Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość roosa2

Odrodzone narodziny, Poród aktywny, Poród w domu

Polecane posty

fajnie masz szanta ;-) Tylko pozazdrościć tego miejsca ;-) Napisałabyś coś więcej, tak z czystej ciekawości chciałabym wiedzieć. To jest szpital czy nie? Byłaś tam już ? jeżli tak to jak było ??? ;-) pozdrawiam Masz już imię dla dziecka? Fajnie masz że już tyle za tobą... jeżeli dobrze pamiętam to rodzisz już za dwa mies?? Ja już bym się nie mogła doczekać spotkania ... ;-) nie bedzie mnie pare dni ale jak wróce to wszystko przeczytam ;-)papa ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja te jestem wyga juz :) pierwsza ciaza - falstart, niestety, druga - sukces - rodzilam wlasnie w spesie, bardzo dobrze wspominam, fakt ze troche interwencji medycznej bylo, ale mnie to nie przeszkadzalo - no i najwazniejsze ze Maly sie urodzil super zdrowy :) A teraz trzecie podejscie, tym razem cale w UK - ze wzgledu na poprzedni pewnei bedzie planowana cesarka - tak czy inaczej na pewno szpital a nie inna mozliwosc. A pytania na temat co trzeba, co warto, gdzie sa granice, drecza mnie od poczatku moich wyczynow :) Wiec bardzo sie ciesze ze jest z kim bez fanatyzmu pogadac :) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Axaa
Szanta, opowiedz o tym Spesie :) Bo poza dobrymi opiniami czytałam, ze tam jest syf :) A sister właśnie z Krakowa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tzn ze brudno? Nie odczulam, szczerze mowiac :) Moim zdaniem w porzadku bardzo, i co najwazniejsze bardzo dbaja o pacjentki. A jak bylam, to byl sajgon totalny, bo im nagle przyszlo chyba z 15 rodzacych - i rzeczywiscie wszyscy byli na ostatnich nogach - ale nikt nikomu nie dal tego odczuc. Tam zawsze mozna pojsc i pogadac - osobiscie polecam, moze Twoja siostra sie po prostu wybierze i sama oceni? Slyszalam ze na Ujastek jest wiekzy wypas, nie bylam tam, wiec nie potrafie porownac - ale SPES jest za to bardzo kameralny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Axaa
A nie wiesz, czy tam do porodu może przyjechać własny lekarz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem, ja mialam lekarza ze SPESu wlasnie :) Ale mysle ze nie szkodzi zapytac :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć ;-) ale suuper link axaa ;-) mogę śmiało powiedzieć że to co jest tam napisane o porodzie w domu to tak jakbu ktoś wyjął mi z ust moje słowa ;-) dokładnie tak myślę i dlatego tez taka jest nasza wspólna decyzja ;-) Wiemy że takie przyjście na świat naszego dziecka zjednoczy nas jeszcze bardziej i jeszce bardziej wzmocni naszą miłość do siebie i dziecka ;-) szanta co to jest sepsa, to skrut od jakiejś nazwy szpitala? Bo brzmi dziwnie i z niczym mi sie nie kojarzy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wklejam to świetny moim zdaniem artykuł o rodzeniu w domu, niestety nie mogłam znaleźć linka do tego a kiedys skopiowałam sobie go do worda. Przepraszam z długaśnego posta ;-) znowu ;-) W domu najlepiej Rodzić rodzinnie Liczba dzieci urodzonych w domu wzrosła ostatnio dwukrotnie. Choć to nadal promil w statystykach, domowe porody stajš się coraz bardziej popularne. Lęk przed szpitalem? Nowa moda? A może po prostu powrót do normalno�ci? JOANNA PODGÓRSKA Katarzyna i Grzegorz sš szczę�liwi, że rodzili w domu. � Dla mnie to była inicjacja. Zakorzenienie w roli ojca � wspomina Grzegorz Pierwszy skurcz przyszedł nad ranem, ale bardzo lekki, jak skrzydło motyla � wspomina Kasia Chustecka, mama 9-miesięcznej Ruty. Wiedziała, że to dopiero poczštek, że jeszcze ma czas. Tak było cały dzień, skurcze przychodziły i odchodziły. Razem z Grzegorzem ugotowali zupę pieczarkowš i wyszli na spacer. Po drodze wpadli jeszcze do znajomych pożyczyć stówę. Gdy wracali, koło szóstej po południu, zaczynało się już na dobre. Dopiero wtedy zadzwonili po położnš. � Cały czas chodziłam po domu kołyszšc biodrami, tak jakbym chciała rozlu�nić ko�ci miednicy � opowiada Kasia. Był upał, w pokoju, który przygotowali do porodu, było strasznie duszno. Grzegorz zaczšł się trochę miotać. Szybko przenosił do łazienki prze�cieradła i ceratę, naprawiał kontakt, żeby zapalić małš lampkę, bo Kasi przeszkadzało jaskrawe �wiatło. Położna przyjechała pół godziny przed końcówkš. � Czułam, jak główka Ruty zaczyna się przeze mnie przeciskać. Byłam silna, spokojna, skupiona. Urodziłam trzymajšc Grzegorza za szyję, wsparta głowš na jego piersi. Byli�my jak jeden organizm � opowiada. Nie spieszyli się z odcinaniem pępowiny, ważeniem, mierzeniem. Ruta nie płakała. Na rękach mamy przyglšdała się starszej siostrze i dziadkom, którzy przyszli się z niš przywitać. � To chyba było najważniejsze wydarzenie w moim życiu � deklaruje Kasia. � Dało mi poczucie siły, z którego czerpię cały czas. � Dla mnie to była inicjacja. Zakorzenienie w roli ojca. Poczułem, że to wła�nie mam robić przez najbliższych dwadzie�cia lat, zapewnić komfort i wsparcie mojemu dziecku � mówi Grzegorz. Betonowe położnictwo Rutę przyjęła na �wiat Irena Chołuj, mazowiecka położna, która jako pierwsza zaczęła asystować przy domowych porodach. Jej najstarsze �domowe� dziecko ma już 17 lat. � Dojrzewałam do tej decyzji dwa lata, a prawdę mówišc zostałam do niej niemal zmuszona � wspomina. Pracowała wtedy w poradni rodzinnej i przyszło do niej małżeństwo, które o�wiadczyło, że chce rodzić w domu. Była zbulwersowana. Uznała, że to jacy� nawiedzeni szaleńcy. Ale oni byli zdeterminowani, dopiero planowali drugie dziecko, ale po do�wiadczeniach z pierwszego porodu postanowili: nigdy więcej szpitala. Schematycznie wyliczony termin, sztucznie przyspieszany poród. Dziecko urodziło się z cechami wcze�niaka, trafiło do inkubatora. Matka nie mogła go karmić ani przytulić. Ojca nie wpuszczono wcale. � Klasyczne betonowe położnictwo tamtych lat. Ale ja w tym tkwiłam, tak mnie uczono � opowiada Irena. �Nawiedzeni� nachodzili jš, zapraszali na spotkania podobnie nawiedzonych. Tam wysłuchiwała kolejnych opowie�ci o koszmarze, o lekarzach, którzy traktujš kobiety jak przedmiot, o szpitalach, gdzie panuje więzienny rygor. � Byłam oburzona, wszystko gotowało się we mnie z buntu. Przekonywałam: ludzie jeste�cie niesprawiedliwi, przecież ja staram się pracować najlepiej, jak potrafię. Dzi� się tego wstydzę � mówi. Jednak co� w niej drgnęło. Jej �nawiedzona� Jola zaszła w cišżę. W dodatku zapowiedziała, że nie da się położyć. No to jak ty chcesz rodzić? � spytała Irena. � W kucki, jak dawniej � odpowiedziała. Irena panicznie zaczęła szukać jakiej� bibliografii, ale po polsku nie było nic. Wywracała na wszystkie strony fantom kobiety, próbujšc sobie wyobrazić, jak to by mogło być. Jola urodziła w ciszy, spokoju, przy nocnej lampce, lekko i szybko. � Jakby im Pan Bóg to wyreżyserował. Nawet nie miałam czasu się bać � wspomina Irena. Przyjęła już na �wiat 411 �domowych� dzieci. Każdy poród był inny, każdy czego� nowego uczył, ale w każdym najważniejsze było to, żeby podšżać za rytmem kobiety, dostosować się do niego. � Ludzie często mnie pytajš, co ja wła�ciwie robię? Odpowiadam, że nic. Pilnuję, czy wszystko przebiega prawidłowo i mam ręce gotowe do pomocy � mówi. � Im mniej interwencji tym lepiej. W domu najlepiej ...cišg dalszy JOANNA PODGÓRSKA Kwestia czasu Fundacja Rodzić po Ludzku przeprowadziła ankietę w�ród 6 tys. czytelniczek miesięcznika �Twoje dziecko�, które rodziły w polskich szpitalach w latach 1999 � 2001. Wyniki były wstrzšsajšce. Porody naturalne, podczas których nie zastosowano żadnej interwencji medycznej, stanowiły niespełna 7 proc. Wydawało się, że akcja Rodzić po Ludzku przeprowadzona przez fundację w latach 90. przeorała �wiadomo�ć polskich położników. Szpitale się otworzyły, zaczęły walczyć o tytuł �przyjaznego rodzinie�, pomalowały �ciany na pastelowe kolory. � Zmiany zmiotły najgorsze i najbardziej widoczne cechy totalitarnego położnictwa, ale to wcale nie znaczy, że jest dobrze � mówi Anna Otffinowska, prezeska Fundacji Rodzić po Ludzku. � Poród rodzinny to nadal usługa ponadstandardowa, za którš się płaci, dobre traktowanie trzeba kupić. Kobiety nadal skarżš się na bezosobowe traktowanie. W Polsce stopień medykalizacji porodów jest wyjštkowy. Trzeba czy nie, lekarze przebijajš pęcherz płodowy, nacinajš, podajš przyspieszajšcš poród oksytocynę. Kobieta podłšczona do rurek, monitorów, wenflonów staje się przedmiotem działania lekarzy. Jak ma się skupić i realizować swój scenariusz? � Lekarze sš zawodowo przygotowani do porodu patologicznego. Przyzwyczajeni działać, a nie cierpliwie czekać. Dlatego tyle porodów kończy się interwencjš medycznš bez potrzeby � dodaje Irena Chołuj. Po�piech � to słowo najczę�ciej przewija się w opowie�ci Moniki i Łukasza Krzyckich o szpitalnych narodzinach ich czwartego dziecka, teraz miesięcznego Grzesia. Poprzedniš trójkę rodzili w domu, z Irenš. � Wcale nie było tak wspaniale. Chyba się za dużo naczytałam i nasłuchałam � opowiada Monika. � Uczyłam się oddechów, bo miało mniej boleć. Jak przyszło co do czego, nie potrafiłam ich zastosować. Ból mnie przerósł, bo z tym człowiek zostaje jednak sam. Przy drugim i trzecim porodzie byli już bardziej do�wiadczeni, spokojniejsi. Sta� i Ola rodzili się w sypialni, przy nocnej lampce. Z Grzesiem miało być tak samo, ale Ireny nie było w Warszawie, gdy zaczšł się poród. Musieli jechać do szpitala. � Niby wszyscy byli mili i uprzejmi, ale to jednak był szok � opowiada Łukasz. � Zamiast jednej zaufanej osoby, kupa ludzi. Wchodzš, wychodzš, ale nikt nie jest tak naprawdę zainteresowany. Przekłuwajš pęcherz, wbijajš Monice wenflon w rękę, nie wiadomo po co. Lampa między nogi, bo tak wygodniej lekarzowi. Gdy urodził się Grze�, położyli go Monice na brzuch, ale tylko na chwilę i zaraz zabrali, żeby umyć, zważyć, zmierzyć. Ona ledwo żywa, ale już ma wstawać i i�ć na szycie. Nie mogli�my się po tym wszystkim pozbierać. Wtedy dopiero naprawdę docenili�my Irenę. Daleko od normy Kiedy Krzyccy poszli z Kasiš, swoim pierwszym �domowym� dzieckiem, do przychodni na szczepienie, usłyszeli: jak sobie rodzili�cie w domu, to sobie w domu zaszczepcie. Trzeba siły, żeby wytrwać w decyzji rodzenia w domu. Reakcje lekarzy sš w większo�ci na nie. Łapiš się za głowę, straszš, ostrzegajš. � Mój ginekolog już w pierwszej rozmowie wła�ciwie obcišżył mnie odpowiedzialno�ciš za �mierć dziecka � wspomina Kasia Chustecka. � Czuł, że wymykam mu się spod kontroli i bardzo mu się to nie podobało. Ania Osiak (jej pierwszy synek ma się urodzić lada dzień) gdy powiedziała lekarzowi, że będzie rodzić w domu, musiała wysłuchać malowniczej opowie�ci o strumieniach krwi, które będš z niej płynšć jak ze szlauchu. Na szczę�cie znalazła lekarkę, która sama rodziła w domu. Zazwyczaj panicznie reagujš także dziadkowie, ale ich łatwiej przekonać. � Mojš decyzję najlepiej przyjęła prababcia. Wszystkie swoje dzieci rodziła w domu. Tylko jedno w szpitalu. Zmarło zakażone sepsš � opowiada Emilia Lichtenberg-Kokoszka. Studiuje pedagogikę i sama jest położnš. To wła�nie podczas studium medycznego stwierdziła, że szpital to nie jest normalne miejsce do rodzenia dzieci. Przez sam fakt, że jest szpitalem. Rodzić po holendersku W filmach wyglšda to zazwyczaj tak: pierwsze skurcze, mężczyzna wpycha kobietę do samochodu i jak Bullit pędzi przez miasto, byle zdšżyć do szpitala, który wydaje się do porodu całkowicie konieczny. � Tak naprawdę do porodu niezbędne sš dwie osoby, kobieta i dziecko � mówi Ewa Janiuk, położna z Opola, która przyjmuje domowe porody. Jej pierwszš podopiecznš była wła�nie Emilia. Urodziła między nogš od stołu i pianinem, bo tak jej było najwygodniej. � Ten jeden poród nauczył mnie więcej niż 10 lat szpitalnej praktyki. Trzeba nam więcej pokory wobec natury i jej praw. A w szpitalu co prawda mówiš, że cišża to nie choroba, ale potem i tak się jš �leczy�. Problem w tym, że dla szpitala wła�ciwie nie ma alternatywy. Jeszcze w latach 70. działały w Polsce izby porodowe prowadzone przez położne, ale zlikwidowano je jako przeżytek. Dzięki postępom medycyny ratuje się dzi� noworodki, które kiedy� nie miałyby szans na przeżycie. �mierć kobiety podczas porodu jest dzi� sytuacjš wyjštkowš. To zasługa szpitali. Jednak to, co stworzono dla patologii, stało się normš. Poród poza szpitalem stereotypowo kojarzy się natychmiast z zagrożeniem. Gdy w Wielkiej Brytanii porównano porody domowe ze szpitalnymi, poród domowy okazał się bezpieczniejszy dla wszystkich grup kobiet, poza cišżami wysokiego ryzyka. W domu najlepiej ...cišg dalszy JOANNA PODGÓRSKA � Chętnie bym się pokłóciła na dane z kim�, kto twierdzi, że porody domowe sš niebezpieczne � deklaruje Anna Otffinowska. � Problem w tym, że nikt nie chce podjšć merytorycznej dyskusji. Położne domowe sš ostrożne. Podejmujš się prowadzenia cišży tylko w przypadkach, gdy kobieta jest zdrowa. Gdy pojawiajš się komplikacje, gotowe sš w każdej chwili podjšć decyzję o przewiezieniu kobiety do szpitala. Irenie Chołuj przez kilkana�cie lat praktyki zdarzyło się to niespełna w 10 proc. przypadków. W Holandii ponad 30 proc. dzieci przychodzi na �wiat w domach � najwięcej w Europie. Jest to kwestia tradycji, ale także systemu opieki zdrowotnej. Od 1972 r. holenderskie położne należš do grupy zawodów medycznych, na równi z lekarzami rodzinnymi, dentystami, farmaceutami i położnikami. Sš całkowicie niezależne, a rzšd wspiera ich praktykę. Gdy w mie�cie pracuje położna, a jednocze�nie praktykuje tam lekarz rodzinny oferujšcy opiekę położniczš, to położna ma lepsze wynagrodzenie za poród. Sprawnie działa system selekcji kwalifikujšcy kobiety do porodów domowych, więc położne mogš pracować z grupš kobiet zdrowych, chronišc je przed zbędnš medykalizacjš. � Gdy zachodzi konieczno�ć przeniesienia do szpitala, położna jest tam dobrze traktowana, bo �przynosi� ze sobš pienišdze i zapewnia lekarzom położnikom klientów � tłumaczyła Beatrijs Smulders na konferencji �Dokšd sięgajš granice medycznego bezpieczeństwa� zorganizowanej w Warszawie w 2002 r. przez Fundację Rodzić po Ludzku. � Lekarze, którzy nie sš przyja�ni kobiecie, spotykajš się z ostracyzmem ze strony położnych. Prowadzš one �czarne listy� tych, którzy nie potrafiš współpracować. W rezultacie fundusze szpitala mogš doznać uszczerbku, a to stymuluje zmiany. Najstarszy zawód �wiata Według danych GUS w 2003 r. w domach urodziło się w Polsce 1600 dzieci. To dwa razy więcej niż w 2001 r. Oficjalnie przyjmowaniem domowych porodów zajmujš się tylko trzy położne, ale z samych liczb wynika, że musi ich być więcej. Jak mówi Ewa Janiuk, działa to na zasadzie agencji JPDP � jedna pani drugiej pani. Wolš się nie ujawniać. Majš ustawę, która daje im samodzielno�ć, problem jednak tkwi w mentalno�ci. Odwrotnie niż w Holandii, w Polsce położne, które chcš pracować niezależnie, spotykajš się z ostracyzmem lekarzy. Zdarzały się przypadki, gdy położne, które przyznawały się do przyjmowania porodów domowych, były szykanowane, ordynatorzy grozili im zwolnieniem z pracy w szpitalu. � Zakuto�ć, niechęć, niewiedza, ambicja � wylicza Anna Otffinowska. � Lekarze majš poczucie, że sš panami życia i �mierci. I nie znoszš w tym konkurencji. Mimo że położna to osobny, nie podległy lekarzowi zawód, traktuje się jš jak niższš rangš w hierarchii. Akuszerka to chyba najstarszy zawód. Starszy niż ludzko�ć. Pomoc położniczš znajš nie tylko naczelne, ale nawet nietoperze. Jak �wiat �wiatem zajmowały się tym samice. Akuszerka, czarownica, stara, mšdra kobieta, która zna się na sprawach życia i �mierci, to postać niemal archetypowa w historii człowieka. Dopiero w XX w. medycyna przekonała położne, ale też same rodzšce kobiety, że brak im kompetencji, aby sprowadzić na �wiat dziecko, że niezbędny jest do tego lekarz i szpital. � Kobietom wmówiono, że medycyna może je wyręczyć podczas porodu � mówi Ewa Janiuk. � A to nie tak. Natura wyposażyła kobietę w tę umiejętno�ć, jej ciało �wie�, jak to zrobić. Najważniejszš rolš położnej jest obudzić w kobiecie siłę. Ewa odeszła ze szpitala. Razem z kilkunastoma koleżankami otworzyła niepubliczny zakład położniczy. Przygotowujš kobiety do porodu, opiekujš się nimi w połogu, ale nie reklamujš porodów domowych. � Lepiej to robić po cichu � deklaruje. � Ludzie, którzy naprawdę tego chcš, potrafiš mnie znale�ć. Boję się mody i snobizmu. Jednym z nieoczekiwanych rezultatów akcji Rodzić po Ludzku stała się presja na mężczyzn, żeby byli przy porodzie. Nie chcę, żeby kobiety decydowały się rodzić w domu, bo tak wypada. Słyszałam, że na �lšsku organizowane sš porody domowe z karetkš, ginekologiem, anestezjologiem i pediatrš. To absurd. Ania i Krzysztof Osiak czekajš na syna. Z długiej listy imion udało się im wykre�lić już większo�ć. Zostały trzy. Poduszki i karimata sš przygotowane. Może się zaczšć w każdej chwili. Decyzja o tym, żeby rodzić w domu, chodziła im po głowie od poczštku cišży. Ostatecznie podjęli jš dwa miesišce temu. � Dowiedziałam się, że za poród i seks odpowiada ta sama czę�ć mózgu � mówi Ania. � Jedno i drugie to sprawa intymna. Nie ma w niej miejsca na wypełnianie papierków, jaskrawe �wiatło i tłumy ludzi. FOTOGRAFIE GRZEGORZ PRESS

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
�wiadomo�ć polskich położników. Szpitale się otworzyły, zaczęły walczyć o tytuł �przyjaznego rodzinie�, pomalowały �ciany na pastelowe kolory. � Zmiany zmiotły najgorsze i najbardziej widoczne cechy totalitarnego położnictwa, ale to wcale nie znaczy, że jest dobrze � mówi Anna Otffinowska, prezeska Fundacji Rodzić po Ludzku. � Poród rodzinny to nadal usługa ponadstandardowa, za którš się płaci, dobre traktowanie trzeba kupić. Kobiety nadal skarżš się na bezosobowe traktowanie. W Polsce stopień medykalizacji porodów jest wyjštkowy. Trzeba czy nie, lekarze przebijajš pęcherz płodowy, nacinajš, podajš przyspieszajšcš poród oksytocynę. Kobieta podłšczona do rurek, monitorów, wenflonów staje się przedmiotem działania lekarzy. Jak ma się skupić i realizować swój scenariusz? � Lekarze sš zawodowo przygotowani do porodu patologicznego. Przyzwyczajeni działać, a nie cierpliwie czekać. Dlatego tyle porodów kończy się interwencjš medycznš bez potrzeby � dodaje Irena Chołuj. Po�piech � to słowo najczę�ciej przewija się w opowie�ci Moniki i Łukasza Krzyckich o szpitalnych narodzinach ich czwartego dziecka, teraz miesięcznego Grzesia. Poprzedniš trójkę rodzili w domu, z Irenš. � Wcale nie było tak wspaniale. Chyba się za dużo naczytałam i nasłuchałam � opowiada Monika. � Uczyłam się oddechów, bo miało mniej boleć. Jak przyszło co do czego, nie potrafiłam ich zastosować. Ból mnie przerósł, bo z tym człowiek zostaje jednak sam. Przy drugim i trzecim porodzie byli już bardziej do�wiadczeni, spokojniejsi. Sta� i Ola rodzili się w sypialni, przy nocnej lampce. Z Grzesiem miało być tak samo, ale Ireny nie było w Warszawie, gdy zaczšł się poród. Musieli jechać do szpitala. � Niby wszyscy byli mili i uprzejmi, ale to jednak był szok � opowiada Łukasz. � Zamiast jednej zaufanej osoby, kupa ludzi. Wchodzš, wychodzš, ale nikt nie jest tak naprawdę zainteresowany. Przekłuwajš pęcherz, wbijajš Monice wenflon w rękę, nie wiadomo po co. Lampa między nogi, bo tak wygodniej lekarzowi. Gdy urodził się Grze�, położyli go Monice na brzuch, ale tylko na chwilę i zaraz zabrali, żeby umyć, zważyć, zmierzyć. Ona ledwo żywa, ale już ma wstawać i i�ć na szycie. Nie mogli�my się po tym wszystkim pozbierać. Wtedy dopiero naprawdę docenili�my Irenę. Daleko od normy Kiedy Krzyccy poszli z Kasiš, swoim pierwszym �domowym� dzieckiem, do przychodni na szczepienie, usłyszeli: jak sobie rodzili�cie w domu, to sobie w domu zaszczepcie. Trzeba siły, żeby wytrwać w decyzji rodzenia w domu. Reakcje lekarzy sš w większo�ci na nie. Łapiš się za głowę, straszš, ostrzegajš. � Mój ginekolog już w pierwszej rozmowie wła�ciwie obcišżył mnie odpowiedzialno�ciš za �mierć dziecka � wspomina Kasia Chustecka. � Czuł, że wymykam mu się spod kontroli i bardzo mu się to nie podobało. Ania Osiak (jej pierwszy synek ma się urodzić lada dzień) gdy powiedziała lekarzowi, że będzie rodzić w domu, musiała wysłuchać malowniczej opowie�ci o strumieniach krwi, które będš z niej płynšć jak ze szlauchu. Na szczę�cie znalazła lekarkę, która sama rodziła w domu. Zazwyczaj panicznie reagujš także dziadkowie, ale ich łatwiej przekonać. � Mojš decyzję najlepiej przyjęła prababcia. Wszystkie swoje dzieci rodziła w domu. Tylko jedno w szpitalu. Zmarło zakażone sepsš � opowiada Emilia Lichtenberg-Kokoszka. Studiuje pedagogikę i sama jest położnš. To wła�nie podczas studium medycznego stwierdziła, że szpital to nie jest normalne miejsce do rodzenia dzieci. Przez sam fakt, że jest szpitalem. Rodzić po holendersku W filmach wyglšda to zazwyczaj tak: pierwsze skurcze, mężczyzna wpycha kobietę do samochodu i jak Bullit pędzi przez miasto, byle zdšżyć do szpitala, który wydaje się do porodu całkowicie konieczny. � Tak naprawdę do porodu niezbędne sš dwie osoby, kobieta i dziecko � mówi Ewa Janiuk, położna z Opola, która przyjmuje domowe porody. Jej pierwszš podopiecznš była wła�nie Emilia. Urodziła między nogš od stołu i pianinem, bo tak jej było najwygodniej. � Ten jeden poród nauczył mnie więcej niż 10 lat szpitalnej praktyki. Trzeba nam więcej pokory wobec natury i jej praw. A w szpitalu co prawda mówiš, że cišża to nie choroba, ale potem i tak się jš �leczy�. Problem w tym, że dla szpitala wła�ciwie nie ma alternatywy. Jeszcze w latach 70. działały w Polsce izby porodowe prowadzone przez położne, ale zlikwidowano je jako przeżytek. Dzięki postępom medycyny ratuje się dzi� noworodki, które kiedy� nie miałyby szans na przeżycie. �mierć kobiety podczas porodu jest dzi� sytuacjš wyjštkowš. To zasługa szpitali. Jednak to, co stworzono dla patologii, stało się normš. Poród poza szpitalem stereotypowo kojarzy się natychmiast z zagrożeniem. Gdy w Wielkiej Brytanii porównano porody domowe ze szpitalnymi, poród domowy okazał się bezpieczniejszy dla wszystkich grup kobiet, poza cišżami wysokiego ryzyka. W domu najlepiej ...cišg dalszy JOANNA PODGÓRSKA � Chętnie bym się pokłóciła na dane z kim�, kto twierdzi, że porody domowe sš niebezpieczne � deklaruje Anna Otffinowska. � Problem w tym, że nikt nie chce podjšć merytorycznej dyskusji. Położne domowe sš ostrożne. Podejmujš się prowadzenia cišży tylko w przypadkach, gdy kobieta jest zdrowa. Gdy pojawiajš się komplikacje, gotowe sš w każdej chwili podjšć decyzję o przewiezieniu kobiety do szpitala. Irenie Chołuj przez kilkana�cie lat praktyki zdarzyło się to niespełna w 10 proc. przypadków. W Holandii ponad 30 proc. dzieci przychodzi na �wiat w domach � najwięcej w Europie. Jest to kwestia tradycji, ale także systemu opieki zdrowotnej. Od 1972 r. holenderskie położne należš do grupy zawodów medycznych, na równi z lekarzami rodzinnymi, dentystami, farmaceutami i położnikami. Sš całkowicie niezależne, a rzšd wspiera ich praktykę. Gdy w mie�cie pracuje położna, a jednocze�nie praktykuje tam lekarz rodzinny oferujšcy opiekę położniczš, to położna ma lepsze wynagrodzenie za poród. Sprawnie działa system selekcji kwalifikujšcy kobiety do porodów domowych, więc położne mogš pracować z grupš kobiet zdrowych, chronišc je przed zbędnš medykalizacjš. � Gdy zachodzi konieczno�ć przeniesienia do szpitala, położna jest tam dobrze traktowana, bo �przynosi� ze sobš pienišdze i zapewnia lekarzom położnikom klientów � tłumaczyła Beatrijs Smulders na konferencji �Dokšd sięgajš granice medycznego bezpieczeństwa� zorganizowanej w Warszawie w 2002 r. przez Fundację Rodzić po Ludzku. � Lekarze, którzy nie sš przyja�ni kobiecie, spotykajš się z ostracyzmem ze strony położnych. Prowadzš one �czarne listy� tych, którzy nie potrafiš współpracować. W rezultacie fundusze szpitala mogš doznać uszczerbku, a to stymuluje zmiany. Najstarszy zawód �wiata Według danych GUS w 2003 r. w domach urodziło się w Polsce 1600 dzieci. To dwa razy więcej niż w 2001 r. Oficjalnie przyjmowaniem domowych porodów zajmujš się tylko trzy położne, ale z samych liczb wynika, że musi ich być więcej. Jak mówi Ewa Janiuk, działa to na zasadzie agencji JPDP � jedna pani drugiej pani. Wolš się nie ujawniać. Majš ustawę, która daje im samodzielno�ć, problem jednak tkwi w mentalno�ci. Odwrotnie niż w Holandii, w Polsce położne, które chcš pracować niezależnie, spotykajš się z ostracyzmem lekarzy. Zdarzały się przypadki, gdy położne, które przyznawały się do przyjmowania porodów domowych, były szykanowane, ordynatorzy grozili im zwolnieniem z pracy w szpitalu. � Zakuto�ć, niechęć, niewiedza, ambicja � wylicza Anna Otffinowska. � Lekarze majš poczucie, że sš panami życia i �mierci. I nie znoszš w tym konkurencji. Mimo że położna to osobny, nie podległy lekarzowi zawód, traktuje się jš jak niższš rangš w hierarchii. Akuszerka to chyba najstarszy zawód. Starszy niż ludzko�ć. Pomoc położniczš znajš nie tylko naczelne, ale nawet nietoperze. Jak �wiat �wiatem zajmowały się tym samice. Akuszerka, czarownica, stara, mšdra kobieta, która zna się na sprawach życia i �mierci, to postać niemal archetypowa w historii człowieka. Dopiero w XX w. medycyna przekonała położne, ale też same rodzšce kobiety, że brak im kompetencji, aby sprowadzić na �wiat dziecko, że niezbędny jest do tego lekarz i szpital. � Kobietom wmówiono, że medycyna może je wyręczyć podczas porodu � mówi Ewa Janiuk. � A to nie tak. Natura wyposażyła kobietę w tę umiejętno�ć, jej ciało �wie�, jak to zrobić. Najważniejszš rolš położnej jest obudzić w kobiecie siłę. Ewa odeszła ze szpitala. Razem z kilkunastoma koleżankami otworzyła niepubliczny zakład położniczy. Przygotowujš kobiety do porodu, opiekujš się nimi w połogu, ale nie reklamujš porodów domowych. � Lepiej to robić po cichu � deklaruje. � Ludzie, którzy naprawdę tego chcš, potrafiš mnie znale�ć. Boję się mody i snobizmu. Jednym z nieoczekiwanych rezultatów akcji Rodzić po Ludzku stała się presja na mężczyzn, żeby byli przy porodzie. Nie chcę, żeby kobiety decydowały się rodzić w domu, bo tak wypada. Słyszałam, że na �lšsku organizowane sš porody domowe z karetkš, ginekologiem, anestezjologiem i pediatrš. To absurd. Ania i Krzysztof Osiak czekajš na syna. Z długiej listy imion udało się im wykre�lić już większo�ć. Zostały trzy. Poduszki i karimata sš przygotowane. Może się zaczšć w każdej chwili. Decyzja o tym, żeby rodzić w domu, chodziła im po głowie od poczštku cišży. Ostatecznie podjęli jš dwa miesišce temu. � Dowiedziałam się, że za poród i seks odpowiada ta sama czę�ć mózgu � mówi Ania. � Jedno i drugie to sprawa intymna. Nie ma w niej miejsca na wypełnianie papierków, jaskrawe �wiatło i tłumy ludzi. FOTOGRAFIE GRZEGORZ PRESS

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JOANNA PODGÓRSKA � Chętnie bym się pokłóciła na dane z kim�, kto twierdzi, że porody domowe sš niebezpieczne � deklaruje Anna Otffinowska. � Problem w tym, że nikt nie chce podjšć merytorycznej dyskusji. Położne domowe sš ostrożne. Podejmujš się prowadzenia cišży tylko w przypadkach, gdy kobieta jest zdrowa. Gdy pojawiajš się komplikacje, gotowe sš w każdej chwili podjšć decyzję o przewiezieniu kobiety do szpitala. Irenie Chołuj przez kilkana�cie lat praktyki zdarzyło się to niespełna w 10 proc. przypadków. W Holandii ponad 30 proc. dzieci przychodzi na �wiat w domach � najwięcej w Europie. Jest to kwestia tradycji, ale także systemu opieki zdrowotnej. Od 1972 r. holenderskie położne należš do grupy zawodów medycznych, na równi z lekarzami rodzinnymi, dentystami, farmaceutami i położnikami. Sš całkowicie niezależne, a rzšd wspiera ich praktykę. Gdy w mie�cie pracuje położna, a jednocze�nie praktykuje tam lekarz rodzinny oferujšcy opiekę położniczš, to położna ma lepsze wynagrodzenie za poród. Sprawnie działa system selekcji kwalifikujšcy kobiety do porodów domowych, więc położne mogš pracować z grupš kobiet zdrowych, chronišc je przed zbędnš medykalizacjš. � Gdy zachodzi konieczno�ć przeniesienia do szpitala, położna jest tam dobrze traktowana, bo �przynosi� ze sobš pienišdze i zapewnia lekarzom położnikom klientów � tłumaczyła Beatrijs Smulders na konferencji �Dokšd sięgajš granice medycznego bezpieczeństwa� zorganizowanej w Warszawie w 2002 r. przez Fundację Rodzić po Ludzku. � Lekarze, którzy nie sš przyja�ni kobiecie, spotykajš się z ostracyzmem ze strony położnych. Prowadzš one �czarne listy� tych, którzy nie potrafiš współpracować. W rezultacie fundusze szpitala mogš doznać uszczerbku, a to stymuluje zmiany. Najstarszy zawód �wiata Według danych GUS w 2003 r. w domach urodziło się w Polsce 1600 dzieci. To dwa razy więcej niż w 2001 r. Oficjalnie przyjmowaniem domowych porodów zajmujš się tylko trzy położne, ale z samych liczb wynika, że musi ich być więcej. Jak mówi Ewa Janiuk, działa to na zasadzie agencji JPDP � jedna pani drugiej pani. Wolš się nie ujawniać. Majš ustawę, która daje im samodzielno�ć, problem jednak tkwi w mentalno�ci. Odwrotnie niż w Holandii, w Polsce położne, które chcš pracować niezależnie, spotykajš się z ostracyzmem lekarzy. Zdarzały się przypadki, gdy położne, które przyznawały się do przyjmowania porodów domowych, były szykanowane, ordynatorzy grozili im zwolnieniem z pracy w szpitalu. � Zakuto�ć, niechęć, niewiedza, ambicja � wylicza Anna Otffinowska. � Lekarze majš poczucie, że sš panami życia i �mierci. I nie znoszš w tym konkurencji. Mimo że położna to osobny, nie podległy lekarzowi zawód, traktuje się jš jak niższš rangš w hierarchii. Akuszerka to chyba najstarszy zawód. Starszy niż ludzko�ć. Pomoc położniczš znajš nie tylko naczelne, ale nawet nietoperze. Jak �wiat �wiatem zajmowały się tym samice. Akuszerka, czarownica, stara, mšdra kobieta, która zna się na sprawach życia i �mierci, to postać niemal archetypowa w historii człowieka. Dopiero w XX w. medycyna przekonała położne, ale też same rodzšce kobiety, że brak im kompetencji, aby sprowadzić na �wiat dziecko, że niezbędny jest do tego lekarz i szpital. � Kobietom wmówiono, że medycyna może je wyręczyć podczas porodu � mówi Ewa Janiuk. � A to nie tak. Natura wyposażyła kobietę w tę umiejętno�ć, jej ciało �wie�, jak to zrobić. Najważniejszš rolš położnej jest obudzić w kobiecie siłę. Ewa odeszła ze szpitala. Razem z kilkunastoma koleżankami otworzyła niepubliczny zakład położniczy. Przygotowujš kobiety do porodu, opiekujš się nimi w połogu, ale nie reklamujš porodów domowych. � Lepiej to robić po cichu � deklaruje. � Ludzie, którzy naprawdę tego chcš, potrafiš mnie znale�ć. Boję się mody i snobizmu. Jednym z nieoczekiwanych rezultatów akcji Rodzić po Ludzku stała się presja na mężczyzn, żeby byli przy porodzie. Nie chcę, żeby kobiety decydowały się rodzić w domu, bo tak wypada. Słyszałam, że na �lšsku organizowane sš porody domowe z karetkš, ginekologiem, anestezjologiem i pediatrš. To absurd. Ania i Krzysztof Osiak czekajš na syna. Z długiej listy imion udało się im wykre�lić już większo�ć. Zostały trzy. Poduszki i karimata sš przygotowane. Może się zaczšć w każdej chwili. Decyzja o tym, żeby rodzić w domu, chodziła im po głowie od poczštku cišży. Ostatecznie podjęli jš dwa miesišce temu. � Dowiedziałam się, że za poród i seks odpowiada ta sama czę�ć mózgu � mówi Ania. � Jedno i drugie to sprawa intymna. Nie ma w niej miejsca na wypełnianie papierków, jaskrawe �wiatło i tłumy ludzi. FOTOGRAFIE GRZEGORZ PRESS

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Axaa
Chyba nie sepsa tylko Spes - klinika w Krakowie (taka mała, gdzie przeprowadza się porody rodzinne itp.).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzęk tak to był artykuł z poltyki, ale juz jest niedostępny więc dobrze ze go sobie skopiowałam ;-) tu jest link do statystyk porównujących porody w domu i porody w szpitalu, a także śmiertelność okołoporodową http://www.rodzicpoludzku.pl/konferencje/wdomu/relikt.html DZięki axaa za wyjaśnienia co to za szpital Nie wiem jak ja to przekręciłam ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Axaa
Czytałam te statystyki, niestety u nas to jeszcze dłuuuugo nie bedzie normalne - podobnie jak wiele innych rzeczy. Ciekawe w sumie, czemu Polska jest tak mało postępowym krajem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sepsa :) Bardzo to Ladnie ujelas Roosa :) Ale rzeczywiscie SPES, nie sepsa, a od czego to jest - nie mam pojecia :) Dzieki za te linki i artykul, dzis juz nei dam rady, ale jutro w pracy moze znajde minutke zbey poszperac!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
roosa, kochana -masz maila :-) pozdrawiam wszystkie uczestniczki dyskusji, heheh, jakbym nie byla taka leniwa to tez bym sie powypowiadala, :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
padlinka ;-) cześć mło że sę odezwałaś ;-) ;-) jak sę czujesz? bo to juz ne długo zdaję się ? ;-) nic nie doszło, sprawdze jeszce ... ;-( moze wyślij drugi raz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
roosa, kochaan. witaj..czuje sie bardzo dobrze pomijajac dusznosci i bole spojenia lonowego :-P jescze 28 dni do terminu tylko ale Irenka powiedzialam ze mam lozysko w swietnym stanie zgodnie z ostatnim usg (I stopien dojrzalosci) i moge jeszce troche w ciazy pochodzic..a nastawialam sie na wczesniejsze rozwiazanie :-) Nie wiem czemu @ nie doszedl---hm........jakby co sprobuje jescze raz.. buziaki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bardzo sę ceszę że jesteś w kontakcie z Irenką ;-) Życzę ci żeby przyjście na świat Emilki było takie jak sobe wymarzyłaś i bez komplkacj ;-) Czekam na maila ;-) (może wyślij jeszce raz i skorzystaj z opcji odpowiedz na miala, bo może adres był nie ten...)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurcze, tyle tam popisalam, ehhhhhhhhhh, ale nie zachowalo mi kopii..tym niemniej adres na pewno dobry byl, bo zawsze robie przez \"odpowiedz nadawcy\", poczekaj jescze trooszke, moze dojdzie..czasem tak bywa :-o jakby co moje gg 2589821

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Axaa
A ja się tak zastanawiam, ile mam ewentualnie czasu na dziecko - właściwie to już czuję się za stara (za 3 miesiace kończę 30). Nie chciałabym ryzykować ZD ze względu na wiek. Więc moze jednak dam sobie z tym spokój w ogóle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
axaa nie łam się ;-) 30 to jeszcze piękny woek jest ;-) I tak mi się wydaje ze to ostatni dzwonek na dziecko, ale są kobiety które decysują się na dziecko dopiero po 30 mając 32-35 lat... Każdy w innej chwili swojego życia zaczyna dojżewać do posiadania dzieci i nie ma się czym przejmować, tym bardziej ze dzisiejsze czasy wymuszają na kobietach spełnienie najpierw innych życiowych celi. Jeżeli zaczełaś myśleć o dziecku to absolutnie się nie łam , lepiej to przemyśl dobrze, nie myśl że cię namawiam, bo ja nie z tych co każdą kobietę bym \"uszczęśliwiała\" dzieckiem, tylko poprostu wiem że kobiety które tego pragneły i zdusiły to w sobie potem żałują... Więc postąp tak żebyś nie żałowała ;-) Jedyne co mogę Ci doradzić w moim przekonaniu to przeczytaj sobie książeczkę Michela Odenta, to na pewno natchnie cię wiarą we własne siły bo 30 to przecież jesszce dopbry wiek do rodzenia ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Axaa -w UK kobiety sie decyduja na dziecko (swiadomie!) po...40...Wiec pomysl, ze jakby co to masz jesczze 10 lat - co najmniej :) Ale tak serio - ryzyko ZD krytycznie wzrasta po 35 dopiero - wiec i tak jeszcze czas masz. Jesli zaczelas myslec o dziecku, sama z siebie, to chyba najlepszy znak ze \"cos drgnelo\". I chyba fajnie ze teraz a nie za lat 10 wlasnie...Ale tez (zgodnie z tym co roosa mowi) nie staralabym sie \"za wszelka cene\". Poziadanie maluszka jest super - emocjonalnie daje strasznego kopa, ale ograniczen sie wiaze z tym w cholere (i potem sie zamieszcza takie przygnebione posty jak ja :) - wiec sama ocen co dla Ciebie najwazniejsze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Axaa
No właśnie dopiero teraz zaczeło mi sie dopiero układać pod innymi względami i czuję, ze się jeszcze "nie nażyłam" i nie mam teraz ochoty na dziecko i rezygnację z wolności... A moja siostra ma 36 lat i spodziewa się pierwszego - jak wspominałam, były niezłe "schizy" z tym... podejrzenie wad genetycznych itp.... ale jest OK, tylko ona strasznie wymyśla sobie kłopoty ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
axaa jeżeli jeszce nie chcesz to możesz przecież zaczekać jeszcze i nacieszyć się życiem ;-) Jeżeli zaczełaś już myśleć o dziecku to ta ochota sama eksploduje w jakims odpowiednim momencie ;-) Ja też się boje utraty wolności i ograniczeń mój mąż też ale jednocześnie chcemy mieć dziecko ;-) Może jakoś to pogodzimy najwyżej zdecydujemy się tylko na jedno zobaczymy ... ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szanta czy mozesz opisać mi przyszłej mamie ;-) co było dla ciebie najgorsze na początku i później itp, ale także z czego się cieszyłaś. Pytam bo zżera mnie ciekawość ja moge sobie jedynie wyobrazić co może być problemem a co radością, chciałabym wiedzieć czy mniejwięcej moje spojrzenie pokrywa się z rzeczywistościa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmmm. Trudne pytanie...Ogolnie jest masa radosci - tak po prostu, bez zadnej wyraznej przyczyny, taki dzieciak daje mase szczescia, przez sam fakt istnienia. Na poczatku najgorsze byla niepewnosc - czy dobrze wszystko robie - i ogolny stres ze trzeba jakos inaczej, i ze powinnam cos robic, a tego nie robie. Zupelnie nie czulam karmienia piersia na zadanie, i ogolnie czulam sie zaszczuta calkiem w tym wzgledzie (coz, czytalam nie to forum co trzeba ;) Jak odkrylam ksiazke Jezyk niemowlat, to jakos wszystko wskoczylo na swoje miejsce i zaczelam wierzyc ze robie to co trzeba. A teraz? teraz dolujacy na maksa jest brak czasu. Na cokolwiek. Bo Maly spedza z niania czas od 8.30 do 16.30, no i sila rzeczy jak go po poludniu odbieram, to 100% uwagi na niego - zeby wiedzial ze ma mame. A w weekendy jestesmy tylko sami tu, bez zadnej rodziny, wiec tez opieka nad malym przeslania wszystko inne. I jakos nie czuje ze lapie oddech. I ma to swoje swietne strony - bo mimo tego ze nie siedze w domu mysle ze nie trace nic z rozwoju malucha, ale wysysa wszystkie sily, no i ja ciagle jednak czuje niedosyt i zal za tamta poprzednia dziewczyna, ktora mogla spac do poludnia, spedzac caly dzien czytajac, chodzic na fitnes/basen 5 razy w tyg itp itd. Wiem, ze to jeszcze wroci, ale poki co mi tego strasznie brak. A bedzie gorzej :) Z dwojka maluchow pewnie bede zadowolona ze moge umyc zeby :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
;-) dzięki szanta ;-) Wiesz no mniej więcej tak to sobie wyobrażałam ... ale nie wziełam pod uwagę że można czuć \"brak oddechu\" ze nie ma na prawdę żadnej wolnej chwili... Możesz mi powiedzieć ile mniej więcej trzeba przeznaczyć na nianię? Bo ja zamierzam pracować więc też trzeba będzie pomyśleć o niani...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×