Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Toxyczna

Zycie po toksycznym zwiazku

Polecane posty

Bo to jest tak Radosnka przynajmniej u mnie moj sie wyprowadzil 8 miesiecy temu i w zasadzie nie patrzylam na innych mimo ze interesowali sie mna i ciagle mialam jakies dziwne propozycje az pewnego dnia pojawilo sie cialo:) i poszlo.... inni tego nie mieli w oczach w sposobie chodzenia w gestach w zapachu itd nie bylam zainteresowana zeby mi tu facet mercedesem podjechal a to cialo to jest to i nie interesuje mnie nic szkoda tylko ze ma pol mozgu tylko ale poniewaz nie jestem zainteresowana zwiazkiem wiec pierwszy czynnik wizualny zostal spelniony...jak bede zainteresowana facetem na zycie bede gotowa na to poszukam ciala z mozgiem:) a na kawe trzeba chodzic z facetami bo oni sa fajniejsi niz kobiety:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przeczytam obiecuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"... bo oni sa fajniejsi niz kobiety...\" A to znaczy jeszcze nie przeczytalas ;-) A ja smiem twierdzic, ze kawa z dobrymi kolezankami to calkiem fajna sprawa. Trzeba tylko umiec je znajdywac. Ja swoje spotkalam na terapii, lacza nas podobne przezycia, one wszystkie to bardzo madre dziewczyny i wsparcie ktore sobie dalysmy duzo nam dalo... Ale to juz zaczynam pisac, co juz pisalam na tamtym temacie po artykulem i po poscie Present! Teraz to naprawde 😴

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Radosnka: Masz racje oba posty. ;);) Widzisz jak czlowiek sie wypiera, sam nie wie kiedy.hihi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Część dziewczynki 🌻 Na początek, wyznanie - CMA już przegrałam :( ;-) i jadę do Ciebie z Jack Daniels\'em :D Radosnka - kawa i nie tylko z kobietami jest SUUUPEER ❤️ Mam to szczęście, że w ostatnim czasie (4-5 lata) mam okazję spotykać się i zaprzyjaźnić z kilkoma WSPANIŁAYMI dziewczynami, z którymi nie rywalizuję, które maja zdrowe granice, które sznaują cudze granice i w relacjach z którym, tez mam zdrowe granice. Odkrycie tego, dało mi dużo radości, że mogę..., że może z czasem i z facetami. Na razie z facetami mam problem z moim \"ciałem\", czyli seksualnością. Chcąc, nie chcąc łapię się na tym, że robię \"sztuczki\", aby sprawdzić, poywierdzić swoją atrakcyjność, choć nie jestem zainteresowana, nawet \"ciałaem\". Ot sparwdzam czy mam jeszcze szanse na \"rynku wtórnym\" ;-) i nie mam szans na \"zdrową\" przyjaźń. Dlatego wolę kawe, kino, teatr, basen, rower, spotkanie, winko i kolację z koleżankami. Mogę być na nich sobą, nie muszę niczego udawadniać, czy sprawdzać wrażenia, albo co gorsza \"moją wartość\" Mam poczucie swojej wartości w tych realacjach :D pozdrawiam cieplutko 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja1972❤️ Ja cie tez pozdrawiam cieplutko - bardzo cieplutko...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
;-) Wpisalam nastepna ksiazke, zaczelam czytac dzisiaj i jestem w polowie. Zachwycona. Pozwala wyzbyc sie kompleksow na temat naszej kobiecej natury.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wklejka z innego topiku
Nie powtarzajmy starych błędów Po kilku latach kłótni - rozstań i powrotów - zrywamy z kompletnie nieodpowiedzialnym facetem z wyraźną skłonnością do alkoholu. Cierpimy jakiś czas, po czym zakochujemy się na nowo, żeby po kilku miesiącach stwierdzić, że tym razem ukochany jest kobieciarzem. Poświęcamy kolejne lata na uświadomienie najmilszemu, że powinien się zmienić dla swojego i naszego dobra, aby wreszcie zniechęcone i obolałe znowu odejść. I zakochać się w nałogowo porzucającym pracę poecie... Czy naprawdę mamy pecha i to zły los nie pozwala nam spotkać odpowiedzialnego człowieka? Czy ci wszyscy mężczyźni oszukują nas i mamią w najgorszy sposób, a dopiero, gdy zauważą, że przepadłyśmy z kretesem - pokazują swoje prawdziwe oblicze? Czy rozumiemy, dlaczego po raz 18. wracamy do zdradzającego nas partnera, choć już po wcześniejszych zdradach plułyśmy sobie w brodę, że byłyśmy tak głupie? A może jest tak, że z tych "nieracjonalnych zachowań" wynikają dla nas jakieś mniej lub bardziej ukryte korzyści? Może wiążąc się z kolejnym, nie do końca odpowiadającym naszym wymaganiom i potrzebom mężczyzną, znowu mamy cała masę roboty nad jego zmianą, tzn. wyrwaniem go z nałogu, destrukcyjnych przyzwyczajeń, itp. Przy okazji wykonywania tej "naprawczej pracy" czujemy się dużo lepsze, bardziej wartościowe i rozwinięte duchowo czy moralnie. No i jesteśmy tak zajęte pomaganiem jemu albo narzekaniem i zamartwianiem się jego zachowaniem, że nie starcza nam już ani czasu, ani energii, ani nawet pomysłów na zajęcie się sobą, swoim życiem, na realizowanie swoich potrzeb, na pielęgnowanie swojego rozwoju. Dzięki temu tak naprawdę nie musimy wziąć się do prawdziwej roboty. Do pracy nad własnym życiem. Czy w końcu nie jest tak, że sytuacja, jakże mało konstruktywna i zmuszająca nas do kręcenia się w kółko, wydaje się nam jednak znajoma i w sumie nie czujemy się w niej źle, a może wręcz - bezpiecznie? Przecież w sercu, wiemy jak to się skończy. Na emocjonalnej huśtawce Jak to zwykle bywa, ogromna rolę w kształtowaniu takiej postawy grają nasze wzorce z dzieciństwa. Jeśli mama lub tata nie wystarczająco o nas dbali, traktowali brutalnie lub upokarzali w inny sposób, w dorosłym życiu nikt, kto traktuje nas dobrze, nie jest w stanie wywołać w nas uczuć "zakochania, oddania, podziwu i miłości". Czemu? Bo normalnie zachowująca się wobec nas osoba nie uwikła nas w niekończącą się misję udowadniania, przekonywania i naprawiania związku. Za to z pewnością zrobi to osoba podobnie nieczuła, okrutna, wściekle krytykującą lub niedostępna jak kiedyś któreś z naszych rodziców. "Normalny" partner nie wywoła, zatem emocji, do których przeżywania się przyzwyczailiśmy. W naszych związkach z kimś odpowiedzialnymi nie będzie tego znajomego "dreszczyku". Czasem, gdy spotkamy osobę, która nie pasuje do schematu i rzeczywiście moglibyśmy zbudować z nią inny, może lepszy związek, to pochodzące z relacji rodzicami uczucie braku wiary w naszą atrakcyjność jest tak silne, że swoim zachowaniem doprowadzamy takiego partnera do porzucenia nas i - utrwalamy swój schemat. Przyzwyczajeni do jednego, zapewne optymalnego w dzieciństwie, gdy byliśmy słabi i zależni, sposobu funkcjonowania nie zauważamy, że dorośliśmy, że sytuacja diametralnie się zmieniła i teraz sami ponosimy odpowiedzialność za nasze decyzje i ich konsekwencje. Nie jest już tak, że aby przeżyć jesteśmy uzależnieni od "miłości"- jakkolwiek jest ona okazywana - mamusi i tatusia. Dalej jednak nie wierzymy, że teraz możemy wedle własnego uznania planować swój świat tak, żeby nam było w nim jak najlepiej. Niestety łatwo powiedzieć a dużo, dużo trudniej wykonać. Wyuczone w dzieciństwie zachowania i sposoby odbierania świata są niezwykle głęboko wtłoczone w nasze życie. Nawet, jeśli bolesne są zarazem bardzo trudne do zmiany. W nagrodę - poczucie bezpieczeństwa Gdybyśmy zdecydowali się jednak zmienić nasz sposób myślenia, a więc i zachowania, nieuniknione byłoby przeżycie ogromnego poczucia straty, związanego z pogodzeniem się z rzeczywistością, która boli i której z takim uporem unikamy. Musielibyśmy przecież dostrzec, że to, czego kiedyś nie otrzymaliśmy od rodziców nie zdołamy już otrzymać i to jest właśnie ta strata. Czeka nas też utrata iluzji, że ktoś inny niż rodzice może nam ofiarować, to czego nie dali nam oni: bezwarunkową miłość i akceptację. Faktem jest, że rodzice już się nie zmienią, często nawet nie mają zamiaru za nic nas przepraszać. Jednak my, aby zacząć w bardziej satysfakcjonujący sposób układać swoje życie, musimy korzystać nie z tych dziecinnych, niezwykle nieskutecznych metod działania i reagowania, ale z tych, którymi posługują się dojrzali ludzie. A to wymaga - szczególnie na początku - pewnej samodyscypliny i wytrzymania dozy niepewności, co nas czeka. Skutkuje jednak poczuciem szacunku do samego siebie, godności, a w końcu nowym, już nie naciąganym, ale własnym i pewnym poczuciem bezpieczeństwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cytuje jeden z tematu Radosnki: Tragedia życia nie polega na tym, że kończy się tak szybko, lecz na tym, ze tak długo zwlekamy z jego rozpoczęciem. Richard L. Evans

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny :) PRESENT i RADOSNKA ❤️ Dziś jestem rozpromieniona i taka radosna, to wpływ pogody i dobrze spędzonego wczoraj czasu (my tu mieliśmy WIELKĄ MAJÓWKĘ :D) Całuski 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CMA - jesteś ? Napisz proszę jak minął najdłuższy weekend IV Rzeczpospolitej :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja1972: Widze, ze w dobrym nastroju kwiatku. :):):) Ciesze sie.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Present - jestes nie zastapiona, bo czasem mysle, ze wklejam na darmo, mysle tak kiedy nikt nie komentuje, ale wiem, ze do kogo ma trafic to trafi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
RADOSNKA - korzystam, a nie komentowałam, za co przepraszam 🌻 i innym dalej w świat rozsyłam :D Gorący 👄 dla Ciebie, za prace u podstaw, dla sióstr kobiet :D Kocham kobietki, są wspaniłe, madre, twórcze, silne, opanowane, radosne, zasadnicze, tolerancyjne, wyrozumiałe, pogodne, opiekuńcze, dlelikatne, spontaniczne, wrażliwe, mężne, spastrzegawcze, bystre... :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny :D wróciłam ze wspaniałego długaśnego weekendu, który spedziłam z bliskim mi człowiekiem i moim kangurzątkiem:D było cudownie:D jak łatwo zacząć się cieszyć i śmiać, kiedy świeci słońce, problemy odsuwają się na daleki plan albo bledną niesłychanie :D jak łatwo zacząć być choć odrobinę szczęsliwym, kiedy nie ma w okół nas tych, którzy gnębia, duszą i gnoją:) jak łatwo zacząć być szzęśliwym, kiedy otaczaja nas życzliwi nam i dobrzy ludzie:) nie bujam w chmurkach, oj już nie:) widzę i wady i przywary i dobre i złe strony:) ale i ja myslę już inaczej, inaczej reaguję, innna jestem, ot co:) i zaczytuję się książkami kropelki rosy, która na topiku radosnki pozwoliła poszperać w swoich zasobach:) przeczytałam książkę o bałaganie i pozbyciu się go z życia:D efekt- wywaliłam masę rupieci z domu i jest mi lepiej:) przeczytałam książkę o tym, dlaczego mężczyźni zdradzaja, o depresji, o zaborczej miłosci, o naszym głupium postępowaniu mimo naszej mądrosci:) dziewczyny:) czytać, czytać i czytać:) ( tak za ojcem rydzykiem, który wciąż powtarza: siać, siać i siać:D ) to nas wzmocni, utwierdzi, uświadomi, da solidne fundamenty pod naszą przyszłość:) słońce grzeje wspaniale, moje piegi wyłażą do niego jak zaklęte :D czuję siłę, moc, radość i energię, której przez tyle lat mi brakowało, którą mi zabierano sekunda po sekundzie i pamiętajmy, ze toksyny to nie tylko nasi byli i EX partnerzy, ale i zawistne koleżanki i \"kochające\" matki i bliscy, bliscy z nazwy, a nie ze stanu duszy po EXcentrycznych naszych wężach-mężach, oblubieńcach formalnych i mniej formalnych, zatruwających nasze cielska i dusze aniołów:D musimy wziąć się także za relacje z tymi własnie \"bliskimi\" - nie ma innej drogi :) pozdrawia was idalka, żyjąca jeszcze w oparach minionego weekendu :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Idaalka - jak daleko mi do tego stanu... Własnie wypominałam siostrze, że pewne rzeczy, na któer narzeka to jej wymówki i znów zrozumiłam, że robie to samo ze ślubnym. A tu trzeba zawalczyć albo zaakceptować, takie proste, a najtrudniejsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja1972 \"...kobietki, są wspaniłe, madre, twórcze, silne, opanowane, radosne, zasadnicze, tolerancyjne, wyrozumiałe, pogodne, opiekuńcze, dlelikatne, spontaniczne, wrażliwe, mężne, spastrzegawcze, bystre...\" Ja lekko w powijakach, ale z duzym zaparciem i przyspieszeniem to nadrabiam, to inne widzenie istot tej samej plci co ja! I przestaje ich traktowac jak wrogow. Bliskich kolezanek nie traktowalam, ale innych, tak zdarzalo mi sie nie raz zle myslec, mowic, dlatego ten list Lucy, ktory wkleilam na swoj temat tak do mnie dotarl w swojej prostocie. Tez posylam w swiat ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Present: A jak zycie? Ex sie wyniosl ze wszystkim? Rzeczy zostaly, poltora tygodnia temu zaczal histerycznie przezywac ze on nie ma gdzie tego wziasc, dlaczego ja tego nie chce. Bylam w pracy wiec nie moglam rozmawiac. Powiedzialam, ze oddzwonie za 15 minut, nie odebral pozniej i nie oddzwonil od tego czasu. Nie wiem czy mam sprawe uwazac za zamknieta, czy on naprawde sie juz nie zglosi po te meble, ktore ustalilismy, ze sa jego, a i jeszcze troche drobiazgow zostalo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
radosnka, daj mu jeszcze czas do pełnego miesiąca, a potem uznaj za swoje poprzez zasiedzenie - to ma być twoja oficjalna wersja, gdyby sobie po pół roku przypomniał :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Od czasu, gdy mam świetne realcje z kobietami, grono zaufanych i sprawdzonych, mniej potrzebuję męża. Dużo czasu i bardzo miło spędzam z koleznkami. Wczoraj: rozdrażniona, a właściwie już wściekła z powodu zachowania synka, zostawiłam dzieci pod opieką ich taty, a sama pojechłam z kolezanka i jej córka na poszukiwanie roweru dla córki. Już po 20min zapomniłam o bólu głowy i całym stresie, wróciłm do domu uśmiechnięta wypoczęta. Inna moja kolezanka, miła tego dnia przykrość w ciągu dnia ( o czym wiedziałam), więc jak dzieci poszły spać poszłam z nią na spacer, lampke wina i sałatke do \"Włocha\". I po co mąż? ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moze za duzo oczekiwan od tych mezow? :) Ktos gdzies napisal, aby nie mylic roli przyjaciolki z rola meza. Bo jedno jest od czego innego i drugie tez. Sciskam Was kobitki kochane. Radosc Ja1972 jest zarazliwa...❤️ :):):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja:) a czy nie tak powinno wygladać wasze życie od początku małżeństwa:)? kazde ma chwilę oddechu w swoim swiecie:)? ja także tego nie rozgraniczałam i przyznaję się do tego, że kiedy EXcentryczny żądał ode mnie tego rodzaju wolności, ja warczałam ... faktem jest, że u niego ta wolność miała inne posmaki i stąd moje warczenie:D a przyjaciółki do plotek i babskich tematów są niezbędne, zeby tym nie zasypywać swego oblubieńca:) może się w nim bowiem wyrobić nawyk blokady na nasze słowotoki :D pozdrawiam lekko zdechła po anginie i weekendzie spędzonym na wykładach:o idaalka :D 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak Idaalka, dlaczego uczą nas tylu zbędnych rzeczy w szkole, a życia nie :( Rodzice powinni, matka... \"starsze kobiety\" W Bili jest takie pouczenie \"Niech starsze kobiety uczą młodsze\" Szkoda, że tak ślepo rzuciliśmy się ;-), na równouprawnienie i poradniki różne, a o Słowie Bożym zapomnieliśmy. O pielęgnacji \"darcia pierza\" z kobietami ... Tak, ja też dopiero po tym co dotkęlo moje małżeństwo, nasz związek zaczełam poszukiwać... Znalazłam grono kobiet, nie ukrywam, że zawsze podświadomie lgnę do trochę starszych, bardziej doświadczonych i ZRÓWNOWAŻONYCH, bo mnie tego brakowałao... jest lepiej, ale nieszcze nad sobą, rozwojem i równowagą emocjonalną pracuję. Dziękuję PREENT - dziś jedna z moich koleżanek, określiła mnie jako \"energetyzującą\" i taka jestem, jak nie mam depresji, nie płaczę nad rozlanym mlekiem :D Całuski goracuchne p.s. ja-energetyczna zrobiłam w sobotę wielkie porządki i zmieniłam szafę na \"zestaw letni\". Jak tam ładnie, jasno, kolorowo, kiwieciście i zwiewnie. :D Polecam tę metodę na poprawę nastroju

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Idalia, i tak zrobie! Ja tego nei chcialam, chcialam po rowno, nie upieralam sie ze dla mnie wszystko, co sie stalo jak nie chcialam tego i owego? Gdy widzialm, ze mi nie zalezy latwiej bylo mu to mi dac i zaczal mi wciskac... Present, tak, ja sie potem od wszystkich odsunelam, mialam tylko kontakt listowny z dziewczynami z kraju, to prawda, ze gadalam do niego i oczekiwalam od niego jak od przyjaciolki, a to neistety duza bzdura, zrozumialam to jak poczytalam sobie roznice w rozmowie, sposoby myslenia mezczyzn i kobiet. Od kilku dni mam... dni erotyczne... tylko kogos do tego brak, ha ha ha. Cma, to moze ty za mnie, choc raz? :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Radosnka - to dobrze ze masz dni erotyczne. Hm...rozgladaj sie dokola.;);) Idalka------>❤️ Chcialabym z Toba pracowac. Ale byloby fajnie... :) Z Twoja wyobraznia i poczuciem hurmoru....!!!!! Zazdroszcze wspolpracownikom.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marianka74
Witam Wydaje mi się, że ja jestem w takim związku, chociaż nie jestem tego aż tak bardzo pewna. Zacznę od poczatku. Wychowałam się w rodzinie gdzie oboje rodzice pili. Awantury, alkohol i bicie byłly na porzadku dziennym, chociaż oboje rodzice to wykształceni i zamożni ludzie. Swojego męża poznałam w wieku 16 lat i od tamtej pory jesteśmy razem - to juz 15 lat! Po skończeniu szkoły wyprowadziliśmy się do warszawy. Ja znalazłam dobrą pracę, skończyłam studia. Mąz nie miał szczęścia kiepska praca, marne zarobki, zero rozwoju. I zaczeło się. Przejełam wszystko. Pomału, stopniowo zaczełam zajmować sie wszystkim: kupno mieszkania, kredyty, remonty, urlopy, zakupy itp. Planowałam, szukałam, organizowałam wszystko na mojej głowie. On tylko chodził na siłownię i ciągle płakał, że ma taką złą pracę, mało czasu i życie nie dało mu szansy. Litowałam się nad nim i brałam jeszcze więcej na siebie. Zaszłam w nieplanowaną ciążę. Rozpacz, co dalej ?jak sobie poradzimy? wiele obietnic i płacz z jego strony. Poroniłam i poczułam ulgę. W międzyczasie zaczął popijać, niewiele ale ukradkiem. Ja zaczęłam mnieć lęki, bać się dosłownie wszystkiego, samochodów, skrzyżowań, ruchomych schodów. Poszłam na terapię . Skończyłam ją i świat wydał mi się ok. Powoli przechodzą lęki. Chce się żyć. Poznałam kogoś. Właściwie znałam wcześniej, ale nie zwracałam uwagi. Ten ktoś starał się już podobno zwrócić miją uwagę od dwóch lat. Spędzamy coraz więcej czasu razem, jest mi dobrze. Stara się. Zależy mu bardzo to widać. Ale jak patrzę na męża jaki jest nieszczęśliwy, i jaki biedny generalnie nie jest złym człowiekiem, też stara się na swój sposób, i kocha mnie, to już się gubię. Nie wiem co robić.Boję się. Strasznie się rozpisałam. Ale moze ktoś mi coś poradzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Marianka: Ewa moze Ci tu bardziej pomoc niz ja. Ja tylko napisze, ze ja naprawde, uczciwie nie wiem. Pytanie kluczowe - to pytanie czy go kochasz - Ewa ci to napisala. A reszta...to musisz znalezc odpowiedzi w sobie. One gdzies tam w srodku u ciebie sa. Zajrzyj w glab siebie. Te leki maja gdzie przyczyne...ja nie wiem. Nigdy przez cos takiego nie przechodzilam. Widze, ze za duzo wzielas na siebie obowiazkow. Przejelas za wiele na siebie. Ja to tez czasem robie...i zawsze przychodzi zaplacic cene za to. Mnie samej dalas duzo do myslenia. Trzeba bardziej o siebie dbac. To mowie rowniez do siebie. Biorac za duzo na siebie, nie pozwalamy rozwijac sie tym obok nas. Tak mysle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×