Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Misiek22

Problem z Kobieta

Polecane posty

Gość kazdyMaTakiProblem
oj Casper vel Misiek22!!!! NIE MOZESZ pytac nas o to!pewnie kazda odpowie Ci cos innego!bedziesz kazdy swoj krok omawaial tutaj???wiem ze najwygodniej jest zeby ktos wzial i poprowadzil Cie za reke ale tak nie moze byc!musisz sie z tym zmierzyc sam!co Cie nie zabije to Cie wzmocni!czujesz ze chcesz tam iswc-idz!!i nie pisz ze jest Ci to obojetne!moge sie zalozyc ze ciagnie Cie tam jak cholera!jesli pojdziesz moze sie okazac ze liczysz na cos innego a ona bedzie chciala od Ciebie co innego!a jesli nie pojdziesz to wciaz bedziesz sie zastanawial o co jej chodzilo!ale jednoczesnie bedzie to znak ze masz ja w dupie!zadna z nas (na forum) Cie nie zatrzyma!ja np gdyby moj eks chcial spotkania napisalabym mu zeby spadal na drzewo!ale wiem ze u Ciebie to jest duzo swierzze i ze pewnie togo chcesz!rozpatrz sam za i przeciw i zrob to co dyktuje Ci serducho!ale jesli postanowisz isc....przygotuj sie na to ze moze Cie zaskoczyc (pozytywnie albo negatywnie)..... miss brown-a Ty co o tym sadzisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kazdyMaTakiProblem
a tak w ogole!to ona rozumie poprzez "omowic cala sytuacje"?spytales jaka sytuacje?bo moze sie okazac ze niepotrzebnie bedziesz tracil swoj czas jak sie okaze ze ona chce zebys znow jej cos zalatwil....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmm... Rozumiem. Wiesz mi naprawdę sest już wszystko jedno bo i tak nie widzę przyszłości ani w znajomości anie w ewentualnej współpracy. Idąc tam zrobięto dla świętego spokoju i dla zaspokojenia swojej ciekawości. Nie idąc, robię dokładnie to samo - mam świety spokuj i zaspokajam swoją ciekawość idąc na Borata do kina. Nie wiem co mam zrobić. Może jeszcze jego zaprosi w tym samym czasie to może być ciekawe. Takie spotkanie w miłej atmosferze. Nie wiem czego ta dziewczyna chce. Ona chyba ma coś z głową jak myśli, że ja przzyjdę sobie pogadam, po czym zapomnę o całej sprawie. Szkoda, że są jeszcze na tym świecie ludzie emocjonalnie niewyżyci, ślepi na potrzeby i uczucia innych i z ego wielkości dziury po WTC. Niczego się nie obawiam, ani spotkania z nim (bo wydaje się że termin przez nią wybrany nie jest przypadkowy) ani rozmowy z nią. Oni nic mi zrobić nie mogą (spotykałem się z gorszymi ludźmi). Jedyne o co sięboję to o siebie, że mi to znowu rozbije ład i porządek w życiu. Bo jaki jest sens dyskutować nad czymś co i tak już sie nie zdarzy i może tylko narobić smrodu. To tak jak by się zastanawiać dlaczego nie kupiło się samochodu, który w promocji kosztował o 50% mniej, rok po tej promocji. W niczym to nie pomoże a tylko może wpędzić w jakąś spiralę samooskarżeń. Ja już przez podobne rozmowy przechodziłem. Dwa razy były powodem ponowngo tzw \"zejścia się\", które nie trwało dłużej niż 2 no góra 3 tygodnie. I rozchodziliśmy się w jeszcze większej złości i nienawiści. Tu na całe szczęście nic nie było, więc tym bardziej nie uważam, żby jaka kolwiek rozmowa była potrzebna. Ale jak ma być to mogę iść. I tak to wygląda i tak źle i tak nie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przepraszam za wszystkie błędy (np. spokój przez u) - czasami nie wiem co robię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No bo co ja jej powiem i co ona może mi powiedzieć. Nic. Bo już wszystko zostało powiedziane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aaa nie nie, jej chodzi o całą sytuację z nami. Przecież ona się określiła, że się z tamtym spotyka. O to chodzi. Dlatego mi to wisi. Było minęło, a to dlacego on się tak zachowywała to mnie nie wzrusza. Ja każdego kitu nie kupię, a jej się chyba wydaje, że będzie inaczej. Teraz nic nie potrzebuje ale może właśnie ta rozmowa ma na celu zabezbieczenie sobie placów. W końcu obecny loverboy, za parę tygodni będzie w Stanach a i teraz nie wiele jej może załatwić. Ale ja już też nie mogę i nie mam czasu (tak jak ona dla mnie). Sorry, ale nie można liczyć na to, że ktoś jak głupek będzie wokół kogoś latał bo jest taki naiwny. A jak jej się tak wydaje to tylko mnie obraża. A może ona chce mnie z nim poznać, no wiesz tak żebyśmy kolegami zostali, w końcu i on i ja pracujemy w finansach (ale on to bankier więc sobie nie pogadamy ;-) ). Nie wiem o czym ona myśli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Misiek witaj:) a Ty spać nie możesz, czy co? Wiesz, co? Z tym spotkaniem z nia, to nie wiem... KażdyMaTaki... miała rację, że my tu nie za bardzo mamy, co do gadania... nauczyłam się w życiu robić wiele rzeczy na \"czuja\". Jeśli w danym momencie mam ochotę na zrobienie czegoś to robię... oczywiście częściej robię \"coś\", żeby nie żałować, że nie zrobiłam. Nie zaprzątaj sobie tak tym głowy i zacznij rozważać, czy tak, czy nie za dwa, trzy dni. A królewna się obudziała, czy coś potrzebuje?;) może zaczęła myśleć... BORAT... popłakałam się bardzo... poczucie humoru raczej proste i chwilami wulgarne, ale potrzebowałam czegoś na zabicie chandry;) Polecam... i to jego uwielbienie dla Pameli Anderson hahaha:D W kinie takie rozluźnienie, ze ludziska zioło popalali... oj pachnialo, pachniało... inni piwko popijali, a ja nie zdąrzyłam nawet głupich orzeszków kupić:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, hej!! ;-) Nie wiem właśnie czy się królewna obudziła. Nie wiem czego on chce, a zresztą co to za różnca i tak tego nie dostanie. Czy ja spać nie mogę?? No jakby to powiedzieć i nie zrobić z siebie już zupełnego nudziarza?! W pracy siedziałem i jak robotę skńczyłem to musiałem sobie popisać. A że sobie jeszcze troszkę łyknąłem to mi się dobrze zrobiło. Najpierw forum potem telefon do znajomego z Kanady i tak się zrobiła 6 rano. A poza tym troszkę mnie wczoraj rozbiła tym swoim telefonem prośbą o spotkanie. Niby są jeszcze 2 tygodnie i mam czas na zastanowienie (chociaż już chyba wiem, że nie pójdę) ale ona mi w ten sposób nie pozwala o sobie zapomnieć. Nie wiem co ona chce i jaki ma cel w tym dręczeniu. Ja się do niej wogóle nie odzywam od czasu jak mi o tym drugim powiedziała. A ona czasami się odzywa i się niby interesuje. \"G\" ją to tak naprawdę obchodzi co się u mnie dzieje ale dzwoni 3-4 razy w tygodniu. Tak to mówiłem, że muszę kończyć bo byłem za granicą i mi licznik bije, a teraz muszę być bardziej kreatywny - odrzuć połączenie i napisz, że jesteś na spotkaniu. Tylko co z tego jak dzwoni wtedy o 20. Żyć mi nie daje. Męczy mnie już to i jeszcze jeden taki tydzień i jej wygarnę. A Borata i tak muszę zobaczyć bo chyba mi się przyda dawka wulgarnego i świńskiego humoru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ona nie chciała czegoś zauważać... może teraz jej głupio, a może i tak zdaje sobie sprawę, że fajny z Ciebie facet i nie chce tracić tej znajomości... diabli wiedzą, a anieli się śmieją:) Szkoda słów, szkoda analizy, bo i tak może się okazać, że każde Twoje domniemanie mijało się z jej tokirm myślenia... Nie myśl... dwa tygodnie to dużo... może Ci się odmienić, może ona w międzyczasie zmieni zdanie... Tak, tak Borat koniecznie zalicz... ponoc facet ma już sprawy w sądzie, bo plotka niesie, że niektóre zdjęcia były kręcone z ukrycia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli sobie pewne rzeczy uświadomiła to troszkę za późno. Sorry ja nie wyznaję zasady lepiej późno niż wcale, bo nikogo na tym świecie to nie interesuje. To tak ja bym powiedział klientowi, przepraszam, że nie poradziłem panu, żeby pan w to włożył pieniądze. Dziś to będzie kosztowało 10% więcej ale lepiej późno niż wcale. Zostałbym wyśmainy i te 10% musiałbym facetowi zapłacić. Jak ktoś śpi to niech śpi dalej. Ale tak jak już Ci mówiłem ona głupia nie jest i wiem w co ona grała. Jeżeli zerwała se swoim poprzednim facetem jakieś 2 tygodnie przed tym jak się do mnie zaczęła odzywać, no to czego ona hciała (najlepsze jet to że jak się okazało ten jej były, to też mój były klient - gościu ma 31 lat). Dopóki nie zjawił się ten gigiolo latino, wszystko było na prostej. Ale ona zrobiła sobie ze mnie przystanek. Przyjechał nowy autobus i do niego wsiadła. Nie mam o to żalu tylko o to jej zakłamanie. Bo z ludźmi wystarczy szczerze porozmawiać. I nie jest możliwe żeby nie wiedziała, żeby nie widziała, że ja ją nie traktuję jak \"kumpele\" czy przyjaciółkę. To teraz niech mi chociaż da spokój. Co ja jej takie zrobiłem, że nie dość, że mnie najpierw olewa a potem męczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Misiek... jak ja bym chciała, żeby to wszystko takie proste było. Jesteś jednym z nielicznych ludzi, którzy cenią sobie jasne i klarowne sytuacje, szczerość i bezpośredniość. Niestety większość ludzi kocha gierki, niedomówienia, małe kłamstwa. Nie wiem po co, nie wiem dlaczego. A jeszcze rzecz, która mnie najbardziej rozkłada to to, ze często ma mi ktoś za złe, że chcę sobie upraszczać życie poprzez mówienie tego, co myślę i czuję... Paranoja:( Wiem, ze nie ma tylko czarnego i białego, bo po drodze jest tysiąc odcieni szarości, ale mi jest łatwiej, kiedy cos jest czarne albo biale. Przyjęłam sobie taki wyznacznik, zakładając oczywiście, że tak jak ja, to nikt nie jest doskonały, ale mozna szanować pewne \"inności\" . Jeżeli ktoś mi odpowiada mimo paru wad- ja też nie jestem ideałem to jest biały, a jeśli ma takie cechy i zachowania, których nie moge przeskoczyć jest czarny... co nie znaczy, ze pastwię się nad tą osobą, raczej znika z mojego zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gierki, kłamstewka. OK. Tylko, że to jest jedna wielka ściema. Po czymś takim, to znam ludzi którzy by się do nije do końca życia nie odezwali. Ja nie mam zamiaru się wybielać bo każdy wie, że w biznesie nie ma świętych, a jeżeli chodzi o finansówkę to trzeba się troszkę nakombinować i nakłamać. Ale ona sobie ostro pograła. To już jest skur.... Naprawdę. Jeżeli udało się jej uwikłać, trzech facetów w jedną grę (bo jak się dowiedziałem to były próby zejścia się z byłym), to jest niezła. Tylko to jej się przyda w pracy. Bo jak tak będzie grała dalej to w końcu zostanie sama. Ja już nigdy bym jej nie zaufał. Współczuję temu latino bo on też będzie miał z nią cieżko (ale ja ich znam oni się niczym nie przejmują -i w głowie tylko 3 rzeczy). Niech sobie żyje i jeździ gdzie chce, nawet na Ural. Tylko niech mnie zostawi w spokoju. Ja niestyty należę do tych ludzi, którzy są pamiętliwi i takimi sprawami się przejmują. To już mnie za dużo kosztowało czasu i pieniędzy. Co prawda ze złości znalazłem nowych klientów, ale to tylko dlatego, że musiałem się czymś zająć. A teraz niech mi da spokój, bo muszę obejrzeć w spokoju Borat\'a. I tak znowu piję za dużo (z nudów nie dlatego, że mi z nią nie wyszło - taki żałosny jeszcze nie jestem ;-) ). Byle jej przez pewien czas nie oglądać. Ble. Nie chcę jej widzieć ani słyszeć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nieee, no picie z nudów, to mnie zabiłeś Misiek... jak sarkastycznie powiada moja siostra: inteligentni ludzie nigdy sie nie nudzą;) Sorry za szczerość. No i wydaje mi się, że raczej do tych mądrzejszych należysz, co? Chyba Ci pisałam... a moze nie, że jest taki typ ludzi, którzy kochaja wręcz komplikować sobie zycie i innym, bo coś się dzieje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Piję z nudów ale nie sam. To też jest rozrywka bo przynajmniej jest czas prze falszce pogdać o interesach (i to są te nudy). Wiesz ja tyle o tym piszę bo przeżyć nie mogę, że ktoś mnie tak potraktował. Panie ze skarbówki pomimo wrodzonej wrogości do podatników, traktują mnie lepiej. To mnie strasznie męczy. Nie fakt, że nic mi z tego nie wyszło, tylko to jak zostałem potraktowany-zredukowany do produktu w supermarkecie. A Twoja Siostra ma rację. Ale ja chyba jestem z tych głupich bo nie mogę dać sobie spokoju z kobietą, która jakby mogła to by mnie sprzedała albo oddała do komisu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Misiek, życia nie znasz?;) Niestety nie ma reguły-szkoda- ze tak jak my traktujemy ludzi, tak oni nas. Wiesz ile razy dostałam po głowie, mimo, ze staralm się być O.K? Nawet teraz syutacja z kumpelą, którą znam naście lat. Wie, ze mam obsesje na punkcie słownosci, a mimo to ostatnio daje mi do wiwatu, chociaz prosiłam, ze jeżeli nie jest pewna, to niech nie zarzeka się, ale nie, po co. Więc postanowiłam delikatnie ją czegoś nauczyć i zamiast na weekend jechac do niej, jadę do znajomych \"pewniaków\". I nie obraziłam się na nią, ale moze w końcu cos zrozumie. Nie lubie, jak ktoś nie szanuje mnie i mojego czasu. I też jest mi przykro, jestem zła i co z tego, jak niektórzy ludzie nic sobie z tego nie robią, bo licza sie oni i ich potrzeby- skrajny egocentryzm poraża mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz ja prostego życia ni miałem. Wiele razy dostałem po głowie. Jak wyjechałem do Holandii to wrzucili mnie do szkoły holenderskiej, a ja nawt słowa nie znałem. Trzy razy zmeiniałem szkołe w ciągu roku bo się żyć nie dało. Ja naprawdę jestem w miarę odporny na to co się wokół mnie dzieje, bo kiedyś musiałem się tego nauczyć. Ale wewnątrz i tak wszystko przeżywam. A poza tym męska duma. Kobieta mnie przerobiła ;-). Dobrze, że nie na kasę bo by się to inaczej skończyło ;-) . Wiesz tu już nie chodzi o co się stało tylko o to co się dzieje teraz. Po co ona mi głowę zawraca. Już jej mówiłem, że temat jest zamknięty i nie mamy o czym rozmawiać. Powiedziałem jej też, że wiem o wszystkim (hahah troszkę była zaskoczona, że mam takie informacje - troszkę mnie nie doceniła). Jeżeli ktoś wyznacza termin spotkania i chce o czymś porozmawiać to ok. Ona to zrobiła w oparciu o spotkanie z tamtym fagasem. To WTF?? I jeszcze mi o tym mówi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też się nie uodporniłam i co zrobić? Przecież nie siądę i nie będę płakała tylko do przodu idę. Był czas, że myślałam, ze się juz uodporniłam, ale to zawsze boli, kiedy ma się jeszcze jakieś uczucia, emocje, kiedy cynizm do końca Cię nie pochłonął, mimo, ze czasami bardzo się tego pragnie... ... i chyba zawsze będzie mi przykro i źle, kiedy ktoś namiesza mi w życiu... to będzie świdczyło, ze jeszcze żyję, ze czuję... moze więc to nie jest takie złe? Staram się nie myśleć... dystansować, skupiać na pozytywach... i Tobie radzę to samo: Nie zadręczaj się już, bo zmarszczek dostaniesz;) i po co Ci to?:P Sam wiesz, że nie warto... boli, więc rób, zeby przestało, a nie rozgrzebuj tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aaaaaa... Zmarszczkami się najmniej przejmuję. Najgorsze jest to, że pracować mi się nie chce. Namieszała mi w głowie, namieszała. I to było miłe, tylko że potem zrobiła z tego męczarnię. Oj, głupi byłem, że tak wpadłem. Wiesz, nurtuje mnie troszkę powód tego spotkanie ale boję się, że jak zada mi pytanie podobne do tego, które mi zadała w drodze z lotniska, to tym razem nie wytrzymam. Z drugiej strony zaczyna mnie to troszkę bawić, jeżeli jej się wydaje, że ma jeszcze jakąś kontrolę nade mną, to chyba oszalała. Ja się chyba jednak z nią spotkam (to już 100 zamiana zdania dzisiaj ;-) ). Sam się robię śmieszny. Najgorsze jest to, że chyba się z niej nie wyleczyłem do końca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdybyś się wyleczył, to nie pisałbyś tyle o niej:) Jedź, co Ci szkodzi... tylko wyluzuj, podejdź do tego z humorem. Ja pewnego dnia nauczyłam się ironizować pewne sytuacje. Robić komedie lub farsy... lżej... a druga strona zawsze jest zdziwiona;) Jeżeli ktos mnie krzywdzi- swiadomie lub nie, to dla własnego dobra staram się to obrócić w komedię- trudne, kosztuje czasami wiele energii, ale skuteczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, ja już z tego robię komedię. Dziś rano około 6 jak kończyłem winko z kumplem w biurze, to troszkę się z tego ponabijaliśmy. Owszem cały czas o nije myślę, ale nie przeszkadza mi to pośmiać się z niej. Ale tej porannej rozmowy nie będę przytaczał bo jest niecenzuralna i podła. Ja może i się nie wyleczyłem ale zdaję sobie sprawę, że nic z tego by nie było i nie będzie. ALe chyba masz rację pojechać się spotkać poironizować i pośmaić się troszkę to jest dobry pomysł. Może się trszkę wyluzuję a ona przestanie mi zawrać głowę. Może ja też zabiorę kogoś ze sobą (mam znajomą, która chętnie z nią porozmawia - bardzo się nie lubią - to może być ciekawe spotkanie ale musi z nim przyjść). Pozostawiła mi wybór miejsca - McDonalds będzie dobry??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
McDonalds - zaskakujesz mnie Misiek, co za knajpa, imponujesz mi poczuciem gustu i smaku jeśli chodzi o lokale;) hahaha A moze KFC? Lub.... swojskie klimaty i jakiś milusi bar mleczny?:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zastanawiałem się nad KFC ale nie wiem czy to kurczaki czy już wołowina. A w McDonalds nie muszę się zastanawiać. In fact, im mniej myślisz nad tym co jesz tym lapiej dla Ciebie. Wiesz jak szaleć to szaleć. Miałem ją do domu zaprosić?? Przecież jak by to wyglądało? Może jeszcze by sobie pomyślała, że mi zależy. A McDonald\'s skutecznie rozwieje jej nadzieje i myśli (i tak już bardzo ulotne). Myślałem dzisiaj czy jeszcze nie próbować, o nią powalczyć (ale tylko w celu zabawowym - jak by się udało lub coś to ja bym powiedział narazie) ale stwierdziłem, że są małe szanse powodzenia i tak nie nie warto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie warto. Oczywiście zrobisz, jak uważasz. Do domu... pewnie pomyślałaby sobie, ze oświadczać się chcesz;) Pewne jest jedno Misiek: temat musisz jak najszybciej zakończyć, idzie nowy rok,a do nowego nie należy ciagąć za sobą spraw złych i zakręconych. Skup się na milszych stronach zycia:) Ha, a moze jednak bar mleczny? Albo mam jeszcze jeden pomysł: dworcowy bar z menelami;) .... a moze jednak okażesz jeszcze trochę serca i zaprosisz ja do eleganckiej restauracji?;)... uuuuuuu.... No Misiek, co Ty na to? I bukiet róż na pożegnanie?;) ŻARTOWAŁAM :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miała kilka takich zaproszeń, z żadnego nie skożystała. Kwaity zawsze dostawała w ilościach nieograniczonych. Wiesz najlepije będzie jak się spotkamy na starym mieście i wywalimy jakiegoś jabola na brarbakanie. Troszkę oklepane, ale zawsze trendy - w niktórych kręgach ;-). Do restauracji jej nie zaproszę bo pewnie przyjdzie z nim, a ja za niego nie mam zamairu płacić - w końcu to on zarabia na zachodzie ;-) nie?? Niech się wysili i sam ją zaprosi, ale z tego co ustaliłem to nie w jego stylu :-) . No i chyba bym się mimo wszystko dziwnie czuł, chociaż miałbym okazje troszkę pokłamać - facet by się dowiedział jakiś nowych rzeczy, nie koniecznie prawdziwych Hehehe..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ej Szyderco, Szyderco;) Niźle wymyśliłeś... jakie to romantyczne i subtelne: jabol, barbakan i Wy.... co za klimat i do tego może kawałek salcesonu na zagrychę, bo emocje... sam rozumiesz, mozna zroic sie głodnym. Pomysł przedni... Uuuuuu, kto mnie zaprosi na tak romantyczną randkę?:P A kiedy zrobi sie zimno, to zawse mozna schować się w jakiejś bramie;) A tak na marginesie: pracujesz, czy w domku się rozbijasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dam Ci radę, jak kiedyś jakiś facet zaprosi Cię na taką randkę to nie odrzucaj go na wstępie. Facet pewnie nie jest materialstą i napewno jest kopalnią pomysłów. DObra żarty na bok. Ja jeszcze nie zdążyłem dotrzeć do domu. Od wczoraj siedzę w pracy bo w domu jestem tylko ja. A tu się zawsze coś dzieje i ludzie się kręcą. W domu chyba bym zwariował. No chyba chyba, że by do mnie przyjechała - ale efekt byłby ten sam musiałbym jechać do pracy ;-) . A jej by się takie wyjście przydało. Jak tak kiedyś spędzałem czas (miałem wtedy 14 lat ale też było fajnie). A ona jest oderwana od normalnego świata - samochód, miszkanie, rodzice pod bokiem, pieniądze od taty i żadnej pracy. Jest poprostu rozpuszczona, tak jak jej młodsza siostra (niby mam raodzeństwo a zachowuje się jak jedynaczka). Nawet nie wiesz jaki jestem zadowolony, że na to co mam muszę sie troszkę poschylać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No dobra rodzice może i nie pod bokiem ale bywają cześciej niż moi. Ale to i tak nie zmienia postaci rzeczy. Nie docenisz ani ludzi ani ich pracy dopuki nie zegniesz karku. Ja pracowałem fizycznie wiele razy i to naprawdę uczy szacunku do ludzi, pracy i pieniędzy. To oczywiście nie musi być praca fizyczna, ale jak ktoś zaczyna od dyrektora to nigdy nie będzie ani dobrym managerem ani noramlnym człowiekiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja siedzę w pracy, ale zamiast pracować, to robię to. co na załaczonym obrazku:) Dobrze, że od czwartku mam urlop:) i sobie jadę... Wiesz co, z tym docenianiem pieniądza i pray, jak ktoś zaczynał od zera, czy jakiegos minimum, to różnie. Są tacy, co pamietają, to całe życie i przez to doceniaja innych, często swoich podwładnych, a sa i tacy, którym woda sodowa do głowy uderza i nagle paniska z amnezją... nie pamiętaja skąd są, jak zaczynali, a ludzi maja za nic. Fajnie, że Ty to doceniasz, że rozumiesz... i jak widać na Twoim przykładzie: broda medrcem nie czyni... jesteś młody, a znasz juz na tyle życie, ze potrafisz docenić pewne rzeczy... oby Ci tak zostało:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×