Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Toxyczna

Zycie po toksycznym zwiazku

Polecane posty

Sorki...troszke za wczesnie skonczylam ten post na gorze :) Ja1972: czy bylabys w stanie napisac krociutko co pisza na temat \"utulenia siebie\" w Zwierciadle? Jesli mozesz? Jesli nie masz czasu jest okey tez :). Ciekawa jestem.. Pozdrawiam wszystkie kobity :):) A dzisiaj najbardziej i najmocniej pozdrawiam pania Cme :):) i sciskam ja tez.....❤️ U nas raczej zimy nie bylo tego roku.....a dzis wiosennie...Ale tu to jest najprawdopodobniej zludne...bo mrozek lubi jeszcze przywalic w lutym i marcu.... Idaalia :):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie :) Chciałam tylko napisać dwa słowa tym które mnie pamiętają: WYPROWADZIŁAM SIĘ!!!!!!! i już tam nie wrócę!!!!! Całuski :) :) :) 🌻❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nONameE dla Ciebie bukiecik świeżutkich 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 7 – na szczęście oczywiście. Cieszę się z Torbą – byłaś dla mnie takim „probierzem’, czy można się wyrwać – pokazałaś, że to proces, trudny ale NIEODWRACALNY. nONamE życzę Tobie i córci abyście zaznały dużo zdrowej miłości, spokoju i radości w nowym życiu. Daj czasem znać jak to jest żyć po wyjściu z toksycznego związku. A na razie życzę abyście zaznały dużo spokoju oraz ogrzały się ciepłem ludzi-Aniołów, którzy mam nadzieję wasz teraz wspierają. 👄 – Wszystkiego NAJLEPSZEGO na nowej drodze życia :D Radosna JA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I wiece co,wyprowadziłam się we wtorek,co prawda mamy ze sobą kontakt,ponieważ pracujemy razem,ale wogole nie czekam na telego od niego,wręcz jak dzwoni to boję się odebrać. I nie myślę o nim,nie obchodzi mnie co robi,jak robi i z kim robi.. I już wiem co to obojętność... I buzię mam uśmiechniętą i chęć do życia.. Ułoży się,wiem o tym..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję za podanie linka CMA - wczoraj ze zdziwieniem odkryłm, że internet nie nadąża z kioskiem ;-) PRESENT - mam nadzieję, że w ten sposób poczytasz, a jak nie to w przyszłym tygodniu może coś streszczę, albo jak ;-) Już niebawem moja siostra leci do Kanady, to może tam będę wysylać Zwierciadło i ona otrworzy wypożyczalnię :D Słońce nieśmiało wygląda i mruga do mnie oczkiem, a ja dziś jestem cała w skowronkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
NoName- czy my ciebie pamietamy..ale sobie jaja robisz ...my cie pamietamy i kochamy kwiatku wiosenny ....moze byc np. przebisniegu......:):):):):):):):) Ja cie sciskam i caluje...odezwe sie - u was noca...Tak bardzo sie ciesze sze sie odezwalas...Co u ciebie kochana ? rce]❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny! ja też jestem w doskonalym humorze. To chyba wiosna się zbliża 🌻. Wierzę, że ta będzie lepsza, inna niż poprzednie. życie stoi przed nami otworem, wszystkimi i tylko brać, brać, brać.. i dawać, ale z sercem. A może nie tyle brać, co po prostu zacząć zauważać? dziś mialam piękny przykład, ze dobro wraca. Ha, nawet trudno nazwać to dobrem. Otoż kiedys stalam z kolegą przy kiosku i on mowi \" ojej, nie mam na autobus\" a ja mowię \" ojej, a ja tez nie mam aby ci dać\". a pani z kiosku wychyla się i mowi \" ja pożyczę\". a ja mialam oddać tą złotowkę. nie oddawalam poł roku. choć kolo kiosku przechodzilam minimum dwa razy w tyg, zresztą tam jest przystanek na ktorym często stoję. i wczoraj poszlam i oddalam tej pani. a dziś nie mialam zlotowki na autobus. i ide do niej i mowię - czy mi pani pożyczy? pani pamięta, jak wczoraj oddalam. a pani \" tak, pamiętam\" i dala. Mialam więc w spokoju ducha jazdę autobusem, bo już wyroslam z nieplacenia za bilet ( kiedyś tak chronicznie robilam i mam zresztą z tym związane przygody). Takie drobne rzeczy się zdarzają i chcę je uczyć się zauważać. Pozdrawiam wszystkie po równo !!!! Chociaż różne mamy relacje, różne poziomy bliskości, to przecież wszystkie jesteśmy wartościowe i równe, choć w różnych punktach drogi. ćma - cieszę się, bo mam wrażenie, ze ci lepiej (no, mogę się mylicz oczywiście, ale o wrażeniach mowię) no i no name witam. :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, drogie moje, niektóre z was już znają mój nick, wiecie co, chyba wolę pobyć wśród was - już po odzyskaniu wolności, niż wśród narzekających. Co prawda nie odzyskałam jeszcze swojego świata, ale jestem coraz silniejsza i cieszę się, że jesteście tutaj w tak dobrych humorach :) ten fakt dodaje mi sił :) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O to tutaj chodzi aby być w dobrych humorach... oczywiście przy autentyźmie :). mialam zmienić temat, pisalam do moderatorki, ale się nie da - chyba ze informatyk to zrobi, informatyk kaffeterii, no a oni to heh... trudniej do nich napisać maila ( by przeczytali) niż uwolnić księżniczkę z wieży ( ze smokiem tez przy okazji) to bedzie chyba ten, no coż - zreszta wiele dzieczyn sie chyba juz do niego przyzwyczailo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiaj kupilam sobie koszulke blekitna a na niej jest zielona koniczynka i jakis nadruk dwie linijki ktorych nie rozumie bo sie nie uczylam jezykow obcych.Poprosilam syna zaby mi przetlumaczyl: Patrz na male zdarzenia w srodku twojego serca Dlatego pisze aczkolwiek dalej mi sie nie chce gadac.Nie wiem jak to ujac aby Presen mnie zrozumiala moze tak moja glowa nie przyjmuje do wiadomosci i nie godzi sie ze zdaniem ktore kiedys wypowiedzialas a mianowicie Jesli czegos nie mozesz zmienic to to zaakceptuj. Nie zmieniam tego aczkolwiek mialam lekkie podkniecie ale nie umie tego zaakceptowac.A moze nie chce?!A moze ja chce a glowa nie chce?Juz sie czasem zastanawiam czy jestem normalna. Nastepny problem: w mojej glowie - nie szukam nic , szukam spokoju jestem zmeczona nie chce nic a juz absolutnie nie chce zadnego zwiazku a tu paradoks szuka mnie zwiazek problem KOLEGA moje widzenie KOLEGI(mily ,sympatyczny wypelniacz czasu nic wiecej ,przyjaciel nic nic nic ) kolegi widzenie(walka o zwiazek) nie moge reagowac bo nie mam jeszcze podstaw ale wiem czuje jestem pewna boje sie ze robie mu nadzieje robie na pewno a ja .............nie ma opcji glowa gdzie indziej nie chce mi sie gadac znajomi -wypelniacze czasu wszystko mam na zasadzie wypelniaczy czasu............. nie umie zaakceptowac tego czego nie mozna zmienic kiedy pytam kiedy minelo 5 miesiecy ile jeszcze ile? czy bede normalnie zyc? mam w sobie zal zlosc a w ogole to chyba chce mi sie do lasu zabrac dziecko i wyjechac uciec zamknac sie i zeby nikt mnie o nic nie pytal.........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja rozumiem....:):):) Bylam tam dlugo...na plocie....:) Mnie jest latwo pisac, bo ja sie po prostu nauczylam...tak zwyczajnie wyuczylam akceptowac rzeczy, ktorych nie moge zmienic....i ludzi takimi jakimi sa... Z ludzmi... akceptuje...nie chce zmieniac...ale po zaakceptowaniu, ze ich nie moge zmienic....czesto sie odsuwam.... Bo akceptacja daje mozliwosc wyboru... Jesli akceptacji nie ma - nie ma wyboru...poruszamy sie tylko w glowie...nie w rzeczywistosci... Ja taka madra nie jestem :) ...ja kiedys sie tak juz wypompowalam niemoznoscia akceptacji zdarzen i ludzi ...ze wreszcie mialam moment klarownosci...i pojelam ze nie mam innej drogi...bo inna droga to stala meczarnia...a ja juz meczarni mialam dosc.... Cma akceptacja dokonuje sie sama.... kiedy przyjdzie czas... czesto przez okropna meczarnie spowodowana przywarciem do tego jak my bysmy chcieli aby bylo, a nie jak jest. Takie uporczywe trzymanie sie...przywarcie....a w glowie balagan....caly system nasz , caly nasz organizm daje znac, ze jest do dupy ....a my swoje... Akceptacja daje wolnosc od tego...od momentu akceptacji....zaczyna sie wybor...zaczyna sie dzialanie...I jaka ulga... Ale akceptacji nie mozna sobie zamowic...nawet jak by sie chcialo zaplacic slono...ona dokonuje sie sama....przyjdzie czas Cma... :):) Dam przyklad, ktory i mnie otworzyl umysl. Kiedys mialam bardzo trudna sprawe...nie mialam wplywu na decyzje.....a decyzje wg mojej oceny byly zle i dotyczyly finansow moich dzieci...zarlo mnie, probowalam wytlumaczyc swoje widzenie osobom odpowiedzialnym za decyzje....w swojej glowie mialam czarny scenariusz duzych strat finansowych jakie w dlugim okresie czasu dotkna moje dzieci...Nie moglam przekonac...Oni widzieli inaczej...Poszlismy razem do banku...to byla moja ostatnia szansa....walnelam piescia w stol...doslownie...zachowalam sie okropnie...nic tego nie usprawiedliwialo...takiego mojego zachowania...nawet moja racja tego nie usprawiedliwiala. Nie mialam zadnego wplywu na cudzy umysl. Wrocilam do domu...myslalam ze zwariuje...doszlam do moemntu wariacji.... i ktos madry powiedzial mi : Oddaj to sile wyzszej.... Ja na to, jak mam oddac sile wyzszej ?....przeciez te decyzje musza byc zmienione...... A on mi na to: Sila Wyzsza moze byc w tym przypadku adwokat.... Olsnilo mnie...co za ulga.....napisalam list do adwokata......Juz mialam z glowy. Przestalam o tym myslec... sprawy sie rozwiazaly same.... Dlaczego ulga? Otoz zaakceptowalam fully fakt ze sama nic nie moge zmienic chocbym sie zesrala..... I ta akceptacja pozwiolila mi pojsc do adwokata....I zrozumialam co robi akceptacja....wyzwala z koszmarow czarnych scenariuszy...daje wolnosc. Sciskam cie Cma kochana❤️ Wydaje mi sie ze wiem co czujesz....NIEMOC mozesz czuc, wisisz gdzies...nie dotykasz ziemi. Caluje. Znam to uczucie....Tak mi sie wydaje. Nie boj sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cma - z cala pewnoscia jestes normalna kochana. Z cala pewnoscia. Psychiatria mowi - ulzyc pacjentowi - dac mu tabletki... Duchowosc mowi - dac mu cierpiec, bo ma szanse sie obudzic.... (i wtedy tabletki moga byc niepotrzebne). Nie mowie oczywiscie o powaznych chorobach psychicznych. Mowie o anszym wariactwie, ktore jest calkiem czesto w spoleczenstwie spotykane....Czesciej spotykane niz niespotykane... Caluje i sciskam raz jeszcze....Badz lagodna dla siebie... pisze tak...bo znam sile akceptacji samego siebie...i konsekwencje jakie akceptacja siebie niesie za soba...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa::):) Akceptacja wg mnie dokonuje sie sama...kiedy jestesmy na nia gotowi...kiedy przychodzi zrozumienie... Ja tez uzywam tego slowa \"zrozumienie\" bo ono jest najlepiej opisujace tez stan w jakim nastepuje akceptacja. I nikt tego zrozumienia nie moze za mnie zrobic...nikt nie jest w stanie wytlumaczyc...ale wystarczyc moze czasem jedno czyjes slowo...i bum...jest zrozumienie wszystkiego.... i czesci lacza sie w calosc na obszarze pomiedzy intelektem a dusza.. gdzies tam... Bo to nie sam intelekt.... to o czym pisze cma....sam intelekt to za malo...musi uruchomic sie jakis inny obszar, jeszcze poza intelektem... Musi uruchomic sie pokora. Modlitwa pomaga...modlitywa o gotowosc do akceptacji...ale modlitwa dziala tylko, gdy sami szczerze chcemy i blagamy o pomoc.....Tylko tak. Pokora. Kiedy chcemy kooperowac...naprawde chcemy...z Sila Wyzsza. To sa moje przemyslenia i doswiadczenia...ale to wszystko jest dawno temu opisane....:):):) Przepraszam za takie dlugie moje wypociny...ale Ewa z Raju jest \"niebezpieczna\"...bo ja moglabym jej pisac i pisac...czuje w Niej bardzo pokrewna dusze...:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A to o sprawach moich dzieci i akceptacji calej historii....to bylo o tyle trudne...ze dzieci wlasnie nie mialy nic do powiedzenia.....bo nie mogly same w tej sprawie decydowac az nie ukoncza ilus tam lat....to byla sprawa spadkowa. I dlatego ja tak przywarlam do swojej racji w imie dobra dzieci...i nie moglam puscic...az uznalam swoja bezsile i napisalam ten list do adwokata. :):) Ale dostalam dobra szkole...:) ludzi nie mozna zmienic...ich widzenia rzeczywistosci tez NIE. jedyne co mozna to zmienic do nich stosunek. Tak samo jak i do sytuacji zyciowych.:) No teraz to bedziecie mnie miec dosc na dlugo.:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Ćma przede wszystkim, ale może i innych :) Odwiozłam właśnie dziecko na zbiórkę na zawody narciarskie, to sobie teraz siadłam, zanim pójdę odespać poranne wstawanie :) Ja na przykład to nieakceptowalne widzę tak: Wyobraź sobie, że wchodzisz do pokoju, i widzisz w kącie siedzące Twoje dziecko, albo Twoją siostrę, jak okłada się pięściami i mówi na przykład : \"znowu spadł śnieg, to moja wina, moja wina...\", albo \"znowu był tajfun nad Filipinami...to moja wina...\". Pojawia się w Tobie fala zdumienia, potem ciepła i mówisz: \"dziecko, no co Ty pleciesz, przecież To nie zależy od Ciebie, że spadł śnieg...chodź, przytulę Cię, jesteś bezpieczna..., śnieg to normalna rzecz w zimie, tajfun ...bo taki tam jest klimat\". A teraz wyobraź sobie drugą sytuację. Wchodzisz do pokoju i widzisz tam siędzącą SIEBIE w kącie, okładającą się pięściami, \"śnieg spadł, to moja wina, moja wina...\" i ... czujesz się bezradna...czyż nie? Nie czujesz zdumienia, bo przyzwyczaiłaś się do tego, że to, co nienormalne u innych, u Ciebie jest normalne. W sytuacji, jakiej byłaś kiedyś, po prostu odchodziłaś, i udawałaś, że tego nie widzisz. Nie wiedziałaś, jak zareagować. Teraz doszłaś do etapu, że ogarnia Cię jakaś mała fala ciepła, ale....nic nie mówisz...czujesz, że nie wiesz, co powiedzieć... A to nie jest takie trudne...pomyśl ciepło o SOBIE, tak samo, jak o swojej bliskiej osobie, i pomóż sobie w taki sam sposób. Pomyśl, że owszem śnieg spadł i nie masz na to wpływu, ale możesz wstać, pójść do szafy i wyjąć zimowe buty, kurtkę i czapkę - to przecież możesz zrobić? Też możesz się poczuć bezpieczniejsza? Masz pokłady uczuć dla innych, możesz też mieć dla siebie. Jesteś dokładnie tyle samo warta, co inni ludzie. Nie ma ludzi lepszych i gorszych. Tylko niektórych nie rozumiesz I WCALE NIE MUSISZ! Po prostu, ubierasz kurtkę, skoro Ci zimno, nie pytając się nikogo o pozwolenie i nie oczekując akceptacji. Według mnie nieakceptowalne rzeczy wiążą się jakimś węzłem z poczuciem winy. To jest to, co powstrzymuje przed akceptacją - że koniecznie ktoś musi być ukarany, takie mamy odczucie, a z drugiej strony, nie chcemy, żeby ktoś cierpiał, więc zgadzamy się na to, żebyśmy to my cierpieli. A to jest niepotrzebne...my też wcale nie musimy...cierpieć za to, że spadł śnieg, tak jak nie musimy cierpieć za to, że ktoś jat taki, a nie inny, że daliśmy się wciągnąć w toksyczne uzależnienie...to było, to już przeszłość. Już nie będziemy więcej wychodzić w szpilkach na śnieg i deszcz, umiemy zadbać o siebie. Jak ktoś sobie chce, to niech chodzi, jak chce, MY mamy ciepłe buty, super czapkę, mięciutką, puchową kurtkę...:D Umiemy poczuć ZDUMIENIE, patrząc na swoje wcześniejsze zachowanie i powiedzieć - PRZECIEŻ NIE MIAłAM NA TO WPłYWU, NIE MAM ŻADNYCH POWODÓW DO KARANIA SIEBIE !!! (siedzenia w kącie o okładania się pięściami za wszystkie grzechy świata). To jest zrozumienie tego, że nie mamy obowiązku rozumienia wszystkiego, akceptacja tego, że się z czymś nie zgadzamy...i nie wynika z tego to, że ktoś za to musi być ukarany. Tak samo jak MY nie musimy być ukarani za to, że ktoś nas nie rozumie lub nie akceptuje... Tak to napisałam w ramach tego, że może jakieś jedno zdanie wyrwane nawet z całości, może pomóc :) Chociaż pewnie już tysiące podobnych zdań słyszałyście...jeżeli tak, to wybaczcie 🌼 No i nie dziwcie się, bo ja zawsze się zjawiam za Ewą :D a za nami często pomarańczowe ogony...więc proszę o wyrozumiałość w razie czego. Miłego dnia wszystkim! Niech ten topik będzie coraz pogodniejszy, czego wszystkim życzę 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mam pytanie
do ewy i szklanki czego szukacie na topiku życie PO toksycznym związku ????? wy nadal w takich związkach jesteście, jak nie mąż to kochanek. ciekawe kto bardziej toksyczny ? oni czy wy? bo ja stawiam na waszą toksyczność. w drodze do własnego szczęścia niszczycie wszystkich po drodze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa: Ludzie zyjacy w chaosie...targani kompulsywnymi myslami i kompulsywnymi dzialaniami....wola dzielic sie swoim doswiadczeniem...z ludzmi przechodzacymi takie same doswiadczenia....To przynosi chwilowa ulge...Tak mi sie wydaje. Nikt nie moze dac...czego nie ma w danej chwili...Jak nie ma zrozumienia to nie ma i juz. i dlatego najlatwiej jest pietnowac to, co nezrozumiale.... :):) Pozdrawiam Ciebie i Szklanke :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję Ewo, i \"Prezencie\" Toksyczność w związku ma też różne poziomy. Pojawia się tam, gdzie związek tworzą 2 osoby nie mające zdrowych granic - co jest niesłychanie częste, niestety. A wychodzenie z toxic to nic innego, jak wytyczanie zdrowych granic, tak to widzę. Jest to proces, który wymaga spełnienia pewnych kryteriów, inaczej się nie da, obojętnie z jakiego poziomu się startuje, trzeba dojść do tego samego - umiejętności postawienia swoich zdrowych granic. Niektórzy startują od \"0\", po \"przebudzeniu\" - takim, jak opisywała Present, czy Ewa, inni może \"tylko\" po \"przebłysku\" - jak ja, ale dążymy do tego samego, tak to widzę. Dlatego myślę, że też mam coś do napisania. Musiałam zrobić remanent w swoim życiu, i dzielę się tym, czego się przy okazji dowiedziałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ja \"inteligentnie\" (po postcie Ewy) :) domyslam sie, ze Pelna Szklanka o 12 w nocy wkroczyla w \"Cos\". Sadze ze jest to Cos przez duze \"C\" i tez zycze duzo radosci i pogody ducha :):) 🌻🌻 ;) Bradzo wam dziewczyny dziekuje za dzielenie sie swoimi doswiadczeniami i przemysleniami - bardzo! ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo mi sie podoba przyklad Pelnej Szklanki dotyczacy akceptowania siebie na tych samych zasadach co innych...ta sama lagodnosc....\"znowu sapadl snieg...to moja wina...to moja wina.\" Ja tez caly czas musze sie obserwowac...bo mam tendencje do wymagania od siebie za duzo.... Sciskam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fajnie się pisze z tą Kanadą :D tylko 12 godzin, i jest odzew :D Ja w nocy z 24 na 25, o godz. 2.50 zakończyłam magiczne 42 i zaczęłam równie magiczne 43 :D A mam w tym roku numerologicznie zacząć nowy cykl 9-letni. To co teraz pozaczynam, będzie się ciągnęło za mną przez 9 następnych lat. No więc robię, co mogę, żeby z sensem pozaczynać :D Pół roku na forum, a ile wiadomości zdobyłam, cieszę się z tego. Pozdrowienia optymistyczne dla ex-toxiców 🌼 Życzenia przyjmuję, jako promyczki w moją stronę, dziękuję. (8 miesięcy na forum, po korekcie :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szklanko witaj wszystkiego naj .............................. ty sama wiesz czego chcesz i co osiagniesz:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Whim, z tego, co czytałam, to już się też powoli nadajesz do tego topiku :D Tak trzymać ! Może napisz, jakie masz plany...będziesz dalej mieszkać z mężem po rozwodzie? To chyba częsty problem...ale, np. mąż kropelki się zmienił po rozwodzie, mimo, że nadal razem mieszkają. Z tym, że nigdy nie można na to liczyć, a raczej odwrotnie. Może Ci tu ktoś coś podpowie? Właściwie tego chyba też ten topik dotyczy :)...co dalej, maturzysto...:0 W różnych aspektach życia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szklanko na dzien dzisiejszy mieszkam z nim ale szykuje mi niespodziankę zmiane pokoi nie bede mieszkac w najmiejszym a on w najwiekszym ja place za czynsz spalacam kredyt i nie widze powodu zebym mieszkala w najmiejszym pokoju. Po rozwodzie albo sie dogadamy co do splaty jego pozostalej części a nie bedzie to duza kwota bo to ja przejme kredyty albo wystapie o podział majatku a wtedy on bedzie miał jeszcze mniej z prostej przyczyny jestem w stanie udowodnić że pieniadze na zakup mieszkania byly moją i moich rodzicow wlasnoscia jeszcze przed zawarciem małżeństwa mam na to stosowne dokumenty. Do niego powoli dociera że nie ma juz wladzy nademną burzy sie ale to nic mu nie daje już nigdy nie bedzie tak jak było odporniłam sie na jego psychiczne kombinacje nie działa na mnie ani jego złośc ani jego fochy ani nawet próby wzbudzenia litosci bo on taki biedny sierotka jedna ...........poprostu powrotu juz nie ma do tego co było takie jest moje zdanie i nie zamierzam go zmienić . szklanko znasz powiedzenie o miekim sercu i dupie ....................ja mam mieciutki tyłeczek:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×