Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Anouk

TERAZ MY!!!

Polecane posty

A wiecie co mnie najbardziej zabiło w rozmowie z pielegniarką jej zdanie cytuję: \" przecierz może sie pani poświęcić dla dziecka a na moje oświadczenie że ja pracuje a przychodnia jest czynna tylko do 13,30 odparła że oni tak pracują bo po południu maja czas na odpoczynek- jak dla mnie urocze to było. Notabene mała załatwiła wszystko u lekarza ..............sama .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was. Niestety - dzisz Wami raczej nie popiszę. Mam młyn w pracy - wpadłam tylko by się przywitać i napisać kilka słów. Serduszko, rozumiem Twoje rozgoryczenie,ale matka po prostu się martwi. Weź to pod uwagę jako okoliczność łagodzacą ;-) Garni - czekam na smsa. Whimka, ja rozumiem Twoje rozdraznienie prawą,ale uwierz mi - znam to od strony \"biurka\". Takie durne przepisy i nas wiążą - i niestety lepiej być słuzbistą, bo potem sa problemy przy kontrolach. Ka ma rację - Ty podchodzisz do sprawy racjonalnie,ale niech na Twoim miejscu będzie rozhisteryzowana ambitna mamusia, która chce zrobić z synia/córki powiedzmy pianistę, a oni dostają zaswiadczeie, ze nadaja się powiedzmy na rzeźnika. Wiesz, co taka ambitna mamusia potrafi zrobić? Niestey - nieżyciowych przepisów nie jesteśmy w staie przeskoczyć, czasem ktos przymknie oko i wyda,ale jak potem przejedzie sie na kontroli, to zostaje słuzbistą na całe zycie. A sama wiesz ze absurdalnych przepisów mamy wiecej. Buziaki dla wszystkich, obiecane emilki pofruną, ale nie wiem kiedy - cierpię na brak czasu, tak potworny, ze aż mnie dławi chwilami. Synia wczoraj widziałam rano - jak spał i wieczorem - jak spał. Do 20,30 byłam w drugiej pracy, a dziś w tej muszę zostać dłużej :-( Jeszcze raz papatki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam was i zaraz uciekam. Yenny, niech ci ten ciężki dzień szybko minie, jutro wolne, to sobie odpoczniesz... W kwestii mojej mamy... Oczywiście, że się martwi, ale tutaj została znów naruszona kwestia szacunku do moich wyborów i do moich osobistych spraw. Napisałam już, że nie bronię jej czegoś mi sugerować, nie bronię czegoś poradzić. No ale, takie wyprowadzanie za rączkę nieposłusznej dziewczynki raczej bardzo mija się z normalnymi relacjami między dorosłymi ludzmi.Bo taka chyba już jestem. Dorosła. Ka, napisałaś- młoda, zakochana... Nie wiem czy zakochana... może bardziej- kochająca...mimo wszystko nadal kochająca, lecz trzeźwo... tak, trzeźwo i roztropnie. Przecież nie jestem z Arkiem. Konsekwentna w swej decyzji i zgodna z szacunkiem do siebie samej, nie jestem z nim i być może nigdy nie będę, bo zaufanie mam porządnie nadszarpnięte.I sporo będzie musiał kiedyś włożyć pracy w to, by je u mnie odbudować. Ale czas ma niebywałe możliwości łagodzące... Nie wiem co będzie, póki co nie postępuję wcale źle. To tyle, miało być krótko, a troche się rozwinęło. Tymczasem dziewczyny. Będę wieczorem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skoro nie jesteście, to po co on przyłazi???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, ja nie mam zbyt wiele czasu na odpisywanie na emilki, ale czytam:) Jestem niemiłosiernie wściekła: mój zamykając wczoraj okno przed burzą której nie było, złamał mi pęd kwiatowy z ogromnymi pąkami (kwitnienie lada dzień) mojego ukochanego falka. Zakwitł ponownie, dbałam o niego, żeby rósł prosto. Tego falka dostaliśmy (choć bardziej ja dostałam) od rodziców na 1. rocznicę ślubu i tak się cieszyłam, że kwitnie ponownie. A ten palant go nie zauważył!!!!!!!!!! Serduszko, bardzo nieprzyjemna sprawa, rodzice chcą chronić dzieci, jednak czasami nie rozumieją, że pora ochrony byla w dzieciństwie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ani pozwól, że spytam. Gdyby Twojej dwudziestoparoletniej córce mącił w głowie facet z zoną, dziećmi i bez rozwodu, to też byś dzielnie stała na stanowisku, iż okres ochronny dla Twojego dziecka już się zakończył??? Nie sądzę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ka, nie zrozumiałaś mnie... Może niezbyt precyzyjnie wyraziłam przekonanie, że rodzicą stoją na stanowisku ochrony swoich dzieci. To także rodzicielstwo.... Mimo, że obiketywny czas takiej ochrony to właśnie dzieciństwo...ale że są rodzicami i to ich dziecko, więć są subiektywni i chronią swoje dziecię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście, że chronią. I Mama Serducha też Ją chroni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Emma....ja trochę nie o tym pisałam. Pisałam o wybitnie zdolnych ludziach z mojego roku i nie tylko mojego, którzy zostali na uczelni na doktoranckie. W trakcie powyjeżdzali na stypendia, z których nie powracali. Albo wrócili, zajęli się szeroko rozumianymi sprawami społecznymi i doktoratów nie pokończyli. Boli mnie, że trochę marnowane są tak perełki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KA, właśnie:) Gdyby mama miała widły pod ręką, potrząsłaby widłami:P:P:P:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja się źle czuję :O Chyba muszę zrobić badania na tarczycę. Obudziłam się rano z tętnem ok 100. Serce waliło jak wariat. Teraz czuję się tak jakos...przyduszona. Nie chcę pić kawy, bo to da kopa tylko na chwilę a może mnie dodatkowo rozdrażnić. I kurczak cukier mi skacze. Albo mam niski i wtedy chce mi się spać, taki w okolicy 50, albo mi skacze do góry :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ani w tym przypadku to może takie widły były by dobre...Czasem sam widok wideł może zdziałać cuda ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ani. Właśnie dlatego napisałam do Serduszka, by dała mamie taryfę ulgową. Fakt, zejście na dól i wyciągniecie \"za ucho\" nie było ok. Ale matka się martwi. Ja sama często buntowałam sie przeciwko takim właśnie zachowaniom rodziców. A dziś jako matka sama łapie się na tym, że chcę zachować się identycznie. Albo chowam synia pod klosz, nie patrząc na to czy on tego chce czy nie. Nie można przeżyć życia za dziecko. Ale patrzac na lzy dziecka, jego rozczarowania i błedne decyzje (w oczach rodzica błędne - czasem to racja, czasem nie) dziecka chce się interweniowac. Z miłosci. Ka to rozumie, choć nie ma dzieci. Chylę czoła, bo ja do tego doszłam dopiero jak zostałam matką. Jak byłam panienką, byłabym gotowa do walki gdyby matka potraktowała mnie tak jak matka Serduszka. Jako dorosła przeżyłam coś podobnego. I mimo spokojnej rozmowy długo nie odzywalam się z matką. Dlatego proszę o taryfę ulgową dla mamy - bo ona sie zwyczajnie martwi. A słów wypowiedzianych w gniewie nie da sie cofnać, Serduszko jużo tym doskonale wie. Teraz obydwie milczą na temat. Ale kiedyś konflikt moze znów wybuchnać, i takie \"milczenie\" będzie tylko kolejnym argumentem w kłótni. A tak na marginesie, to mam wrazenie że i Ty i Ka mowiłyscie to samo, tylko innymi słowami. Choc do mnie bardziej traily słowa Ka. Buziaki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć ;) Ani ;) znika mi ten badziew z nózek - nawet nie wiesz jak sie cieszę ;) może i ty w końcu się odczulisz będzie oki ? ;) Yennka ;) buzia :) Ninke ;) tobie naklikam pożniej ;) Serduszko ;) a w kwesti córka- matka , oj wiele bym dała żeby miec taką matkę jak ty masz ;) ale nie będę sie wymądrzać , bo nie jestem od tego ;) Odpuśc w myśl mojej zasady starszemu nalezy sie szacunek mimo, iż sobie często na niego nie zasłużył ;) A teraz o mojej matce, wczoraj do mnie zadzwoniła z pytaniem co u mnie, nauczona ostatnimi dniami odparłam, super wszystko oki, ale ona do mnie ale masz jakiś taki dziwny głosik, nooo miałam bo już od 2 godzin walczyłam z kolką :O , więc jej mówię że znowu dopadła mnie kolka, ale zdaża sie to osobom w moim stanie często więc wszystko oki. Ale moja nadal, no to powiedz co u ciebie. Ja , ale wszystko oki mamo naprawdę. Ona no to czekam na jakies wieści :( Więc mówię Mamo pożaliłam ci się ostatnio i co z tego wyszło?... zaczełaś mi udzielac rad rodem ze średniowiecza, więc naprawdę nie wiem co mam ci powiedzieć :( Ale u mnie wszystko oki. A moja matka w płacz i foch, ze ją odsuwam od swojego życia :( Nooo i moje drogie doradzcie coś bo zgłupieję z nią do reszty :( Szacunek szacunkiem, matka, matką, ale nooo kurna nie radzę sobie z nią i już :( Nie chcę jej sprawiać przykrości, ale gadanie z nia codziennie przez tel o pogodzie mnie już dobija, ale zwierzania sie tez nie ma najmniejszego sensu - więc doradzcie o czym mogłabym z nią gadać przez tel ??? plisssssssssssssssss ;) Buzia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Celi a może zapytaj ją co u niej? zejdziecie trochę z tematu TY i ona o sobie poopowiada, to tak samo zbliża przecież, zobaczy, że się interesujesz jej życiem i problemami, na pewno to doceni i poczuje, że wcale nie chcesz się od niej oddalać... albo znajdź problem, na który będzie Ci mogła poradzić bez analizowania Twojej psychiki i udzielania rad, które Ci sprawią przykrość, na przykład urządzanie pokoiku dla dziecka, albo ciąża (może zapytaj ją jak ona się czuła kiedy była z Tobą w ciąży, na pewno chętnie powspomina), przecież to nawet nie musi być realny poważny problem, ale taka pierdółka. jak mama zobaczy, że chcesz jej pomocy w jakiejś sprawie, na pewno poczuje się doceniona i chętnie sie Ci doradzi, a przy okazji będziecie mogły porozmacwiać neutralnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem. Ledwo zywa,ale jestem. Zaraz do domu- nareszcie. Niestety w piatek też w pracy. Buziaki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ani, ja wiem, że nie dokładnie o tym pisałaś.. ja też ubolewam nad tym, że wiele łebskich osób układa sobie życie gdzie indziej i prawdę mówiąc, nie widzę, żeby cokolwiek w tej kwetii się miało zmienić.. nie dziwie się, tym którzy nie zamierzają wracać, nie tylko tym łebskim, którzy musieli wyjechać, żeby się poczuć docenionymi, ale i tych mniej wykształconych choć z głową na karku, bo jak sobie poczytam jak rząd czycha na pieniądze tych, którzy odważyliby się wrócić, to nie dziwię się, że odważnych coraz mniej... dziwne to dla mnie myślenie, bo skutecznie odstrasza ludzi, którzy mogliby zainwestować spore pieniądze w Polsce, zatrudnić wiele osób a prawdopodobnie nigdy się na to nie zdecydują, bo po zapłaceniu podatku i innych ciekawostek musieliby znowu wyjechać żeby się dorobić..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Serduszko zgadzam się z tym co napisała Ka.. , że mama robi to wszystko z dobrej wierze i chce Cię chronić, niemniej jednak wiem doskonale jak takie zachowanie potrafi wkurwić..z autopsji. dopóki mieszkałam z rodzicami, miałam dym o wszystko, zawsze za późno wracałam, nie z tymi ludźmi się spotykałam itp. chyba najwyższa pora pomyśleć o wyprowadzce.. to bardzo dużo zmienia, a przede wszystkim to, że w oczach rodziców łatwiej jest zaakceptować fakt, że ich dziecko jest dorosłe, jeśli mieszka oddzielnie..jeśli tylko im w tym pomożesz! znam ludzi, którzy pomimo tego, że mieszkają oddzielnie, założyli już nowe rodziny, dalej są prowadzeni za rączkę..rodzice opłacają za nich czynsz, robią zakupy, odbierają dzieci z przedszkola, mama wpada po pracy ugotować obiad... ja rozumiem pomoc, ale bez przesady.. ja byłam zawsze bardzo samodzielna, choć wiem że rodzice i tak bali się, że sobie nie poradzę bez nich, myślę, że to jest pewien rodzaj utwierdzania się w przekonaniu, że są dalej potrzebni.. to na pewno cudowne uczucie patrzeć, jak dziecko się usamodzielnia i radzi sobie samo w życiu - w końcu to świadczy o dobrze wykonanej robocie rodziców - ale na pewno też przykre.. który rodzic nie chciałby mieć przy sobie takiego maleństwa, które się ciągle przytula, łapie za rękę jak się boi i biegnie z każdą przedszkolną nowinką prosto do mamy.. dojrzewanie jest trudne nie tylko dla dzieci, chyba nawet trudniejsze jest czasem dla rodziców, bo dziecko zyskuje nowe dorosłe życie, a rodzice..tracą swoją małą pociechę..i chyba dużo czasu musi upłynąć zanim rodzice przestawią się z takiego myślenia na to, że nie tylko tracą ale i zyskują na tym procesie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja za radą Garnierki uprałam dziś wszystkie pluszaki! ale miałyśmy ubaw :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Emmo ;) deceniam, próbowałam, ale moja matka nie chce pamiętać że kiedykolwiek była w ciąży :O dla niej to temat sexu, a o sexie mohery nie rozmawiają :( Ale poradziłam sobie tak myślę ;) włąsnie wrzuciałam gołabki do garnka i się duszą , więc do niej zadzwoniłam z zaproszeniem na obiad - nooo i trafiłam chyba ? tak myślę ;) nawet się ucieszyła, ze o niej pamiętam i ją co prawda tylko telefonicznie, ale zapraszam na bądz co bądz wirtualny obiad. No bo ja tu a ona prawie 1500km dalej na południe ;) Oby to był dobry znak, tzn ten jej usmiech w głosie ? hmmm pożyjemy zobaczymy! jeku ja na prawdę mam z nią problem, bo wiem ile w życiu przeszła, ale kurcze nie chcąc jej ranić, a za razem nie zwariować przy rozmowie z nią trzeba nie lada \"dyplomacji pospolitej\" :( Ale jakby nie było to moja mama ;) Buzia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja chcę mieć dziecko !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ka ;) to na co czekasz ?? ;) nie wiesz jak się to robi ?? ;) Buzia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam ponownie... Ka, on nie przylazł, tylko zadzwonił. I dostosował się do mojej prośby jeśli chodzi o odwiezienie do domu. Nie widzę w tym nic złego tym bardziej, ze potrzebowałam rozmowy z nim i taka właśnie miała miejsce wtedy w nocy. Spontanicznie może to wyszło, ale w dogodnym dla mnie momencie... I nie rozumiem co upowaznia według Ciebie moją mamę do tego aby urządzała takie sceny, bo tak właśnie było, to była scena... Niby to, że jej dwudziestoparoletniej córce mąci w głowie facet z zaplątanym zyciem? To nie ma nic do tego... Ona może urządzać awantury mnie... Tak, mnie samej, ale nie jemu! I to mnie zabolało, że zeszła wtedy i nawrzeszczała na A. Gdyby zaczekała w domu, i gdybym przyszła zaczęłaby rozmowę w tym temacie mniej lub bardziej spokojną, ok, przetrawiłabym to, ale wszystko inne jest dla mnie nie do zaakceptowania. Ale zostawmy to już. Ja swojego stanowiska nie zmienie, ani Ty Ka, więc pewnie w tej kwestii nie dojdziemy do porozumienia, trudno. Celinko 🌻 Niech te kolki idą precz od Ciebie! Emmuś, masz rację z tą wyprowadzką. Ja tego dokonam, środki na to znajde, będzie ciężko ale dam radę. Yennka, ale piątek chyba będziesz już miała luźniejszy? Wszystkie serdecznie pozdrawiam i życzę miłego wypoczynku w ten dla niektórych długi weekend.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Serducho z całym szacunkiem, ale czy TY nie przesadzasz??? Naprawdę ludzie mają prawo do własnego zdania. Chyba nie oczekujesz od rozmówców tylko i wyłącznie przyklaskiwania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przecież to właśnie napisałam, że nie oczekuję, ze się ze mną zgodzisz. Dopisałam tylko kilka argumantów, które chciałam dodać w uzupełnieniu tego, dlaczego mam żal do mamy, tyle. Nie przesadzam ani troche.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Serduszko. Masz emaila. Ja tez napisałąm kilka argumentów. I mozesz siez nimi nie zgodzić. Ale pomysl - postaw siew sytuacji Twojej matki. Twoja córka - ma zwiazek taki jak Ty miałaś. Co byś zrobiła??? TAk z ręką na sercu? Widzisz w nocy córkę z nim pod domem. Po tym co sieo nim dowiedziałaś? trzeba być aniołem by nie zareagować. MAsz prawo byc zła i czuć żal. Ale powinnaś też pomysleć o mamie. W końcu to mama. Ka, ja też chcę dziecko. Tylko czekam na koniec sprawy... Tylko że, ... Mój był dzis w sądzie, pytał o termin rozprawy. Nie ustalono, ma czekać na powiadomienie. Pani z sekretariatu sądu ofukneła go jeszcze, ze są przepracowani i nie na miejscu są jego dopytywania. A wiecie jaką prawidłowość zauważyłam? Że o wiele szybciej wyznaczane są terminy rozpraw gdy sprawe zakłada kobieta. Serio. W 100% przypadkw moich znajomych tak jest. Jedna koleżanka na sprawę czekała tylko 3 tyg! A w przypadku facetów - minimum 4 miesiace! Przypadek???????? Celi, jak ja zaszłam w ciążę też próbowalam gadać z matka o tym jak ona ciąże znosiła itp. I co usłyszałam? Z nowości to o tym, że biust jej się trochę zepsuł i rozstępów dostała. A z tekstów które słyszałam od najwcześniejszego dzieciństwa to ten że mało co przezemnie nie umarła ( a ty taka niewdzieczna, wyrodna córka). I na tym zakończyłam gadanie o ciaży z moja matką. Dobra, koniec smęcenia. Idę poprzytulać się do księciunia. Młody na meczu, ma być w domu na 20 dopiero. MAmy trochęczasu dla siebie :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj, Yenny.......... Twoja też??? Ja śmiałam się pośladkowo ułożyć a potem rodzić jedną nogą. Na dodatek byłam okropnym noworodkiem: ruda, sina i brzydka. :D:D:D a .......i nawet charakter mam po babce. :P:P:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×