Prosze pomozcie mi !! Prosze zrobcie cos ze mna !! Jestem sama i sie boje zrobic cokolwiek. !! No coz... Tak kochalam kazdego inaczej,kazdego inaczej...Zawsze na poczatku bylo uczucie milosci,piuzniej tak jak pisalam mogla zagluszac je moja wlasna choroba uzaleznienia.. Moje wlasne potrzeby... ALe zawsze byla to milosc.. Piszecie ze trzeba zawsze zyc w zgodzie z soba.. Zgadzam sie.... ALe zeby zrozumiec kim sie jest naprawde tzreba nad tym popracowac,,zeby puzniej zyc w zgodzie ze soba. Najpierw zacznijmy wiedziec kim nie jestesmy -wchodzadz we wlasne wnetrze..zeby bylo mozna rozroznic to z czym sie mamy zgadzac. Moge sie z czyms nie zgadzac-ale jest to dobro ogolne i skrzywdzila bym innego czlowieka (i to bardzo).Gdybym poszla za swoimi potzrebami....Za glosem potzreb.... Moja dusza jest miloscia, i tam gdzie jest milosc a milosc do dobro i dawanie..Napewno moge znalesc jej cichy glosik,szepczacy dobrze robisz...... A ja do niej A moje potzreby?..a JA???????? Nie wiem czy w zyciu mozna miec wszystko naraz...chyba nie.. Wybory-wybory

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i wszelką wiarę, tak iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym. I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał. Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje, [nie jest] jak proroctwa, które się skończą, albo jak dar języków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie. Po części bowiem tylko poznajemy, po części prorokujemy. Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe. musialam to wkleic choc setki razy juz bylo. Wydaje mi sie ze do tematu pasuje:) ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po części bowiem tylko poznajemy, po części prorokujemy. Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe naprawde chciala bym zeby milosc -Bog-Dusza-Wyrzsze ja-Energia stworzenia---- Cokolwiek to nie jest.. Czymkolwiek natomiast jest...Czyms co daje zycie..czyms co tworzy..Czyms co kocha i sprawilo ze wszystko od wszystkiego jest zalezne.> Po części bowiem tylko poznajemy, po części prorokujemy. Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe Bym wreszcie otorzyla oczki w calosci❤️ ❤️ ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Takie ładne rzeczy wczoraj pisałyście, że tylko czytałam od czasu do czasu i nie miałam już nic do dodania :) Bardzo się cieszę, że bliskoznaczna sobie tak fajnie się z sobą układa. Dużo w Tobie spokoju jest teraz. A spokój oznacza brak strachu, albo oswojenie się ze strachem - że on też istnieje. Jest noc i dzień. Są chmury jasne i ciemne. To prawda, że bardziej lubimy światło słoneczne od szarości i mgły. Ale one są, i mają gdzieś to, czy je lubimy, czy nie. Wszystko się zmienia, i głupotą byłoby zamartwiać się z tego powodu, że, jeżeli dzisiaj jest mgła, to pewnie już nigdy więcej nie ujrzę slońca. Prawda? Takie doświadczenie mamy. Wiadomo, że coś tam, coś tam, woda, parowanie, ciśnienie, front atmosferyczny i tak dalej, że co jakiś czas mamy deszcze i burze, a potem słońce świeci. I to jest normalne. Tylko w naszych umysłach czujęmy lęk przed czymś jako koniec świata :) i mamy tendencję do myślenia w kategoriach \"zawsze\" i \"nigdy\". To nie wynika bezpośrednio z naszego doświadczenia. To wynika wręcz z zafałszowania doświadczenia. Trzymania sie uparcie czegoś tam, żeby czuć się bezpiecznie. Rozpaczy, kiedy to \"coś\" możemy utracić. To tak, jakbyśmy starali się utrzymać chmurę, żeby nie odleciała, albo różę, żeby nie przekwitła. A jeżeli się nam nie udaje (bo przecież nie może się udać), czujemy gniew na chmurę, albo różę, zamiast zmienić swoje myślenie. To jest to, co renta napisała - mam prawo popełniać błędy - cieszę się z kreowania siebie. Kreowanie siebie, to jest moja odpowiedzialność za to, że coś uznałam za błąd i naprawiam go sobie, bo tak chcę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mrówka List do Koryntian i \"Dezyderata\" powinna być wklejana co drugą stronę :), to znaczy nie zaszkodziłoby czytanie tego tak często. Renta, ja też jechałam przez pół roku na wspomaganej syntezie serotoniny, bo miałam za duże jazdy emocjonalne (huśtawki nastrojów, nad którymi nie panowałam). Odstawiłam sama, poszło gładko. Zapisałam się na te ustawienia! Od razu na osobiste, a co się będę certolić :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dezyderata? No problem... DEZYDERATA Przechodź spokojnie przez hałas i pośpiech, i pamiętaj, jaki spokój można znaleźć w ciszy. O ile to możliwe, bez wyrzekania się siebie bądź na dobrej stopie ze wszystkimi. Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoja opowieść. Unikaj głośnych i napastliwych - są udręką ducha. Porównując się z innymi możesz stać się próżny i zgorzkniały, bowiem zawsze znajdziesz lepszych i gorszych od siebie. Niech twoje osiągnięcia zarówno jak plany będą dla Ciebie źródłem radości. Wykonaj swą pracę z sercem - jakakolwiek byłaby skromna, ją jedynie posiadasz w zmiennych kolejach losu. Bądź ostrożny w interesach, na świecie bowiem pełno oszustwa. Niech Ci to jednak nie zasłoni prawdziwej cnoty; wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów i wszędzie życie pełne jest heroizmu. Bądź sobą, zwłaszcza nie udawaj uczucia. Ani też nie podchodź cynicznie do miłości, albowiem wobec oschłości i rozczarowań ona jest wieczna jak trawa. Przyjmij spokojnie co Ci lata doradzają z wdziękiem wyrzekając się spraw młodości. Rozwijaj siłę ducha, aby mogła cię osłonić w nagłym nieszczęściu. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności. Obok zdrowej dyscypliny bądź dla siebie łagodny. Jesteś dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy, masz prawo być tutaj. I czy to jest dla ciebie jasne, czy nie - wszechświat bez wątpienia jest na dobrej drodze. Tak więc żyj w zgodzie z Bogiem, czymkolwiek On ci się wydaje, czymkolwiek się trudzisz i jakiekolwiek są twoje pragnienia, w zgiełkliwym pomieszaniu życia zachowaj spokój ze swą duszą. Przy całej swej złudności, znoju i rozwianych marzeniach jest to piękny świat. Bądź pogodny. Dąż do szczęścia. Przez ostatnie dni udało mi się o maleńki kroczek zbliżyć do ideału. Czyli życia w duchu Dezyderaty. Myślę, że w znaczący sposób pomogło mi to, że od trzech tygodni mieszkam sama. Podoba mi się taka wolność. Nie pamiętam, kiedy tak się czułam. Już wiem, jak się będę czuła, kiedy uda mi się sfinalizować transakcje mieszkaniowe. Będę się czuła dobrze. Po prostu dobrze. Zaczynam też dawać sobie luz. Nie popędzam się. Nie pędzę. Nie wpadam w panikę, kiedy mi coś nie wychodzi. Przynajmniej na razie :-) Pewnie jeszcze zawitają znane mi strachy. Ale już wiem, ze dam sobie z nimi radę. Zaczynam mieć przekonanie, że naprawdę najgorsze mam za sobą. Wytrwam. To jedno wiem na pewno. Buziaki we wszystkie paszczaki ❤️ ❤️ ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szklanko, a czy mogłabyś w jakiś przystepny sposób opisać na czym polegają te ustawienia? Chcę się na to zapisać. Warto? Ja ciagle jade na lekach antydepresyjnych, ale planuję je pomału odstawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Baloniku !! WYTRWASZ !! ja tez to wiem.. Ty chcesz wytrwac...masz w sobie gotowosc. Sciskam Ciebie mocno. I posylam serce. Swoje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa, kochanie 😍 jak celnie to napisałaś \"Zresztą jak sądzę, to chodzi przede wszystkim o rozwód z samym soba, o odejście od oczekiwań i pragnień, jakie pokładaliśmy w innych , zamisat być sobą i zdać się na siebie. Tylko, tłumaczymy się innymi... bo to zawsze jest ułatwienie...\" Jak te słowa do mnie właśnie teraz pasują. To, co robi on jest ważne tylko wtedy, gdy odbija sie mocno we mnie. Chciałabym siebie już tak pokochać, by nie bać się być sama.😍 Niech to już będzie, bo życie z nim mnie przerasta. 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×