Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Platoniczna

Mężatki zakochane...nie w mężu...

Polecane posty

dwójka.. Teraz juz rozumiem Twoje połozenie. Nie powiem Ci wiecej niz to co juz wiesz. 4 lata to sporo czasu,zeby sie dokogos przekonac. Czyli wygrało tchórzostwo, czy wygoda. jak wielu przypadkach. Wiesz tak teraz sobie pomysłam, zresztą przypombniałm sobie co mysłam o odejscu od męza. Na tamta chwile, jakby miała wsparcie w 2 ..najprwdopodobniej bym odeszła od meza.Ale tylko domniemam, bo nie byłam w takiej sytacji. Pamietam,ze ex 2, jak zadaleko wybiegł w przyszłosc, to na drugi dzien to prostował. usłyszałm nawet miedzy wierszam, ze po co wpdac z deszczu pod rynne..zostawie to bez komentarza.. Myslę, ze za mało było wniej miłosci, do Ciebie. Bo wiem,ze kobieta, jest z miłosci zdolna do prawie wszytkiego. Potrzebujesz czasu jak my wszyscy.. Czasu i spojrzenia z boku na cła sytacje.. Ile juz nie jestescie razem..? Wiesz , takie sytuacje, rzadko sie zdarzaja, dlatego mam jakies zacmienie umysłu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwójka
Może to ja nie potrafiłem dać jej pewności, nie umiałem tego przekazać może czułem lęk przed tym wszystkim i niepewność co do przyszłości może bała się tego ile osób musiała by skrzywdzić może decyzja o wyjściu za mąż była dla Niej nieodwracalna może ta wartość jest dla Niej ważniejsza może znienawidziłaby się sama siebie za to, że niszczy może to nie było tak silne, może ja nie byłem gotowy nie wiem Każdy ma prawo podejmować decyzję, które będą dla niego najlepsze i z których rozliczy się przed swoim sumieniem. Nawet jeśli są podejmowane pod wpływem strachu czy wygody.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiscie zgadzam się z Tobą. Jej decyzja, i ona sama z tym bedzie zyc. Z jakiego powdu podjeła ta decyzje, Ona sam wie.. Tylko jedna rzecz mnie niepokoi..za duzo winy bierzesz na siebie. Zrobiłes co mogłes,wiecej widocznie nie dało rady. Nie mozesz brac odpowiedzilnosci za czyjes wybory. Mozesz brac tylko i wyłacznie za swoje. Nie mozesz sie z tym pogodzic,dalej w to nie wierzysz. Moze dalej zyjesz nadzieją. Ale nie ma innej opcji , jak dopusxcic do siebie mysl, ze to juz koniec. Dalej juz nic niema. Cał areszta juz zalezy od Ciebie. Naucvz sie zyc bez niej. ile juz nie jestescie razem? I czy macie jakis kontakt, nawet grzecznosciowy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwójka
Może odeszła bo nie chciała żebym tkwił w takiej sytuacji Może chciała żebym ułożył sobie życie Może nie chciała żebym cierpiał. Może wiedziała, że nie może dać mi tyle ile by chciała. Może pragnęła dziecka, a wiedząc, że musi się leczyć potrzebowała spokoju, a nie stresu i emocji. Może poświęciła to co czuła by zostać Matką. Piszę do Ciebie Kuleczko, ale w rzeczywistości rozmawiam sam ze sobą i w ten sposób próbuje zrozumieć. Minęło 5 miesięcy od naszej ostatniej rozmowy. Odzywam się do Niej co jakiś czas, opowiadając co się dzieje w moim życiu. Powiedziałem Jej, że będę w ten sposób żeby nie odcinać tego nagle. Teraz już myślę, że w ten sposób nie pogodzę się, a Jej nie pozwalam odejść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bradzo dobrze,ze piszesz, nawet jezeli to ma wygldac jakbys rozmawiałm sam ze soba.. Nie uwazasz,ze nie wazne są juz pobutki dlaczego i po co? To sie poprostu stało. I na tym Koniec. Teraz czas wzisac odpowiedzilnosc za sibie, za swoje zycie. Masz racje, pozwól Jej odejsc a tym samym daj sobie szanse na nowe zycie.. Zero kontaktu to czas na wyciszenie, na dojscie do samego siebie. Teraz ja dziecko bedziesz się uczył wszytkiego od nowa. Od nowa poznawał siebie. Pierwszy krok, zero kontaktu, drugi..zyc ponad wszytko i na siłe..ale juz bez niej.. Jej juz nie ma...bede to powtrzała do skutku... Jestes teraz tylko Ty i az TY.. Powtrzaj soebie w mysli, ze wszytko mija, nawet takie stany jakie masz teraz. Ból tez minie. Tesnota tez minie.. A Ty zaczniesz zyc normalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie...czytam te wasze mądre wpisy i staram się je wdrożyc w życie ale w moim przypadku kończy się na zamiarach niestety... dwójka: w jakim jesteś wieku i twoja ukochana (była?)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwójka
Ona 28 Ja 31

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwójka
Do Kuleczki. Nie szukam przyczyn. Po prostu wiem, że nie wszystko jesteśmy sobie w stanie wytłumaczyć. Na Nasze decyzje mają wpływ różne czynniki, nie zawsze racjonalne i nie zawsze uświadomione. Kuleczko doceniam to chcesz robić, ale nie potrzebuję rad. Życie to nie gotowanie, gdzie krok 1 to zrób to, krok 2 to wrzuć to, a krok 3 zamieszaj. Ona jest w moim sercu w mojej pamięci chcę żeby tam była bo zbyt wiele dla mnie znaczy. A ból jest i będzie tak samo jak szczęście i radość. To nie może istnieć bez siebie. To jak noc i dzień. Po prostu życie. To co czuję teraz świadczy o tym jak to było dla mnie ważne. Wiesz jeśli byłaś w „n” związkach to w pewnej chwili dostrzegasz różnicę. To, że masz dla kogoś ogromne pokłady zrozumienia i czułości. Kiedy dawanie i dbanie o kogoś daje Ci radość. Kiedy z bliskości budzi się namiętność i pożądanie, która znów przeradza się w czułość i radość bycia we dwoje. Kiedy czujesz, że w Tym jest przyjaźń i szacunek. Kiedy starasz się pogodzić z wyborami i decyzjami bo wiesz, że to są Jej decyzje. Jaka jest definicja normalnego życia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszce ja..
witam..dziś mam zdecydowanie gorszy dzień...Kuleczko...ja wiem..ale... \...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dwójka..ok:) Zroumiałm,ze nie potrzebujesz rad:) Więc jak moge Ci pomóc? Czego oczekujesz od takich frumowych \'\'pogawedek\'\' Wtedy bedzimy wiedziec co dalej:) Nie ma definicji normalnego zycia, tak jak nie ma definicji szczescia.Jest to pojecie wzgledne. Pukt odniesienia zalezy od miejsca siedzenia. Tak wszytko to przeyłam i pswiecanie i cierpliwosc i nna game uczuc.\\Dopóki nie stwierdziałm,ze nie warto, Ze chce włsnie normalnie po mojemu zyc:) Czyli czuc szczscie, bez cierni.. Zyc spokjnie bez zbednego \'\'szarpania\'\' Zminiłam moją opowiesc o miłosci..na inną spokojniejszą. I włsnie krok po kroku dąze do tego. Bo od czegos trzeba zacząc. Najwazniejsze nie stac w miejscu, bo to grozi stagnacja , bezruchem, depresja itp.. Tego nie chcę.. jeszcze ja:) Wywal to wszytko tutaj.. W grupie razniej.. Tez mam dzisij chory dzien, nie ze wzgledu an 2...tak jakis dziwny okres nastpił...chmury i chmury...:( Zauroczona fiona:) Fajny nick.. Napisz cos wiecej..co chcesz wdrozyc..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dwójka Jeszcze jedno, za duzo jest w Tobie jej. Ona to ona tamto? gdzie Twoja osoba wtym wszytkim, Gdzie Twoja tozsamosc>? Dlatego tak mocno boli, bo ''wchłonełes'' ją całą , zyłes dla nieJ nie dla siebie, zyłes jej zyciem, dlatego nie potrafisz sie odnalezc.. Ponawiam pytanie kim Ty jestes ?bez niej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszce ja..
Widzaiłam go dzis ..od rana czułam ,ze tak bedzie.. wyszedl ze szpitala i ma sie chyba dobrze... takie emocje mna szarapły i dalej troche szarpią...serec walilo jak mlot..udał ,ze m,nie nie widzi...moze i tak bylo.. nie moge jakoś sie pozbierać..dawno się tak nie czułam..bardzo dawno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszce ja..
tez za duzo go we mnie, stanowczo za dużo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeszcze ja...❤️ Pomysl sobie tak zboku na spokojnie...jezeli to mozliwe.. Spotkałm go ok, mam prawo do tych emocji...ale czy mam prawo nadawac mu w dalszum cigu taką moc.. Chyba nie jest wart tego..prawda? Zrób cos dla siebie, to co lubisz najbrdziej,rozpiesz się:) ja w takich momentach kontaktuje się z wewnetrznym dzieckiem:) Jest to mała ""ja''mał dziewczynka.. Której zabrakło tych wszytkich uczuc, które nas tak meczą w dorosłosci... Wyobraz sobei siebie jako dziecko., zamknij oczy,i powiedz jej to wszytko , czego potrzebujesz.. Powiedz jej''ze kochasz ja najabrdziej na swiecie, ze nigdy ją nie opuscisz, przytul ją jak bedzie tak mozliwosc, mów do niej tak długo, az poczujesz ulge.. ja na poczatku płakłam, na kazde słowo ''kocham Cię bardzo mocno, nie opuszczę Cię , mozesz zawsze na mnie liczyc, jestes madra , piękna i zasługujesz na wszytko co najlepsze'' Spróbuj moze tego, albo poczytaj o wewnetrzym dziecku, to nasz mały niesapokojony emocjonlanie i uczuciowo , wskaznik.. Trzeba najpierw zaspokoic nasze potrzeby uczuciowe i emocjonlane, potem mozemy zmgac się z ''nawrtotami'' i byłymi 2/ Ptrzytulam ciepło❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czytam Was od czasu do czasu - jakos sie nie odzywalam - bo widze,ze wszystko jest na etapie \"jak dobrze,ze z tego wyszlismy bo to bylo toksyczne\". To prawda,ze takie zwiazki sa toksyczne - z samej swej natury..ale hmmm...nie moge (nie chce?) urwac jeszcze calkowicie swego kontaktu z nr 2. Abstrahujac od tego,ze zerwanie kontaktu oznaczaloby dla mnie pewne ograniczenia w zyciu zawodowym i towarzyskim (jestesmy z jednego \'kregu\")..to i tak nadal mamy kontakt \"niezawodowy\" - w postaci smsow czy kawki. Nie ma juz przekraczania barier kolezenstwa (przynajmnniej od jakiegos czasu) - ale znajomosc przetrwala. Ciekawi mnie bardzko Twoja historia - Mr. JAk trafiles na sowja kochanke? co Cie do niej popchnelo? jakie teraz macie relacje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Magiczko:) Jak najbardziej mozesz pisac, nie musisz dopasowywac się do schematu. Jezeli kontakty z 2 nie sprawija Ci problemu, nie czujesz dykomfortu, a nawet nie przeszkdza Ci w niczym. Tymbardziej mozesz przekazac nam swój entuzjazm..:) Ty jestes przeciez Pania swojego losu i wiesz czego chcesz a czego nie:) Motylku --co u Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mezatka26
Znow to zrobil... zaklocil moj spokoj duszy... juz bylam spokojna, coraz mniej bolalo... a on znow ot tak pojawil sie... tylko pytam po co??? teraz znow mam metlik w glowie... co zrobic?? odpowiedziec na zaproszenie z jego strony??? sorry dziewczyny ale potrzebuje kopa i to mocnego bo jestem o krok od dolka do ktorego nieuchronnie wpadne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mezatka Przeciez Ty wiesz co zrobic..parwda? Znasz odpiwedz , napisaałs ja w poscie.. Pomysl dlaczego sie odezwał..?w domu sie nie ukłda, znowu rutyna..gdzie był tyle czasu..? Przypomnij sobie jak sie czułas, jak skonczył z Toba łąskawie.. Przypomnij sobie to..ile łez wypłakłas... Teraz pomysl czy warto....? Pomysl sobie dzisiaj nic nie zrobie, bo szaleja we mnie emocje.. Jutro powiesz..powstrzyam się 2 dni i tak krok po kroku.. Az bedziesz pewna decyzji czy odezwac sie czy nie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mezatka26
kuleczko:) ja to wszystko wiem!!!! ale najgorsze jest to ze gdzies tam w srodku pragne konaktu z nim jak niczego innego na swiecie... chociaz wiem ze moja sytacja juz nie pozwoli na to zeby z nim byc... ciagle mam wlaczona NK i patrze w okienko gosci... widze go tam i pytam siebie po co wchodzil na moj profil??? gdzies w glebi serca szukam drugiego dna jego zachowania... chce wierzyc ze przypomnial o sobie bo zawsze powtarzal mi ze pomimo wszystkiego co sie moze miedzy nami wydarzyc on bedzie pamietal... nie zapomni... chce wierzyc ze to jest taki maly znak z jego strony ze ciagle pamieta.... ale to tylko moje domysly... naiwne... a moze byc wlasnie tak jak ty piszesz... moze znow poczul sie znudzony w malzenstwie??? a ja mam byc kolejny raz odskocznia... chce byc silna... znow chce spokoju... nie jest to latwe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Meztako..napisz teraz na kafe.. Plusy i minusy ..odezwania is e, odnowienia kontaktu. Co zyskassz co stracisz..ale tak uczciwie. Przepraszam za literówki, ale mam ciezki dzien dzisiaj. siedze czytam i zagldam na kafe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mezatka26
Kuleczko mysle nad tym i pewnie tyle ile jest plusow byloby i minusow... bylby przy mnie ale na odleglosc.... bylabym szczesliwa ale kosztem szczescia naszych partnerow... mozna by tak wymieniac bez konca... Juz raz mi sie udalo przetrwac... nie dalam sie... to nie pierwszy raz kiedy on tak nagle sie pojawia jako gosc na NK badz widze go w moim miescie choc mieszka daleko... jak do tej pory bylam twarda... bolalo kiedy go widzialam ale dawalam sobie z tym rade... Mam ochote mu napisac czego chce??? dlaczego nie daje mi sie uspokoic i zyc moze nie szczesliwie ale w miare normalnie... mam ochote wykrzyczec mu teraz caly ten bol jaki tlumie w sobie od czasu rozstania... dlaczego on mnie tak meczy??? chcialabym zeby choc w czesci czul sie tak jak ja... zeby tez poczul ten wewnetrzny bol...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mEztako nie poczuje tego co Ty bo nie jest Tobą Najlepsza zemsta, jak mozna to nazwac zemsta, jest obojetnosc..boli najbardziej... Wiec cisza i obojetnosc, nie nakrm ią ''oprawcy'' Uciekm spac..na dzisij dosyc..Trzymaj sie j ak pisałm wczesniej nie rób nic, emocje w Tobie szaleja..a najlepiej odejdz od kompa..moze jakis fim..? Kolorowych snów wszytkim🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mezatka26
dzieki kuleczko:) myslalam ze jestem juz na takim etapie jak ty.... ze juz spokojnie moge mowic o tym co bylo ale sie mylilam... podziwiam cie za sile jaka w sobie masz... dobranoc i dziekuje ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teri_
kuleczko, Tak, czuję coraz więcej i chcialabym wiedzieć co on czuje. Niestety jestem prawie pewna, że to ja jestem dużo bardziej zaangazowana emocjonalnie w naszą znajomość. Owszem, tracę nad tym kontrolę. Niemal codziennie mówię sobie: nie, nie będę do niego pisać pierwsza. Ale oczywiście nie wyrzymuję i piszę jakiegos smsa, maila. Nie chcę mu się narzucać, ale to silniejsze ode mnie. Nie sądziłam, że będę się kiedyś zastanawiać, jak to by było jakbym rozwiodła się z mężem, ale czasem o tym myślę. Nie wiem czy bym się na to kiedykolwiek zdobyła, ale samo to że takie rzeczy mi do głowy przychodzą, jest dla mnie niepokojącym sygnałem. Czy ja przestaję kochać męża, czy tylko jestem aż tak zauroczona, wręcz upojona 2....? Nie chcę cierpieć, ale wiem, że będę. To nie jest logiczne. Sami siebie czasem na cierpienie. Ale cóż - uczucia z logiką mają chyba niewiele wspólnego. Nie wspomniałam jeszcze o tym w jakim czasie zaczęło się coś dziać między nami. Otóż znamy się długo, polubilismy się, wiedzieliśmy, że uważamy siebie nawzajem za atrakcyjnych. Z czasem coraz częsciej rozmawialiśmy, coraz chętniej, zwracalismy na siebie coraz wiekszą uwagę. Już wtedy coś do niego czulam, bardzo mnie pociągał, ale zostawiłam to dla siebie. Ja wyszłam za mąż, on po jakimś czasie się zaręczył. Flirtowalismy nadal, ciągnęło nas do siebie. Zbliżał się jego ślub i niemal w przeddzień coś jakby pękło i wiedziałam już ze to chyba tylko kwestia czasu i będzie miedzy nami coś więcej. Patrzyliśmy na siebie później z jeszcze większym pożądaniem. Ok miesiąc po jego slubie on zdradził żonę, ja zdradziłam męża. Wiem, że ja nie jestem dużo lepsza, byłam nieco ponad rok po slubie, ale u niego to trwał jeszcze miesiąc miodowy! Czasem sobie myslę, co to za facet, ktory tak zaczyna małżeństwo. Chociaz może to nie ma znaczenia... czy to tydzień, czy miesiac, czy rok, czy 10 lat.... Co o tym myślicie kuleczko i inni forumowicze? Zastanawiam się czy powiedzieć mu, ze się w nim zakochuje. Chciałabym, żeby zdawał sobie z tego sprawę, co czuję i jakie to dla mnie w pewnym sensie zagrożenie. Nie chcę go jednak spłoszyć. Jestem na takim etapie, moje serce jest, że chcę być przy nim jaknajczęściej, jaknajdłużej, chcę go czuć, nawet jeśli jemu mniej na mnie zalezy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kuleczko... fajnie i mądrze piszesz toteż ciekawie się powraca do tego topicu... ja tu kiedyś opisałam swoją historię i od tego czasu nic sie nie zmieniło tzn...jestem beznadziejnie zauroczona (chyba z wzajemnością) w facecie, który swoją obecnością sprawia że nie mogę myślec o niczym innym... To koszmar bo ja go nadal nie znam ale widuję 1,2 razy w m-cu lub rzadziej. Z racji tego że on jest żonaty i ja pewnie hamuje go przed zawarciem znajomości ze mną bo wie że będzie ona bardzo gorąca a oboje sie tego boimy. Tak myśle... A najlepsze jest to że ja kocham swojego męża i nie chce go z nikim zdradzac ale ten drugi sprawia że jestem gotowa na wszystko...tak na mnie patrzy i akceptuje we mnie wszystko co niegdyś wytykał mi mąż...przy nim czuje się kobietą a nie tylko matką, sprzątaczką, nudną żoną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hehe teri u mnie było podobnie;) - tez mala przerwa po slubie...rok i dwa lata od slubu...ale nasze zwiazki byly "dlugimi konkubinatami" wiec w sumie czas od slubu nie ma znaczenia - biorac pod uwage,ze wczesniej pomino,ze nie bylismy w zwiazkach formalnych nie zdradzalismy swoich partnerow przez blisko 10 lat...dopiero jak trafilismy na siebie - pozadanie;) rzadzi tym swiatem;0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kawoszzzz
magiczka ty jeszcze tu piszesz,tu kobiety zakochują sie w 2 a ty zdradzalas dla sexu swojego MISIA którego podobno bardzo kochasz.ŁAJZA I SZMATA to dla ciebie najlepsze słowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×