Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Przygnebiony

Jak odzyskać straconą miłość??

Polecane posty

Gość Ten_zły
polinka87pk Masz rację godność trzeba zachować, ale trzeba tez uszanować decyzje innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak, godnosc i szanowanie decyzji innych to wazna rzecz. ale nie zawsze wszystko jest jednoznaczne.bo kiedy ja szanuje jego decyzje, on zachowuje sie jak ostatni dzieciak. rzuca mnie, a jednak zaprasza na spotkania, planuje jakies sobotnie spacery itd. a poznein sie z tego wycofuje, albo jak sie juz spotkamy, to zachowuje sie jakbym to ja go namawiala na te spotkania.jakby mi łaskę robil, ze sie widzimy. i siedzi i milczy.ot, po prostu. a jak ja nie skacze wokol niego,zeby tylko nie panowalo krepujace milczenie,to chyba w jego glowie rodzi sie mysl,ze jednak rozstanie bylo sluszne, bo nie mamy o czym ze soba rozmawiac. i moze i ma racje. u mnie np. sytuacja wkracza juz w sfere absurdu. moj mnie nie chce. a jednak chce sie spotykac na piwo i inne takie. wczoraj np. spotkalismy sie na grzanca. i co? i nic. rozmawiac nie chce, nic innego nie chce, to po co sie umawia??? a wiecie, co jest w tym wszystkim najsmieszniejsze? ze mnie ro smieszy.ja nie wiem, o co mu chodzi, bo wyraznie daje mi do zrozumienia (na rozne sposoby),ze mnie nie chce,ale coraz bardziej to po mnie \"splywa\".nie wiem, czego chce. niby niczego, a jednak sie raz na jakis dluzszy czas chce spotkac. niby sprawa naszego powrotu do siebie jest zamknieta, a ciagle wodzi mnie za nos. czy to normalne? bo ja juz sie zgubilam.czy ktos ma jakies pomysly, o co temu czlowiekowi chodzi? moze tak meskim okiem? zreszta kazde spojrzenie na te paranoje jest wskazane.ech, dobrze,ze znosze to wszystko nadspodziewanie dobrze. wiec chyba najgorsze juz za mna. ale dalej boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość polinka87pk
Tak, trzeba uszanować decyzje innych, ale dopóki sprawa jest w toku, dopki ta druga osoba nie wie jeszcze czego chce, nie powiedziała ostatniego słowa, a może nadal kocha tylko się pogubiła czy to przyzwyczajenie czy miłość, to wydaje mi się , przynajmniej w moim rozumieniu że należy walczyć, dopóki nie powie żebym mu dała spokój bo chce zacząć nowe życie z kimś innym! no ale tego sobie nie wyobrażam;( to jest dziwna sprawa niestety, sama się w tym pogubiłam bo jest myślenie, milczenie i nie wiem jak to długo potrwa;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MALA26
uszanować jego decyzję? tak, więc on nie chce być ze mna i mam to szanować a ja chce być z nim, dlaczego on tego nie szanuje. wiem, nie zmusze go do tego żeby mnie kochał ale niech chociaz swoj szacunek okaze tym ze zadzwoni zapyta co słychac, jak sie mam i czy wogóle żyje:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość polinka87pk
MALA26 Musisz mu to jasno zakomunikować, że chcesz mieć z nim jakikolwiek kontakt po tym co razem przeżyliście, albo powiedzieć mu, zapytać czy to co was łączyło to dla niego cokolwiek znaczyło kiedyś, albo nadal trochę znaczy. Im niestety tłumaczyć trzeba jak dzieciom, inaczej się nigdy nie domyślą a wynikną tylko z tego łzy i problemy:( SŁABA, głupia PŁEĆ... ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MALA26
polinka87pk on dobrze wie ze chce z nim byc...i tak nic z tego. nie chce mu nic tlumaczyc juz robilam to nie raz, odtracił to. a ja tez juz nie chce sluchac ze on nie czuje, ze on nie chce.to boli, a tylko to niestety ma do poweidzenia:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ina30
Macie rację, moj eks rowniez nie domysla sie by chociaz zapytac co sie ze mna dzieje, chociaz widzial ze jestem zalamana:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość polinka87pk
nigdy ich nie zdołamy zrozumieć, my kobiety;( , nie zmienią się choć byśmy nie wiem jak się starały... , bezduszne świnie!!;( choć zdarzają się wyjątki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kryterium 0
Mowicie tak o facetach, jakbyście nie wiedziały, że my też jesteśmy ludzmi, też mamy uczucia, i rownie cieżko jest nam sie pozbierac po miłosnym niepowodzeniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ten_zły
Widzę, że Panie włożyły sporo emocji w ostanie posty... Wierzcie mi że tak samo myślą faceci... nie da się was zrozumieć. np. cisza w domu On podchodzi i pyta... On- Coś się stało? Ona- nie On- no przecież widzę Ona- nic się nie stało On odchodzi a Ona "foch" On wraca i mówi On- okłamujesz mnie? Ona- nie On- wiec wierzę Ci że nic się nie stał (On odchodzi) Ona (foch) ... tak wiem to głupia sytuacja i głupi przykład ale zna to chyba każdy facet to był z kobietą dłużej niż tydzień. Nie da się was zrozumieć, co nie znaczy że nie warto próbować ; ) innabajka26 Twoja sytuacja przypomina mi sytuację z moim psem, który jak coś przeskrobał to zawsze przychodził i się łasił a w oczach miał poczucie winy i dopóki nie zauważyłem że coś stłuką czy rozkopał kwiatki w ogrodzie to tak się zachowywał, ale jak się zorientowałem co narozrabiał, posprzątałem i on widział że nie jestem zły to mu mijała i znów było ok .. merdał ogonem itp. Może u Ciebie jest podobnie, dręczy go poczucie winy.. a może po prostu nie dorósł emocjonalnie do "takiego" związku, syndrom "spódnicy mamusi"... Jeżeli On nie potrafi to może Ty na jednym z kolejnych spotkań wyciąg do niego rękę i powiedz... "wiesz masz racje nic z tego nie będzie, nie dorosłeś do tego żeby być z kobietą... bycie kolegą to chyba szczyt Twoich możliwości". innabajka26... wiem prosto mi mówić to wszystko bo ja siedzę za klawiaturą a nie muszę patrzeć w Jego oczy jak to mówię... To że znosisz to jak sama mówisz nad spodziewanie dobrze to świadczy że dostrzegasz swoją wartość i że możesz być szczęśliwa że na to zasługujesz.. a ból... cóż jeszcze długo będzie... ale jesteś silna i dasz sobie radę myślę że wiesz o tym MALA26 Nie wiem jaki On jest i nie wiem jaki był wasz związek, ale powiem Ci dlaczego ja nie odpisuje na smsy, dlaczego ja nie dzwonie czy nie chce się potkać. Uświadomiłyście mi to też Wy, Kobiety z tego forum, że po mojej próbie kontaktu tam jej fałszywą nadzieję, że może wrócę, że będę z nią... Ja nie wrócę, boli mnie to i z chęcią przeszedł bym z nią na formę kontaktu bardziej przyjacielską , ale wiem że to nie możliwe i dawał bym jej fałszywe nadzieję czym ranił bym Ją jeszcze bardziej. dlatego JA milczę i cierpię, ale wiem że jak się odezwę to ta cała odwaga i siła jaką ona buduje w sobie może runąć, z resztą same tak pisałyście. I masz rację nie można zmusić kogoś do bycia razem to nie ma sensu. Jeżeli jednak jesteś gotowa na kontakt z Nim i poradzisz sobie z tym że on będzie traktował Cię jak koleżankę na do widzenia poda Ci rękę i odejdzie czy to z kolegami czy z inną to daj mu to jasno do zrozumienia. Ale jeżeli ten widok będzie Cię bolał i oboje będziecie cierpieć to poczekaj jeszcze. Dla Ciebie to będzie nadzieja nie koniecznie odwzajemniona z jego strony a to będzie poleć jeszcze bardziej... polinka87pk tak masz rację trafiają się "bezduszne świnie" ale po obu stronach "barykady" widziałem związki w których faceci bawili się kobietami dając im fałszywe nadzieję, ale widziałem też Kobiety które wykorzystywały swoje "uroki" by bawić się mężczyznami i dostać to co chciały... Czasami człowiek mówi to co czuje, czasami to co inni chcą usłyszeć... gdzie kończy się serce a zaczyna rozum? czego warto słuchać i kiedy... na to nie da się odpowiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość polinka87pk
Tak , masz racje że po obu stronach są takie sytuacje! , tylko że życie jest tak głupio ułożone że ani kobieta nie zrozumie faceta, ani na odwrót;( , nie ma ideałów, chociaż każdy stara się nim zostać. Zgadzam się że kobiety potrafią być bezduszne i nie mówią dokładnie o co im chodzi i myślą że facet powinien sie domyśleć o co im chodzi, co je gryzie! to no fair:( Ale każda zraniona przez mężczyznę kobieta powie tak samo, nie myśląc o tym że też tak niektóre postępują.!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MALA26
Ten_zly sytuacja ktora opisujesz o fochach kobiety jest bardzo trafiona. wiem bo sama czesto sie tak zachowywalam, ale to bylo w poprzednim zwiazku. moj chlopak mial sie domyslac o co mi chodzi, ale mial dojsc sam do tego bez zadnej podpowiedzi.glupi a nawet smieszne ale kobiety takie sa. teraz z moim exem tak nie bylo, nie wiem czemu moze dlatego ze on zawsze naciskal na rozmowe i nauczyl mnie zeby jak cos nie gra to po prostu nalezy rozmawiac. ja nikogo nie oceniam, nie uwazam swojego exa za ostatniego lajdaka, nie czuje tego co kiedys, widocznie nie dawalam tyle ile on potrzebowal, staram sie go zrozumiec jedyne co mnie dobija to fakt, ze nie pozwolil mi sie zmienic i pokazac, że potrafie wszystko naprawić,ze na pewno dam rade i zrobie wszystko zebysmy byli razem juz zawsze. i musialam go stracic zdeby sie o tym przekonac, przekonac sie jak bardzo mi na nim zalezy.to nie jest chwilowe uczucie, wiem ze gdyby mi pozwolil bylibysmy najszczesliwsi na swiecie. tylko przy nim czuje ze moge zrobic i oddac dla Niego wszystko. jetsem tez daleka od jakiegokolwiek oceniania i oskarzania Ciebie. zrobiles jak uwazales, jak czules. tylko jedno pytanie: czy nadal Ja kochasz?? jezeli tak dlaczego sprawiles ze cierpicie oboje? jezeli nie...to nie mam pytan:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ten_zły
Nie, nie kocham jej już. Trudno to wytłumaczyć, po tylu latach bycia razem i po kilku miesiącach mieszkania pod jednym dachem, zdałem sobie sprawę, że ja też zasługuję na miłość i nie potrafiłem już dłużej znieść tego jak Ona mnie traktuje. To jak wyglądał mój związek z nią to nie jest historia na jeden wieczór, nie chce Ją obwiniać za to jaka była czy jest... ja teraz jestem innym nowym człowiekiem. Nie potrafię wyrzucić jej z serca jeżeli o to pytasz MALA26, ale już nie będę z nią... tego jestem pewien.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ten_zły
Nie, nie kocham jej już. Trudno to wytłumaczyć, po tylu latach bycia razem i po kilku miesiącach mieszkania pod jednym dachem, zdałem sobie sprawę, że ja też zasługuję na miłość i nie potrafiłem już dłużej znieść tego jak Ona mnie traktuje. To jak wyglądał mój związek z nią to nie jest historia na jeden wieczór, nie chce Ją obwiniać za to jaka była czy jest... ja teraz jestem innym nowym człowiekiem. Nie potrafię wyrzucić jej z serca jeżeli o to pytasz MALA26, ale już nie będę z nią... tego jestem pewien.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ten_zły wlasnie to mu wczoraj zakomunikowalam :) po tego typu wieczorze uznalam, ze jednak rozstanie bylo wcale nie takim zlym pomyslem skoro on sam nie bardzo wie,czego chce ode mnie, od siebie, od zycia. a ja nie moge na te pytania odpowiedziec za niego, prawda? przypuszczam, ze bylo to nasze ostatnie spotkanie i tyle. co do wyciagania reki - hmmm... to zalezy w jakim sensie. jesli ma to oznaczac wyciagniecie reki do "powrotu" to nie ma mozliwosci,zebym ja jako pierwsza to zrobila. o nie, zbyt wiele godnosci kosztowal mnie ten zwiazek, zebym jeszcze i tym razem miala ja poswiecac. jesli o zwykle "bycie kumplami" to wtedy... hmmm... nie wiem czy chce miec kumpla, ktory potrafi z dnia na dzien powiedziec, nie jestes fajna, zabieram zabawki i ide do innej piaskownicy albo po prostu wracam do domu:) dziewczynki, ja wiem, ze jest nam ciezko, wszystkie cierpmiy, ale czy to ma sens? jesli faceta nawet nie interesuje, co u was, to moze nie warto wyplakiwac sobie oczu,co? kochacie, ja tez kocham, ale wiecie co? siebie jednak kocham bardziej i nigdy wiecej juz nie pozwole mu, zeby te pewnosc we mnie zabil. a jak mu sie chce spacerow niech nabedzie psa :) ja juz nie biegam u niego na krotkiej smyczy. pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ten_zły
innabajka26 zabrzmiało wojowniczo, ale gratuluję postawy. Prawdę mówiąc czytając twojego posta miałem wrażenie, że na końcu przeczytam coś w stylu "..spalmy staniki.. czy coś w tym stylu" ; ) bardzo mnie cieszy Twoje nastawienie, i podejście do sprawy. Jeszcze raz gratuluję choć wiem, że nie było to łatwe a przed Tobą jeszcze wiele pracy nad sobą. ale oby jak jak więcej ":)" było widać u Ciebie. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W sumie to, zgodze sie z ta wypowiedzia chyba najbardziej: polinka87pk No niby wydaje się że wszyscy przeżywamy to samo, ale jednak każdy przeżywa to na swój własny sposób, indywidualnie. Każdy ma inne podejście do danej sytuacji, bo każda jest na swój sposób inna. Inny związek, inne rozstanie, powody, oraz miłość..., każdy tą miłość przeżywa inaczej!... Życie niestety nas nie pieści i nigdy nie będzie! Rozstania po wielkiej miłości są najtrudniejsze...;(;( , nie da się z tym żyć jeżeli się nadal kocha;( Druga dosc optymistyczna wypowiedzia, ktora przykula moja uwage jest: Noonnoon Nic w zasadzie chyba nie można zrobić. Nie należy też czekać. Nie ma co robić sobie złudnych nadziei, że ukochany/ukochana wróci. Nie ma co marnować czasu. Wiem, że to trudne ale życie kończy się dalej i nie kończy się na jednej osobie. Jest masa osób, które was mogą pokochać a wy je. Skoro dana osoba odeszła to znaczy, że tak naprawdę nigdy nie kochała tak mocno jak wy. Zrozumcie to. Jakby kochała to by nie odeszła i próbowała coś robić żeby ratować związek. I mówię to ja, osoba, która została opuszczona przez kogoś po 3 latach związku minęły już 2 miesiące od rozstania i mimo, że nadal kocham to czuję, że żyję dalej i będzie na pewno lepiej w przyszłości Pozdrawiam Jednak, jesli chodzi o moje podejscie do sprawy, to do owej wypowiedzi, moglbym przytoczyc dowcip ,,co widzi optymista na cmentarzu? Same Plusy!\" a odpowiedzia na to bedzie wczesniej, przytoczona przezemnie wypowiedz ,,polinka87pk\". Wiesz u mnie minelo 5 miesiecy po rozstaniu i 3,5 letnim zwiazku a ja nadal Kocham swoja EX oraz nie moge poprostu nie moge sie zwiazac z kims innym, sam w to nie wierze juz co sie zemna dzieje. Ale jednak dzieki za dosc pesymistyczne slowa otuchy w postaci ,,wylanego na glowe wiadra zimnej wody\". innabajka26 Wiesz, dobrze postapilas zrywajac z nim kontak, tak mi sie wydaje, prawda jest taka, ze nie mozna utrzymywac kontaktow ze swoimi bylymi jesli nadal sie ich Kocha, czy to z jednej czy z drugiej strony, jak to napisal ,,Ten zly\", ze robi sie wtedy zludne nadzieje. A co do osoby Twojego bylego, to moim meskim okiem, on poprostu, tez sie boi, iz nie znajdze sobie osoby, ktorej to on i ona nie beda sobie tak oddani, ani przywiazani jak Wy do siebie i nie jest do konca pewien swojej decyzji, wiec chce Ciebie trzymac jako w cudzyslowiu oczywiscie ,,kolo ratunkowe\", zaznaczam, ze nie wiem do konca jaka jest wasza sytuacja ale wydaje mi sie, ze tak wlasnie jest. Mam kolege ktory od 2 lat po rozstaniu, jezdzi do swojej bylej, spotyka sie z nia, rozmawiaja, z 2 razy to chyba nawet sie kochali, jest na prawie kazde jej zawolanie. Podczas gdy on juz jest od roku w innym zwiazku, mieszka, ze swoja terazniejsza partnerka a ciagle Kocha swoja stara Milosc i gdyby ona kiwnela palcem on obrosniety w piorka i skrzydla do niej poleci zostawiajac wszystko za soba. Acha dodam, ze ta jego stara Milosc tez jest w zwiazku z innym a mojego przyjaciela wlasnie trzyma jako owo ,,kolo ratunkowe\"... Co do wypowiedzi o nieczułych facetach, to jak to juz wczesniej zostalo napisane - dziala to w obie strony... Pozdrawiam, ja nadal snie i marze o pozytywnym zakonczeniu mojej historii...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość polinka87pk
tak , nikt z tego forum nie zna każdej sytuacji indywidualnie i nie wie osobiście o uczuciach jakimi się darzy tą drugą osobę! osobiście jestem załamana bo odkąd jestem w związku, czyli od prawie 6 lat to mieliśmy wzloty i upadki ale zawsze z tego wychodziliśmy obronną ręką, a teraz facet nagle mi mówi że nie wie czy kocha, czy jest gotowy na związek! jak może powiedzieć że nie wie czy jest gotowy na związek jak był w szczęśliwym związku przez 6 lat:( nie napierałam na niego zbytnio o małżeństwo, o dziecko, bo mi też się za bardzo nie spieszy, no ale po takim długim stażu należy trochę myśleć o przyszłym życiu!!;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MALA26
nie znamy dokładnie swoich sytuacji, każda jest inna ale dobrze posłuchac opinii i rad innych osob. Ten_zly to co pisales dalo mi dużo do myslenia i zrozumialam kilka spraw dzieki Tobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaika3
Ten Zły Wiesz tak cztam Twoje posty i powoli tracę nadzieję że mogę odzyskać moje Kochanie... My byliśmy tylko rok ale to On kochał tak naprawde przez 5 lat... A ja... Dopiero Go Kocham od 3 miesięcy...:(. Smutne ale prawdziwe... On kochał a ja byłam obojętna...:(. Teraz ja kocham a On jest obojętny... Wiem że Go bardzo raniłam tak jak Ciebie Twoja EX jednak On coś nadal do mnie czuje i to trzyma mnie przy nadzieji... Mamy się spotkać w następny weekend i sobie wszytko wytłumaczyć ( mie chciał ze mną rozmawiać przez miesiąc ) jednak bardzo się boję tego spotkania... Bo On nie jest na NIE ( jak był przez 2 miesiące ), ale nie jest na TAK...:(. Dlaczego dopiero docenia się kogoś jak się Go straci.... Całkowity bezsęs życia...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ina30
wiecie co ja mysle? My kobietki wiemy ze faceci sa od nas inni, ze to calkowicie inne natury, tak tez jest z panami tez wiedza a jednak, my kobietki chcemy zeby panowie zachowywali sie jak my a panowie chca zeby panie zachowywaly sie jak oni, a tak sie nie da, trzeba pozwolic kobitkom zyc zgodnie z ich naturą a Panom zw zgodzie z ich naturą. trzeba się pogodzic z tym ze panowie sa mniej uczuciowi, no moze zle powiedzialam , mniej wylewni , mniej spostrzegawczy dlatego np. nie prawia komplementow, nie dostrzegaja nowej sukienki itp , a nie dlatego ze jestesmy im obojetne czy nie zwracaja na nas uwagi... panowie nie maja w swej naturze zwyczaju poswiecac swych zainteresowan na rzecz Nas Kobiet, a my? my oczywiscie ze potrafimy zrezygnowac z "czegos tam" na rzecz ukochanego meżczyzny ...takie nas Bog stworzył....Gdybysmy byli dla siebie bardziej tolerancyjni to moze nie bylo by tych przykrych sytuacji, niezrozumienia, fochow itp...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ina30
jeszcze jedno spostrzezenie.... prawie w kazdy przypadku facet nie wie czy kocha , nie wie czy mu zalezy, nie wie czy chce byc w tym zwiazku....nie wie? hym, moze wie tylko boi sie powiedziec prawde, latwiej jest odejsc, a nam jest trudno zniesc jego decyzje , bo tak na prawde sami nam zostawiaja zludne nadzieje mowiac "nie wiem"- czyli mysle sobie: nie wie, ale moze jak troche poteskni to sie dowie:) i oczywiscie nie dopuszczam mysli , ze dojdzie do wnioskow iz jest pewien ze NIE CHCE...wiec czekam i czekam a czas dziala niestety jedynie na niekorzysc(moja)... przychodzi mi tez do glowy , ze mowiac "nie wiem" chcial powiedziec "jestem pewien ze nie chce" tylko bal sie reakcji, z pewnoscia bylaby bardziej chisteryczna niz w tym pierwszym przypadku a tego faceci nie znosza, wiec zostawiaja kobiety w takim zawieszeniu, majac nadzieje ze sie juz nigdy nie odezwą :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ina30
TEN ZŁY dobrze ze tu jestes:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ina30
backforgood Tak to prawda, kazda historia jest inna ale wszystkie mają to samo zakonczenie, tragiczny koniec, dla kazdego z nas , wszyscy cierpimy... rozwine ta wypowiedz innym razem bo jest juz pozno.... powiem na koniec ze juz nie jest tak tragicznie jak przez pierwsze dwa tyg, gdy nie moglam funkcjonowac,nie jadlam wymiotowalam i nie spalam wcale, a teraz prosze druga godzina i odpada:) hehehe pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo się cieszę, że spora część z nas jednak jest wstanie uwieżyć, że życie na naszych \"ex\" się niekończy :) Mnie również bylo ciężko w to uwierzyć jeszcze miesiąc temu, ale z każdym dniem jest coraz lepiej i coraz częściej się uśmiecham ( sama do siebie). Nie wiem tylko czy to wszystko co sobie wypracowałam, w najbliższą sobotę się nie zawali bo mamy się z moim \"ex\" spotkać w celu przekazania sobie rzeczy pozostawionych u siebie... On zadzwonił z tą nowiną. Okropnie się boję tego spotkania, z jednej strony nie mam ochoty go oglądać, bo cały czas mam w uszach dźwięk jego ostatnich słów, a z drugiej wiem że do tego spotkania musi kiedyś dojść i może lepiej żeby doszlo wcześniej niż później... Mam nadzieję, że znajdę w sobie siłę, żeby to przetrwać... Pozdrawiam was cieplutko!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wwwwwwwwwwwww
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wwwwwwwwwwwww
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×