Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Platoniczna

Mężatki zakochane...nie w mężu...

Polecane posty

Gość samsamiec
wiecie co.. w pewien sposób jesteście żałosne - cholerne egoistki :( myślę że mam prawo tak pisać bo jestem akurat tym "1" i to mi prosto w oczy kłamała taka ukochana żoneczka, a potem z "przyjacielem" prześcigali się w zapewnieniach ze oni nic.. absolutnie... myslicie że to takie niewidoczne co robicie? że my niczego sie nie domyslamy? i tylko wy cierpicie? madonny - k...a - z krzyża zdjęte !! na szczęście po kilku miesiącach znalazłem w sobie na tyle siły żeby przerwać ten obłudny taniec.... choć mam znajomego który żyje dodziś z żoną i udaje że wierzy w jej zapewnienia że "ona już nigdy" eeeh szkoda gadać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trzeba być trochę egoistą, aby być szczęśliwym... Smutne, ale prawdziwe... Albo stawia się na siebie, albo jest się cierpiętnikiem... Niestety, nie wszyscy są w tak komfortowej sytuacji, jak ja, i nie mają wyboru :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Inna masz rację, trzeba być po trochu egoistą, by dokonać dobrego wyboru... ale nawet gdy już jesteś z kimś kogo kochasz, też trzeba zachować trochę egoizmu, bo nikomu nie można oddać całego siebie, nawet w imię wilkiej miłości, coś musi pozostać, część własnego JA które potrafi spędzać czas samo ze sobą i cieszyć się z tego.... Inna dla ciebie duuuuuużoooooooooo szczęścia... Słoneczka dla wszystkich 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miłość męża nie będzie doceniona, bo jest. Dopiero, gdyby naprawdę jej zabrakło, podniosłyby się lamenty. Swoją drogą jak to jest, kiedy mąż ma kochankę to dziwkarz, a jak kobieta na lewo się bawi, to biedna i nierozumiana. Relatywizm, cholera jasna :O Ech, są inne sposoby zwalczania nudy w małżeństwie niż zdrada :|

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ---aniol---
mam dowas kobiety pytanie ---cobyscie zrobily gdybyscie zaszly ze swoim kochankiem w ciaze ---jak byscie to wcisnely na konto meza czy rozwod

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję niepoprawna :) Powiem Wam, że jestem bardzo szczęśliwa i oby to trwało ;) Ja już nie potrafie sie tak kompletnie komuś oddać. Kiedys zakochałam się na zabój. Oddałam sie w całości. Dostałam bardzo po dupie. Dlatego teraz - chyba podświadomie - nie potrafię się tak zatracić. Wam też - duuuuużo szczęscia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz aniele myslalam o tym ostatnio :P tak jakos, sytuacja wyszla taka a nie inna... i albo nie powiedzialabym o ciazy dwojce i byla z jedynka, albo powiedzialabym jednemu i drugiemu i zostawila obydwu... teoretycznie wybralabym cos z tego, a w praktyce nie wiem panika, na pewno a reszte jakos zycie by ulozylo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam was!! (cos sie dzialo z caffe bo nic nie moglam wpisac) Enia, z 2 porownywalam 1 owszem, ale to juz za mna. Czepiam sie mm bardziej z tego powodu zeby sprowokowac klotnie, nie wiem czemu to robie czasem mysle nawet , ze chcialabym zeby tak sie wsciekl i sam chcial odejsc, bo ja nie potrafie... Co do rozlaki, to bylismy osobno przez rok, tez mieszkam za granica (napisz gdzie jesli chcesz, ja w Walii) i wlasnie przez ten rok czulam sie bardzo dobrze, a teraz mieszkamy razem, przyjechalam do niego razem na naszym dzieckiem i po prostu sie dusze... brakuje mi swobody i kontaktu z ludzmi, jestem bardzo zywiolowa osoba i zawsze otaczalam sie mnostwem znajomych, nie wiem czy pogubila sie sama czy gdzies sie minelismy z mm po drodze i sama juz nie wiem co powinnam zrobic... Wrozko - ciesze sie ze tobie sie udalo, mysle ze jestes starszam, od wiekszosci z nas (tak sie domyslam bo nie wiem kto ile ma lat) i dlatego latwo ci krytykowac nasze wpisy, ale sama na pewno wiesz, jakie to trudne, ja nie jestem z 2, nigdy nie powiedzialam o tym mezowi, ze w ogole kiedys bylam i nie zaluje tego. Nie sadze, zebym mm byl az tak wyrozumialy i wybaczyl a jeszcze zrozumial i pomogl... jakos sobie tego nie wyobrazam, poza tym zawsze ciezko mi bylo przyznac sie do bledu, wiec sama rozumiesz... To ze masz super meza to naprawde fajnie i to ze umialas to zauwazyc i ze mu zaufalas. Zycze ci wszystkiego dobrego i samych dobrych wspomnien 🌼 samsamiec - moglabym odpowiedziec na twoj niezbyt grzeczny wpis, ze to wy jestescie zalosni, ze wierzycie w te nasze bajeczki, ale mysle troche inaczej, to ze ktos wybacza to nie znaczy ze jest zalosny to twoja sprawa, jesli nie chcesz porozumiec sie z twoja zona, ale nie powinienes krytykowac innych. Ludze czasem robia zle rzeczy i popelniaja bledy, ktorych potem bardzo zaluja i to nalezy wziac pod uwage.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samsamiec
Trishya - pozwól że uporządkuję trochę bo się chyba nie zrozumieliśmy... 1." wy jestescie zalosni, ze wierzycie w te nasze bajeczki, ale mysle troche inaczej, to ze ktos wybacza to nie znaczy ze jest zalosny" - A czy ja napisałem że ktoś kto wybacza jest żałosny? ja napisałem że żalosne są lamenty "ooo ja nieszczęsliwa" bo z mojego punktu widzenia są żałosne - egoistycznie żalosne, bo nie biorą pod uwagę tego że ktoś może obok cierpieć w milczeniu, słuchać kłamstw "ale o co ci chodzi??' "jaaaa?? z nim??? hahaa". a jesli ktoś wybacza.. za co ma być "żałosny" 2."to twoja sprawa, jesli nie chcesz porozumiec sie z twoja zona" - Tak to moja sprawa, dośc sie nasłuchałem kłamstw - niby od teraz zaczne słyszeć prawdę heheh nie rozśmieszaj mnie 3."ale nie powinienes krytykowac innych" -Nie napisałem że krytykuję Z TYCH POWODÓW (krytykuje z innych) -Co do znajomego to napisałem tylko że nie rozumiem jego decyzji - tyle mi chyba wolno? 4."Ludze czasem robia zle rzeczy i popelniaja bledy, ktorych potem bardzo zaluja i to nalezy wziac pod uwage" -Super - parę miesięcy kłamstw to jeden popełniony bład, czy kilkadziesiąt naliczonych przez te miesiące? nie licze już zakochiwania sie w przyjacielu pod bokiem męża. Ile razy będę wybaczał ten bład? a moze za pare miesięcy znów sie jakiś romeo trafi? skoro ludzie wokół nas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i proszę, tak myślałam, bo i gdzie mogą się Enii2 przytrafić takie perypetie jak nie za granicą? No i nawet przyjaciół tam znalazłaś?:) Już widzę tą \"przyjaźń\". Wszystko co tylko zechcesz. W życiu lepszych nie miałaś. Pewnie masz ich na co dzień w pracy. Przeanalizuj sobie młodsza koleżanko wydarzenia i pomyśl, który z przyjaciół /przyjaciółek/ maczał w nich palce. :) A ten 2 to, aż mnie język swędzi. Czy któraś z Pań zna może zwyczaje Romów związane ze zdradą. Moja dojrzała intuicja mówi mi, że 2 jest właśnie tego pochodzenia. I to będzie powód do strachu dla naszej Eniii2. Dziewczyno, ty albo już masz powód do strachu /zrobiłaś to z nim/ albo bardzo chcesz, tylko obawa przed zemstą żony 2 cię paraliżuje. A może twój 1 wie co to oznacza i dlatego tak \"wojuje\"? Przytrafiło Ci się zarabiać więcej niż twój 1. A ile razy więcej od ciebie zarabiał on w kraju? Pasowało ci to bo miałaś kasę, bo zarabiał, wtedy był dobry. A ty pewnie ledwo do tysiąca dociągałaś. Teraz ty zarabiasz więcej i mu to wypominasz. Czy to nie błąd? A teraz? Co czeka cię teraz droga Enia2? Kilka razy czytałam twoje wpisy i tylko tyle widzę. Strach. Jeżeli jeszcze TEGO nie zrobiłaś, to wracaj na łono rodziny, do obowiązków, bo jeśli jesteś myślami przy 2 to nawet swoje dzieci masz za nic. A tutaj ukrywając niewygodne dla ciebie szczegóły manipulujesz innymi czytelniczkami, by od nich otrzymywać \"wsparcie\". To tylko twoje złudzenia. \"Oliwa sprawiedliwa, zawsze na wierzch wypływa\". Może to się Wam nie spodoba, ale samsamiec ma rację, przynajmniej jeśi chodzi o sprawy Enii2.To się dostrzega później. W lewo albo w prawo, ale pamiętaj, że 1 jest tylko jeden. Ja o tym nie zapomniałam i dlatego mogę dzisiaj być szczęśliwa, szczęśliwsza niż kiedyś. :) A i częściej niż kiedyś z łóżka wstaję niechętnie. :) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pusto tu i cicho, tyle już słów padło... smutku, radości, otuchy, pocieszenia........ ale rzeczywistość wciąż tudna... raz lepiej raz znów dno, jak długo jeszcze może trwać huśtawka... a co u Was? może już wszyscy poskładani w całość od nowa? dobrze że są tu i szczęśliwe osoby Inna 🌻 dla ciebie i dla wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem, jestem :) JEstem tu i będę, żeby Was podnosic na duchu ;) Szczególnie Ciebie niepoprawna 🌼 Ja też mam swoje problemy, juz inne, ale są. Zresztą problemy są zawsze. Grunt to się im nie dawać ;) 👄 dla wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dostrzegam i doceniam to, że ON jest obok, jest kimś ważnym, przyjacielem... może zbyt dużo powiedziane, ale kimś na kogo mogę liczyć, kto mi pomaga, ale z drugiej strony JEGO bliska obecność, dotyk, słowa.... to trudne zachować dystans i chyba nie tylko dla mnie... uśmiechamy się do siebie i nie mówimy nic, tak prościej......... jest jeden plus całej tej historii, nie boję się przyszłości, co będzie dam sobie radę, teraz jestem /ja/ choć jeszcze zagubiona i słaba to szukam swojej drogi, nie mogę pozwolić by życie przeszło mi obok, jest zbyt krótkie i kruche... zawsze pewnie u mnie będą dzieci na pierwszym miejscu i im podporządkowuje swoje życie ale jest w nim i czas dla mnie, choćby na tak zwykłą rzecz jak przeczytanie książki... nie walczą o swój związek z 1., może już zbyt wiele bólu, którego nie da się zapomnieć, ale walczę o siebie, a może uda się to jakoś poskładać, ale nie za wszelką cenę... tyle błędów popełnionych i niestety niektórych nie uda się naprawić już nigdy.......... ale to nauka na przyszłość.... jeszcze tyle przede mną.... i patrzę teraz na tą przyszłość... Inna wprowadzaj swoje szczęście na forum... i nie daj się problemom... dla was 😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczór, Kobietki. Czy pozwolicie, że się przyłączę? Widzę topik dla mnie... Ale nowa jestem, totalnie zagubiona i... nie wiem, co robić. Tak czy inaczej, dobry wieczór...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytałam ten topik od dawna, śledziłam losy Kafeterianek i w nigdy bym nie pomyślała, że to samo przytrafi się mi... Wprawdzie nie trwa to długo, ale już porządnie namieszało w moim życiu - poukładanym, nudnym, szablonowym i statystycznym. Nie ukrywam, uczucie to daje mi radość i szczęście, sprawia, że mam ochotę wstawać rano i żyć. Daje też, niestety, kolosalne wyrzuty sumienia. Zwłaszcza wtedy, kiedy patrzę w oczy męża, kiedy wręcza mi imieninowe kwiaty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niestety tak dziwnie sie w życiu układa, trafiają nam sie historie których nie planujemy... burzą ład i spokój ale dają promyki szczęścia, za które niestety płacimy czasem bardzo wysoką cenę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiaj moja 2 nie ma dla mnie czasu (dziwnie pisze sie \"2\"), natomiast mąż wręcz nadskakuje :( Jest dobry, czuły, cierpliwy... Stara się. A mimo to czekam na chwilę, kiedy będę mogła porozmawiać z Nim... Cholernie niesprawiedliwe. Naprawdę nie wiem, jak radzić sobie ze stresem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Enia2
wróżko jedna - niestety pomyliłaś się, jednak nie wszystko da się wyczytać z kart. Jakbyś naprawdę przeczytała moje posty, dowiedziałabyś się, że ja nie miałam zamiaru go zdradzić, a tymbardziej nie boję się żadnej zemsty. Musiałaś je czytać niezbyt uważnie (dojrzala intuicja?) czyżbyś miała kogoś konkretnego w swojej głowie, jak pisałaś? Może siebie? Pisałam o zauroczeniu i nawet doradzałam dziewczynom, żeby temu się nie poddawały. Widać tu twoje osobiste wycieczki, nie wiem do kogo pijesz, ale chyba pomyliłaś mnie z kimś innym. a jak to z tobą jest, pomyślmy.. Podobno mąż wyciągnął cię z dna? w poprzednim poście piszesz: "Mój 1 pomógł mi wstać z tego dna, wiele razy widziałam w jego oczach rezygnację, ale nie pozwolił mi na... " co to było za dno? Czyżbyś zakochała się w Romie i stąd tak dobrze znasz ich zwyczaje, czyżby tamta się zemściła, co ci zrobiła? Tak czy owak współczuję serdecznie. Może jak opiszesz szczegóły to dziewczyny zniechęcisz do zdrad. A teraz nagle piszesz: "pamiętaj 1 jest tylko jeden. Ja o tym nie zapomniałam i dlatego mogę dzisiaj być szczęśliwa, szczęśliwsza niż kiedyś" - to jak jest - zdradziłaś czy nie? "A tutaj ukrywając niewygodne dla ciebie szczegóły manipulujesz innymi czytelniczkami, by od nich otrzymywać "wsparcie". To tylko twoje złudzenia" ?????? Podaj szczegóły skoro je znasz i niech panie się wypowiedzą. Przecież tytuł topiku mówi o wszystkim. Coż za szczegóły miałabym ukrywać i po co? Jakiego wsparcia oczekuję? Wsparcia w wytrwaniu w swoim postanowieniu zostania przy mężu? Czy wsparcia w dążeniu do zdrady? "bo jeśli jesteś myślami przy 2 to nawet swoje dzieci masz za nic" ty miałaś za nic swoje dzieci jak byłaś myślami przy nim? - dziwię ci się - musiałaś naprawdę być na dnie współczuję i dobrze, że masz takiego męża, który cię z tego wyciągnął, a nie wepchnął w 2 ramiona. Mną aż tak te myśli nie zawładnęły, żeby zapomnieć o dzieciach i myślę, że większość obecnych tu kobiet nie zapomina o swoich dzieciach. Mało tego mam to już całkowicie za sobą. Czasem tylko ogarnia mnie zwątpienie w myśl zasady, gdybym zdradziła, to przynajmniej wiedziałabym za co "obrywam po głowie" A teraz przewrotnie - co miałaś na myśli mówiąc że niechętnie wstajesz z łóżka? - chora jesteś? Dojrzałą kobietą to ty chyba nie jesteś, a historyjkę wymyśliłaś na potrzeby forum. Ludzie czasem mają zwyczaj przypisywać swoje cechy charakteru innym - może właśnie ty do nich należysz. Bo wyraźnie ty tu coś kręcisz. Masz oczywiście prawo mieć własne zdanie, ale może jednak zmień ton na mniej agresywny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Weronique K.
Popłakałam się czytając te swoje wcześniejsze wpisy. Bo jego już nie ma, nie ma tego uczucia. On wszystko zniszczył. Świadomie. Wcale nie musiał postąpić tak brutalnie. To mnie też czegoś nauczyło. Mimo wszystko nie żałuję tego co było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Weronique K.
Ponieważ, jak zwykle, zostałam zignorowana, nawet nie będę czekać na odpowiedź. Nie liczę na nic. Współczucie czy cokolwiek. Po prostu głupia jestem. Tym samym chciałam Was pożegnać, bo nie mam nic do dodania w tym temacie. Pozdrowienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Enia2
trishya - ja nie mieszkam w Walii aczkolwiek w UK. Chętnie napiszę do ciebie jak podasz mail. Ale ze względu na to, że z oczywistych powodów chcę pozostać anonimowa nie podam dokładnie, gdzie obecnie mieszkam (niedługo zresztą się przenoszę). Polacy są perfidni, zawistni i wolą swoim rodakom zniszczyć dom i życie, zamiast zastanowić się jak budować swoje - lubią mieszać się w nie swoje sprawy i knuć intrygi. Tu wróżka ma racje - na obczyźnie trudno o przyjaciół, chyba że się ich ściągnie z Polski (sama zresztą wiesz jak jest) Ale są ludzie z którymi warto czasem pogadać. Mamy jedną zaprzyjaźnioną rodzinę i to wystarczy. (Właśnie wróżko - czy ja kiedykolwiek coś wspominałam o przyjaciołach w pracy, gdzie każdy tylko patrzy jakby tu drugiemu podstawić nogę, zwłaszcza w polskim środowisku?) Niestety, nie każda rodzina odważy się na taki krok, by się tu przenieść. Weroniqe K - zostań z nami, może jeszcze nie teraz, ale na pewno wszystko się ułoży, odnajdziesz siebie. Nie mów o sobie głupia nikomu tak nie wolno o sobie mówić, dałaś się tylko zwieść emocjom to on jest drań - ten drugi bo cię oszukał. Widział jak wsiąkasz i nic nie zrobił, uknuł intrygę, nie zostawił cię w spokoju. Zatłukłabym drania. Ten twój post brzmi jakbyś chciała z sobą skończyć, a sądząc po tym, że dałaś się zwieść jesteś jeszcze młoda, jeszcze zdążysz ułożyć sobie życie. Pomyśl czego to wydarzenie miało Cię nauczyć i wyciągnij wnioski - postąp jak mądra dziewczyna, pokaż im wszystkim że potrafisz. Ja wierzę w Ciebie i ty też w siebie uwierz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nel191
Witam.Pozdrawiam wszystkie.Czytam was,ale mało piszę.Staram się wrócić do normalnego życia:dzieci,praca,dom.Myślę cały czas o 2,niczego nie żałuję.Pozostał tylko smutek na twarzy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miłego dnia :) Strasznie się wczoraj spłakałam na filmie: \"Szkoła uczuć\" aż oczka mam dziś spuchnięte i główka boli ;) Ale jeszcze bardziej wierzę w trafność decyzji, którą podjęłam. Nie można żyć na siłę, w neiszczęściu. Jestem egoistką, ale jestem szczęśliwa. I mogłabym teraz nawet umrzeć... Bo jestem szczęśliwai spełniona i nie czekam na lepsze jutro :) 👄 for all 🌼 dla niepoprawnej ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam🌼 Niepoprawna, naprawde widze postepy i cieszę sie z tego ..dla Ciebie👄 Enia- wrózka, co innego chciala przekazac , ale tak to jest, kazdy odbiera przekaz na swój sposób,mysli sa jak woda, która wypełania naczynie i nabiera kształtu ,własnie tego naczynia, w którym jest... A to co miała namysli , ze teraz tez sie jej niechce wychodzic z łozka,z usmieszkiem..pomysl o czym myslała...:) Podejrzewam, ze jest wTobie stopien jakies wewnerznego rozdaecia i sie temu nie dziwie, ale wiem tez, ze poukldasz wszytko w sobie i bedziesz wiedziała co dalej... Wrózko--gratuluje, i i zycze Ci zebys juz nigdy nie zeszła z tej sciezki..natomias co do dzieci, tez zrozumiałm twoją szpileczke, narazamy własne dzieci na nasze skrajne emocje, pozwalamy , zeby przez \'\'nasz egoizm, nastapiło zachwianie fundamentu rodziny.., ale nie zawsze jest tak prosto jak piszesz..czsami tego fundamentu juz dawno nie ma..a my dalej tkwimy w tym dla dzieci, czemu odebrałas to tylko w jednym aspekcie..czemu atakujesz, zamiast pomóc...? Przez elektrowstrzasy chcesz pomóc..?czsami łagosnosc i zrozumienie pomoze wiecej..a na wszytko trzeba czasu... Wieronika-popieram Enie, nie jestes głupia, niech sobie mówia co chca, Ty wierz w siebie w swoje \'\'ja\'\'..zobacz jak my tu wszyskie walczymy o siebie, nie o małzenstwa , nie o 2 tylko o siebie, bo to jest najcenniejsze co nam zostao i co mamy... Oczywiscie tak jak napisała niepoprawna, dzieci beda zawsze stawiane na pierwszym miejscu, bo to jedno co sie w zyciu nie zmieni nasza bezwarunkowa miłosc do nich..Cała reszta moze ulec wszelkim zminom i z tego trzeba sobie zdac sprawe..to co nie przemija to miłosc własna i do dzieci..reszta jest chwiejna..niestety.. samsamiec -- moze jestesmy załosne, ale czy to cos zmieni, usmierzymy jakos Twój ból...nie chcesz zrozumienia ani wspólczucia,wiec czego od nas oczekujesz???pouzywac sobie, czy moze przeprosin, ...tego tez chyba nie chcesz..wiec ? inna-onna--ciesze sie, ze powoli dojrzewasz w sobie do konkretnych decyzji...Film , piekny , tez płakałm na nim, ogldałm go juz dawno, ale nie lubie do niego wracac, bo wzbudza we mnie tesknote, za tym, czego nie było mi dane, a moze nie dostrzeglam tego..nie przezylam, nie wiem...a tesknota pozostała... Pozdrawim serdecznie wzytkich..🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam wszystkich 🌻 zakreconaa masz racje są postępy ale to jeszcze długa droga, tak łatwo zachwiać mój pozorny spokój.... cieszę się że do nas zaglądnęłaś ..., dzięki za pomoc w odbijaniu się od dna.. 🌻 ale zaczynam się uśmiechać, tak bez powodu, sama do siebie.... jeszcze zbyt dużo żalu i tęsknoty w moim sercu... ale próbuję żyć bez obok NIEGO, bez JEGO miłości..... boję się JEGO gestów, słów, dotyku, przypominają o wszystkim co niespełnione, a zdeptanych marzeniach, wiele widzę i czuję, zarówno z JEGO strony, a może to moja wyobraźnia....., wyczytałam że serce potrzebuje trzech lat by zagoić swoje rany - mam nadzieję że tyle to nie będzie trwało, szkoda na to życia.... pozdrawiam wszystkich 😘 Inna dbaj o to swoje szczęście ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Enia2
Postanowiłam przejrzeć wcześniejsze wpisy (str232, 245, 262 do ostatniej) . Zastanawiam się gdzie i na jakiej podstawie wróżka doczepiła się mnie szkalując tutaj i wymyślając niestworzone historie. Skąd się wzięły jej konfabulacje i czemu nie wymyśliła tego o innej osobie tylko o mnie? Przecież równie dobrze mogłaby się doczepić do kogoś innego. I wniosek nasuwa mi się jeden, ona pisała o sobie. Mimo że mąż wybaczył jej zdradę ona nie może wybaczyć jej sobie, stąd takie ataki. Wróżko współczuję ci, ale żeby naprawdę zacząć żyć wybacz sobie tę zdradę, bo będziesz żyć z poczuciem winy do końca życia i tak naprawdę nie będziesz umiała czerpać z jego uroków. Choć piszesz, że niechętnie wychodzisz z łóżka, moje pytanie nie było całkiem bez sensu. Czy nie jest tak, że teraz w ramach rekompensaty za bezmyślną zdradę, całkowicie podporządkowałaś się mężowi? Zamiast szukać rozwiązania co o jak zrobić by wam oboje żyło się dobrze, a nie jednemu kosztem drugiego? Bo coś pchnęło cię do zdrady, być może bezmyślność, ale żeby tak naprawdę było dobrze musisz sobie wybaczyć. Musisz to zrobić dla siebie - zrozumieć ją, tak jak mąż to zrobił dla ciebie.W przeciwnym razie to nie będzie związek partnerski. My tu między innymi staramy się zrozumieć, dlaczego tak jest, że pojawiają się dwójki. To prawda, że często powodem jest to, że walą się fundamenty związku, często z długim stażem, bo są zaniedbane i nie konserwowane. Czasem ciągłe zabieganie, praca - dom - dzieci, powoduje że zapominamy, że o związek trzeba dbać i go rozwijać. Większość pań, w tym również ja, przed pojawieniem się dwójki mogła powiedzieć "zdrada i ja? to niemożliwe, w życiu bym nie zdradziła", a jednak znalazłyśmy się krok od niej. Ja jestem osobą (taką byłam też przed małżeństwem) że nie potrafiłabym żyć z kimś i go oszukiwać. Nie zdradziłabym bo po pierwsze nie lubię być drugą, a po drugie nie mogłabym spojrzeć w oczy swojemu wybrankowi. Najpierw powiedziałabym, że między nami koniec, bo nam się nie układa lub bo chcę być z tym drugim(choć to mniej prawdopodobny powód do zerwania - dlaczego? pisałam bodajże na stronie 232). Uczucie i fascynacja drugą osobą to jeszcze nie zdrada, ważne jest to co z tym zrobimy - czy damy się ponieść czy stłumimy. Przecież fascynują nas różne rzeczy - aktorzy, arcydzieła, kompozytorzy (uwielbiam Mozarta :)) Fascynacje dodatkowo dają nam wiedzę o sobie samym. Dlatego mój mąż dowiedział się o mojej fascynacji ode mnie zanim ktoś zadzwonił, dlatego zaczęliśmy pracować nad związkiem, dlatego próbujemy ułożyć coś z tych puzzli, które dało nam życie. Każde z nas ma wiele do przemyślenia, do przepracowania sam z sobą. Bywa bardzo dobrze wręcz rewelacyjnie, ale czasem beznadziejnie kiedy przeszłość wraca ( i tu wcale nie mówię o przeszłości związanej z dwójką). Stąd to moje zwatpienie, które czasem pojawia się tu na kafe. Ale pcha to nas do przodu, mam taką nadzieję. Jeśli nie to trzeba będzie się rozstać. Właśnie ze względu na dzieci i własne nerwy. I tu nie chodzi o dwójkę. On był jakby zwierciadłem w którym można było się przejrzeć. Przyjrzeć własnemu związkowi, co powoduje że czujemy się w nim nieszczęśliwi i przy okazji na tym cierpią dzieci. Jeśli okaże się, że się to nam nie uda i trzeba będzie się rozstać, nie zwiążę sie wcale z dwójką, bo klapki i emocje opadły. Rozstaniemy się w zgodzie i będzie to naszą wspólną decyzją. Ja zostanę sama z dziećmi i nie boję się tego, że sobie nie poradzę - poradziłam sobie przyjeżdzając tu do UK z dzieckiem sama (mąż potem dołączył z drugim) poradzę sobie i potem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przyznam sie, że czytam wasze wpisy być może będe mądrzejszy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malgorzatka122
Hej kobietki. Żadko pisze bo jakoś czasu ciągle mało, Inna ona gratuluje decyzcji i ciesze sie razem z toba ze budujesz swoje szczescie Ja tez podjełam decyzje, odeszłam od meża własciwie to on sie wyprowadził. I teraz nie wiem co dalej. Jestem tak przejeta tym zeby nie stracić domu dziecka ze zapomniałam o mojej 2 i 3. Ze żadko pisze to teraz ta 3 jest moja dwojka a 2 zeszła na drugi plan. jestem w strasznym dołkku, bo mój mąz chce mnie zniszczyć bierze wszystkie brudy publicznie i dokłada swoje urojenia nie wiem co bedzie dalej, nie wiem jak długo to wytrzymam. Gdyby nie syncio, napewno uciekłabym stąd na koniec świata , albo nie było by mnie, Tyle zostało ze mnie po 6 latach walki o szczeście trzymajcie sie cieplutko i miłej nocki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×