Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Platoniczna

Mężatki zakochane...nie w mężu...

Polecane posty

Gość teri_
Magiczko, :) Faktycznie podobnie, tym bardziej, ze ja z mężem, przed slubem spotykalam się 6 lat. Może faktycznie rządzi pożądanie, ale ja wierzę, że między nami jest coś więcej. Podobno ja jestem pierwszą (mam nadzieję jedyną i ostatnią) kobietą, z którą dopuścił się zdrady. Wiem, nie ma się czym szczycić, ale żaden facet mnie tak nie pociagal jak on i cieszę się, że ja jego również. Magiczko, jest jeszcze jedno podobienstwo w naszych 2 - otóż u mnie również ma to związek z życiem zawodowym. Przynajmniej nieco chętniej do pracy chodzę, bo wiem, że moge go zobaczyc, chociaż na chwilę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze ja..
Kuleczko...chciałabym byc obojetna wobec niego...ale jak na razie to ..tej obojetności jest stanowczo za malo.. Był okres ,ze myśalłam o zemscie..ale jakiej..przeciez nie polecę do zony ... A takie pisanie 2 o swoich czuciach , bolu i żalu ...nic nie da..tylko upokorzenie większe.. Doskonale wiedza ,że ranią...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"większość relacji między kochan¬kami przypomina związek narkomana z dealerem. Ten, kto pożąda bardziej, przypomina nałogowca, a ten, komu mniej zależy, postępuje jak dealer. Kochanek, który ma mniejszą potrzebę miłości, kontroluje cały związek. Mechanizm zjawiska jest bardzo jasny i łatwy do prześledzenia, ponieważ w związku niemal zawsze jest ten, kto kocha bardziej, i ten, kto pozwala się kochać i tylko wykorzystuje tego drugiego, kto daje jej lub jemu całe serce. Pojąwszy, w jaki sposób ci dwoje sobą manipulują, na czym polegają wszystkie ich akcje i reakcje, zauważymy, że są niczym narko¬man i dealer. Uzależniony, czyli ten, kto jest w potrzebie, żyje w ciągłym strachu, że mógłby nie dostać następnej dawki miłości czy narkotyku. Myśli: „Co zrobię, gdy mnie zostawi?\" Z kolei lęk wywołuje zaborczość. „To moje!\" Uzależniony staje się bardzo zazdrosny i wy¬magający ze strachu, że nie dostanie następnej daw¬ki. Dealer kontroluje i manipuluje tym, kto potrze¬buje narkotyku, podając mu większe czy mniejsze dawki lub w ogóle odcinając mu dostawę. Ten, kto jest w większej potrzebie, poddaje się całkowicie, pod¬porządkowuje, gotów jest zrobić wszystko, byle unik¬nąć odrzucenia.\" ---\"ściezka miłosci\\\' Riuz don Migulel..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Ale jeśli weźmiesz nie to, czego chcesz napraw¬dę, drogo za to zapłacisz. Nie użalaj się wtedy nad sobą: „Mój partner mnie wykorzystuje!\", skoro było to do przewidzenia od samego początku. Nie okła¬muj się. Nie wynajduj w ludziach tego, czego w nich nie ma. Takie jest główne przesłanie. Jeśli wiesz, cze¬go chcesz, stwierdzisz, że związek może być podobny do związku z twoim psem, tylko o wiele lepszy. Patrz na to, co masz przed sobą, nie bądź ślepy, nie udawaj też, że widzisz coś, czego tam nie ma. Nie lekceważ, nie odrzucaj tego, co widzisz, tylko po to, żeby dokonać transakcji, bo taki interes nie zaspokoi twoich potrzeb. Nieudany zakup zawsze kończy swój żywot w garażu lub w piwnicy. Podobnie jest w zwiąż, ku. Możliwe, że na opanowanie tej bolesnej lekcji zużyjemy całe lata, ale to będzie dobry początek. Je¬śli dobrze zaczniesz, cała reszta będzie łatwiejsza, bo najważniejsze, żebyś był sobą.\"\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Motylku Ledwo Cię zauwazyłam, tak cichutko dałs znac o sobie... jeszcze ja... Dojdziesz i do tego,ze bedzie Ci obojetny. Teraz chodzi o to,zeby nie regowac..poprostu..puscic wolno.. Njapierw jest bardzo cięzko..Myslisz codzinie , włkujesz wszytko po kilka razy.I oczywiscie szukasz winy w sobie. Ale nie TY jestes winna, zrobiłas wszytko a nwet wicej..nic juz nie zostało do zrobienia..tylko tyle, zeby odzyskac szacunek do siebie i pokochac sie na tyle, zeby nie pozwolic wiecej ,zeby ktos stał sie wazniejszy od nas samych. ""Doskonale wiedza ,że ranią..."'' Nie wiedza, czyz nie było tak,ze mówiłas mu , ze Cię zranił swoim zachowaniem, a On nie widział o co chodzi? Przeciez wszytko była jasne od poczatku,nie bedziesz nigdy najwazniejsza, nie bedziesz 1..wiec o co chodzi..? wlsnie o co? O to ,ze my chciałysmy wiecej, to my cierpiałysmy, to my sie zatracałysmy.. wiec czyj to problem..? NASZ..radz sobie sama i czy tak nie jestes..? zostałs sama ze swoim problemem.. I tyle zostało po wielkiej miłosci...! zauroczona fiona:) To co teraz widzisz w oczach przyszłej 2 to nic innego , jak pozadnie czegos nowego, chce sie zachłysnac , poczuc adrenaline.. Ale ja wiesz po tutejszych postach.. To złudne szczscie..On proponuje Ci szybkie wzloty ale mocny i bolesny upadek.. Jestes gotowa na jazde bez trzymanki..dla dowratosciowania sie? Jak kochasz meza, powiedz mu o swoich potrzebach, jaksno i klarownie, bez stęków i jeków..oskarzania. naucz sie komunkowac tak,zeby rozumiał o co go prosisz.. Poczatek jest trudny..czsami rozmawiasz jak ze scianą, ale poczasie zobaczysz efekty:) Tylko cierpliwosci i tutaj osigniesz wiecej radosci , bez updku niz w zwiazku z 2.. Teri..przeczytaj dokładnie te fragmenty , które wkleiłam.. widzisz sie w ktoryms z nich>>? ''Zastanawiam się czy powiedzieć mu, ze się w nim zakoch*je. Chciałabym, żeby zdawał sobie z tego sprawę, co czuję i jakie to dla mnie w pewnym sensie zagrożenie. Nie chcę go jednak spłoszyć. Jestem na takim etapie, moje serce jest, że chcę być przy nim jaknajczęściej, jaknajdłużej, chcę go czuć, nawet jeśli jemu mniej na mnie zalezy'' Gdzie w tym wszytkim jestes Ty.. Straciłas kontrole nad włsnym zyciem..Ciebie juz nie ma..grasz do melodii granej przez 2.. ''chcę go czuć, nawet jeśli jemu mniej na mnie zalezy'' Czemu tak mało siebie cenisz? Jak On ma Cię sznowac , skoro w Tobie jest tak mało szcunku do siebie samej.. Przepraszam jesli za ostro.. Ale obudz się.... ''Nie jesteśmy już dziećmi i jeśli pozostajemy w tok¬sycznym związku, to dlatego, że akceptujemy jego szko¬dliwość, wierzymy, że na nią zasługujemy. Istnieje pewien limit trucizny, jaki jesteśmy w stanie znieść. Nikt jednak w całym świecie nie szkodzi nam, nie obraża, nie poniewiera, nie wykorzystuje nas tak, jak my sami. Równocześnie limit samoponiżania równa się limitowi, jaki możemy wytrzymać ze strony innych ludzi. Jeśli ktoś poniża cię bardziej niż ty sam, uni¬kasz go, odchodzisz, uciekasz. Ale jeśli ktoś poniża cię troszkę mniej, niż ty sam siebie poniżasz, zosta¬jesz. Przecież na to zasługujesz...''

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...tak sobie ostatnio Was czytam...cichutko, z boczku...ciekawe rzeczy piszecie...aż cięzko uwierzyć, że te schematy postepowań pod wpływem \"motyli\" sa aż tak bardzo do siebie podobne...każdy przechodzi przez te same etapy...powolutku, ale te same etapy... ...walcze już od kilku dni sama ze sobą, czy aby nie powinnam powiedzieć mężowi prawdy...tylko w głębi duszy wiem, że nic by to nie dało, tylko tak czasami chce mi się wyrzucić to kłamstwo...ale chyba jedynie bym pogorszyła sytuacje, a nie polepszyła...Kuleczko, co Ty o tym sądzisz? tez miewasz takie mysli? ...ostatnio też ze zdrówkiem u mnie nie jest najlepiej, obawiam się że moga to byc poważne rzeczy, więc moje myśli krążą wokół innych tematów...nawet nie mam ochoty mysleć o moich \"motylach\", gdzie są i przy kim?...to nie jest teraz dla mnie najważniejsze.... ...pozdrawiam wszystkich cieplutko, trzymam kciuki za Waszą konsekwnecję! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze ja..
uważam ,ze w tej " koncowej " fazie układu..doskonale wiedzą,że ranią...przynajmniej moja 2...to robiła...byl to sposob na pozbycie się mnie...RAnił celowo i z premedytacją..tym bardziej ,ze kiedyś mu powiedziałam ,ze jak nasza znajomość..nie bedzie spełniac moich oczekiwań..odejdę..a potem ..zrobiłam dokładnie cos zupelnie innego Więc powoli dozował mi ...obojętność.... Aż do skutku...Były wzloty...pisal często ,interesowal się mną, nawet planowalismy spotkanie ( oczywiście nie doszlo do niego)..a potem coraz częstsze , bolesne lądowanie.. mialam przecież długo zapamiętac tę lekcję.. Az dotrało do mnie , że nie bylo i nie bedzie wcale " inaczej" ..a dokładnie tak jak w schemacie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teri_
Kuleczko, Przeczytałam, wklejonee przez Ciebie fragmenty. Tak, odnajduję się w nich. Widzę siebie jako tego nałogowca, który potrzebuje swojego narkkotyku i to coraz więcej i wiecej. 2 jest jak ten dealer, który korzysta z nałogu. To dobre porównanie zalezności. Napisalaś do mnie mocne slowa, ale w porzadku. Potrzebowalam czegos takiego. Chyba wlasnie dzieki temu udało mi sie dzisiaj nie napisać do 2. O nie - pomyslalam - muszę przede wszystkim szanowac samą siebie jeśli chcę wymagać szacunku od innych!!! Nie będę go o nic prosić i latac za nim jak gówniara!!! I tak, do niego nie napisala, ale tak naprawdę co z tego jeśli i tak prawie ciągle o nim myslę i nie mogę doczekac się kiedy się spotkamy... Nie wiem, jak powinnam postępowac, co powinnam robić i co najgorsze ciężko mi okreslić czego tak naprawdę chcę. ""Ale jeśli weźmiesz nie to, czego chcesz napraw¬dę, drogo za to zapłacisz." To co mi przychodzi do glowy wzajemni się wyklucza: ogromne pragnienie, pożądanie, rozwijaące się we mnie uczucie do 2 kontra niechęć do krzywdzebia i oszukiwania męża. Hmm... zauważ, że nie napisalam nić o uczuciu do męża... Dopiero po chwili o tym pomyślalam... Źle ze mną. Zatracam się. Czy warto? Pewnie nie. Zdaję sobie z tego sprawę, a jednak.................. Nikt na mnie tak nie działa jak on. Nie działa i nie dzialał nigdy, nawet mój maż..........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dołącze się
dziewczynki czytam wasze wypowiedzi i postanowiłam też się dołączyć.Kocham drugiego ale tez mojego męża i nie mogę zrozumieć jak to jest możliwe.Ale widze że nie jestem sama....męża znam ponad 10 lat i wciąż go kocham i nie mogę pojąć jakim cudem zakochałąm sie w nim......cudownym ciepłym pełnym miłości do mnie,gotowym zrobić wszystko dla mnie..wszystko wiem to.Cierpie bardzo,czuje sie rozdarta i nie mam nikogo żeby o tym porozmawiać.Jak to się mogło stać???Jesli któraś ma podobna sytuacje co ja pogadajcie prosze ze mna podajcie meil albo gg ,tak bedzie lepiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
motylku❤️ Duzo zdrówka zyczę.... Co do twojego pytania..hmm Wszytko zalezy czego oczekujesz po tym , jak wyjawisz prawde.. ja tez miałm taki okres ,ze chciałm to z siebie wyzucic ten ciężar, chciałm juz być\'\'czysta\'\'.. Czytałm,ze takie wyznanie zdrady, to jest zrzucanie odpowiedzialnosci na innych.. Zrobiełm be, ale przeciez przyznałam sie, wiec teraz jestem juz ok. jak romanse się koncza ten ciezar nas przygnita.Dziwagmy \'\'porazkę\'\' i do tego mamy z tym zyc dalej, jak by sie nic nie stało.. Tak sobie myslę, moze Ty chcesz, tym wyznaniem doprowadzic do tego,ze maz za Ciebie podejmie jakas decyzje odnosnie Waszego małzenstwa.. Bo Ty stoisz w miejscu i nie weisz co dalej.. Ale pomysl, czy Twój maz na to zasłuzył..? Przeciez to Twoje decyzje, Twój romans...dlaczego teraz On ma za to odpowiadac..? Czytałm tez inne poglady, ale nie wim czy u mnie by odniosły skutek.. Wiec decyzja nalezy do Ciebie jak zawsze. Czy za Twoje bełedy maja odpowidac inni..? jeszcze ja🌼 Oczywiscie mozesz miec racje, bo nie znam Twojej 2. Ale tak sobie mysle teraz, juz po wszytkich fazach:) Ze nikt specjalnie nikogo nie chce ranic. Oni poprsotu wycofywali sie , bo z jakiegos powodu ten \'\'zwiazek\'\'ich nie satysfakcjonował.Moze to zbyt duze zaangazowanie nasze.Wyczuli zagrozenie.Mój ex czesto powtrzał\'\'ze wszytko robi dal mpjego dobra\"ja smiałm mu sie w twarz, nazywajac podłym egoistą. Oni tak włsnie ppodchodzą, nie chcąc ranic wycofują się rakiem, powolutku dawkujac . Wypierają to co dotyczy nas; mysla, ze tego nie mA. U mnie tez tak było, dzwonienie , pisanie nagmionne..potem cisza..długa cisza.. a mnie to bolało cholernie, nie roumiałm o co chodzi. Nie docierały do mnie podstwowe symptomy odrzucenia.. Według nas robili po swinsku, według nich tak trzeba było, bo za daleko zaszło..? Jak powtrzam teraz z usmiechem, cierpiałysmy za ogól:) Zycze Ci-- jeszcze ja..takiego podejacia jak mam teraz:) Musisz wyjsc zroli ofiary, bo bedziesz tkwiła w tym zalu i bólu. Stało sie i juz, dostałysmy lekcjke zycia, wycignij jak najwecej z nich dla sibie..a jego pusc wolno do nastepnej naiwnej.. pamietaj takie typki sie nie zmieniaja , a my zasługujemy na wszytko co najlepsze.. Teri_ Nikt nie wymga od Ciebie ,zevbys odrazu zuciła \'\'uzywke, jezeli nie jestes do tego zdolna czy nie chcesz.. Zrób to inaczej, zacznij , włsnie od nie pisania 1 lub 2 dni, wydłuzaj ten czas , tyle ile jestes wstanie wytrzymac. Masz z tego dwie korzysci. Pierwsza odzyskujesz władze nad sobą Druga zorientujesz sie jak mu zalezy:) Nikt nie mówił,ze bedzie łatwoo i prosto.. Ale działaj , nie daj sie zniewolic, czy tego chcesz dal sibie? Cen sie i szanuj sama. Nikt nie jest warty tyle,zeby poswiecic włsna osobe. Polub siebie, organizuj sobie czas bez niego, zyj bez niego..a On niech bedzie na koncu listy. Im wiecej wypełnisz czasu soba, tym mniej go bedziesz potrzebowła..tym szybsza szansa do uzdrowienia.. Czego Ci zyczę. Mezatko:) mam nadziję,ze wytrwałas Pisałas o sile, kada z nas ją ma, tylko jest przygnieciona niewira i lękiem.. ale jest w nas przeogromna siła, przeniosłaby góry..tylko czeka na wyzwolenie.. Dzisaij wypisałm synka z przedszkola, poniewaz niedługo wyprowadzamy się.. Poczuałm zal, bo lubiłam to przedszkole i mój synek też. Bedzie mi bardzo smutno, jak ostani raz bede go odbierac..:( Poczuałm w sobie ten lek przed nieznanym i nowym. I włsnie ten lek, nie pozwla nam puscic nasze 2..boimy sie co dalej i czy damy sobie rade..a czsami poprostu nie ma innego wyjscia, wiec los daje nam kopa, czy tego chcemy czy nie. Tak mi sie dzisij to uczucie przypomniało. Ale trzeba uwierzyc, ze nowe nie znaczy gorsze.. Sama tak sobie powtrzam :D Pozdrwim cieplutko..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze ja..
Kuleczko..bardzo lubię Cię czytać...bije tyle madrości i ciepła z Twoich wypowiedzi..pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teri_
"Zrób to inaczej, zacznij , włsnie od nie pisania 1 lub 2 dni, wydłuzaj ten czas , tyle ile jestes wstanie wytrzymac." Dzisiaj też do niego nie napisałam! :) Ale za to widzielismy się służbowo. I co, znów oczywiście wymowne uśmiechy i spojrzenia... Teraz na pewno nie jestem w stanie rzucic tej "używki" i chyba własnie tak naprawdę to nie chce... Jutro mamy się spotkać, nie służbowo... i już o niczym innym prawie nie myslę, chociaż staram się zajac soba i skupic maxymalnie na wykonywanych czynnościach. Nie potrafię jednak tak ukierunkowac swoich mysli aby nie biegły w jego kierunku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teri pozdrów męza
a jutro kochanka życze ci miłego bzykanka i uważaj na poroże męża żęby ci oka nie wybiło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mezatka26
kuleczko wytrwalam:) nie weszlam na jego profil tzn. weszlam ale ukryta tak zeby mnie nie widzial... Nie jestem silna... igdy nie bylam... zawsze bylam na kazde jego zawolanie bo tak pragnelam bliskosci i zainteresowania... nawet za czasow chodzenia z moim mezem nie potrafilam byc na tyle silna zeby zakonczyc ten zwiazek... nie bylam szczesliwa ale pomimo tego wyszlam za meza... gdybym miala w sobie wystarczajaco duzo odwagi zeby to skonczyc to byc moze teraz zyla bym szczesliwa z facetem ktorego bym prawdziwie kochala... byc moze nie zdradzilabym go nigdy bo dawalby mi wszystko czego potrzebuje... Dziekuje ci kleczko za wsparcie tamtego wieczoru bo pewnie gdyby nie twoje madre slowa to pokazalabym sie mu na jego profilu... i pewnie dla niego bylaby to zacheta do podjecia rozmowy... zastanawia mnie tylko jedno?? czego on szuka u mnie??? nie powinien sie teraz zajmowac zonka ktora spodziewa sie jego dziecka?? po co on jeszcze mnie gnebi?? no a moze szuka potwierdzenia iformacji ze rowniez ja bede miala dzidziusia?? mozliwe ze mogl to wywnioskowac po moich opisach na gg??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam🌼 Ostanio czasu mi brak:), ale wchodze, zeby zobaczyc jak sobie radzicie...:) Teri..odpowiedziałs sobie sama, Ty nie chcessz z tego konczyc. Moja rola sie tu konczy, zyczę powodzonka:)i jak najwiecej radosci z sibie i zycia wypełnionego WŁASNYMI celami i marzeniami.. Męzatako:) Jak bedziesz mówic, ze nie masz siły albo nigdy nie miałs to tak bedzie. Zacznij w koncu wierzec w siebie , własna siłe i mardosc. Ty wiesz czego chesz naprwde, ale zadwalasz sie, iluzjami , mrzonkami, które sa dalekie od rzeczywistosci. Rzeczywistosc masz na coedzin, kto jest przy Tobie , jak sie zle czujesz..? Kto jest przy Tobie jak masz problemy..? Kto bedzie przy Tobie jak urodzisz dziedzie.. On bedzie tez tam gdzie jego rzeczywistosc, czyli przy swojej zonie, On juz wybrał, nie masz czego wiecej oczekiwac, jak tylko byc pocieszycielka dla niego , dopełniaczem, Tego checsz dla sibie..? Nie zadwaj sobie pytan, dlaczego i po co..On to robii albo nie robii. Po co Ci to.. Chcesz bawic się w zgadywanke..zeby pooszukiwac siebie, strworzyc nowa fantazje..\\ A moze liczysz na cud..? Ale wiesz doskonlae jak ja ,ze cuda sie nie zdazaja... Ale mozesz wiziac odpowiedzilnosc za siebie i włsne zycie, odpwoiedziec sobie na pytania czego chcę a czego nie.. I dopóki bedzie w Twoim małzenstwie duch 2,Twój maz nigdy nie bedzie miał szans.. Bo jak człowiek rzeczywisty z krwi i kosci, moze miec szanse z kims osnutym marzeniami i iluzja... Padam ze zmeczenia to i pisze mało skałdnie, ale mam nadzije, ze rozumieci sens.. Jescze ja ..dziekuje❤️ Kolorowych snów..❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...oh, Kuleczko - lekarzu złamanych serc! - jak wiele robisz dla tylu ludzi, pomagasz, kiedy inni nie potrafią, nie chcą, nie można do nich sie zwrócić... wydaje mi się, że jesteś drgowskazem dla wszytskich, którzy stworzyli sowje \"iluzje\" a Ty im pokazujesz, drogę do bycia szcześliwym w rzeczywistości... :) ...a czy Tobie można też jakoś pomóc? a może nie potrzebujesz wsparcia bo jesteś już uleczona? hmm... wzięłam od Ciebie bardzo dużo, teraz chciałabym coś dać... tak, żeby wyrównać stan :) choć może nasze problemy i widoczne rezultaty Twoich rad w naszych zachowaniach, chocby, tak jak to u mnie jest, kiedy to już wiem co jest iluzja, a co rzeczywistościa, kiedy zdałam sobie spraw, że \"motyle\" to nie wszytsko w małżeństwie, a od tego przecież zaczęła sie cała znajomość z 2, to może włąśnie takie zmiany w naszych podejściach do życia są dla Ciebie nagrodą?! to włąśnie chyba dajemy Tobie w zamian... :) ...ah, jakies takie refleksje mną ogarneły... ...pozdrawiam wszystkich gorąco...jutro koniec zimy - trzymajmy kciuki za rychłe nadejście wiosny! utopmy wszytskie marzanny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...no i kolejna wizyta 2 z odwiedzinami u mnie w pracy... po ostatniej wizycie, kiedy to naprawdę byłam bardzo zdziwiona, że przyszedł, przecież ma swojego nowego „lachona”, więc po co mnie odwiedzał?...chciałam wtedy, po kilku dniach od spotkania zadzwonić, zapytać co słychać, skoro on przyszedł do mnie, to ja mogę teraz zadzwonić do niego...ale nie zrobiłam tego...Kuleczka albo Mr. (no właśnie, gdzie się podziewa Mr.??????????? ) napisali, żeby nie zaczynać znowu, nie odnawiać kontaktu.... mieli rację, przygasili moje emocje i posłuchałam ich...sądziłam, że to mu da znak-sygnał, że nie jestem już zainteresowana znajomością, choć szczerze mówiąc chciałbym mieć z nim choćby koleżeńskie stosunki, ale wiem, że to niemożliwe, albo przynajmniej nie teraz czas na to... no i dzisiaj.... po co znowu przyszedł?...siedział chyba z godzinę, gadaliśmy o wszystkim i o niczym...jak wychodził znowu ten wzrok jakby miał rentgen w oczach, taki przeszywający mnie na wylot, po prostu stał i się patrzył... a najlepsze jest to, że ostatnio przez przypadek w moje ręce wpadło zdjęcie jego z nowym lachonem, więc wiem, że są razem, chyba szczęśliwi...tak przynajmniej wyglądało na zdjęciu... więc co oznaczają te systematyczne odwiedziny i pogaduszki? Po co to robi? Czy coś chce ode mnie, czy mógł się stęsknić? …przyznał się też, że oglądał moje nowe zdjęcia na NK, że mu się podobały, dopytywał się gdzie były robione itp....po jakiego się pytał o to? Nigdy wcześniej się nie przyznawał ze wchodził na mój profil na NK (jak jeszcze był aktualnym nr 2), a wręcz przeciwnie, nigdy tego nie robił, a denerwowało go, jak ja to robiłam, śmiał się że go śledzę... więc o co chodzi tym razem? Po co mnie „śledzi”? Ja naprawdę się pogubiłam! Czy ktoś mi to wytłumaczy? A może ja za dużo sobie dodaję do tych spotkań? Może wcale nie było dziwnego spojrzenia, wzroku, może po prostu wspomniał o zdjęciach na NK, bo nie miał co powiedzieć...hmm.... ...ah, nie napisałam nic o swoich emocjach jak się z nim widziałam...nie pisałam, bo nie było...jedynie jak wyszedł, to poczułam, że szkoda, że tak szybko.... i cały czas wirujące pytanie: po co znowu przychodził?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczęta
ale wy jesteście pojebane ... same się niszczycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka głupia ona...
Motylku, a może on chce złapać dwie sroki za ogon..? Być z tamtą jednocześnie nie tracąc ciebie? Są tacy faceci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...no tak, to by było najlepsze rozwiązanie dla niego...mieć dwie...jak jedna nie będzie mogła, bo ma zobowiaznia co do męża, to przygruchał sobie drugą, żeby wypełniała jego samotne wieczory? ...hmm...nie wydaje mi się, żeby aż tak bardzo zależało mu na naszej znajomości...wydaje mi się, że jego nowy \"lachon\" mu wystarcza, tylko, że nie pasują do tego wszytskiego te jego odwiedziny....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość motyle ty
masz zobowiązania wobec męza ,przecierz ty nim gardzisz wrecz go ośmieszasz na tym forum,jesteś bezdennie pierdolnięta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mezatka26
motylku przeczytaj sobie co napisala mi kuleczka na temat zadawania sobie pytan typu "czemu on to zrobil?" to tyczy sie tez ciebie... niepotrzebnie sobie zadajemy te pytania... ukladamy sobie swoja wlasna historyjke na podstawie wlasnych wyimaginowanych odpowiedzi... ja kolejny raz po przeczytaniu kuleczki uswiadomilam sobie moja glupote... kuleczko masz racje... ja chyba podswiadomie czekam na cud ktory nie nastapi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze ja..
Jak każda z nas....ja też czekałam i liczyłam ,ze przeciez marzenia sie spełniaja i życie pisze różne scenariusze.. No i pisze..zwyczajne...realistyczne..zycie , to nie komedia romantyczna..pozdrawaim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kukeczka szczęścia
męzatko:) brawo..zauwayłas u kogoś to, co niedawno wydawało Ci sie normalne.. Włnie to motylku sprawia mi radośc, ze chcecie i i zaczyanie odrózniac co jest normalne a co wyimagonowane przez nas umysł.. Dzisij jak to przeczytałm poczułam trzepot serca, amoze to motylki..hahhah:D:D Motylku, włsnie jego widok i rozowy sprawiają,ze przestajesz racjonalnie myslec. Bardzo chcesz wierzyc,ze moze jednak..zdarzy sie cud i On kocha Ciebie.. Niestety wiesz dobrze o tym jak ja,ze to nie prawda. On tez juz wybrał.. Przypomnij mi jak sie u Was zakonczyło, bo nie pamietam, jak mozesz to dokładnie z włsnymi emocjami.. Najlepsze wyjscie unikac GO, bo powduje , ze Twój racjonaliz pod wpływem jego spojrzenia topnieje. Jezeli masz z nim powiazania zawodowe, tak go potraktuj zawodowo, bez kawek i innych miłych pogawedek:D i nie bój się,ze go tym odrzuciesz.. To nie jest juz dla Ciebie istone.. Sama napisałas, ze nie mozesz na tym etpie utrzymywac z nim kontaktów towarzyskich.. Pomysl jeszcze ile stracisz jak bedziesz ''niekomunikatywna'' i nie bedziesz tanczyła pod jego melodie..? Chyba nie zbyt duzo..prawda..? a ile odzyskasz...? spokój,jasnosc myslenia, wiare we włne siły, kontrole nad swoim zyciem..i najwazniejsze odzyskasz siebie.. Przeczytaj jeszcze raz jak ochłoniesz co dzisij pisałas po jego wizycie.. ps..ja tez wierzyłm w cud, tez chciałm to zakonczyc na stopie kolezenskiej...nie udało się,bo juz nie patrzałm zamglonymi opczyma, ani otumanionym sercem zaczełm widziec jasno i stwierdziłm,ze nic nie jest warte tyle co mój spokój i poczucie kontroli nad włsnym zyciem . moja miłosc włsna..nie pozwalała mi na dłuzej tanczenie pod czyjas melodie.. wybrałam włsna melodie, moze spokojniejszą bez sztucznych ekscytacji..ale rónie pieknia❤️ Dzisij oddycham pełnia piersia. wrcałm ze wspólnej kawy z kolezanką i miałm takie poczucie wolnosci az usmiechałm sie do siebie od ucha do ucha.. Inne zycie nie znaczy gorsze... Puscmy ich wolno, niech sami ise taplają we włsnym błotku.. Niech inne ich dowartosciowuja.. My zasługujemy na cos wiecej.. zasługujemy na wszytko co najlepsze..❤️ kolorowych snów🌼 Acha mezatko nie pochwaliałm Cię ostanio,ze wytrzymałas i nie weszłas na jego profil:) jako widoczna i nie przyjełas jego zaproszenia.. Masz za to bukiet🌼 Miąłm to dzisij napisac, al emnie miło zaskoczyłas..naprwde...:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teri_
jeszcze ja, masz chyba rację: "Jak każda z nas....ja też czekałam i liczyłam ,ze przeciez marzenia sie spełniaja i życie pisze różne scenariusze.. No i pisze..zwyczajne...realistyczne..zycie , to nie komedia romantyczna.." Ja chyba też podswiadomie liczę na jakiś cud. Łudzę się, że może stanie się jednak coś, co sprawi że będziemy kiedyś razem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze ja..
Terii.. U nas od poczatku bylo niby jasne ,ze kazdy ma swoją rodzine , nikt nikomu nie obiecywał..nic..ja nie pytalma , nie naciskalam... bylo wygodnie.. Ale wpodśwaidomości ..wierzyłam i liczylma z,e zycie róznie sie uklada...i gdyby mi zaproponowal wspoln e zycie i gdyby wiedziała,ze moge na niego liczyc ,ze bede miala w nim oparcie ..na pewno bym wziela pod uwage taka możliwośc..pewnie zostawilabym dotychczasowe zycie.. I sama widzisz..,ze wszytko pod ich dyktando...gdyby mi zaproponował , licze w podswiadomości na cud, wierzę ,ze kiedyś bedziemy razem...to nasze slowa... A gdzie w tym wszytkim jesteśmy my...w poczekalni? ja juz nie czekam na nic..... I jest mi ztym coraz lepiej Ciesze sie ,ze nawet ztego ,ze nie musze pilnować komórki, przestałma zerkac ciagle czy jest cos nowego Ale na to potrzebowałma ROKU....Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kssum231
KL0TZ NA WASZE ZAPADNIĘTE SZCZURZE KLATY WY NIEWYŻYTE ZDRADZIECKIE DZIWKI! ---------- KL0TZEN SS przeciw zdradziecki żonom!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×