Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Kaja32

Poszukuję osób,u których w rodzinie wystąpił rak płuc

Polecane posty

Gość Kasia C
Jego Panii Mój tato miał robioną bronchoskopię, która wyszła prawidłowo, ale nie podobały im się węzły chłonne. i po nitce do kłębka doszli, że na węzłach są przerzuty. USG płuc, chyba jakieś bardziej specjalistyczne, albo może z kontrastem nie wiem ( w każdym razie na poprzednich usg nic nie było widać) i od razu diagnoza. Tak więc myślę, że nie powinnaś się doszukiwać najgorszego, kaszel wiem z doświadczenia może utrzymywać się dość długo po chorobie płuc. Widzisz, mój tato mimo takiego strasznego zaawansowania płuc, kaszlał tak na prawdę dopiero kiedy miał przerzuty w głowie-lekarz zresztą potwierdził, że nasilony kaszel jest właśnie od tego. Tylko nie odbieraj tego tak, że Twój partner ma zaraz coś w głowie nie daj Bóg:) Jak macie wątpliwości zgłoście się jeszcze do innego lekarza. My jesteśmy spod Szczecina, tam jest jeden z lepszych specjalistów od chorób płuc, i szpital rzekomo też. Chociaż kiedy tracisz kogoś najkochańszego opinia o slużbie zdrowia, ulega zmianie diametralnie pozdrawiam i odganiaj złe myśli Napiszę Wam jeszcze, że robiłam jakiś czas temu badania genetyczne, w związku z najbliższym pokrewieństwem chorobowym i nie posiadam genetycznej skłonności do mutacji dna-zawsze to jakieś pocieszenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość :( belka
Kasiu C - jak zrobić takie badanie? Tzn. "genetyczną skłonność" ??? To jest płatne? Napisz proszę..Na czyn to polega. Ukryta35 - trzymaj się !!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nie przepraszaj - tu są niezwykle ciepłe "Duszyczki" i bardzo życzliwe.Fakt - jeśli mąż zawiódł na całej linii - może czas COŚ skończyć by zacząć nowy etap. Ja też Was podczytuję , bo w tym roku odeszła bliska mi osoba na raka płuc......ale to był ten najgorszy rak, nieoperacyjny z przerzutami i za późno zdiagnozowany.Jedynym niepokojącym objawem był potworny kaszel......a potem juz potoczyło się wszystko błyskawicznie:( Jego panii - u nas tomograf "pokazał" od razu .....wszystko :( Nie było ratunku. Możesz jeszcze spróbować wykonać rezonans - szczególnie , że stwierdzono lekkie zmiany na oskrzelach po zapaleniach. Co Ci można jeszcze doradzić - skoro partner kaszle........Może "pójść" w stronę http://www.interna.com.pl/przewleklyniezytoskrzeli.htm - poczytaj .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiki--------
:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia C
Belko skierowanie na badania genetyczne daje lekarz rodzinny, oczywiście robi wywiad, kto w rodzinie chorował na raka, jakiego itp. Ale od razu też Ci napiszę, że w żaden inny sposób tego nie weryfikują. W Szczecinie jest szpital, który znajduje sie na Pomorzanach i tam jest instytut genetyki, gdzie takie badania wykonują. Jest to oczywiście bezpłatne, ale tylko na jeden gen. Ja robiłam na dwie mutacje, to za drugą płaciłam 30 zł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ONA ODPOWIADA
Jego Pani Widzę jak bardzo denerwujesz sie o męża.Spróbuj skontaktować sie z przychodnią przyszpitalną na ul.Płockiej.Mają tam wspaniałych fachowców,a w razie konieczności mozliwość umieszczenia pacjenta w szpitalu. Buziaczki Kochane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, przeglądam ten post od jakiegoś czasu ale nie pisałam. Teraz jakoś czuję potrzebę. Przeżywam to. samo co wy. W kutym 2010r. u mojej mamy wykryto raka płuc. Oczywiście lekarz rodzinny niczego nie podejrzewał leczył mamę najpierw 4 m-ce na kręgosłup i anginę ( nie ważne). Wkońcu zrobiliśmy prywatnie rtg no i wyszło. Po wszystkich badaniach okazało się, że mama ma drobnokomórkowca z przeżutami do wątroby i kości. Oczywiście poddała się chemi. Ostatnią sesję miała w sierpniu. Lekarze mówili mi ze mamie zostało max 6 m-cy zycia. Mamy grudzień mama jest ze mną. Dzisiaj odebrałam jej wynik z RTG lekarz kazał zrobić tak kontrolnie. Niestety wyszło że jest progresja do tego co było. Guz urósł i ma 6*6 cm do tego jakiś płyn w opłucnej , zgrubienie opłucnej. no i zacienia po 14 mm w płucu. Wyszło też że ma chyba przeżut to prawego płuca jakies zmiany ok 26mm. I znowu się załamałam. Mama czuła sie w miarę dobrze stara sie życ tak jak dotychczas chociaż jest jej cieżko bo jest słaba. W marcu mamy wyznaczony termnin na TK. Bardzo sie boję. Nie wiem ile czasu mamie zostało boje sie świąt i tego co będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia C
Ulciu, z całego serca Wam współczuję:( Każda nowa historia, to poniekąd nasza wspólna opowieść:( W ubiegle święta mój tatuś był jeszcze z nami-i wiesz co Ulciu, nie życzyłam Mu wcale zdrowia, po prostu tuliłam Go i płakałam. Cieszcie się każdą chwilą, momentem, zapamiętujcie dobre chwile. I nie traćcie nadzieji-ponoć to ona umiera ostatnia. Pisz do nas, wiele z nas pożegnało już swoich ukochanych bliskich, ale pomagamy sobie nawzajem pisząc tu, żaląc się-lub radząc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"] ulcia20 Witam, przeglądam ten post od jakiegoś czasu ale nie pisałam. Teraz jakoś czuję potrzebę. Przeżywam to. samo co wy. W kutym 2010r. u mojej mamy wykryto raka płuc. Oczywiście lekarz rodzinny niczego nie podejrzewał leczył mamę najpierw 4 m-ce na kręgosłup i anginę ( nie ważne). Wkońcu zrobiliśmy prywatnie rtg no i wyszło. Po wszystkich badaniach okazało się, że mama ma drobnokomórkowca z przeżutami do wątroby i kości. Oczywiście poddała się chemi. Ostatnią sesję miała w sierpniu. Lekarze mówili mi ze mamie zostało max 6 m-cy zycia. Mamy grudzień mama jest ze mną. Dzisiaj odebrałam jej wynik z RTG lekarz kazał zrobić tak kontrolnie. Niestety wyszło że jest progresja do tego co było. Guz urósł i ma 6*6 cm do tego jakiś płyn w opłucnej , zgrubienie opłucnej. no i zacienia po 14 mm w płucu. Wyszło też że ma chyba przeżut to prawego płuca jakies zmiany ok 26mm. I znowu się załamałam. Mama czuła sie w miarę dobrze stara sie życ tak jak dotychczas chociaż jest jej cieżko bo jest słaba. W marcu mamy wyznaczony termnin na TK. Bardzo sie boję. Nie wiem ile czasu mamie zostało boje sie świąt i tego co będzie." Zamiast marudzic zastosuj metody które polecam:classic_cool:.A tzw. przerzuty to może być nowy nowotwór z tej samej przyczyny co poprzedni:P.Nawet najlepsze lekarstwo nie usuwa przyczyny choroby:P.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie podłoże
Ale o czym Ty piszesz Max,przeciez chemia zabija i zdrowe i chore komórki,nie można nikogo wyleczyć taka trucizna,ale można zniszczyc zdrowie,Chemia to wogóle powinna byc zabroniona,bo jej watpliwa skuteczność jest niższa niż placebo,czyli poniżej 30%,to nie jest leczenie raka,to jest zabijanie człowieka,jasnejka człowiek umiera to rak tez,ale czy o to nam chodzi????A są takie wspaniałe i naturalne leki,jak również naprawa emocjonalna,tego z czego rak powstał.Wit B 17,Uncaria wilkacora,psychoterapia,hipnoterapia,jak również zbadanie drzewa geneologicznego,takie sa prawidłowe kierunki walki z rakiem,reszta to bajer:)napedzanie pieniedzy do kieszenie lekarzy i na dodatek smier najbliższych:(smutne to ale prawdziwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie podłoże
Taaaaak Max,Psychoterapia jest chemiczna,hipnoterapia tez chemiczna,ustawianie przodkó,czyli psychodrama tez chemiczna,pestki tez chemiczne(syntetyczne)Zioło Uncaria tez chemiczna,?????hmmmmmmmm,mysle,że nie rozumiesz róznicy,a szkoda:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonawtejdziedzinie
Nie czytałam całego wątku bo jest sporo tych stron ale napiszę o sobie. Właściwie to o moim tacie który miał raka płuc. Niestety nie mogę za wiele o tym powiedzieć bo kiedy umarł miał 42 lata a ja miałam rok i 8 miesięcy więc go nawet nie pamiętam. Wiem tylko że palił papierosy. Główną przyczyną było chyba niewyleczone zapalenie płuc ale nie jestem pewna-wiem że zamiast siedzieć na chorobowym ganiał do pracy chory żeby utrzymać 6-cio osobowa rodzinę... Potem mu się to wszystko jakoś rozwinęło i wyszedł z tego rak... :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niusia2
ula witam Cię tu na forum.:) przykro ,że poznajemy się w takich okropnych okolicznościach,ale wierz mi ,że jak wyzucisz z siebie to co Cię tak gnębi i boli to będzie CI lżej... wszyscy tu mamy bolesne przezycia za sobą, ale wsparcie choćby obcych osób które potrafią Cię zrozumieć jest bardzo ważne. Mi jak sie tu wyżalę, to jest troszke łatwiej. Tak więc pisz tu kochana kiedy tylko poczujesz taką potrzebę.... byłam dzis u mojego tatusia na cmentarzu. Ledwo się dostałam do grobu. śniegu po pas, szłam po kolana w zaspach , alejki wogóle nie odsnieżone. Grób był cały zasypany gruba wartwą śniegu. Namęczyłam się okropnie ,aby go odgarnąć. ogarnęłam go na tyle na ile dałam radę, zapaliłam znicze, popłakałam sobie i wróciłam.... teraz mam okropnego doła, jest mi żle!!!!!!!!!! przygnębiają mnie te święta, jak dla mnie to by ich wogóle mogło nie być.Nie wiem jak dam rade je przetrwać , to wciąż tak bardzo boli...........................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No prosze
A Ty niusia,jestes sama??nie masz rodziny,brata,siostry,czy meza ???dzieci???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asia630
Ja też pokonuję zaspy i śniegi aby dotrzeć do mojego najkochańszego tatusia na cmentarzu. Wciąż nie moge uwierzyć że do niego tam chodzę, że to On tam głęboko leży. Ale wizyta na cmentarzu jest wpisana w mój dzień jak jedzenie czy picie. Dla mnie też świąt mogłoby nie być, najchętniej wyjechałabym gdzieś na święta gdzie ich nie obchodzą, to bardzo dla mnie trudny okres. Wciąż zaglądam tu do Was niby obcy ludzie jesteście dla mnie a tacy bliscy. Wiem że tylko Wy rozumiecie co przeżywam teraz i co przezywałam jak walczyliśmy. Mamy tu takie podobne wszyscy historie....niestety. Nowe osoby są dla mnie nieporozumieniem tego całego świata, dlaczego wciąż dotyka ten sk...tylu ludzi.Ale wiem że nie jestem dobrym doradzcą dla nowych formuowiczów ponieważ nie niosę nadziei- nadziei którą sama miłam i na nic sie nie zdala. Nie miałam happy endu i nie umialabym pocieszać że będzie dobrze jak wiem że nie będzie, to smutne. Wciąz nie chce mi się żyć, mam dopiero 32 lata a najchętniej powiedziałabym juz światu do widzenia- żegnam!Zaglądam tu i piszę bo Was potrzebuję.Pozdrawiam Was wszystkich!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie podłoże
asia630,no to bardzo smutne co napisałas,ale taka jest kolej rzeczy,że jedni się rodza ,a inni umieraja,a Ty musisz ,życ włąśnym zyciem,a nie tym co było,to ze odchodza najbliżsi nie oznacza dla nas włąśnej smierci czy zagłady,Oni juz zyja w inny swiecie i jest im tam baardzo dobrze,uwierz mi.Myśle,że potrzebna Ci jest psychoterpia,pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"nie podłoże Ale o czym Ty piszesz Max,przeciez chemia zabija i zdrowe i chore komórki,nie można nikogo wyleczyć taka trucizna,ale można zniszczyc zdrowie,Chemia to wogóle powinna byc zabroniona,bo jej watpliwa skuteczność jest niższa niż placebo,czyli poniżej 30%,to nie jest leczenie raka,to jest zabijanie człowieka,jasnejka człowiek umiera to rak tez,ale czy o to nam chodzi????A są takie wspaniałe i naturalne leki,jak również naprawa emocjonalna,tego z czego rak powstał.Wit B 17,Uncaria wilkacora,psychoterapia,hipnoterapia,jak również zbadanie drzewa geneologicznego,takie sa prawidłowe kierunki walki z rakiem,reszta to bajer napedzanie pieniedzy do kieszenie lekarzy i na dodatek smier najbliższych smutne to ale prawdziwe." Nie myl chemioterapii z"chemioterapią":P.To co robią oficjalnie to jest"chemioterapia":P. "nie podłoże Taaaaak Max,Psychoterapia jest chemiczna,hipnoterapia tez chemiczna,ustawianie przodkó,czyli psychodrama tez chemiczna,pestki tez chemiczne(syntetyczne)Zioło Uncaria tez chemiczna,?????hmmmmmmmm,mysle,że nie rozumiesz róznicy,a szkoda" Nie wszystko jest chemiczne ale to co ja uważam za wiarygodne kuracje to są chemicznę:P.Np. gersona,panteliniego,budwig to typowo chemiczne kuracje:P.A to ze szpitali to też chemiczne ale pseudokuracje np. iperytem:P.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ONA ODPOWIADA
Cześć Kochane stare i niestety nowe forumowiczki Byłam dzisiaj w galerii chciałam zrobić jakieś zakupu..Nie udało się przy stoisku z bombkami i świecidełkami zatrzymałam się i łzy leciały mi po policzkach(pani na dziale jakoś dziwnie się patrzyła).Obejrzałam kilka ubrań i wyszłam..Nie mam siły na zakupy. Asia 630 jesteśmy w jednym wieku i wiesz co Kochana mi też już się nie chce żyć..Mam rodzinę wspaniałą córkę ale..nie ma już mojego Tatunia.Wczoraj włączyłam sobie płytę z moim ślubem i ryczałam pół wieczoru. Buziaczki dla Was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niusia2
Dziewczynki ja tez mam 32 lata ,męża, córeczkę a czuje sie taka samotna. Jak patrze na moja małą Nikusie, która z taka czułością tuli sie do mojego M i wypowiada słowo TATA to aż mi w oczach łzy stają. Ja juz do mojego taty nie przytule sie nigdy!!!!!!!!!! Nie powiem więcej TATO, nie zadzwonie do niego, nie porozmawiam z nim... Nikt mnie nie potrafił zrozumiec lepiej od niego. Niby jestem dorosła a czuje sie jak taka mała dziewczynka, która strasznie tęskni za swoim tatusiem... odebrano mi kogoś kto był bardzo ważną osoba w moim życiu, ból po tej stracie nigdy nie minie!!!!!!!! wciąż jest bardzo wielki i bolesny....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też straciłam miesiąc temu mamę.Chorowała prawie rok na raka płuc.Walczyłyśmy z tym koszmarem diety ,witamina b17 itp .Brała chemię ,męczyła się biedna ....tak chciała żyć .....chciała żyć dla mnie i siostry .Niestety nie mogła ...choroba była silniejsza...Rok temu pochowałam również tatę.Zycie bez rodzicow jest takie smutne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie podłoże
No bo niepotrzebnie,brała chemię,chemia ja zabiła:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam! Dawno już tutaj nie pisałam ale po śmierci tatusia ciężko jest się pozbierać .Tez mi jest smutno i bardzo za nim tęsknie .Gdy zmarł to myślałam ze jak nie będe widziała ze już się nie meczy to będzie mi lżej bo odszedł do'' Domu Pana'' i tam jest już szcześliwy bo nie cierpi . Dnia 3 grudnia minęło 2 miesiące jak go z nami nie ma a ja z tęsknoty czuje się coraz gorzej .Niedługo pierwsze Święta Bożego Narodzenia bez tatusia jakoś sobie nie wyobrażam . Nawet nie pomyślała bym rok temu ze mojego ukochanego tatusia nie będzie z nami -tak szybko go ta okrutna choroba zabrała.Mi także śnił się tatus 2 razy i jako jedyny wśród moich bliskich ze mną rozmawia we śnie -raz przyszedł się pożegnać z moim synkiem 4 latka którego bardzo kochał a drugim razem obudził mnie jego głos wołający mnie z kuchni . Czasami mam takie dni ze ciągle chodzę i płacze z tęsknoty za tatkiem .Czy kiedyś to minie ? Jest to jedyne miejce gdzie mozna napisac co się czuje i myśli w danym momencie i podzielić się doświadczeniami z innymi osobami .Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie podłoże
Nie choroba,a chemia ją zabiła pysiek30,choroba to tylko sygnał organizmu,że trzeba coś zmienic w swoim zyciu,nie traktujmy chorób jakby spadały na nas z nikąd,choroba to zawsze jakis sygnał dla nas,a kazda chorobe mozna wyleczyć,tylko trzeba słuchać co do nas mówi organizm.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chemia to jest najgorsze co moze byc dla organizmu bo zabija te złe komórki ale rowniez i te dobre.Na przykład w przypadku mojego tatusia odrazu mu ja odradzono z powodu pużnego wykrycia raka i zbyt zawansowanego stadium choroby a takze bardzo slabego organizmu .Lekarze Nam powiedzieli ze pierwsza chemia by go zabiła a tak byl jeszcze z nami 3 .5 miesiaca .Oczywiscie to jest tylko moje zdanie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie podłoże
Ale to co napisałaś agusia122,to prawda,tak wąłśnie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem tak po chemii mojej u mojej mamy nastąpił regres choroby ...tak cieszyła się z tego powodu ale niestety miała słabe wyniki i przez 3miesiące miała rzekomo odpocząć od chemii .W tym czasie doszło do przerzutów do głowy i na inne narządy.Nie mogę uwierzyć ,że moja mama jeszcze 2 msce temu chodziła śmiała się była pełna optymizmu ,że wyzdrowieje bo tak myślała ..nigdy nie pozwoliłyśmy wraz z siostrą jej inaczej myśleć.Cała rodzina była zaangażowana w Jej chorobę.Terapia Gersona ,wit b17 i inne naturalne sposoby leczenia pewnie w jakiś sposób przedłuzyły jej życie .Ale gdy rok temu zaraz po śmierci taty dowiedziałam się od lekarza mamy ,że został jej tydzień może miesiąc życia wiedziałam na co muszę być przygotowana choć nie wiem czy można przygotować się na śmierć Kogoś kogo kocha się całym sercem.Przez rok musiałam patrzeć się na cierpienie mamy i w tym samym czasie wspierać ją słowami ,że wyzdrowieje ,że musi w to wierzyć i walczyć walczyć.Walczyła ,,była dzielna choć miała momenty załamania to potrafiła się podnieśc i walczyć dalej.Nike można wierzyć do końca lekarzom bo oni sugerują się tylko statystyką a w rzeczywistości każdy indywidualnie przechodzi tą chorobę.Moja mama miała żyć tydzień moze miesiac - ażyła prawie rok.Jej życie miało toczyć się wokół łóżka a tymczasem było odwrotnie .Miała w sobie tyle determinacji samozaparcia,że robiła wszystko ,żeby nie leżeć w tym cholernym łóżku.Umierała na moich rękach ...tego się nie zapomina ....jak małe dziecko płakałam wtulając się w Nią nie mogąc zrozumieć ,że już odeszła.Ten ból nie minie .Ale wiem ,że moja KOCHANA MAMUSIA jest przy mnie czuję to ....bo zawsze powtarzała,że żyje dla mnie i siostry i musi się nami opiekować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem tak po chemii mojej u mojej mamy nastąpił regres choroby ...tak cieszyła się z tego powodu ale niestety miała słabe wyniki i przez 3miesiące miała rzekomo odpocząć od chemii .W tym czasie doszło do przerzutów do głowy i na inne narządy.Nie mogę uwierzyć ,że moja mama jeszcze 2 msce temu chodziła śmiała się była pełna optymizmu ,że wyzdrowieje bo tak myślała ..nigdy nie pozwoliłyśmy wraz z siostrą jej inaczej myśleć.Cała rodzina była zaangażowana w Jej chorobę.Terapia Gersona ,wit b17 i inne naturalne sposoby leczenia pewnie w jakiś sposób przedłuzyły jej życie .Ale gdy rok temu zaraz po śmierci taty dowiedziałam się od lekarza mamy ,że został jej tydzień może miesiąc życia wiedziałam na co muszę być przygotowana choć nie wiem czy można przygotować się na śmierć Kogoś kogo kocha się całym sercem.Przez rok musiałam patrzeć się na cierpienie mamy i w tym samym czasie wspierać ją słowami ,że wyzdrowieje ,że musi w to wierzyć i walczyć walczyć.Walczyła ,,była dzielna choć miała momenty załamania to potrafiła się podnieśc i walczyć dalej.Nike można wierzyć do końca lekarzom bo oni sugerują się tylko statystyką a w rzeczywistości każdy indywidualnie przechodzi tą chorobę.Moja mama miała żyć tydzień moze miesiac - ażyła prawie rok.Jej życie miało toczyć się wokół łóżka a tymczasem było odwrotnie .Miała w sobie tyle determinacji samozaparcia,że robiła wszystko ,żeby nie leżeć w tym cholernym łóżku.Umierała na moich rękach ...tego się nie zapomina ....jak małe dziecko płakałam wtulając się w Nią nie mogąc zrozumieć ,że już odeszła.Ten ból nie minie .Ale wiem ,że moja KOCHANA MAMUSIA jest przy mnie czuję to ....bo zawsze powtarzała,że żyje dla mnie i siostry i musi się nami opiekować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ola:(
witam Was serdecznie.Nigdy nie pisałam na zadnym forum.Mysle ze zmusiła mnie obecna sytuacja.Mój tata ma raka ,jest to rak złośliwy.Guz wykryto w kwietniu.Guz jest na kręgosłupie.Obecnie bierze morfine,wczoraj wziął z 10 tabletek sevredolu 20 mg.Opieka paliatywna.Z hospicjum przychodza lekarze.Tate coraz badziej boli...czy moze trzeba cos mocniejszego przeciw bólowego dawac?lekarz był wczoraj i nic nie powiedzial,a wie ze dawka jest zwiekszona.Ja juz nie wiem co robic.tata w nocy mało śpi;/prosze o pomoc.Ola

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zapytaj lekarza o plastry przeciwbólowe .Zmienia się je co 3 dni.Są silne ale uśmierzają ból .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×