Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dramatyczka

Walka o kontakt z wnukami

Polecane posty

Gość po drugiej stronie lustra
ps ja rozumiem, ze do wnuków ma się inne podejście, rozumien nawet rozpieszczanie, ale czy szczęsliwe jest dziecko chodzące spać o 1 w nocy- a na to pozwala moje tesciowa- przecież jest później zmęczone, czy szczęsliwe jest dziecko któremu spełnia się wszystkie zachcianki- przecież po jakims czasie kompletnie nie cieszy się kolejną zabawką..... czy szczesliwe będzie dziecko które nie potrafi sobie butów zawiązać, czy zjesć obiedu- bo babcia mu ciagle pomaga- przeciez w przedszkolu czy szkole będą się z niego śmiać.... a moja tesciowa chce abyśmy my tak własnie dziecko wychowywali, pozwalając mu na wyszytko i sama tak postępuje, nie słuchając argumentów.... jak jej to przetłumaczyć.... ona nas ciągle jak dzieci traktuje i nasze zdanie puszcza mimo uszu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja po przeczytaniu topiku zgadzam sie z hellishbloodystorm, twoja corka musi miec jakis POWOD zeby sie tak zachowywac,moze wcale nie bylas taka idealna matka??-bo inaczej nie chcialaby zrywac kontaktu z toba, lub bylas dobra matka ale zachowujesz sie nieodpowiednio jako babcia-moze sie wtracasz tylko ze jakos tego nie widzisz? bez urazy, to co napisalam wyzej to tylko przypuszczenia bo nie znam Cie , wiec nie traktuj tego jako obrazy, natomiast uwazam ze najbardziej prawdopodobne jest wtracanie sie i \"wiedzenie lepiej\", jak moglas prosic o wglad w sytuacje rodzinna wnuczka skoro dziecko nie jest jakos maltretowane, glodzone itd tylko matka nie chce zebys sie z nim widziala??bo bez powodu twoja corka by tego nie robila, a oczywiscie nikt nie widzi swojego nieodpowiedniego zachowania bo wiekszosc ludzi \"chce tylko pomoc\" i zanim cos odpiszesz chce Ci powiedziec zebys mi nie pisala ze zle interpretuje to co piszesz-poniewaz oczywiscie moge sie mylic ale jesli mam racje to Ty i tak nie zauwazasz co robisz nie tak a wiem cos o tym bo sama chodze do psychologa juz calkiem dlugo bo mam popieprzona rodzinke tylko ze oni nie iwdza problemu w tym jak mnie traktuja i jeszcze slysze ze to ja jestem niewdzieczna egoistka po prostu zostaja ci 2 opcje: a) pogadac z corka b)dac sobie spokoj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dramatyczka
Po drugiej stronie lustra- Uważam że w takiej sytuacji przeprowadziłąbym kategoryczną poważną rozmowę z teściową i uprzedziłabym,że w przeciwnym razie zmuszeni będziecie zaprzestać przyjeżdżać do niej z wnuczkiem/nie wiem tylko jak do tego odniesie się twój mąż/,a może lepiej byłoby gdyby to teściowa do Was przyjeżdżała,może czułaby się bardziej zdystansowana bo byłaby Waszym gościem.W każdym razie musisz dać jej odczuć,że tym razem jest to ostateczna rozmowa.W Twoim przypadku przynajmniej wiadomo o co konkretnie chodzi i jestem tu całkowicie po Twojej stronie.Musisz być stanowcza-domyślam się ,że nie raz już zwracałaś uwagę ale bez skutku-więc tym razem daj do zrozumienia ,że nie żartujesz i jesteś zdecydowana własnie tak postąpić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dramatyczka
Poisone Iwy- Oczywiście ,że MA JAKIŚ POWÓD-Nic nie dzieje się bez przyczyny.Ale ja jestem zawieszona w próżni.To tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po drugiej stronie barykady
myślę, ze wizyty u nas byłyby dobrym pomysłem, tle kłopot jest w odległości, bo mieszkamy w różnych miastach.... kiedyś po prostu przyjeżdżalismy na weekend.... teraz mąż po prostu zawozi nasze dziecko i wszystko byłoby fanie, gdyby nie to, ze po powrocie przez conajmniej trzy dni mam dziecko-histeryka w domu.... no, ale chodziło mi o to, że teściowa do nas nie przyjedzie bo nie ma jak po prostu.... mój maż się ze mną zgadza, tyle ze jedo też mama nie słucha, no i on też ni potrafi do niej zbyt stanowczo podejśc- tak mi się wydaje... raz też juz zerwałam kontakt i nie odwiedzalismy tesców, ale wtedy dalej wszystko na mnie się skupiało- to ja byłam 'ta nie dobra', w końcu miałam dosyć i przyjęłam kolejne zaproszenie..... od tej pory własnie zaczęłam się wycofywać..... czyli unikać wizyt, jedynie dziecko tam wysyłać, a jak już tam jestem, to unikam kontaktu z własnym dzieckiem......ale jak pisałam to nie jest dobre rozwiązanie.... tylko jak znaleźć właściwe.... wydaje mi się, że problem głównie lezy w tym, ze teściowie nie potrafia zaakceptowc tego ze jestesmy już dorośli i to jest nasze dziecko i to my je wychowujemy.... a ty jakie masz podejście do swojej córki? jakaś przyczyna przecież musi być.... moja mama tez kiedyś traktowała mnie jak dziecko, próbowała ingerowac, w wybór studiów, pracy, miezkania..... własciwie jej na złość wybrałam kierunek, który był w innym mieście, kontakt się ograniczył przez pewien czas..... i jej podejście do mnie zupełnie się zmieniło, jak zobaczyła, ze sobie świetnie radzę w samodzielnym życiu..... wiem, ze to był dobry wybór....bo nasze relacje są teraz na prawdę dobre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dramatyczka
Po drugiej str.- No cóż mogę odpowiedzieć tak-choć o sobie trudno jest mówic dobrze bo jest to odbierane zazwyczaj z niewiarą w szczerość,ale ja nigdy nie ingerowałam w życie córki tzn.dbałam aby zdobyła wykształcenie,ale w/g własnych zainteresowań.W jej życie po ślubie również nie wtracałąm się bo sama tego nie znoszę/taka sie chyba urodziłam bo jako bardzo małe dziecko nie pozwalałam zawiazać sobie sznurowadeł i nazywali mnie Zosią Samosią/ Moja córka miała swobodę, ale jak juz pisałam nie miałam z nia żadnych problemów.Co do twoijej sprawy to może spróbuj napisać list do teściowej,moze łatwiej będzie Ci przedstawić swoje argumenty właśnie w taki sposób i niech ona odpisze,wtedy zorientujesz sie co tak naprawdę mysli.Wydaje mi się to najtrafniejszym pomysłem i nie będziesz sie denerwować jak przy rozmowie.Co otym myslisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarny smok
dramatyczka, napisałaś "Starszy wnuczek ma 9 lati ja i on bardzo za sobą tęsknimy,młodszego =3 lata widziałam 4 razy.Przestali przyjezdzacnawet w świeta" Przykre to co piszesz, ale problemy o których piszesz wcale nie są rzadkością. Z tego co napisałas miałąś lepszy kontakt ze starszym wnukiem, nie wiem czy jak był mały częściej go widywałaś? Nie znam Waszej sytuacji, ale może te rzadsze kontakty są dlatego, że córka pracuje, ma mniej czasu po pracy, a może Ty dramatyczko pracujesz i również nie zawsze masz czas dla wnuków. I mam pytanie jak daleko mieszkasz od córki, ile zajmuje do niej podróż??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dramatyczka
Czarny Smok-Starszego wnuczka od urodzenia pielęgnowałłłam na zmianę z mamą zięcia do ponad 2-ch lat choć nie mieszkali już z nami /mieszkamy w tym samym miescie/ dlatego bardzo jesteśmy wzajemnie zżyci.Córka od urodzenia wnuczka do dziś nie pracuje ,od dawna niepokoi mnie również fakt ,że całe dnie siedzi w domu i właściwie nie ma żadnego towarzystwa tzn.unika kontaktów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dramatyczka
PS.Ja również już nie pracuję.Proszę zrozumieć,że naprawdę nie istnieje żaden racjonalny powód do zaistnienia takiej sytuacji.Moim zdaniem przyczyna tkwi w zaburzonej osobowości córki,ponieważ jednak jest ona dorosła,ma męża więc w żaden sposób nie mogę ingerować tymbardziej ,że zostałoby to opacznie zrozumiane.Obecnie zależy mi tylko aby mieć normalne kontakty z wnuczkiem choćby ze wzgledu na niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dramatyczka
Dodam jeszcze,że nie jest to podyktowane zaspokojeniem jakis własnych potrzeb.Zaobserwowałam m.in. na uroczystości w ubiegłym roku,gdzie było kilkanascie osób,że wnuczek szczególnie jakby "trzymał" sie właśnie mnie,cały czas mnie pilnował czy aby już nie idę,siadał przy mnie,gdy inni wychodzili nie zwracał uwagi natomiast kiedy zobaczył ,że ja już wychodzę strasznie się rozpłakał,biegł za mną ,było to dla mnie ogromnie wzruszające przeżycie.Jednocześnie zauważyłam ,że w rodzicach ta sytuacja wzbudziła złość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dramatyczko, a nie mogłabyś jakoś skontaktować sie z samym mężem Twojej córki i porozmawiać z nim na osobności... Mówisz, że on też wydaje się \"zastraszony\"... może ma takie same problemy jak Ty z Twoją córką, ale wstydzi się, bądź boi powiedzieć...może właśnie on również potrzebuje takej rozmowy i razem moglibyście coś wymyślić. Wiesz gdzie on pracuje? Jest szansa na spotkanie na osobności?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dramatyczka
Ignacjo- dziękuję,że nadal śledzisz ten temat,niestety nie jest to mozliwe,juzjego mama próbowała ale on odrazu ucina temat o swojej żonie.Ja zwracając się do pedagoga szkolnego liczyłam ,że pedagog jako osoba neutralna i w pewnym sensie autorytet właśnie porozmawia z nim odnośnie całej sytuacji.Niestety dziwi mnie postawa szkoły,która chyba nie chce wkraczać w sprawy rodzinne pomimo iż dotyczy to również dziecka.Dotarłam nawet do zakresu obowiązków pedagoga ,z których wynika ,że jest zobowiązany m.in. do pomocy psychologicznej dziecku,a więc i jego rodzicom.Właściwie doszłam do wniosku ,że wbrew temu co mówia w mediach nie ma się właściwie do kogo zwrócić w krytycznych sytuacjach.Choć często słyszy sie o róznych potwornościach na skutek tego ,że nikt niczego nie zrobił choć mógł ,wtedy pytają gdzie była rodzina,sąsiedzi itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dramatyczko, z tego co piszesz wynika, iż sama z zięciem rozmawiać nie próbowałaś zniechęcona nieudanymi próbami rozmowy jego z własną mamą. Myślę, jednak, że może nie chciał rozmawiać na ten temat z własną matką, ponieważ być może jest bardzo lojalny wobec Twojj córki i nie chciał w żaden sosób jej \"obgadywać\". Byc może z Tobą porozmawiałby inaczej, w końcu jesteś matką jego żony i możesz mu powiedzięc, że bardzo się O NIĄ (a nie o wnuka) martwisz... Daj mu do zrozumienia, że tylko dlatego z nim rozmawiasz i cały czas podkreślaj, iż chodzi ci o córkę, którą bardzo kochasz. Powiedz mu że masz prawo wiedzieć co się z nią dzieje. Sama pisałas, że to \"dobry chłopak\", więc być może taka rozmowa z Tobą (a nie własną matką) coś by dała... Pozdrwiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dramatyczka
Ignacjo- napewno wezmę to pod uwagę,tymczasem DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM OSOBOM,które włączyły się w mój problem i starały się pomóc.Dzięki Wam zyskałam więcej optymizmu.POZDRAWIAM dramatyczka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dramatyczka
Tak zakończyłam tem temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×