Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

baja

mężatki radzą-

Polecane posty

Gość fajniutki topik
i fajny pomysłz tym potwierdzeniem telefonicznym, aga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jak było z błogosławienstwem ??mieliscie?czy osbono do socioła ---zeby ewent.tato mógł do otarza poprowadzic??? wiecie mnie sie wdaje conajmniej dziwne-1 błogosławienstwo-jedziemy razem do koscioła-Pna Młody znika w kosciele-ja z tatą przyczajówe :) robie i wejscie wielkie...Pan młody sie niecierpliwiii stoi w zasadzie sam jak paluszek:( ?????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
amiI27 ---> to nie polski, tylko amerykański zwyczaj... Dokladnie, z tego, jak to opisalaś, wyszedłby jeden, wielki cyrk: mlodzi jada razem samochodem, młody pod oltarzem, mloda z ojcem przyczajka pod drzewem, no i mlody \"zaskoczony\" widokiem swojej, jakże pięknej żony, idącej pod rękę z ojcem :D Kabaret!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie się to też nie podoba
ten pseudo amerykański zwyczaj... kurcz albo błogosławieństwo w domu i razem do kościoła albo po "hamerykańsku" bez błogosławieństwa spotykamy się dopiero pod ołtarzem... ojciec oddaje rękę córki a narzeczony podnosi jej woalkę.... a jak tak pani młoda zostaje sama pod kościołem a pan młody wchodzi razem z gośćmi.... wygląda beznadziejnie.... niedość że nie ma związku z sytuacją- bo przyjechali razem, idą do kościoła razem- to po co się rozstawać? tak dla picu? to jeszcze stoją sami jak sierotki jedno pod ołtarzem drugie przed kościołem.... doprawdy nie wiem kto to wymyślił i rozpowszechnił....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja znam taki przypadek gdzie bylo tak: mlodzi po blogoslawienstwie udali sie do kosciola - przed slubem w zakrystii podpisali papiery, potem mlody wszedl do kosciola, podczas gdy mloda wyszla na zewnatrz z ojcem (oczywiscie nie przez kosciol) i weszli normalnie do kosciola, gdzie czekal mlody. wcale nie wyszla z tego zadna szopka, wszytkim sie to podobalo jak ojciec prowadzil mloda do oltarza, gdzie \"oddal ja w rece\" mlodego. nikt nie czail sie pod zadnym drzewkiem. kwiestia organizacji i juz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie się to też nie podoba
tylko w takim razie po co błogosławieństwo? przecież to właśnie staropolski zwyczaj... który polega dokładnie na tym samym co oddawanie ręki córki pod ołtarzem w Ameryce.... rodzice błogosławią- zgadzają się na związek młodej pary... po co się więc powtarzać? może ślubowanie też za jakiś czas będziecie robić 2x... raz po Po Polsku... a raz w oficjalnym języku UE? po prostu miszmasz kulturowy i tyle!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zgadzam sie ze albo rybki albo akwarium!!!!!!! ja chce miec błogosławienstwo i tyle:-P a jak sprwa wygladała u was mężatki:) jesli chodzi o podzekowania dla Rodziców/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a mozna nie robic blogoslawienstwa?? :O jakos tak jestem przerazona tym ze bede musuala byc blogoslawiona a potem jesczze dziekowac rodzicom, dla mnie to jakies takie jest zenujace :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie się to też nie podoba
ja jestem mężatką.... i my nie mieliśmy błogosławieństwa.... bo zwyczajnie nie chcieliśmy.... uważam że byłaby to czysta hipokryzja.... błogosławieństwo na "nową drogę życia" w stytuacji kiedy mieszka się ze sobą już ładnych parę lat.... i tak na prawdę rodzice dali swoje błogosławieństwo dużo wcześniej.... my zwyczajnie razem pojechaliśmy sobie do kościółka z naszego wspólnego domku.... czyli wersja ani ani ta :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tym bardziej ze rodzice nie sa moimi ukochanymi przyjaciolmi i moge isc do nich z kazdym problemem... raczej w druga strone co nie wyklucza faktu ze sa moimi rodzicami, tak samo jak NIE CHCE miec piosenki \"cudownych rodzicow mam\" na weselu, bo bylo by to dla mnie najgorsza meczrnia, bo nie uwazam ich za cudownych czy najwspanialszych na swiecie, poprostu wybaczylam im bledy ale nie uwazam ich za najświętsze osoby na swiecie, dobrze ze moj kochany o tym wie.. tylko co powiedza rodzice :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
my tez mieszkamy razemi tez \"juz mamy błogosławienstwo\" ---ale-takie w moim domu z krzyzem i z babciami tez chciałabym miec.. to nie tylko kwestai reliigi albo hipokryzjii etc.. to kwestia tradycjii. moi roodzice błogosławili 3 swoich dzieci-ja jestem ostatnia -pobłogosławią i mnie... ...komus to moze sie wydac tanie i sentymentalene.ale jest MOJE i DLAMNIE. kwestai-podziekowan. pytam bo chciałabym aby było pieknie -plnujemy podczas wesela TO zrobic-ale kompletnie nie mamy koncepcjii jak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzisz ami dla ciebie to zupelnie co innego, ja nie mam juz babci :( dla mnie to bedzie troche smutniejsze, bo tylko moj kochany ma, u Ciebie to tradycja, a ja bede prawdopodobnie pierwsza ktora bedzie miala wesele w mojej rodzinie (mimo ze mam 2 starszych braci) poza tym nie mam chrzestnej tylko chrzestnego wiec troche dziwnie, poza tym rodzina ukochanego az tak tradycyjne nie jest ... ehhh ...nie wiem jak to bedzie... dobrze ze do tego jeszcze troche czasu... jakies 2 latka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
filizanko------nie rób niczego wbrew sobie!!!!!jesli nie czujesz ze powinnii grac(cudownych)-niech nie grają.róznie sie plącza losy ludzkie różne są relacje...na szacunek miłosc oddanie pracuje sie całe zycie. mysle ze nie nalezy byc obłudnycm i na ten jesden wieczór udawac ze wszystko gra.z szacunkiem,usmiechem nalezy przejsc do porzadku nad tym ze podziekowan nie bedzie. ja bym natomiast nie wyobrazała sobie ze nie pocaluje spracowanych dłonii mamy,ze nie szepne tacie ze jestem wdzieczna mu za to kim jestem.i ze dzieki im za to ze zawsze sznowali moje wybory. przepraszam ckliwie sie zrobiło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie się to też nie podoba
filiżanka... ja miałam bardzo podobnie... z tą różnicą, że ja bardzo kocham rodziców i cenię.... ale nie mam babć ani tradycji rodzinnych... dodatkowo źle czułabym się w takiej sytuacji... patetycznej... pewnie dostałabym głupawki... albo ataku śmiechu... w każdym razie wszystko wyszło ok... taż że śmiało mogę polecić takie rozwiązanie ami sorrry jeśli cię uraziłam... po prostu miałam takie odczucie... w stosunku do mojego prywatnego przypadku....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale to nie jest tak ze ja nie kocham moich rodzicow, sa dla mnie wazni, ale cos takiego jak calowanie rak ... hmm nie przeszloby mi przez mysl... to chyba jest dystans poprostu... nie wiem jak to nazwac ale ja juz dlugo nie przychodze do swoich rodzicow z problemami, bo moj swiatopoglad i mojej mamy bardzo sie rozmija... mysle ze jakby sie dowiedziala ze biore pigolki to by mnie od suk wyklela bo przeciez powinnam zaczekac do slubu, a moje zdanie sie by juz nie liczylo... wiec widzisz w mojej rodzinie zawsze sie czulam jak najczarniejsza z czarnych owiec... i poprostyu bym nie potrafila... nie wiem czy rozumiecie o co mi chodzi :) pozdrawiam i czekam na inne rady bo mimo ze daleko do slubu, jeszcze zareczyn nie bylo, ale juz sie inetresuje takimi sprawami, bo wiem ze mnie tez to czeka... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w górę serca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cooper
ja też proszę o instrukcję dla gości na adres anku.g@interia.pl, z góry dziękuję!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do filiżanki
Nic wbrew sobie. Ja błogosławieństwo miałam - i razem szliśmy do ołtarza, bo razem przyjechaliśmy z domu. Dokumenty podpisuje się podczas mszy, przy ludziach, więc zadnego plątania się po zakrystiach i chowania za drzewkiem nie było. Bo rzeczywiście głupio to wygląda, już to raz widziałam, i większosc gości patrzyła na to z niesmakiem. Wracając do rodziców - błogosławieństwo miałam, bo to było ważne dla mojej mamy, i ok. Taka tradycja. Tylko rodzice i świadkowie, żadnych cyrków. Natomiast na weselu podziękowań nie było. Za każdym razem, jak coś takiego oglądam, to mi się trochę sztuczne i wymuszone wydaje, ja tego nie chciałam i nie miałam, nikt nie miał pretensji, że sobie w kółku nie potanczył. Nic wbrew sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w górkę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość W zeszłym roku Latem
Któraś z Was pytała o pończochy samonośne. Z własnego doświadczenia wiem, że sprawdzają się. Są szczególnie wygodne, gdy hmmmm chodzimy w sukni ślubnej do toalety;) Nic się nie zsuwają. Dla pewności mozecie wybrać te bardziej firmowe np. Gatta itd. Radzę jednak kupić jakieś zapasowe pończochy albo rajstopy, bo wiadomo - oczko pójdzie i lipa:P I koniecznie dziewczyny kupcie sobie wkładki żelowe do butów - polecam na weselne harce:) Amerykański zwyczaj to kwestia gustu. Ja mieszkałam z narzeczonym już przed zawarciem związku . On przed samym ślubem pojechał po swoich rodziców. U nas (tj. w naszym mieszkaniu) byli juz moi rodzice. Potem we czwórkę nas pobłogosławili. Następnie my młodzi udaliśmy się do zakrystii, podpisaliśmy odpowiednie papiery i razem weszliśmy do kościoła. Rodzice byli już w środku. Co do instrukcji dla gości. To podczas zapraszania poinformowaliśmy o wszystkim. Do zaproszeń dołączyliśmy mapkę z lokalizacją kościoła, restauracji i miejsca noclegowego. Z tyłu mapki dodatkowo podaliśmy dokładne adresy, dojazd liniami mpk, numery taxi, nawet ceny biletów mpkt:P Na stołach umieściliśmy karteczki z imionami gości. Nie mieszalismy specjalnie rodzin, bo wesele było niewielkie, więc i tak jak ktos sie chciał z kims poznać to wolna droga:D Przy naszym stole siedzieli świadkowie ze swoimi osobami towarzyszącymi, nasze rodzeństwo i najbliżsi przyjazciele, kuzyni. A rodzice zaraz obok przy sasiednim stole razem ze swoim rodzeństwem, kuzynami itd. Były i skromne podziekowania. Napisałam kartkę dla swoich rodziców, zatańczyliśmy z nimi, daliśmy kosz kwiatów. Nic na siłę. Nie było wielkich wiwatów. Ale miło było podziękować za wszystko (choć ślub i welele organizowalismy sami i za swoje pieniądze).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kami83
Witam. Bardzo przydatne są wasze rady:-) Za 12 dni mam ślub i kilka pytań: gdzie lepiej przyjmować życzenia i prezenty pod kościołem czy w lokalu, no i co robicie z prezentami i kopertami, bo nie wiem gdzie to wszystko umieścić Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
życzenia lepiej przed kościołem,do lokalu się wchodzi od razu jest przywitanie i takie tam,więc niema na to czasu co do kopert to umów się z kimś ,z mamą lub tatą kto bedzie kasę trzymał,prezenty drobne to do samochodu a większe to przewaznie rodzina wcześniej daje,ja dostałam min pralke :) więc trudno,zeby ktoś z nią pod kościołem stał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co do dawania prezentów, to miesiąc temu bylam u koleżanki w lesznie na weselu, jest tam taki zwyczaj, że goście weselni (zaproszeni na wesele) składają zyczenia i prezenty już na sali. Pozostali (nie zaproszeni na wesele a obecni w kościele) oczywisice skladaja zyczenia przed kościolem. Wydaje mi sie to o wiele wygodniejsze (nie ma np problemy z prezzentami i kwiatami pod kościolem, co z nimi zrobic) dobrze jest gdy sala gdzie jest wesele wypozażona jest w pomieszczenie na klucz gdzie można prezenty przechowac. pozdrawiam :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w zeszłym roku Latem
Życzenia zdecydowanie przyjmuj pod kościołem. Na sali to powitanie chlebem i solą, odśpiewanie 100 lat, picie szmpana, rzucenie kieliszkami itd. Ale jesli będzie lało no to hm zostaje wejście do kościoła albo odesłanie gości weselnych do restauracji, a przyjmowanie życzen od gości zaproszonych jedynie na ślub. Koniecznie ustal ze starszym, z rodzeństwem, zaufaną przyjaciółką czy z rodzicami, aby odbierali od Was koperty i kwiaty. Zastanówcie się co chcecie potem zrobić z kwiatami: czy zostawić w kościele czy przystroić salę weselną. Ktoś musi się "zaopiekować" kwiatami tj. przenieść je do samochodu. Wyznacz w tym celu przynajmniej dwie osoby, ale ustal to już teraz. Prezenty też trzeba będzie umieścić w jakimś wozie, a w restauracji dopytać o salkę czy pomieszczenie gosp. zamykane na kluczyk. Ewentualnie ktoś zaufany i zmotoryzowany może to podrzucić do Waszego czy rodziców mieszkania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie moja siostra od razu odniosla pieniadze i prezenty do naszego domu (najbezpieczniej). Tzn. najpierw poczekala, az wszyscy zloza zyczenia, a potem poprosila kogos o pomoc i odwiozla wszytko. Kwiaty natomiast zostawilismy od razu w kosciele- tak umowilismy sie z ksiedzem. Co prawda moja mama narzekala potem, ze nawet jednego kwiatka nie zostawilismy do zdjecia (tu miala racje), ale wolalam od razu pozbyc sie problemu z glowy. Bo co potem robic z fura kwiatow? Moze kwiaciarnie otworzyc? Dla Ciebie mam taka rade z tymi kwiatami- popros kogos zaufanego, zeby powybieral z tych kwiatow najladniejsze- np. gotowe kosze z kwiatami- i wez je ze soba na sale i do zdjecia. Slyszalam, ze niektorzy wiezli kwiaty na cmentarz na groby rodzinne. Ale to juz nie jest w charakterze porady ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kami83
Jeszcze jedno pytanie: mam problem z dobraniem bielizny, a właściwie stanika, sukienka jest z gorsetem bez ramiączek, ja bez niczego czułabym się trochę nieswojo (mam miseczkę d). Słyszałam o silikonowych wkładkach ale nie wiem jak sie sprawdzają w praktyce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maajaa
Otóż mam następujący dylemat: do fryzjera jestem zapisana na 9.30 i tak do max. 12.30 się moja fryzjerka wyrobi, aczkowliek pewnie jeszcze wcześniej i dopiero na 13.45 jestem umówiona do wizażystki na makijaż - podobno ma on trwać 30 minut, tak więc jak wszysko pójdzie z planem to do 14.15 powinnam być już umalowana i o 14.30 powinnam być już w domu, a najpóźniej mam nadzieje o 14.45 gdyby były jakieś niespodzianki. Natomiast ślub jest o 16 i czy to wszytsko nie jest zapóźno, ale z drugiej strony bardzo zależy mi na tej wizażystce, gdyż wiem, że jest dobra, a nie miała już wcześniej woplnych godzin. Ile czasu zajęło wam ubranie się w sukienkę, bo tylko to mi zostanie w domu i czekanie na pana młodego, który się pojawi tak o 15.15, a do kóscioła mamy wyjeżdzać 15.45, bo mamy blisko. proszę o wypowiedzi głównie dziewczyn, które już są po tym szczególnym dniu czyli ślubie, oczywiście każda inna wypowiedź jest również mile widziana. czekam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość badu
dziewczyno,zdążysz,masz kupę czasu,ubranie w sukienke zajęło mi 3 minuty,no bo niby co tam ma długo trwać,wiadomo ktoś ci pomoze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×