Gość asia630 Napisano Grudzień 21, 2010 Do asia15 Mój tato chorował równy rok. We wrześniu 9.09.2009 dowiedzieliśmy się a 10.10.2010 zmarł. Daty są jakby przez kogoś ukartowane. Pamietaj każda minuta, godzina i każdy dzień jest teraz na wagę złota u Ciebie, ale moze Wam się uda....Jedyne czasem to poprostu być z naszymi bliskimi. Byłam z tatą wszędzie w szpitalach, u lekarzy i w domu jak umierał też byłam . Ostatni tydzień to 24 godz. na dobę z nim byłam i.....nie żałuję, żałuję jednak że jeszcze wiecej dla niego nie zrobiłam, zawsze myślę bedzie nam mało i nigdy nie bedziemy przygotowani na odejście naszych bliskich i chociaż wiemy od początku że meta jest jedna to zawsze bedziemy zaskoczeni śmiercią. Tato jak pisałam zył rok ale dawali mu tylko 3 miesiące.Wiec oni to nic nie wiedzą, a jak uda im sie zgadnąć jest to kwestia przypadku. Kazdy jest indywidualnym przypadkiem i nie ma tu statystyk. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kingsol 0 Napisano Grudzień 21, 2010 witam. ja rowniez dawno tutaj nie zagladalam. duzo sie zmienilo, wiele osob przestalo pisac ale lest tez wiele nowych osob:( jedno co jest tu niezmienne to MAX! niestety. moja mama jest 16 miesiecy po operacji - wycieto jeden plat pluca. byla chemia , stracila wlosy, byla oslabiona. ale teraz czuje sie bardzo dobrze:) jezdzi na kontrole, wyniki ma dobre. trzeba wierzyc i byc z bliskimi w ich chorobie. wiem ze mojej mamie pomogla w ciezkich chwilach swiadomosc ze nie jest sama, ze ma dla kogo zyc. sama kiedys powiedziala ze gdyby nie ja nie miala by nawet ochoty walczyc. bylam jej psychologiem, jej podpora, wiedziala ze jestem na kazde zawolanie gdy byla w szpitalu. Wiec Kochani, badzcie ze swoimi bliskim , musza wiedziec ze maja dla kogo zyc! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Zaciekawi Cię Napisano Grudzień 21, 2010 http://qck.pl/mtD Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
iwona20 0 Napisano Grudzień 21, 2010 Kochani ja też potwornie boję się świąt .Najgorsze dzielenie się opłatkiem ,bo czego mam życzyć tatkowi ''''zdrowia"""-to takie banalne a zarazem.... Macie rację najważniejsze to być z chorą osobą .Ja zmieniłam całe swoje plany nie wyprowadziłam się tylko zostałam z rodzicami. Czasami zazdrościłam swojej siostrze ,że była daleko od tego wszystkiego.Przyjechała pogadała pogadała i odjechała.A ja zostawałam z tym wszystkim sama,ale pożniej stwierdziłam że tak naprawdę to ja zyskuję dużo więcej .Bo to ja byłam cały czas przy tacie, to ja spędzam z nim czas któtrego ciągle jest zamało i coraz mniej. Trzymajcie się wszyscy cieplutko.Zyczę spokojnych Swiąt. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
pysiek30 0 Napisano Grudzień 22, 2010 nie życz zdrowia tylko wytrwałosci ,uśmiechu i spełnienia marzeń.....ja życzyłam w tamtym roku mojej mamusi i mocno ją przytuliłam .Bliskośc jest dla chorych najważniejsza pomaga przetrwac te trudne chwile w chorobie bo jak wiemy jedni z niej wychodzą a drudzy odchodzą .Ale zawsze muszą poczuć się kochani i wyjątkowi .To pomaga uwierzcie.Oni muszą wierzyc i walczyć walczyć .... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia C Napisano Grudzień 22, 2010 Też w ubiegłym roku nie życzyłam tatkowi zdrowia, w zasadzie to chyba nic nie mówiłam, tuliłam Go i płakałam, on wiedział czego Mu życzyłam i sobie tym samym-po prostu cudu. Niestety, taki się nie zdarzył. Ale myślę, że do końca miał nadzieję, i to my Mu ją dawaliśmy. W tym roku pozostały nam już tylko takie życzenia; Podaruję Ci w Noc Cichą, łzę płynącą prosto z serca. Żal, tęsknotę i bezsilność, miłość moją bezgraniczną. I choć jesteś tak daleko, bliższy jesteś niż ktokolwiek. Bo gdy zamknę oczy, gdzieś na niebie, obok Gwiazdki nie daleko, znajdę Tatku Cię na pewno. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ONA ODPOWIADA Napisano Grudzień 23, 2010 Kochane Dziewczyny To banalne ale życzę Wam dużo zdrowia i ..właśnie czego..Jutro pierwsza wigilia bez Naszych bliskich..Poleją się łzy,spojrzymy na pusty talerz.. Dziękuję Wam że byłyście i dalej jesteście. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
pysiek30 0 Napisano Grudzień 24, 2010 Na moim stole wigilijnym stoi zdjęcie moich KOCHANYCH RODZICÓW.Zapaliłam świecę wigilijną .W domu jest tak pusto bez NICH.Łzy cisną się do oczu ,jednak nic nie można zrobić...trzeba żyć dalej i pamiętać o tym ,że miało się wspaniałych rodziców .Życzę wszystkim spokojnych ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Zaciekawi Cię Napisano Grudzień 24, 2010 http://qck.pl/mtD Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
noni83 0 Napisano Grudzień 24, 2010 Witam Was i mimo wszystko życzę radosnych Świąt, Wasi bliscy napewno są z Wami w Waszych sercach i patrzą z "góry"....Tej nocy odszedł mój ukochany dziadziuś, cudowny człowiek, nigdy nie narzekał, nigdy nie chorował, m-c temu dowiedzieliśmy się, że ma raka płuc z rozległymi przerzutami do kości, wierzyliśmy jednak całym sercem, że dziadziuś wyzdrowieje, kupiliśmy Sok Noni, ktory dodał mu sił i wrócił apetyt, jednak już było za późno, to wszystko tak szybko się stało, że nie mogę w to uwierzyć, w ten wigilijny wieczór wszyscy płaczemy ale wierzę, że dziadkowi już lepiej i czuwa nad nami. Trzymajcie się mocno!!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
noni83 0 Napisano Grudzień 24, 2010 Piszę jeszcze raz do Was wszystkich, ja wierzę w NONI i naprawdę WAM polecam, zawsze trzeba spóbować, przez pierwsze 4 dni pic po pół litra soku a w następnych dniach stopniowo zmniejszać dawkę, ja żałuję bardzo, że wcześniej nie daliśmy dziadkowi tego soku bo napewno by pomógł. Nie jestem żadnych handlowcem tej firmy tylko sama od jakiegoś czasu piję sok tylko w małych ilościach profilaktycznie. Stosujcie go bo może w wielu przypadkach pomoże, tego życzę Wam z całego serca!!!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ..NATALA.. Napisano Grudzień 25, 2010 Noni bardzo współczuję. Trzymaj się. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Max Zander vel Klaun 20 Napisano Grudzień 25, 2010 " noni83 Witam Was i mimo wszystko życzę radosnych Świąt, Wasi bliscy napewno są z Wami w Waszych sercach i patrzą z "góry"....Tej nocy odszedł mój ukochany dziadziuś, cudowny człowiek, nigdy nie narzekał, nigdy nie chorował, m-c temu dowiedzieliśmy się, że ma raka płuc z rozległymi przerzutami do kości, wierzyliśmy jednak całym sercem, że dziadziuś wyzdrowieje, kupiliśmy Sok Noni, ktory dodał mu sił i wrócił apetyt, jednak już było za późno, to wszystko tak szybko się stało, że nie mogę w to uwierzyć, w ten wigilijny wieczór wszyscy płaczemy ale wierzę, że dziadkowi już lepiej i czuwa nad nami. Trzymajcie się mocno!!!!" Zaprzeczasz sobie:P.Nigdy nie chorował i umarł na raka-to się kupy nie trzyma:P.I jak się chce leczyć groźną chorobę to nie na leży poprzestawać na 1 soczku-zwłaszcza jak skuteczność jest niepewna a już na pewno nie jest to coś o takiej skuteczności jak kuracja gersona:O. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość busku Napisano Styczeń 2, 2011 Ogladalam wczoraj program na Club leczenie raka w Stanach i Chinach laczone 3 metody rezultaty rewelacja 4stopien raka uleczonySzukajcie w internecie !!!!!!.Wierze ze te metody sa bardzo skuteczne szkoda tylko ze tego nie wiedzialam jak moj maz byl chory niestety nie dotarlam do tych informacji Czytalam opinie ponoc kilka tych metod stosuje swietokszyckie centrum onkologi Zycze szczescia .Moj Bol po stracie wciaz trwa to juz drugie swieta bez mojego skarba spedzam je sama. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wuda85 Napisano Styczeń 4, 2011 Mój dziadek zmarł na raka płuc, palił od 14 roku życia Szkoda że wcześniej nie było tej strony to by może żył http://tojefura.com/rak-pluc.html Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość asia15 Napisano Styczeń 6, 2011 Mój tata po swietach wyladował w szpitalu. Nic nie jadłi opadł z sił , jest taki słabiutki. Od wxzoraj jest w domu , ale wcale nie jest lepiej , przerzut do dróg oddechowych jest straszny , każde przełkniecie to ból...pozatym boli go cała klatka , lekarz powiedział ze juz sa przezuty do żołatka , nerki , wątroby .Az nie chce myslec ze to świństwo zaatakuje mózg . Jak długo ten koszmar bedzie trwać ...może lepiej by dla niego było odejsc ... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ONA ODPOWIADA Napisano Styczeń 6, 2011 Do Asia Bardzo współczuję bo przeżywałam to samo co Ty.Modliłam się żeby Bóg zabrał Tatusia i oszczędził cierpienia.Ciężkie chwile przed Tobą ale musisz dać radę.Bądź z Tatuniem jak najdłużej możesz. Przytulam Cię Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Max Zander vel Klaun 20 Napisano Styczeń 7, 2011 " [zgłoś do usunięcia] asia15 Mój tata po swietach wyladował w szpitalu. Nic nie jadłi opadł z sił , jest taki słabiutki. Od wxzoraj jest w domu , ale wcale nie jest lepiej , przerzut do dróg oddechowych jest straszny , każde przełkniecie to ból...pozatym boli go cała klatka , lekarz powiedział ze juz sa przezuty do żołatka , nerki , wątroby .Az nie chce myslec ze to świństwo zaatakuje mózg . Jak długo ten koszmar bedzie trwać ...może lepiej by dla niego było odejsc ..." Przecież w szpitalu utylizują pacjentów:O.Tu więcej: http://www.faceci.com.pl/r_rak_metody_konwencjonalne.html . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość asia15 Napisano Styczeń 7, 2011 Do ONA ODPOWIADA Dziekuje Ci za słowa otuchy , poczytalam sobie to forum od poczatku i mam wrażenie ze wszyscy przezywamy to samo , całośc zlewa sie w jedna osobe , i to nas tak łaczy , wszyscy doskonale sie rozumieja . Jedni po stracie bliskich odchodza , i pojawiaja sie nastepni ... Boze jakie to wszystko straszne , nasi rodzice umieraja na naszych oczach a my bezradni patrzymy na ich cierpienie!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Penelopa23 0 Napisano Styczeń 7, 2011 Hej wie ktos moze co to znaczy (...)Sylwetka serca w granicach normy rtg.Zrost przeponowo-opłucowy w prawym kącie p/s. Miałam rtg nie bylo mojego lekarza i jestem zielona z tego :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość iwona20g Napisano Styczeń 8, 2011 Mój tata czuł się dobrze .Po świętach jego stan bardzo się pogorszył. Mało tego to zachorował na zapalenie oskrzeli.Kaszle strasznie. Mam wrażenie że nie przestaje kasłać. W piątek ma wizytę u okologa. Bardzo się boję ,że to wstrętne raczysko znowu daje o sobie znać . Jest słaby i taki smutny.A ja całkiem nie wiem co mu mówić , jak mu pomóc. Asiu napisz jak długo twój Tatuś choruje. Bardzo ci współczuję ,życzę Ci siły dużo ,dużo siły.Wiem jak bardzo ona jest Tobie,-nam wszystkim potrzebna. )Ostatnio moja ośmioletnia córka stwierdziła,,,, że życie jest bezsensu. najpierw trzeba się uczyć ,potem pracować , a potem tak się męczyć żeby umrzeć '''' kompletnie mnie zaskoczyła , ale rzeczywiście ma rację . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość asia15 Napisano Styczeń 8, 2011 Do iwona20g Mojemu tacie diagnoze postawili dwa miesiace temu -rak płaskobłonnikowy IV stopnia płuc z przerzutami . pewnie chorował juz wczesniej ale nie chciał isc do lekarza , a jak juz poszlismy lekarz powiedziałm wyrok - dwa miesiace . Dwa miesiace ju ż mineły , tata żyje , ale co to za życie, to jeden wielki koszmar ! Tata nie wstaje , nie je i juz ledwo co mówi . Twoja córcia to mądra dziewczynka , ja tez mam syna dziewiec lat ma . Takie dzieciaki sa bardzo madre .Trzymaj sie , i badz dobrej mysli. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ONA ODPOWIADA Napisano Styczeń 8, 2011 Asia ..dziewczyny Łączy Nas bardzo dużo..szkoda że złego.A co do dzieci,to cholernie mądre istoty.Moja córka kiedy widziała co dzieje się z Tatuniem powiedziała że w życiu nie zapali papierosa(ma 14 lat i pół jej klasy pali). Kochane zgłoście się o pomoc do hospicjum,ja kiedy myślałam że zabiorę Tatunia do domu zadzwoniłam i zaoferowano mi szeroką pomoc.Nie bójcie się tego słowa. Jestem z Wami myślami. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość asia15 Napisano Styczeń 8, 2011 Powiedz mi jak to jest z hospicjum , jakie sa zasady przyjecia ile kosztuje czy długo czeka sie na miejsce ? My mieszkamy w małej miejscowosci i najblizsze hospicjum jes oddalone o 25 km. dlatego nie mamy mozliwosci pomocy z hospicjium domowego , bo takiego nie ma . moim tatą opiekuje sie siostra bo mame stracilismy już jako małe dzieci i wiem ze jest jej już bardzo ciężko opiekowac sie tata. Ja jeżdze jak tylko moge ale to cały cieżar spoczywa na niej i dlatego czasami mysl o hospicium przychodzi mi do głowy. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość asia15 Napisano Styczeń 8, 2011 Powiedz mi jak to jest z tym hospicium. Jak tam mozna sie dostac , ile sie płaci i ile na miejsce czeka . Ja mieszkam w małeym miescie i najblizsze hospicium jest oddalone o 25 km. Moim tata opiekuje sie moja siostra bo mame stracilismy juz jako małe dzieci , i wiem ze jest jej bardzo ciezko na co dzien . Ja jade kiedy tylko moge żeby jej pomóc ale to i tak cały cieżar spoczywa na niej . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość asia15 Napisano Styczeń 8, 2011 Myslała ze pierwszy post nie poszedł wiec napisałam drugi ale to mniej wiecej to samo . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość EwelinaŻurek Napisano Styczeń 10, 2011 Witam, moja mama ma raka płuc. Drobnokomórkowy i niedrobnokomórkowy płaskonabłonkowy - dwa w jednym. Jesteśmy po pierwszej chemii. Czekamy na drugą. Mama leczy się w Krakowie, a mieszkamy w Radomiu. Sszukamy dobrego onkologa. Kogos możecie polecić? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
słońca blask 0 Napisano Styczeń 10, 2011 witajcie! ten "problem" jest też w mojej rodzinie. nie będę opisywac szczegółow, bo wszystkim jest znany ogólny przebieg od niedowierzania, zaprzeczenia, załamania, pomocy, prób walki, poddania sie, ponownego podniesienia, szukania pomocy wszędzie gdzie się da...itp itd... tak pewnie było i u was. oczywiście płuco jedno już "prawie nie istnieje" drugie w stanie krytycznym, przeżuty, jedyna pomoc lekarska - to hospitalizacja. nie chce mi sie pisac szczegółow Jakiś czas temu mój tata bo o niego chodzi załamał się kompletnie - postawił krzyżyk i już odmówił wszelkiej współpracy. Ale mama nie dała za wygraną: chodziła szukała pukała po wielu trudach i niepowodzeniach znalazł jakiegoś bioterapeutę, który sie głównie zajmuje rakami. są po jego opieką ju ok. 1 roku. nie powiem, że jest to tanie, bo każda wizyta kosztuje ok 200 zł do tego jakies zioła, leki.. ale co najważniejsze jest poprawa. Mój tata nie kaszle tak jak kiedyś, ogólnie ma troszkę wiecej siły nie męczy sie aż tak, i przede wszystkim wróciła chęć do życia!!!! wiec nie załamujcie się, czasem, warto poszukać pomocy u "innych" specjalistów, w których mimo wszystko tak nie do końca ja wierze:)) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość asia15 Napisano Styczeń 10, 2011 Do EwelinaŻurek Dobrze że nie leczycie mamy w Radomiu , tam leżał mój tata , na józefowie. Koszmar , żadnej pomocy , tylko wyrok i jak przedmiot odstawić. Nawet nie chcieli rozmawiac . No ale jak już jesteście w KRAKOWIE TO MYŚLE ŻE TAM MAJA LEPSZYCH SPECJALISTÓW , NIEPODDAWJCIE SIE . Mojemu tacie juz nie chcieli pomóc ale z Twoja mamą napewno bedzie inaczej. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość obrazek o chemioterapi Napisano Styczeń 10, 2011 http://www.naturalnews.com/cartoons/chemo_dose_600.jpg W wolnym tłumaczeniu: "Zwolnij siostro z tą chemią, tyle to używamy przy eutanazji koni." Chemioterapia niszczy serce, wątrobę i nerki. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach