Gość wiola75 Napisano Czerwiec 24, 2013 Zenekxxx to co czujesz w glebi duszy to glos Aniola Stroza, ktory Cie uspakaja bo wie ze wszystko bedzie dobrze a leki i watpliwosci niestety pochodza od zlego ktory karmi sie naszym strachem. Przez cala I instancje bylam spokojna, nie balam sie, wrecz bylam pewna pozytywnego wyroku, nie wiem dlaczego ale tak czulam, dopiero w II instancji zaczely sie niepokoje, dostalam pierwsze pismo ze skladem i kwota do wplaty i wpadlam w panike bo na forum ktos napisal, ze z II instancji nie dostal zadnego pisma tylko odrazu wyrok i to dopiero szatan mial pole do popisu, nie spalam, wertowalam forum, szukalam jakichs informacji w necie zamiast pojsc z tym wszystkim pod Krzyz do Chrystusa i oddac Mu to... o ja niemadra...to troche tak jak z Piotrem ktory zapatrzony w Jezusa chodzil po wodzie a kiedy tylko zwatpil zaczal sie topic i tak samo wlasnie bylo ze mna, dopoki w pelni ufalam tak sercem to bylam pelna pokoju a kiedy zaczelam patrzec na wszystko rozumem zaczelam watpic..kochani nasze zycie to pole bitwy, kiedy zaczelam droge nawracania sie, myslalam, ze poprostu bede sie modlic, chodzic do kosciola i wniose sprawe o SNM i juz, szybko okazalo sie ze to nie jest takie proste jak mi sie wydawalo i ze kazdy dzien to wewnetrzna walka z naszymi slabosciami a do tego z pokusami szatana:-( o nasza relacje z Bogiem trzeba dbac, pielegnowac ja przez modlitwe, poznawanie Slowa Bozego, regolarny udzial we Mszy Sw. bez tego diabel bedzie nas osaczal i szukal slabych punktow, bez przylgniecia do Chrystusa ta walka bedzie z gory przegrana a kiedy "przyodziejemy" sie w Chrystusa szatan, nie ma zadnych szans ale musimy pamietac, ze on nie popusci i juz do konca naszego zycia bedzie krazyl i czekal na nasz slaby moment, musimy kurczowo uchwycic sie Jezusa a bedziemy bezpieczni...Zenus, to myslenie ze Twoja wiara jest za plytka to robota ksiecia klamstwa, pros Boga o laske prawdziwej wiary i nie daj sobie wmowic ze na cos nie zaslugujesz bo Jezus Chrystus z milosci umarl za Ciebie na Krzyzu, oddal swoje zycie abys Ty mial zycie wieczne wiec poprostu zaufaj i pozwol sie Jemu prowadzic... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wiola75 Napisano Czerwiec 24, 2013 Adka75 dzielna dziewczyna, wlasnie tak, modlic sie i nie poddawac, walczyc a Dobry Bog wspomoze i jeszcze innych dzwigniesz swoja sila, sciskam mocno i jestem z Toba serduszkiem:-) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość haneczka123456 Napisano Czerwiec 25, 2013 kochani!!!! mnie tez towarzyszyła nie raz zazdrość ale taka pozytywna, to radość z Waszego szczęścia, ze sie Wam udalo, to nadzieja, ze i ja mogę o siebie walczyć...tez długo zwlekałam z wniesieniem skargi, bałam sie, nie mogłam sie zebrac, nie miałam siły, nie byłam gotowa,nie mialam czasu, nie chciałam brac na siebie za duzo...przechodziłam wszystko to, co Wy, te same obawy mialam. tego nie robi sie z automatu po cywilnym rozwodzie...nie czyści sie papierów, myslałam, ze nie mam szans, podstaw,ze pragne za wiele ale podczas rozmowy ksiądz, który mnie wysłuchal nie miał watpliwości.i to był mój pierwszy zastrzyk pewności, ze robie słusznie.to, ze idzie nam w miare szybko nie znaczy, ze nie przechodzimy tych wszystkich etapów, ze to nas nie boli, ze jest dla nas ogromnym przezyciem, niejednokrotnie dowiedzielismy sie o czyms dopiero podczas okazania akt....każdy telefon do kurii jest stresujący, ale wiara i przekonanie o słuszności procesu daje niesamowitą siłe, dodając do tego chęc bycia blisko Boga z tymi, których kochamy.....ech ...musi sie udac, bo musi byc wreszcie dobrze, musi i dla nas wyjść słońce. Dodatkowo niesamowity bonus w postaci tego forum...tylu wspaniałych ludzi, dobre słowa( mam nadzieję szczere prawdziwe, z serca płynące) i zyczliwość.Dziekuję :) dobrego dnia wszystkim Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość haneczka123456 Napisano Czerwiec 25, 2013 halo Nipponia, co nie zaglądasz do nas???:) jak tam u Ciebie? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość aaggaazzaa Napisano Czerwiec 25, 2013 widzę, że wszystkim sporo czasu zajęło napisanie, złożenie skargi. U mnie każdy pretekst był dobry żeby jeszcze poczekać. Najpierw czekałam na rozód cywilny bo nie chciałam się podwójnie stresować. O dziwo, szybko zdobyłam się na spotkanie z księdzem-sędzią w sądzie biskupim. Potwierdził kanony, z których powinnam się starać o stwierdzenie nieważności. Ale ponad m-c minął zanim wzięłam się za pisanie. I potem znów odwlekałam złożenie skargi bo chciałam już wysłać z panieńskim nazwiskiem, a potem.... 1000000 wymówek, że jeszcze nie dziś, jutro mam więcej czasu, dziś mam nie po drodze, i tak w sumie minęło prawie pół roku. I pewnie jeszcze bym dłużej zwlekała gdyby nie mój kochany chłopak. A teraz czekam na wiadomość, czy są podstawy czy od razu napiszą, że małżeństwo było ważnie zawarte i dziękujemy za uwagę :( Mam chwile zwątpienia... w tej chwili jedynie podczas większych świąt czy uroczystości zakłuje mnie w sercu żal, że nie mogę przystąpić do komunii, podczas niedzielnych mszy jakos sobie radzę, ale to trwa dopiero (albo aż) rok. I z tego co tutaj piszecie może to trwać jeszcze kilka lat :( Codziennie zaglądam na forum i czytam Wasze posty, które podtrzymują mnie (i pewnie wielu innych) na duchu, zwłaszcza pozytywne wyroki. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość haneczka123456 Napisano Czerwiec 25, 2013 aaggaazzaa; pewnie już wiesz tez, ze co kuria to inny obraz procedur, terminów, pism, informacji....powiedz, czy pilotujesz w jakis sposób tę swoją sprawę? chodzi mi o telefonowanie do kurii, dopytywanie, odwiedziny? wiem, ze nie wszyscy mają na to odwagę bo i mnie przezwyciężenie leku i wzięcie spraw troche w "swoje" rece sporo czasu zajęło ale warto!!!! wbrew pozorom zycie w niewiedzy nie jest takie komfortowe, dlatego dzwoń i pytaj , dokuczaj troszeczke. Zycze Ci samych dobrych wiadomosci, aby jak najszybciej:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość aaggaazzaa Napisano Czerwiec 25, 2013 od wysłania skargi upłynęło 1,5 m-ca więc na razie czekam na wieści. Ale kiedy miną 2 m-ce, i nie będzie żadnej odpowiedzi, zadzwonię i zapytam. Sądzę, że jeszcze nic nie ruszyło bo nie było odzewu od ex-męża. Wydaje mi się, że dostałabym przynajmniej jednego niewybrednego sms-a od niego. A tu cisza. No chyba, że przemyślał wszystko, i doszedł do wniosku, że nasze małżeństwo nie mogło się inaczej skończyć, oraz, że to nie tylko moja wina. Ehhhh, im dłużej czekam na wiadomośc tym bardziej ściska mi żołądek :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość haneczka123456 Napisano Czerwiec 25, 2013 aaggaazzaa: jejku, myslałam, ze długo czekasz juz na innym etapie. Półtora miesiąca to sporo czasu, ale moze od razu dostaniesz wezwanie na przesłuchanie...ja tak miałam:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Zenekxxx Napisano Czerwiec 25, 2013 Wiola, dałas mi tym portem porządnego, pozytywnego i bardzo potrzebnego kopa!dzięki:-)dziś jest nowy dzień i moje myśli tez są inne, pozytywne-Proszę was, gdy jeszcze raz będę pisał podobne rzeczy, stawiajcię mnie do pionu:-Dpozdrawiam gorąco Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość EwaEwa2 Napisano Czerwiec 25, 2013 Decydując się na cywilny ślub z rozwiedzionym mężczyzną miałam 24 lata. Wyrok z Sądu przyszedł 7 miesięcy po ślubie, byłam w ciąży. To był dla mnie cios. Coś we mnie umarło. Z biegiem lat było już tylko gorzej. Zawsze czuję, że to małżeństwo jest inne, gorsze, nieprawdziwe.W towarzystwie sakramentalnych małżeństw czuję się wybrakowana. Uczuć, które towarzyszą kobiecie żyjącej z rozwodnikiem jest wiele, są trudne. Uważam po bardzo wielu latach, że ludzie po takich przejściach powinni szukać sobie małżonka po rozwodzie jeśli nie ma podstaw do orzeczenia nieważności ich sakramentalnego małżeństwa. To nie to samo doświadczenie dla rozwiedzionego i dla panny, czy kawalera żyć bez ślubu kościelnego. I miłość nie ma tu nic do rzeczy. Można mówić sobie, że miłość silniejsza niż grzech, że Bóg rozumie, wybaczy. Ja miałam przekonanie,że źle robię, mijające lata przynosiły tylko większe cierpienie. Bo świadoma zdrada Boga nie da szczęścia w związku. Teraz drugi proces... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość haneczka123456 Napisano Czerwiec 26, 2013 halo !!! jest tu ktoś? :) miłego dzionka wszystkim Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wiola75 Napisano Czerwiec 26, 2013 wzajemnie Hanulka, buziaki dla Ciebie i milego dzionka dla wszystkich:-) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wiola75 Napisano Czerwiec 26, 2013 ojojoj Ewuniu, ile tu bolu i "rozdrapanych" ran:-( wiesz, gdyby Judasz posluchal Matki Bozej, nie popelnilby samobojstwa, Matuchna powiedziala mu, ze jesli Judasz poprosi o laske to Chrystus mu przebaczy, jednak Judasz posluchal podszeptow szatana...przepraszam ale Ty robisz to samo swojej duszy:-( .BOG JEST MILOSCIA, kocha Cie, i przebacza wszystkim ktorzy Go o to prosza, Biblia mowi: "Lecz jak wysoko jest niebo nad ziemia, tak wielka jest dobroc dla tych, ktorzy sie Go boja. Jak daleko jest wschod od zachodu, tak oddalil od nas wystepki nasze". PS. 103, 11-12. "Ty bowiem, Panie, jestes dobry i przebaczasz, i Jestes wielce laskawy dla wszystkich, ktorzy Cie wzywaja". PS. 86, 5. Ewuniu, MUSISZ przebaczyc sobie aby moc siebie kochac, zgrzeszylas, czasu nie cofniesz ale nie mierz sie miara ludzka, to jest falszywy obraz, sadzenie zostaw Bogu, poki co pros o laske i przebaczenie, mozesz byc pewna, ze Bog Ci jej nie odmowi.. Sw.Faustyna pisze: w Milosiernym Sercu Chrystusa mamy szukac schronienia i przebaczenia wlasnych win. Jezus zapewnia, iz nie odmowi niczego tej duszy, ktora z ufnoscia Go o to poprosi...Nie daj sie!!! diabel chce Cie wpedzic w poczucie winy, pokazuje Ci wypaczony obraz Ciebie aby Cie "dobic" bo wtedy latwiej bedzie Toba manipulowal, nie marnuj czasu, ktory dal Ci Bog na rozpatrywanie tego co bylo, bo to juz bylo i nie mozesz tego zmienic ale zaufaj Jego Milosierdziu, szatan klamie bo jak poznasz prawde to Cie straci a teraz ma Cie w sidlach wmawiajac Ci rozne bzdury a prawda jest taka, ze BOG CIE KOCHA, JESTES DZIECKIEM BOZYM, moze troche zagubionym, poranionym przez zle wybory ale milosc Boga jest ogromna, ona uleczy kazda rane, potrzeba tylko upasc w pokorze przed obliczem Pana i glosno zawolac: Panie moj, Boze ratuj...Kochana, Bog nigdy nie zostawi swojego stworzenia, przypowiesc o synu marnotrawnym dobrze to obrazuje. BLAGAM, zaufaj Bogu a szatanowi powiedz precz, Jezus Chrystus jest moim Panem i Zbawca i do Niego naleze:-) ..ja bylam na dnie, zlamalam kazde z dziesieciu Przykazan Bozych, wiem co znaczy poczucie winy, wstret do siebie samej i niemoznosc przebaczenia przede wszystkim sobie, gdyby kilka lat temu ktos powiedzial mi, ze bede szczesliwa tak prawdziwie w sercu nie zwazajac na okolicznosci smialabym sie z tego ale dzis WIEM ze co dla czlowieka wydaje sie niemozliwe dla Boga jest jak najbardzie mozliwe..Dobry Bog uleczyl moje rany, te ktore sama sobie zadalam i te ktorymi zranili mnie inni, dzis kocham siebie - kochaj blizniego swego jak siebie samego- bo bez tego nie moglabym kochac drugiego czlowieka, to byla najwieksza rana i najtrudniej sie goila, ale dla Boga nie ma rzeczy niemozliwych:-) ... Jaki sens mialaby Smierc Jezusa na Krzyzu gdyby nie byla odkupieniem naszych win..Chrystus powiedzial, "przyjdzcie do mnie wszyscy ktorzy utrudzeni jestescie a ja was pokrzepie", to zaproszenie dla Ciebie Ewuniu...Obiecuje Ci, ze kazdego dnia rano odmowie za Ciebie Koronke do Bozego Milosierdzia, sciskam Cie mocno i serduszkiem jestem przy Tobie i prosze zaufaj Temu, ktory przyszedl uleczyc chorych a nie tych co sie dobrze maja.. ..myslimy, ze cuda zdazaja sie gdzies tam, czytamy o tym w ksiazkach, w Pismie Swietym ale tak naprawde kazdego dnia w naszym zyciu dzieje sie cud tylko my musimy umiec go dostrzec:-) pozdrwiam wszystkich cieplutko.. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Zenekxxx Napisano Czerwiec 26, 2013 Ewa, Wiola ma zupełną rację( jak zwykle z resztą:) ). Wiolcia, nawet nie wiesz jak ma te wszystkie Twoje słowa każdego dania pomagają. Zostań z nami na zawsze :D Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość EwaEwa2 Napisano Czerwiec 26, 2013 Zenek to nie jest takie proste jak pisze Wiola choć wydaje się przekonujące i wynika z wielkiej wiary w Boże Miłosierdzie. Ale Miłosierdzie Boże to Tajemnica a ja daleka jestem od sądu, że możemy o Nim mówić jako wszystko o nim wiedzący. Z przypowieści o talentach wyraźnie wiemy, że ile dostaliśmy tyle musimy spłacić, a znaczy to nic więcej jak tyle, że jeśli wiesz że Twoje postępowanie jest grzechem, masz ten dar, nie rób tego. Masz czułe sumienie - używaj go, nie uciszaj tylko dlatego by było łatwiej żyć i wszystko oddaj Bożemu Miłosierdziu. To wygodne, dla mnie to za mało. I dlatego kamień jaki postawiłam sobie na swej drodze wiążąc się, nazywając rzecz po imieniu, z cudzym mężem jest przygniatający. Często piszecie tu też, że nie po to wnosicie skargi do Sądów, by znów być w białej sukni przed ołtarzem. A wiecie jak czuje się ktoś kto nigdy takiej sukni, rodzinnego wesela nie miał mimo, że cywilnie długie lata męża ma?Welon to nie tylko atrybut ślubu, to tradycja, oprawa Sakramentu Miłości, nic złego ani małego. Jesteśmy mimo wszystko po innej stronie barykady, My żyjący z Rozwiedzionymi i Wy Rozwiedzeni żyjący z Nami. Nie można być letnimi, Bóg chce byśmy byli gorący. A życie z cudzo-własnym mężem zmusza do tej letniości, bo wtedy mniej boli. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość inna strona barykady Napisano Czerwiec 26, 2013 Ewa-ja jestem w takiej sytuacji co Ty-tzn jestem w związku z rozwiedzionym mężczyzna. Stara się on o stwierdzenie nieważności swojego małżeństwa. My poki co nie mamy ślubu cywilnego-ja mam 22lata, on 25. Powiem Ci, ze tez mam czasami takie myśli jak Ty, ze życie z taka osoba może mnie przerosnac, ze moge nie dac rady. Ale kiedy widzę jego miłość i czuje swoją do niego wszystko miła. Bardzo dużo dają mi tez modlitwy, rozmów z Bogiem oraz wsparcie mojej rodziny. Ufam Dobremu Bogu i wiem, ze on chce dla mnie jak najlepiej i gdyby nie chciał abym była w tym związku, dawałby mi jakieś nawet najmniejsze znaki, bym to zakończyła. Może to brzmi egoistycznie, bo człowiek ma wolny wybór i wybiera albo zło albo dobro, ale tak czuje. Poza tym dlaczego człowiek po rozwodzie ma nie mieć prawa do szczęścia?zwłaszcza jeśli jego pierwsze małżeństwo nie przetrwało z winy drugiej strony? A Ty Ewo, jeśli masz takie wątpliwości i biorąc ślub z mężem miałas je, czemu za niego wyszłas? Może Twoje uczucie do niego nie jest aż tak mocne? Ja wiem, ze Bóg jest, przynajmniej powinien byc dla nas najważniejszy, ale w tym momencie ranisz i oszukujesz nie tylko siebie ale i swojego męża :-( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość inna strona barykady Napisano Czerwiec 26, 2013 Ewo, ale z jednym musze się z Tobą zgodzić. Masz rację, ze welon, biała suknia i ta cala oprawa tez maja swoje znaczenie, może nie tak duże jak możliwość przystępowania do Sakramentów, ale z pewnością maja:-) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość EwaEwa2 Napisano Czerwiec 26, 2013 Miałam wtedy 23 lata i kochałam, nadal kocham. Bez miłości nie związałabym się z nim.To była bardzo trudna decyzja, wierzyliśmy,że proces zakończy się pozytywnie. Nie zakończył się. Też miałam u boku oddanego bezgranicznie mężczyznę, ale to nie wystarczy. Żeby się o tym przekonać musi minąć trochę czasu. Nie znamy siebie samych do końca, nie wiemy ile i co możemy udźwignąć. Nasza dusza to materia, która sama dochodzi do głosu. Ten głos może nas przerosnąć. Nie ranię męża, bo i czym. Prawdy wiary nie podlegają dyskusji i negocjacjom. Wartości również. To, że się kocha nie wyłączy cierpienia, w których zawiera się cała masa uczuć. Teraz rozpoczął się drugi, nowy proces w Sądzie Kościelnym. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość EwaEwa2 Napisano Czerwiec 26, 2013 A dlaczego ktoś po rozwodzie nie ma prawa do szczęścia pytasz? Ma prawo, ale życie katolika to nie życie ateisty? Więc i szczęście inaczej pojąć tu trzeba. Powody rozwodów są róże, ale rozwód zawsze jest zły, dla każdego. To spustoszenie na całe życie. No i najczęściej jednak winę ponoszą dwie osoby, nie jedna. A przysięga przed Bogiem to zobowiązanie nie byle jakie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość druga strona barykady Napisano Czerwiec 26, 2013 Ewo przepraszam jeśli Cię czymkolwiek urazilam. Każdy ma swoje odczucia-szanuje to. W tym co piszesz jest na pewno sporo racji, ale czasu już nie cofniesz.skoro kochasz swojego męża i on Ciebie nie psuj tego. Wiem, ze to może trudne. Modl się do Boga Ojca o siłę, wewnętrzny spokój. TAk jak to Wiola pisze, On nas wszystkich kocha i jeśli w Niego wierzymy i prosimy szczerze i z wiara o coś, nie odnowi nam tego. Ja ze swojej str życzę Ci wytrwałości i siły podczas tego kolejnego procesu i całego życia. Mam nadzieję, ze tym razem wam się uda-Trzymam mocno kciuki i pozdrawiam:-) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość EwaEwa2 Napisano Czerwiec 26, 2013 Ale ponieważ jest to forum dla ludzi będących w czasie procesów nie powinnam chyba o tym tu pisać. Najważniejsze to nieść sobie tu nawzajem wsparcie i służyć informacjami. Nikogo nie oceniałam, nie napisałam też niczego, czego nie ma w zasadach naszego wyznania więc myślę,że stwierdzenie, że może za mało kochałam cywilnego męża a teraz go oszukuję jest nieporozumieniem. Ale biorę to karb młodości i zakochania. Wiola dziękuję za modlitwę, będzie mi teraz bardzo potrzebna. Zenek jestem sercem z Tobą, pamiętam jak my czekaliśmy na wyrok. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość do szczęścia jeden krok :) Napisano Czerwiec 26, 2013 Ewa skąd wiesz że w oczach Boga tamto małżeństwo zaistniało?być może twój mąż jest wolnym człowiekiem tylko trzeba to udowodnić.Poczekaj na wyrok i się nie załamuj.pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość EwaEwa2 Napisano Czerwiec 26, 2013 Nie mam urazy. Tobie życzę też tego samego i byś jednak tą miłość wyznała przed ołtarzem. Oby było dobrze. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość druga strona barykady Napisano Czerwiec 26, 2013 Osoba po rozwodzie przecież nie przestaje byc katolikiem.a wiec dlaczego ma mieć ograniczony ,,wybór,,?to tez istota Boża, nie wolno jej zabierać prawa do szczęścia'a przyczyny rozwodów na prawdę są różne-nie zawsze jest tak ze to obie str są winne. W życiu bywa równie, naprawdę. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość EwaEwa2 Napisano Czerwiec 26, 2013 Mój mąż tak czuje, nigdy nie czuł że to ważne małżeństwo. Proces rusza, boimy się strasznie, ale teraz jest przygotowany, duchowo. Proszę Boga, by pomógł mu wyznać prawdę, by niczego nie zapomniał, ale też nie zniekształcił, nie daj Bóg nie skłamał. I by druga strona postąpiła podobnie. Są świadkowie, zeznania z rozprawy cywilnej i dopiero teraz właściwy przedmiot sporu, tytuł. 15 lat temu tak nie było. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość druga strona barykady Napisano Czerwiec 26, 2013 Ewa a z jakiego tytułu toczy się wasz proces? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość w odpowiedzi Napisano Czerwiec 26, 2013 Do Ewa - ja też żyje z mężem cywilnym, nie mamy kościelnego bo on wiele lat temu się rozwiódł, sprawa toczy się o stwierdzenie nieważności, ale wydaje mi się że są nikłe szanse...Jest bardzo ciężko, cierpienie narasta latami. Przepraszam za uwagę, ale dlaczego niektórzy tu dają złudne nadzieje, pisząc że wszystko będzie dobrze itp. Nie wiadomo jak będzie, jesteśmy tylko ludźmi - omylnymi ludźmi. Moi przyjaciele czekali latami na wyrok. Ta dziewczyna miała siostrę rodzoną w klasztorze - więc modlitwy szły szturmem. Wszyscy wierzyli, karmili się słowami, że przecież Bóg jest Miłością i wszystko będzie dobrze. Po kilku latach przyszedł wyrok I instancji - pozytywny, byli tacy szczęśliwi. Potem przyszedł wyrok II instancji - negatywny, III instancja - potrzymała wyrok III. Trwało to w sumie kilkanaście lat. Ci ludzie są wypaleni cierpieniem, złamani na duchu - bo przecież tyle się modlili. Przeżyli ogromny zawód. Dlatego takie słowa jak "to głos Anioła Stróża" - przepraszam, ale uważam, że to mało odpowiedzialne kogoś taka nastrajać..Nie mówiąc że trzeba wziąć tez odpowiedzialność za to co się pisze - Wiola - możesz ją wziąć? Bo ja bym się tego nie podjęła. Jestem odpowiedzialna za swoja drogę, która nie musi być podobna do innych, w moim życiu może być zupełnie inaczej. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość EwaEwa2 Napisano Czerwiec 26, 2013 Bywa i tak choć rzadko, że jedna strona ponosi całkowitą winę. To dramat ogromny. Ale widzisz nasza wiara ma twarde zasady i życie z kimś po rozwodzie to grzech ciężki. To jednak jedyna słuszna droga i całe piękno naszej wiary katolickiej, bo rozwody są złem i wielką krzywdą. A nie ustanowił tego Kościół tylko Pan Jezus. I choć to boli, to jednak po rozwodzie droga się zamyka do bycia samemu, ale z Bogiem. Inna droga to jak to nazywasz Szczęście, ale inne niż to w sakramentalnym związku. Możesz się buntować ale tak jest. Też tak robiłam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość druga strona barykady Napisano Czerwiec 26, 2013 Ewa ja się nie buntuje-mówisz, ze rozwody zle-ale czy można nazwać małżeństwem związek. W którym zamiast miłości jest nienawiść, zamiast dobrego słowa zle?i ludzie maja się męczyć ze sobą tylko dlatego dlatego, ze nie wypada się rozwodzic? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość EwaEwa2 Napisano Czerwiec 26, 2013 Mimo że kocham ojca mojego dziecka, tak wolę go nazywać to drugi raz nie związałabym się z rozwodnikiem. Nie pozwoliłabym sobie na rozwinięcie znajomości. Ale jak ma się 20 parę lat niewiele wie się co najważniejsze. Miłość musi iść w parze z odpowiedzialnością, za drugiego człowieka ale i za siebie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach