Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość załamana jestem już

Dziewczyny, która ma faceta dusigrosza ????

Polecane posty

Gość załamana jestem już

Jeśli macie, to jak sobie z tym radzicie?? Czy moze nie warto tylko trzeba to skończyć??? Ja mecze sie z tym 8 miesiecy, ale już mam dosyć siedzenia w domu, bo zeby wyjść trzeba wydać kase. Jak o tym rozmawiać ?? Bo to drażliwy temat, nie chce wyjść na materialistke ale to naprawde jest przykre jeśli gdzieś wychodzimy ( jak sie upre oczywiście) i on nigdy nie jest głodny , niczego nie chce, jeśli ja mam ochote na loda albo pizze kupuje sobie sama ( gdybym kupiła także jemu chetnie zjada choć wczesniej przecież nic nie chciał ) Czy można to jakoś zmienić, czy nie ma rady i tylko zmiana faceta wchodzi w gre ??? Zależy mi na nim , bo poza ta wada to wspaniały człowiek. Moze ktoś ma jakies doświadczenia w tym temacie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana jestem już
Dodam, że nie wynika to z tego , że kasy nie ma . Pracuje i niezle zarabia .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do załamana
Ja kiedys byłam ponad rok ze skąpcem:)Zerwij z nim,bo i tak go nie zmienisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewnie liczysz ze po slubie sie zmieni i sypnie kasa jak nie przymierzajac ksiaze Monako. Ta wada moze sie jedynie poglebic. Zreszta - zebys potem nie wyrzucala sobie ze nie wykorzystalas wszystkich mozliwosci - porozmawiaj z nim o tym. Nie boj sie, nie wyjdziesz na materialistke (skad wogole takie przypuszczenie? Przeciez nie domagasz sie nie wiadomo czego tylko najzwyczajniej partycypowania we wspolnych kosztach!). Powiedz mi mniej wiecej to co nam tutaj. I zapytaj dlaczego jest taki oszczedny az do przesady. Moze bierze sie to z jakiegos ukrytego leku, moze tutaj jest kwestia pozbycia sie przyczyny? Jesli on sam powie ze nie uwaza tego za problem to chyba jednak powinnas sie zastanowic nad dalszymi losami Waszego zwiazku - i to powaznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana jestem już
Ten sposób juz przerabiałam, dobrze ,że miałam kase w kieszeni bo najadłabym sie wstydu :( Miał przy sobie tylko 5 zł !!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz moj ojciec taki jest.... cle zycie klotnie o kase...... matka nie moze sobie prawie nic kupic, bo wciaz na nia wrzeszczy, on tez nic nie potrzebuje, czeka az buty mu sie do reszty rozwala i matka go SIŁA wezmie na zakupy,albo kupi \"na oko\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tez kiedys z takim bylam... uciekaj gdzie pieprz rosnie... bo nie zmienisz go, albo wybierz sie z nim do psychologa. moj byly na wzminke o psychologu popukal sie palcem w czolo, stwierdzil ze to nie jest problem i nadal wypominal mi kazda moja wydana zlotowke...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana jestem już
casanova ----- nie mam lewych rak !!! Pracuje i nie musze go prosić o kase!!! Nie o to chodzi przecież. Tylko on tez pracuje a wcale mu nie przeszkadza, ze ja kupuje cos na miescie za swoje i też z tego korzysta , robie tak bo inaczej to już nigdzie byśmy nie wyszli :( Pomijam fakt, ze jak jesteśmy w domu u mnie to oczywiście je i pije bez ograniczen .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
casanova --> to nie jest tak; tacy ludzie sa dusigroszami jezeli chodzi o pieniadze innych, wyobraz sobie, malzenstwo, wspolna kasa i chcesz sobie cos kupic - i klotnia, bo nie mozesz, bo trzeba oszczedzac itp...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana jestem już
To prawda... już mi zwracał uwage, ze za dużo wydaje :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do załamana
dochodziło już do tego,ze swoich nie wydawał wcale,a ja płaciłam za nasze wspólne wyjścia i jeszcze jemu dawałam na jego zachcianki. Gdzie ja rozum miałam;)?Ciesze sie,ze w końcu go zostawiłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana jestem już
Raczej tez tak postapie, bo naprawde już nie daje rady :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sprobuj z nim najpierw porozmawiac... powiedz mu jak Ty to widzisz... moze cos pomoze, ale nie wydawaj na niego pieniedzy, kupjesz cos - kup tylko sobie, a jaemu powiedz zeby sam sobie kupil, albo powiedz zeby oddal Ci pieniadze, po prostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lexia
Jezu Dziewczyno. Miałam dokładnie to samo!!!!! Bylismy razem 2,5 roku (tylko tyle wytrzymałam) i w tym czasie NIDGY mi nic nie kupił. Nawet wody do picia w upał. Jak JA miałam kase to stawiałam i ON bardzo chętnie jadł i pił. Ale jak A. miał kasę to się SKŁADALIŚMY. Jak do mnie przychodził to zawsze w portfelu jakieś drzazgi miał tylko (choć zarabiał naprawdę duzo... duzo więcej ode mnie!!!), żebym przypadkiem nie chciała Go wyciągąć do jakiejś knajpy... A jak już sie znależliśmy w pubie to kupował jedno piwo i łaskawie dawał mi łyka!!! :O A było tak od pierwszej randki. A. kupił sobie piwo a sobie herbatę. :O Kiedyś jego ciotka zaprosiła go na ślub i ja poszłam TYLKO w charakterze osoby towarzyszącej... ale do koperty włozyłam JA... bo On zaczął ściemniać, że akurat przed wypłata , ze odda itp... i jakoś nigdy nie oddał. Podobnie była z urodzinami jego brata... poprosił, żebym JA poszukała i kupiła prezent bo On nie ma czasu i, że później odda POŁOWĘ (??? teraz uważam, że powinnien oddać całośc ale wtedy się cieszyłam, że chociaż połowę!!!) kwoty... wiec kupiłam super zapalniczke ZIPPO za 250 zł + 50 zł graweracja i prezent był naprawdę fajny. Na imprezce A. chodził i wszytkim się chwalił jaki zajebisty prezent kupił bratu!!! Oczywiście tej POŁOWY kasy nie zobaczyłam... jakoś unikał temat i rozeszło się po kościach!!! Na świeta czy urodziny dawałam mu prezentu typu sweter Tommego Hilfigera czy wodę po goleniu Calvina Kleina. Kochałam go i nie żałowałam na niego pieniędzy... Ja natomiast dostawałam... breloczek ze stacji Shell, jedną zdechłą rózę, podróby perfum z bazaru za 20 zł lub krem przeciwzmarszczkowy, który kiedys dostała jego mama ale jej nie pasował i nie uzywała (widziałam go kilka razy jak korzystałam u nich z toalety... poza tym dostałam otawrty i bez pudełka :O)... zaznaczam, że to były prezenty na OKAZJE bo bez okazji to nie zobaczyłam NIC... A ja głupia na jego przyjście robiłam wystawne kolacje, kupowałam jego ulubione piwo, słodycze itp. U niego mogłam sie zadowolic szklanka wody... chyba, że akurat jego mama lub brat byli w domu to cos zawsze mi podrzucili... często gęsto Błażej (jego brat) trzymał w szafce jakąs czekolade lub Cole spacjalnie dla mnie i czestował mnie jak przychodziłam bo mu chyba głupio było za brata... a mój "ukochany" i tak wypiłjał lub zjadał 3/4 tego!!! Kiedyś myślałam, że dostanę zawału jak dostałam na rocznicę piękny, złoty pierścionek z brylancikiami. Kopara mi opadała bo kosztował ponad 2 000 zł. Wiem bo często jeżdziliśmy na zakupy do Auchana i tam w jednym pawilonie był jubiler i na wystawie miał ten właśnie pierścionek... i za każdym razem jak przechodziliśmy to musiałam się zatrzymac i popatrzeć na to cudo tak mi się strasznie podobał!!! Normalnie się nacieszyć nie mogłam... i przez tydzień chodziłam jak w euforii. Takkaaaa byłam szczęśliwa i gotowa wybaczyć mu wszytkie poprzednie gafy!!! Po naszym rozstaniu A. zażądał zwrotu pierścionka.. :O Oczywiście duma nie pozwalała mi odmówic i oddałam pierścionek. Jeszcze tego samego wieczoru przyjechał do mnie jego brat i w drzwiach wcisnął mi ten pierścionek w ręke, odwrócił się i odszedł. Nie wiedziałam co o tym wszytkim mysleć. Później dowiedziałm się od naszego wspólnego znajomego, ze ten pierscionek wyszukał, wybrał i kupił za WŁASNE pieniadze Błażej... czyli brat mojego skąpego exa!!!! Zresztą często jeżdził z nami na zakupy więc był swiadkiem moich zachwytów nad piescionkiem. Zresztą kiedyś Błażej był kilka miesięcy w USA i często słał paczki. Później wyszło na jaw, że te amerykańskie rzeczy, które łaskawie dawał mi A.... niby z własnej, dobrej woli... były słane przez Bałżeja zapakowane w odzielny papier i z moim imieniem na wizytówce. :O Z tym, że A. je rozpakowywał i jeśli stwierdził, że nie jest to zbytnia rozrzutność i, że rzecz jest typowo babska to mi to łaskawie dawał i ani słowem nie wspominał, że Błażej przysłał to specjalnie dla mnie... Z takich prezentów to sobie zostawił odtwarzacz MP3, mnóstwo płyt DVD, niektóre ciuchy, biżuterię i oryginalne perfumy sprzedał na Allegro... :O Jak sie o tym wszystkim dowiedziałam to nawet nie było mi przykro ani nie byłam zła... tylko jakiś taki niesmak mnie ogarnął... No i zrozumiałam w koncu dlaczego bracia nieustannie się kłócili. Normalnie żal mi się zrobiło tego mojego byłego... bo to naprawdę skrzywiony człowiek... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Atenka77
O Boże !!! Nie sądziłam że są jeszcze tacy ludzie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana jestem już
wspólczuje Ci lexia , i sobie też, ze musiałysmy trafić na takich z weżem w kieszeni ;) Chyba mamy podobne charaktery bo ja też robie mu prezenty , najnormalniej w świecie jak widze cos ładnego to zaraz myśle jak by mu było w tym ładnie..... i kupuje :) Jak kocham to nie licze ile mnie to kosztuje, lubie ukochanej osobie sprawiać radość :) Niestety ja nie dostałam od niego nic , nawet malutkiej maskotki ot tak na biurko, zeby mi o nim przypominała zawsze.Smutno mi strasznie i przykro, że taki jest, ale już postanowiłam ---- nie dam sie wiecej wykorzystywac , wystarczy!!! Dzieki wszystkim za wpisy i rady !!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ....niedopieszczona
dziewuchy, ile Wy macie lat? lo matko ja myślałam, ze mi sie nie wiedzie z facetami, ale po tym co tu przeczytalam zmieniam zdanie - ja nigdy nie dokladalam do faceta..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny czytam wasze posty i narmalnie słabo mi sie robi...mam dokładnie to samo! Już mówię: jesteśmy razem już baaaardzo długo, zawsze jak ja miałam pieniądze to kupowałam wszystko, pizzę, colę, lody, McDonaldas, drogie prezenty, sewtry i inne duperele i nie tylko...Ostatnio zamieszkaliśmy razem i jak robimy zakupy to tylko ciągle słyszę po co Ci dwa serki, jeden nie wystarczy? Po co kupujesz taki sok, za drogi!Po co Ci to po co Ci tamto, Chodź się przejedziemy darmowym autobusem, bo po co na bilety wydawać! O wszystko muszę prosić, teraz na szczęście zarabiam i mam swoje pieniądze, ale zarabiam 1200 zł brutto i jak mi braknie kasy na cokolwiek to mi wyrzuty robi, że przecież zarabiam i jak to jest możliwe, że już kasę rozpieprzyłam!Dlaczego nic sobie nie odłożyłam?Bo przeciez powinnam...itd. Masakra!Jego rodzice też są tacy \"oszczędni\". Już mnie to wkurza momentami. Chcę sobie kupić orzeszki, 6,60 zł-i znowu: jakbym wiedział że takie drogie to byś nie kupiła!Ale sam zeżarł ponad połowę! Wychodzimy na miasto ja chcę jakiegoś hamburgera, to na pół kupujemy, bo po co po całym, ale jak mu postawię to by i ze 3 zjadł... też mam już tego dosyć, no ile można.... Ostatnio nie miałam się w co ubrać na wesele to usłyszałam, że sobie same rzęchy kupowałam to żebym nie miała do niego pretensji, że nie mam w czym iść...mam ładnie wyglądać i już, ale nie jego kosztem!I mam nie marudzić! Najlepiej kupować wszystko na promocjach, targować się i tak cały czas....ostatnio jak mi kupował prezent na urodziny to się targował z babką, myślałam, że ze wstydu się spalę albo pod ziemię zapadną....i tak naprawdę to zrobiło mi się przykro, że nawet kupując mi prezent MUSI zaoszczędzić złotówkę...bo to dla niego nie powinno mieć w ogóle znaczenia w tym momencie, ale widocznie miało:(((( Pozdrawiam Was, boję się o wspólną z nim przyszłość, bo ja nie należę do przesadnie oszczędnych, jak chcę sobie coś kupić to kupuję, jak nie to nie i potrafię uzbierać na to czy tamto...ale nie chcę żeby moje życie kręciło się tylko wokół tego ile dzisiaj zaoszczędziłam i ile mam zer na koncie.... Ogólnie nie chcę się z nim rozstawać, ale ta wada doprowadza mnie do szleństwa, to ciągłe wypominanie kasy i patrzenie mi na rachunki i w zęby , ile jem może wkrótce zniszczyć naprawdę udany pod innymi względami związek!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alizze
Dziewczyny, szanujcie sie! To facet na wam kupowac rzeczy i utrzymywac was, a nie wy jego. Przeciez te niektore historie sa tak przerazajace, ze sie nadaja na horror... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze pomoge............
Wiesz czytam co napisałas i dokładnie jakbym czytała siebie dobre kilka lat temu!Mój maz, wtedy narzeczony cudowny,kochajacy,wspaniały człowiek ale niestety posiadał te okropna wade:skapstwo.W domu jego rodziców panowała ogromna miłosc,szacunek ale niestety była bieda az piszczało:(Wiec mój maz wyniósł z domu tak ogromny szacunek do pieniadza,ze sto razy ogladał kazda złotówke zanim ja wydał.Wypady do kina były owszem,ale tylko wtedy kiedy ja wyłozyłam kase,czasmi jak brakowało na bilety to on dokładał.Nie było lekko,ale po zatym facet cudowny i kochajacy.bardzo długo walczyłam z ta wada,na poczatku bardzo delikatnie,ciagle tłumaczyłam,ze zycie nie polega tylko na ciułaniu kasy.Wyszłam za niego za maz,urodziły sie dzieci,maz nadal dusigrosz ale jakby troszke zaczał sie zmieniac;)Ale nadal wieksza czesc kasy szła na konto,nie do ruszenia a reszta na zycie ledwie starczała:(Az przyszedł taki momet,ze ciezko zachorowałam i wtedy mój maz nie patrzac na nic za wszystkie pieniadze jakie miał zapewnił mi leczenie,nie wazne były dla niego koszty,tylko zebym była zdrowa!!!!!!!dzis jestem zdrowa a maz to juz nie ten człowiek co przed laty:)Jezdzimy na wakacje,z dzieciakami co rok na narty.małymi kroczkami mój maz zrozumiał co sie w zyciu liczy;)Mineło nam 16 lat małzenstwa i dzis smiało moge powiedziec,ze nigdy nie załowałam ani jednej minuty zycia z tym facetem:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana jestem już
My jestesmy ze soba 8 mcy ale po tym co piszecie dziewczyny widze, ze nic dobrego by mnie nie czekało. Szkoda bo poza tym to wszystko inne jest ok.Tylko czesto sie kłocimy własnie z tego powodu, ze on najchetniej siedziałby w domu i oczywiście ogladał telewizje, jadł i pił to co naszykuje, a ja chciałabym gdzies pojść :( Jedyne co ma mi do zaproponowania to spacer, rzecz jasna z daleka omijamy wszystkie znajdujace sie po drodze kawiarnie, puby, sklepy.... chyba, ze ja sie upre i kupie za swoje pieniadze :( Nie odpowiada mi takie życie !!! Rozmawiałam z nim o tym ale on nie widzi problemu, po co jeść na mieście skoro można w domu ( i to za moje ) ma tyle poważnych wydatków , ze na te cele musi przeznaczać pieniadze ... jakie to cele nie powiedział, ja z pewnością do nich nie należe. Jedno jest pewne, lepiej nie bedzie , a ja sie tylko mecze z tym. Przykro mi bedzie a on pewnie pomyśli , ze trafił na taka dziewczyne co tylko kasa ja interesuje, ale jak mu wytłumaczyć , ze nie czuje sie kobieta w tym zwiazku ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie moge uwierzyć
aktualnie mam ten sam problem :) jakbym o sobie czytała :) ja też już nie wytrzymuje i powiem panu skapcowi baj baj :) pozdr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie wiem zy ten mój się zmieni....mam wrażenie, że może jest trochę lepiej momentami, ale to tylko jak go wyśmieję...bo narmalnie momentami mnie to śmieszy!!Z drugiej strony przeraża....kiedyś kupowaliśmy przyprawy i ja wybrałam te takie na pół drogie, a on znalazł tańsze o 1zł jakiejś firmy Krzak, no ale były tańsze to wzieliśmy...miałam ochotę wyjść z tego marketu i uciec gdzieś przed nim.... ach, noramalnie brak mi słów! Jest mi przykro, że jestem rozliczana z każdego grosza, albo słyszę jego marudzenie jak sobie coś kupuję...przeciez kupuję za swoje, a nie za jego...miałam naprawdę cienki rok finansowy i za każdym razem jak potrzebowałam kasę, bo już mi było wstyd brać od dziadków, to się nasłuchałam ile to on na mnie wydaje...wspólne piwo też już przerabiałam, a ja małymi łyczkami od niego mogę się łaskawie napić...przychodzi taki moment, że boję się, że jak wezmę coś z lodówki to znowu spojrzy na mnie takim wzrokiem, że mi się głupio zrobi i nic nie zjem.... ciągle twierdzi, że powinnam mniej jeść i juz nie wiem czy to przez skąpstwo czy źle ze mną,- jestem ładna, atrakcyjna, ale nie chuda a on ciągle powtarza abym chudła... załamka....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bruce allmighty
skoro masz nadwage to jak możesz się nazywać atrakcyjną ??? te dwa słowa się wykluczają... zamiast gonić wzrokiem za lodówką to do siłowni lub pobiegać....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiec łukasz jednak to zrobił

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no no no ...........
fajnie, że napisaleś coś na temat a tak pro po to oczywiście że kobieta może mieć lekka nadwage i być atrakcyja tak samo jak facet może być łysy i też być atrakcyjny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×