Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość amarolka1

ANTYNOWOTWOROWY POST RUDOLFA BREUSSA 42 dni

Polecane posty

Gość amarolka1
coś znowu nie lapię ........z tymi znaczkami :)d

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bozka44
Na początku napisałam jaki post stosuję : wg E.Dąbrowskiej + urynoterapię,o urynoterapii poczytałam na kafeterii i kupiłam Małachowa,najpierw Lecznicza głodówka i Urynoterapia,a teraz jeszcze inne.Mogę polecić picie uryny,u mnie wyraźnie zmniejsza apetyt.Wróciłam z imprezy i sukces,nie zjadłam nic zakazanego.Pokroiłam ogórka,pomidor i czysta woda,gorąca .Cały czas marznę po 21 ,ręce i stopy lodowce,pomaga gorąca kąpiel i do łóżeczka.Ale coś mi w brzuchu ciężko.Nawąchałam się smakołyków,był grill.Lepiej się nie narażać na pokusy i zapachy.🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yuo
🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Amarolka nie \"d\" tylko \"p\" :p a z luzakiem przepraszam - to ma być chyba \"cool\" (zaraz sprawdzę :classic_cool:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TheSiłacz
:classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amarolka1
10 dzień postu 4 kg mniej . ale nie to jest wazne po prostu wszystko jest ok, kość ogonowa nie boli. lekko i radonie, oby tak dakej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amarolka1
:classic_cool: bożka a co u ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amarolka1
znalazłam gdzieś w zakamarkach internetu : fajne spojrzenie na głodówkę , cytuję : B3wki+systematycznie&hl=pl&gl=pl&ct=clnk&cd=3 -------------------------------------------------------------------------------- W sierpniu na stronie Pamiętnik początkującej Głódówkowiczki :) PAMIĘTNIK - wrażenia z głodówki: Jak wytrzymałam? Rok temu głodowałam 11 dni. Bałam się że nie dam rady, że ucieknę po dwóch dniach. Bo wiecie, nie bardzo potrafiłam ograniczać jedzenie. To przyzwyczajenie z domu, że nie powinno się zostawiać nic na talerzu (gdzieś pozostawione z czasów gdy rzeczywiście byłam niejadkiem) ;-( Teraz okazało się, że mi łatwiej było nie jeść wcale!!! Naprawdę. Wcześniej nie potrafiłam wytłumaczyć sobie dlaczego mam zjeść tylko jedną kromeczkę, skoro ta druga tak ładnie wygląda?? Głodówka to też wielkie postanowienie i sprawdzian siły woli - "nie jem i już"! Nowe doświadczenie - "przecież ja nic nie jem!" Pierwszy dzień był trudny, bo miałam ogromną ochotę na naleśniki, potem jeszcze kiedyś śniły mi się wędlinki ;-) Ale tak naprawdę to w czasie głodówki chodziłam do sklepu po gazety i patrzyłam na słodycze, piękne czekoladki i ciasteczka - i one nie robiły na mnie najmniejszego wrażenia :-))) Gdy wytrzymasz pierwszy dzień, to drugiego myślisz: "Nie po to wczoraj tak się starałam żeby dzisiaj rezygnować", a każdego kolejnego dnia masz już więcej do stracenia: "Pięć dni nie jadłam to następne będą już z górki." Pomaga też przebywanie w grupie bo myślisz: "Inne dziewczyny też nic nie jadły...". Jeśli raz podejmiesz decyzję - to będziesz się jej trzymać. Wierzę w to! Najważniejsze to poczytać o głodówce, mieć tą podstawową wiedzę, a wtedy wiesz, że jesteś bezpieczna, nic ci nie grozi. Pozostaje już decyzja i odrobina silnej woli... Ćwiczenia, spacery - to naprawdę w czasie głodówki frajda. Oczywiście organizm oszczędniej użytkuje energię i o bieganiu nie może być mowy, ale taki przyjemny spacerek po miłej okolicy, albo parę "fikuśnych skłonów JOGI" - to coś o czym się marzy siedząc przy biurku w pracy... I na dodatek nie musisz się martwić czy zdążysz do domu na obiad. No i uwaga: Nie trzeba gotować ;-) Co z utratą sił? Jeśli chodzi o osłabienie - to po 4 dniu głodówki wejście na drugie piętro po schodach jest niemożliwe bez zadyszki. Trzeba robić przerwę na "oddech" po pierwszym piętrze :-) Ale jeśli jesteś na wakacjach - to po co masz się spieszyć - takie delikatne spowolnienie tempa życia i nabranie dystansu przyda się KAŻDEMU. "Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, - JA WYSIADAM". Myślisz wtedy "każdy ten krok robię dla siebie i we własnym tempie". Temperatura Pamiętam, że czasami było mi zimno, zwłaszcza wieczorem. Później już czułam, że jak mi jest zimno to pora położyć się do łóżka i porozgrzewać termoforem. Przydał się polar i wełniane skarpetki. W ciągu dnia nie czułam zimna. Chyba najdłużej wytrzymywałam kąpiele w zimnym strumieniu. Co prawda nie można tam długo siedzieć, ale ja wychodziłam, a potem po wysuszeniu się wchodziłam do wody jeszcze raz czy dwa. Mnie te kąpiele bardzo ożywiały, potrzebowałam ich zwłaszcza po 6 - 7 dniu głodówki. A co na to wszystko żołądek? To co najbardziej przeszkadza, to przyzwyczajenie, że trzeba coś "wrzucić na ząb". Ja na przykład czułam taki niepokój w żołądku w porach, w których zwykle jadałam posiłki. Wtedy pomagało napicie się cieplej, lekko podgrzanej wody - to uspokajało żołądek. I nie myśl wcale, że temat jedzenia - to temat tabu, który sprawia przykrość. Wręcz przeciwnie. Podczas mojej głodówki bez przerwy mówiłyśmy o jedzeniu, wymieniałyśmy się przepisami - ale oczywiście tylko na zdrowe dania. Prześcigałyśmy się także w opowiadaniach jakie to nasze grzeszki żywieniowe stały się przyczyną nadwagi (i co za tym idzie złego samopoczucia). Cytuję:"Mówię wam, ja się załatwiłam przez czekoladę, ja po prostu mogę ją jeść tonami", "a ja to jak zobaczę mussli to jem aż będzie dno kartonu widać, i to bez mleka, tak na sucho zajadam..." Dlaczego się zdecydowałam? To proste: bo PRZESTAŁAM LUBIĆ SIEBIE... Przytyłam, nie poznawałam siebie na nowych zdjęciach. Czułam się podtruta i ciągle zmęczona... Postanowiłam, że może to ostatni moment by coś zmienić. Poczytałam trochę o głodówkach i podjęłam decyzję! A teraz? W czasie 11 dniowej głodówki schudłam 6 kg - ale też wcześniej w czasie dziesięciu dni przygotowujących (jedząc warzywa i chodząc po górach ) już schudłam 2-3 kg. To niezły wynik. Po głodówce bardzo uważałam na to co jem i czułam się świetnie. Ludzie w pracy mówili, że wyglądam wspaniale, chuda, wesoła i "z takim blaskiem w oczach". Potem przyszła zima i było trudniej utrzymać dietę, przestałam systematycznie ćwiczyć. Ale i tak ważę teraz 5 kg mniej niż rok temu o tej samej porze (wczesną wiosną). Okazuje się, że jak udowodnisz sobie, że potrafisz kontrolować to co jesz, to później nawet po kilku tygodniach "zapomnienia" potrafisz wrócić na właściwy tor. Zwyczajnie: Wiesz już, że potrafisz!" pokrzepiający opis, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yuo
Kochane tylko nie ulegajcie!!! Ja się przyznam, no bo już nie mogę patrzeć na swą niemądrą głowę i słomiany zapał!:(:(:( Wczoraj na grillu u znajomych puściły mi hamulce i zjadłam 3 czekoladowe kuleczki, 4 bezy i dwa kawałki ciacha budyniowo-kokosowego. Mięsa żadnego nie ruszyłam przyznam, że widok podwęglonych żeberek, kiełbasek, udek nie przemawiał do mnie na szczęście Takie kawałki mięcha kojarzą mi się tylko z doskonałym materiałem do tworzenia komórek kancerogennych. Ale przy słodkościach nie dałam rady. Muszę mocniej zangarzować wyobrażnie. Ale już się stało Dzisiaj moralnie czuję się okropnie tak jakby trzy tygodnie poszły w niepamięć Już nerwowo myślę o oczyszczeniu wątroby :(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amarolka1
yuo nie przxejmuj się tak kwiatuszku zawsze mozesz zacząc od nowa najwazniejsze że już pewoen etap masz za sobą . nie walcz tak za swoim organizmem i czasami pozwól mu na coś słodkiego a później przestaw psychike i pogloduj .na

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amarolka1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amarolka1
D--'--,--- ha!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amarolka1
@--'--,--- @--'--,---

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amarolka1
przeprasza za to powyżej - nie wychodzi mi i już ::::((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amarolka1
O:-) 0:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yuo
DZIEKUJE 😘😘😘😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amarolka1
😘 ciekawe cz udało się ....??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amarolka1
yes!!!!! naprawdę u mnie z głową wszystkow porządku.......:)D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yuo
A tu podaję link, który odnalazłam po Twoim Amarolko poście dotyczacym metodyki postu dla lekarzy http://sci.pam.szczecin.pl/~fasting/download/LITERATURA.HTM Jest tu mnóstwo informacji o diecie Gersona, którą się zainteresowałam zeszłej wiosny ale to był niedobry dla mnie moment do stosowania tej diety. Podjęłam próbę przeprowadzenia jej po operacji ze zdiagnozowaną chorobą nowotworową. Czekała mnie chemii i stwierdziłam, że pomogę zwalczyć organizmowi choróbę zanim zadziałają lekarze. Łudziłam się, że postosuję dietkę parę tygodni i wszystko będzie wracać do norma. Myliłam się bardzo. W okresie przed chemią a po operacją mój organizm potrzebował pełnowartościowego pokarmu a psychika na pewno nie była przygotowana na tak szybkie zmiany żywieniowe doszło do tego, że otwierałm pełną po brzegi lodówkę i kwitowałm że ja nie mam co jeść. Na chemię poszłam chuda blada i podłamana. Otrzeźwienie przyszło po I chemii gdy zaczęło mi być słabo, mdliło a jedyną ulgę odnajdywałm w jedzeniu. Wtedy zrozumiałam, że jestem słaba z głodu a organizm niema zapasów energii do walki z chorobą i przetrwania chemii. Zaczełam jeść wszystko na co miałam ochotę. A jak tylko było mi niedobrze słabo to jadłam. Jeśli by mnie ktoś zapytał czy stosować jakiekolwiek diety przed chemią odpowiem w żadnym wypadku szczególnie, jeżeli do tej pory nie zmieniano sposobu jedzenia. Myślę że teraz będzie mi dużo łatwiej zrobić użytek z inf o diecie Breussa, Dąbrowskiej, Gersona. PS Po moim weekendowym skoku w bok widzę braki w motywacji choć nie wiem dlaczego powrót do zdrowia niewystarczył. Trzeba popracować nad wizualizacją szkodliwości słodkości dla organizmu. Jakieś pomysły? :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yuo
Amarolo to dla Ciebie Aniołku 🌻😘😘😘😘😘😘😘🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaint. bardzo
Yuo:) jeśli wizualizacja, to Ty w pełni zdrowa, tryskająca zdrowiem:) Jesli chodzi o słodycze, to najprościej podchodząc należy jeść to, co nie podnosi gwałtownie poziomu cukru we krwi, który następnie jest zbyt niski, co skutkuje znowu chęcią na słodkie.. i tak błedne koło. Najlepiej się spisuje wszystko, co ma niski indeks glikemiczny. Z drugiej strony odrobina luzu od czsu do czasu też nie szkodzi, przy świadomości, że potrafię wrócic do równowagi. pozdrawiam wzsystkich:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amarolka1
yuo 😘 trzymaj się dziarsko. Jest dobrze!!!!! Jestesmy na dobrej drodze! Posty w połączeniu z urynoterapią rozloża każdego skorupiaka !!!! Po prostu nie ma szans!Ale trzeba to robić stale , systematycznie do przodu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amarolka1
napisał Jarosław filipek ( naturopeuta) " URYNOTERAPIA - leczenie moczem Mocz możemy stosować na wiele sposobów: - doustnie - doodbytniczo (wlewki za pomocą lewatywy) - wcieranie w skórę - okłady Przy stosowaniu doustnym zapobiega parodontozie, leczy migdałki, hamuje procesy gnilne. Podany doodbytniczo wpływa korzystnie na jelito grube. Dezynfekuje je nie powodując podrażnień i odbudowuje naturalne środowisko ph. Mocz (uryna) jest to płynna wydzielina wytwarzana przez nerki i wyprowadzana na zewnątrz drogami moczowymi. Powstaje z osocza krwi w procesie filtracji. Dlatego zawiera tylko te substancje (związki), które docierają wraz z krwią do nerek. Jako produkt naturalny nie może zatruwać organizmu. Świeży mocz zdrowego człowieka jest klarowny i lekko opalizuje. Jego barwa zależy od zawartych składników i barwników. Po odstaniu tworzy się osad, który może wywołać zmętnienie. Jest to zjawisko naturalne. Smak moczu jest lekko gorzkawo – słony. Mocz jest substancją złożoną, zawiera ok. 200 składników. Znajdziemy tu m.in. wodę, mocznik, kwas moczowy, zasady purynowe, ślady białek, aminokwasów, glukozę, kwasy żółciowe, kwas mlekowy. Dokładne badania ujawniły w moczu: pepsynę, trypsynę, amylazę i inne enzymy oraz hormony sterydowe i witaminy. Urynoterapia stosowana jest w większości znanych schorzeń. Począwszy od przeziębień i chorób płuc po choroby nerek, skóry, choroby kobiece, niegojące się rany, martwice czy choroby żołądka i wątroby. Kwaśny odczyn moczu jest bardzo silnym czynnikiem leczniczym. Kwaśne środowisko zapobiega i likwiduje wszelkie procesy gnilne. Urynoterapia pozwala w szybki i efektywny sposób regenerować, wzmacniać i udoskonalać organizm. Istnieją jednak określone stany organizmu, gdy w moczu gromadzą się substancje szkodliwe. Taki mocz po ponownym wprowadzeniu mógłby wywołać niekorzystne działanie. Dlatego przed przystąpieniem do urynoterapii sięgnij do sprawdzonych źródeł, np do książek Małachowa: „Biorytmologia i Urynoterapia”, „Urynoterapia” lub skontaktuj się z doświadczonym terapeutą, zajmującym się tą dziedziną. Chciałbym zaznaczyć, że w przypadku cięższych chorób, urynoterapię powinniśmy stosować jako terapię uzupełniającą (wspomagającą). W lżejszych niedomaganiach możemy ją stosować jako terapię podstawową.Dokładniejsze informacje uzyskasz u specjalisty. Polecam tutaj: Lidia – Anna Bzdęga Tel. 071/ 717 17 69, kom. 503 530 939 "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bozka44
26 dzień,jestem bardzo dzielna,dieta wg zaleceń.Kupiłam przed chwilą E.Dąbrowskiej drugą książkę-Przywracać zdrowie żywieniem,zaraz będę czytać.Jesteście bardzo dzielne ,ja cieszę się z każdego dnia dłużej.Rozpoczęłam z myślą,że każdy dzień to sukces,jak się nie uda to i tak będę miała nowe doświadczenia,spróbuję później. Wczorajszy dzień dobrze,że się skończył,bolał mnie brzuch,miałam kolkę,muliło,gdy oddałam stolec ulżyło.Zjadłam pomidora i może po nim,ale tak mi smakował.Dalej marznę,zacznę pić wodę z cynamonem,imbirem,goździki też dobre na to.Rano głowa jak z kamienia,nic się nie odzywałam,bo mąz zaczął być zaniepokojony.dobrze, że pojechał w podróż nie będzie się martwił i mnie też straszył.Lepiej dużo nie mówić,bo patrzą jak na ewentualne zwłoki. Teraz czuję się świetnie,głowa jasna,a jedzenie tak smakuje-mam czerwony barszcz,uduszoną kapustę,wieczór soki.Mniam. Mocz często jasny,bez smaku.Ale był gorzki,a przed chwilą kwaśny,dość ohydny.🌻🌻🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bozka44
:)Zapomniałam rano zbudziłam się z biciem serca,uczuciem kołatania,niepokój,ból głowy,ale przeczekalam i jest dobrze.Oczyszczają się zatoki,ścieka po gardle,trochę odkrztuszam.Jestem niecierpliwa,chciałabym,żeby szło to szybciej,ale wolniej łatwiej znieść.😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amarolka1
Ciężko od wczoraj........... Przeczytałam dzisiaj na onecie , ze wynaleziono szczepionkę, ktora w sposób błyskawiczny rozprawia się z rakiem . Rzecz polega na ty, że niektórych ludzi i zwierząt organizm nie umie walczyć z rakiem bo nie ma odpowiedniego genu- jak się go wszczepi szybko nawet w ciągu nocy guz znika. Moja urynoterapi ćwiczy organiz - poprzez codzienne dostarczanie chorych komorek z moczem do środka. Na pewno juz nauczyłam swoje ciało . Jak myslicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amarolka1
Odporność na raka można przeszczepić? Białe krwinki pobrane od myszy odpornych na różne nowotwory mogą zwalczać zaawansowanego raka u zwykłych myszy - zaobserwowali badacze amerykańscy. To ciekawe doświadczenie, które wskazuje, że przeszczep odporności na raka jest możliwy, zostało opisane na łamach pisma "Proceedings of the National Academy of Sciences". Jak zaznacza biorący udział w badaniach dr Zheng Cui z Wydziały Medycyny Uniwersytetu Wake Forest, dzięki tej metodzie udało się wyeliminować nawet bardzo agresywne nowotwory.REKLAMA Czytaj dalej Zespół dr Cui prowadził doświadczenia na szczepie myszy (SR/CR) o wyjątkowej odporności na różne nowotwory złośliwe. Szczep ten wywodzi się od jednej myszy odkrytej w roku 1999. Do tej pory uzyskano już ponad 2 tys. jej potomków w 14 pokoleniach. Co ważne, badania wykonane w 2003 roku wykazały, że niezwykła zdolność do zwalczania raka może być dziedziczona. Naukowcy zaczęli się więc zastanawiać nad możliwością terapii, która pobudzałaby taką odporność na nowotwory u ludzi. Najnowsze badania dr Cui i jego kolegów podsycają tę nadzieję, gdyż dowodzą, że taka terapia działa dobrze u myszy. Naukowcy przeszczepiali myszom dzikim, tj. niezmienionym genetycznie, białe krwinki pobierane od myszy SR/CR. Krwinki pobierano z głównych narządów układu odporności, czyli ze szpiku kostnego, bądź ze śledziony. Okazało się, że przeszczepione komórki niszczyły zarówno guzy naturalnie występujące u myszy, jak również chroniły przed rozwojem groźnych nowotworów przeszczepianych gryzoniom. Jak wyjaśniają naukowcy, wśród przeszczepionych komórek szpiku, które odpowiadają za przekazanie odporności na raka, znalazły się białe krwinki noszące miano naturalnych zabójców, czyli komórek bezpośrednio niszczących obce komórki (w skrócie NK - natural killers), jak również neutrofile i makrofagi, tj. komórki żerne. Wszystkie one są elementem tzw. odporności wrodzonej (nieswoistej), która stanowi pierwszą linię obrony organizmu przed mikrobami, jak i komórkami zmienionymi nowotworowo. Komórki te wchodzą do akcji jeszcze zanim zdążą się pojawić przeciwciała czy komórki specyficznie walczące z zagrożeniem. Najnowsze doświadczenia ujawniły też, że odporność na raka można przekazywać przeszczepiając wyłącznie jedną grupę z tych komórek. Zarówno oczyszczone makrofagi, jak neutrofile czy komórki NK pobrane od myszy SR/CR skutecznie niszczyły komórki wielu różnych nowotworów hodowanych w laboratorium. Nawet pojedynczy zastrzyk wyłącznie z makrofagów odpornych na raka zapewniał myszom ochronę przed rakiem na całe życie. Jak podkreślają autorzy pracy, terapia niszczyła wiele różnych rodzajów raka i to bez względu na jego lokalizację. Na przykład gdy agresywny nowotwór przeszczepiano myszom na grzbiet, a komórki od gryzoni odpornych na raka wstrzykiwano do brzucha, terapia i tak skutkowała. Przeszczepione komórki bez problemu docierały do guza i niszczyły go bez wpływu na komórki zdrowe. "Zdolności tych komórek do wybiórczego niszczenia komórek nowotworowych są ogromne. Gdyby tylko udało się poznać, jaki mechanizm za to odpowiada, moglibyśmy próbować zastosować tę terapię u pacjentów" - komentuje dr Cui. Być może chodzi o to, że komórki nowotworowe wysyłają jakieś sygnały, których zwykłe komórki odporności nie potrafią odczytać, spekuluje badacz. Natomiast komórki myszy odpornych na raka posiadają prawdopodobnie jakąś specyficzną mutację, która uwrażliwia je na obecność nowotworu. Naukowcy liczą, że w przyszłości uda im się zidentyfikować tę dobroczynną mutację oraz dokładnie zrozumieć mechanizm działania krwinek odpornych na nowotwory złośliwe. Być może kiedyś uda się również opracować metodę przeszczepiania odporności na raka także ludziom, konkludują naukowcy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amarolka1
kiedyś przepisałam na forum urynoterapi fragment ksiązki , ktora zaleca urynoterapie ; coś Wam jeszcze napiszę z literatury : książka Dr Kush Bhargava pt. "dajmy szanse naturze" "8.Leczenie moczem Leczenie moczem jest terapią w której nie uzywa się leków. Mocz jest substancją wytwarzaną w ciele, zawierającą wiele róznych hormonów, enzymów minerałów i dużo innych potrzebnych składników. Mocz to ciało, krew i zywa tkanka, w aktywnym roztworze. Nasz mocz jest uniwersalnym środkiem, który zapobiega zaburzeniom zdrowia i leczy k aż d ą chorobę. Dzięki temu , że ma właściwości wzmacniające, mozna go uzywać na wszystkie choroby. Mocz pobudza naturalny mechanizm obronny ciała i działa jak ( tu uwaga !!!!) najlepsza szczepionka zabezpieczająca przed niebezpiecznymi schorzeniami, śmiertelnymi chorobami. Święci indyjscy riszi, stosowali tę terapię aby zachować zdrowie i młodość. Także literatura wedyjska zaleca, aby uzywać własnego moczu, jeśli chcemy być sprawni psychicznie i fizycznie. Bóg hinduski, Pan Śiwa stworzył " Śri Damartantram". dzieło zawierające 107 sdankskryckich ślok. Te wersety uczą ludzkość jak zachować zdrowie i siły poprzez regularne uzywanie śiwambu( moczu). " HMMMM....czyli co szczepionka za darmo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amarolka1
kiedyś przepisałam na forum urynoterapi fragment ksiązki , ktora zaleca urynoterapie ; coś Wam jeszcze napiszę z literatury : książka Dr Kush Bhargava pt. "dajmy szanse naturze" "8.Leczenie moczem Leczenie moczem jest terapią w której nie uzywa się leków. Mocz jest substancją wytwarzaną w ciele, zawierającą wiele róznych hormonów, enzymów minerałów i dużo innych potrzebnych składników. Mocz to ciało, krew i zywa tkanka, w aktywnym roztworze. Nasz mocz jest uniwersalnym środkiem, który zapobiega zaburzeniom zdrowia i leczy k aż d ą chorobę. Dzięki temu , że ma właściwości wzmacniające, mozna go uzywać na wszystkie choroby. Mocz pobudza naturalny mechanizm obronny ciała i działa jak ( tu uwaga !!!!) najlepsza szczepionka zabezpieczająca przed niebezpiecznymi schorzeniami, śmiertelnymi chorobami. Święci indyjscy riszi, stosowali tę terapię aby zachować zdrowie i młodość. Także literatura wedyjska zaleca, aby uzywać własnego moczu, jeśli chcemy być sprawni psychicznie i fizycznie. Bóg hinduski, Pan Śiwa stworzył " Śri Damartantram". dzieło zawierające 107 sdankskryckich ślok. Te wersety uczą ludzkość jak zachować zdrowie i siły poprzez regularne uzywanie śiwambu( moczu). " HMMMM....czyli co szczepionka za darmo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×