Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Przygnebiony

Jak odzyskać straconą miłość??

Polecane posty

Gość WiatrakBytom
Niezłe porównanie z tym batonikiem. Moja powiedziała 8 mies. temu , że jej batonik przeterminuje się za rok: postawiła mi deadline'a - "deklaracja" albo pożegnanie. Teraz widzę, że było to zagranie dość brutalne. Czy ktoś spotkał się z podobnym postępowaniem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ŻABA1982 Żabko u mnie też jest dół. Do tej pory nie potrafię wejść na gg, odwiedzić naszej-klasy albo przejrzeć fotobloga, którego kiedyś prowadziliśmy. Do tej pory jadąc przez miasto podświadomie rozglądam się za każdą blondynka, która jest podobnie ubrana i ma podobną figurę do Niej. Nie wiem po co, bo po jaka cholerę mam Ją oglądać, skoro wyzbywam się Jej z pamięci. Nie myśl o tym, co On mówi, nie analizuj Jego słów po sto razy, bo to niczemu nie służy, a tylko zaprząta Twoją głowę. Oni też mają ciężki orzech do zgryzienia i też nie panują nad słowami. Nie pamiętają albo nie chcą pamiętać. Nie tłumacza albo nie chcą tłumaczyć. A co do nieznajomego-przyjaciela... możesz poczuć chemie, możesz poczuć bratnią duszę, pewną więź, ale o przyjaźni mówić nie można. Przyjaźń kształtuje się przez lata, o ta prawdziwą naprawdę trudno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ina30
witam wszystkich, jestem w podobnej sytuacji, to staraszne nie moge sobie z tym wszystkimporadzic, chce odzyskac miłość ukochanego bo nie potrafie bez niego zyc. To co sie ze mna dzieje ...eh tego sie nie da opisac...eh rozpisze sie pozniej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ina30
z trudnoscia mi przychodzi piasnie ze wzgledu na to jak mnie traktujesz, nie latwo jest mi prosic ale prosze zebys pomogl mi przejsc przez to wszystko.... nie daje sobie rady sama. odeszlam chociaz tego nie chcialam,zgodzilam sie na ten" koszmarny koniec" by twoim zdaniem uniknac "koszmaru bez konca"a tym czasem ten koszmar trwa. chcialam stworzyc nowe relacje by bylo mniej drastycznie , by mniej bolalo. robie z siebie desperatke, a raczej w twoich oczach nia jestem a nawet psychopatka, ale tak naprawde nie jest, ja staram sie uszanowac to co nas laczylo i nie odchodzic w zlosci bo w sumie za co moge miec zlos, nie da sie nikogo zmusic do kochania, nawet desperatka nic nie poradzi, a ty nie porafisz uszanowac tego czego ja potrzebuje, traktjesz mnie jak smiecia, ktorego raz na zasze sie wyrzuca, nie myslac o tym jaki kiedys byl potrzebny, czy zawsze bylam tobie az taka obojetna, czy bylam tylko wypelnieniem pustki po nieudanym zwiazku, czy nie zasluguje na twoja przyjazn ze wzgledu na to co nas laczylo?czy za wszelka cene chcesz mnie skrzywdzic? musze niestety powiedziec prawde , byc moze juz nigdy sie nie odezwiesz ale t bedzie swiadczylo tylko o twojej slabosci i tchurzostwie. Zaluje ze odeszlam tak latwo, zaluje ze nie walczylam a teraz cierpie tak bardzo jak nigdy, nie wiem czym sobie zasluzylam na to?nie sypiam nie jem nie moge normalnie funkcjonowac ani w domu ani w pracy, rycze jak dziecko, wymiotuje i jest mi slabo. jezeli udaje mi sie zasnac to budze sie ze strachem i jeszcze wiekszym bolem na mokrej od lez poduszce, zastanawiam sie czy nie bede musiala isc do lekarza, bo zyc mi sie nie che, bo nie chce zyc jezeli to zycie ma byc zyciem bez ciebie, wszystko stracilo dla mnie sens, mysl o tobie nie daje mi nigdy spokoju...jestes obecny w kazdej minucie, sekundzie...by nie myśleć zaczytuje się w poradnikach , to nie jest normalne…. Nie potrafie sie poddac, nie potrafie nie walczyc... a ty? ty nawet nie zainteresujesz sie jak sie czuje, czy daje sobie rade a ja by tobie nie robic problemow udaje ze jest dobrze, i oczekuje ze okazesz mi sympatie ze docenisz to co ci dalam... ty ktory przeszedles przez taki sam koszmar pozwalasz zeby ktos inny cierpial przez ciebie Ty odetchnąłeś z ulga a ja zostalam z tym calym bolem sama bo nie chcesz mi nawet pomoc utrzymując ze mna zwykle kontakty miedzy ludzkie. Musze się napraszac, narzucac prosić o spotkanie, zwykle spotkanie które jest dla mnie bardzo wazne bo chce się przekonac ze jednak bylam dla ciebie „kims wyjatkowym” ale to ty powinienes mi to sam okazac , tak się nie postepuje. Nie wierze ze tak po prostu nie chcesz mnie znac i już… mam wrazenie ze uciekasz od uczuc , bronisz się za wszelka cene przed uczuciami, bo tak naprawde nie jestes pewien czy cos czujesz ale tak ci lepiej dlatego boisz się jakichkolwiek kontaktow bo boisz się przekonac ze jednak czujesz…. Ja niestety się nie poddam, tak jak ty nie potrafisz zrezygnowac ze swoich pasji tak ja nie potrafie zrezygnowac z ciebie, nie potrafie przestac kochac na twoje zadanie, ja nie wiem co mam ze soba zrobic, jak dlugo jeszcze tak dam rade…jak dlugo mój organizm to pociągnie, jestem strzepkiem nerwow, nie mogę znaleźć sobie miejsca , nie skupiam się na niczym nawet jak pisze jak ide jak jade samochodem, eh nie umiem nawet samochodu prowadzic. Dzisiaj bylam na pasowaniu u Kuby i nie potrafiłam nawet się uśmiechnąć do dziecka , które recytowalo wierszyk … to wszystko przez to ze zamiast walczyc z kryzysem wolales uciec, zamiast ze mna rozmawiac wolales milczec albo radzic się innych, a to wszystko moim kosztem. Dlaczego nie pomyślałeś o mnie gdy podejmowałeś ta decyzje?wiedziales przeciez jak to boli….wiesz jak bardzo mi zalezy na tobie …tak bardzo cie potrzebuje, zostalam sam w tak tragicznym stanie w najgorszym momencie zycia, wlasnie gdy potrzebowałam ciebie, gdy potrzebowałam twojego wsparcia. To nie SA wyrzuty to jest błaganie , bys wrócił ja nie potrafie zyc bez ciebie!!!!!!! Błaganie kobiety która kocha, nie która się poniza, czytam wlasnie smski od ciebie , takie z sprzed miesiąca , piszesz o tym ze kochasz , ze się martwisz itp., tak ladnie mnie nazywasz, dajesz mi odczuc ze ci zalezy na mnie, i w glowie mi się niemiesci ze po dwoch tygodniach raptem nic nie czujesz….nie wierze w to, nie chce w to uwierzyc, bo tak się nie da…. eh to moj list doi faceta, ktorego kocham, ktorego chce odzyskac, on oddaje wszystko co teraz czuje dlatego wam go przedstawiam ale nie zamierzam mu go wyslac....to by bylo samobojstwo:( nie wiem co mam ze soba zrobc, jak go odzyskac....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ina30
z trudnoscia mi przychodzi piasnie ze wzgledu na to jak mnie traktujesz, nie latwo jest mi prosic ale prosze zebys pomogl mi przejsc przez to wszystko.... nie daje sobie rady sama. odeszlam chociaz tego nie chcialam,zgodzilam sie na ten" koszmarny koniec" by twoim zdaniem uniknac "koszmaru bez konca"a tym czasem ten koszmar trwa. chcialam stworzyc nowe relacje by bylo mniej drastycznie , by mniej bolalo. robie z siebie desperatke, a raczej w twoich oczach nia jestem a nawet psychopatka, ale tak naprawde nie jest, ja staram sie uszanowac to co nas laczylo i nie odchodzic w zlosci bo w sumie za co moge miec zlos, nie da sie nikogo zmusic do kochania, nawet desperatka nic nie poradzi, a ty nie porafisz uszanowac tego czego ja potrzebuje, traktjesz mnie jak smiecia, ktorego raz na zasze sie wyrzuca, nie myslac o tym jaki kiedys byl potrzebny, czy zawsze bylam tobie az taka obojetna, czy bylam tylko wypelnieniem pustki po nieudanym zwiazku, czy nie zasluguje na twoja przyjazn ze wzgledu na to co nas laczylo?czy za wszelka cene chcesz mnie skrzywdzic? musze niestety powiedziec prawde , byc moze juz nigdy sie nie odezwiesz ale t bedzie swiadczylo tylko o twojej slabosci i tchurzostwie. Zaluje ze odeszlam tak latwo, zaluje ze nie walczylam a teraz cierpie tak bardzo jak nigdy, nie wiem czym sobie zasluzylam na to?nie sypiam nie jem nie moge normalnie funkcjonowac ani w domu ani w pracy, rycze jak dziecko, wymiotuje i jest mi slabo. jezeli udaje mi sie zasnac to budze sie ze strachem i jeszcze wiekszym bolem na mokrej od lez poduszce, zastanawiam sie czy nie bede musiala isc do lekarza, bo zyc mi sie nie che, bo nie chce zyc jezeli to zycie ma byc zyciem bez ciebie, wszystko stracilo dla mnie sens, mysl o tobie nie daje mi nigdy spokoju...jestes obecny w kazdej minucie, sekundzie...by nie myśleć zaczytuje się w poradnikach , to nie jest normalne…. Nie potrafie sie poddac, nie potrafie nie walczyc... a ty? ty nawet nie zainteresujesz sie jak sie czuje, czy daje sobie rade a ja by tobie nie robic problemow udaje ze jest dobrze, i oczekuje ze okazesz mi sympatie ze docenisz to co ci dalam... ty ktory przeszedles przez taki sam koszmar pozwalasz zeby ktos inny cierpial przez ciebie Ty odetchnąłeś z ulga a ja zostalam z tym calym bolem sama bo nie chcesz mi nawet pomoc utrzymując ze mna zwykle kontakty miedzy ludzkie. Musze się napraszac, narzucac prosić o spotkanie, zwykle spotkanie które jest dla mnie bardzo wazne bo chce się przekonac ze jednak bylam dla ciebie „kims wyjatkowym” ale to ty powinienes mi to sam okazac , tak się nie postepuje. Nie wierze ze tak po prostu nie chcesz mnie znac i już… mam wrazenie ze uciekasz od uczuc , bronisz się za wszelka cene przed uczuciami, bo tak naprawde nie jestes pewien czy cos czujesz ale tak ci lepiej dlatego boisz się jakichkolwiek kontaktow bo boisz się przekonac ze jednak czujesz…. Ja niestety się nie poddam, tak jak ty nie potrafisz zrezygnowac ze swoich pasji tak ja nie potrafie zrezygnowac z ciebie, nie potrafie przestac kochac na twoje zadanie, ja nie wiem co mam ze soba zrobic, jak dlugo jeszcze tak dam rade…jak dlugo mój organizm to pociągnie, jestem strzepkiem nerwow, nie mogę znaleźć sobie miejsca , nie skupiam się na niczym nawet jak pisze jak ide jak jade samochodem, eh nie umiem nawet samochodu prowadzic. Dzisiaj bylam na pasowaniu u Kuby i nie potrafiłam nawet się uśmiechnąć do dziecka , które recytowalo wierszyk … to wszystko przez to ze zamiast walczyc z kryzysem wolales uciec, zamiast ze mna rozmawiac wolales milczec albo radzic się innych, a to wszystko moim kosztem. Dlaczego nie pomyślałeś o mnie gdy podejmowałeś ta decyzje?wiedziales przeciez jak to boli….wiesz jak bardzo mi zalezy na tobie …tak bardzo cie potrzebuje, zostalam sam w tak tragicznym stanie w najgorszym momencie zycia, wlasnie gdy potrzebowałam ciebie, gdy potrzebowałam twojego wsparcia. To nie SA wyrzuty to jest błaganie , bys wrócił ja nie potrafie zyc bez ciebie!!!!!!! Błaganie kobiety która kocha, nie która się poniza, czytam wlasnie smski od ciebie , takie z sprzed miesiąca , piszesz o tym ze kochasz , ze się martwisz itp., tak ladnie mnie nazywasz, dajesz mi odczuc ze ci zalezy na mnie, i w glowie mi się niemiesci ze po dwoch tygodniach raptem nic nie czujesz….nie wierze w to, nie chce w to uwierzyc, bo tak się nie da….

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ina30
z trudnoscia mi przychodzi piasnie ze wzgledu na to jak mnie traktujesz, nie latwo jest mi prosic ale prosze zebys pomogl mi przejsc przez to wszystko.... nie daje sobie rady sama. odeszlam chociaz tego nie chcialam,zgodzilam sie na ten" koszmarny koniec" by twoim zdaniem uniknac "koszmaru bez konca"a tym czasem ten koszmar trwa. chcialam stworzyc nowe relacje by bylo mniej drastycznie , by mniej bolalo. robie z siebie desperatke, a raczej w twoich oczach nia jestem a nawet psychopatka, ale tak naprawde nie jest, ja staram sie uszanowac to co nas laczylo i nie odchodzic w zlosci bo w sumie za co moge miec zlos, nie da sie nikogo zmusic do kochania, nawet desperatka nic nie poradzi, a ty nie porafisz uszanowac tego czego ja potrzebuje, traktjesz mnie jak smiecia, ktorego raz na zasze sie wyrzuca, nie myslac o tym jaki kiedys byl potrzebny, czy zawsze bylam tobie az taka obojetna, czy bylam tylko wypelnieniem pustki po nieudanym zwiazku, czy nie zasluguje na twoja przyjazn ze wzgledu na to co nas laczylo?czy za wszelka cene chcesz mnie skrzywdzic? musze niestety powiedziec prawde , byc moze juz nigdy sie nie odezwiesz ale t bedzie swiadczylo tylko o twojej slabosci i tchurzostwie. Zaluje ze odeszlam tak latwo, zaluje ze nie walczylam a teraz cierpie tak bardzo jak nigdy, nie wiem czym sobie zasluzylam na to?nie sypiam nie jem nie moge normalnie funkcjonowac ani w domu ani w pracy, rycze jak dziecko, wymiotuje i jest mi slabo. jezeli udaje mi sie zasnac to budze sie ze strachem i jeszcze wiekszym bolem na mokrej od lez poduszce, zastanawiam sie czy nie bede musiala isc do lekarza, bo zyc mi sie nie che, bo nie chce zyc jezeli to zycie ma byc zyciem bez ciebie, wszystko stracilo dla mnie sens, mysl o tobie nie daje mi nigdy spokoju...jestes obecny w kazdej minucie, sekundzie...by nie myśleć zaczytuje się w poradnikach , to nie jest normalne…. Nie potrafie sie poddac, nie potrafie nie walczyc... a ty? ty nawet nie zainteresujesz sie jak sie czuje, czy daje sobie rade a ja by tobie nie robic problemow udaje ze jest dobrze, i oczekuje ze okazesz mi sympatie ze docenisz to co ci dalam... ty ktory przeszedles przez taki sam koszmar pozwalasz zeby ktos inny cierpial przez ciebie Ty odetchnąłeś z ulga a ja zostalam z tym calym bolem sama bo nie chcesz mi nawet pomoc utrzymując ze mna zwykle kontakty miedzy ludzkie. Musze się napraszac, narzucac prosić o spotkanie, zwykle spotkanie które jest dla mnie bardzo wazne bo chce się przekonac ze jednak bylam dla ciebie „kims wyjatkowym” ale to ty powinienes mi to sam okazac , tak się nie postepuje. Nie wierze ze tak po prostu nie chcesz mnie znac i już… mam wrazenie ze uciekasz od uczuc , bronisz się za wszelka cene przed uczuciami, bo tak naprawde nie jestes pewien czy cos czujesz ale tak ci lepiej dlatego boisz się jakichkolwiek kontaktow bo boisz się przekonac ze jednak czujesz…. Ja niestety się nie poddam, tak jak ty nie potrafisz zrezygnowac ze swoich pasji tak ja nie potrafie zrezygnowac z ciebie, nie potrafie przestac kochac na twoje zadanie, ja nie wiem co mam ze soba zrobic, jak dlugo jeszcze tak dam rade…jak dlugo mój organizm to pociągnie, jestem strzepkiem nerwow, nie mogę znaleźć sobie miejsca , nie skupiam się na niczym nawet jak pisze jak ide jak jade samochodem, eh nie umiem nawet samochodu prowadzic. Dzisiaj bylam na pasowaniu u Kuby i nie potrafiłam nawet się uśmiechnąć do dziecka , które recytowalo wierszyk … to wszystko przez to ze zamiast walczyc z kryzysem wolales uciec, zamiast ze mna rozmawiac wolales milczec albo radzic się innych, a to wszystko moim kosztem. Dlaczego nie pomyślałeś o mnie gdy podejmowałeś ta decyzje?wiedziales przeciez jak to boli….wiesz jak bardzo mi zalezy na tobie …tak bardzo cie potrzebuje, zostalam sam w tak tragicznym stanie w najgorszym momencie zycia, wlasnie gdy potrzebowałam ciebie, gdy potrzebowałam twojego wsparcia. To nie SA wyrzuty to jest błaganie , bys wrócił ja nie potrafie zyc bez ciebie!!!!!!! Błaganie kobiety która kocha, nie która się poniza, czytam wlasnie smski od ciebie , takie z sprzed miesiąca , piszesz o tym ze kochasz , ze się martwisz itp., tak ladnie mnie nazywasz, dajesz mi odczuc ze ci zalezy na mnie, i w glowie mi się niemiesci ze po dwoch tygodniach raptem nic nie czujesz….nie wierze w to, nie chce w to uwierzyc, bo tak się nie da….

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
LISTONOSZ Wiem jak to jest rozglądać się wszędzie i szukać tej drugiej osoby. Ja ciągle mam nadzieje, że idąc do pracy spotkam Go gdy będzie jechał, że wrócę do domu a pod blokiem będzie stał Jego samochód. Ciągle mam tą ch***rną nadzieję. Chociaż On milczy nie daje znaku życia a mi Go tak strasznie brakuje. Znam to uczucie wszędzie Go szukam a później się zastanawiam - po co? Po to żeby znowu zadać sobie ból, żeby Go zobaczyć i cierpieć jeszcze bardziej. Powiedział, że Jego też to strasznie boli gdyby tak było to teraz jest obok mnie. A nie gdzieś daleko, nieobecny i niedostępny. Wiem, że nie powinnam rozpamiętywać Jego słów, bo kolejna ich analiza nic nie zmieni. Kolejne moje wyznanie jak bardzo Go kocham i że jest dla mnie najważniejszy też nie. Maltretuje samą siebie. Ja usunęłam Go z gg żeby nie pisać innego wyjścia nie było. Wykasowałam jego numer tel. ale co z tego skoro znam go na pamięć. Przez tyle lat go nie pamiętałam ale teraz go znam. Już nie mam Go w znajomych na nk chociaż ten zabieg i tak nic nie zmienił i tak zawsze mogę zobaczyć co u Niego. I czytać ten ch***rny wierszyk od niej o tej wielkiej przyjaźni jaka ich łączy. Po 3 miesiącach znajomości. Po tym jak mi powiedział, że ma przyjaciółkę wszystko się zawaliło. Nigdy nie podejrzewałabym Go o to, że może rozmawiać z obcą kobietą o swoich uczuciach, będąc ze mną. Czasem mam ochotę Mu to wszystko wykrzyczeć - teraz mam taką ochotę - że to co zrobił jest okrutne i nieludzkie, że tak się nie traktuje kochanej osoby. Wiem, że nie powinnam tego wszystkiego rozpamiętywać ale to nie jest takie proste, nie da się zapomnieć o tym wszystkim :( Wiem, że sama sobie robię krzywdę ale nie umie zapomnieć ani o Nim, ani o tym co zrobił. Koleżanka wczoraj mi powiedziała, że On już nie wróci. Mój rozum też tak myśli ale serce nie dopuszcza tego do siebie. Tylko pompuje dalej tą miłość do Niego razem z tą goryczą. INNABAJKA26 Gorzej jak facet po rozstaniu stojąc pomiędzy tymi drzwiami w tych drugich ma już kogoś innego może nieznanego ale nowego, ciekawszego, interesującego. Może Twój przyjaciel miał rację, że Ci ex którzy się odzywają utrzymują jakikolwiek kontakt chcą sobie w taki sposób zostawić jakąś furtkę, tak na wszelki wypadek. A co z tymi, którzy się nie odzywają. Czy w takim wypadku jest możliwy powrót. Podziwiam Cię, że potrafiłaś tak sobie powiedzieć - zrywam kontakt. Trzymam kciuki za realizację tego postanowienia. Ja już mówiłam sobie tak kilkanaście razy a i tak nie potrafię przestać się odzywać. Chociaż tym razem staram się wytrwać w tym postanowieniu. Ja też czekam na Jego krok ale jakoś nie sądzę żeby Go wykonał :( Już Mu mówiłam tyle razy, że wystarczy mi mały znak, że mogę wrócić a ja już się postaram to wszystko poskładać. Potrzebuje tylko trochę dobrej woli z Jego strony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zabko nie podziwiaj mnie za takie postanowienie. samo powiedzenie sobie - zrywam kontakt nic nie zmienia. trzeba jeszcze wprowadzic to w zycie. a z tym, jak znam siebie, bedzie znacznie gorzej. ale i tak robie male kroczki - nie odezwalam sie od niedzieli :) on tez nie, ale wlasnie o to go prosilam. mi znajomi nie mowia - nie wroci. moi mowia,lepiej dla ciebie, zeby nie wracal.i ja to wiem, rozum mi mowi, lepiej, zeby to sie skonczylo.poplacze i jakos pewnie wroce do zycia. a serce... ono mowi cos calkiem innego - walcz! nie pozwol odejsc komus, kto jest dla ciebie wazny. i tak sobie to wszystko tlumacze. czasami pomaga, czasami nie.czesciej nie. co do drzwi, w ktorych stoi juz ktos inny. chcialabym powiedziec,ze te drzwi nie sa mimo wszystko zamkniete. to wlasnie powiedzialabym sobie. ale czy ja wiem... nie wiem czy tak naprawde jest sens podsycac w sobie te nadzieje. ja powiedzialam mojemu, ze kiedy bede na to gotowa na pewno sie odezwe, ale teraz nie chce miec z nim kontaktu. nie chce udzielac ci porad, nie jestem autorytetem w tej kwestii, ale sadze, ze sama sobie powinnas odpowiedziec na bardzo proste pytanie: co jest dla ciebie najlepsze? nie dla niego, nie dla was, tym razem dla ciebie. czy placz cos ci daje? czy pokchal cie, kiedy bylas placzliwa? i w koncu: czy to ci pomaga? czy latwiej ci zapomniec, zyc? wiem, latwo sie mowi, uwierz, wiem to bardzo dobrze. taka decyzja o zerwaniu kontaktow boli jak jasna ch**era. przeciez na sama mysl o tym, ze nie bede wiedziec, co dzieje sie u niego.ale tak bedzie lepiej, w dluzszej perspektywie. tesknie bardzo, ale utrzymujac z nim jakikolwiek kontakt, nie daje sobie szansy na zapomnienie czy zlagodzenie bolu. gdyby cokolwiek sie dzialo, gdzies tam wczesniej podalam swojego maila, pisz smialo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli chodzi o mnie to ja chwilowo mam tyle lepiej,że mój ex jest w innym mieście niż ja i jak narazie nie natkną się na niego,a może być też tak,że On wróci do ....a mnie już w nim nie będzie!!!Cieszę się,że mój wyjazd zbliża się wielkimi krokami,bo będąc w Polsce wszystko by mi go przypominało a takto będę miała wszystko inne.Cóż będę musiała budować całe moje życie na nowo,ale napewno dam radę ;) INNABAJKA26 Jestem pełna dla Ciebie podziwu,że podjęłaś taką decyzję,ale tak naprawdę dopóki będziemy oglądać się za siebie nie rozpoczniemy nowego życia... Będę trzymała za Ciebie kciuki i życzę Ci dużo wytrwałości :) Napisałaś;\"nie podziwiaj mnie za takie postanowienie\"a właśnie takie postanowienie jest już dużym krokiem do przodu w przyszłość... :) Pozdrawiam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam,... Jeśli mogę napisze też coś o sobie, podzielę się z Wami tym co czuje i proszę o szczere rady jak i pomoc, oraz jak Wy to wszystko widzicie? Nie wiem jak i co mam napisać, nie jestem wylewny, nie potrafię wyrażać uczuć, lubię tylko jasne i klarowne sytuację, jestem osobą poważną, ale lubię się śmiać, akceptuje też gdy inni zemnie się śmieją, tylko może bez przesady... A więc na początek, mam 24 lata, studiuję Administracje (zaocznie), na co dzień handluje autami, z tego właśnie żyję, oraz są też one moją pasja która ,,chyba” nas podzieliła. Ona dziś ma 22 lata, poznaliśmy się 4,5 roku temu, przez jej kuzyna a mojego kolegę, wtedy tak o tym nie myślałem, ale dziś wiem, iż była to Miłość od pierwszego wejrzenia, spędziliśmy ze sobą 3,5 roku, nie wiem sam jak mam o tym pisać ale chcę, się po prostu WYGADAĆ.... Nasz związek opierał się na bardzo silnych fundamentach, przynajmniej wtedy tak myślałem i mimo różnych kłótni i sprzeczek wciąż byliśmy razem. Może zagłebie się bardziej w temat mojego zainteresowania aby wszystko zobrazować. Ogólnie i krótko mówiąc, moją pasją są sportowe samochody oraz auta po tuningu, jak i wyścigi samochodowe, po ulicach miast i poza nimi, oczywiście w nocy i zachowując maximum bezpieczeństwa, prosiłbym abyście mnie nie szufladkowali z powodu tego co jest moją pasją, bo nie raz się z tym spotkałem, od 5 lat się ścigam, należę do jednej z takich właśnie paczek w Polsce a od 2 lat praktycznie zajmuję się organizacją takich imprez, jak i imprez motoryzacyjnych oraz harytatywnych bo takie też mi i moim znajomym udało się organizować, zaznaczam, iż nigdy nikomu na takich imprezach nic się nie stało. Wracając do tematu to właśnie jej po półtora roku bycia razem zaczeło wyraźnie przeszkadzać, owszem wcześniej także zdarzały się nam sprzeczki a nawet kłótnie ale zawsze jakoś wychodziliśmy z tego bez szwanku i to tylko dzięki jej osobie, gdyż miała naprawdę dużo cierpliwości do mnie (nie jestem osobą którą życie rozpieszczało, mam/miałem swoje odbicia), naprawdę bardzo mi w życiu pomogła, wyciągneła mnie z nie jednego bagna, jej pogodna i zawsze uśmiechnięta buzia napędzała każdy mój kolejny dzień. Pierwszy kryzys, przyszedł kiedy trafiła po 3 miesiącach spotykania się zemną, do szpitala z powodu torbieli na jajnikach, miała zabieg lataroskopowy czy jakoś tak, to nie moja dziedzina, chodzi mi o to, iż wtedy tak bardzo się o nią martwiłem i tyle czasu z nią spędzałem, że wjeżdżjąc na teren szpitala to ochrona już odemnie opłat nie pobierała tyle razy dziennie tam bywałem, byłem przy niej kiedy zabierali ją na zabieg i kiedy z sali po zabiegu ją wywozili. Tak bardzo szybko ją Pokochałem, że nawet zaczołem się zastanawiać czy jeśli by nie mogła mięć dzieci czy dalej z nią bym był? Tak byłbym bez względu na wszystko. Po roku bycia razem, szalenie zakochani w sobie, miałem bardzo poważny wypadek samochodowy, wracając wieczorem jesienią z pracy, pijany taksówkarz zjechał na mój pas i doszło do czołowego zderzenia. Po tym jak się zobaczyłem..., wyglądałem strasznie miałem zmasakrowaną twarz, powybijane i połamane zęby, nie chciałem aby tak piękna dziewczyna\\kobieta z kimś takim się spotykała, postanowiłem ją zostawić, wyganiałem gdy do mnie do szpitala przychodziła itp. Ona się nie poddawała, zwierzała się moim rodzicom, ciągle do mnie przychodziła, nie chciała mnie opuścić, więc tylko dzięki niej nasz związek twrał dalej. Jednak, mi podczas leczenia (które to ogólnie rok trwało, wstawili mi implanty zębów, rany się pogoiły i znów miałem piękny uśmiech i byłem przystojniakiem hehe), pół roku od wypadku zaczeło mi odbijać, naprawdę miła zemną ciężko, liczyli się tylko koledzy i moje Zmienne nastroje, strasznie irytowała mnie długość leczenia – zostawiła mnie, byłem zdruzgotany, jednak, aby jej zrobić na złość, od razu po rozstaniu w przeciągu kilku dni poznałem inną i zaczołem się z nią spotykać, trwało to przez około 2 miesiące. Odezwała się do mnie, wszystko momentalnie wróciło, mimo że nigdy nie odeszło to wróciło 3 a może aż 100-krotnie bardziej nasilone. Zostawiłem osobę z którą to wówczas się spotykałem z czym aż do dziś się źle czuje, gdyż jej zaczynało już na mnie zależeć(do dziś jesteśmy ,,chyba” przyjaciółmi). Więc, po powrocie, dużo w sobie zmieniłem i mimo tego, że dochodziło do jakiś spięć to starałem się coraz bardziej, zmieniałem się każdego dnia. W końcu znów zaczeło dochodzić do sprzeczek o moich przyjaciół, samochody i wyścigi, chodziło o to, że to jest wszystko ważniejsze od niej, przynajmniej takie było jej podejście. Jeśli chodzi o moich przyjaciół, to nie imprezowałem, jeśli tak myślicie, po prostu spotykaliśmy się w garażach, w takim naszym pabie i tam rozmawialiśmy po godzinie a może nawet więcej przez całe noce o ,,d... maryny”, oraz o samochodach, graliśmy w karty i śmieliśmy się z byle czego. Przyjacół też mam nie byle jakich naprawdę chyba rzadko kto może poszczycić się takim gronem znajomych, naprawdę możemy liczyć na siebie w każdej sytuacji, po moim wypadku prawie ani razu nie wsiadłem do taksówki, zawsze ktoś był, kto mnie wiózł, do lekarzy do klinik stomatologicznych, do niej oraz ją stale przywozili do mnie, do szpitala do mnie do domu, jak i ją odwozili też do domu, nie ważne kiedy i o której godzinie, nawet z pracy ją odbierali kiedy to ja przez pewien czas nie miałem auta... . Zawsze mogłem na nich polegać, mogło się dziać cokolwiek a zawsze ktoś przyszedł z pomocą nawet jak auto mi klękło 330 km od domu to w nocy po mnie jechali, jak innemu koledze auto w niemczech pod Kolonią staneło to też tel. i zawsze ktoś kto mógł jechać z pomocą. Ogólnie jesteśmy dużym i bardzo z zżytym gronem przyjaciół, miedzy którymi też dochodzi do sprzeczek ale po dniu stają się one nie istotne. Zaczeły się kłótnie, o moje zainteresowanie, o to czym się zajmuję, pracę handel autami i o kolegów, że ciągle nie mam czasu, że ciągle gdzieś jestem itp. Faktycznie miała racje, nie poświęcałem jej tyle czasu na ile zasłużyła, byłem gdzieś ciągle obok, poza, 3 może 5 razy podczas naszego związku posunołem się do tego, że okłamałem ją mówiąc coś innego a będąc gdzieś z kolegami. Mówiła mi o tym, mówiła mi to swoimi zapłakanymi oczami, mówiła mi to patrząc na mnie a łzy jej ciekły po policzkach ,,TY masz pełno znajomych a ja mam tylko Ciebie”, tak miała mnie i 2 może 3 koleżanki które jak mi się wydaje może źle, nie były też do końca szczere wobec niej. Ona mi mówiła a ja jej przytakiwałem po czym beszczelnie robiłem to co wcześniej. Ostrzegała mnie, mówiła mi a ja ciągle nie słyszałem... Na początku czerwca tego roku, odeszła, zostawiła mnie... Wiecie, faktycznie pod koniec naszego związku trochę ,,powiało nudą”, trochę to śmieszne ale tak się niestety stało, rzadziej się kochaliśmy, mniej czasu ze sobą spędzaliśmy, dopadł nas taki kryzys. W maju byliśmy nad morzem, gdzie było nawet ok... 7 Czerwca, chyba nie pamiętam dobrze, pojechaliśmy do Częstochowy z moją siostrą, he jaka ironia losu, wyjazd był naprawdę udany, śmieliśmy się, modliliśmy, co najlepsze, ja się modlilem chodź jestem wierzący nie praktykujący o to, żebyśmy już zawsze byli szczęśliwi, tam też obiecałem sobie, że już nie opuszczę jej ani na krok, że nigdy przezemnie już nie zapłacze, że zostawię samochody, że ktoś inny się już tym zajmie a ja będę tylko z nią i nikim innym, że będziemy dla siebie. Właśnie o to się tam modliłem i sobie to przyrzekałem, planując nasze lato, wyjazd nad morze, w góry, może zagranice, miały to być niespodzianki. 8 czerwca, o ile się nie mylę był mecz Polska – Niemcy, a że jestem ogromnym fanem piłki nożnej postanowiłem go obejrzeć tylko ten jeden mecz z Mistrzostw Europy, ten jeden z moimi przyjaciółmi w męskim gronie. Napisała mi sms-a, że jeśli wybiorę ich a nie ją to koniec, ja na to, że chyba żartuje, że to jest mecz, nigdy jej piłka nie interesowała a tu nagle? Wcześniej nie napisałem, więc teraz to dodam, oboje jesteśmy strasznie dumni i uparci, ale to bardzo mocno. Ona napisała, że to koniec z powodu meczu a ja uniosłem się dumą i powiedziałem sobie dość tego, chcesz tak to masz, Twoja sprawa, napisałem jej też kilka rzeczy, których to nie powiniennem napisać, nazwałem ją głupią, powiedziałem, że będzie po mnie ryczeć i że zostanie sama jak palec bo ja mam z kim czas spędzać a ona niech siedzi sama. Zaznaczam, że nigdy podczas naszego związku nie rzucałem epitetami w jej stronę, no chyba, że coś mi się wymskneło ale nie pamiętam, wydaje mi się, że gdyby to jednak tak się stało to by mi to wypominała, jej natomiast zdarzało się mnie różnie nazwać, jdenak nigdy o to nie żywiłem urazy. Więc tak się skończył nasz związek na drugi dzień 9 czerwca kiedy to ja dumnie jak paw jej odwiozłem rzeczy, ona stała pod oknem i patrzyła, aż coś zrobie, powiem... a ja nic powiedziałem, że to koniec i poszedłem w tango... To co pisze może was zszokować, że oni ciągle się kłócili, ale tak nie było, prawda jest taka, że bardzo szybko zapamiętujemy złe chwile i one najbardziej, nas przerażają, powiem Wam jednak, że naprawdę, nie kłóciliśmy się aż tak hehe. Oboje bardzo mocno się KOCHALIŚMY nie potrafiliśmy bez siebie żyć ani wytrzymać, wspólnie przez tyle przeszliśmy, ja dziś biorę cała winę na siebie, bo faktycznie ja zawiniłem, prawdę mówiąc to ja to skończyłem i sprzeczki były tylko o moich kolegów i o moje hobby, chodź nie rozumiem tego też do końca, bo sama ich lubiła i imponowało jej to jakim gronem znajomych jesteśmy. Po ponad miesiącu, gdy stwierdziłem, że bez niej brak mi tchu, gdy, spotykałem się też przez miesiąc z inną, jednak uwierzcie mi, nie zdradziłem jej, spotykając się z inną, myślałem stale o niej, nie byłem w stanie z tamtą iść do łóżka. Do niczego nie byłem w stanie,... odezwałem się do niej, jednak spotkałem się ze strasznym odrzuceniem, ze straszną nienawiścią, złością a nawet agresją w moją stronę, w sumie to mnie nie ździwiło, bo czego mogłem się spodziewać? Zaczołem do niej pisać, dzwonić, wysyłać kwiaty przez posłańców, Wiecie hehehe nie wiem na ile to jest warte ale kupiłem jej gwiazdę, jedna z gwiazd na niebie, która to jest widoczna od czerwca do września na niebie i to tylko przy pomocy sprzętu obserwacyjnego, nosi jej imię, he tak wydaje mi się że dałem jej własny kawałek nieba, tak mi się wydaję, że to właśnie dla niej zrobiłem. Jednak to nie pomogło i wiecie, ze spotykając się z nią, gdy jej mówiłem o nas, gdy się pytałem czy mnie Kocha ona jak nie płakała to miała łzy w oczach, nie chciała powiedzieć, że mnie już nie Kocha, pytając się jej to jednak mnie Kochasz to ona mówiła, że znasz prawdę, jednak to już nie to samo... Większego bólu mimo wszystkiego co w życiu przeżyłem to nigdy nie czułem. Miało to miejsce 28 lipca, powiedziałem sobie w końcu po prawie miesięcznej próbie walki o nią, że nie mogę nic na siłe a uwierzcie mi jestem wojownikiem, nigdy się nie podaję, ona to wie najlepiej, ale tu po prostu przegrałem, nie mogłem jej zmusić do niczego mimo, że nadal mnie Kochała. W sierpniu zaczolem spotykać sięz inna piękną dziewczyną, ale po miesiącu stwierdziłem, że nie mogę, może to ona nawet stwierdziła, nie raz znajdowaliśmy się w dwu znacznej sytuacji a ja nic, ale musiła sobie pomyśleć, jaki z niego baran hehehe. W wrześniu dowiedziałem się, od kolegi że moja Wielka Miłość ma innego, widział ich gdzieś razem. Dosłownie szok... Wiecie lato i wrzesień a teraz październik, upłynoł mi na wiecznych imprezach, balngach, wyjazdach to nad morze to w góry itp. Na nocach spędzonych w samotności nad Wisłą na rybach – pełno tego jest. Na samotnych nocnych eskapadach za kierownica w coraz to szybszych autach które mam na sprzedaż, liczy się tylko ile Bozia z fabryka dały a mimo to chodź już nie chce żyć, żyje! Boże jaki ból mnie męczy, na pewno sobie wielu z Was z tego sprawę zdaje, ale ja już nie mogę każdy kolejny dzień jest coraz gorszy, coraz bardziej pusty, coraz bardziej męczący, nic dla mnie się już nie liczy, ani pieniądze, bo strasznie dużo ich rozpuściłem w lato, ani moje życie, dosłownie NIC. Moja mama jest strasznie ciężko chora a nawet to mnie tak bardzo nie trapi, zresztą nie raz jej mówiłem, że jest dla mnie najwyższą znaną mi wartością, uwierzcie mi, że gdybym się dowiedział, że ona serca potrzebuje, to od razu odebrałbym sobie życie aby ona miła serce, jeśli by potrzebowałaby oczu, chodziłbym niewidomy, jeśli bym miał wybrać między moją mamą a nią to wybrałbym ją... Powiem Wam jeszcze, że taką naszą magiczną datą jest 9 Grudnia, właśnie to tego dnia o godzinie 18:45 powiedzieliśmy sobie, że będziemy razem i że się Kochamy. Każdego miesiąca od naszego rozstania 9 dnia o godzinie 18:45 jestem w pewnym miejscu gdzie to miało miejsce i czekam tam na nią, aż może się zjawi. A gdy jej nie ma, ja zostawiam na takim murku różyczkę aby jeśli by przyjechała później to żeby wiedziała, że byłem, że pamiętam, że nadal KOCHAM. Mam też taką koleżankę której to się zwierzam z tego wszystkiego, ona mówi, że lubi mnie słuchać jak o niej opowiadam, mówi że, patrząc na mnie, nie wyglądam na kogoś do takich rzeczy skłonnego, mówi mi też, że nigdy nie słyszała aby ktoś tak mówił o swojej Miłości a ja Wam powiem, że mówie to koleżance a jej nigdy nie mówiłem jak jest piękna, jakim to jestem szczęśliwcem że ją mam, jak każdego dnia o niej myślę, jaki ma piękny uśmiech, jak pięknie wyglądały jej oczy gdy dookoła nas padał śnieg, bardzo rzadko jej takie rzeczy mówiłem a bardzo bym chciał znów jej to powiedzieć. A ona dziś mówi wszystkim dookoła, że już nigdy zemną nie będzie. Poza tym wydaje mi się, że jej koleżanki i przyjaciółki nie są przychylne mojej osobie a nie wiem dla czego? Żadna z nich mnie dobrze nie znała, nie wiedziała co czuje? Ale ona się im zwierzała a one mówiły jej tak, co kiedyś u niej w telefonie znalazłem, ,,daj mu szanse zobacz jaki będzie, ale nie przez dzień, dwa, tydzień czy miesiąc a jak nie to go zostaw”, więc tak myśleli o mnie jej przyjaciele. A wiecie co jest jeszcze najlepsze, że rozstając się, powiedziałem jej, że zostanie sama a dziś nagle po rozstaniu zemną ma pełno przyjaciół, których to ja będąc z nią przez 3,5 roku na oczy nie widziałem (wydaje mi się, że są to ludzie którzy z nią studiują), nagle znalazła FULL przyjaciółek i FULL przyjaciół, z których to z jednym się spotyka od jakiegoś czasu ciągle baluje, ciągle imprezuje... Nie wiem co mam robić? Wiecie, zastanawiać się już, zaczołem, może ona wymagała czegoś więcej odemnie, długo razem byliśmy, może powiniennem, z nią zamieszkać co napewno byśmy zrobili a może powiniennem zrobić to czego bardzo się bałem, określić się jakoś i myśleć o nas już jak nie o parze ale o rodzinie, chodź własśnie tak o nas myślałem, nigdy niemówiłem, że coś jest moje, zawsze używałem słowa nasze... Tak właśnie wygląda i to w skrócie hehe historia mojego związku. Naprawdę Bardzo mi jej Brakuje, Bardzo Ją Kocham...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam,... Jeśli mogę napisze też coś o sobie, podzielę się z Wami tym co czuje i proszę o szczere rady jak i pomoc, oraz jak Wy to wszystko widzicie? Nie wiem jak i co mam napisać, nie jestem wylewny, nie potrafię wyrażać uczuć, lubię tylko jasne i klarowne sytuację, jestem osobą poważną, ale lubię się śmiać, akceptuje też gdy inni zemnie się śmieją, tylko może bez przesady... A więc na początek, mam 24 lata, studiuję Administracje (zaocznie), na co dzień handluje autami, z tego właśnie żyję, oraz są też one moją pasja która ,,chyba” nas podzieliła. Ona dziś ma 22 lata, poznaliśmy się 4,5 roku temu, przez jej kuzyna a mojego kolegę, wtedy tak o tym nie myślałem, ale dziś wiem, iż była to Miłość od pierwszego wejrzenia, spędziliśmy ze sobą 3,5 roku, nie wiem sam jak mam o tym pisać ale chcę, się po prostu WYGADAĆ.... Nasz związek opierał się na bardzo silnych fundamentach, przynajmniej wtedy tak myślałem i mimo różnych kłótni i sprzeczek wciąż byliśmy razem. Może zagłebie się bardziej w temat mojego zainteresowania aby wszystko zobrazować. Ogólnie i krótko mówiąc, moją pasją są sportowe samochody oraz auta po tuningu, jak i wyścigi samochodowe, po ulicach miast i poza nimi, oczywiście w nocy i zachowując maximum bezpieczeństwa, prosiłbym abyście mnie nie szufladkowali z powodu tego co jest moją pasją, bo nie raz się z tym spotkałem, od 5 lat się ścigam, należę do jednej z takich właśnie paczek w Polsce a od 2 lat praktycznie zajmuję się organizacją takich imprez, jak i imprez motoryzacyjnych oraz harytatywnych bo takie też mi i moim znajomym udało się organizować, zaznaczam, iż nigdy nikomu na takich imprezach nic się nie stało. Wracając do tematu to właśnie jej po półtora roku bycia razem zaczeło wyraźnie przeszkadzać, owszem wcześniej także zdarzały się nam sprzeczki a nawet kłótnie ale zawsze jakoś wychodziliśmy z tego bez szwanku i to tylko dzięki jej osobie, gdyż miała naprawdę dużo cierpliwości do mnie (nie jestem osobą którą życie rozpieszczało, mam/miałem swoje odbicia), naprawdę bardzo mi w życiu pomogła, wyciągneła mnie z nie jednego bagna, jej pogodna i zawsze uśmiechnięta buzia napędzała każdy mój kolejny dzień. Pierwszy kryzys, przyszedł kiedy trafiła po 3 miesiącach spotykania się zemną, do szpitala z powodu torbieli na jajnikach, miała zabieg lataroskopowy czy jakoś tak, to nie moja dziedzina, chodzi mi o to, iż wtedy tak bardzo się o nią martwiłem i tyle czasu z nią spędzałem, że wjeżdżjąc na teren szpitala to ochrona już odemnie opłat nie pobierała tyle razy dziennie tam bywałem, byłem przy niej kiedy zabierali ją na zabieg i kiedy z sali po zabiegu ją wywozili. Tak bardzo szybko ją Pokochałem, że nawet zaczołem się zastanawiać czy jeśli by nie mogła mięć dzieci czy dalej z nią bym był? Tak byłbym bez względu na wszystko. Po roku bycia razem, szalenie zakochani w sobie, miałem bardzo poważny wypadek samochodowy, wracając wieczorem jesienią z pracy, pijany taksówkarz zjechał na mój pas i doszło do czołowego zderzenia. Po tym jak się zobaczyłem..., wyglądałem strasznie miałem zmasakrowaną twarz, powybijane i połamane zęby, nie chciałem aby tak piękna dziewczyna\kobieta z kimś takim się spotykała, postanowiłem ją zostawić, wyganiałem gdy do mnie do szpitala przychodziła itp. Ona się nie poddawała, zwierzała się moim rodzicom, ciągle do mnie przychodziła, nie chciała mnie opuścić, więc tylko dzięki niej nasz związek twrał dalej. Jednak, mi podczas leczenia (które to ogólnie rok trwało, wstawili mi implanty zębów, rany się pogoiły i znów miałem piękny uśmiech i byłem przystojniakiem hehe), pół roku od wypadku zaczeło mi odbijać, naprawdę miła zemną ciężko, liczyli się tylko koledzy i moje Zmienne nastroje, strasznie irytowała mnie długość leczenia – zostawiła mnie, byłem zdruzgotany, jednak, aby jej zrobić na złość, od razu po rozstaniu w przeciągu kilku dni poznałem inną i zaczołem się z nią spotykać, trwało to przez około 2 miesiące. Odezwała się do mnie, wszystko momentalnie wróciło, mimo że nigdy nie odeszło to wróciło 3 a może aż 100-krotnie bardziej nasilone. Zostawiłem osobę z którą to wówczas się spotykałem z czym aż do dziś się źle czuje, gdyż jej zaczynało już na mnie zależeć(do dziś jesteśmy ,,chyba” przyjaciółmi). Więc, po powrocie, dużo w sobie zmieniłem i mimo tego, że dochodziło do jakiś spięć to starałem się coraz bardziej, zmieniałem się każdego dnia. W końcu znów zaczeło dochodzić do sprzeczek o moich przyjaciół, samochody i wyścigi, chodziło o to, że to jest wszystko ważniejsze od niej, przynajmniej takie było jej podejście. Jeśli chodzi o moich przyjaciół, to nie imprezowałem, jeśli tak myślicie, po prostu spotykaliśmy się w garażach, w takim naszym pabie i tam rozmawialiśmy po godzinie a może nawet więcej przez całe noce o ,,d... maryny”, oraz o samochodach, graliśmy w karty i śmieliśmy się z byle czego. Przyjacół też mam nie byle jakich naprawdę chyba rzadko kto może poszczycić się takim gronem znajomych, naprawdę możemy liczyć na siebie w każdej sytuacji, po moim wypadku prawie ani razu nie wsiadłem do taksówki, zawsze ktoś był, kto mnie wiózł, do lekarzy do klinik stomatologicznych, do niej oraz ją stale przywozili do mnie, do szpitala do mnie do domu, jak i ją odwozili też do domu, nie ważne kiedy i o której godzinie, nawet z pracy ją odbierali kiedy to ja przez pewien czas nie miałem auta... . Zawsze mogłem na nich polegać, mogło się dziać cokolwiek a zawsze ktoś przyszedł z pomocą nawet jak auto mi klękło 330 km od domu to w nocy po mnie jechali, jak innemu koledze auto w niemczech pod Kolonią staneło to też tel. i zawsze ktoś kto mógł jechać z pomocą. Ogólnie jesteśmy dużym i bardzo z zżytym gronem przyjaciół, miedzy którymi też dochodzi do sprzeczek ale po dniu stają się one nie istotne. Zaczeły się kłótnie, o moje zainteresowanie, o to czym się zajmuję, pracę handel autami i o kolegów, że ciągle nie mam czasu, że ciągle gdzieś jestem itp. Faktycznie miała racje, nie poświęcałem jej tyle czasu na ile zasłużyła, byłem gdzieś ciągle obok, poza, 3 może 5 razy podczas naszego związku posunołem się do tego, że okłamałem ją mówiąc coś innego a będąc gdzieś z kolegami. Mówiła mi o tym, mówiła mi to swoimi zapłakanymi oczami, mówiła mi to patrząc na mnie a łzy jej ciekły po policzkach ,,TY masz pełno znajomych a ja mam tylko Ciebie”, tak miała mnie i 2 może 3 koleżanki które jak mi się wydaje może źle, nie były też do końca szczere wobec niej. Ona mi mówiła a ja jej przytakiwałem po czym beszczelnie robiłem to co wcześniej. Ostrzegała mnie, mówiła mi a ja ciągle nie słyszałem... Na początku czerwca tego roku, odeszła, zostawiła mnie... Wiecie, faktycznie pod koniec naszego związku trochę ,,powiało nudą”, trochę to śmieszne ale tak się niestety stało, rzadziej się kochaliśmy, mniej czasu ze sobą spędzaliśmy, dopadł nas taki kryzys. W maju byliśmy nad morzem, gdzie było nawet ok... 7 Czerwca, chyba nie pamiętam dobrze, pojechaliśmy do Częstochowy z moją siostrą, he jaka ironia losu, wyjazd był naprawdę udany, śmieliśmy się, modliliśmy, co najlepsze, ja się modlilem chodź jestem wierzący nie praktykujący o to, żebyśmy już zawsze byli szczęśliwi, tam też obiecałem sobie, że już nie opuszczę jej ani na krok, że nigdy przezemnie już nie zapłacze, że zostawię samochody, że ktoś inny się już tym zajmie a ja będę tylko z nią i nikim innym, że będziemy dla siebie. Właśnie o to się tam modliłem i sobie to przyrzekałem, planując nasze lato, wyjazd nad morze, w góry, może zagranice, miały to być niespodzianki. 8 czerwca, o ile się nie mylę był mecz Polska – Niemcy, a że jestem ogromnym fanem piłki nożnej postanowiłem go obejrzeć tylko ten jeden mecz z Mistrzostw Europy, ten jeden z moimi przyjaciółmi w męskim gronie. Napisała mi sms-a, że jeśli wybiorę ich a nie ją to koniec, ja na to, że chyba żartuje, że to jest mecz, nigdy jej piłka nie interesowała a tu nagle? Wcześniej nie napisałem, więc teraz to dodam, oboje jesteśmy strasznie dumni i uparci, ale to bardzo mocno. Ona napisała, że to koniec z powodu meczu a ja uniosłem się dumą i powiedziałem sobie dość tego, chcesz tak to masz, Twoja sprawa, napisałem jej też kilka rzeczy, których to nie powiniennem napisać, nazwałem ją głupią, powiedziałem, że będzie po mnie ryczeć i że zostanie sama jak palec bo ja mam z kim czas spędzać a ona niech siedzi sama. Zaznaczam, że nigdy podczas naszego związku nie rzucałem epitetami w jej stronę, no chyba, że coś mi się wymskneło ale nie pamiętam, wydaje mi się, że gdyby to jednak tak się stało to by mi to wypominała, jej natomiast zdarzało się mnie różnie nazwać, jdenak nigdy o to nie żywiłem urazy. Więc tak się skończył nasz związek na drugi dzień 9 czerwca kiedy to ja dumnie jak paw jej odwiozłem rzeczy, ona stała pod oknem i patrzyła, aż coś zrobie, powiem... a ja nic powiedziałem, że to koniec i poszedłem w tango... To co pisze może was zszokować, że oni ciągle się kłócili, ale tak nie było, prawda jest taka, że bardzo szybko zapamiętujemy złe chwile i one najbardziej, nas przerażają, powiem Wam jednak, że naprawdę, nie kłóciliśmy się aż tak hehe. Oboje bardzo mocno się KOCHALIŚMY nie potrafiliśmy bez siebie żyć ani wytrzymać, wspólnie przez tyle przeszliśmy, ja dziś biorę cała winę na siebie, bo faktycznie ja zawiniłem, prawdę mówiąc to ja to skończyłem i sprzeczki były tylko o moich kolegów i o moje hobby, chodź nie rozumiem tego też do końca, bo sama ich lubiła i imponowało jej to jakim gronem znajomych jesteśmy. Po ponad miesiącu, gdy stwierdziłem, że bez niej brak mi tchu, gdy, spotykałem się też przez miesiąc z inną, jednak uwierzcie mi, nie zdradziłem jej, spotykając się z inną, myślałem stale o niej, nie byłem w stanie z tamtą iść do łóżka. Do niczego nie byłem w stanie,... odezwałem się do niej, jednak spotkałem się ze strasznym odrzuceniem, ze straszną nienawiścią, złością a nawet agresją w moją stronę, w sumie to mnie nie ździwiło, bo czego mogłem się spodziewać? Zaczołem do niej pisać, dzwonić, wysyłać kwiaty przez posłańców, Wiecie hehehe nie wiem na ile to jest warte ale kupiłem jej gwiazdę, jedna z gwiazd na niebie, która to jest widoczna od czerwca do września na niebie i to tylko przy pomocy sprzętu obserwacyjnego, nosi jej imię, he tak wydaje mi się że dałem jej własny kawałek nieba, tak mi się wydaję, że to właśnie dla niej zrobiłem. Jednak to nie pomogło i wiecie, ze spotykając się z nią, gdy jej mówiłem o nas, gdy się pytałem czy mnie Kocha ona jak nie płakała to miała łzy w oczach, nie chciała powiedzieć, że mnie już nie Kocha, pytając się jej to jednak mnie Kochasz to ona mówiła, że znasz prawdę, jednak to już nie to samo... Większego bólu mimo wszystkiego co w życiu przeżyłem to nigdy nie czułem. Miało to miejsce 28 lipca, powiedziałem sobie w końcu po prawie miesięcznej próbie walki o nią, że nie mogę nic na siłe a uwierzcie mi jestem wojownikiem, nigdy się nie podaję, ona to wie najlepiej, ale tu po prostu przegrałem, nie mogłem jej zmusić do niczego mimo, że nadal mnie Kochała. W sierpniu zaczolem spotykać sięz inna piękną dziewczyną, ale po miesiącu stwierdziłem, że nie mogę, może to ona nawet stwierdziła, nie raz znajdowaliśmy się w dwu znacznej sytuacji a ja nic, ale musiła sobie pomyśleć, jaki z niego baran hehehe. W wrześniu dowiedziałem się, od kolegi że moja Wielka Miłość ma innego, widział ich gdzieś razem. Dosłownie szok... Wiecie lato i wrzesień a teraz październik, upłynoł mi na wiecznych imprezach, balngach, wyjazdach to nad morze to w góry itp. Na nocach spędzonych w samotności nad Wisłą na rybach – pełno tego jest. Na samotnych nocnych eskapadach za kierownica w coraz to szybszych autach które mam na sprzedaż, liczy się tylko ile Bozia z fabryka dały a mimo to chodź już nie chce żyć, żyje! Boże jaki ból mnie męczy, na pewno sobie wielu z Was z tego sprawę zdaje, ale ja już nie mogę każdy kolejny dzień jest coraz gorszy, coraz bardziej pusty, coraz bardziej męczący, nic dla mnie się już nie liczy, ani pieniądze, bo strasznie dużo ich rozpuściłem w lato, ani moje życie, dosłownie NIC. Moja mama jest strasznie ciężko chora a nawet to mnie tak bardzo nie trapi, zresztą nie raz jej mówiłem, że jest dla mnie najwyższą znaną mi wartością, uwierzcie mi, że gdybym się dowiedział, że ona serca potrzebuje, to od razu odebrałbym sobie życie aby ona miła serce, jeśli by potrzebowałaby oczu, chodziłbym niewidomy, jeśli bym miał wybrać między moją mamą a nią to wybrałbym ją... Powiem Wam jeszcze, że taką naszą magiczną datą jest 9 Grudnia, właśnie to tego dnia o godzinie 18:45 powiedzieliśmy sobie, że będziemy razem i że się Kochamy. Każdego miesiąca od naszego rozstania 9 dnia o godzinie 18:45 jestem w pewnym miejscu gdzie to miało miejsce i czekam tam na nią, aż może się zjawi. A gdy jej nie ma, ja zostawiam na takim murku różyczkę aby jeśli by przyjechała później to żeby wiedziała, że byłem, że pamiętam, że nadal KOCHAM. Mam też taką koleżankę której to się zwierzam z tego wszystkiego, ona mówi, że lubi mnie słuchać jak o niej opowiadam, mówi że, patrząc na mnie, nie wyglądam na kogoś do takich rzeczy skłonnego, mówi mi też, że nigdy nie słyszała aby ktoś tak mówił o swojej Miłości a ja Wam powiem, że mówie to koleżance a jej nigdy nie mówiłem jak jest piękna, jakim to jestem szczęśliwcem że ją mam, jak każdego dnia o niej myślę, jaki ma piękny uśmiech, jak pięknie wyglądały jej oczy gdy dookoła nas padał śnieg, bardzo rzadko jej takie rzeczy mówiłem a bardzo bym chciał znów jej to powiedzieć. A ona dziś mówi wszystkim dookoła, że już nigdy zemną nie będzie. Poza tym wydaje mi się, że jej koleżanki i przyjaciółki nie są przychylne mojej osobie a nie wiem dla czego? Żadna z nich mnie dobrze nie znała, nie wiedziała co czuje? Ale ona się im zwierzała a one mówiły jej tak, co kiedyś u niej w telefonie znalazłem, ,,daj mu szanse zobacz jaki będzie, ale nie przez dzień, dwa, tydzień czy miesiąc a jak nie to go zostaw”, więc tak myśleli o mnie jej przyjaciele. A wiecie co jest jeszcze najlepsze, że rozstając się, powiedziałem jej, że zostanie sama a dziś nagle po rozstaniu zemną ma pełno przyjaciół, których to ja będąc z nią przez 3,5 roku na oczy nie widziałem (wydaje mi się, że są to ludzie którzy z nią studiują), nagle znalazła FULL przyjaciółek i FULL przyjaciół, z których to z jednym się spotyka od jakiegoś czasu ciągle baluje, ciągle imprezuje... Nie wiem co mam robić? Wiecie, zastanawiać się już, zaczołem, może ona wymagała czegoś więcej odemnie, długo razem byliśmy, może powiniennem, z nią zamieszkać co napewno byśmy zrobili a może powiniennem zrobić to czego bardzo się bałem, określić się jakoś i myśleć o nas już jak nie o parze ale o rodzinie, chodź własśnie tak o nas myślałem, nigdy niemówiłem, że coś jest moje, zawsze używałem słowa nasze... Tak właśnie wygląda i to w skrócie hehe historia mojego związku. Naprawdę Bardzo mi jej Brakuje, Bardzo Ją Kocham...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam,... Jeśli mogę napisze też coś o sobie, podzielę się z Wami tym co czuje i proszę o szczere rady jak i pomoc, oraz jak Wy to wszystko widzicie? Nie wiem jak i co mam napisać, nie jestem wylewny, nie potrafię wyrażać uczuć, lubię tylko jasne i klarowne sytuację, jestem osobą poważną, ale lubię się śmiać, akceptuje też gdy inni zemnie się śmieją, tylko może bez przesady... A więc na początek, mam 24 lata, studiuję Administracje (zaocznie), na co dzień handluje autami, z tego właśnie żyję, oraz są też one moją pasja która ,,chyba” nas podzieliła. Ona dziś ma 22 lata, poznaliśmy się 4,5 roku temu, przez jej kuzyna a mojego kolegę, wtedy tak o tym nie myślałem, ale dziś wiem, iż była to Miłość od pierwszego wejrzenia, spędziliśmy ze sobą 3,5 roku, nie wiem sam jak mam o tym pisać ale chcę, się po prostu WYGADAĆ.... Nasz związek opierał się na bardzo silnych fundamentach, przynajmniej wtedy tak myślałem i mimo różnych kłótni i sprzeczek wciąż byliśmy razem. Może zagłebie się bardziej w temat mojego zainteresowania aby wszystko zobrazować. Ogólnie i krótko mówiąc, moją pasją są sportowe samochody oraz auta po tuningu, jak i wyścigi samochodowe, po ulicach miast i poza nimi, oczywiście w nocy i zachowując maximum bezpieczeństwa, prosiłbym abyście mnie nie szufladkowali z powodu tego co jest moją pasją, bo nie raz się z tym spotkałem, od 5 lat się ścigam, należę do jednej z takich właśnie paczek w Polsce a od 2 lat praktycznie zajmuję się organizacją takich imprez, jak i imprez motoryzacyjnych oraz harytatywnych bo takie też mi i moim znajomym udało się organizować, zaznaczam, iż nigdy nikomu na takich imprezach nic się nie stało. Wracając do tematu to właśnie jej po półtora roku bycia razem zaczeło wyraźnie przeszkadzać, owszem wcześniej także zdarzały się nam sprzeczki a nawet kłótnie ale zawsze jakoś wychodziliśmy z tego bez szwanku i to tylko dzięki jej osobie, gdyż miała naprawdę dużo cierpliwości do mnie (nie jestem osobą którą życie rozpieszczało, mam/miałem swoje odbicia), naprawdę bardzo mi w życiu pomogła, wyciągneła mnie z nie jednego bagna, jej pogodna i zawsze uśmiechnięta buzia napędzała każdy mój kolejny dzień. Pierwszy kryzys, przyszedł kiedy trafiła po 3 miesiącach spotykania się zemną, do szpitala z powodu torbieli na jajnikach, miała zabieg lataroskopowy czy jakoś tak, to nie moja dziedzina, chodzi mi o to, iż wtedy tak bardzo się o nią martwiłem i tyle czasu z nią spędzałem, że wjeżdżjąc na teren szpitala to ochrona już odemnie opłat nie pobierała tyle razy dziennie tam bywałem, byłem przy niej kiedy zabierali ją na zabieg i kiedy z sali po zabiegu ją wywozili. Tak bardzo szybko ją Pokochałem, że nawet zaczołem się zastanawiać czy jeśli by nie mogła mięć dzieci czy dalej z nią bym był? Tak byłbym bez względu na wszystko. Po roku bycia razem, szalenie zakochani w sobie, miałem bardzo poważny wypadek samochodowy, wracając wieczorem jesienią z pracy, pijany taksówkarz zjechał na mój pas i doszło do czołowego zderzenia. Po tym jak się zobaczyłem..., wyglądałem strasznie miałem zmasakrowaną twarz, powybijane i połamane zęby, nie chciałem aby tak piękna dziewczyna\kobieta z kimś takim się spotykała, postanowiłem ją zostawić, wyganiałem gdy do mnie do szpitala przychodziła itp. Ona się nie poddawała, zwierzała się moim rodzicom, ciągle do mnie przychodziła, nie chciała mnie opuścić, więc tylko dzięki niej nasz związek twrał dalej. Jednak, mi podczas leczenia (które to ogólnie rok trwało, wstawili mi implanty zębów, rany się pogoiły i znów miałem piękny uśmiech i byłem przystojniakiem hehe), pół roku od wypadku zaczeło mi odbijać, naprawdę miła zemną ciężko, liczyli się tylko koledzy i moje Zmienne nastroje, strasznie irytowała mnie długość leczenia – zostawiła mnie, byłem zdruzgotany, jednak, aby jej zrobić na złość, od razu po rozstaniu w przeciągu kilku dni poznałem inną i zaczołem się z nią spotykać, trwało to przez około 2 miesiące. Odezwała się do mnie, wszystko momentalnie wróciło, mimo że nigdy nie odeszło to wróciło 3 a może aż 100-krotnie bardziej nasilone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MALA26
.....innabajka, bezimienna tez podjelam decyzje o calkowitym zerwaniu kontaktow z moim Exem i wiecie co im dluzej to trwalo tym bylo lepiej, zylam bez niego, fakt w moich myslach byl non stop i jest nadal ale jakos bylo dobrze, stawalam sie silniejsza i pewniejsza tego ze dam rady, ze wcale nie jest tak zle. nie ma ma Go i juz nie bedzie, pomalu sie z tym godzilam. az zadzwonil i rozwalil wszystko. zle zrobilam bo ucieszylam sie i zamiast go splawic albo wogole nie odbierac ja to zrobilam. i to byl blad. wszystko wrocilo, znow mysli po co dzwonil, czy cos sie zmienilo, czy zatesknil czy moze chce..... potok mysli i znow cierpie.wiem ze znow sie odezwie, na bank zadzwoni ale ja juz nie odbiore, nie moge bo to co od siebie odpychalam i wlozylam w to naprawde wiele wysilku wrocilo jak bumerang gdy tylko uslyszalam jego glos. teraz dochodze do wniosku ze jak juz sie podjelo decyzje o zerwaniu kontaktow to trzeba sie twardo tego trzymac.bo on dzwoni pogadac o bzdetach, ja udaje ze u mnie juz wszystko ok a kiedy tylko sie rozlaczam leca lzy. po prostu nadal Go kocham. przeciez on nie chce to po co dzwoni. wszystko bym dala zeby poznac jego mysli, zeby wiedziec co temu chlopakowi siedzi w glowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam,... Jeśli mogę napisze też coś o sobie, podzielę się z Wami tym co czuje i proszę o szczere rady jak i pomoc, oraz jak Wy to wszystko widzicie? Nie wiem jak i co mam napisać, nie jestem wylewny, nie potrafię wyrażać uczuć, lubię tylko jasne i klarowne sytuację, jestem osobą poważną, ale lubię się śmiać, akceptuje też gdy inni zemnie się śmieją, tylko może bez przesady... A więc na początek, mam 24 lata, studiuję Administracje (zaocznie), na co dzień handluje autami, z tego właśnie żyję, oraz są też one moją pasja która ,,chyba” nas podzieliła. Ona dziś ma 22 lata, poznaliśmy się 4,5 roku temu, przez jej kuzyna a mojego kolegę, wtedy tak o tym nie myślałem, ale dziś wiem, iż była to Miłość od pierwszego wejrzenia, spędziliśmy ze sobą 3,5 roku, nie wiem sam jak mam o tym pisać ale chcę, się po prostu WYGADAĆ.... Nasz związek opierał się na bardzo silnych fundamentach, przynajmniej wtedy tak myślałem i mimo różnych kłótni i sprzeczek wciąż byliśmy razem. Może zagłebie się bardziej w temat mojego zainteresowania aby wszystko zobrazować. Ogólnie i krótko mówiąc, moją pasją są sportowe samochody oraz auta po tuningu, jak i wyścigi samochodowe, po ulicach miast i poza nimi, oczywiście w nocy i zachowując maximum bezpieczeństwa, prosiłbym abyście mnie nie szufladkowali z powodu tego co jest moją pasją, bo nie raz się z tym spotkałem, od 5 lat się ścigam, należę do jednej z takich właśnie paczek w Polsce a od 2 lat praktycznie zajmuję się organizacją takich imprez, jak i imprez motoryzacyjnych oraz harytatywnych bo takie też mi i moim znajomym udało się organizować, zaznaczam, iż nigdy nikomu na takich imprezach nic się nie stało. Wracając do tematu to właśnie jej po półtora roku bycia razem zaczeło wyraźnie przeszkadzać, owszem wcześniej także zdarzały się nam sprzeczki a nawet kłótnie ale zawsze jakoś wychodziliśmy z tego bez szwanku i to tylko dzięki jej osobie, gdyż miała naprawdę dużo cierpliwości do mnie (nie jestem osobą którą życie rozpieszczało, mam/miałem swoje odbicia), naprawdę bardzo mi w życiu pomogła, wyciągneła mnie z nie jednego bagna, jej pogodna i zawsze uśmiechnięta buzia napędzała każdy mój kolejny dzień. Pierwszy kryzys, przyszedł kiedy trafiła po 3 miesiącach spotykania się zemną, do szpitala z powodu torbieli na jajnikach, miała zabieg lataroskopowy czy jakoś tak, to nie moja dziedzina, chodzi mi o to, iż wtedy tak bardzo się o nią martwiłem i tyle czasu z nią spędzałem, że wjeżdżjąc na teren szpitala to ochrona już odemnie opłat nie pobierała tyle razy dziennie tam bywałem, byłem przy niej kiedy zabierali ją na zabieg i kiedy z sali po zabiegu ją wywozili. Tak bardzo szybko ją Pokochałem, że nawet zaczołem się zastanawiać czy jeśli by nie mogła mięć dzieci czy dalej z nią bym był? Tak byłbym bez względu na wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam,... Jeśli mogę napisze też coś o sobie, podzielę się z Wami tym co czuje i proszę o szczere rady jak i pomoc, oraz jak Wy to wszystko widzicie? Nie wiem jak i co mam napisać, nie jestem wylewny, nie potrafię wyrażać uczuć, lubię tylko jasne i klarowne sytuację, jestem osobą poważną, ale lubię się śmiać, akceptuje też gdy inni zemnie się śmieją, tylko może bez przesady... A więc na początek, mam 24 lata, studiuję Administracje (zaocznie), na co dzień handluje autami, z tego właśnie żyję, oraz są też one moją pasja która ,,chyba” nas podzieliła. Ona dziś ma 22 lata, poznaliśmy się 4,5 roku temu, przez jej kuzyna a mojego kolegę, wtedy tak o tym nie myślałem, ale dziś wiem, iż była to Miłość od pierwszego wejrzenia, spędziliśmy ze sobą 3,5 roku, nie wiem sam jak mam o tym pisać ale chcę, się po prostu WYGADAĆ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beckforgood
Witam,... Jeśli mogę napisze też coś o sobie, podzielę się z Wami tym co czuje i proszę o szczere rady jak i pomoc, oraz jak Wy to wszystko widzicie? Nie wiem jak i co mam napisać, nie jestem wylewny, nie potrafię wyrażać uczuć, lubię tylko jasne i klarowne sytuację, jestem osobą poważną, ale lubię się śmiać, akceptuje też gdy inni zemnie się śmieją, tylko może bez przesady... A więc na początek, mam 24 lata, studiuję Administracje (zaocznie), na co dzień handluje autami, z tego właśnie żyję, oraz są też one moją pasja która ,,chyba” nas podzieliła. Ona dziś ma 22 lata, poznaliśmy się 4,5 roku temu, przez jej kuzyna a mojego kolegę, wtedy tak o tym nie myślałem, ale dziś wiem, iż była to Miłość od pierwszego wejrzenia, spędziliśmy ze sobą 3,5 roku, nie wiem sam jak mam o tym pisać ale chcę, się po prostu WYGADAĆ.... Nasz związek opierał się na bardzo silnych fundamentach, przynajmniej wtedy tak myślałem i mimo różnych kłótni i sprzeczek wciąż byliśmy razem. Może zagłebie się bardziej w temat mojego zainteresowania aby wszystko zobrazować. Ogólnie i krótko mówiąc, moją pasją są sportowe samochody oraz auta po tuningu, jak i wyścigi samochodowe, po ulicach miast i poza nimi, oczywiście w nocy i zachowując maximum bezpieczeństwa, prosiłbym abyście mnie nie szufladkowali z powodu tego co jest moją pasją, bo nie raz się z tym spotkałem, od 5 lat się ścigam, należę do jednej z takich właśnie paczek w Polsce a od 2 lat praktycznie zajmuję się organizacją takich imprez, jak i imprez motoryzacyjnych oraz harytatywnych bo takie też mi i moim znajomym udało się organizować, zaznaczam, iż nigdy nikomu na takich imprezach nic się nie stało. Wracając do tematu to właśnie jej po półtora roku bycia razem zaczeło wyraźnie przeszkadzać, owszem wcześniej także zdarzały się nam sprzeczki a nawet kłótnie ale zawsze jakoś wychodziliśmy z tego bez szwanku i to tylko dzięki jej osobie, gdyż miała naprawdę dużo cierpliwości do mnie (nie jestem osobą którą życie rozpieszczało, mam/miałem swoje odbicia), naprawdę bardzo mi w życiu pomogła, wyciągneła mnie z nie jednego bagna, jej pogodna i zawsze uśmiechnięta buzia napędzała każdy mój kolejny dzień. Pierwszy kryzys, przyszedł kiedy trafiła po 3 miesiącach spotykania się zemną, do szpitala z powodu torbieli na jajnikach, miała zabieg lataroskopowy czy jakoś tak, to nie moja dziedzina, chodzi mi o to, iż wtedy tak bardzo się o nią martwiłem i tyle czasu z nią spędzałem, że wjeżdżjąc na teren szpitala to ochrona już odemnie opłat nie pobierała tyle razy dziennie tam bywałem, byłem przy niej kiedy zabierali ją na zabieg i kiedy z sali po zabiegu ją wywozili. Tak bardzo szybko ją Pokochałem, że nawet zaczołem się zastanawiać czy jeśli by nie mogła mięć dzieci czy dalej z nią bym był? Tak byłbym bez względu na wszystko. Po roku bycia razem, szalenie zakochani w sobie, miałem bardzo poważny wypadek samochodowy, wracając wieczorem jesienią z pracy, pijany taksówkarz zjechał na mój pas i doszło do czołowego zderzenia. Po tym jak się zobaczyłem..., wyglądałem strasznie miałem zmasakrowaną twarz, powybijane i połamane zęby, nie chciałem aby tak piękna dziewczyna\kobieta z kimś takim się spotykała, postanowiłem ją zostawić, wyganiałem gdy do mnie do szpitala przychodziła itp. Ona się nie poddawała, zwierzała się moim rodzicom, ciągle do mnie przychodziła, nie chciała mnie opuścić, więc tylko dzięki niej nasz związek twrał dalej. Jednak, mi podczas leczenia (które to ogólnie rok trwało, wstawili mi implanty zębów, rany się pogoiły i znów miałem piękny uśmiech i byłem przystojniakiem hehe), pół roku od wypadku zaczeło mi odbijać, naprawdę miła zemną ciężko, liczyli się tylko koledzy i moje Zmienne nastroje, strasznie irytowała mnie długość leczenia – zostawiła mnie, byłem zdruzgotany, jednak, aby jej zrobić na złość, od razu po rozstaniu w przeciągu kilku dni poznałem inną i zaczołem się z nią spotykać, trwało to przez około 2 miesiące. Odezwała się do mnie, wszystko momentalnie wróciło, mimo że nigdy nie odeszło to wróciło 3 a może aż 100-krotnie bardziej nasilone. Zostawiłem osobę z którą to wówczas się spotykałem z czym aż do dziś się źle czuje, gdyż jej zaczynało już na mnie zależeć(do dziś jesteśmy ,,chyba” przyjaciółmi). Więc, po powrocie, dużo w sobie zmieniłem i mimo tego, że dochodziło do jakiś spięć to starałem się coraz bardziej, zmieniałem się każdego dnia. W końcu znów zaczeło dochodzić do sprzeczek o moich przyjaciół, samochody i wyścigi, chodziło o to, że to jest wszystko ważniejsze od niej, przynajmniej takie było jej podejście. Jeśli chodzi o moich przyjaciół, to nie imprezowałem, jeśli tak myślicie, po prostu spotykaliśmy się w garażach, w takim naszym pabie i tam rozmawialiśmy po godzinie a może nawet więcej przez całe noce o ,,d... maryny”, oraz o samochodach, graliśmy w karty i śmieliśmy się z byle czego. Przyjacół też mam nie byle jakich naprawdę chyba rzadko kto może poszczycić się takim gronem znajomych, naprawdę możemy liczyć na siebie w każdej sytuacji, po moim wypadku prawie ani razu nie wsiadłem do taksówki, zawsze ktoś był, kto mnie wiózł, do lekarzy do klinik stomatologicznych, do niej oraz ją stale przywozili do mnie, do szpitala do mnie do domu, jak i ją odwozili też do domu, nie ważne kiedy i o której godzinie, nawet z pracy ją odbierali kiedy to ja przez pewien czas nie miałem auta... . Zawsze mogłem na nich polegać, mogło się dziać cokolwiek a zawsze ktoś przyszedł z pomocą nawet jak auto mi klękło 330 km od domu to w nocy po mnie jechali, jak innemu koledze auto w niemczech pod Kolonią staneło to też tel. i zawsze ktoś kto mógł jechać z pomocą. Ogólnie jesteśmy dużym i bardzo z zżytym gronem przyjaciół, miedzy którymi też dochodzi do sprzeczek ale po dniu stają się one nie istotne. Zaczeły się kłótnie, o moje zainteresowanie, o to czym się zajmuję, pracę handel autami i o kolegów, że ciągle nie mam czasu, że ciągle gdzieś jestem itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Faktycznie miała racje, nie poświęcałem jej tyle czasu na ile zasłużyła, byłem gdzieś ciągle obok, poza, 3 może 5 razy podczas naszego związku posunołem się do tego, że okłamałem ją mówiąc coś innego a będąc gdzieś z kolegami. Mówiła mi o tym, mówiła mi to swoimi zapłakanymi oczami, mówiła mi to patrząc na mnie a łzy jej ciekły po policzkach ,,TY masz pełno znajomych a ja mam tylko Ciebie”, tak miała mnie i 2 może 3 koleżanki które jak mi się wydaje może źle, nie były też do końca szczere wobec niej. Ona mi mówiła a ja jej przytakiwałem po czym beszczelnie robiłem to co wcześniej. Ostrzegała mnie, mówiła mi a ja ciągle nie słyszałem... Na początku czerwca tego roku, odeszła, zostawiła mnie... Wiecie, faktycznie pod koniec naszego związku trochę ,,powiało nudą”, trochę to śmieszne ale tak się niestety stało, rzadziej się kochaliśmy, mniej czasu ze sobą spędzaliśmy, dopadł nas taki kryzys. W maju byliśmy nad morzem, gdzie było nawet ok... 7 Czerwca, chyba nie pamiętam dobrze, pojechaliśmy do Częstochowy z moją siostrą, he jaka ironia losu, wyjazd był naprawdę udany, śmieliśmy się, modliliśmy, co najlepsze, ja się modlilem chodź jestem wierzący nie praktykujący o to, żebyśmy już zawsze byli szczęśliwi, tam też obiecałem sobie, że już nie opuszczę jej ani na krok, że nigdy przezemnie już nie zapłacze, że zostawię samochody, że ktoś inny się już tym zajmie a ja będę tylko z nią i nikim innym, że będziemy dla siebie. Właśnie o to się tam modliłem i sobie to przyrzekałem, planując nasze lato, wyjazd nad morze, w góry, może zagranice, miały to być niespodzianki. 8 czerwca, o ile się nie mylę był mecz Polska – Niemcy, a że jestem ogromnym fanem piłki nożnej postanowiłem go obejrzeć tylko ten jeden mecz z Mistrzostw Europy, ten jeden z moimi przyjaciółmi w męskim gronie. Napisała mi sms-a, że jeśli wybiorę ich a nie ją to koniec, ja na to, że chyba żartuje, że to jest mecz, nigdy jej piłka nie interesowała a tu nagle? Wcześniej nie napisałem, więc teraz to dodam, oboje jesteśmy strasznie dumni i uparci, ale to bardzo mocno. Ona napisała, że to koniec z powodu meczu a ja uniosłem się dumą i powiedziałem sobie dość tego, chcesz tak to masz, Twoja sprawa, napisałem jej też kilka rzeczy, których to nie powiniennem napisać, nazwałem ją głupią, powiedziałem, że będzie po mnie ryczeć i że zostanie sama jak palec bo ja mam z kim czas spędzać a ona niech siedzi sama. Zaznaczam, że nigdy podczas naszego związku nie rzucałem epitetami w jej stronę, no chyba, że coś mi się wymskneło ale nie pamiętam, wydaje mi się, że gdyby to jednak tak się stało to by mi to wypominała, jej natomiast zdarzało się mnie różnie nazwać, jdenak nigdy o to nie żywiłem urazy. Więc tak się skończył nasz związek na drugi dzień 9 czerwca kiedy to ja dumnie jak paw jej odwiozłem rzeczy, ona stała pod oknem i patrzyła, aż coś zrobie, powiem... a ja nic powiedziałem, że to koniec i poszedłem w tango... To co pisze może was zszokować, że oni ciągle się kłócili, ale tak nie było, prawda jest taka, że bardzo szybko zapamiętujemy złe chwile i one najbardziej, nas przerażają, powiem Wam jednak, że naprawdę, nie kłóciliśmy się aż tak hehe. Oboje bardzo mocno się KOCHALIŚMY nie potrafiliśmy bez siebie żyć ani wytrzymać, wspólnie przez tyle przeszliśmy, ja dziś biorę cała winę na siebie, bo faktycznie ja zawiniłem, prawdę mówiąc to ja to skończyłem i sprzeczki były tylko o moich kolegów i o moje hobby, chodź nie rozumiem tego też do końca, bo sama ich lubiła i imponowało jej to jakim gronem znajomych jesteśmy. Po ponad miesiącu, gdy stwierdziłem, że bez niej brak mi tchu, gdy, spotykałem się też przez miesiąc z inną, jednak uwierzcie mi, nie zdradziłem jej, spotykając się z inną, myślałem stale o niej, nie byłem w stanie z tamtą iść do łóżka. Do niczego nie byłem w stanie,... odezwałem się do niej, jednak spotkałem się ze strasznym odrzuceniem, ze straszną nienawiścią, złością a nawet agresją w moją stronę, w sumie to mnie nie ździwiło, bo czego mogłem się spodziewać? Zaczołem do niej pisać, dzwonić, wysyłać kwiaty przez posłańców, Wiecie hehehe nie wiem na ile to jest warte ale kupiłem jej gwiazdę, jedna z gwiazd na niebie, która to jest widoczna od czerwca do września na niebie i to tylko przy pomocy sprzętu obserwacyjnego, nosi jej imię, he tak wydaje mi się że dałem jej własny kawałek nieba, tak mi się wydaję, że to właśnie dla niej zrobiłem. Jednak to nie pomogło i wiecie, ze spotykając się z nią, gdy jej mówiłem o nas, gdy się pytałem czy mnie Kocha ona jak nie płakała to miała łzy w oczach, nie chciała powiedzieć, że mnie już nie Kocha, pytając się jej to jednak mnie Kochasz to ona mówiła, że znasz prawdę, jednak to już nie to samo... Większego bólu mimo wszystkiego co w życiu przeżyłem to nigdy nie czułem. Miało to miejsce 28 lipca, powiedziałem sobie w końcu po prawie miesięcznej próbie walki o nią, że nie mogę nic na siłe a uwierzcie mi jestem wojownikiem, nigdy się nie podaję, ona to wie najlepiej, ale tu po prostu przegrałem, nie mogłem jej zmusić do niczego mimo, że nadal mnie Kochała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Faktycznie miała racje, nie poświęcałem jej tyle czasu na ile zasłużyła, byłem gdzieś ciągle obok, poza, 3 może 5 razy podczas naszego związku posunołem się do tego, że okłamałem ją mówiąc coś innego a będąc gdzieś z kolegami. Mówiła mi o tym, mówiła mi to swoimi zapłakanymi oczami, mówiła mi to patrząc na mnie a łzy jej ciekły po policzkach ,,TY masz pełno znajomych a ja mam tylko Ciebie”, tak miała mnie i 2 może 3 koleżanki które jak mi się wydaje może źle, nie były też do końca szczere wobec niej. Ona mi mówiła a ja jej przytakiwałem po czym beszczelnie robiłem to co wcześniej. Ostrzegała mnie, mówiła mi a ja ciągle nie słyszałem... Na początku czerwca tego roku, odeszła, zostawiła mnie... Wiecie, faktycznie pod koniec naszego związku trochę ,,powiało nudą”, trochę to śmieszne ale tak się niestety stało, rzadziej się kochaliśmy, mniej czasu ze sobą spędzaliśmy, dopadł nas taki kryzys. W maju byliśmy nad morzem, gdzie było nawet ok... 7 Czerwca, chyba nie pamiętam dobrze, pojechaliśmy do Częstochowy z moją siostrą, he jaka ironia losu, wyjazd był naprawdę udany, śmieliśmy się, modliliśmy, co najlepsze, ja się modlilem chodź jestem wierzący nie praktykujący o to, żebyśmy już zawsze byli szczęśliwi, tam też obiecałem sobie, że już nie opuszczę jej ani na krok, że nigdy przezemnie już nie zapłacze, że zostawię samochody, że ktoś inny się już tym zajmie a ja będę tylko z nią i nikim innym, że będziemy dla siebie. Właśnie o to się tam modliłem i sobie to przyrzekałem, planując nasze lato, wyjazd nad morze, w góry, może zagranice, miały to być niespodzianki. 8 czerwca, o ile się nie mylę był mecz Polska – Niemcy, a że jestem ogromnym fanem piłki nożnej postanowiłem go obejrzeć tylko ten jeden mecz z Mistrzostw Europy, ten jeden z moimi przyjaciółmi w męskim gronie. Napisała mi sms-a, że jeśli wybiorę ich a nie ją to koniec, ja na to, że chyba żartuje, że to jest mecz, nigdy jej piłka nie interesowała a tu nagle? Wcześniej nie napisałem, więc teraz to dodam, oboje jesteśmy strasznie dumni i uparci, ale to bardzo mocno. Ona napisała, że to koniec z powodu meczu a ja uniosłem się dumą i powiedziałem sobie dość tego, chcesz tak to masz, Twoja sprawa, napisałem jej też kilka rzeczy, których to nie powiniennem napisać, nazwałem ją głupią, powiedziałem, że będzie po mnie ryczeć i że zostanie sama jak palec bo ja mam z kim czas spędzać a ona niech siedzi sama. Zaznaczam, że nigdy podczas naszego związku nie rzucałem epitetami w jej stronę, no chyba, że coś mi się wymskneło ale nie pamiętam, wydaje mi się, że gdyby to jednak tak się stało to by mi to wypominała, jej natomiast zdarzało się mnie różnie nazwać, jdenak nigdy o to nie żywiłem urazy. Więc tak się skończył nasz związek na drugi dzień 9 czerwca kiedy to ja dumnie jak paw jej odwiozłem rzeczy, ona stała pod oknem i patrzyła, aż coś zrobie, powiem... a ja nic powiedziałem, że to koniec i poszedłem w tango... To co pisze może was zszokować, że oni ciągle się kłócili, ale tak nie było, prawda jest taka, że bardzo szybko zapamiętujemy złe chwile i one najbardziej, nas przerażają, powiem Wam jednak, że naprawdę, nie kłóciliśmy się aż tak hehe. Oboje bardzo mocno się KOCHALIŚMY nie potrafiliśmy bez siebie żyć ani wytrzymać, wspólnie przez tyle przeszliśmy, ja dziś biorę cała winę na siebie, bo faktycznie ja zawiniłem, prawdę mówiąc to ja to skończyłem i sprzeczki były tylko o moich kolegów i o moje hobby, chodź nie rozumiem tego też do końca, bo sama ich lubiła i imponowało jej to jakim gronem znajomych jesteśmy. Po ponad miesiącu, gdy stwierdziłem, że bez niej brak mi tchu, gdy, spotykałem się też przez miesiąc z inną, jednak uwierzcie mi, nie zdradziłem jej, spotykając się z inną, myślałem stale o niej, nie byłem w stanie z tamtą iść do łóżka. Do niczego nie byłem w stanie,... odezwałem się do niej, jednak spotkałem się ze strasznym odrzuceniem, ze straszną nienawiścią, złością a nawet agresją w moją stronę, w sumie to mnie nie ździwiło, bo czego mogłem się spodziewać? Zaczołem do niej pisać, dzwonić, wysyłać kwiaty przez posłańców, Wiecie hehehe nie wiem na ile to jest warte ale kupiłem jej gwiazdę, jedna z gwiazd na niebie, która to jest widoczna od czerwca do września na niebie i to tylko przy pomocy sprzętu obserwacyjnego, nosi jej imię, he tak wydaje mi się że dałem jej własny kawałek nieba, tak mi się wydaję, że to właśnie dla niej zrobiłem. Jednak to nie pomogło i wiecie, ze spotykając się z nią, gdy jej mówiłem o nas, gdy się pytałem czy mnie Kocha ona jak nie płakała to miała łzy w oczach, nie chciała powiedzieć, że mnie już nie Kocha, pytając się jej to jednak mnie Kochasz to ona mówiła, że znasz prawdę, jednak to już nie to samo... Większego bólu mimo wszystkiego co w życiu przeżyłem to nigdy nie czułem. Miało to miejsce 28 lipca, powiedziałem sobie w końcu po prawie miesięcznej próbie walki o nią, że nie mogę nic na siłe a uwierzcie mi jestem wojownikiem, nigdy się nie podaję, ona to wie najlepiej, ale tu po prostu przegrałem, nie mogłem jej zmusić do niczego mimo, że nadal mnie Kochała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W sierpniu zaczolem spotykać sięz inna piękną dziewczyną, ale po miesiącu stwierdziłem, że nie mogę, może to ona nawet stwierdziła, nie raz znajdowaliśmy się w dwu znacznej sytuacji a ja nic, ale musiła sobie pomyśleć, jaki z niego baran hehehe. W wrześniu dowiedziałem się, od kolegi że moja Wielka Miłość ma innego, widział ich gdzieś razem. Dosłownie szok... Wiecie lato i wrzesień a teraz październik, upłynoł mi na wiecznych imprezach, balngach, wyjazdach to nad morze to w góry itp. Na nocach spędzonych w samotności nad Wisłą na rybach – pełno tego jest. Na samotnych nocnych eskapadach za kierownica w coraz to szybszych autach które mam na sprzedaż, liczy się tylko ile Bozia z fabryka dały a mimo to chodź już nie chce żyć, żyje! Boże jaki ból mnie męczy, na pewno sobie wielu z Was z tego sprawę zdaje, ale ja już nie mogę każdy kolejny dzień jest coraz gorszy, coraz bardziej pusty, coraz bardziej męczący, nic dla mnie się już nie liczy, ani pieniądze, bo strasznie dużo ich rozpuściłem w lato, ani moje życie, dosłownie NIC. Moja mama jest strasznie ciężko chora a nawet to mnie tak bardzo nie trapi, zresztą nie raz jej mówiłem, że jest dla mnie najwyższą znaną mi wartością, uwierzcie mi, że gdybym się dowiedział, że ona serca potrzebuje, to od razu odebrałbym sobie życie aby ona miła serce, jeśli by potrzebowałaby oczu, chodziłbym niewidomy, jeśli bym miał wybrać między moją mamą a nią to wybrałbym ją... Powiem Wam jeszcze, że taką naszą magiczną datą jest 9 Grudnia, właśnie to tego dnia o godzinie 18:45 powiedzieliśmy sobie, że będziemy razem i że się Kochamy. Każdego miesiąca od naszego rozstania 9 dnia o godzinie 18:45 jestem w pewnym miejscu gdzie to miało miejsce i czekam tam na nią, aż może się zjawi. A gdy jej nie ma, ja zostawiam na takim murku różyczkę aby jeśli by przyjechała później to żeby wiedziała, że byłem, że pamiętam, że nadal KOCHAM. Mam też taką koleżankę której to się zwierzam z tego wszystkiego, ona mówi, że lubi mnie słuchać jak o niej opowiadam, mówi że, patrząc na mnie, nie wyglądam na kogoś do takich rzeczy skłonnego, mówi mi też, że nigdy nie słyszała aby ktoś tak mówił o swojej Miłości a ja Wam powiem, że mówie to koleżance a jej nigdy nie mówiłem jak jest piękna, jakim to jestem szczęśliwcem że ją mam, jak każdego dnia o niej myślę, jaki ma piękny uśmiech, jak pięknie wyglądały jej oczy gdy dookoła nas padał śnieg, bardzo rzadko jej takie rzeczy mówiłem a bardzo bym chciał znów jej to powiedzieć. A ona dziś mówi wszystkim dookoła, że już nigdy zemną nie będzie. Poza tym wydaje mi się, że jej koleżanki i przyjaciółki nie są przychylne mojej osobie a nie wiem dla czego? Żadna z nich mnie dobrze nie znała, nie wiedziała co czuje? Ale ona się im zwierzała a one mówiły jej tak, co kiedyś u niej w telefonie znalazłem, ,,daj mu szanse zobacz jaki będzie, ale nie przez dzień, dwa, tydzień czy miesiąc a jak nie to go zostaw”, więc tak myśleli o mnie jej przyjaciele. A wiecie co jest jeszcze najlepsze, że rozstając się, powiedziałem jej, że zostanie sama a dziś nagle po rozstaniu zemną ma pełno przyjaciół, których to ja będąc z nią przez 3,5 roku na oczy nie widziałem (wydaje mi się, że są to ludzie którzy z nią studiują), nagle znalazła FULL przyjaciółek i FULL przyjaciół, z których to z jednym się spotyka od jakiegoś czasu ciągle baluje, ciągle imprezuje... Nie wiem co mam robić? Wiecie, zastanawiać się już, zaczołem, może ona wymagała czegoś więcej odemnie, długo razem byliśmy, może powiniennem, z nią zamieszkać co napewno byśmy zrobili a może powiniennem zrobić to czego bardzo się bałem, określić się jakoś i myśleć o nas już jak nie o parze ale o rodzinie, chodź własśnie tak o nas myślałem, nigdy niemówiłem, że coś jest moje, zawsze używałem słowa nasze... Tak właśnie wygląda i to w skrócie hehe historia mojego związku. Naprawdę Bardzo mi jej Brakuje, Bardzo Ją Kocham...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ina30
LISTONOSZ. piszecie na forum o jakiejs książce, czy mogłabym o nią poprosic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaczołem do niej pisać, dzwonić, wysyłać kwiaty przez posłańców, Wiecie hehehe nie wiem na ile to jest warte ale kupiłem jej gwiazdę, jedna z gwiazd na niebie, która to jest widoczna od czerwca do września na niebie i to tylko przy pomocy sprzętu obserwacyjnego, nosi jej imię, he tak wydaje mi się że dałem jej własny kawałek nieba, tak mi się wydaję, że to właśnie dla niej zrobiłem. Jednak to nie pomogło i wiecie, ze spotykając się z nią, gdy jej mówiłem o nas, gdy się pytałem czy mnie Kocha ona jak nie płakała to miała łzy w oczach, nie chciała powiedzieć, że mnie już nie Kocha, pytając się jej to jednak mnie Kochasz to ona mówiła, że znasz prawdę, jednak to już nie to samo... Większego bólu mimo wszystkiego co w życiu przeżyłem to nigdy nie czułem. Miało to miejsce 28 lipca, powiedziałem sobie w końcu po prawie miesięcznej próbie walki o nią, że nie mogę nic na siłe a uwierzcie mi jestem wojownikiem, nigdy się nie podaję, ona to wie najlepiej, ale tu po prostu przegrałem, nie mogłem jej zmusić do niczego mimo, że nadal mnie Kochała. W sierpniu zaczolem spotykać sięz inna piękną dziewczyną, ale po miesiącu stwierdziłem, że nie mogę, może to ona nawet stwierdziła, nie raz znajdowaliśmy się w dwu znacznej sytuacji a ja nic, ale musiła sobie pomyśleć, jaki z niego baran hehehe. W wrześniu dowiedziałem się, od kolegi że moja Wielka Miłość ma innego, widział ich gdzieś razem. Dosłownie szok... Wiecie lato i wrzesień a teraz październik, upłynoł mi na wiecznych imprezach, balngach, wyjazdach to nad morze to w góry itp. Na nocach spędzonych w samotności nad Wisłą na rybach – pełno tego jest. Na samotnych nocnych eskapadach za kierownica w coraz to szybszych autach które mam na sprzedaż, liczy się tylko ile Bozia z fabryka dały a mimo to chodź już nie chce żyć, żyje! Boże jaki ból mnie męczy, na pewno sobie wielu z Was z tego sprawę zdaje, ale ja już nie mogę każdy kolejny dzień jest coraz gorszy, coraz bardziej pusty, coraz bardziej męczący, nic dla mnie się już nie liczy, ani pieniądze, bo strasznie dużo ich rozpuściłem w lato, ani moje życie, dosłownie NIC. Moja mama jest strasznie ciężko chora a nawet to mnie tak bardzo nie trapi, zresztą nie raz jej mówiłem, że jest dla mnie najwyższą znaną mi wartością, uwierzcie mi, że gdybym się dowiedział, że ona serca potrzebuje, to od razu odebrałbym sobie życie aby ona miła serce, jeśli by potrzebowałaby oczu, chodziłbym niewidomy, jeśli bym miał wybrać między moją mamą a nią to wybrałbym ją... Powiem Wam jeszcze, że taką naszą magiczną datą jest 9 Grudnia, właśnie to tego dnia o godzinie 18:45 powiedzieliśmy sobie, że będziemy razem i że się Kochamy. Każdego miesiąca od naszego rozstania 9 dnia o godzinie 18:45 jestem w pewnym miejscu gdzie to miało miejsce i czekam tam na nią, aż może się zjawi. A gdy jej nie ma, ja zostawiam na takim murku różyczkę aby jeśli by przyjechała później to żeby wiedziała, że byłem, że pamiętam, że nadal KOCHAM. Mam też taką koleżankę której to się zwierzam z tego wszystkiego, ona mówi, że lubi mnie słuchać jak o niej opowiadam, mówi że, patrząc na mnie, nie wyglądam na kogoś do takich rzeczy skłonnego, mówi mi też, że nigdy nie słyszała aby ktoś tak mówił o swojej Miłości a ja Wam powiem, że mówie to koleżance a jej nigdy nie mówiłem jak jest piękna, jakim to jestem szczęśliwcem że ją mam, jak każdego dnia o niej myślę, jaki ma piękny uśmiech, jak pięknie wyglądały jej oczy gdy dookoła nas padał śnieg, bardzo rzadko jej takie rzeczy mówiłem a bardzo bym chciał znów jej to powiedzieć. A ona dziś mówi wszystkim dookoła, że już nigdy zemną nie będzie. Poza tym wydaje mi się, że jej koleżanki i przyjaciółki nie są przychylne mojej osobie a nie wiem dla czego? Żadna z nich mnie dobrze nie znała, nie wiedziała co czuje? Ale ona się im zwierzała a one mówiły jej tak, co kiedyś u niej w telefonie znalazłem, ,,daj mu szanse zobacz jaki będzie, ale nie przez dzień, dwa, tydzień czy miesiąc a jak nie to go zostaw”, więc tak myśleli o mnie jej przyjaciele. A wiecie co jest jeszcze najlepsze, że rozstając się, powiedziałem jej, że zostanie sama a dziś nagle po rozstaniu zemną ma pełno przyjaciół, których to ja będąc z nią przez 3,5 roku na oczy nie widziałem (wydaje mi się, że są to ludzie którzy z nią studiują), nagle znalazła FULL przyjaciółek i FULL przyjaciół, z których to z jednym się spotyka od jakiegoś czasu ciągle baluje, ciągle imprezuje... Nie wiem co mam robić? Wiecie, zastanawiać się już, zaczołem, może ona wymagała czegoś więcej odemnie, długo razem byliśmy, może powiniennem, z nią zamieszkać co napewno byśmy zrobili a może powiniennem zrobić to czego bardzo się bałem, określić się jakoś i myśleć o nas już jak nie o parze ale o rodzinie, chodź własśnie tak o nas myślałem, nigdy niemówiłem, że coś jest moje, zawsze używałem słowa nasze... Tak właśnie wygląda i to w skrócie hehe historia mojego związku. Naprawdę Bardzo mi jej Brakuje, Bardzo Ją Kocham...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaczołem do niej pisać, dzwonić, wysyłać kwiaty przez posłańców, Wiecie hehehe nie wiem na ile to jest warte ale kupiłem jej gwiazdę, jedna z gwiazd na niebie, która to jest widoczna od czerwca do września na niebie i to tylko przy pomocy sprzętu obserwacyjnego, nosi jej imię, he tak wydaje mi się że dałem jej własny kawałek nieba, tak mi się wydaję, że to właśnie dla niej zrobiłem. Jednak to nie pomogło i wiecie, ze spotykając się z nią, gdy jej mówiłem o nas, gdy się pytałem czy mnie Kocha ona jak nie płakała to miała łzy w oczach, nie chciała powiedzieć, że mnie już nie Kocha, pytając się jej to jednak mnie Kochasz to ona mówiła, że znasz prawdę, jednak to już nie to samo... Większego bólu mimo wszystkiego co w życiu przeżyłem to nigdy nie czułem. Miało to miejsce 28 lipca, powiedziałem sobie w końcu po prawie miesięcznej próbie walki o nią, że nie mogę nic na siłe a uwierzcie mi jestem wojownikiem, nigdy się nie podaję, ona to wie najlepiej, ale tu po prostu przegrałem, nie mogłem jej zmusić do niczego mimo, że nadal mnie Kochała. W sierpniu zaczolem spotykać sięz inna piękną dziewczyną, ale po miesiącu stwierdziłem, że nie mogę, może to ona nawet stwierdziła, nie raz znajdowaliśmy się w dwu znacznej sytuacji a ja nic, ale musiła sobie pomyśleć, jaki z niego baran hehehe. W wrześniu dowiedziałem się, od kolegi że moja Wielka Miłość ma innego, widział ich gdzieś razem. Dosłownie szok... Wiecie lato i wrzesień a teraz październik, upłynoł mi na wiecznych imprezach, balngach, wyjazdach to nad morze to w góry itp. Na nocach spędzonych w samotności nad Wisłą na rybach – pełno tego jest. Na samotnych nocnych eskapadach za kierownica w coraz to szybszych autach które mam na sprzedaż, liczy się tylko ile Bozia z fabryka dały a mimo to chodź już nie chce żyć, żyje! Boże jaki ból mnie męczy, na pewno sobie wielu z Was z tego sprawę zdaje, ale ja już nie mogę każdy kolejny dzień jest coraz gorszy, coraz bardziej pusty, coraz bardziej męczący, nic dla mnie się już nie liczy, ani pieniądze, bo strasznie dużo ich rozpuściłem w lato, ani moje życie, dosłownie NIC. Moja mama jest strasznie ciężko chora a nawet to mnie tak bardzo nie trapi, zresztą nie raz jej mówiłem, że jest dla mnie najwyższą znaną mi wartością, uwierzcie mi, że gdybym się dowiedział, że ona serca potrzebuje, to od razu odebrałbym sobie życie aby ona miła serce, jeśli by potrzebowałaby oczu, chodziłbym niewidomy, jeśli bym miał wybrać między moją mamą a nią to wybrałbym ją... Powiem Wam jeszcze, że taką naszą magiczną datą jest 9 Grudnia, właśnie to tego dnia o godzinie 18:45 powiedzieliśmy sobie, że będziemy razem i że się Kochamy. Każdego miesiąca od naszego rozstania 9 dnia o godzinie 18:45 jestem w pewnym miejscu gdzie to miało miejsce i czekam tam na nią, aż może się zjawi. A gdy jej nie ma, ja zostawiam na takim murku różyczkę aby jeśli by przyjechała później to żeby wiedziała, że byłem, że pamiętam, że nadal KOCHAM. Mam też taką koleżankę której to się zwierzam z tego wszystkiego, ona mówi, że lubi mnie słuchać jak o niej opowiadam, mówi że, patrząc na mnie, nie wyglądam na kogoś do takich rzeczy skłonnego, mówi mi też, że nigdy nie słyszała aby ktoś tak mówił o swojej Miłości a ja Wam powiem, że mówie to koleżance a jej nigdy nie mówiłem jak jest piękna, jakim to jestem szczęśliwcem że ją mam, jak każdego dnia o niej myślę, jaki ma piękny uśmiech, jak pięknie wyglądały jej oczy gdy dookoła nas padał śnieg, bardzo rzadko jej takie rzeczy mówiłem a bardzo bym chciał znów jej to powiedzieć. A ona dziś mówi wszystkim dookoła, że już nigdy zemną nie będzie. Poza tym wydaje mi się, że jej koleżanki i przyjaciółki nie są przychylne mojej osobie a nie wiem dla czego? Żadna z nich mnie dobrze nie znała, nie wiedziała co czuje? Ale ona się im zwierzała a one mówiły jej tak, co kiedyś u niej w telefonie znalazłem, ,,daj mu szanse zobacz jaki będzie, ale nie przez dzień, dwa, tydzień czy miesiąc a jak nie to go zostaw”, więc tak myśleli o mnie jej przyjaciele. A wiecie co jest jeszcze najlepsze, że rozstając się, powiedziałem jej, że zostanie sama a dziś nagle po rozstaniu zemną ma pełno przyjaciół, których to ja będąc z nią przez 3,5 roku na oczy nie widziałem (wydaje mi się, że są to ludzie którzy z nią studiują), nagle znalazła FULL przyjaciółek i FULL przyjaciół, z których to z jednym się spotyka od jakiegoś czasu ciągle baluje, ciągle imprezuje... Nie wiem co mam robić? Wiecie, zastanawiać się już, zaczołem, może ona wymagała czegoś więcej odemnie, długo razem byliśmy, może powiniennem, z nią zamieszkać co napewno byśmy zrobili a może powiniennem zrobić to czego bardzo się bałem, określić się jakoś i myśleć o nas już jak nie o parze ale o rodzinie, chodź własśnie tak o nas myślałem, nigdy niemówiłem, że coś jest moje, zawsze używałem słowa nasze... Tak właśnie wygląda i to w skrócie hehe historia mojego związku. Naprawdę Bardzo mi jej Brakuje, Bardzo Ją Kocham...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaczołem do niej pisać, dzwonić, wysyłać kwiaty przez posłańców, Wiecie hehehe nie wiem na ile to jest warte ale kupiłem jej gwiazdę, jedna z gwiazd na niebie, która to jest widoczna od czerwca do września na niebie i to tylko przy pomocy sprzętu obserwacyjnego, nosi jej imię, he tak wydaje mi się że dałem jej własny kawałek nieba, tak mi się wydaję, że to właśnie dla niej zrobiłem. Jednak to nie pomogło i wiecie, ze spotykając się z nią, gdy jej mówiłem o nas, gdy się pytałem czy mnie Kocha ona jak nie płakała to miała łzy w oczach, nie chciała powiedzieć, że mnie już nie Kocha, pytając się jej to jednak mnie Kochasz to ona mówiła, że znasz prawdę, jednak to już nie to samo... Większego bólu mimo wszystkiego co w życiu przeżyłem to nigdy nie czułem. Miało to miejsce 28 lipca, powiedziałem sobie w końcu po prawie miesięcznej próbie walki o nią, że nie mogę nic na siłe a uwierzcie mi jestem wojownikiem, nigdy się nie podaję, ona to wie najlepiej, ale tu po prostu przegrałem, nie mogłem jej zmusić do niczego mimo, że nadal mnie Kochała. W sierpniu zaczolem spotykać sięz inna piękną dziewczyną, ale po miesiącu stwierdziłem, że nie mogę, może to ona nawet stwierdziła, nie raz znajdowaliśmy się w dwu znacznej sytuacji a ja nic, ale musiła sobie pomyśleć, jaki z niego baran hehehe. W wrześniu dowiedziałem się, od kolegi że moja Wielka Miłość ma innego, widział ich gdzieś razem. Dosłownie szok... Wiecie lato i wrzesień a teraz październik, upłynoł mi na wiecznych imprezach, balngach, wyjazdach to nad morze to w góry itp. Na nocach spędzonych w samotności nad Wisłą na rybach – pełno tego jest. Na samotnych nocnych eskapadach za kierownica w coraz to szybszych autach które mam na sprzedaż, liczy się tylko ile Bozia z fabryka dały a mimo to chodź już nie chce żyć, żyje! Boże jaki ból mnie męczy, na pewno sobie wielu z Was z tego sprawę zdaje, ale ja już nie mogę każdy kolejny dzień jest coraz gorszy, coraz bardziej pusty, coraz bardziej męczący, nic dla mnie się już nie liczy, ani pieniądze, bo strasznie dużo ich rozpuściłem w lato, ani moje życie, dosłownie NIC. Moja mama jest strasznie ciężko chora a nawet to mnie tak bardzo nie trapi, zresztą nie raz jej mówiłem, że jest dla mnie najwyższą znaną mi wartością, uwierzcie mi, że gdybym się dowiedział, że ona serca potrzebuje, to od razu odebrałbym sobie życie aby ona miła serce, jeśli by potrzebowałaby oczu, chodziłbym niewidomy, jeśli bym miał wybrać między moją mamą a nią to wybrałbym ją... Powiem Wam jeszcze, że taką naszą magiczną datą jest 9 Grudnia, właśnie to tego dnia o godzinie 18:45 powiedzieliśmy sobie, że będziemy razem i że się Kochamy. Każdego miesiąca od naszego rozstania 9 dnia o godzinie 18:45 jestem w pewnym miejscu gdzie to miało miejsce i czekam tam na nią, aż może się zjawi. A gdy jej nie ma, ja zostawiam na takim murku różyczkę aby jeśli by przyjechała później to żeby wiedziała, że byłem, że pamiętam, że nadal KOCHAM. Mam też taką koleżankę której to się zwierzam z tego wszystkiego, ona mówi, że lubi mnie słuchać jak o niej opowiadam, mówi że, patrząc na mnie, nie wyglądam na kogoś do takich rzeczy skłonnego, mówi mi też, że nigdy nie słyszała aby ktoś tak mówił o swojej Miłości a ja Wam powiem, że mówie to koleżance a jej nigdy nie mówiłem jak jest piękna, jakim to jestem szczęśliwcem że ją mam, jak każdego dnia o niej myślę, jaki ma piękny uśmiech, jak pięknie wyglądały jej oczy gdy dookoła nas padał śnieg, bardzo rzadko jej takie rzeczy mówiłem a bardzo bym chciał znów jej to powiedzieć. A ona dziś mówi wszystkim dookoła, że już nigdy zemną nie będzie. Poza tym wydaje mi się, że jej koleżanki i przyjaciółki nie są przychylne mojej osobie a nie wiem dla czego? Żadna z nich mnie dobrze nie znała, nie wiedziała co czuje? Ale ona się im zwierzała a one mówiły jej tak, co kiedyś u niej w telefonie znalazłem, ,,daj mu szanse zobacz jaki będzie, ale nie przez dzień, dwa, tydzień czy miesiąc a jak nie to go zostaw”, więc tak myśleli o mnie jej przyjaciele. A wiecie co jest jeszcze najlepsze, że rozstając się, powiedziałem jej, że zostanie sama a dziś nagle po rozstaniu zemną ma pełno przyjaciół, których to ja będąc z nią przez 3,5 roku na oczy nie widziałem (wydaje mi się, że są to ludzie którzy z nią studiują), nagle znalazła FULL przyjaciółek i FULL przyjaciół, z których to z jednym się spotyka od jakiegoś czasu ciągle baluje, ciągle imprezuje... Nie wiem co mam robić? Wiecie, zastanawiać się już, zaczołem, może ona wymagała czegoś więcej odemnie, długo razem byliśmy, może powiniennem, z nią zamieszkać co napewno byśmy zrobili a może powiniennem zrobić to czego bardzo się bałem, określić się jakoś i myśleć o nas już jak nie o parze ale o rodzinie, chodź własśnie tak o nas myślałem, nigdy niemówiłem, że coś jest moje, zawsze używałem słowa nasze... Tak właśnie wygląda i to w skrócie hehe historia mojego związku. Naprawdę Bardzo mi jej Brakuje, Bardzo Ją Kocham...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaczołem do niej pisać, dzwonić, wysyłać kwiaty przez posłańców, Wiecie hehehe nie wiem na ile to jest warte ale kupiłem jej gwiazdę, jedna z gwiazd na niebie, która to jest widoczna od czerwca do września na niebie i to tylko przy pomocy sprzętu obserwacyjnego, nosi jej imię, he tak wydaje mi się że dałem jej własny kawałek nieba, tak mi się wydaję, że to właśnie dla niej zrobiłem. Jednak to nie pomogło i wiecie, ze spotykając się z nią, gdy jej mówiłem o nas, gdy się pytałem czy mnie Kocha ona jak nie płakała to miała łzy w oczach, nie chciała powiedzieć, że mnie już nie Kocha, pytając się jej to jednak mnie Kochasz to ona mówiła, że znasz prawdę, jednak to już nie to samo... Większego bólu mimo wszystkiego co w życiu przeżyłem to nigdy nie czułem. Miało to miejsce 28 lipca, powiedziałem sobie w końcu po prawie miesięcznej próbie walki o nią, że nie mogę nic na siłe a uwierzcie mi jestem wojownikiem, nigdy się nie podaję, ona to wie najlepiej, ale tu po prostu przegrałem, nie mogłem jej zmusić do niczego mimo, że nadal mnie Kochała. W sierpniu zaczolem spotykać sięz inna piękną dziewczyną, ale po miesiącu stwierdziłem, że nie mogę, może to ona nawet stwierdziła, nie raz znajdowaliśmy się w dwu znacznej sytuacji a ja nic, ale musiła sobie pomyśleć, jaki z niego baran hehehe. W wrześniu dowiedziałem się, od kolegi że moja Wielka Miłość ma innego, widział ich gdzieś razem. Dosłownie szok... Wiecie lato i wrzesień a teraz październik, upłynoł mi na wiecznych imprezach, balngach, wyjazdach to nad morze to w góry itp. Na nocach spędzonych w samotności nad Wisłą na rybach – pełno tego jest. Na samotnych nocnych eskapadach za kierownica w coraz to szybszych autach które mam na sprzedaż, liczy się tylko ile Bozia z fabryka dały a mimo to chodź już nie chce żyć, żyje! Boże jaki ból mnie męczy, na pewno sobie wielu z Was z tego sprawę zdaje, ale ja już nie mogę każdy kolejny dzień jest coraz gorszy, coraz bardziej pusty, coraz bardziej męczący, nic dla mnie się już nie liczy, ani pieniądze, bo strasznie dużo ich rozpuściłem w lato, ani moje życie, dosłownie NIC. Moja mama jest strasznie ciężko chora a nawet to mnie tak bardzo nie trapi, zresztą nie raz jej mówiłem, że jest dla mnie najwyższą znaną mi wartością, uwierzcie mi, że gdybym się dowiedział, że ona serca potrzebuje, to od razu odebrałbym sobie życie aby ona miła serce, jeśli by potrzebowałaby oczu, chodziłbym niewidomy, jeśli bym miał wybrać między moją mamą a nią to wybrałbym ją... Powiem Wam jeszcze, że taką naszą magiczną datą jest 9 Grudnia, właśnie to tego dnia o godzinie 18:45 powiedzieliśmy sobie, że będziemy razem i że się Kochamy. Każdego miesiąca od naszego rozstania 9 dnia o godzinie 18:45 jestem w pewnym miejscu gdzie to miało miejsce i czekam tam na nią, aż może się zjawi. A gdy jej nie ma, ja zostawiam na takim murku różyczkę aby jeśli by przyjechała później to żeby wiedziała, że byłem, że pamiętam, że nadal KOCHAM. Mam też taką koleżankę której to się zwierzam z tego wszystkiego, ona mówi, że lubi mnie słuchać jak o niej opowiadam, mówi że, patrząc na mnie, nie wyglądam na kogoś do takich rzeczy skłonnego, mówi mi też, że nigdy nie słyszała aby ktoś tak mówił o swojej Miłości a ja Wam powiem, że mówie to koleżance a jej nigdy nie mówiłem jak jest piękna, jakim to jestem szczęśliwcem że ją mam, jak każdego dnia o niej myślę, jaki ma piękny uśmiech, jak pięknie wyglądały jej oczy gdy dookoła nas padał śnieg, bardzo rzadko jej takie rzeczy mówiłem a bardzo bym chciał znów jej to powiedzieć. A ona dziś mówi wszystkim dookoła, że już nigdy zemną nie będzie. Poza tym wydaje mi się, że jej koleżanki i przyjaciółki nie są przychylne mojej osobie a nie wiem dla czego? Żadna z nich mnie dobrze nie znała, nie wiedziała co czuje? Ale ona się im zwierzała a one mówiły jej tak, co kiedyś u niej w telefonie znalazłem, ,,daj mu szanse zobacz jaki będzie, ale nie przez dzień, dwa, tydzień czy miesiąc a jak nie to go zostaw”, więc tak myśleli o mnie jej przyjaciele. A wiecie co jest jeszcze najlepsze, że rozstając się, powiedziałem jej, że zostanie sama a dziś nagle po rozstaniu zemną ma pełno przyjaciół, których to ja będąc z nią przez 3,5 roku na oczy nie widziałem (wydaje mi się, że są to ludzie którzy z nią studiują), nagle znalazła FULL przyjaciółek i FULL przyjaciół, z których to z jednym się spotyka od jakiegoś czasu ciągle baluje, ciągle imprezuje... Nie wiem co mam robić? Wiecie, zastanawiać się już, zaczołem, może ona wymagała czegoś więcej odemnie, długo razem byliśmy, może powiniennem, z nią zamieszkać co napewno byśmy zrobili a może powiniennem zrobić to czego bardzo się bałem, określić się jakoś i myśleć o nas już jak nie o parze ale o rodzinie, chodź własśnie tak o nas myślałem, nigdy niemówiłem, że coś jest moje, zawsze używałem słowa nasze... Tak właśnie wygląda i to w skrócie hehe historia mojego związku. Naprawdę Bardzo mi jej Brakuje, Bardzo Ją Kocham...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaczołem do niej pisać, dzwonić, wysyłać kwiaty przez posłańców, Wiecie hehehe nie wiem na ile to jest warte ale kupiłem jej gwiazdę, jedna z gwiazd na niebie, która to jest widoczna od czerwca do września na niebie i to tylko przy pomocy sprzętu obserwacyjnego, nosi jej imię, he tak wydaje mi się że dałem jej własny kawałek nieba, tak mi się wydaję, że to właśnie dla niej zrobiłem. Jednak to nie pomogło i wiecie, ze spotykając się z nią, gdy jej mówiłem o nas, gdy się pytałem czy mnie Kocha ona jak nie płakała to miała łzy w oczach, nie chciała powiedzieć, że mnie już nie Kocha, pytając się jej to jednak mnie Kochasz to ona mówiła, że znasz prawdę, jednak to już nie to samo... Większego bólu mimo wszystkiego co w życiu przeżyłem to nigdy nie czułem. Miało to miejsce 28 lipca, powiedziałem sobie w końcu po prawie miesięcznej próbie walki o nią, że nie mogę nic na siłe a uwierzcie mi jestem wojownikiem, nigdy się nie podaję, ona to wie najlepiej, ale tu po prostu przegrałem, nie mogłem jej zmusić do niczego mimo, że nadal mnie Kochała. W sierpniu zaczolem spotykać sięz inna piękną dziewczyną, ale po miesiącu stwierdziłem, że nie mogę, może to ona nawet stwierdziła, nie raz znajdowaliśmy się w dwu znacznej sytuacji a ja nic, ale musiła sobie pomyśleć, jaki z niego baran hehehe. W wrześniu dowiedziałem się, od kolegi że moja Wielka Miłość ma innego, widział ich gdzieś razem. Dosłownie szok... Wiecie lato i wrzesień a teraz październik, upłynoł mi na wiecznych imprezach, balngach, wyjazdach to nad morze to w góry itp. Na nocach spędzonych w samotności nad Wisłą na rybach – pełno tego jest. Na samotnych nocnych eskapadach za kierownica w coraz to szybszych autach które mam na sprzedaż, liczy się tylko ile Bozia z fabryka dały a mimo to chodź już nie chce żyć, żyje! Boże jaki ból mnie męczy, na pewno sobie wielu z Was z tego sprawę zdaje, ale ja już nie mogę każdy kolejny dzień jest coraz gorszy, coraz bardziej pusty, coraz bardziej męczący, nic dla mnie się już nie liczy, ani pieniądze, bo strasznie dużo ich rozpuściłem w lato, ani moje życie, dosłownie NIC. Moja mama jest strasznie ciężko chora a nawet to mnie tak bardzo nie trapi, zresztą nie raz jej mówiłem, że jest dla mnie najwyższą znaną mi wartością, uwierzcie mi, że gdybym się dowiedział, że ona serca potrzebuje, to od razu odebrałbym sobie życie aby ona miła serce, jeśli by potrzebowałaby oczu, chodziłbym niewidomy, jeśli bym miał wybrać między moją mamą a nią to wybrałbym ją... Powiem Wam jeszcze, że taką naszą magiczną datą jest 9 Grudnia, właśnie to tego dnia o godzinie 18:45 powiedzieliśmy sobie, że będziemy razem i że się Kochamy. Każdego miesiąca od naszego rozstania 9 dnia o godzinie 18:45 jestem w pewnym miejscu gdzie to miało miejsce i czekam tam na nią, aż może się zjawi. A gdy jej nie ma, ja zostawiam na takim murku różyczkę aby jeśli by przyjechała później to żeby wiedziała, że byłem, że pamiętam, że nadal KOCHAM. Mam też taką koleżankę której to się zwierzam z tego wszystkiego, ona mówi, że lubi mnie słuchać jak o niej opowiadam, mówi że, patrząc na mnie, nie wyglądam na kogoś do takich rzeczy skłonnego, mówi mi też, że nigdy nie słyszała aby ktoś tak mówił o swojej Miłości a ja Wam powiem, że mówie to koleżance a jej nigdy nie mówiłem jak jest piękna, jakim to jestem szczęśliwcem że ją mam, jak każdego dnia o niej myślę, jaki ma piękny uśmiech, jak pięknie wyglądały jej oczy gdy dookoła nas padał śnieg, bardzo rzadko jej takie rzeczy mówiłem a bardzo bym chciał znów jej to powiedzieć. A ona dziś mówi wszystkim dookoła, że już nigdy zemną nie będzie. Poza tym wydaje mi się, że jej koleżanki i przyjaciółki nie są przychylne mojej osobie a nie wiem dla czego? Żadna z nich mnie dobrze nie znała, nie wiedziała co czuje? Ale ona się im zwierzała a one mówiły jej tak, co kiedyś u niej w telefonie znalazłem, ,,daj mu szanse zobacz jaki będzie, ale nie przez dzień, dwa, tydzień czy miesiąc a jak nie to go zostaw”, więc tak myśleli o mnie jej przyjaciele. A wiecie co jest jeszcze najlepsze, że rozstając się, powiedziałem jej, że zostanie sama a dziś nagle po rozstaniu zemną ma pełno przyjaciół, których to ja będąc z nią przez 3,5 roku na oczy nie widziałem (wydaje mi się, że są to ludzie którzy z nią studiują), nagle znalazła FULL przyjaciółek i FULL przyjaciół, z których to z jednym się spotyka od jakiegoś czasu ciągle baluje, ciągle imprezuje... Nie wiem co mam robić? Wiecie, zastanawiać się już, zaczołem, może ona wymagała czegoś więcej odemnie, długo razem byliśmy, może powiniennem, z nią zamieszkać co napewno byśmy zrobili a może powiniennem zrobić to czego bardzo się bałem, określić się jakoś i myśleć o nas już jak nie o parze ale o rodzinie, chodź własśnie tak o nas myślałem, nigdy niemówiłem, że coś jest moje, zawsze używałem słowa nasze... Tak właśnie wygląda i to w skrócie hehe historia mojego związku. Naprawdę Bardzo mi jej Brakuje, Bardzo Ją Kocham...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaczołem do niej pisać, dzwonić, wysyłać kwiaty przez posłańców, Wiecie hehehe nie wiem na ile to jest warte ale kupiłem jej gwiazdę, jedna z gwiazd na niebie, która to jest widoczna od czerwca do września na niebie i to tylko przy pomocy sprzętu obserwacyjnego, nosi jej imię, he tak wydaje mi się że dałem jej własny kawałek nieba, tak mi się wydaję, że to właśnie dla niej zrobiłem. Jednak to nie pomogło i wiecie, ze spotykając się z nią, gdy jej mówiłem o nas, gdy się pytałem czy mnie Kocha ona jak nie płakała to miała łzy w oczach, nie chciała powiedzieć, że mnie już nie Kocha, pytając się jej to jednak mnie Kochasz to ona mówiła, że znasz prawdę, jednak to już nie to samo... Większego bólu mimo wszystkiego co w życiu przeżyłem to nigdy nie czułem. Miało to miejsce 28 lipca, powiedziałem sobie w końcu po prawie miesięcznej próbie walki o nią, że nie mogę nic na siłe a uwierzcie mi jestem wojownikiem, nigdy się nie podaję, ona to wie najlepiej, ale tu po prostu przegrałem, nie mogłem jej zmusić do niczego mimo, że nadal mnie Kochała. W sierpniu zaczolem spotykać sięz inna piękną dziewczyną, ale po miesiącu stwierdziłem, że nie mogę, może to ona nawet stwierdziła, nie raz znajdowaliśmy się w dwu znacznej sytuacji a ja nic, ale musiła sobie pomyśleć, jaki z niego baran hehehe. W wrześniu dowiedziałem się, od kolegi że moja Wielka Miłość ma innego, widział ich gdzieś razem. Dosłownie szok... Wiecie lato i wrzesień a teraz październik, upłynoł mi na wiecznych imprezach, balngach, wyjazdach to nad morze to w góry itp. Na nocach spędzonych w samotności nad Wisłą na rybach – pełno tego jest. Na samotnych nocnych eskapadach za kierownica w coraz to szybszych autach które mam na sprzedaż, liczy się tylko ile Bozia z fabryka dały a mimo to chodź już nie chce żyć, żyje! Boże jaki ból mnie męczy, na pewno sobie wielu z Was z tego sprawę zdaje, ale ja już nie mogę każdy kolejny dzień jest coraz gorszy, coraz bardziej pusty, coraz bardziej męczący, nic dla mnie się już nie liczy, ani pieniądze, bo strasznie dużo ich rozpuściłem w lato, ani moje życie, dosłownie NIC. Moja mama jest strasznie ciężko chora a nawet to mnie tak bardzo nie trapi, zresztą nie raz jej mówiłem, że jest dla mnie najwyższą znaną mi wartością, uwierzcie mi, że gdybym się dowiedział, że ona serca potrzebuje, to od razu odebrałbym sobie życie aby ona miła serce, jeśli by potrzebowałaby oczu, chodziłbym niewidomy, jeśli bym miał wybrać między moją mamą a nią to wybrałbym ją... Powiem Wam jeszcze, że taką naszą magiczną datą jest 9 Grudnia, właśnie to tego dnia o godzinie 18:45 powiedzieliśmy sobie, że będziemy razem i że się Kochamy. Każdego miesiąca od naszego rozstania 9 dnia o godzinie 18:45 jestem w pewnym miejscu gdzie to miało miejsce i czekam tam na nią, aż może się zjawi. A gdy jej nie ma, ja zostawiam na takim murku różyczkę aby jeśli by przyjechała później to żeby wiedziała, że byłem, że pamiętam, że nadal KOCHAM. Mam też taką koleżankę której to się zwierzam z tego wszystkiego, ona mówi, że lubi mnie słuchać jak o niej opowiadam, mówi że, patrząc na mnie, nie wyglądam na kogoś do takich rzeczy skłonnego, mówi mi też, że nigdy nie słyszała aby ktoś tak mówił o swojej Miłości a ja Wam powiem, że mówie to koleżance a jej nigdy nie mówiłem jak jest piękna, jakim to jestem szczęśliwcem że ją mam, jak każdego dnia o niej myślę, jaki ma piękny uśmiech, jak pięknie wyglądały jej oczy gdy dookoła nas padał śnieg, bardzo rzadko jej takie rzeczy mówiłem a bardzo bym chciał znów jej to powiedzieć. A ona dziś mówi wszystkim dookoła, że już nigdy zemną nie będzie. Poza tym wydaje mi się, że jej koleżanki i przyjaciółki nie są przychylne mojej osobie a nie wiem dla czego? Żadna z nich mnie dobrze nie znała, nie wiedziała co czuje? Ale ona się im zwierzała a one mówiły jej tak, co kiedyś u niej w telefonie znalazłem, ,,daj mu szanse zobacz jaki będzie, ale nie przez dzień, dwa, tydzień czy miesiąc a jak nie to go zostaw”, więc tak myśleli o mnie jej przyjaciele. A wiecie co jest jeszcze najlepsze, że rozstając się, powiedziałem jej, że zostanie sama a dziś nagle po rozstaniu zemną ma pełno przyjaciół, których to ja będąc z nią przez 3,5 roku na oczy nie widziałem (wydaje mi się, że są to ludzie którzy z nią studiują), nagle znalazła FULL przyjaciółek i FULL przyjaciół, z których to z jednym się spotyka od jakiegoś czasu ciągle baluje, ciągle imprezuje... Nie wiem co mam robić? Wiecie, zastanawiać się już, zaczołem, może ona wymagała czegoś więcej odemnie, długo razem byliśmy, może powiniennem, z nią zamieszkać co napewno byśmy zrobili a może powiniennem zrobić to czego bardzo się bałem, określić się jakoś i myśleć o nas już jak nie o parze ale o rodzinie, chodź własśnie tak o nas myślałem, nigdy niemówiłem, że coś jest moje, zawsze używałem słowa nasze... Tak właśnie wygląda i to w skrócie hehe historia mojego związku. Naprawdę Bardzo mi jej Brakuje, Bardzo Ją Kocham...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mala swieta racja.ja obiecuje sobie od prawie 4 lat, ze nie, tym razem to koniec, ze tym razem raz na zawsze wyrzuce go z serca. i co? dzwoni, pisze a ja nie wiem, co sie ze mna dzieje. teraz jednak drugi dzien milczymy. nie jest az tak zle jak sadzilam.przynajmniej nie mam juz tych glupich mysli. bo zawsze jest tak, ze jak tylko on sie odzywa, we mnie budza sie zludzenia.a po rozmowie czy spotkaniu, podczas ktorych nie poruszamy zadnych waznych kwestii jest co? znowu jakas czesc mnie zaczyna umierac. utrzymywac z nim kontakt na stopie czysto kumpelskiej to tak, jakby zabijac sie kawalek po kawalku. i wiesz, co jest w tym wszystkim najgorsze? ze jak sie odezwie, to pewnie i tak mu w jakis sposob odpowiem. znam siebie.mam wiec nadzieje, ze jednak uszanuje moja decyzje i nie bedzie sie odzywal w zaden sposob, ani na gg, ani tel, ani smsowo, ani nawet przy uzyciu golebia pocztowego. a dlaczego sie odzywal? chyba szukal usprawiedliwienia,jak juz kiedys pisalam. patrzy na mnie i mysli sobie - hm... trzyma sie, czyli nie zrobilem jej krzywdy, moge sobie spokojnie zyc dalej. ale to glupie podejscie. takie ocenianie bolu czlowieka przez pryzmat zewnetrznych oznak tegoz bolu. to ze nie placze, nie histeryzuje, nie rwe wlosow z glowy nie oznacza, ze nie cierpie. a on chyba tak wlasnie do tego podchodzi. moze gdybym zrobila mu scene, taka jak z telenowel, z histeria, rwaniem szat i tego typu oznakami, przemyslaby sprawe? hehe... na szczescie staram sie zachowac w calej tej trudnej sytuacji resztki klasy i godnosci. ale na razie - milczymy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ina30
to bardzo smutna historia, wiem co czujesz...jest mi przykro bo sama to przezywam... chciaabym zeby moje kochanie, było tak za mna jak ty za swoim kochaniem:) dlaczego nic nie robisz? czemu pozwoliles jej odejsc, czemu nie waqlczyłes? ja teraz siedze i rycze to co przezywam, to jakis koszmar, nikomu tyego nie zycze:(wszystko dla mnie stracilo sens, na niczym mi juz nie zalezy, tylko na nim:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EwElInUśKa...
Chcialam juz zerwac z nim kontakt probowalam juz nie raz ale za kazdym razem pekam ;( spotykalam sie z innymi zeby zapokmniec o tamtym. ja mam 19 lat on 24. poznalam go pzrez koleznke. znaim doszlo do pierwszego spotkania pisalismy ze soba prawie 2 miesiace. pisalismy bardzo duzo i o wszystkim i nigdy nie zabraklko mi tematu. po pierwszym zerwaniu z mojej winy walczylam o niego jezdzilam rozmawialam i udalo mi sie go juz raz odzyskac ale nie na dlugo bo potem znowu zerwal. potem jak znalazlam innego myslalam ze juz nic nie czuje do niego. wyladowalam w szpitalu i moj obecny facet nie znajdowal dla mnie czasu wiec poprosilam zeby wlasnie moj ex mnine odwiedzil. jak go tylko zobaczylam odzyly uczucia. patrzylam w niego jak w obrazek. po dlugich rozmowach w szpitalu (trwaly nawet do 3 w nocy) doszlismy razem do wnoiesku ze znowu chcemy byc razem. myslalam ze on jednak mnie kocha. zepsulam swoj istniejacy zwiazek zeby znowu z nim byc. na poczatku myslalam ze naprawde sie zmimenil ze zrowumial i ze nadal bardzo mnie kocha. nagle wszystko zaczelo sie psuc. jego ciagly brak czasu dla mnie doprowadzal mnie do szalu wiec sie ciagle z nim o to klocilam. wkoncu on nie wytrzymal i zerwal. napisal dlugiego sms z wytlumaczeniem dlaczego. ze musi pokochac. znienawidzilam go wtedy napisalam ze nie che go znac ze nie wierze ze znowu mnie rani. ale on uparcie twierdzil ze to tylko na jakis czas i ze chce miec ze mna kontakt. po 2 tygodniach jednak znalazl se inna i urwal sie kontakt. ja tez nie odzywalam sie bo chcialam zapomniec. po 2 miesiacach znowu sie odezwalam. oczywiscie dostalam odpowiedz. kiedy zaproponowalam mu spotkanie zgodzil sie. na pytanie czemu mi obiecal ze nie bedzie z nikim i zlamal bietnice odpiwiedzial ze on tego nie zaplanowal ze to samo wyszlo. zrobil taka mine jak by tego zalowal. ciagle rozmawialismy o mnie o nim o jego obecnym zwiazku. rozmowa trwala do 4 w nocy. widzialam ze czuje co do mnie ze ciagnie go do mnie. kiedy mnie przytulil ja sie poplakalam. poczulam to co czulam kiedys. na kolejnym spotkaniu zdradzil swoja dziewczyne ze mna. mialam nadzieje ze go odzyskam. ale nie noca spedzona razem ale dzieki nasdzej rozmowie. ciagle mowi ze z dziewczyna mu sie uklada tak sobie i ze na zerwanie z nia potzrebuje zcasu ze nie moze od tak zerwac. przytknelam mu wtedy ze zeby zerwac ze man dlugo mu to nie zajelo. po paru spotkaniach zrezygnowalam i pzrestalam sie odzywac. wczoraj do niego znowu napisalam. poprosilam o kolejne spotkanie. powiedzial ze za pare dni bedzie nial czas. z jednej strony widze ze jestem zabawka w jego rekach. ale z drugiej gdyby nie czul nic do mnie i gdybym nie miala szans nie spotykal by sie ze man majac dziewczyne. zeby go odzyskac myslalam zeby powiedziec jego dziewczynie. ale zwatpilam w to bo uznalam ze jak to zrobie to moge go juz stracic na zawsze. czy powinnam zerwac z nim kontakt i wiecej sioe nie widziec??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EwElInUśKa...
Chcialam juz zerwac z nim kontakt probowalam juz nie raz ale za kazdym razem pekam ;( spotykalam sie z innymi zeby zapokmniec o tamtym. ja mam 19 lat on 24. poznalam go pzrez koleznke. znaim doszlo do pierwszego spotkania pisalismy ze soba prawie 2 miesiace. pisalismy bardzo duzo i o wszystkim i nigdy nie zabraklko mi tematu. po pierwszym zerwaniu z mojej winy walczylam o niego jezdzilam rozmawialam i udalo mi sie go juz raz odzyskac ale nie na dlugo bo potem znowu zerwal. potem jak znalazlam innego myslalam ze juz nic nie czuje do niego. wyladowalam w szpitalu i moj obecny facet nie znajdowal dla mnie czasu wiec poprosilam zeby wlasnie moj ex mnine odwiedzil. jak go tylko zobaczylam odzyly uczucia. patrzylam w niego jak w obrazek. po dlugich rozmowach w szpitalu (trwaly nawet do 3 w nocy) doszlismy razem do wnoiesku ze znowu chcemy byc razem. myslalam ze on jednak mnie kocha. zepsulam swoj istniejacy zwiazek zeby znowu z nim byc. na poczatku myslalam ze naprawde sie zmimenil ze zrowumial i ze nadal bardzo mnie kocha. nagle wszystko zaczelo sie psuc. jego ciagly brak czasu dla mnie doprowadzal mnie do szalu wiec sie ciagle z nim o to klocilam. wkoncu on nie wytrzymal i zerwal. napisal dlugiego sms z wytlumaczeniem dlaczego. ze musi pokochac. znienawidzilam go wtedy napisalam ze nie che go znac ze nie wierze ze znowu mnie rani. ale on uparcie twierdzil ze to tylko na jakis czas i ze chce miec ze mna kontakt. po 2 tygodniach jednak znalazl se inna i urwal sie kontakt. ja tez nie odzywalam sie bo chcialam zapomniec. po 2 miesiacach znowu sie odezwalam. oczywiscie dostalam odpowiedz. kiedy zaproponowalam mu spotkanie zgodzil sie. na pytanie czemu mi obiecal ze nie bedzie z nikim i zlamal bietnice odpiwiedzial ze on tego nie zaplanowal ze to samo wyszlo. zrobil taka mine jak by tego zalowal. ciagle rozmawialismy o mnie o nim o jego obecnym zwiazku. rozmowa trwala do 4 w nocy. widzialam ze czuje co do mnie ze ciagnie go do mnie. kiedy mnie przytulil ja sie poplakalam. poczulam to co czulam kiedys. na kolejnym spotkaniu zdradzil swoja dziewczyne ze mna. mialam nadzieje ze go odzyskam. ale nie noca spedzona razem ale dzieki nasdzej rozmowie. ciagle mowi ze z dziewczyna mu sie uklada tak sobie i ze na zerwanie z nia potzrebuje zcasu ze nie moze od tak zerwac. przytknelam mu wtedy ze zeby zerwac ze man dlugo mu to nie zajelo. po paru spotkaniach zrezygnowalam i pzrestalam sie odzywac. wczoraj do niego znowu napisalam. poprosilam o kolejne spotkanie. powiedzial ze za pare dni bedzie nial czas. z jednej strony widze ze jestem zabawka w jego rekach. ale z drugiej gdyby nie czul nic do mnie i gdybym nie miala szans nie spotykal by sie ze man majac dziewczyne. zeby go odzyskac myslalam zeby powiedziec jego dziewczynie. ale zwatpilam w to bo uznalam ze jak to zrobie to moge go juz stracic na zawsze. czy powinnam zerwac z nim kontakt i wiecej sioe nie widziec??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×