Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość uniewaznienie

UNIEWAŻNIENIE MAŁŻEŃSTWA-co,gdzie,kiedy-poradzcie

Polecane posty

Gość do szczęścia jeden krok :)
stwierdzenie nieważności małżeństwa to nie rozwód.Ja bym na twoim miejscu poczekała na wyrok,może jeszcze jest wam dane być przed ołtarzem razem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w odpowiedzi
I przepraszam jeśli kogoś urażę, ale życie jest czasem tak nielogiczne, tak trudne do zrozumienia i tak nieprzewidywalne - że to co można zrobić to starać się brać odpowiedzialność za swoją drogę, a nie "chować się" się za rozważaniami teologicznymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość druga strona barykady
Tu nie chodzi o wiek. Bo dojrzałość i bycie odpowiedzialnym można mieć i z tym wieku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EwaEwa2
Ale ja zupełnie o czym innym. To co piszesz o powodach rozwodu nie ma wpływu na to, że życie z rozwodnikiem to grzech. Póki nie ma orzeczonej nieważności małżeństwa żyje się z cudzą żoną, mężem. O czym tu dyskutować. Że to trudne, ale dlaczego miałoby być łatwe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EwaEwa2
Można mieć i powinno się mieć. Nie rozumiemy się. Nie wszystko jednak wie się mając 20 lat, ale każdy sam musi się o tym przekonać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w odpowiedzi
no właśnie i tutaj dochodzimy do tego, że droga każdego jest indywidualna. Ewa - współczuję i rozumiem Cię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EwaEwa2
Dziękuję Ci bo jest czego współczuć. To co przeżyłam przez prawie 18 lat to studnia cierpienia. Nie wszystko dla wszystkich. Nie dla każdego życie z rozwodnikiem i jak już pisałam miłość do niego nic tu nie zmienia. Wręcz przeciwnie, boli bardziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w odpowiedzi
Wiem Ewa, bo ja mam tak samo. Gdybym wiedziała, że to wiąże się z takim cierpieniem nigdy nie weszłabym w związek z rozwodnikiem. Pomimo, że to dobry, ciepły i wrażliwy człowiek....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EwaEwa2
I dlatego ku pewnie oburzeniu wielu pisałam jakiś czas temu, że ludzie po rozwodach powinni wiązać się rozwiedzionymi. Kiedy tak powiedział mi wtedy mój proboszcze byłam urażona, a teraz wiem że miał rację. Zakochany człowiek zrobi wiele, ja przed ślubem szalałam z rozpaczy ale wciąż kochałam, bo to była moja pierwsza miłość, pierwszy mężczyzna. I mimo że pochodzę z domu, w którym małżeństwo to świętość wzięłam ten ślub.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EwaEwa2
Bywają dni, miesiące że jest lżej. To mechanizmy samoobronne psychiki dają znać, potem wszystko dochodzi do głosu i znów wszystko wraca. A lata lecą i nie chodzi już tylko, by mieć dobrego człowieka przy sobie, ale by czuć, że to mąż któremu ślubowało się przed Bogiem, by oczyścić swoją duszę i nie udawać że jakoś to będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EwaEwa2
I na koniec jeszcze jedno. Każdy rozwiedziony dźwiga całe życie bagaż pierwszego małżeństwa, składa się na niego masa rzeczy. Uczestniczy w tym niejako utrzymywaniu przy życiu tego bagażu cała jego rodzina, znajomi. To dla kogoś bez takich doświadczeń z biegiem czasu koszmar. W miłości można być egoistą, takiej między kobietą a mężczyzną. I pewne rzeczy chce się przeżyć tylko z mężem i on powinien ich doświadczyć tylko z żoną. W rozwodach nie da się dopatrzeć dobra, chyba że ktoś musi ratować siebie w szeroko pojętym tego słowa znaczeniu. Pewnie jestem ciut niedzisiejsza, ale wiem że ludzi młodych tak myślących jest wielu. Życie zgodne z zasadami, wartościami nie jest nudne, niewygodne. Jest cudowne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w odpowiedzi
Ewa, dokładnie Cie rozumiem. Kiedyś pocieszała mnie myśl, że przecież Bóg kocha mojego "cywilnego męża", jest dobry, uczciwy... Teraz to nie wystarcza. Boli bardzo, czasem mam wrażenie że pali od środka. Czekamy na wyrok, ale wiem że wcale nie musi być pozytywnie, może być inaczej... Chyba zgodzę się z Tobą, że to bardzo trudne osobie "wolnej" żyć z osoba po rozwodzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość druga strona barykady
Ewo jeżeli chodzi Ci o mnie, to nie-ja nie jestem oburzona Twoimi wypowiedziami-po większej cześci je rozumiem.Ale tak jak niektórzy tu piszą byc może wszystko prze Tobą-na jakim etapie jesteście?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zenekxxx
Witam wszystkich-mam pytanie:-)czy uwagi OWM przychodzą nam na piśmie?w jaki sposób możemy się z nimi zapoznać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magunia
zenekxxx,tak OWM wysyla pismo ze swoimi uwagami na kore mozesz odpowiedziec badz nie. Dziewczyny przyznaje racje ze zycie z rozwodnikiem jest ciezkie,nawet jesli malzenstwo trwalo pol roku-tak to wygladalo w naszym przypadku. jEst jakis ciagly brak,jakis niedosyt...chociaz mialam biala suknie i zabawe weselna do bialego rana to jest we mnie jakas pustka..i dlatego staramy sie o to uniewaznienie,by ja wypelnic.reszta nie ma juz wiekszego znaczenia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EwaEwa2
Jesteśmy na samym początku, dopiero wyznaczony termin przesłuchania. Poprzedni proces w obu instancjach trwał niecały rok.Oby był to wyrok umotywowany prawdziwymi dowodami, a o nie trudno jeśli strona traktuje proces jak udowodnienie jej winy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość druga strona barykady
Ewa a czy druga strona bierze udział u was?u nas niestety albo i stety nie-nie wiem już jak o tym myśleć-bo gdyby brała pewnie nie źle by namieszala'a gdzie macie sprawę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiola75
Ewuniu, masz absolutna racje, ze majac 20 lat malo rozumiemy co jest najwazniejsze w zyciu i bardzo czesto nie potrafimy ponosic konsekfencji wlasnego postepowania a co dopiero brac odpowiedzialnosc za drugiego czlowieka. Widzisz, ja tez nigdy nie popelnilabym tego samego bledu, czyli nie odeszlabym od meza, walczylabym o zwiazek, nawet jesli nie dla niego czy dla siebie to dla Boga. Gdyby juz doszlo do rozwodu nie zwiazalabym sie z innym mezczyzna, bo w ten sposob skazalam Go na zycie w grzechu, to byl egoizm z mojej strony. Teraz wiem to wszystko ale nie moge cofnac czasu, Dobry Bog okazal mi milosierdzie i pomogl uporzadkowac zycie... dla Boga nie ma rzeczy niemozliwych, najwieksze zlo potrafi przemienic w dobro. Nie jestem po tej strone co Ty, bo to ja jestem po rozwodzie, moze nie rozumiem tego co czujesz ale jestem pewna, ze Bog zna Twoje serce, widzi Twoje zmagania i bol i nie pozostawi Cie z tym samej, bede sie upierac, ze zaufanie Bogu i oddanie Mu naszej, przeszlosci, upadkow uleczy nasze rany i pomoze upozadkowac zycie, moze nie zawsze tak jakbysmy chcieli ale na pewno z Bogiem. ..i wcale nie jestes niedzisiejsza, bo to piekne zyc zasadami i wartosciami, ale zeby to docenic trzeba byc blisko Boga...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiola75
w odpowiedzi zaczne moze od tego, ze kazdy czlowiek ma swoja droge i na pewno kazda jest inna, pewne jest rowniez to, ze jestesmy dziecmi jednego Boga. Wiara to nie tylko swiadomosc istnienia Boga, modlitwa i zycie wedlog Przykazan Bozych ale rowniez zaufanie, ze Bog uczestniczy w naszym zyciu, w kazdej najmniejszej sprawie jesli oczywiscie zaprosimy Go do naszej codziennosci. Wiara rodzi sie w sercu, jesli bedziemy chcieli ja pojac rozumem nie bedzie miala racji bytu, dokladnie tak samo jest z naszymi sprawami o SNM, jesli nie zaufamy Bogu, nie bedziemy pokladli w Nim naszej nadzieji nie powinnismy wogole sie za to zabierac. bo to znaczy ze nie wierzymy, ze to Duch Swiety oswieca ksiezy tylko sami z siebie wydaja wyroki jak im popadnie i wlasciwie nie mamy szans na "naprawienie" swojego zycia, a przeciez wszystko jest w rekach Boga. Piszerz, ze w sprawie Twojego cm sa nikle szanse na uzyskanie pozytywnego wyroku, z takim podejsciem,zastanawiam sie czy wogole byl sens wnoszenia skargi. Tam gdzie mowimy o Bogu potrzebna jest wiara, rozumiem, ze sprawa Twoich przyjaciol nie natchnela Cie optymizmem, ale jak sama trafnie zauwazylas nie u kazdego musi byc tak samo. Twoi znajomi tyle sie modlili, zakonnica w rodzinie a jednak wyrok nie po Ich mysli, sa wypaleni cierpieniem, zalamani na duchu,hm..i tu niestety nasowa sie pytanie o wiare, o relacje z Bogiem a przede wszystkim o zaufanie. Jesli cos nie dzieje sie po naszej mysli to nie znaczy to, ze to jest dla nas zle, Bog wie czego nam potrzeba, musimy Mu TYLKO albo AZ zaufac. Oczywiscie, masz racje mowiac, ze trzeba brac odpowiedzialnosc za swoje slowa i ja ja biore, bo UFAM Bogu, wierze, ze wysluc***e naszych prosb, gdybym w to nie wierzyla moja wiara bylaby nic nie warta. Nie moge napisac komus: sluchaj przygotuj sie na najgorsze, Bog jest teraz zajety i nie moze zajac sie Twoja sprawa ale jak bedzie mial chwile to zobaczymy co da sie zrobic ale pewnie nie bedzie dobrze:-( gdybym tak zrobila byloby to klamstwem..Bog jest miloscia, kazdy z nas jest dla Niego wazny, nasze, chocby najmniejsze, sprawy nie sa Mu obojetnete. Kazdego dnia wypowiadam slowa: Jezu Ufam Tobie i ufam, sercem i mysla i niose nadzieje do ludzi, tych ktorzy sie boja, cierpia i watpia i jesli dzieki temu poczuja ulge dziekuje Bogu bo to Jego zasluga. Zycie nie moze byc logiczne bo wtedy nie bedzie w nim miejsca dla Boga. Pozdrawiam serdecznie i zycze wiecej optymizmu i wiary, bo tylko prawdziwa wiara przenosi gory:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość3
Pewnie Ewa ma rację, że żyjemy z balastem pierwszego związku, ale ja mam też takie zdanie, że żyjemyz ciężarem z racji tego, że jesteśmy katolikami: nie współżyj przed ślubem - mamy dylemat: on odejdzie jak się nie zgodzę, to może lepiej odejść od zasad; potem związek małżeński, rozwód, poznajemy kogoś innego, i znowu katolicyzm: żyj jakbyś niekogo nie miał, bo przysięgałeś. Pozdrawiam wszystkich!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mimiiibea
Witam :) Muszę sie podzielić moimi emocjami :) W piątek zaniosłam księdzu moje pisemko z prośba o rzucenie okiem i ewentualny komentarz. Wczoraj zadzwoniłam, ponieważ nie miałam żadnej informacji i dowiedziałam się, że ksiądz proboszcz we wtorek ma zaplanowaną operację, chyba poważną bo w szpitalu, który specjalizuje się w onkologii :(. Tym bardziej mi przykro, bo to naprawdę prawdziwy, z krwi i serca ksiądz. Nie wiem, czy pisałam ale w tamtym tyg. miałam podejrzenia co do poważnego problemu zdrowotnego mojej córki- na szczęście w poniedziałek udało się zdobyć diagnozę, że jednak wszystko jest w porządku a właśnie przed chwilą dostałam telefon od księdza, bardzo zresztą miły, że mam przyjść dziś po mszy na rozmowę :) Nie myślałam, że będę miała jakiekolwiek emocje, atu niespodzianka: czuję się wspaniale :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mimiiibea
Generalnie chciałam podejść do tematu stwierdzenia nieważności małżeństwa tak sobie. Boję się marzyć już o czymkolwiek, więc tłumiłam emocje a starałam sie uruchomić rozum. Staram się podchodzić do tematu, że co będzie to będzie. Nie jestem w żadnym związku, mam wrażenie, że wręcz mężczyźni sie mnie boją :) Byłam krótko w związku rok temu przez pół roku, a mąż zostawił nie przecież 6 lat temu. Nie jestem jakaś straszna, bo nawet ksiądz mnie skomplementował, że dla kobiety uroda jest ważna :D. Jestem tylko bardzo bezpośrednia w komentowaniu rzeczywistości: jeśli coś wg mnie jest podłe to mówię, że jest podłe. Jeśli jest niemoralne- to tak właśnie to określam. Nie umiem flirtować j i jestem taka konkretnie chłopska :D- stąd- dotąd. A wracając do tematu, to tak sobie wymyśliłam, że nie będę sie denerwować- jeśli księża stwierdzą nieważność to stwierdzą, jeśli nie to nie i już. A tu niespodzianka- tak się cieszę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość haneczka123456
mimiiibea: gratulacje!! bardzo się cieszę:) mam nadzieje, że reszta Twoich wątpliwości zostanie rozwiana. a męzczyzna...hmmm jesli ma tak być, to Bóg postawi Ci go na drodze w najmniej oczekiwanym momencie:) trzymaj się, powodzonka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magunia
hania ma racje,druga polowe zawsze spotykamy w najmniej oczekiwanym momencie.cos o tym wiem...:) moj obecny "maz" wpadl na mnie na przejsciu dla pieszych, takze to byla milosc od pierwszego wejrzenia ;) i tak tez ze mna do tej pory jest.zawsze jak tylko o nim pomysle to motyle mam w brzuchu.ale tak jak pisalam wczesniej miedzy nami jest jakas pustka i niedosyt z tej racji ze nie mamy slubu koscielnego tylko cywilny...wiec ta milosc nie jest tak do konca "pełna". Czekam na wyrok 1szej instancji,wierza,ze juz niedlugo to nastapi:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość haneczka123456
Maguniu, życzę Ci abyś dopełniła z "mężem" Waszej miłosci, zebyscie nie czuli wiecej pustki. mocno trzymam kciuki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zenekxxx
Widzę, że atmosfera wróciła do normy:) Bo wczoraj zaczęły się dziwne dyskusje.Ale mniejsza z tym. Haneczkooooo!:) To mówisz, że na tą opinię czekałaś 2 miesiące? Przepraszam, że tak katuję ale tracę już cierpliwość:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość haneczka123456
Zenku, masz rację, ze atmosfera sie zagęściła...no cóż...wrociło do normy:)chociaż nie mam nic przeciwko dyskusjom w sumie:) no i wracając do tematu- tak -ja za dwa rówiniusieńkie miesiące od rozmowy z biegłym mialam juz wezwanie na okazanie akt ( bo taka jest kolejność-opinii do domu nie dostajemy). nie martw sie, już z górki jest, teraz okazanie akt, ewentualne uwagi stron, uwagi Obrońcy Węzła i wyrokowanie....ale to pewne etapy. głowa do góry:) choć bulwers bierze na to , że tak Cie wprowadzono tymi dwoma tygodniami w błąd;/ dobrej nocy wszystkim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość haneczka123456
pewnie zaraz mi się za to podnoszeniu na duchu i dawanie płonnej nadziei dostanie...ale to nie jest tak, ze ona jest płonna-bo moim zdaniem trzeba mieć w sobie absolutne przekonanie o nieważnie zawartym małżeństwie ,aby rozpoczynać cały ten proces, mówilam już o tym, ze to nie zachcianka wyczyszczenia papierów, bo ma się kogoś "nowego" - "cywilnego"- męża lub żone, bo nie tylko taki stan popycha do tej decyzji.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość haneczka123456
oczywiście chodzi mi o nieliczne przypadki takich "zachcianek":)nie chciałam urazić tych, którzy są w związkach- wiadomo:) pisze już od rzeczy, bo to nie moja pora:P dobranoc jeszcze raz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zenekxxx
Dzięki Hania:-) no bulwers bierze, ale co poradzić-w środę będzie rowne dwa miesiące jak miałem spotkanie z biegłym-zobaczymy czy coś mi przyjdzie.a od okazania akt ile czekalas na wyrok?z tego wszystkiego nie pamiętam czy już o to pytałem:-)jak jak to wybacz'a co do Twojego pocieszania i dawania nadziei: nie ma tu nic płonnego. Piszesz to co czujesz. Mnie to akurat podnosi na duchu i dodaje sił-dobranoc:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×