Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Przygnebiony

Jak odzyskać straconą miłość??

Polecane posty

... Tak pisze bardzo chaotycznie i przepraszam,ze w tylu wyświetleniach... chaos powstał z nadmiaru tresci, tyle mozna opisac sytuacji i przypadków.Popełniłam mase błędów i chodzedo ,,specjalisty \\\" gdy uswiadomiłam sobie co robie i jak trace osobe o której marzyłam całe życie...Toksyczny zwiazek nauczyłmnie samodestrukcji i choc G próbował (mało bo krótko) mnie wyciagnac to trudno mi to przychodziło....zrozumiałam błedy troche za późno. G chce sie przyjaźnic lecz nic wiecej...tak mówi teraz. Może to fałszywa nadzieja ale mówił tak wcześniej i zgodził sie spróbować choc trwało to 2 dni...ból,żal,strata ..walka uczuc z rozumem ...ciezko mi sie z tym ogarnąć. Potrafie zerwac kontakt...czekać(nie wiedziałam,ze jestem zdolna do tego) ale bardzo boje sie ,ze im dalej tym on bardziej przyzwyczai sie do stanu koleżeństwa i nie bedzie chciał wiecej.Nie jest ,,typowym\\\" chłopakiem. Wiem ,wiem... moge gdybać i rozmyslac itd...Niestety jest tak,że gdy chłopak pozegna dziewczyne to ma ona malusienkie szanse na powrót...ALE MOZE KTOS Z WAS ZNA SPOSÓB NA TO? ściskam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
... Tak pisze bardzo chaotycznie i przepraszam,ze w tylu wyświetleniach... chaos powstał z nadmiaru tresci, tyle mozna opisac sytuacji i przypadków.Popełniłam mase błędów i chodzedo ,,specjalisty \\\" gdy uswiadomiłam sobie co robie i jak trace osobe o której marzyłam całe życie...Toksyczny zwiazek nauczyłmnie samodestrukcji i choc G próbował (mało bo krótko) mnie wyciagnac to trudno mi to przychodziło....zrozumiałam błedy troche za późno. G chce sie przyjaźnic lecz nic wiecej...tak mówi teraz. Może to fałszywa nadzieja ale mówił tak wcześniej i zgodził sie spróbować choc trwało to 2 dni...ból,żal,strata ..walka uczuc z rozumem ...ciezko mi sie z tym ogarnąć. Potrafie zerwac kontakt...czekać(nie wiedziałam,ze jestem zdolna do tego) ale bardzo boje sie ,ze im dalej tym on bardziej przyzwyczai sie do stanu koleżeństwa i nie bedzie chciał wiecej.Nie jest ,,typowym\\\" chłopakiem. Wiem ,wiem... moge gdybać i rozmyslac itd...Niestety jest tak,że gdy chłopak pozegna dziewczyne to ma ona malusienkie szanse na powrót...ALE MOZE KTOS Z WAS ZNA SPOSÓB NA TO? ściskam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
... Tak pisze bardzo chaotycznie i przepraszam,ze w tylu wyświetleniach... chaos powstał z nadmiaru tresci, tyle mozna opisac sytuacji i przypadków.Popełniłam mase błędów i chodze do ,,specjalisty \\\" gdy uswiadomiłam sobie co robie i jak trace osobe o której marzyłam całe życie...Toksyczny zwiazek nauczył mnie samodestrukcji i choc G próbował (mało bo krótko) mnie wyciagnac to trudno mi to przychodziło....zrozumiałam błedy troche za późno. G chce sie przyjaźnic lecz nic wiecej...tak mówi teraz. Może to fałszywa nadzieja ale mówił tak wcześniej i zgodził sie spróbować choc trwało to 2 dni...ból,żal,strata ..walka uczuc z rozumem ...ciezko mi sie z tym ogarnąć. Potrafie zerwac kontakt...czekać(nie wiedziałam,ze jestem zdolna do tego) ale bardzo boje sie ,ze im dalej tym on bardziej przyzwyczai sie do stanu koleżeństwa i nie bedzie chciał wiecej.Nie jest ,,typowym\\\" chłopakiem. Wiem ,wiem... moge gdybać i rozmyslac itd...Niestety jest tak,że gdy chłopak pozegna dziewczyne to ma ona malusienkie szanse na powrót...ALE MOZE KTOS Z WAS ZNA SPOSÓB NA TO? ściskam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
... Tak pisze bardzo chaotycznie i przepraszam,ze w tylu wyświetleniach... chaos powstał z nadmiaru tresci, tyle mozna opisac sytuacji i przypadków.Popełniłam mase błędów i chodze do ,,specjalisty \\\" gdy uswiadomiłam sobie co robie i jak trace osobe o której marzyłam całe życie...Toksyczny zwiazek nauczył mnie samodestrukcji i choc G próbował (mało bo krótko) mnie wyciagnac to trudno mi to przychodziło....zrozumiałam błedy troche za późno. G chce sie przyjaźnic lecz nic wiecej...tak mówi teraz. Może to fałszywa nadzieja ale mówił tak wcześniej i zgodził sie spróbować choc trwało to 2 dni...ból,żal,strata ..walka uczuc z rozumem ...ciezko mi sie z tym ogarnąć. Potrafie zerwac kontakt...czekać(nie wiedziałam,ze jestem zdolna do tego) ale bardzo boje sie ,ze im dalej tym on bardziej przyzwyczai sie do stanu koleżeństwa i nie bedzie chciał wiecej.Nie jest ,,typowym\\\" chłopakiem. Wiem ,wiem... moge gdybać i rozmyslac itd...Niestety jest tak,że gdy chłopak pozegna dziewczyne to ma ona malusienkie szanse na powrót...ALE MOZE KTOS Z WAS ZNA SPOSÓB NA TO? ściskam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
malanadzieja \"Tak pisze bardzo chaotycznie i przepraszam,ze w tylu wyświetleniach...\" Nic się nie dzieje, ja po zerwaniu przez ex nie potrafiłem skleić dwóch prostych zdań. \"chaos powstał z nadmiaru tresci, tyle mozna opisac sytuacji i przypadków.Popełniłam mase błędów i chodze do ,,specjalisty\" Każdy z nas popełnia błędy, chyba nie wierzysz ideały? Sztuką jest umiejętność wybaczania sobie i innych pewnych błędów, i nie obwiniaj siebie że to twoja wina , czasem poprostu nie wychodzi...Specjalista to dobry pomysł. \"Toksyczny zwiazek nauczył mnie samodestrukcji i choc G próbował (mało bo krótko) mnie wyciagnac to trudno mi to przychodziło....zrozumiałam błedy troche za późno. G chce sie przyjaźnic lecz nic wiecej...tak mówi teraz. Może to fałszywa nadzieja ale mówił tak wcześniej i zgodził sie spróbować choc trwało to 2 dni...ból,żal,strata ..walka uczuc z rozumem ...ciezko mi sie z tym ogarnąć\" Toksyczny związek okresla się mianem związku w którym się żyje bez uczuć, i w ciągłej kłótni. Każdy z nas coś robi za wcześnie lub za pózno, ludzka natura. Przyjaźń to nie jest dobry pomysł - bynajmniej w tym momencie , ja tkwie w takiej przyjaźni po związku i choć z mojej strony ją kocham najmocniej jak potrafię, ona...Nie wie...Coś do mnie czuje ale co? Nie potrafi tego określić. Wstyd się przyznać , mogłem zrobić to odrazu zerwać kontakt, Próbuje urwać z nią kontakt ale ona ciągle zadzwoni albo coś napiszę a ja nie potrafię jebnąć telefonem i powiedzieć dość!. Kurwa..:( , Być może on czuje to co moja ex, czyli Nie wie co czuje...i wiesz co lepiej dla ciebie i dla mnie jak zerwiemy kontakty, do przyjaźni będziemy mogli zawsze wrócić o to się nie martw. \"ale bardzo boje sie ,ze im dalej tym on bardziej przyzwyczai sie do stanu koleżeństwa i nie bedzie chciał wiecej.Nie jest ,,typowym\\\" chłopakiem.\" Masz 100% racji, przyzwyczaji się, moja też się do tego przyzwyczaja..Gra Va Banq... \"Wiem ,wiem... moge gdybać i rozmyslac itd...Niestety jest tak,że gdy chłopak pozegna dziewczyne to ma ona malusienkie szanse na powrót...ALE MOZE KTOS Z WAS ZNA SPOSÓB NA TO?\" Czy ja wiem czy małe? Powroty do ex to prawda a nie mit...poczytaj o tym na kafe, znajdziesz tutaj wiele wątków o powrotach, co było dalej to już inna bajka. Sposób w moim przekonaniu jest jeden utwierdzenie go w uczuciach - jeżeli kocha to wróci , jeżeli nie to niestety nie wróci...Czasem ta operacja wymaga dużo cierpliwośći...nie wiem ile nie pytaj mnie o to , pół roku, rok , dwa.... \"ściskam\" Ja też ściskam i życze ci mnóstwo powodzenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
malanadzieja Wiesz, ja napisze cos troche innego niz ,,slaweczek\", ale w tym co piszesz to moim zdaniem jest wiecej zafascynowania ta osoba(piszesz o sytuacja w ktorych mowicie podobne rzeczy w tym samym momecie, uwazam, ze podczas spotykania sie z nowa osoba czesto sie to zdarza a w szczegolnosci jesli uwazamy, ze cos wiecej nas laczy), oraz potrzeby posiadania kogos bliskiego (gdyz po byciu w dlugim lepszym czy gorszym zwiazku trudno jest przyzwyczaic sie lub byc poprostu samotnym), niz Milosci. Wydaje mi sie to po tym jak o nim piszesz, podkreslam wydaje mi sie to, gdyz sam mialem podobne odczucia. Wiesz ja po rozstaniu ze swoja ,,Miloscia\" nie bede tu sie nad tym rozpisywal(dosc juz napisalem), w sierpniu wszedlem w drugi zwiazke od rozstania i wlasnie osoba z ktora to sie spotykalem w owym czasie wydala mi sie dosc idealna, wspaniale spedzalo mi sie z nia czas, rozmawialo na kazdy temat odrazu otworzylismy sie przed soba naprawde myslalem ze moge sie w niej zakochac do momentu w ktorym to zaczolem myslec czy poprostu jej nie idealizuje i poprostu nie mam wlasnie wczesniej wspomnianej przezemnie potrzeby spotykania sie z kims innym. Wiesz piszesz, iz bylas z nim przez 2,5 miesiaca a mimo to sie kluciliscie i dochodzilo miedzy Wami do spec uwazam, ze dosyc czestych jesli o nich wspominasz? Wybacz ale wydaje mi sie, ze gdy jest sie z osoba jak piszesz ,,swojego zycia\" to raczej takie sytuacje nie powinny miec miejsca i to przez dluzszy czas trfania od poczatku takiej ,,idealnej Milosci\". Wiesz uwazam rowniez, ze tlumaczenie swoich zachowan zwiazkiem ktory minol i byl dosc toksyczny nie ma wiekszego sensu, gdyz jesli jest sie z osoba do ktorej naprwde cos sie czuje, lub jesli jest naprwde ok, to przeszlosc za nami choc gdzies tam jest to nie ma wiekszego wplywu na to co teraz robimy. Wiem to po sobie gdyz, speic zwiazanych z moja Ex a bywaly..., nie przenosilem na inne kobiety a probowalem tworzyc z nimi cos innego, wyciagac wnioski, jednak w moim przypadku gdy naprwde sobie wszystko przeanalizowalem stwierdzilem, ze robie to jednak aby o czym , o kims zapomniec. Nie twierzde jednak i nie zrozum mnie zle, ze nie wierze w Milosc od pierwszego wejrzenia, itp. gdyz uwazam, ze mi sie to kiedys przytrafilo, nie pomysl tez, iz probuje Ci wmowic, ze go nie Kochasz, poprostu wydaje mi sie aby spojrzec na to chlodniejszym okiem nie idealizujac sytuacji, gdyz bedec z nim przez 2,5 misiaca kłóciliście sie co moglo by byc dalej? I nigdy nie obwiniaj siebie w 100%. Poza tym, mysle tez, ze jesli sie rozstaliscie, po tak krotkim czasie to, z czyjejs strony nie bylo to prwdziwe, gdyz uwazam, ze bedac z kims i po krotkim czasie sie rozstac, potem chciec wrocic i tak jak pisalas znow sie rozstac to... jednak z jedną czy druga stroną musi cos byc nie tak, w sensie, ze nie ma tego czegos a tak naprawde szukac czegos co Was bardziej czy mniej laczy na sile, to w ogolnym rozrachunku na dluzsza mete tak czy siak nie przetrfa. Ale zaznaczam, ze to jest tylko moje zdanie. Choc jesli uwazasz, ze to jest Twoje szczescie, zycze Ci powodzenia i jesli napiszesz cos wiecej postaram Ci sie w inny spob doradzic. majeczkaaaaaa Kurcze wiesz kolezanko Tobie, to naprwde bedzie ciezko odzyskac chlopaka, gdyz, jesli on wraca do swojej bylej to naprwde wiecej ich laczy niz dzieli. Nie wiem jak bym sie zachowal w Twojej sytuacji...? Ale napewno nie probowalbym zostac z nim przyjaciolmi, gdyz w takiej sytuacji moglabys sie stac kims kto chce i ma zamiar po czesci tak jest, zniszczyc jego zwiazek i napewno bys zostala tak odebrana, przez niego jak i przez jego dziewczyne ktora to bedzie miala na niego wiekszy wplyw niz napewno Ty. Moim zdaniem lepiej urwij z nim kontakt i czekaj na rozwój sytuacji a w miedzy czasie moze poznasz inna wartosciowa osobe. das53534534 W Twoim przypadku Drogi Przyjacielu, odpukac ale wroze pozytywne zakonczenie ,,konfliktu\". Jesli jest miedzy Wami cos takiego, ze ze soba rozmawiacie i chcecie nawet sie prezentami wymieniac, znaczy, ze nie jest az tak zle... ;) Jesli chodzi o mnie to naprawde swietnie spedzilem Swieta bez zbednych smutkow i zalow, moze raz, czy dwa mialem chwile kryzysu ktore to szybko przeszly. Wigilie spedzilem z rodzina swietnie sie bawiac i na kazdy temat rozmawiajac. W pierwszy dzien Swiat poszedlem wyciagniety przez kolegow na impreze i tam ... poznalem kuzynke mojego kolegi. Piekna, Inteligentna, Sympatycza, no wogole moge tylko mowic o niej w samych superlatywach kobiete, tak niespodziewanie sie zjawila, ze naprwde zafascynowala mnie w jakis sposob :). Glupio troche to wygladalo, gdyz moja kolezanka miala wtedy urodziny w tym klubie i siedzialem z cala ,,kupa\" kolezanek ktore to co chwile do mnie podchodzily przytulaly sie itp. Na poczatku mi nie ufala, gdyz jak sama pozniej mi powiedziala wygladalem jej na podrywacza i kogos kto sie bawi kobietami, jednak przegadalismy cala impreze, potanczylismy a ja napradwe rzadko tancze, wiec cos sie wydarzylo. Nawet moje kolezanki zauwazyly, ze o cos Ci sie oczka swica a NOTA BENE z jedna z nich umawialem sie przez krotki czas i widzialem w jej oczach odrobine zazdrosci. Jednak nic nie jest kolorowe...! Sylwia bo tak jej na imie, mieszka obecienie w miescie oddalonym od mojego jakies 40 km co w sumie nie jest taka straszna przeszkoda hehe czesto jezdzac do niej przejezdalbym obok domu swojej bylej :), ma i tu juz gorzej 29 lat jest odemnie starsza o 5 lat, jest po 5 letnim zwizku w ktorym to 1,5 roku temu zostala zdradzona, po czym zwiazek ten sie skonczyl a przedewszystkim mieszka w USA od 5 lat a do Polski przyjezdza tak co 3 miesiace :(, teraz wrocila na Swieta. Wlasnie te rzeczy mnie bola! Jest odemnie sporo starsza i choc ja tez mysle o ustatkowaniu sie w jakis spoob to jednak zastanawiam sie czy nam by wyszlo, jest roznica wieku i to spora, poza tym dochodza inne sprawy dosc istotne a nie chcialbym sobie a przedewszystkim jej niepotrzebnie zabierac czas. A mysle o niej ostatnio dosc czasto, choc nawet na sylwestra jej nie zaprosilem ktorego organizuje ze znajomymi, ciagle sie zastanawiam!? Zebym sie zapono nie obudzil...! Piszemy ze soba codziennie, dzwonimy i rozmawiamy chyba bez przerwy;), ale, no wlasnie ale...! Poza tym to w sobote bylem tez na super urodzinach moich kolegow gdzie tez swietnie sie bawilem, moze az za dobrze z inna dziewczyna, nie myslac juz tak czesto o swojej bylej,.. choc nadal czasem odwroce sie za siebie :(...! SZCZESLIWEGO NOWEGO ROKU NIECH TEN ROK BEDZIE DLA WAS LEPSZY I BARDZIEJ SKORY DO SPELNIANIA MARZEN NIZ TEN KTORY MINOL, ZYCZE WAM JAK NA SWIETA SPELNIENIA MARZEN TYCH DUZYCH JAK I MALYCH, CICHYCH I GLOSNYCH JAK DZWON ZYGMUNTA. POZDRAWIAM WAS CIEPLO ORAZ TRZYMAM ZA WAS JAK I ZA SIEBIE KCIUKI...!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :):):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość das53534534
to wszystko jest pogmatwane, wczoraj się dowiedziałem że tamten sms był jakby takim wyprzedzeniem.. i że nadal jesteśmy razem. wczoraj też dowiedziałem się że gdyby nie dażyła mnie takim uczuciem to dawno nie bylibyśmy razem, a teraz nie umie ze mną się rozstać. uprzedziłem ją że jeśli się rozstaniemy to nie bede utrzymywał z Nią kontaktu.. I tak też mam zamiar czynić. generalnie staram się postępować wg pewnego planu. zobaczymy jak wyjdzie Pozdrawiam, Marek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majeczkaaaaaa
Roznica wieku moim zdaniem nie jest wielka przeszkoda , ale odleglosc jaka by was dzielila .... tymbardziej ze nie sadze zeby ona po takim dlugim zwiazku w dodatku po zdradzie mogla latwo zaufac nowemu facetowi. Moze poszukajcie razem jakies rozwiazania? Eh ... moze rezygnacja z przyjaźni bylaby dobra, ale nie potrafie, za bardzo go cenie jako czlowieka , nie jako chlopaka. I swiadomie nie chcialabym niszczyc jego zwiazku, swoja drogą wiem , ze on nie wypali , ale jelsi byloby dobrze, w zaden sposob nie bede sie mieszac. Zreszta jego bliscy znajomi sa jednymi z moich najlepszych przyjaciol, tak wiec brak kontaktu jest niemozliwy. Wiem, ze moze moje szanse sa slabe. Ale ona tzn jego ex juz wczesniej sie do niego odzywala, ale calkowicie to zostawil, mowil, ze rozmawial z nia, ale tearz jest ze mna nie chce z nia miec kontaktu. Po prostu w dniach kiedy ja zachowywalam sie najgorzej, w gole sie nim nie przejmowalam, nawet nie da sie opisac jak zaluje tego zachowania i jak ciezko mi zrozumiec dlaczego wlasciwie tak zrobilam. Wlasnie w tych najgorszych dla naszego zwiazku odezwala sie byla... i tak wyszlo. Wiem , ze on z nia byl dlugo , ale wiem ze do mnie tez cos czuje. Wiem, ze moge go odzyskac za miesiac , pol roku moze rok, albo nigdy, ale chyba zaryzykuje. W koncu nic nie strace, na pewno nie jego przyjaźń, a wiecej moge zyskac. Tylko cierpliwosc i ból są najgorsze:/ Mysliscie ze sa jakies szanse ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość noonnoon
Skończył się grudzień, zaczyna się nowy rok. Trzeba iść do przodu i mimo, że ciągle pamiętam o swoim ex to wiem, że życie toczy się dalej. Przeżyłem jakoś grudzień, wigilię, święta i sylwestra i co prawda dopadło mnie przeziębienie ale mam obok siebie rodzinę i przyjaciół. Damy radę! Nie wolno się łamać. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narrine
czytam...czytam i czytam te same smutne historie byłam w dwuletnim związku,wydawało mi się że to ten, on nikt inny...przez całe dwa lata, w ostatnim miesiącu, może dwóch zaczęły nachodzić mnie wątpliwości, załączyła się monotonia, z racji tego ze byliśmy przez ten czas hermetycznie tylko dla siebie, oddaliliśmy się od swoich przyjaciół, zaczęło być po prostu nudno...ja wiedziałam że on jest tylko mój, ja jego...wszyscy dookoła od dawna planowali nam przyszłość, bo przecież "wy to na pewno..."a ja z dnia na dzień stawałam się coraz mniej pewna, nachodziła mnie złość,że ludzie/znajomi wiedzą lepiej...zechciałam pokazać i udowodnić sobie i im że jestem wolna, że mam swoje plany, że tak na prawdę sama dam sobie radę i nikt mi w tym nie przeszkodzi...zerwałam-powiedziałam tyle przykrych słów, nie wiem co się w tedy we mnie działo, nie chciałam ich mówić...ale mówiłam, bo przecież "muszę i udowodnię"...i udowodniłam... w pierwszym miesiącu rzuciłam się w wir pracy, studia...byłam wolna, miałam robić to co chcę i nawet czułam się z tym dobrze widząc podziw w oczach ludzi i słowa "na prawdę to rozstanie postawiło Cię na nogi"...nie postawiło, powaliło kolejny miesiąc, to ciągłe rozterki, rozmyślenia, tęsknota...ale też myśli "nie...dasz radę, jesteś silna"...a on mnie w tym wspierał, bo mówił, że będzie czekał, ze kocha, że to ja...ciągła walka myśli i emocji postanowiłam wrócić, bo przecież czekał...nie czekał, tydzień przed tą rozmową zaczął spotykać się z inną kobietą, usłyszałam słowa "kocham, ale nie będę z tobą teraz jest mój czas i chce z nią spróbować", łzy...moje i jego, bo dlaczego?? minął miesiąc a ja wciąż w rozsypce...nie wierzę,że to jest koniec,towarzyszy mi poczucie sensu tych wydarzeń...dziwne też bo nie jestem zazdrosna, pomimo że ma inną ja wierzę,że będziemy razem czy to normalne?nie wiem... mieliśmy się spotkać, ja chciałam, chciałam usłyszeć i że mnie nie kocha, bo ja do cholery nie wierzę w to, ale gdyby powiedział może pomogłoby...- powiedziałam mu to, przez tel te słowa przychodziły mu bez większych problemów, nawet szczęśliwy jest teraz...po czym stwierdza że nie jest, bo będzie szczęśliwy kiedy ja będę on nie chce się spotkać, mówi, że będzie znów za dużo zbędnych emocji, znów łzy...a to niczego nie zmieni, bo on mi nie ufa i będzie tak jak on chce czy to przejaw męskiej dumy, honoru, złości, zranienia, czy rzeczywiście z jego strony to już koniec codziennie myślę o tym, bo przecież jest tyle sprzeczności, nie jesteśmy ze sobą, on ma inną...ale jego słowa są dziwne, czuję jakby chciał mi pokazać że to teraz on rozdaje karty, ale też płacze ze mną ...nigdy nie towarzyszyło mi takie uczucie, taka pewność, walczę bo wiem że to jest to, bo wiem i wierzę że będzie ciąg dalszy, bo wierzę, że zrozumie w końcu, tak jak ja zrozumiałam, bo wierzę...choć on mówi "nie będę z tobą, nie teraz, może niedługo będę na Twoim miejscu, ale teraz nie" ...zostawia mi nadzieję, może lepiej byłoby gdyby powiedział definitywny koniec,może byłoby mi łatwiej zapomnieć...ale ja nie chcę zapomnieć, bo wierzę...wierzę tak że doprowadza mnie to do szału, bo czy nie jest to głupie?patrząc racjonalnie on ma inną i mówi nie, zapomina przy niej,bo w końcu klin to lekarstwo...a ja powinnam zapomnieć, znienawidzić go, nie wiem co jeszcze...patrząc sercem czuję, że jest ze mną myślami, mówi, że tez go to gnębi, że myśli, że pamięta...ale jednak i w takim rozdarciu między sercem a rozumem mija mi kolejna noc i dzień... ps. pojawił się kiedyś wątek książki,którą wszyscy chcieli, o czym ona jest?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gabi5555
daj maila to ci prześle ta książkę ;-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narrine
narrine@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beziemienna5

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beziemienna5
Narrine :) Książke masz już na swojej skrzynce. Widzę,że ciągle dołanczają nowe osoby...3majcie się z każdym dniem będzie lepiej chociaż na początku tudno w to uwierzyć. Pozdrawiam :) i wszystkim życzę szczęśliwego nowego roku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Narrine :) Książke masz już na swojej skrzynce. Widzę,że ciągle dołanczają nowe osoby...3majcie się z każdym dniem będzie lepiej chociaż na początku tudno w to uwierzyć. Pozdrawiam :) i wszystkim życzę szczęśliwego nowego roku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Narrine :) Książke masz już na swojej skrzynce. Widzę,że ciągle dołanczają nowe osoby...3majcie się z każdym dniem będzie lepiej chociaż na początku tudno w to uwierzyć. Pozdrawiam :) i wszystkim życzę szczęśliwego nowego roku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja też tak mammmmmm
Wkrótce minie 4 lata odkąd jestem z NIm. Dla niego zmieniłam się - wiem teraz że źle zrobiłam, powinnam być sobą. On chciał zakończyć ten związek wiele razy ja prosiłam - teraz wiem że się poniżałam w jego oczach - zeby dać nam jeszcze jedną szansę, że przecież to, co jest między nami nie może się poprostu skończyć. I tak dawaliśmy sobie kolejne szanse. Teraz ja czuje że się kończy i może się naprawdę skończyć ten piękny czas. Więcej płaczę niż się śmieję. On jest mężczyzną, który praktycznie nie uzewnętrznia uczuć, nie mówi "kocham", bo twierdzi że woli to pokazać, że to takie puste słowo.Ciężko mi z tym było, ale powiedziałam sobie ok niech tak będzie, niech pokazuje mi że mnie kocha nie musi mi tego mówić. Wiem że jak powiem to koniec on nawet nie będzie zabiegał o kolejną szansę bo jest zbyt dumny by to zrobić. Czasami sama nie wiem czego chce. Wydaje mi się że boję się. Boję się życia w samotności. Jego znajomi stali się moimi znajomymi - ale przecież nie będę kazała im wybierać między nim a mną a tak pewnie by było - więc zostanę sama. Już teraz by nie myśleć choć przez chilę nad tym wszytskim - codziennie sprzątać dom, zagłębiam się w pracy, robie wiele rzeczy by się zmęczyć i przed snem nie mieć nawet siły by o nim myśleć. Narazie mi się to udaje, ale wiem że tak dłużej ciągnąć tego nie można. Trzeba podjąć decyzje. Doszłam do wniosku że uzależniłam się od niego i dlatego tak mi trudno to wszytsko rzucić. Nie jestem wystarczająco silna. Gdyby coś zrobił byłoby mi dużo łatwiej. Także moi drodzy nie jesteście osamotnieni w tym pięknym 2009 roku, początek niezbyt zachęcający... Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja też tak mammmmmm
Wkrótce minie 4 lata odkąd jestem z NIm. Dla niego zmieniłam się - wiem teraz że źle zrobiłam, powinnam być sobą. On chciał zakończyć ten związek wiele razy ja prosiłam - teraz wiem że się poniżałam w jego oczach - zeby dać nam jeszcze jedną szansę, że przecież to, co jest między nami nie może się poprostu skończyć. I tak dawaliśmy sobie kolejne szanse. Teraz ja czuje że się kończy i może się naprawdę skończyć ten piękny czas. Więcej płaczę niż się śmieję. On jest mężczyzną, który praktycznie nie uzewnętrznia uczuć, nie mówi "kocham", bo twierdzi że woli to pokazać, że to takie puste słowo.Ciężko mi z tym było, ale powiedziałam sobie ok niech tak będzie, niech pokazuje mi że mnie kocha nie musi mi tego mówić. Wiem że jak powiem to koniec on nawet nie będzie zabiegał o kolejną szansę bo jest zbyt dumny by to zrobić. Czasami sama nie wiem czego chce. Wydaje mi się że boję się. Boję się życia w samotności. Jego znajomi stali się moimi znajomymi - ale przecież nie będę kazała im wybierać między nim a mną a tak pewnie by było - więc zostanę sama. Już teraz by nie myśleć choć przez chilę nad tym wszytskim - codziennie sprzątać dom, zagłębiam się w pracy, robie wiele rzeczy by się zmęczyć i przed snem nie mieć nawet siły by o nim myśleć. Narazie mi się to udaje, ale wiem że tak dłużej ciągnąć tego nie można. Trzeba podjąć decyzje. Doszłam do wniosku że uzależniłam się od niego i dlatego tak mi trudno to wszytsko rzucić. Nie jestem wystarczająco silna. Gdyby coś zrobił byłoby mi dużo łatwiej. Także moi drodzy nie jesteście osamotnieni w tym pięknym 2009 roku, początek niezbyt zachęcający... Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pralinja
w moim przypadku wiem, ze nie odzyskam chłopaka, ktorego kocham... byłam idiotką, tyle wiem teraz...jestem bardzo zajęta-teraz jest najgorszy okres moich studiów, jest bardzo ciężko; nie chciałam się z nikim wiązać w najbliższym czasie; ale on pojawił się nagle; spotykaliśmy się rzadko, on chciał odwiedzać mnie na uczelni, ja nie chciałam, żeby mi przeszkadzał; rzadko odpisywałam na smsy; umawiałam się z nim, a potem odwoływałam spotkania, bo nauka była ważniejsza...jeszcze mu powiedziałam w twarz,że siebie kocham najbardziej i że nie może wierzyć w moje obietnice, i o dziwo nie zerwał ze mną od razu, tylko po 2 tygodniach; a ja od tego czasu nie mogę przestać o nim myślec; on ma już nowa dziewczynę; a ja studiuję sobie płacząc; najgorsze jest to, że jak z nim byłam wstydziłam się go(inny kolor skóry, niższy, nie zna polskiego), teraz mi go brakuje całego, ale mogę sobie teraz tylko o nim pomarzyć, coś ktoś mi poradzi, na mój parszywy egoizm?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
PRALINJA Czy lepiej kogoś stracic, czy nie mieć kogo tracić? I tak źle, i tak niedobrze. Nie myśl o sobie w kategoriach narcystycznej egoistki. Tu nie o to chodzi. Każdy ma w życiu swoje priorytety, każdemu wydaje się, że wie, czego tak naprawdę oczekuje od siebie i od innych. Życie niestety (a możę na szczęście) bardzo szybko weryfikuje nasze decyzje. Nigdy się nie poddawaj, bo jeśli człowiek czegoś naprawdę chce, to jest w stanie działać cuda. Ja przeprowadziłem się 700 km od rodziny, do obcego miasta, zostawiłem pracę, znajomych, szkołę, rodzinę, wiesz dlaczego? Bo wierzyłem w słuszność swojej decyzji. Bo robiłem wszystko, co mogłem, żeby nikt nigdy mi nie zarzucil, że siedziałem z założonymi rękoma. Trudno będzie odzyskać Ci kogoś, kogo tak naprawdę nie miałaś, kogo skutecznie odstraszałaś od siebie. Jedyna rada na dziś, na teraz? Możesz tylko spokojnie zaproponować mu spotkanie (NIE RANDKĘ, tylko spotkanie), wierzyć, że się zgodzi, i porozmawiać szczerze z nim o wsyzstkim. Przede wszystkim - PRZEPROŚ GO... życzę szczęścia:) JA TEŻ TAK MAMMMMMM Na każdym etapie związku sa niepewności do do swoich uczuć i uczuć partnera. Nie sztuka działać pochopnie i tłumaczyć sobie wszystko tym, że skoro wątpliwości SĄ, to pewnie coś jest nie tak i prędzej czy później coś związek się rozpieprzy. Cała umiejętność bycia w związku polega na 2 rzeczach - od znalezienia odpowiedniej osoby, i od bycia z właściwą osobą. Z tego co piszesz, to Wasze relacje są bardzo chaotyczne, a próby jakiejkolwiek szczerej i oczyszczającej rozmowy są Wam raczej obce. A tego najbardziej potrzebujecie. Moim skromnym zdaniem przydałoby się Wam kilka dni ciszy (tydzień lub dwa). Pomyślcie o wsyzstkim, sprawdźcie, czy tęsknicie, czego lub kogo Wam brakuje, a później pogadajcie. Nie spotykajcie się w żadnym intymnym miejscu, wybierzcie pub w którym są też inni ludzie, odległość szkolna, konkretna rozmowa o tym, co Was boli, irytuje i pociąga w sobie. Spróbuj Go do tego przekonać, co masz do stracenia? Mam nadzieję, że Wam się uda... powodzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MMC
Hm...czytam topik, a łzy same cisną mi się do oczu...nie jestem w stanie na razie porozmawiać z nikim o tym, co czuję, zatem postanowiłam wyrzucić wszystko z siebie tutaj... Droga "Ja też tak mammm..." - Twoja historia brzmi dla mnie trochę znajomo...Też się zmieniłam dla Niego (choć to były zmiany na +, zatem nie żałuję tego)...też były rozmowy typu "dawanie sobie kolejnej szansy"...nawet proszenie o nią...rozmowy o Jego uczuciach do mnie - gdyż też nie potrafił mówić mi, co do mnie czuje...a teraz??.... Od wczoraj mój świat zmienił się o 180 stopni...mężczyzna, z którym żyję 2.5 lata pod jednym dachem, którego kocham całym sercem, powiedział mi wczoraj ze łzami w oczach, że musi dać sobie czas na poukładanie sobie wszystkiego, co do mnie czuje...Nie przekreśla naszego związku - zbyt wiele nas łączy - jednak chce, żebyśmy na razie pobyli...hm...w separacji? Chyba to słowo najlepiej oddaje to, co teraz ma się stać z naszym życiem... Mimo wszystko postanowiliśmy, że będziemy nadal razem mieszkać...Dopiero na wiosnę - jeśli sytuacja w naszym związku się nie zmieni - wyprowadzę się...Chyba, że M powie - zostań, zrozumiałem, że naprawdę CIĘ KOCHAM...Do tego czasu będziemy "niby razem"...czy tak samo blisko?...czy jednak nie?... Co się zatem stało?...Mój M od początku miał problem z wypowiedzeniem słów "kocham Cię"...Szczerze mówił mi, że z jednej strony czuje, że gdzieś w głębi bardzo mocno mnie kocha, a z drugiej strony ma wrażenie, że powinien być tego pewien...Teraz chce się przekonać, czy Jego uczucia są tak silne jak chciałby, żeby były...Stąd Jego decyzja o "separacji"...To moja pierwsza miłość, dla obydwu z nas - pierwszy poważny związek (choć mam po 26-27 lat)...Do wczoraj jeszcze wierzyłam, że to moja ostatnia miłość - tak bardzo tego pragnęłam...teraz powoli tracę resztki nadziei... Czas pokaże, czy to, co się teraz dzieje, to tylko "reset", czy początek końca...Łzy jednak nie chcą przestać płynąć.... Nieźle zapowiada się ten rok 2009... Ps. A jeśli będę musiała się wyprowadzić? A jeśli dopiero wtedy zrozumie, że chce być TYLKO ze mną? (na zasadzie - doceniamy, gdy coś stracimy)? Czy będę chciała Go przyjąć? Mnie nie jest potrzebny tego rodzaju "odpoczynek od siebie", ale może Jemu dobrze to zrobi? Zrozumie, że mnie kocha?...Eh...Pytań sporo, a odpowiedzi będą spływać stopniowo...Boję się nowego roku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MMC
Hm...czytam topik, a łzy same cisną mi się do oczu...nie jestem w stanie na razie porozmawiać z nikim o tym, co czuję, zatem postanowiłam wyrzucić wszystko z siebie tutaj... Droga "Ja też tak mammm..." - Twoja historia brzmi dla mnie trochę znajomo...Też się zmieniłam dla Niego (choć to były zmiany na +, zatem nie żałuję tego)...też były rozmowy typu "dawanie sobie kolejnej szansy"...nawet proszenie o nią...rozmowy o Jego uczuciach do mnie - gdyż też nie potrafił mówić mi, co do mnie czuje...a teraz??.... Od wczoraj mój świat zmienił się o 180 stopni...mężczyzna, z którym żyję 2.5 lata pod jednym dachem, którego kocham całym sercem, powiedział mi wczoraj ze łzami w oczach, że musi dać sobie czas na poukładanie sobie wszystkiego, co do mnie czuje...Nie przekreśla naszego związku - zbyt wiele nas łączy - jednak chce, żebyśmy na razie pobyli...hm...w separacji? Chyba to słowo najlepiej oddaje to, co teraz ma się stać z naszym życiem... Mimo wszystko postanowiliśmy, że będziemy nadal razem mieszkać...Dopiero na wiosnę - jeśli sytuacja w naszym związku się nie zmieni - wyprowadzę się...Chyba, że M powie - zostań, zrozumiałem, że naprawdę CIĘ KOCHAM...Do tego czasu będziemy "niby razem"...czy tak samo blisko?...czy jednak nie?... Co się zatem stało?...Mój M od początku miał problem z wypowiedzeniem słów "kocham Cię"...Szczerze mówił mi, że z jednej strony czuje, że gdzieś w głębi bardzo mocno mnie kocha, a z drugiej strony ma wrażenie, że powinien być tego pewien...Teraz chce się przekonać, czy Jego uczucia są tak silne jak chciałby, żeby były...Stąd Jego decyzja o "separacji"...To moja pierwsza miłość, dla obydwu z nas - pierwszy poważny związek (choć mam po 26-27 lat)...Do wczoraj jeszcze wierzyłam, że to moja ostatnia miłość - tak bardzo tego pragnęłam...teraz powoli tracę resztki nadziei... Czas pokaże, czy to, co się teraz dzieje, to tylko "reset", czy początek końca...Łzy jednak nie chcą przestać płynąć.... Nieźle zapowiada się ten rok 2009... Ps. A jeśli będę musiała się wyprowadzić? A jeśli dopiero wtedy zrozumie, że chce być TYLKO ze mną? (na zasadzie - doceniamy, gdy coś stracimy)? Czy będę chciała Go przyjąć? Mnie nie jest potrzebny tego rodzaju "odpoczynek od siebie", ale może Jemu dobrze to zrobi? Zrozumie, że mnie kocha?...Eh...Pytań sporo, a odpowiedzi będą spływać stopniowo...Boję się nowego roku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MMC
Hm...czytam topik, a łzy same cisną mi się do oczu...nie jestem w stanie na razie porozmawiać z nikim o tym, co czuję, zatem postanowiłam wyrzucić wszystko z siebie tutaj... Droga "Ja też tak mammm..." - Twoja historia brzmi dla mnie trochę znajomo...Też się zmieniłam dla Niego (choć to były zmiany na +, zatem nie żałuję tego)...też były rozmowy typu "dawanie sobie kolejnej szansy"...nawet proszenie o nią...rozmowy o Jego uczuciach do mnie - gdyż też nie potrafił mówić mi, co do mnie czuje...a teraz??.... Od wczoraj mój świat zmienił się o 180 stopni...mężczyzna, z którym żyję 2.5 lata pod jednym dachem, którego kocham całym sercem, powiedział mi wczoraj ze łzami w oczach, że musi dać sobie czas na poukładanie sobie wszystkiego, co do mnie czuje...Nie przekreśla naszego związku - zbyt wiele nas łączy - jednak chce, żebyśmy na razie pobyli...hm...w separacji? Chyba to słowo najlepiej oddaje to, co teraz ma się stać z naszym życiem... Mimo wszystko postanowiliśmy, że będziemy nadal razem mieszkać...Dopiero na wiosnę - jeśli sytuacja w naszym związku się nie zmieni - wyprowadzę się...Chyba, że M powie - zostań, zrozumiałem, że naprawdę CIĘ KOCHAM...Do tego czasu będziemy "niby razem"...czy tak samo blisko?...czy jednak nie?... Co się zatem stało?...Mój M od początku miał problem z wypowiedzeniem słów "kocham Cię"...Szczerze mówił mi, że z jednej strony czuje, że gdzieś w głębi bardzo mocno mnie kocha, a z drugiej strony ma wrażenie, że powinien być tego pewien...Teraz chce się przekonać, czy Jego uczucia są tak silne jak chciałby, żeby były...Stąd Jego decyzja o "separacji"...To moja pierwsza miłość, dla obydwu z nas - pierwszy poważny związek (choć mam po 26-27 lat)...Do wczoraj jeszcze wierzyłam, że to moja ostatnia miłość - tak bardzo tego pragnęłam...teraz powoli tracę resztki nadziei... Czas pokaże, czy to, co się teraz dzieje, to tylko "reset", czy początek końca...Łzy jednak nie chcą przestać płynąć.... Nieźle zapowiada się ten rok 2009... Ps. A jeśli będę musiała się wyprowadzić? A jeśli dopiero wtedy zrozumie, że chce być TYLKO ze mną? (na zasadzie - doceniamy, gdy coś stracimy)? Czy będę chciała Go przyjąć? Mnie nie jest potrzebny tego rodzaju "odpoczynek od siebie", ale może Jemu dobrze to zrobi? Zrozumie, że mnie kocha?...Eh...Pytań sporo, a odpowiedzi będą spływać stopniowo...Boję się nowego roku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sławeczek17 Książke masz już na swojej skrzynce :) Może Ci w jakiś sposób pomoże =) Pozdrawiam :) MMC Wiesz to,że chłopak potrzebuje czasu aby zrozumieć własne uczucia to rozumiem.Może sam chce się upewnić co czuje,a może po prostu sam boi się do tego przyznać...??? Moim zdaniem narazie nie masz powodu do lania łez.Wypij sobie melisę na uspokojenie i odetchnij spokojnie.Twój chłopak nie powiedział Ci,że to definitywny koniec.Może chce przemyśleć swoje uczucia aby np. wasz związek mógł wejść w kolejny etap... Tobie chłopak nie powiedział Ci jeszcze,że Cię kocha i ubolewasz nad tym,ale pomyśl sobie jak będziesz szczęśliwa,gdy nagle zrozumie własne uczucia i powie Ci,że Cię kocha...? :) Mi mój ex wiele razy mówił,że mnie kocha i mi jako 1 to powiedział a jednak zakończył ten związek a mi teraz zostało poczucie żalu,że chyba jednak kłamał.Lepiej jest na te słowa poczekać!!!To,że ktoś nie mówi kocham nie znaczy,że nie kocha. Życzę wytrwałości i szczęśliwego nowego roku :) Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sławeczek17 Książke masz już na swojej skrzynce :) Może Ci w jakiś sposób pomoże =) Pozdrawiam :) MMC Wiesz to,że chłopak potrzebuje czasu aby zrozumieć własne uczucia to rozumiem.Może sam chce się upewnić co czuje,a może po prostu sam boi się do tego przyznać...??? Moim zdaniem narazie nie masz powodu do lania łez.Wypij sobie melisę na uspokojenie i odetchnij spokojnie.Twój chłopak nie powiedział Ci,że to definitywny koniec.Może chce przemyśleć swoje uczucia aby np. wasz związek mógł wejść w kolejny etap... Tobie chłopak nie powiedział Ci jeszcze,że Cię kocha i ubolewasz nad tym,ale pomyśl sobie jak będziesz szczęśliwa,gdy nagle zrozumie własne uczucia i powie Ci,że Cię kocha...? :) Mi mój ex wiele razy mówił,że mnie kocha i mi jako 1 to powiedział a jednak zakończył ten związek a mi teraz zostało poczucie żalu,że chyba jednak kłamał.Lepiej jest na te słowa poczekać!!!To,że ktoś nie mówi kocham nie znaczy,że nie kocha. Życzę wytrwałości i szczęśliwego nowego roku :) Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sławeczek17 Książke masz już na swojej skrzynce :) Może Ci w jakiś sposób pomoże =) Pozdrawiam :) MMC Wiesz to,że chłopak potrzebuje czasu aby zrozumieć własne uczucia to rozumiem.Może sam chce się upewnić co czuje,a może po prostu sam boi się do tego przyznać...??? Moim zdaniem narazie nie masz powodu do lania łez.Wypij sobie melisę na uspokojenie i odetchnij spokojnie.Twój chłopak nie powiedział Ci,że to definitywny koniec.Może chce przemyśleć swoje uczucia aby np. wasz związek mógł wejść w kolejny etap... Tobie chłopak nie powiedział Ci jeszcze,że Cię kocha i ubolewasz nad tym,ale pomyśl sobie jak będziesz szczęśliwa,gdy nagle zrozumie własne uczucia i powie Ci,że Cię kocha...? :) Mi mój ex wiele razy mówił,że mnie kocha i mi jako 1 to powiedział a jednak zakończył ten związek a mi teraz zostało poczucie żalu,że chyba jednak kłamał.Lepiej jest na te słowa poczekać!!!To,że ktoś nie mówi kocham nie znaczy,że nie kocha. Życzę wytrwałości i szczęśliwego nowego roku :) Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bezimienna5 Dziękuje, odebrałem jestem w fazie czytania... Kilka słów od siebie Mam do was pytanie, nie mogę przez ostatniego smsa od ex zasnąć.... Niby typowy sms na dobranoc ale zawiera w sobie coś, tajemniczego Ex: \" Pewnie już śpisz, ja ci życze kolorowej nocki i słodkich snów, Tęsknie za tobą i....\" Męczy mnie to co , mogła lub chciała wstawić pod tymi kropkami...jakieś pomysły? Przychodzą mi dwa...Kocham Cię vs Pragnę cię...Znam ją na tyle i wiem że gdyby chciała mi coś napisać co nie było by nie zgodne z naszym obecnym statusem , napisałaby... Co o tym myślicie? Druga kwestia... Ex: Wysłała mi fragment bajki , a wzasadzie jej morał...\" Wszystko co stracone , da się odzyskać\" Aluzja? Jak wy to rozumiecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narrine
slaweczek17 ehhh nie wiem czy jestem dobrą osobą żeby coś doradzić...ale moim zdaniem Ona chciałaby wrócić, tyle że trudno jest Jej o tym powiedzieć/ napisać wprost i chyba troszkę miotają się Jej emocje, bo tak jak wcześniej przeczytałam w Twoich postach niedawno pisała, że nie to koniec a teraz to...chyba musisz dać jej czas, nie odpisuj nie odzywaj się, jeżeli rzeczywiście chodziło jej o słowa "kocham Cię" to w końcu to powie... nie wiem jak Twoja historia wygląda- jaki był powód zerwania, nie mogłam się tego doszukać, powiem Ci że ja jestem teraz chyba w takim podobnym stanie jak Twoja ex...jeszcze niedawno (3 mce temu) nie chciałam z Nim być i tez miał być koniec...później nie wiedziałam jak to wyrazić i strasznie się kręciły te moje wypowiedzi i emocje teraz (od mca)wiem co czuję i chciałabym wrócić...tyle że on nie daje i nie da mi tej szansy- układa sobie życie z inna... Jest Ci teraz ciężko, powstrzymuj się troszkę, nie odzywaj się i daj jej czas...może właśnie teraz zaczęła rozumieć, przeanalizowała wszystko i może ciężko jej to wyrazić...nie zamykaj furtki- może to bzdura ale coraz bardziej przekonuję się, że my kobiety zaczynamy doceniać, szanować, tęsknić i rozumieć co straciłyśmy, jak już tego nie mamy...potrzeba nam tylko szansy pozdrawiam i trzymaj się ciepło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narrine
slaweczek17 ehhh nie wiem czy jestem dobrą osobą żeby coś doradzić...ale moim zdaniem Ona chciałaby wrócić, tyle że trudno jest Jej o tym powiedzieć/ napisać wprost i chyba troszkę miotają się Jej emocje, bo tak jak wcześniej przeczytałam w Twoich postach niedawno pisała, że nie to koniec a teraz to...chyba musisz dać jej czas, nie odpisuj nie odzywaj się, jeżeli rzeczywiście chodziło jej o słowa "kocham Cię" to w końcu to powie... nie wiem jak Twoja historia wygląda- jaki był powód zerwania, nie mogłam się tego doszukać, powiem Ci że ja jestem teraz chyba w takim podobnym stanie jak Twoja ex...jeszcze niedawno (3 mce temu) nie chciałam z Nim być i tez miał być koniec...później nie wiedziałam jak to wyrazić i strasznie się kręciły te moje wypowiedzi i emocje teraz (od mca)wiem co czuję i chciałabym wrócić...tyle że on nie daje i nie da mi tej szansy- układa sobie życie z inna... Jest Ci teraz ciężko, powstrzymuj się troszkę, nie odzywaj się i daj jej czas...może właśnie teraz zaczęła rozumieć, przeanalizowała wszystko i może ciężko jej to wyrazić...nie zamykaj furtki- może to bzdura ale coraz bardziej przekonuję się, że my kobiety zaczynamy doceniać, szanować, tęsknić i rozumieć co straciłyśmy, jak już tego nie mamy...potrzeba nam tylko szansy pozdrawiam i trzymaj się ciepło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×