Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

EKD 34

PANNY PO 30

Polecane posty

Dziewczyny mam 31 lat i jeszcze niedawno tak samo myślalam jak wy, ze zostane sama, czulam się starą panna i wogóle mialam czasem wszystkiego dość. Oczywiście byly też fajne dni bo moglam robić co chcialam i nie bylam niczym związana. Ale nagle poznalam faceta oświadczyl mi się po dwóch tygodniach i po 7 miesiącach wzięliśmy ślub:) Sama nie wiem jak i kiedy to się stalo:) Więc uszy do góry niech bije z Was optymizm bądźcie piękne i uśmiechnięte a zobaczycie ilu facetów (takich naprawde fajnych) będzie Was oblegać. Pamiętajci nic na silę. Dodam ze mialam wcześniej pecha do facetów albo gnojki się do mnie przyczepialy albo zostawiali mnie bez slów. Także wiem co to samotność i ból ale teraz tym bardziej doceniam to co mam. Oczywiście problemy też sie pojawiają ale zawsze sobie z nimi radzimy. aha i wazniejsze dla facetów jest piękno wewnętrzne niż zewnętrzne. Pamiętajcie wszystko sie moze zdarzyć wiem co mówię bo sama tego doświadczylam. Trzymam za was kciuki. Nigdy nie rezygnujcie i obojętne czy zdecydujecie się być same czy nie to będzie Wasz na pewno dobry wybór.:):):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czarna 31 --> :-) 🌼 Bardziej martwi mnie to, że boli mnie dziś głowa, niż mój stan cywilny. ;-) I postępująca zrzędliwość, która akurat nie ma nic wspólnego z tymże stanem panieńskim. ;-) Jeszcze do Bx, bo tak mi się nasunęło na spacerze - a czy Twój partner wie w ogóle, czego oczekujesz? Że oczekujesz? Bo może po prostu nie wie. I tak każde z Was sobie myśli, że to drugie nagle odczyta myśli tego pierwszego. To zdecydowanie nie tędy droga. :-) Porozmawiajcie może ze sobą. Sajonara, Misiaki! :-) 🌼 RzW

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja juz
mam 32, smutek i zal za zalozeniem jakiejs szczesliwej rodziny a tu nic...cisza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam 35 na nosie
i tez czuje, ze zaczynam gorzkniec :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciaty
Widzę że sporo jest nas 30-latków samych i samotnych, bez drugiej połowy. Czy my się mijamy niezauważająć się wzajemnie? I to przez to jest taki stan rzeczy. Dziwne to życie. I sam zdaję sobie sprawę, że z każdym rokiem będzie trudniej znaleźć partnera/kę. Wiek robi swoje. Przyzwyczajenia. Pozdrawam i życzę Wam i sobie jak najlepiej, czyli znalezienia wreszcie kogoś. Znów idzie wiosna i lato, ale czy są to pory roku tak radosne dla osób będących w pojedynkę. Według mnie, nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciaty
do RzW Takie czasy> czy to ma oznaczać że życie w pojedynkę jest normalnością i tak powinno być. Czy poprostu Tobie jest wszystko obojętne, czy jesteś z kimś, czy jesteś sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem, jak powinno być. Dla każdego coś innego jest tzw. normalnością. Nie, nie jest mi to obojętne. Tylko nie mam już chyba sił, żeby się starać. Wypaliłam się? Nie wiem. Może mi przejdzie kiedyś. Nie wiem. W ogóle wiem nie za dużo. ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To chyba nie jest kwestia obojętności. Ale braku wiary. Wiary w to, że coś jeszcze można zmienić. Przynajmniej u mnie tak jest. Nie potrafię tego zmienić. Poznaję nawet nowych ludzi, nie siedzę cały czas w domu. Ale to i tak niczego nie zmienia. Być może nie było mi dane spotkać jeszcze odpowiedniej osoby. Ale czasem się zastanawiam kiedy to niby ma nastąpić? Może minęliśmy się gdzieś po drodze? Może akurat jest mi przeznaczone być samej? Zwariować można od tych myśli czasami. Dlatego czasem lepiej nie zastanawiać się nad tym w ogóle i może to wygląda na obojętność.... Sama nie wiem. Ale bywa trudno.... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Za dużo tego \"zmieniać\". Sorry, ale późno jest i nie mam siły zastanawiać się nad poprawną składnią ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Kasztanowiec ja mam podobne przemyślenia do twoich lepiej się nad tym nie zastanawiać, no ale ... Wczoraj byłam u koleżanki mężatka, 2 dzieci i niby wszystko Ok, wczoraj mi się przyznała, że moż ją bije, a synek 7 lat powiedział do niej że jak nie włączy mu gry to powie tacie a tata ja zbije. Bez komentarza Kasztanowie gdzie mieszkasz, bo ja koło Wrocławia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciaty
do RzW Brak nadziei, zwątpienie w możność bycia z kimś, a wreszcie zobojętnienie i pogodzenie się z faktem bycia samemu. Ja mam u siebie właśnie takie odczucia. Jednak czasem odzyskuje wiarę w siebie i staram się coś zmienić w swoim życiu. Przynajmniej próbuję coś zmienić. Znaleźć moją drugą połowę. A tu nic nie następuje, żadna zmiana. Pomimo usilnych starań, nic. Mija wiosna, mija lato i mija kolejny rok. Wszystko zatacza koło, a lata uciekają i życie ucieka. Dla mnie i dla takich pojedynczych jak ja. Czy to jeszcze ma sens, takie poszukiwanie kogoś? Czy lepiej pogodzić się z taką sytuacją? Człowiek jest coraz starszy i ma coraz miej możliwości znaleźć kogoś dla siebie. A wymagania wobec tej drugiej osoby, raczej już nie ma takich bardziej znaczących. Tylko, aby była ta druga osoba. A może tak jest nam przeznaczone i nie ma, co z tym walczyć. Sam już nie wiem. Przecież jestem normalnym człowiekiem. Nic nie rozumiem z tego wszystkiego. Pozdrawiam Was wszystkich .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem... Sensem jest chyba to, co daje nam jakikolwiek powód do oddychania. Każdego dnia. Każdego dnia może to być zupełnie innego. Dla mnie wczoraj - spotkanie z przyjaciółką - emigrantką, która akurat przyleciała na kilka dni do kraju. Dziś - pomoc w znalezieniu komuś kilku informacji Jutro - jeszcze nie wiem... Nie chcę już upatrywać sensu li i jedynie w poszukiwaniu kogoś. Bo wtedy nakierowuję się tylko na konieczność odniesienia \"sukcesu\". A co, jeśli nie wychodzi tak, jakbym chciała? Płacz w poduszkę i podpuchnięte oczy. I w ogóle - co to znaczy \"mieć kogoś\"? Nie ma czegoś takiego, to ułuda przywłaszczenia. \"Być z kimś\" - ja chcę. Ale to nie wystarczy. Czy ten ktoś zechce? Nie wiem. Pozdrawiam ciepło, RzW

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieeee wierzęęę
W tym roku stuknie mi 39 rok. Już nie wierzę że kogoś znajdę a może już wcale nie szukam. Moim dodatkowym problemem jest wada postawy i kompleksy jakie się z tym wiążą. Praca , dodatkowe studia, dobrzy znajomi chyba muszą mi wystarczyć. Można się pocieszać że są ludzie tkwiący w toksycznych związkach i nie mogą się od nich uwolnić, ale nieszczęściem innych nie wolno się pocieszać. Czego nie można zmienić trzeba chyba zaakceptować. Ale samotność doskwiera jak za ciasny but.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość very
mam 33 i jestem 1,5 roku w zwiazku...niezwiazku... zwiazku "godzina w tygodniu", on mówi ,ze nie dorasta mi do piet pod wzgledem kazdym, zyciowym, emocjonalnym.... ze czuje sie nawet fizycznie przy mnie malutki... choc jest to kawał faceta.. chlopca? Za nim stoi jego zaborcza matka i ojciec, który nakręca jego kompleksy ,ze jest do niczego...choc jest baardzo zdolny i wszechstronny. Studiuje, stracił prace, nasze plany pomaszerowały w siną dal... juz sama nie wiem co mam robic.... moje uczucia do niego wystudziło jego postepowanie... lub też brak działania... i seksu... nie wiem co zrobić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A, i jeszcze jedno - wraz z wiekiem wzrastają nie oczekiwania, a ... chyba strach... Przed nieznanym. Przed nieudolną realizacją jakichś marzeń pielęgnowanych coraz dłużej. Bo przeceiż skoro do tej pory nic, to na pewno się nie uda, bo NIE MA PRAWA się udać. Bo to przecież na pewno nie dla mnie. Bo przecież na pewno się rozpadnie. I wiele innych \"bo\". Ze strachu. Pozdrawiam i uciekam, zanim ktoś mnie znów posądzi o ciągłe li i jedynie wygłaszanie swoich poglądów. No, ale ja też się boję... Sajonara, Misiaki :-) RzW 😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciaty
do RzW Masz rację pisząc o odczuciach i strachu. Ale z drugiej strony człowiek chce tego, a jednak nie jest mu dane tego zasmakować i samemu ocenić. Tęsknota i pragnienia biorą górę. I wiem że chcę tego zaznać> a strach zawsze można przełamać. Pozdrawiam wszystkich i życzę miłego weekendu. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy można? Czy zawsze? Jak napisałam gdzieś powyżej - nie zawsze, a w zasadzie nigdy nie zależy to tylko od nas. Co, jeśli ktoś, kogo zapraszamy do nas, odrzuca zaproszenie?... Dywagacje, dylematy, dyskusje... Wszystko przemyślane, przeanalizowane, przegadane. Nic nie przeżyte tak naprawdę. Miłego weekendu i niech się Wam szczęści :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wciąż panna i wciąż jeszcze 28 :P ale już niedługo... hmmm. mozęby tzreba zrobić jakaś tabelkę, np. powód bycia panną/ prognozy na najbliższą przyszłość :P Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciaty
Nowy dzień, nowe wyzwania, a może i poznania kogoś. Kogoś, kto jest mi przeznaczony, bo dzisiaj nastąpił ten dzień. Właśnie ten dzień radości i zadowolenia. Zobaczymy. Pozdrawiam Wszystkich pojedyńczych i samotnych we dwoje. RzW > udanego dnia i głowa do góry. Musi być jedynie lepiej. Miejmy więcej optymizmu, chociaż wiem że niełatwo o niego. do usłyszenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kawaler przed czterdziestką
Ja od dłuższego czasu próbuję pannę poderwać i nic nie wychodzi , na randkach też próbowałem i doszedłem do wniosku, że albo kobiety nie chcą się wiązać lub ja za słabo się staram, obstawiam że raczej to drugie. Pozdrawiam wszystkie panny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mojezdaniesięnieliczy
cześć! ja też jestem sama. ale szczerze mówiąc mało mi to przeszkadza. lecz niestety to społeczeństwo jest chore psychicznie:( na zachodzie nie ma aż tak. najpierw - że krzywdzi się tu ludzi w sposób nienormalny, po drugie, że wszyscy na GIGA skalę wżeniają się tu w rodziny, udają kogoś kto nie istnieje. jest to dla mnie STRASZNE. boję się tego. ja akurat jestem osobą, którą 6 lat temu skrzywdzono. zostałam bez przyjaciół, przyjaciół, pracy nie dostałam tam gdzie mogłam i wskutek tego 6 lat się męczyłam. Ale nie wyżywałam się na innych - żyłam sobie swoim zyciem normalnie. to było tak cięzkie 6 lat, że nigdy wcześniej ani potem przyspuszczam już tego nie przeżyję. tyle razy ryczałam. bo musiałam się wyprowadzić raz, drugi, bo to bo tamto, ale takie jest życie. a teraz mam proces w sądzie i po tylu latach nauki i uczicwej pracy mam w Polsce proces w sądzie. dla mnie jest to objaw choroby psychicznej was i tego kraju. i to jest coś strasznego i nie umiem wytłumaczyć dlaczego to się stało. dlaczego tu jest tak źle. przez tą obłudę, życie na pokaz najbardziej. ja naprawdę 6 lat temu zostałam płacząca, sama i zmieniłam całe swoje zycie ogromnym wysiłkiem moim. i ludzie mają dziś do mnie o to pretensje? nie wiem. trudno orzec. pewnie miałam te 6 lat siedzieć i ryczeć bo mnie facet zostawił. tu jest tylko takie myślenie - dupą:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hej Panny po 30
ja tez dołączam, 32 lata mieszkacie same czy z rodzicami? Bo ja sama, ale to chyba jeszcze gorsze,taki weekend....nie ma się do kogo odezwać nawet :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciaty
Witam wszystkich w nowym tygodniu. U mnie bez zmian, nadal życie kroczy tym samym, jednostajnym krokiem. Ale może coś się zmieni w tym nowym tygodniu. Nadzieja i entuzjazm jeszcze teraz jest, ale na koniec tygodnia zapewne wygasnie. Skąd ja to znam? A mianowicie z poprzednich tygodni. Ile to już ich było. Ech życie, to ono nie jest wcale idealne. Pozdrawiam i życzę miłego tygodnia. RzW > 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bonżur :-) ciaty --> a dlaczego już się zaprogramowałeś na porażkę?... Dlaczego już dziś zakładasz, że pod koniec tygodnia znów się wypalisz? Bo tak było tydzień temu, miesiąc temu, rok temu? No i co z tego? Jedyną pewną rzeczą w życiu jest to, że nie wiemy, co będzie. Możemy się programować, możemy prognozować, planować, przewidywać, przypuszczać, mieć nadzieje i obawy, wszystko na podstawie projekcji rzeczy przeszłych... ale nie wiemy. Wiem, że to się łatwo pisze. Sama mam problem i nie potrafię do końca przyjąć tej prostej prawdy, że jest tylko tu i teraz. Ale tak właśnie jest. Ile u mnie było już tygodni? Hmm, policzmy... Ok 1590. Wiele było podobnych, ale nie wszystkie. Może problem leży w czym innym? Może programując się tylko na wyszukiwanie konkretnych zdarzeń (porażek!) nie zauważamy innych rzeczy, które po prostu się zdarzają, bo taka jest ich natura? To może zabrzmi śmiesznie, ale ilekroć zmuszę się do podniesienia głowy idąc ulicą i popatrzę na zwieńczenia budynków, na to, jak światło potrafi odbić się w szybie, to robi się lżej i jaśniej. Na moment, ale zawsze. Warto. Kiedyś robiłam to "ćwiczenie" częściej i bezwiednie. Teraz muszę sobie o tym przypominać. Ale polecam. :-) Pozwólcie się znaleźć. :-) Pozdrawiam ciepło, RzW :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×