Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Platoniczna

Mężatki zakochane...nie w mężu...

Polecane posty

Ja też znalazłam coś, co skupia moją uwagę i pochłania mój czas ostatnio.... W pewnym sensie zbliża mnie to do 2... Ale o nim akurat staram się nie myśleć... Po prostu odnalazłam to, co kiedys mnie zainteresowało, co dawało mi szczęście... Okazało się, że nie chcę z tego rezygnować... Bo jest to dla mnie ważne. I będę robiła to, co ja chcę, a nie inni. 1 troche sie zainteresował, zgłosił cheć pomocy.... Ale ja sie zastanawiam, czy nie chcę, aby to było tylko moje... Byc moze uda sie znaleźć w tym jakiś kompromis. Ostatnio miałam drugą rozmowę z 1... Jutro Wam odpowiem, bo juz oczka mi sie zamykają. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie Kobietki.... Dzis wstalam z lepszym humorkiem,choc mysle,ze to tylko chwilowe.Marze o tym by choc na chwile zapomniec o wszystkim,marze by zabic te wszystkie emocje we mnie. Marze by znalezc sobie zajecie ,ktore pozwoli mi wylaczyc sie i sie skupic choc na chwile.marze.....marze o spokoju..marze o nim....ale chyba pozostaly mi juz tylko marzenia,ktorych nikt nie jest w stanie mi zabrac. Z natury jestem silnym czlowiekiem,lecz wydarzenia ostatnich miesiecy wyssaly ze mnie cala energie,ktora posiadalam. Siedze i zastanawiam sie co u mojej dwojeczki.Czy teskni,albo choc czasem mysli o mnie wspominajac te cudowne chwile,ktore byly nam dane,w ktorych choc przez chwilke czulismy sie spelnieni i szczcesliwi,zapominajac o calym swiecie.Ale walcze z tm by sie nie odezwac i sie nie odezwe(chyba).Niemam prawa znow wchodzic w jego juz chyba poukladane zycie.Nie chce byc egoistka,ale ta tesknota i to romyslanie zabija cala moja psychike.... Jak u was kobietki?jak minal weekend? Sciskam i pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was gorąco od poniedziałku ;) Życie mnie zaskakuje... Dzisiaj przez przypadek zabłądziłam do pracy (co chwila zmieniają trasy komunikacji miejskiej :( ) i zmuszona byłam przejść przy pracy mojej 2... I tak sobie pomyślałam, co by było, gdybym go spotkała... I zgadnijcie co... Idę sobie, idę a tu dokładnie na przeciwko idzie 2... I niemalże wpadliśmy sobie w ramiona... Boshe... jakie to było cudowne!!! Odprowadził mnie potem do autobusu... A ja mam znowu banana na twarzy i nikt go nie zmaże :D przynajmniej dzisiaj :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam wszystkich, piękne słoneczko za oknem, dobrze że chociaż tam.. fabien1111 mam takie same marzenia.... zakreconaa dzięki za wsparcie, potrzebuję pomocy, rady bo sama nie moge tego wszystkiego sobie poukładać... widzisz dla mnie praca była moim azylem, to była jedyna rzecz która robiłam wbrew mojemu mężowi, to moja radość... a teraz trochę to skomplikowałam... z jednej strony uwielbiam tu przychodzić, z drugiej jest tu ON i nie pozwala zapomnieć......, straciłam swój azyl........ ta pustka we mnie jest tak ogromna że jak na razie nie jestem w stanie sama jej zapełnić..... i wiesz, trudno jest dojść do ładu ze sobą, zająć się sobą, bo jest ktoś kto wszystko utrudnia.... a nawet nie da się z nim rozmawiać.. ostatnio wciąż rozmawiam sama ze sobą, wciąż w głowie pisze listy do was..... biją się we mnie uczucia, czy to co czuję czy raczej nie czuję do 1. to wina 2, chyba raczej nie, a może??? Inna_Ona trzymaj banana... :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Inna-ona--:D, az mnie się udzielił ten usmiech... A tak na marginesie bardzo madre zdania dzisiaj przeczytałm..i tak sobie nad nimi dumam.. \"Nie osadzaj, ani tez nie potepiaj, gdyz nie wiesz,dlaczego coś sie zdarza ani czemu służy.. I zapamiętaj:to, co potępiasz,kiedys potępi Ciebie, a co osadzasz, tym się kiedys staniesz..\" I powiem z mojego doswidczenia, ze tak własnie jest.. Już dwano zauwazyłam ,w sobie taka nieprawidiłowosc, jezeli czegos sie wyrzekałam, i byłam pewna prawdziwosci tego wyrzeczenia...odwróciło sie to przeciko mnie, i stało sie własnie tym, czego tak bardzo nie chciłam.Mam pare takich doswiadczen w swoim zyciu, dlatego przestałm mówic\'\'nigdy\'\' mi sie to nie zdazy.Co do osadzania, tez jeszcze mi sie zdarza,ciezko jest sie wyzbyc takich nawyków...Przeciez , sama nie chce by, ktos osadzał mnie i moje zycie, bo jest ono moje i nikt nie jest w stanie wejsc w moje prawdziwe eomocje i zycie, zeby mógł realnie dostrzec , prawdziwosc tego, co sie tak naprawde dzieje.. A tak pozatym , pieknie słoneczko jest u mnie..:) Fabien-- odezwe sie do Ciebie, ale muszę miec troche wiecej czasu,bo zanosi sie na dłuzszy meil...pozdrawiam🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czarna agnes-- dlatego napisałm, ze Twoja sytuacja jest trochę inna,Ty go widzisz codziennie, a przez to , nie mozesz osiagnac spokoju,bo boli Cie ten widok.. Ja wiem , jak to jest u mnie..jeden sms potrafi zbuzyc, cały spokój, a co dopiero sam widok... Czsami się zastanawiam , co jest lepsze nie widywac, wcale, czy móc chociaz ,popatrzec na niego codziennie, ale przez chwile i takiego niedostepnego..Nie wiem, czsami zazdroszcze, Wam tego codzoennego widoku, z drugiej strony wspólczuje.Nie wiem tak naprawde co jest lepsze... Pomysl, przez chwile, jak bys sie poczuła, jak bys go miała, juz nie zobaczyc wcale, była bys szczesliwa...? chcesz tego naprawde..? Czsami sami nie wiemy, czego naprawde chcemy, rzucamy słowa na wiatr, jestesmy niby pewni, swych odczuc ...ale jezeli przyjdzie nam sie zmierzyc ztym naprawde..czesto ,jest to ,całkiem co innego ,niz przewidywalismy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja już dawno odkryłam, że nie można innych krytykować i oceniać swoją miarą... Bo nigdy nic nie wiadomo. Czasami my sami robimy takie rzeczy, których byśmy sie po sobie nie spodziewali... \"Największą wartością człowieka jest umiejętność nieoceniania innych... \" :D :D :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczynki,tak sobie wlasnie mysle czytajac wasze wpisy,ze moze wcale nie jest lepiej nie widziec 2.Nie widzac go jest tylko cierpienie i tesknota za nim,za jego chocby widokiem.Nie widzac go przeciez i tak niezapominamy,tylko myslimy i dreczymy sie,tesknimy i oddalybysmy wtedy wszystko by choc na chwile moc na niego spojrzec.Ja dalabym wiele by byl gdzies blisko mnie,gdzie bylabym narazona na spotkanie,bo czy do tego swiadomie nie dazymy? czarna agnes....czy myslisz,ze jesli bys go juz miala nie spotkac to uzyskalabys psychiczny spokoj i stabilizacje uczuciowa?WATPIE!bo wtedy tak naprawde pojawia sie ten cholerny bol i cierpienie,ktore doprowadza nawet silna kobiete do obledu. czy u was tez takie piekne slonko za oknem? Zakreconaa...czekam na maila...dlugiego! pozdrawiam i zycze duzo sily wam wszystkim 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zakreconaa niewidujemy sie codziennie ale 2,3 razy w tygodniu, nie wiem czy to o 2,3 razy za dużo, czy wciąż za mało.... nie wiem co lepsze nigdy GO już nie spotkać, czy patrzeć jak uśmiecha się (nie dla mnie), oddycha (nie dla mnie), przechodzi obok (a nie możesz GO dotknąć), pochyla się (a ja nie mogę pocałować)...... był tu przed chwilą, jeszcze wróci... chcę się zapaść.... skulić, zniknąć... dobrze że nikt nie widzi teraz mojej twarzy...... w tym momencie chciałabym nic nie czuć, być jak głaz... jeszcze w radiu ta piosenka Patrycji Markowskiej Świat się pomylił.... czy to minie.... czy wróci spokój.... muszę zachować pozory....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fabien1111 może gdyby był choć cień szansy na to by spędzic z NIM choć chwilę, jak kiedyś, cieszyłabym się że GO widzę... a tak to tylko złudna nadzieja... tęsknisz równie mocno... ból i cierpienie..... ale nic nie mówię, chce by przynajmniej ON był szczęśliwy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żeby osiągnać spokój to chyba trzeba by sie wyprowadzić do innego miasta, zmienić nr telefonu, znajomych... Odciąć sie kompletnie... Tylko co z tego... Jeżeli raz ktoś już nam zawrócił tak w głowie, to skąd gwarancja, że nikt inny nie zawróci...? Ja kiedys miałam takie założenie, że jeżeli bedąc z kimś, dojdzie sie chociaż raz do wniosku, ze to nie ma sensu lub gdy spotka sie kogoś innego (podczas gdy zwiazek trwa) kto bardziej nas zainteresuje, to to po prostu nie TO. I to chyba prawda... Dziewczyny, zebyście widziały tą scenę dzisiaj jak spotkałam 2... Normalnie, jak w telenowelach... Idę sobie, idę, patrzę na przeciwko 2, usmiecha się, ja sie uśmiecham, idziemy wprost na siebie jakbysmy byli umówieni, przytulamy się... A wszyscy dookoła patrzą... Nie potrafie sie dziś na niczym innym skupić :) :D :D :D :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
inna-ona - nie dziwię sie:), normalnie mi sie udziela Twój nasrój i tez sie ciesze:):):D:D Ja tez, moze juz niedługo.....:):) Fabie--wieczorkiem postram się ,🌼 czarna agnes- moze odwróc myslenie,niech jego widok Cię cieszy,bo zobacz ,ile znas za tym teskni.. Nie drecz sie myslami; \" czy patrzeć jak uśmiecha się (nie dla mnie), oddycha (nie dla mnie), przechodzi obok (a nie możesz GO dotknąć), pochyla się (a ja nie mogę pocałować)...... Postraj sie usmiechnac do mysli, ze jest, ze sie usmiecha ,a Ty mozesz tego doswiadczyc ..inni nawet tego nie maja..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niech się udziela wszystkim!!! :D :D :D :D :D :D :D :D :D Nawet myśl, że krzywdzę 1 nie jest w stanie wyprzeć z serca tej radosci :D :D :D :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
inna ona..>twoja radosc i mnie juz sie udzielila,wiem co przezywasz,bo wiem jak ja sie zachwuje gdy go widze,choc na chwike.... i oby Twoj usmiech trwal wiecznosc,...zycze nam wszystkim tego.Bo takie wypowiedzi jak twoja daja nadzieje,ze i w nas moze zaswieci jeszczce to slonko. Czarna Agnes.....>ciesz sie chwilka,ze mozesz byc blisko niego,nie wiesz co przyniesie ci jeszczce los ale mysle ze trzeba miec nadzieje i wierzyc we wlasne marzenia,ze sie kiedys spelnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czuję sie dzis jak w bajce... A wspomnienia z dzisiejszego poranka też są bajkowe... Zupełnie jak nierealne :D :D: D :D :D :D :D :D :D czarna agnes --> Może Ty też się zarazisz moim uśmiechem...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o was
??? Wszyscy wiemy o istnieniu przeszłości, teraźniejszości, przyszłości i o zależnościach między nimi. Większość z nas kojarzy na czym polega efekt motyla. Wielu ma świadomość, że wszechświat jest systemem naczyń połączonych – widzialnych i niewidzialnych. Chyba nie ma na tej ziemi człowieka, który mógłby wierzyć, że wszystko zrobi się samo, bo on tak chce. Wszędzie wokół napotykamy hasła mówiące, że szczęściu trzeba dopomóc, a o miłość trzeba nieustannie dbać. Wszak ogień, do którego nie podrzucimy drew – zgaśnie; kwiat, który przestaniemy podlewać – uschnie itd. Tak naprawdę świadomość tych kilku faktów powinna wystarczyć, by ludzie, którym na sobie naprawdę zależy potrafili zbudować związek trwały i szczęśliwy. POWINNNA. Ale niestety nie wystarczy. DLACZEGO? Czy rzeczywiście istnieją różnice nie do pogodzenia? I czy tak naprawdę problem tkwi w samym pogodzeniu? Wyobraźcie sobie, że w państwie, w którym żyjecie wybuchła wojna i że wróg wkracza zbrojnie do waszego miasta. Co to oznacza? Zmiany. Bo nie da się dalej żyć jakby nigdy nic. Przetrwanie w takich warunkach wymaga mądrości, siły, ostrożności, zapobiegliwości i odwagi. Wymaga otwartego umysłu. Trzeba być dość mądrym, by nie popełnić błędu, który narazi nas lub kogoś bliskiego na niepotrzebne niebezpieczeństwo. Trzeba być dość silnym, by wytrzymać naciski i ataki nieprzyjaciela, jego presję psychiczna i fizyczną, jego podstępne kuszenie. Trzeba mieć oczy dookoła głowy, by nie dać się zaskoczyć, by głupio nie zginąć, by nie wydać w ręce wroga tych, których kochamy i których szanujemy, a którym grozi śmierć (wszak celem wroga jest zabić jednostki najsilniejsze i najbardziej twórcze, bo ruch jest przejawem życia). Trzeba być zapobiegliwym, by nie zostać ogołoconym przez nikogo z leków, wody i jedzenia, które nagle stają się towarem pierwszej potrzeby. Trzeba jak najszybciej zacząć zbierać informacje co, gdzie, jak, dlaczego, kiedy, po co i w zawiązku z czym. Non Hercules contra plures. Jedyną szansą na wygranie z większą siłą jest przetrwanie i rozpracowanie wroga. Polec oznacza przegrać. Wydać innych na śmierć oznacza przegrać. Zaprzedać się, zmienić szeregi - oznacza przegrać (przegrać walkę o miłość, o wzajemny szacunek, o zrozumienie, o bycie razem). A teraz wyobraźcie sobie, że w takich realiach żyje człowiek, który żyje powierzchowną chwilą. Chwilą, która całkowicie zniekształca obraz całokształtu rzeczywistości. Człowiek, dla którego wojna istnieje tylko wtedy gdy go osobiście, realnie dotyka tzn. gdy jakiś uciekinier zapuka do jego drzwi z prośbą o schronienie, gdy bomba zburzy mu dom lub gdy ma przed sobą żołnierza z wycelowanym w niego karabinem. Jedyny moment, w którym przez krótką chwilę coś do niego dociera. Jedyny, w którym podejmuje działania zgodne z logiką i na miarę rzeczywistości. Niestety – uciekinier wpuszczony, bomba nie spada, żołnierz odchodzi i świadomość wojny w jego umyśle znika. Wojna? Jaka wojna? Nie ma żadnej wojny! Dajcie mi spokój! Co za głupoty opowiadacie! Wyobraźcie sobie jak potężnym elementem zagrożenia i jak wielkim ciężarem dla bliskich jest jego sekundowa pamięć. Jemu się zrobiło żal, więc wpuścił kogoś do środka, ale nie ma nic dalej. On jest głodny, więc je i wścieka się na kogoś, kto mu jedzenie wydziela, bo nie rozumie, że od czasu wybuchu wojny są problemy ze zdobyciem żywności. Nie pamięta, że obok niego są inni, nie patrzy na to kiedy jedzą, ile jedzą i czy w ogóle jedzą.. Z jego punktu widzenia to jest pogwałcenie jego praw, to wielka krzywda. A przecież on nikomu nie zrobił nic złego! On tylko chce zjeść i ma do tego prawo. Wyobraźcie sobie jak złości się na ograniczanie dostępu do światła, bo PRZECIEŻ JEST NOC, ON POTRZEBUJE ŚWIATŁA, a ktoś mu zasłania okna. I nie wytłumaczysz, że zaciemnienie, że jasne okna stanowią łatwy cel dla bombowców. Nic nie wytłumaczysz póki nie spadnie bomba, albo nie wkroczy żołnierz. Ten typ tak ma. To nie jest zła wola. To takie, a nie inne postrzeganie świata. Taki człowiek nie potrafi zrozumieć dlaczego nie wolno robić tego, co do tej pory robił, czym się martwi ktoś obok niego, o co mu chodzi z tym ciągłym staraniem się, uważaniem, chronieniem. Dlaczego ktoś mu wiecznie zarzuca, że coś utrudnia, że w czymś przeszkadza, że o coś nie dba? Nie potrafi ZAPAMIĘTAĆ co się dzieje wokół, więc nie umie zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi. Nie potrafiąc zrozumieć – nie umie zobaczyć działań tych, którzy widzą, wiedzą, rozumieją i starają się ochronić Widzi tylko, że są śmiertelnie poważni, że nie potrafią korzystać z życia, że je niepotrzebnie komplikują, utrudniają, zakłócają swoimi bezpodstawnymi teoriami. Nie potrafiąc zrozumieć – nie potrafi podziękować ani współpracować. On nie chce źle, ale nie ma świadomości tego, co robi sobie i innym. Człowiek żyjący pobieżnie, żyjący chwilą nie jest w stanie dostrzec głębszej rzeczywistości i się do niej właściwie ustosunkować. Nie potrafi wyciągnąć wniosków, nie umie nic zmieniać, bo nie widzi takiej potrzeby. Nie czuje znaczenia słowa odpowiedzialność, bo jego świat istnieje tylko tu i teraz. Nie dla niego nauka poprzez doświadczanie, bo ani potrafi czerpać z przeszłości, ani kształtować przyszłości. Nie zastanawia się nad czymś czego nie ma. Nic co trwa poza nim dla niego nie istnieje. Nic co TRWA dłużej niż teraz – nie istnieje. W jego umyśle istnieje tylko TU i TERAZ. Coś jest, albo nie ma. TYLKO JEST ALBO NIE MA przy czym i jedno i drugie trwa chwilę. Bez żadnej opcji wpływania na przyszłość. Bez dopuszczania do siebie tego, że coś się może powtórzyć, powrócić, pogorszyć, że na coś się można przygotować albo czemuś zapobiec. Coś jest, więc jest i nie ma, więc nie ma. Świat, w którym ani dobro ani zło nie pobudza do działania, bo w świecie bez przeszłości i bez przyszłości nie ma miejsca na konsekwencje. Konsekwencje, dzięki którym zdobywamy mądrość życiową. Konsekwencje, które uczą, że gdyby każdy robił tylko to, co chce to świat uległby samounicestwieniu. Konsekwencje, które otwierają nam oczy na to, że poza nami są jeszcze inni ludzie, którzy żyją i czują, że istnieje efekt motyla, że jesteśmy systemem naczyń połączonych, że nic nie zrobi się samo. Człowiekowi żyjącemu chwilą rudno jest cokolwiek zarzucić, bo nie ma w nim złych intencji. On nawet nie jest do nich zdolny. W końcu jest tylko bezwolnym trybikiem w olbrzymiej machinie, która rzuca go to tu, to tam. Czasem ktoś się z tego cieszy, czasem smuci, ale to nie jest najważniejsze. Najważniejsze, co czuje i myśli o sobie on sam. A on sam - on sobie tylko jest. Po prostu jest. Gdzie mu przyjdzie być i jak długo mu przyjdzie być. I nic złego nie robi – on tylko sobie żyje. TYLKO-SOBIE-ŻYJE, co przecież nie może mieć złego wpływu na innych. Z perspektywy, o której w tej chwili myślę nie ma znaczenia, czy jest to niezdolność do pamiętania, czy niechęć do pamiętania. Nie o szukanie winnych chodzi, ale o koszmar niepamięci. Dla tych, którzy zapamiętują bardzo wiele - jedna z najtrudniejszych różnic do zniesienia. Niejednokrotnie nie do zniesienia…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i znowu ktos wie lepiej od nas..zyjemy chwilą...wiec chwilo trwaj w błogiej nieswiadomosdci..chciałabym tak..:P, Ale jedno muszę przyznac,ktos niebywale sie natrudził,zeby to miało sens i było iinteresujace, a zaream nietuzinkowe, ale miało jedna niepowtarzalna tresc.. \'\'Człowiek żyjący pobieżnie, żyjący chwilą nie jest w stanie dostrzec głębszej rzeczywistości i się do niej właściwie ustosunkować. Nie potrafi wyciągnąć wniosków, nie umie nic zmieniać, bo nie widzi takiej potrzeby. Nie czuje znaczenia słowa odpowiedzialność, bo jego świat istnieje tylko tu i teraz. Nie dla niego nauka poprzez doświadczanie, bo ani potrafi czerpać z przeszłości, ani kształtować przyszłości. Nie zastanawia się nad czymś czego nie ma.\'\' to nas ustosunkowaoawło jako bezwiedne istoty, które tylko trwają,a le nie mysla, tylko ..skad te analizy..ten ból, te rozterki.. te ciagłe próbowanie..zeby wszystko pogodzic, a czsami \'\'zabic\'\' włsne \'\'ja\'\'..dla potrzeby innych.. ale przeciez..my trwamy w niepamieci.. a tak pozatym ..pozwoliłam sobie''na trwanie chwili'' i pije lameczke wina..zaraz bedzie, ze namawim do alkoholizmu, wiec nie smiec prosic , zeby ktos do mnie dołaczył, cała wine biore na siebie:P:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻 i 😘 dla wszystkich, to słońce na zewnątrz mnie rozbraja.. wasz uśmiech dziś dotarł do mnie choć na chwilkę... mój nastrój to wieczna huśtawka... nadzieja gdy wiem że GO zobaczę, radość za mały gest z jego strony, smutek i rozczarowanie że tak mało, potem chwilowe pogodzenie, a zaraz tęsknota i odliczanie kiedy znów GO zobaczę... i tak tydzień za tygodniem, z dodatkowym urozmaiceniem przez 1, ale to zazwyczaj w kierunku dołującym... nie wiem jak długo ta huśtawka potrwa, mam nadzieję że wytrzymam... i ta nadzieja, z jednej strony ona mnie nakręca, dla niej się uśmiecham, czaruję, z drugiej strony nie pozwala zapomnieć, i skupić się na tym co mam..... czasami wydaje mi się że szybciej bym sobie to wszystko poukładała gdybym GO nie widywała, a tak ciągle o sobie przypomina i nie daje mi to spokoju, a może się mylę, może wtedy jeszcze bardziej bym tęskniła... zakreconaa dziś wieczorem zapraszam na lampeczkę, dziś mam wieczór dla siebie... może ktoś jeszcze się przyłączy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam! Ja nadal chodzę usmeichnieta, choć samopoczucie juz troche gorsze... Cóż nie można mieć wszystkiego... Dzis zapowiada sie całkiem interesujący wieczór ze znajomymi, a może i 2 sie napatoczy ;) 🌼 Jak się wyrobie, to wpadnę na lampeczkę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 30 stka
Witam :) Nie mam zamiaru nikogo dręczyć...wiem przez co przechodzicie,czytam sobie niektóre wpisy i mam łzy w oczach...mozecie wierzyć lub nie,naprawdę te stany od euforii do depresji przechodziłam nie raz..wiele razy,tę walkę rozumu z sercem,wmawianiem sobie,ze nie kocham1..gdyz 2 dostrzegł we mnie piekno,niezwykłosc,czar..zadawanie sobie stale tych samych pytań..co będzie?..jak sobie z tym dalej poradze/..co mam robić...z jedej strony odpowiedzi nasuwały sie automatycznie podyktowane przez rozum...z drugiej strony tesknota za ponownym ujrzeniem płomieni w jego oczach,z luboscią stac sie choc na chwile "Przedmiotem" totalnego uwielbienia-wręcz ubóstwienia...czy ja nie byłam egopistka??? czy ja naprawde go kochałam? czy moze zakochałam sie w tej całej "otoczce" w tej niezwykłosci,która nie towarzyszyła mi od kilku lat........wizualnie w niczym nie przewyzsza moja 1-wrecz odrwotnie...ale to ciepło którym mnie obdarzył ,miłosc która mi ofiarował do konca swoich dni-wiedzac i przewidujac ze z nim nie bede...nigdy Go nie zapomnę..... ........Teraz po paru miesiacach,moge ocenic w miare na :trzezwo" co czuł moj mąż-dowaidujac sie o 2..ja juz kiedys napisałam...przezył najwieksza traume w swoim zyciu....... ..........nie cofne już czasu........ ..........................wiem na pewno ze kocham moja 1...... Ta miłosc,czy oczarowanie do 2..pozwoliło mi tak naprawde zrozumiec ze kocham tylko mojego męża.....ile trzeba przejsc dziwnych dróg,doswiadczyc tylu sprzecznych uczuc aby na koncu uswiadomic sobie rzeczy oczywiste.... Zakrecona....naprawde pieknie piszesz....przeczytałam taki długii twoj wpis chyba z przd kilku dni-naprawdę sie wzruszyłam.... 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
30 stko cieszę się że tobie się ułożyło i tego ci zazdroszczę (ale taką zdrową zazdrością) że znalazłaś w sobie miłość do 1, wiem że czasem los musi potraktować nas brutalnie by zrozumieć co nas otacza, co już osiągnęliśmy w życiu, co jest dla nas najważniejsze.... najgorsze gdy gdy historia z 2, uświadamia że właściwie nie ma w nas uczuć, takich jakich spodziewaliśmy się.... 2 to dla mnie marzenie, sen, dał mi coś czego nigdy nie dał mi mąż, szacunek, zrozumienie i ogromne zainteresowanie MNĄ,.......... a w moim małżeństwie jest tylko jeden pan i władca..... oczywiste jest tylko jedno w moim życiu kocham moje dzieci.... choć one też płacą za moją depresję..... choć maluchy jeszcze nie śpią lampka wina w dłoń... wznoszę toast za wszystkich...... ktoś już mi mówił że picie w samotności do niczego dobrego nie prowadzi więc może ktoś się dołączy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakreconaa74
30-tka--dziekuje, to sa moje emocje, czsami słowa same wychodzą ze mnie, nieraz mam taka potrzebę, czesciej nie pozwalam sobie na to... Nie zadreczasz mnie osobiscie, ciesze się, ze zrozumiałas kto jest wazny w Twoim zyciu, ze mozesz zyc koło człowieka, którego kochasz i jestes tego pewna, nawet nie wiesz jakie masz szczescie a moze wiesz...? Pisz jezeli masz ochotę..🌼 zapomniałm ..napisac pare słow do Platonicznej..przeciez to Ona stworzyła ten topik.. Platoniczna---tez sie ciesze, ze powstałao miejsce, w którym, losy ludzi tak, ich do siebie zblizyły. I zycze Ci powodzenia, zebys juz nie straciła nigdy tej pewnosci.🌼 Czaran agnes- miłas dzisiaj otworzyc wieczór przy wiknu i gdzie znikłaas..poczułam sie zaproszona i co..?:)zostałam na lodzie..:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ups...to znowu ja, nie zauwazyłam Twojego posty czarna agnes...ehh te czarnowidzctwo Ja sie dołaczam czarna agnse--pobiczowałm sie troche dzisiaj..od dawna tego nie robiłm, ale juz ustawiłm sie do pionu..:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zakreconaa nie jesteś na lodzie... butelka poszła w ruch... razem raźniej... odrobina słoneczka i ciepła w sercu, że jest ktoś obok.... mimo że wirtualny... zdrówko, za wszystkie smutki i radości... a tak z ciekawości 74 to rocznik?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak..to tez poczatek mojego emaila..i tak jakos czsami, zapominam sie, ale chyba wszyscy sie przyzwyczaili..:P Dziekuję za lampeczke, tak dzisiaj mi troche potrzebna. Miałam wczesniej chwilkę i wróciłam do wczesniejszych moich wpisów..ehhh Wiec wzniemy toast..moze za miłosc..bo jest ona siła napedową naszej egzystencji. Niektórzy sie jej wypierają ,ale czy przez to sa szczsliwsi..???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje \'\'biczowanie\'\'..smieszna nazwa..prawda?ale jaka prawdziwa... To jest bicziwanie sie myslami destrukcyjnymi..które powoduja, ze nagle barak ci oddechu, oczy nagle nie wytrzymuja cisnienia i płaczą, nie mozesz nad nimi zapanowac i ciagle te mysli w głowie, nie potrafisz nad nimi zapanowac...wierca Ci dziure w umysle, i sercu..straszne..dzisiaj pierwszy raz od dawna tego doswiadczyłam, ale zapanowałam nad tym...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×