Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

pszenica

jak to jest z tymi facetami...??

Polecane posty

Gość do ech do kobiety
No, jak pech to pech. Padł mi właśnie internet i podobno to coś poważnego. Wrrrr.....Troche mi to utrudnia życie. Z tego, co piszesz, to się chyba rzeczywiście nigdy nie zakochałeś. I, to nie jest tak, ze jestem pewna swoich uczuć. Jestem pewna, ze jestem zakochana, ale ponadto nic więcej. Mogę chcieć z kimś pogłębiać relację, ale nie mogę zapewnić, co będzie dalej. I tak naprawdę to dopiero to pogłębianie relacji może mnie doprowadzić do jakichś dalszych odkryć, że np. chce dalszej znajomości, albo nie chcę. No, nie wiem, ale pokochać człowieka to znowu nie taka łatwa sprawa, i nie po kilkunastu spotkaniach. Trochę się chyba nie zgodzę z tym mówieniem o dzieciach na pierwszych randkach. Gdyby mnie o to chłopak zagadnął zaraz na samym początku, to zaczęłabym strzelać oczami na boki i patrzeć, którędy tu najlepiej uciec. Chodzi o to, ze jakoś poczułabym się potraktowana przedmiotowo. Nie jak ja, tylko obiekt, z którym się traci czas, albo nie, bo spełnia pewne wymagania, albo nie spełnia. Rozumiesz, nie da się chyba tak znowu „jasno wiedzieć”. No, ja rozumiem, chodziło ci o tzw. fundamentalne wartości, których nie można zmienić nawet dla osoby, która się kocha. Ale w życiu tak już różnie bywa....Wyobraź sobie, na skutek twojej selekcji nie tracisz czasu, z tymi, co nie chcą rodziny, a tu się okazuje, ze wybranka twojego serca, a i owszem, chciała mieć rodzinę, ale co z tego, jak np. nie możecie mieć dzieci. I co wtedy? Wszystko się wali? A inna, ta, która odrzuciłeś, ma dzieci, bo pojawiło się w niej pragnienie dziecka, ale dopiero wtedy, gdy poznała kogoś właściwego. No, dobrze. Rzeczywiście jakieś podstawy muszą być. Ale, to się jakoś wyczuwa, już na początku. A może nie... I co to znaczy zabrnąć za daleko? O, szalenie podoba się ten fragment o głupcach. A to mianowicie, dlatego, ze czasem to jesteście naprawdę tak cudownie bezradni wobec takie stworzenia jak kobieta. Tak mi tam pobrzmiewało wołanie wszystkich facetów świata „Dajcie nam instrukcje do kobiet!!! My chcemy je uszczęśliwiać, ale dajcie nam instrukcje!! Żeby można było przeczytać i wiedzieć” A tu, he, he nie ma instrukcji. Myślę, że jedną z najważniejszych umiejętności jest umiejętność wyrażania tego, co się chce. Bo można być takim miłym, ale bez życia. Z tym, ze widzisz, tego się też można nauczyć. A otwartość rodzi otwartość. Było mi o wiele łatwiej, gdy pierwszy napisałeś o swoim życiu. Od razu mi się język rozwiązał. To może trzeba wyrażać uczucia, żeby je ktoś też wyraził? Nie wiem, czy u mnie to jest tak, ze niedostępne mnie nęci. E...Jasne, ze nęci, kogo by nie nęciło!. :) Ale zastanowiam się nad tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ech bo kobiety to...
Wiem co chcesz powiedziec z tym pytaniem o dzieci na pierwszej randce, ale tez nie oczekuje ze wypelni jakis moj formularz i zrobi sobie badania medyczne, zanim sie zaczne z nia umawiac (tak na prawde to akurat jesli chodzi o dzieci to do tej pory nie wiem jakie ma poglady na te sprawe "moje swiatelko" :-) ). I zdaje sobie sprawe, ze nawet jesli mamy identyczne poglady na jakas sprawe, pozniej zycie moze sie okazac zupelnie inne. Ale co innego jest sie pakowac w zwiazek z pelna swiadomoscia juz na starcie, ze zycie bedzie inne od wymarzonego, a co innego tylko ryzykowac, ze nie wszystko sie spelni. A nie da sie zbudowac zwiazku wylacznie na nadzieji. Zabrnac za daleko znaczy dla mnie sytuacje w ktorej oboje juz zaczelismy planowac wspolna przyszlosc. Bycmoze "swiatlo mojego zycia" faktycznie potrzebuje, bym sie otworzyl wiecej, ale ja na prawde probuje i jak widzisz, nawet ciebie, przez internet, udalo mi sie naciagnac na rozmowe o zyciu :-D, a z moim swiatelkiem za kazdym razem czuje sie jak na pierwszej randce. :-( Niestety "cudownie bezradni" wydajemy sie tylko kobietom z ktorymi nie jestesmy zwiazani. Nasze partnerki zawsze uzywaja bardziej dosadnych slow. :-S Jesli chodzi o necace i niedostepne, to na pewno nie zachecam cie do zrezygnowania z dazenia. Zawsze to lepiej chciec wiecej niz zadowalac sie byle czym. Ale tez trzeba byc swiadomym, ryzyka i stawki i wiedziec w ktorym momencie powiedziec "pas". Tzn, jesli idziesz na calosc,nie dziw sie, ze przyjdzie ci zniesc wiecej odrzucen i porazek niz przecietnej osobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ech bo kobiety
No, to prawda. Nie da się nic zbudować wyłącznie na nadziei. Generalnie myślę tak samo, a to w sumie szkoda, bo nie będziemy się mogli posprzeczać. To zapytam: jak sobie wyobrażasz swoją rodzinę? Jaki masz pogląd na pracę zawodową kobiety? Czego się najbardziej boisz, kiedy myslisz o w tej sprawie o swojej przyszłości? Z tym większym otwarciem bardziej chodziło mi o powiedzenie twojemu ” światłu” tego, że na przykład nadal czujesz się z nią jak na pierwszej randce. Po prostu powiedzenie tego, co mówisz mnie „Słuchaj, chciałbym wiedzieć, co ci się podoba, co lubisz. Chciałbym, żebyś zadecydowała, gdzie pójdziemy, źle się czuję, gdy robimy tylko to co ja proponuję, bo tak naprawdę to nic nie wiem, chciałbym wiedzieć, czy sprawia ci przyjemność to co wymyślam, i co ty sama chcesz robić. Nie chciałbym, żebyś mi nie mówiła, co ci się nie podoba. Ja musze wiedzieć, na litość boską, muszę wiedzieć, co tak naprawdę myślisz!!! (no, może trochę łagodniej)” No i sobie zobaczysz. Ciekawa, swoją drogą, jest ta twoja dziewczyna. Żeby tak zupełnie nic. Jeju, trochę to dla mnie egzotyka. Wiem, ze mogę zostać poraniona bardziej. I chyba jakoś jestem. Ale widzisz, ja się też uczę dopiero wyważać pewne rzeczy. Z jednej strony jestem uparta i nie łatwo jest mnie zniechęcić, ponieważ uważam, że jeśli coś jest dla mnie ważne, to nie można się tak łatwo poddawać. No nie można i już. Przecież to dla mnie ważne. A z drugiej strony czasem pewne rzeczy trzeba po prostu puścić. Zostawić i już. Chciałam ci jeszcze napisać, odnośnie tego decydowania: chodziło mi o randkę, a nie o całe życie. To się musi chyba jakoś wyważać. O pewnych rzeczach, chcę żeby ktoś decydował, o innych nie. Tak mam ja. I chyba bardziej mi chodzi o pewną wrażliwość chłopaka, który mając coś zaplanowane, bierze pod uwagę, to co ja chcę. Ale, zaznaczam, musi mieć pomysł, bo bez pomysłu to jakoś tak znowu się czuję, jakby mi ktoś kładł na ramiona dodatkowy ciężar. „Niestety "cudownie bezradni" wydajemy sie tylko kobietom z ktorymi nie jestesmy zwiazani. Nasze partnerki zawsze uzywaja bardziej dosadnych slow”. Ale dlaczego? A co z nickami? Masz jakiś pomysł, specjalisto ? (no, ja ci już nicka wymyśliłam. To się może odwdzięczysz tym samym) E…e…trochę mnie też to słówko „naciągnąć” zabolało, ale powiedzmy, nie obrażę się śmiertelnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość specjalista
posprzeczac sie mozemy zawsze...mozemy sobie urzadzic taka oksfordzka dyskusje. tylko podaj temat i powiedz mi jakie mam miec poglady, zebysmy sie mogli posprzeczac ;-) Czyzbys tez lubila jak sie iskrzy? :-) Chce miec srednia rodzine, tzn 2-3 dzieci. Mieszkac najlepiej gdzies na lonie natury. Na pewno nie w wielkim miescie. Ewentualnie w poblizu wiekszego miasta. Chce miec spokojne, a nawet nudne zycie. Bycmoze mam teraz odchyl w druga strone, z powodu mego obecnego zycia, ale nie wydaje mi sie, bo zawsze wolalem gory od plazy i zwiedzania miast sposobem na japonskiego turyste ("Europa w 48 godzin") :-) Praca ani pieniadze nie sa dla mnie najwazniejsze, wiec tego samego oczekuje od kobiety z ktora sie zwiaze. Tzn. nie mam nic przeciwko by pracowala i realizowala sie zawodowo, ale chcialbym by miala te same poglady co ja na temat pracy. Generalnie przyszlosci sie nie boje. Ze "swiatlem" probowalem. Kiedys powiedzialem jej prosto w oczy ze nie wiem co ona tak na prawde lubi. Wtedy cos wydukala i dowiedzialem sie o niej cos wiecej, ale pozniej bylo znowu to samo. Z tym naciaganiem to nie mialem na mysli nic negatywnego tylko fakt, ze jesli nie rozmawiam z nia o zyciu to na pewno nie dlatego, ze ja nie potrafie o tym rozmawiac badz inicjowac takich rozmow. w kazdym razie moze nie rozmawiajmy wiecej i zapomnijmy o "moim swietle"...skoro ono o mnie zapomnialo :-s Z tym decydowaniem o niektorych sprawach to troche problem, bo nie ma jasnych wytycznych i czasami bedzie poirytowana ze nie podjalem decyzji sam, a czasami poirytowana, ze jej nie spytalem. Coz...tak to juz los faceta. Wypadaloby chyba spytac naszych partnerek, dlaczego inni sa cudownie bezradni, a my zawsze glupi i swinie. Wydaje mi sie, ze po prostu gdy mowisz o kims z kim nie jestes zwiazany masz inna perspektywe. Podoba mi sie ta Eufemia... :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość perwy
przynudzacie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość suplement...
Mam nadzieje ze ktos wywali stad rozmowce "ech bo kobiety..." i jego konwersantke bo jak czytam to co pisza to robi mi sie niedobrze...ludzie puknijcie sie ze 3 razy, przeczyscie sie i przestancie pisac te bzdury...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eufemia
Miałam cicha nadzieję, ze tego nikt nie czyta. Wydawało mi się, ze się ludzie długością przestraszą i już. nie mogę jednak pojąć tej logiiki, że ktoś czyta, cos co go nudzi. ja, jak mnie nudzi, to nie czytam. Szkoda mojego cennego czasu. Ale widać, ludzie są dziwni. A owszem, lubię jak się iskrzy. Ale nie przychodzi mi do głowy żaden ekscytujący temat. no może oprócz jednego... Bóg. Wierzysz w niego? (tym samym licze na to, odpadną przypadkowi czytający) Ten obraz rodziny, który opisałeś, to taka troche klasyka. Każdy chciałby tak, albo podobnie. Ja chyba w sumie też. No, może bez tej nudy. Kiedyś tez mi się marzyło nudne życie, aż zaczęłam takie mieć. Już nie chce. Tylko żeby mnie ono jakoś nie przerastało w swojej intensywności. To ciekawe. Praca dla ciebie nie najważniejsza, a pracujesz na okrągło. Pieniądze nie, to co? rodzina. Ależ ty nie masz czasu na randki (bo praca) jak ją zamierasz założyć? (widzisz staram się jak mogę, zeby trochę iskrzyło) A ja wolę morze. Góry lubię, owszem, ale na wakacje lubię jeździć nad morze i robię to od lat. W ogóle lubię wodę i jak już gdzieś jest to może być, odpoczywam. nie chodzi bynajmniej o to, że leżę na plaży nic nie robię. Wcale nie. ja chyba po prostu lubię klimaty morskie. Góry tak, ale nie na na przykład 2 tygodnie wczasów. jakiś wypad na weekend to może być. No tak, rzeczywiście jak się z kimś jest to jest inna perspektywa, a jak nie to inna. Szkoda z tym "światłem". i już nie pisze więcej. Dobrze, niech będzie ta Eufemia...Mnie się chyba też podoba. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość specjalista
no faktycznie dziwne... ja rozumiem, ze moze kiedys bede slawny i moje sentencje beda prawda oswiecona i tak dalej ;-), ale doprawdy...jak na razie czytanie moich wynurzen nie jest jeszcze obowiazkowe. w kazdym razie wydaje mi sie, ze to byla pszenica, bo przeciez nikt inny juz tutaj nie zaglada, wiec moze faktycznie tak jakos niegrzecznie jej topik zawlaszczac...jak chcesz mozemy zalozyc nowy topik,albo przejsc na priva. Jakby co to moja skrzynka pierwszego kontaktu to mqa-4akk@iximail.com...oferta ograniczona czasowo do 3 dni :-) ...bo to nie jest prawdziwy mail tylko DEA z KasMail.com przekierowujacy na jeszcze inny DEA, zeby zabezpieczyc sie przed spambotami... :-) Wierze. Bo tak latwiej w zyciu. W takim razie mam pospolite oczekiwania jesli chodzi o zycie. Nie pracuje na okraglo. Jesli czasami dluzej pracuje to tylko dlatego, ze zostanie po godzinach nie jest duzo gorsze od siedzenia w hotelu. Ale wyszedlem juz z tego okresu entuzjazmu dla pracy i obecnie nie zalezy mi by robic cos nadprogramowo. Tymbardziej, ze zastanawiam sie nad zmiana pracy i mojemu szefowi bardziej zalezy na tym bym zostal niz mi. Jak zamierzam zalozyc - nie wiem, ale chyba bez zmiany pracy sie nie obejdzie. Wlasnie wyjazd dwudniowy na lazenie po gorach to pomylka i porazka :-) Pierwszego dnia jest zawsze najwieksza roznica poziomow i czlowiek nieprzyzwyczajony i umiera ze trzy razy na podejsciu, drugiego jeszcze sie kuruje po poprzednim i dopiero od trzeciego dnia lazenia po gorach czujesz sie lepiej. Na temat morza sie nie wypowiadam, bo wytapianie tluszczu na sloncu w ogole do mnie nie przemawia. A w wakacje jest jeszcze gorzej - te nadmorskie festyny, tlumy nieestetycznych turystow..ble. Z morza lubie tylko zapach, a to tez nie wszedzie. Tak sobie mysle, ze ja to bardzo niekulturalny i egocentryczny jestem, bo gadamy ciagle o mnie i o mnie, tak ze zupelnie zapomnielismy o naszej drogiej Eufemi z jej problemami...:-) Powiedz cos wiecej o tej twojej pracy albo o tym chlopaku, co cie zwodzil...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość suplement...
ziefff....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eufemia
A co, jeśli wciągnięto ten topik na listę lektur szkolnych? I czytanie go stało się obowiązkiem? Hm…może faktycznie jestesmy niegrzeczni wobec pszenicy, ale ona przecież już dostała swoją odpowiedź. Możemy założyć nowy topik, ale nie wiem, czy by się ktos pokapował. Zamiast pytania na sam początek, byłby przecież ciag dalszy moich lub twoich wynurzeń. To może już lepiej przejść na maila. To zdanie „Jakby co to moja skrzynka pierwszego kontaktu to…” nic dalej nie rozumiem. Jakbys przybył z kosmosu. A w dodatku mnie strasznie zaciekawiło, dlaczego to masz kontakt tylko na trzy dni. Czy, przepraszam, jesteś tajnym agentem i co jakiś czas musisz zacierać po sobie ślady? Albo, jak Leon zawodowiec, przenosć się z miejsca na miejsce, jeśli poprzednie zostało spalone. Wszystko możliwe. Wierzysz bo łatwiej? A mnie się czasem wydaje odwrotnie. Kiedy pisałam, ze twoje oczekiwania to klasyka, to nie znaczy pospolite. To znaczy klasyka. A ponieważ już sama nie wiem co chcę przez to powiedzieć, więc może nie będę wnikać. Właśnie takie jeżdżenie po świecie i przebywanie poza domem jest dla mnie pracą na okrągło. Jeśli wracasz się nie do domu, lecz do hotelu, to to jest praca na okrągło. O to chodzi, widzisz, że jakoś tak się czasami dzieje, a nawet często, ze coś jest dla nas ważne, a robimy rzeczy, które nas wcale do tego nie prowadzą. Ale to tamto jest dla nas ważne, a nie to. Jakże się nie zgubić. A widziałeś kiedyś góry w sezonie. Tłum nieestetycznych turystów wspina się do góry, a tłok jest jak nie wiem. Jedni gadają inni palą (zgroza, w górach!), jeszcze inni słuchają radia (przesadziłam). Słowo ci daję, że tak kiedyś szłam. Gorąco i pod górę. A w dodatku nie można przestać iść w góry, tak jak się przestaje pływać, czy nie wiem, spacerować brzegiem. Bo trzeba zawrócić, ale to tez jest „chodzenie po górach”. No, dobra, droczę się. Z tym morzem tak jest faktycznie. Ale jeśli znajdzie się miejsce w miarę odludne miejsce, to jest naprawdę miło: oto wieje wietrzyk, szumi morze (tego się niczym nie zastąpi), przeleci mewa. Słońce miło grzeje. Nie trzeba się przecież smażyć. A wieczorem taki spacerek brzegiem… A morze jest codziennie inne. A zachód słońca! A wschód! I ten bezkres. I to, ze niebo styka się z morzem gdzieś tam (jakby podpłynąć trochę dalej to można się wdrapać). Y…jakby tu ominąć to, o co zapytałeś. Tak naprawdę, kiedy się tak wściekałam, to pomieszały mi się dwie ważne postacie z mojego życia. Eks – sympatia i aktualne zauroczenie. A że wszyscy faceci są jednakowi (nie, nie wszyscy, ale w zdaniu lepiej brzmi), to w zasadzie nie szkodzi, ze mi się tak te osoby zlały w jedno. Chłopak, który mnie zwodził, (eks) zwodził mnie tak około roku. Spotykaliśmy się często, przychodził sobie do mnie, czasem ja do niego. Spędzaliśmy razem czas (kino itd.)Pomagał mi w różnych sprawach. I rozumieliśmy się dobrze. Generalnie myślałam, ze to TEN. I to nie ja go sobie wmówiłam, ale inni, patrząc na nas mówili, ze „E...e.., Eufemio, to nie jest tylko kolega, tak się kolega nie zachowuje”. W którymś momencie, jak idiotka, przyznałam mu się, co czuję. On się nachmurzył. No i dopiero wtedy zaczęło się zwodzenie. Bynajmniej nie ograniczył kontaktów ze mną. Powiedziałabym, ze ścieplał nieco i w dodatku był okropnie miły. Ale to nie, dlatego, ze przejrzał na oczy i zobaczył jak mu na mnie zależy. Ponieważ równocześnie zakochany był w innej, o czym wiedziałam z wiadomych sobie źródeł. I to mnie dobijało. To jego asekuranctwo. Boże, jak można się tak zachowywać, przynosił mi prezenciki, spędzał ze mną parę dni pod rząd, i to było asekuranctwo. No, po takim czymś to można człowieka znienawidzić. Nie mam żalu do nikogo, że nie odwzajemnia mojego uczucia, (trochę mam) ale mam żal, ze ktoś tego mojego uczucia nie uszanuje. O to mam cholerny żal… Można kogoś nie kochać, ale do diaska, nie można się nim pastwić! No, i tak było…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość specjalista
Ha! Zdemaskowalas mnie. Jestem seryjnym morderca i wyszukuje bezbronne ofiary na forach internetowych ;-). Uhmmm...Zyjemy w okrutnym swiecie w ktorym przebrzydli spamerzy uruchamiaja programy do zbierania adresow po internecie. Typowo taki bot (program) wchodzi na strony i wyszukuje ciagi znakow typu adres@serwer.tld. Poniewaz nie potrzebuje ofert zakupu srodkow medycznych bez recepty, przedluzania genitaliow, zwiekszenia ilosci spermy w wytrysku, inwestycji w podejrzane spolki w stanach, ofert pieniedzy od nigeryjskich oszustow, podrabianego Rolexa czy tez promocyjnego dostepu do pornografi, unikam podawania mojego prawdziwego maila w internecie, gdzie taki bot moze go odnalezc. DEA to disposable email address. Taki mail-efemeryda.Tworzysz sobie tymczasowy adres ktory dziala tylko pare dni i przekierowuje maile na twoj prawdziwy adres. Po ustalonym czasie przestaje dzialac, wiec nawet jesli jakis bot to znalazl i zacznie wysylac ci rozne oferty, nie grozi ci niekontrolowany zalew smieci. No dobra. To jesli chcesz przejsc na maila to teraz moja skrzynka pierwszego kontaktu to specjalista@lkjhgfd.2hire.com. Na pewno jest latwiej wierzyc niz nie wierzyc.Mnie sie wydaje ze tacy co nie wierza w nic to maja bardzo duzo klopotow ze soba. Lepiej faktycznie nic nie mow...bo klasyczne oczekiwania, klasyczne posty...a potem mnie na sile do kanonu lektur szkolnych wlaczaja ;-) A mowiac gory - nie mam na mysli Zakopanego tylko cos mniej obleganego i spokojniejszego. I tam juz nie ma nieestetycznych ludzi, co podjezdzaja samochodem pod prawie sam szczyt i ida z reklamowka w adidaskach badz sandalach na gore. A ludzie ktorzy laza po prawdziwych gorach zwykle sa w lepszej formie fizycznej i przez to bardziej estetyczni. Z tym twoim eks to na prawde nie wiem na ile on cie zwodzil, a na ile ty sama sie zwodzilas. No bo jesli od poczatku wiedzialas ze sie kocha w innej. Tzn. chce powiedziec, ze moze i swinia z niego, ale niezupelnie cie zwodzil. Zreszta sam nie wiem, bo skoro otwarcie tego nie powiedzial to moze i swinia i zwodzil... No dobra, no ale to juz przeszlosc...mam nadzieje. A jaki masz problem z tym obecnym co ci sie zlal z eks? Acha...i jak nie chcesz odpowiadac, to po prostu powiedz, ze nie chcesz i nie bede drazyl, ani sie nie obraze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eufemia
Próbowałam ci wysłać email, ale cos jest nie tak z tym adresem! Pojawia mi się informacja: "Te adresy email są niepoprawne: • specjalista@lkjhgfd.2hire.com." ??? A odpowiedź czeka....:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość specjalista
dziwne. bo wczesniej przetestowalem. Ale moze przekopiowalas i wkleilas go razem z ta kropka za com? Bo oczywiscie po com nie ma juz kropki, a z komunikatu bledu wyglada tak jakbys ja podala...sprobuj jeszcze raz, bo jeszcze aktualny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×