Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dramatyczka

Walka o kontakt z wnukami

Polecane posty

Gość dramatyczka
H......Unika równiez tesciowej i tak naprawdę wszystkich,jedynymi osobami z którymi ma jakis kontakt jest babcia zięcia i jakaś kuzynka,aleja ich nie znam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
może ona właśnie nie chce, żebyś dla wnuczka była taka jak dla niej - nadopiekuńcza (bo prawdopodobnie byłaś, nieprawdaż?). ale, tak naprawdę, nie możesz jej zabronić obecnego postępowania. jest dorosłym człowiekiem i tylko ona (wraz z mężem) może decydować o swoich dzieciach. ty cierpisz, ale to nie twoje dziecko, nie twoje życie i nie ty o tym decydujesz. hm, chwilami odnoszę wrażenie, może mylne, a może nie, że bardziej żal ci odebrania twojego prawa do widzenia wnuczka, niż jego prawa do widzenia się z tobą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"jakiś kontakt\" z babcią zięcia i kuzynką raczej nie jest oznaką ich nadmiernego wpływu, choć mogę się mylić dziwi mnie postawa męża twojej córki - ta uległość, czy jest wynikiem wychowania, czy może twoja córka ma na tyle duży problem, że trudno z nią \"rozmawiać\" - to tak bardzo ogólnie powiedziane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dramatyczka
H...........Niestety wyciągasz fałszywe wnioski,najbardziej własnie przeżywam ,że wnuczek nie jest szczęsliwy,jego stan emocjonalny jest zły,a swoja drogą nie mogę pojąć jak można odbierać radość własnemu dziecku i nie liczyć się z jego potrzebami.Jeżeli między dorosłymi jest jakiś konflikt to w żadnym razie nie można przenosić tego na dziecko,które ma własne uczucia-to przeciez oczywiste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dramatyczka
H.Rzeczywiście z nią nie można rozmawiac odrazu staje sie agresywna w słowach i odchodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dramatyczka - co do fałszywych wniosków, chyba nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo możesz się mylić (choć nie twierdzę, że sama jestem nieomylna). konfliktów nie można przenosić na dziecko - truizm, choć racja. ale tu konflikt jest między tobą i córką tylko i wyłącznie. agresja i odejście, to najzwyklejsza w świecie reakcja obronna. coś tam siedzi, gdzieś, ale nie wiadomo, co, i raczej trudno się będzie dowiedzieć bez odrobiny woli ze strony córki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dramatyczka
odniosę się jeszcze do jak H..napisałes "że tylko oni moga decydowac o swoich dzieciach" oczywiscie ale nie znaczy to o ich wyłaczności do dzieci ,a ograniczanie stycznosci z otoczeniem niszczy psychikę szczególnie dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dramatyczka - małe sprostowanie: kobietą jestem. otóż niestety znaczy - dziecka nie można nawet z dziadkami zostawić, czy ciocią/wujkiem, bo to nie są prawni opiekunowie - i rodzice ponoszą konsekwencje, w razie np. jakiegoś wypadku czy innego nieszczęścia. nawet nie wiesz, do czego czasem dochodzi przez to \"właścicielstwo\" rodziców nad dziećmi... mogą robić niemalże wszystko, co sie podoba, pod warunkiem, że nie krzywdzą dziecka (czytaj nie zostanie to dostrzeżone, ale to inna sprawa). jeśli izolowaliby wnuka całkowicie od otoczenia, to owszem, można się pokusić o ingerencję, ale tu nie mam takiej sytuacji. co oczywiście nie oznacza, że wnuczęta mają od razu super warunki rozwoju. hm, dość dużo wiesz, jak na babcię, której utrudnia się kontakt z wnuczkiem. skąd te wiadomości, informacje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dramatyczka
H........Cudownie piszesz reakcja obronna -ale przed czym-nie było zadnego konfliktu,dlatego jej zachowanie jest właśnie zagadkowe tymbardziej ze nie tylko w stosunku do mnie tak się zachowuje,może te powody stworzyła sobie we własnym umyśle i wierzy w to co stworzyla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dramatyczka
Skąd te informacje-no cóż może potrafię nie tylko patrzec,ale i widzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
reakcja obronna nie na ciebie, tylko na problem (czysta psychologia :)) konflikt: ty chcesz się widziec z wnukiem, ona nie chce, zebys sie z nim widywala. przedmiotem konfliktu jest wnuk. (wiem, wiem, jak to brzmi) powody mogłą stworzyc, wyolbrzymic te istniejace itd. \"no cóż może potrafię nie tylko patrzec,ale i widzieć\" - ok, patrzysz, widzisz, wiec jednak kontakt jest. chyba ze to \"widzenie\" jest zwykłą nadinterpretacją (nie tylko córka musi sobie \"ubzdurać\" różne rzeczy). może wydaję ci się oschła, ale chce poznac obie strony medalu, a nie tylko wersję, wybacz, nieszczesliwej babci, ktorej wnuczek jest NA PEWNO rownie nieszczesliwy, bo nie moze sie z owa babcia widziec (a babcia na 100% zna jego potrzeby) wierz mi, że nie chce byc wredna baba, co tylko dokopie lezacemu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dramatyczka
Niestety nie jest tak jak sugerujesz i zbaczasz z wlasciwej drogi dlaczego dopatrujesz się w tym wszystkim jakis ukrytych negatywów.Staram się w sposob jasny i obiektywny naświetlić sprawę .Wszystko co napisałam jest wlasnie takie i nie ma w tym żadnych subiektywnych odczuc.Nie staraj sie więc na siłę tłumaczyć,że białe jest czarne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
he, he, he, bynajmniej nie staram się :) po prostu pewne zjawiska nie są jednoznaczne. powiedzmy, różne odcienie szarości mają. dla przypomnienia - od tego się zaczęło i to wcale nie jest sytuacja pt. białe=białe, a czarne=czarne: dramatyczka Czy ktoś ma uniemożliwiane kontakty z wnuczkami i jak sobie z tym radzi-napiszcie przeżywam dramat. Problem w tym ,że powodow brak-istnieją jedynie a raczej są wymyślane w umyśle rodziców-może trudno w to uwierzyć,ale tak niestety jest.Tymbardziej jestem bezradna. Moja córka jest jedynaczką bardzo ją kochałłam była właściwie moim życiem.Kiedy poznala przyszłego męża byłłam szczęśliwa bo zięć to wartościowy chłopak .Zdawało się,że są dla siebie stworzeni.Mój stosunek do nich byl zawsze bardzo serdeczny,a z natury jestem osobą o łagodnym usposobieniu.Kiedy urodził się wnuczek moje szczęscie siegnelo zenitu.Zauważzyłłam jednak że córka nie jest juz tak wesoła i towarzyska,zaczęła się bardzo zmieniać.Unika kontaktów ,nigdzie nie chodzi,jest jakby wiecznie niezadowolona,wrogo usposobiona podejrzliwa.Teraz zaczęła swoja izolację przenosić na dzieci.Starszy wnuczek ma 9 lati ja i on bardzo za sobą tęsknimy,młodszego =3 lata widziałam 4 razy.Przestali przyjezdzacnawet w świeta.Analizuje ta sytuację i nie mogę dojść przyczyny.Zięć jest jakby bezwolny i milczy.Co o tym sadzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poza tym skad wiesz, że: \"niestety nie jest tak jak sugerujesz i zbaczasz z wlasciwej drogi\"? \"dlaczego dopatrujesz się w tym wszystkim jakis ukrytych negatywów\" - nie odpatruję, analizuję sytuację i poznaję fakty \"Staram się w sposob jasny i obiektywny naświetlić sprawę .Wszystko co napisałam jest wlasnie takie i nie ma w tym żadnych subiektywnych odczuc\" - proszę, nie każ mi tego negować, ja tylko pytam chciałaś poznac zdanie innych, to poznajesz. moze trudno ci wejsc w role drugiej strony?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dramatyczka
Chyba zakończę już tą dyskusję ponieważ ona nic nie wnosi.Z pewnościa nie jest to sprawa typowa , do której można przyłożyc szablon - konflikt i reakcja obronna.Mnie cały czas nurtuje ,że moja córka mając dzieciństwo,o którym ja mogłam tylko pomarzyć /i może dlatego stwarzałam jej zbyt szczęśliwe życie/ obecnie w dorosłym już życiu również mając oddaną matkę ,a także teściową,które w sposób bardzo serdeczny odnosiły się do niej i wnuków /czego w żadnym razie nie można odnieść do naszych rodziców i ich stosunku do nas / nie tylko nie potrafi tego docenić,nie ma chyba równiez świadomości co zrobiła z moim życiem-jest przecież jedynaczką.Jej teściowa ma na szczęście jeszcze inne dzieci,więc jej jest trochę latwiej,ale wiem że też bardzo wszystko przeżywa.Rozumiem że można odpłacać złem za zlo kiedyś wyrządzone,ale odpłacać złem za dobro i nie mieć zadnej refleksji tylko wciąż brnąć w to dalej - może tylko psycholog mógłby to wytłumaczyć choć wątpię.Pozdrawiam Dramatyczka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dramatyczka
!?!?!?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Dramatyczko! Czytam ten topik od początku i bardzo mi Ciebie i Twoich wnuków żal. Jeśli jest tak jak mówisz, to Twoja córka ma chyba jaki problem psychiczny i naprawdę coś złego się u nich w domu dzieje. Jedyne co możesz zrobić (moim zdaniem) to iść do jakiegoś psychologa i razem z nim ustalić \"plan działania\".. Pozdrawiam i trzymaj się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pżczułka maia
dramatyczko dobrze, że zakończyłaś tą bezsensowną gadaninę z hell.. bo się panienka pewnie oczytała artykułów w charakterach i rżnie wielką znawczynię życia. Typowe dla kogoś, kto próbuje się dowartościować poprzez ocenianie i pouczanie inych - żałosne. Hell.. zanim się odezwie w takim temacie powinna zdać sobie sprawę, że głupotą jest wydawanie sądów, a nawet przypuszczeń na podstawie paru wyrywkowych informacji podanych na forum. Także tej Pani już chyba podziękujemy.... Co ja moge doradzić?? w zasadzie dobrze pisała Ignacja - możesz zgłosić się z tym do dobrego psychologa. I ten dopiero po wnikliwej analizie sprawy i stosunku Twojego do wnuka i jego rodziców mógłby ewentualnie stwierdzić, że problem nie leży po stronie córki. Ale wydaje mi się, że jednak to ona postępuje niewłaścieie ( jeśli jest tak, jak piszesz).Wtedy mogłabyś zacząć działąć. Córka pewnie z własnej woli nie będzie chciała uczestniczyć w takim spotkaniu z psychologiem. Moznaby wiec zgłosić nieprawidłowości w sprawowaniu opieki do sądu i wystąpić z wnioskiem o przebadanie rodziny w ośrodku diagnostycznym, a przy wynikach potwierdzających Twoje obawy wystąpić o nadzór kuratora. Dopiero potem starałabym się o widzenia z dzieckiem ( super, gdyby w ośrodku stwierdzono istnienie więzi między Tobą a wnukiem i potrzebę jego kontaktów z dziadkami ). To jednak długa i ciężka droga. Więc może przed jej podjęciem poczyń jeszcze jedną próbę rozmowy i dotarcia do córki?? i przed tym rozmowa z psychologiem mogłaby Ci pomóc i przygotować na to. pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po drugiej stronie barykady
nie wiem czy to coś wniesie do dyskusji.... po pierwsze też jestem jedynaczką i też często nie mam ochoty na odwiedziny i wizyty.... najchętniej robiłabym wszystko sama.... no i wałaściwie mąż dziecko i praca to cały mój świat- niewiele więcej mi potrzeba.... i pod tym względem chyba jestem podobna do twojej córki autorko.... wydaje mi się, że to wynika ze sposobu wychowania- ja w domu miałam nadmiar miłosci ze strony mamy i równocześnie byłam bardzo pilnowana- przez to czesto sama się musiałam bawić.... teraz mam odpowiednią ilośc uczuć od męza i synka i własciwie niczego mi więcej nie trzeba..... natomiast ja mam inny z teściową i wychowaniem mojego dziecka.... uważam, że nie mogę zakazać kontaktu babci z wnukiem.... choć tutaj na kafetrii własnie to mi radzono.... ale na tym cierpi moje dziecko.... teściowa jest za wychowaniem zupełnie bezstresowym, a my przeciwnie, stawiamy dziecku wymagania.... przez ten 'chaos decyzyjny' synek jest nieszczesliwy często, bo nie rozumie dlaczego to co wolno mu u babci w domu jest zabronione.... dla mnie wizyty w domu teściowej to koszmar, nie mogę patrzec co ona mi z dzieckiem wyprawia- szlag mnie trafia..... a tłumaczenia ni jak nie pomagają- tesciowa, uwaza je ona ma racje a nie my i to my mamy zmienić sposób wychowania- to jej zdanie. A dla mnie taki rozpuszczony maluch to koszmar, może szczególnie dlatego, ze własnie jestem jedynaczką, przyzwyczajoną do spokoju. ....i tak sobie myslę, ze jak bedziemy mieli drugie dziecko, to za nic do babci nie zawiozę..... nie chce juz więcej takich meczarni przeżywać....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piciolinka
czym innym jest wychowywanie dziecka a czym innym odwiedzanie go przez babcię..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po drugiej stronie barykady
no własnie chodzi o wtrącanie się do wychowania podczas odwiedzin.... rozwalanie dziecku systemu wartości w celu zaspokajania własnych potrzeb.... dla mnie np takie święta czy niedziela u teściów, to jest koszmar.... ja kontaktu nie zabraniam, ale przyznaje że kosztuje mnie to mnóstwo nerwów.... ale moja tesciowa tego nie dostrzega.... moze dlatego, że jako jednynaczka niegdy nie musiałam walczyć o swoje i teraz umiem tylko delikatnie zwracać uwagę.... a i jest jeszcze jedno podobieństwo.... mój syn na widok babci od razu robi kwaśną minę (cwaniak), bo wie, że wtedy najwięcej dotanie, bo babcia będzie mu 'wynagradzać' za 'wredną matkę'.... a to wcale nie jest prawda.... my się w domu swietnie dogadujemy.... Synka wcale nie jest trudno połozyć o ustalonej godzinie spać, czy namówić do zjedzenia posiłku przy stole..... ale jedna wizyta u babci, potrafi nam tą sielankę rozwalić na conajmniej tydzień :( ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dramatyczka
Dziękuję pszczułce ignacji i po drugiej str.... za cenne moim zdaniem uwagi.Zwróciłam szczególnie uwagę na wypowiedż-podrugiej str.... daje mi to trochę inne spojrzenie właśnie jakby z drugiej strony.Być może ,a raczej napewno oni myśla podobnie jeśli chodzi o wnuczka.Zauważyłam np.ze jak ja to nazywam -kształtują mu charakter, kontrolują i stosują jakieś kary bo on sprawia wrażenie zastraszonego.Zauważylam kiedyś gdy się rozpłakał zakrywal ręką usta i wybiegł,żeby nie widzieli.Nie wolno mu rozmawiać z sąsiadami,niewolno zadzwonić.prezenty ,które dostaje są umiejetnie usuwane i wyrzucane.Kiedy o tym wszystkim myślę i przypominam sobie różne momenty ,a jednoczesnie majac swiadomość wlaściwie bezsilności to ogarnia mnie jakiś potworny żal i rozpacz.Mogłabym jeszcze wiele opisywać,ale nie chcę popaść w depresję.Jeżeli coś Wam sie nasuwa to napiszcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dramatyczka
Dziękuję pszczułce ignacji i po drugiej str.... za cenne moim zdaniem uwagi.Zwróciłam szczególnie uwagę na wypowiedż-podrugiej str.... daje mi to trochę inne spojrzenie właśnie jakby z drugiej strony.Być może ,a raczej napewno oni myśla podobnie jeśli chodzi o wnuczka.Zauważyłam np.ze jak ja to nazywam -kształtują mu charakter, kontrolują i stosują jakieś kary bo on sprawia wrażenie zastraszonego.Zauważylam kiedyś gdy się rozpłakał zakrywal ręką usta i wybiegł,żeby nie widzieli.Nie wolno mu rozmawiać z sąsiadami,niewolno zadzwonić.prezenty ,które dostaje są umiejetnie usuwane i wyrzucane.Kiedy o tym wszystkim myślę i przypominam sobie różne momenty ,a jednoczesnie majac swiadomość wlaściwie bezsilności to ogarnia mnie jakiś potworny żal i rozpacz.Mogłabym jeszcze wiele opisywać,ale nie chcę popaść w depresję.Jeżeli coś Wam sie nasuwa to napiszcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
-------------> Dramatyczko, namawiam Cię gorąco na wizytę u psychologa. On pomoze Ci zrozumieć zachowanie córki, a nawet jeśli nie, to pomoże Ci ułożyć \"plan działania\", powie Ci jak próbować z córką rozmawiać. Jeśli to nie poskutkuje to pozostaje jedynie droga sądowa, ale nie sądzę niestety, żebyś cokolwiek na tym polu mogła wywalczyć, ponieważ dziecko nie jest maltretowane, rodzice nie są od niczego uzależnieni itp. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dramatyczka
do - "po drugiej stronie..." muszę przyznać ,że tym co napisałaś dodałaś mi dużą dawkę otuchy i jest mi jakoś lżej bo chyba trafiłaś w sedno sprawy.Jest dużo zbiezności w tym co piszesz i co ja dostrzegam w ich postępowaniu,ale ja inaczej to odbierałam tzn.inaczej tłumaczę sobie ich postępowanie ,ale dzięki Tobie zobaczyłam wszystko jakby z innej perspektywy i dziekuję,że napisałaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dramatyczka
Ignacjo- Nie pisałam o tym ,ale podjęłam juz pewne kroki ,rozmawiałam z pedagogiem szkolnym -spożniłam się bo w ubiegłłym roku szkolnym byl też psycholog,ale juz go nie ma w szkole.Co do pedagoga to mam wątpliwości czy rozumie sytuację.Złożyłam tez wniosek o wgląd w sytuację rodzinną dziecka.Na razie jednak nie wiele się dzieje więc cierpliwie czekam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po drugiej stronie barykady
ciekawe jak mnie moja teściowa widzi? Autorko, może ty mi podpowiesz, co by do niej trafiło.... na razie jedynym rozwiązaniem są wizyty mojego dziecka u niej beze mnie, tak jak np. dziś..... no Mały 'rozwalony' to tak czy tak będzie, ale ja przynajmniej nie muszę na to patrzeć.... tyle, ze to nie jest chyba do końca dobre rozwiązanie.... bo w tej chwili teściowa jest zadowolona i owszem, ale za to mnie grozi nerwica :( .... i najważniejsze, dziecko na tym traci.... jeszcze kilka, podobieństw.... ja prezentów nigdy nie wyrzucam-, jeśli chodzi o zabawki-, ale nie cierpię kupowania ciuchów przez babcie dla dziecka.... wiadomo- stare przyzwyczajenia- czyli ciuszki z targu, jak to kiedyś było- oj, nie raz mi całe pranie zafarbowały.... ja nie mam czasu na dzielenie kolorów, wolę więcej zapłacić, ale nie mieć kłopotu z dzieleniem prania czy prasowaniem.... więc babcine prezenty nie raz szły w odstawkę.... to samo kontakty z sąsiadami.... mówię dzień dobry, ale rozmowy ograniczają się do spraw porządkowych..... nie wyobrażam sobie np. pójścia do sąsiadki na kawę..... ja, spędzająca dzieciństwo z mamą..... nigdy nie biegałam po podwórku.... nie byłam zżyta z lokalnym środowiskiem i teraz też nie widzę takiej potrzeby....ploteczki mnie nie interesują- uważam je za stratę czasu, a wyżalać się czy chwalić nie mam potrzeby.... wolę, konkrety, pogadać z ludźmi, z którymi mam podobną pasję czy problemy- jak choćby tutaj.... nie wiem jak to moja teściowa odbiera.... bo ty, to piszesz, już o takiej patologii trochę- przynajmniej ja to tak odbieram.... no np. ja nigdy nie zabroniłabym dziecku zadzwonić gdzieś, albo porozmawiać z kimś z sąsiedztwa..... no i to też nie jest moja prawdziwa mama a teściowa.... z mamą mam zupełnie inne relacje....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dramatyczka
Do "po drugiej str." -trudno będzie mi odnieść się do osoby Twojej teściowej ponieważ nie wiem jakim jest typem człowieka,jaki ma charakter,czy np.Twój mąż też był rozpieszczany czy dotyczy to tylko wnuka ?Ja wiele razy analizując swoją sytuację pamiętam ,że zupełnie inaczej motywuje się wychowanie własnego dziecka mając 20-30 lat.W miarę zdobywania doświadczenia życiowego motywacja się zmienia i nawet własne dziecko inaczej wychowywałabym mając np. lat 40-50.Wydaje mi się,że człowiek wraz z upływem czasu staje się jakby bardziej tolerancyjny i łagodniejszy,dlatego babciom najbardziej zależy aby wnuczki były przede wszystkim szczęśliwe i radosne.To są oczywiście moje przemyślenia i odczucia-pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dramatyczka
PS -Ja gdy przypomnę sobie swoją teściową /całkowity wyjątek względem tego co napisałam/ to jeszcze teraz dostaję nerwicy,ona wszystkie swoje wnuki tylko strofowała,pouczala,nigdy nie ssłyszałam żeby pochwaliła,była oschła,a co najdziwniejsze moja córka bardzo ją chwali/ale to tak na marginesie./

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po drugiej stronie lustra
witam! moja teściowa, rczej własnych dzieci nie rozpieszczała, wręcz przeciwnie, bardziej chyba 'nadrabia braki' na wnukach.... ale w sumie, mnie nie chodzi o jej motywacje, mniejsza z tym.... chodzi o to, zeby zaczeła liczyć się z moim zdaniem i zaczęła szanować to ,jak my chcemy dziecko wychować.... tak jak pisałam, zerwanie kontaktu nie wydaje mi się dobrym rozwiązaniem, a rozmowy typu 'chcę aby Mały zjadł z nami przy stole' nie dają najmniejszego rezultatu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×