Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mądralka

Pytania dotyczące Biblii

Polecane posty

Nowa gwiazda polskiego Sejmu? \"Jedyny taki samorządowiec w kraju. Zna go cała Łódź, mimo że nie stoi za nim żaden pałac.\" - tak o nim pisze prasa. Czarnoskóry pastor Kościoła Bożego w Chrystusie, John Abraham Godson działa na rzecz społeczności lokalnej, a teraz wiele wskazuje na to, że wkrótce ujrzymy go w sejmowych ławach, startuje do parlamentu z listy Platformy Obywatelskiej. Godson, z pochodzenia Nigeryjczyk, kocha Polskę, a zwłaszcza Łódź, w której mieszka od kilku lat. Ma polskie obywatelstwo i tutaj chce wychowywać czworo swoich dzieci i nadal wykładać w Wyższej Szkole Humanistyczno-Ekonomicznej. Poza tym widzi w Łodzi wielkie możliwości rozwoju. Wcześniej wykładał na uniwersytetach w Poznaniu, Łodzi i na Politechnice Szczecińskiej. Łodzianie go uwielbiają, bo potrafi z dystansem spojrzeć na ich problemy i zawsze ma głowę pełną dobrych pomysłów. Pastor chętnie się udziela, podejmuje wiele inicjatyw społecznych. Do polityki wprowadza życzliwość i chęć pomocy. Nasi posłowie będą mogli się wiele od niego nauczyć. W polskim parlamencie chce zająć się m.in. poprawą standardów etycznych. Poza tym nikt nie posądzi emigranta z Nigerii, że należy do jakiegokolwiek układu politycznego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Poza tym nikt nie posądzi emigranta z Nigerii, że należy do jakiegokolwiek układu politycznego \" Ja myślę, że jest przynajmniej jeden co posądzi. Jarek wszystkich tak sądzi, którzy nie są z nim. Więc i do tego jest zdolny. W Radyju też powiedzą, że on wróg, żyd, mason, przestępca, komunista i jeszcze czarny w dodatku,- to stała metoda \"łap wroga\".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"łap wroga\" :) Tak dla sportu.. :D Spróbujcie sobie wyobrazić że nie ma wrogów, tz nikogo kto by wam życzył źle.. W Polsce potrzebna jest na prawdę duża wyobraźnia. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Myrevin, masz rację :) czytałam Matthieu i przypominam sobie coś takiego \"liczba moich wrogów jest nieskończona jak przestrzeń- zbyt wielka by sobie z nią poradzić. Jeśli jednak unicestwię swoją nienawisć, wszyscy moi wrogowie polegną w jednej chwili\'

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Straszna nuda .
Oto pada nam śmiercią wyczekiwaną forum o Biblii bez Biblii, o czym powiadamia was w ogóle nie utulona w żalu Straaaaaaaaaaaaaaaaszna nuda z kropką. Czy zagląda tu czasami mój kolega 1800? Zjaw sie człeku bo tu straszna nuda. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i? Rzeczy płyną - rodzą się, są, umierają. \"Everything flows and nothing stand still\" śpiewają Lipnicka z Porterem. Jeśli ma \"umrzeć\" to umrze. Może to cisza wiedzy i zrozumienia, gdy słowa przestają mieć znaczenie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frk-0999
"Poza tym nikt nie posądzi emigranta z Nigerii, że należy do jakiegokolwiek układu politycznego" Sprzeczność sama w sobie. Jesli startuje z konkretnej listy partyjnej to staje się cześcią układu (bez podtekstów i znaczeń pejoratywnych) politycznego. "liczba moich wrogów jest nieskończona jak przestrzeń- zbyt wielka by sobie z nią poradzić. Jeśli jednak unicestwię swoją nienawisć, wszyscy moi wrogowie polegną w jednej chwili' To jest nielogiczne. Nienawiść sprzyja powstawaniu antagnonizmów ale wyzbycie się jej, nie sprawi, że ludzie którzy nas nienawidzą/są wobec nas wrodzy, także porzucą wrogą postawę. Naiwne to...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Straszna nuda .
To jest nielogiczne. Nienawiść sprzyja powstawaniu antagnonizmów ale wyzbycie się jej, nie sprawi, że ludzie którzy nas nienawidzą/są wobec nas wrodzy, także porzucą wrogą postawę. Naiwne to... Nie za bardzo naiwne. Jeśli traktujemy ludzi wrogo, to oni traktują nas conajmniej obojetnie, częściej tak samo wrogo. Jesli natomiast zmienimy nasza wrogośc w serdecznośc to stopniowo ci ludzie będa zmieniac swój stosunek do nas. Jesli posiadaja cos takiego jak umiejetnośc przebaczania. Nienawiśc jest zawsze rezultatem okreslonej postawy, która nie odpowiada drugiej stronie. Jeśli zmienimy postawę, zlikwidujemy przyczyne wrogości to i wzajemne relacje ulegną zmianie. Wszak posiadamy dar zapominania i przebaczania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Cóż nawet życie grozi śmiercią.\" Nie grozi. Ona jest jego naturalną częścią, tak jak narodziny. Każda książka ma początek, koniec, a między nimi treść. Każda treść jest ograniczona czasowo i przestrzennie. Tak samo życie - wcielenie. \"To jest nielogiczne. Nienawiść sprzyja powstawaniu antagnonizmów ale wyzbycie się jej, nie sprawi, że ludzie którzy nas nienawidzą/są wobec nas wrodzy, także porzucą wrogą postawę. Naiwne to...\" Ani trochę nie naiwne. Bo nienawiść ma tylko dla nas siłę, gdy odczuwamy ją my. Jeśli my nienawidzimy, dajemy siłę tym, którzy nienawidzą nas. Jeśli my ich nie nienawidzimy, wtedy zupełnie nie interesuje nas ich nienawiść. A przeważnie tak jest, że jak ktoś nie widzi takiego odbicia nienawiści - to przestaje mu zależeć na jej okazywaniu względem tej osoby. Ktoś mnie nienawidzi? Jego problem - jego wrzody, jego nerwy. Myślę, że to pomaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frk-0999
Nienawiśc jest zawsze rezultatem okreslonej postawy, która nie odpowiada drugiej stronie. Otóż nie zawsze! Taki mechanizm psychologiczny jak powyżej opisano, oczywiście istnieje ale są przecież ludzie (jest ich mnóstwo) o znacznym, nazwijmy to potencjale agresji; atakują otoczenie bez względu na jego postawę. W ogóle nie zgadzam się nie tyle z samą ideą: przyjmijmy pozytwną postawę, a wrogość zniknie, ile z jej rozwinięciem, czyli postawą nie liczenia się z faktem, ze jak wyżej napisałem, świat jest pełen ludzi, którzy niezależnie od naszej postawy, realizują swoje cele życiowe poprzez stosowanie przemocy psychologicznej i fizycznej. Wrogość, nienawiść jest nam przypisana w sensie psycholgicznym (tak jak altruizm) a rzeczywistość w której w takiej czy innej formie trwa walka o byt, sprzyja powstawaniu postaw konfrontacyjnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Straszna nuda .
Zgadza się to co napisałeś (-aś). Ale nic nie bierze się z niczego. Postawy agresywne sa tez efektem czegoś - zlego wychowania, wplywu nieodpowiedniego srodowiska, stanu zdrowia również. Wg psychologii czlowiek rodzi sie jak czysta niezapisana karta i jego charakter kształtuje sie podczas tego niedługiego przeciez zycia. Czytałam kiedys o mordercy Marchwickim (chyba tak się nazywał, ale nie jestem pewna).Za wielokrotne morderstwa został skazany na kare smierci. Wyrok wykonano i podczas sekcji zwlok, badając jego mózg stwierdzono ponad wszelka wątpliwośc, że czlowiek miał w takim stopniu uszkodzony mózg, że nie mógl byc nikim inny tylko morderdcą. Po fakcie okazalo się, że jego należalo leczyć, a nie eliminować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Straszna nuda .
Wrogość, nienawiść jest nam przypisana w sensie psycholgicznym (tak jak altruizm) a rzeczywistość w której w takiej czy innej formie trwa walka o byt, sprzyja powstawaniu postaw konfrontacyjnych. Otóż to. Byt kształtuje świadomość, czy sie to komus podoba czy nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frk-0999
Tak, zgadzam się ale... - konstrukcja świata wymusza postawy konfrontacyjne, jeśli nawet wszyscy byliby stabilni emocjonalnie i czynnik "bezpodstawnej agresji" byłby wyeliminowany, to sytuacje kryzysowe i tak czyniłyby z nas rywali - tabula rasa..? Nie będę tu się na siłę upierał ale mam wrażenie, że to jest tak: człowiek przychodzi na świat, z ukształtowaną siecią neuronów i na tą sieć nakłada się proces socjalizacji Zgodzę się chętnie, ze gdyby ogół rodziców i społeczeństwa wychowywali dzieci świadomie i w duchu szacunku do innych, to świat byłby znacząco lepszy. Stawiam taką tezę: jeśli nasi przodkowie byli myśliwymi, swoje zmysły doskonalili polując, trwało to setki tysięcy lat zanim stali się rolnikami, to ślady psychologiczne tej myśliwskiej przeszłości tkwia w nas głęboko. Iniezależnie od indywidualnych patologii wywołanych czynnikami psychologicznymi czy fizjologicznymi, jesteśmy po części myśliwymi. Proszę zwrócic uwagę jaką popularnością cieszą się wszelkie gry i zabawy oparte na rywalizacji. Jak ekscytuje ludzi pogoń za uciekającym celem (by nie powiedzieć ofiarą).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Straszna nuda .
Napisałam tu o czystej niezapisanej kartce. Nie będe polemizowac z psychologia bo sie na niej nie znam, ale zastanawia mnie pewna rzecz. Dlaczego często tak bywa, ze w rodzinie jedno dziecko jest przykladne, sumienne, zachowuje sie nienagannie, a z drugiego wyrasta łotr, zaraza, slowem zbój nad zboje (mam w sąsiedztwie taki przyklad) Przeciez w wychowaniu stosowano wobec nich te same metody i mieli na co dzień te same wzorce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frk-0999
No właśnie! To samo mnie zastanawia i dochodzę do wniosku, który jest raczej zgodny ze stanem wiedzy psychologicznej i neurologicznej, ze: te same wzorce i te same metody (o metodach jeszcze poniżej) ale nie do tej samej osoby! Rodzeństwo ale (taki przykład z mojego otoczenia) ona od urodzenia spokojna, introwertyczna a on neurotyk i ekstrawertyk. Powtarzam, od urodzenia od niemowlęcia! Zatem mozna chyba wnosić, ze człowiek pojawia się już z jakimś bagażem: skłonności, neurologicznych czynników determinujących (a okres rozwoju płodowego?) przyszłą recepcję i inernalizację wzorców zachowań. I własnie teraz o wzorcach i metodach. Mówimy często, ze przecież rodzeństwo wychowywane było tak samo i w tych samych warunkach. Spójrzmy na to tak: - jeśli sa odmienni (jak to próbuję wykazać) to te same wzorce i metody odbierają odmiennie i druga strona: - jeśli rodzice mniej lub bardziej świadomie wyczuwają tą odmienność, to także mniej lub bardziej świadomie (stawiam tezę, ze czesto w znacznym zakresie nieświadomie) ich metody nie są dokładnie takie same (mógłbym opisac wiele zaobserwowanych przypadków, ale to raczej materiał do rozmów niż do opisywania na kafe, zbyt długie).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Straszna nuda .
Mam w sasiedztwie jeszcze jeden przyklad, ktory mnie zastanawia, bo nie potrafie znaleźc wytłumaczenia. Dziewczynka spokojna, dobrze wychowana, jej 8 - letni brat ma sklonności sadystyczne - uwielbia sprawiac innym ból. No wiec dźga czym popadnie, kluje i tnie nozem, wbija szpilki. Psycholog nie pozwala na indywidualne nauczanie twierdząc, ze grupie dzieciak szybciej sie zresocjalizuje. :) Mysle jednak, choc moge byc w błędzie, że jest to sprawa jakiegoś nie tyle psychicznego błedu co własnie uszkodzenia kory mozgowej, tej jej części, ktora jest odpowiedzialna za powstanie tak silnej agresji. Życie plodowe tez ma wplyw na nasze późniejsze zdrowie i psychikę. Jest tez prawdopodobnie tak jak piszesz - metoda skuteczna dla jednego osobnika nie musi przynosic tego samego efektu w przypadku jej zastosowania względem innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frk-0999
Patologie w sensie neurologicznym, jak najbardziej mogą tłumaczyć zachowania w sposób istotny odmienne. Dopiero synteza psychologii i neurologii popartej możliwie pełnym rozpoznaniem funkcji i budowy mózgu dałaby nam odpowiedzi na pytania: dalczego ona/on to zrobiła/bił..? Czytałem niedawno o zabiegu neurologicznym. Przecieto pewne połączenia neuronów, odpowiedzialne za (nie jestem nawet amatorem w tym zakresie, więc to tylko tak bardzo opisowo) za występowanie stanów depresyjnych. Efekt? Pacjen po zabiegu OD RAZU poczuł się lepiej! Taka informacja mnie poraża. Nie wierzę w metafizykę, ale pomimo wszystko, taki zabieg poniekąd wykazuje, ze nasza psyche, nasze uczucia, stany emocjonalne to biochemia, białko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A nie zastanawialiście się nad tymi różnicami \"od urodzenia\" z perspektywy reinkarnacji? Nie chodzi mi o to, żebyście uwierzyli w to (bo to by było bez sensu, takie \"musicie!- to jedyna prawda!\"), tylko spróbujcie spojrzeć na sprawę właśnie w sposób, że przychodzimy na świat z konkretną jakby lekcją do nauczenia i konkretnymi warunkami do tego potrzebnymi (często właśnie problemami, trudnościami). Że to jest właśnie totalne przeciwieństwo \"tabula rasa\". Wydaje mi się też, że w psychiatrii już się odchodzi lub nawet dosyć znacznie odeszło od poglądu \"tabula rasa\".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Frk - ostatnio czytałem o jakimś podobnym zabiegu (chyba u Frankla) i owszem ingerencja pomogła. Ale spowodowała inne zaburzenia, problemy. Jak znajdę to wkleję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Straszna nuda .
Frk Cos w tym jest bo ja widziałam swego czasu w TV operacje mozgu podczas ktorej chirurg dotykał pewnej jego części i w tym momencie operowana kobieta,, ktora nie przejawiała nigdy agresji, zaczęła ta agresje przejawiać. Skrzeczała niskim glosem same bluźnierstwa i groźby. W momencie kiedy chirurg przestawał dotykac tego fragmentu mozgu, kobieta milkla. Żadnej poezji. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frk-0999
A to wklej.O ile dobrze pamiętam, próbowano tego, chyba w latach 50 w bardzo ostrych stanach ale próby kończyły się nawet śmiercią. Tak mozna spodziewać się zaburzeń innego rodzaju, sieć neuronów to przecież bardzo skomplikowana sieć, którą znamy powierzchownie. Reinkarnacja. Wiesz, jeżeli jestem z ateistą/agnostykiem, więc bez wiarygodnych dowodów skreślam wszelką metafizykę. Można oczywiście pójść takim tokiem myślenia jaki sugerujesz, pewnie się to w jaimś stopniu zazębi ale pozostanie jedynie (tak jak religie) w sferze pozaempirycznej. W ogóle sama koncepcja reinkarnacji nigdy na mnie nie robiła wrażenia, nie pociągała mnie, wydaje mi się naiwna, ale nie bedę się upierał, ze wszystkie rozumy pojadłem. Dla mnie jesli coś jest poza empirią, jest przynajmniej wątpliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frk-0999
straszna nuda żadnej poezji... wiesz, ja widzę to tak: jeśli jesteśmy tylko tym białkiem a jednak potrafimy zarówno w czynach jak i słowach (własnie poezji, sztuce) wznieść się ponad naszą nędzną bazę surowcową :D to jest w tym poezja tym bardziej, ze ponad nami niezliczona ilość reaktorów atomowych, które po prostu nazywamy gwiazdami w nas tęsknota za sensem wbrew narastającemu chosowi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Postaram się później znaleźć. A z innej bajki - doświadczeń z momentu operacji. Ostatnio czytałem, że dosyć \"powszechne\" (tzn. zdarza się od czasu do czasu) jest sytuacja, gdy pacjent po operacji pamięta rzeczy, których pamiętać nijak (na obecny stan wiedzy ) pamiętać nie powinien. Np. sytuacja gdy pacjent uśpiony na czas operacji pyta jak się skończył dowcip opowiadany przez chirurga podczas operacji. A co do reinkarnacji - wcale nie musisz wierzyć, każdy ma wolność wyboru w co wierzy :) Ale ciekawe są relacje różnych osób - szczególnie te, jak Santi Dewi, które pokazują, że osoba zna jakieś fakty, sprawy, których szansy nie miała poznać - tak jak Santi Dewi znała swoją rodzinę z poprzedniego wcielenia. Mimo, że nigdy w tym swoim wcieleniu ich nie spotkała - była w stanie bez problemu rozpoznawać jej członków. Zaskakiwała ich samych tym, że znała ich niektóre sekrety (te które znała ta jej postać z wcześniejszego wcielenia). Można postawić zarzut, że to fałszerstwa te wszystkie przypadki. Tylko po co ktoś miałby coś takiego robić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Straszna nuda .
Frk Jak to dobrze, że mamy jeszcze serce. :D A teraz mykam robic pierogi. Milego popołudnia. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frk-0999
straszna nuda :) pierogi mniam :) dreamer Każdy wypadek należałoby badać oddzielnie. Człowiek rozumny i otwarty ale sceptyk żąda dowodów. Czemu miałoby służyć oszukiwanie? To jest akurat oczywiste; sława, pieniadze, możliwość poczucia się kimś ważnym, znającym prawdę, tajemnicę. Na relacjach o reinkarnacji się nie znam ale trochę czytałem o ufo i spirytyźmie. Ludzie bezczelnie kłamią i oszukują by dostać sie do prasy i tv. Z tym, ze wsród sprytnych hochsztaplerów są także tacy, którzy wierzą w to co mówią. I oni sa najbardziej przekonujący. Czytałem kiedyś, chyba u A.K. Wróblewskiego, ze grupa uczonych badajaca domniemane zjawiska spirytyzmu i telepatii zwróciła się do znanego prestidigitatora, który wykazał w konkretnych przypadkach, sprytne oszustwa i manipulacje. Badacze takich zjawisk muszą mieć szerszą wiedzę niż tylko w zakresie fizyki, psychologii, psychiatrii... Muszą znać metody śledcze i warsztat pracy oraz sposób myslenia ludzi takich jak Houdini.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frk-0999
Trzymam się brzytwy Ockhama, być może chwilami jak tonący :D ale jesli przyjmuję, ze wiedzę o naturze świata weryfikuje się empirycznie, to będąc konsekwentnym nie mogę sięgać w celu wyjaśnienia jednostkowo zastanawiających zjawisk po anioły, duchy czy reinkarnację. To jest mnożenie bytów ponad merytoryczną potrzebę. Natomiast nie neguję potrzeby emocjonalnej, potrzeby poczucia sensu, posiadania punktu odniesienia. Rozumiem zatem i uważam z głęboko ludzkie poszukiwanie tegoż absolutu, czy tez ukrytego sensu. Ja rezygnując z takich poszukiwań, zapewne w jakimś sensie się zubażam, zachowując jednocześnie pewną suwerenność (ktoś powie że to złudzenie, w końcu wszystko się opiera na określonych załozeiach) myślenia, niezależność od tego co mi się wydaje a wydaje mi się bardzo dużo, jak na dorosłego faceta :D Do dziś tkwi we mnie dziecięca fascynacja mrokiem lasu, ciemnoscią piwnicy i tak dalej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale nawet w założeniu, że wiedzę o naturze świata weryfikuje się empirycznie, nie wiadomo, czy owo weryfikowanie ogranicza się do tzw. ziemskiego życia. Przed wiekami nawet, gdy ktoś weryfikował wiedzę empirycznie, nie wiedział, że oddycha tlenem jako związkiem dwóch cząsteczek i bez owego tlenu nie przeżył by ani chwili, czy korzysta z przypływów i odpływów morza wynikających z przyciągania księżyca - a też korzystał. Wydaje mi się, że my jesteśmy w stanie weryfikować tylko pewien fragment, prawdopodobnie się ten fragment cały czas poszerza, ale jak on jest duży nie wiadomi. Może to tylko śladowy wycinek. No i może owa \"całość\" też jednocześnie się zwiększa (skoro ponoć wszechświat się rozszerza - a kto wie, czy to co nim nazywany nie jest tylko częścią czegoś jeszcze większego). Ale na szczęście każdy ma wybór (nie wszędzie niestety) do kierunków w jakich poszukuje, lub w jakie ucieka od poszukiwania. Bo chyba i tak to wielość kierunków jest właśnie \"prawdą\", bardziej niż jakiś jeden kierunek \"najprawdziwszy i najsłuszniejszy\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frk-0999
dreamer "Wydaje mi się, że my jesteśmy w stanie weryfikować tylko pewien fragment, prawdopodobnie się ten fragment cały czas poszerza, ale jak on jest duży nie wiadomi. Może to tylko śladowy wycinek." Nie spierając się (bo niby jak?) jaki to fragment, i czego nie obejmuje, a co może zawierać, zgodzę się z Tobą. Nauka zajmuje się tym zakresem zjawisk jaki może zbadać i opisać przy użyciu właściwej jej metodologii badawczej. Zatem nie ma sensu stawiac nauce pewnych pytań, na które ze względu na swoje możliwości, zakres nie może odpowiedzieć. Takim pytaniem jest pytanie o sens życia, jego znaczenie a także próba weryfikacji złozonych ideii filozoficznych, religijnych. Nauka nie udziela i nigdy nie udzieli pełnej odpowiedzi na zasadnicze pytania. Swoją wizję świata opieram więc na tych odpowiedziach, które mogę w danej chwili uzyskać, ze świadomością ze nie są to odpowiedzi ostateczne. Tam gdzie kończy się matematyka i empiria zaczyna się pole dla ideii (np: reinkarnacja) które możemy omawiać, możemy je wyznawać (ileż to uczonych jest i było ludźmi takiej czy innej wiary, chociaż postawa naukowa sprzyja raczej zwątpieniu) ale nim nie znajdą się one w polu możliwości badawczych nauki (mam na myśli rzetelne powtarzalne badania empiryczne i analizę matematyczną) traktuję je jako iedee, ewentualnie, ewentualnie, ewentualnie możliwe. Ale jest ich tyle, ze naprawdę trudno coś wybrać, niekierując się emocjami, sympatiami... Przyznaję, ze mówj wybór, bycia sceptykiem, także mamcharakter emocjonalny, taką mam psychiczną konstrukcję, skłonność. Nie uważam zatem, wyznawców jakichkolwiek ideii (pomijam tu szkodliwe politeyczne ideologie) za idiotów. Po prostu komuś wystarcza, szkiełoko i oko, ktoś inny potrzebuje czegoś innego, obszerniejszego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiemy jaki to fragment - to można tylko z czasem ocenić - tak jak wynik meczu zanim się nie skończy jest nie znany. Chodziło mi o to, że być może pewne rzeczy, które teraz są właśnie w takiej sferze \"dla idei\" - są czymś niebadanym, z czasem będą możliwe do zbadania naukowego. Tak jak to było ze zjawiskami przyrody - np. piorunami - kiedyś wierzono, że ciska nimi jakiś bóg (tu wyobrażenia były różne). Teraz wiemy, że to jest zwykłe wyładowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×