Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wyciszona

50 to dużo? .....to zaledwie pół wieku

Polecane posty

Gość stokrotka51
witam wszystkich. Czy moge sie do was przylaczyc , tez jestem w tym wieku 51 lat i tez mam rozne stresy, ale dzisiaj jestem wczesnie w domu i weszlam na forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrotka51
dlaczego jeszcze spicie? Ja wiem ze niedziela, ale dlamnie to najpiekniejszy dzien tygodnia. wreszcie jestem w domu. caly tydzien pracuje od 7 do 18 a wiec dzis jest swieto. wszystkie kobiety wiedza. /prwnie ,sprzatanie, gotowanie,/ ale co tam swiat jest w miare piekny.Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hejhejeeeej A TO CO.....
gdzie sie wszystkie podzialy? Podnosze WAM TOPIK . :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Noooo - już jestem po prawdziwej wichurze,brak prądu,częśc sprzętu wysiadła - i tak ja jestem winna,o bo któżby inny?Nara. Potem wpadnę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Libro , ja tez jestem zawsze wszystkiemu winna.. Tylko ze on jest winny temu.. ze ja jestem winna..:-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Stokrotko,jak zauwazyłaś mało kto tutaj pisze,będzie mi milo jak się dołączysz. Gospodyni Wyciszona - dawno nie zaglądała - obrażona,czy cuś? Reszta podczytuje,czasami da cichy głos.no itak ten topik się ciągnie. moje drogie - jeżli dzisiaj tu zajrzycie,to tak kolo 23 będzie film o temacie o którym się wypowiadałam ja i niejaka Ulllllla. Będzie o podziemiu na temat przeszczepów.Nie znam go,ale słyszałam jego zapowiedż.Program 1 tp. muszę Wam oznajmić,że wino jest suuuuuper,częstujcie się dowoli,a najlepsze,że chce sie po lampce śmiać.YYYYYYYYY.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem helołł
na winko cmok cmok cmok Libruś ❤️ i Belvo ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cze wlasnie siedzę,jak zresztą widać przy kompie.Film do kitu,chociaż problem poruszył.Pewnie nie oglądalyście.Do świąt coraz bliżej,a ja mam coraz mniej nerwów - jak ubywa okien do mycia i firan do prania. Jeszcze tylko obowiązkowe kartki - a jest do kogo wysyłać. Moja szwagierkoteściowa na święta WYJEZDZA- ufffff. Miałam jeszcze spięcie z moim niemieckim bratem - oczywiście meilowe -może da mi spokój.Prosiłam aby przestał słać mi nienawiść. Winko już nie robi cmok...cmok...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie ma cmok cmok
oj jaka szkoda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszla nr 53
fajnie tu lubie historyjki zyciowe pozdrawiam 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczynki ❤️ Dopadły mnie duze problemy i nie chce mi sie tu zaglądac, a jak widze, Wam też jakby sie odechciało. To co, może sie pozegnamy i zamykamy nasz \"kramik\" ??? słyszycie mnie????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję Wam za czas tu spędzony za rady, komentarze, buziaki i pozdrowienia No i za piosenki!!!!!!! najbardziej dziekuję za ukochanego nieodżałowanego Czesia Niemena, Mirę Kubasińską, Marka Grechutę, Ewę Demarczyk DZIEKUJE tu-50-tce i Librze47, które bywały chyba najaktywniejsze w rozmowach i w załączaniu piosenek ale dziękuję wszystkim mniej znajomym a także tym, którzy nigdy głosu nie zdecydowali się zabrać na moim topiku jesteście kochane, internet to wspaniały wynalazek! W S Z Y S T K I M bez wyjątku, życzę dożycia setki w dobrym zdrowiu ❤️ do \"zobaczenia\" w innym miejscu i wcieleniu 👄 :) Wasza w y c i s z o n a 1 9 5 4

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a szkoda bylo milo.
Co sen Co tutaj po nas pozostanie, Czy czarne skrzydła zamknie anioł? Przeminie nawet przemijanie I wszelki ślad Po przemijaniu. Jakby nas tu nie było wcale, Nikogo, wcześniej ani później, I nie mógł nawet Bóg odnaleźć Punktu Niknącej w sobie próżni. Po wszystkim, ziemio, tylko tyle — Choć taki mozół od nastania. A każda chwila jest Jak sztylet Niewidzialnego przemijania. Ten dreszcz na wskroś Podwójna zbrodnia: Dwie po portretach puste ramy. I ulga po zbudzeniu co dnia, Że się widzimy, dotykamy. Co sen twe dłonie w lęku tulę, A palce tak z moimi splatam, By nie uronić ziemskiej kuli Jak świecy — Przed zdmuchnięciem świata. Tadeusz Kijonka "Aby oszukać kobietę, potrzebny był wąż, ale aby oszukać męzczyznę, wystarczyła kobieta."-Św. Ambroży http://www.youtube.com/watch?v=jVCitisiiAI&f eature=related

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie moj topik wiec nie wiem ale wydaje mi sie ze topik ani zadna przyjazn nie umiera tylko dlatego ze komus sie nie chcialo pisac przez kilka dni.. Coz bylaby to za przyjazn ktora zgaslaby z takich blachych powodow.? Jak wrocicie to bedziecie ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zapadlam w sen zimowy,jak ten mój dziki ogród. Wyciszona - nie żegnajmu się,to strasznie smutne,zakręcily mi się lzy,mam wrażenie jakbym znowu w zyciu coś tracila - i wlaściwie po co? Piszmy sobie tutaj od czasu do czasu - a Belvuniu odzywaj się także,to toz twój topic. Uświadomiłam sobie nazwę TOPIC - jak nikt się nie odzywa,po prostu tonie.Nie zawsze mamy nastrój,albo natchnienie,żeby coś pisać,ale czasami to jest fajne i potrzebne np.mnie.Czuję się mniej osamotniona gdy pomyślę o Was. Niektóre topici są takie ambitne,pelne dowcipów,nie mam odwagi sie tam odzywać,bo jestem tylko sobą - raz mam doła,raz jest lepiej,czesto piszę cos szczerze o swoim życiu,potem żaluję,ale w podświadomości jesteście mi bliższe,niż cale moje rodzeństwo,przed ktorym muszę udawać kogoś innego,niż jestem,bo tego mojego JA nie akceptują. Wyciszona,nie żegnajmy się,zawsze znajdzie się cos od czasu do czasu do pogadania.Nara.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co prawda Wasz Patron dopiero się obudził,ale opowie Wam jak najbardziej prawdziwą bajkę na dobranoc. a więc dawno,dawno temu - jakię 32 lata temu,pewna młoda kobieta razem ze swoją rodziną - mężem,2 dzieci,teściową - pojechała na wczasy z FWP - organizowane przez zaklad pracy,bardzo troszczący się o swich pracowników. Był to wyjazd do zakładowego osrodka nad morzem - a ten ośrodek mieścił się w międzywodziu w lesie. Domki byly stare,mocno śmierdzące stęchlizną,ciasne - ale kto by na to zwracał uwagę. No i masa ludzi - wszyscy sami znajomi z pracy - jakby malo się widzieli ze sobą przez cały rok. No ale miało to głęboki sens - bo po takim turnusie -po powrocie bylo o kim i o czym plotkować przez następne pół roku. Wróćmy jednak do konkretnego turnusu.Wszystko co dobre,zawsze ma swoj koniec,a więc i pobyt nad morzem się kończył. \"Starszyzna\" zdecydowała - że już jak wszyscy jesteśmy sami swoi,to zrobimy ogólny wieczór pożegnalny. Ludzi to bylo z pewnością przeszło setka - ale nic to,została zrobiona skladka na zagrychę i %%%,poustawiano stoly w wielką podkowę,były ryby i zagrycha. Cale to towarzystwo zasiadło do tych stołów,zdążyło zacząć się bawić - a tu jak nie grzmotnie i lunie. Każdy więc w trosce o zastawę,zlapał co miał pod ręką,aby uratować przed zniszczeniem przez żywioł - pognał do swojego domku. Burza minęła - wyszlo sloneczko - więc biesiadnicy powoli zaczęli wracać do stołów,przynosząc ze sobą ocalone specjały. Na stoly wrócilo wszystko - procz alkoholu.Ani jedna butelka się nie pojawiła. Tak,tak to były czasy -aż łza wzruszenia Patronowi,na to wspomnienie się kręci. Dobrych snów.Wasz Patron.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i minęła wstrętna niedziela.Nikt tu nie zagląda,więc pszę sobie co chcę.Wolę poniedziałki.Kiedyś najgorszym momentem tygodnia,było dla mnie niedzielne popołudnia.Cały tydzień przede mną,dziecmi - łącznie z sobotą - w końcu i sobota była supeeer,2 godziny mniej pracy. Sprzątanie w domu robiłam piątkowymi popołudniami,bo tej jednej kochanej soboty,było mi na nie żal. A jaki dłuuuugi był ten roboczy tydzień.Stary pracował w gorzowskim \"Stilonie\" - tam to już było całkiem przerąbane - na 3 zmiany,łącznie ze świętami,niedzielami itp.Nigdy jako mlode małżeństwo nie mogliśmy zaplanować wspólnego wyjazdu,czy to na święta,czy chociażby na grzyby.Dzieci - starszy syn w przedszkolu,mlodszy do Babci,aby zdążyć do pracy - jak mieliśmy oboje 1 zmianę - pobudka była o 4 rano. Z jęzorem wywalonym na brodzie - w końcu biehiem z tramwaju docierałam do moich \"makaronów\". Tam stał na posterunku przy liście obecności WIELKI CZŁOWIEK - KADROWIEC - na portierni,jedną łapa trzymał ta listę,a na drugiej miał zegarek w ktory pilnie się wpatrywał.Ponieważ,z tramwaju bieglo nas sporo,więc kolejka do tej listy była zawsze spora,no i każdy przeżywał - stuknie 7 - i listę zabierze mi sprzed nosa,czy zdążę.TO BYLY NERWY. Spóżnienie było karane - zawsze trochę forsy obcinali,z tej nędzy którą dawali. W końcu - meta.Biurko - kawka - papierosek -ploteczki-ODPOCZYNEK. Tu juz nie bylo ważne,co się robi i czy pracuje.WAZNE ZE NA CZAS PRZYBYLISMY DO P R A C Y.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DETEKTYWIE - dzieki za informację.... Co tu ukrywać - popłakałam sie ...........ha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Libro ja jestem i czytam was codziennie.. Jestes taka prawdziwa.. jak rzadko kto.. Zawsze mozesz wrocic do naszego klubu przeciez.. ale u nas tez jest kiepsko i smutno.. Ech.. wykruszylo sie towarzystwo.. Tyle fajnych dziewczyn .. Usmialam sie z twojego opowiadania o pracy.. Przypomnialo mi sie to powiedzenie \"czy sie stoi czy sie lezy\" Ja pracowalam bardzo krotko w Polsce.. w fabryce zarowek ..jako stazystka ( musialam sobie sama wymyslic moja wlasna prace) potem troche spiewalam..i w swiat!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję Belvuniu za głos - Fabryka żarówek - czyżby to bylo w Pile? Piła - a wlaściwie jej piękna okolica - pełna lasow i jezior i rzeki - to moje dzieciństwo. Dla mnie jako dzieciaka,to była metropolia. Po skończeniu tego mojego technikum młynarskiego w 66 roku,dostalam tam skierowanie do pracy - do Sanepidu. przeżywałam to ogromnie - takie duże miasto - i ja. no cóż,jak zglosiłam się do pracy okazało się,że w tej szacownej instytucji - nic a nic o tym nie wiedzą. Gorzów - to było moje przeznaczenie - do cholery nie mogę z niego wyrwać się do dzisiaj.Nie lubię tego miasta,moje dzieci stąd prysnęly,niby mogłabym też - ALE CO ZE STARYM???????? Uparty stary osioł - przylgnął do rodzinnej miejscowości jak rzep. Wczoraj zadzwonił Syn i zaprosił nas na Wigilię - nie dał mi nawet słuchawki - no i oczywiście w imieniu własnym i moim - podziękował. Stary pierdoła - najlepiej przecież w domu - a baba i tak wszystko przygotuje - jemu tam wszystko jedno,byle własne wyro pod dupą. Duże Dzieci -np.mój najstarszy brat -10 lat do przodu ode mnie,żona poszła do szpitala,niedawno musiał uspić ukochanego pieska - to tak się załamał,że dostał (chyba z nerwów) gorączkę 40 st.schudł 5 kg,tak się rozchorował,że buiedaczka jak wróciła ze szpitala,miała kogo leczyć.A on biedaczek,tylko raz ją odwiedził - bo przecież od 20 lat jest CHORY. Moje kochajace się nad życie rodzeństwo - już szykowało dla niego ekipę ratunkową. Tylko ja jakoś nigdy nie \"potrzebowałam\" od nich dobrego słowa - wg nich,oczywiście. ale co tam,ważne,że o wszystkich swoich nieszczęściach mnie informują,z radościami się nie dzielą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powisiana
Librusiu ❤️ ❤️ tez czytam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Noc za oknem jeszcze głęboka,chociaż to już 8 rano.Slychać jak wiatrzysko dmucha.Nawet mojemu pieskowi jeszcze nie chce się wyjść z domu. Ta piosenka Ordonki,przywołała we mnie dalekie..dalekie wspomnienia. 3 lata temu zmarła moja Matka Chrzestna dożywszy 90-tki. Dzieci nie miała,mieszkała w Wielkim Mieście - Bydgoszczy,często zabierała mnie do siebie ze swoim mężem - jako dzieciak,pamiętam,że to miasto było o g r o m n e. Raz to nawet byłam u niej rok bez przerwy i nie poznałam mojej Mamy,gdy po mnie przyjechała. Mieszkała w starej kamienicy - wielki pokój z małą kuchnią.Wujo - chyba najlepszy czlowiek jakiego w życiu znałam - pracował na jakimś \"wysokim urzędzie\" a cioteczka prowadziła dom. Pamiętam,jak obie przebywałyśmy w tej kuchni. Ciotka - gospodyni \"starej daty\" przyrządzała w niej dla męża specjały,głośno i pięknie przy tym śpiewając - m.in.piosenki Ordonki,najnowsze przeboje kinowe - a ja sluchałam zapatrzona w nią jak w obraz.Piękna z niej była kobieta. Zabierała mnie też często na wakacje. Ulubionym dla mnie zajęciem,było wygladanie przez okno z wysokiego 2 piętra.Pamiętam jak dzisiaj,postanowiłam zrobić jej \"KAWAŁ\", gdy wyszła z pokoju,schowałam się za stojącą obok maszynę do szycia,aby ją nastraszyć - że wypadłam. Ciotka wraca do pokoju - i leeeeci do okna,wychyla się i krzyczy,wystraszyłam się.dotarło do mnie co zrobiłam - szybko wylazłam z kryjówki i wymyśliłam na poczekaniu,że spadł mi za tą maszynę cukierek,i po niego wlazłam.Oj,oj - ciotce nigdy nie przyznałam się jak wyglądała prawda. pamiętam,że chciała mnie adoptować.Mama moja - naszą najmłodszą trójkę - wysłała na naradę - czy się zgadzamyOczywiście werdykt wtenczas z jeszcze \"prwadziwego\" mojego rodzeństwa był odmowny. Co by było,gdyby? - można sobie gdybać. i te wszystkie wspomnienia,przez Ordonkę - A najlepsze,to jedna z moich sióstr - wdowa - jest obecnie z moim kumplem zabaw z bydgoskiego podwórka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie moje kochane babiszony bardzo, ale to bardzo stęskniłam sie za wami , zaległosci do czytania tez mam od jasnego pioruna... już nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz widniał moj wpis, chyba było to miesiąc temu, a moze i więcej? Jedynego laptopa , ktory posiadam musiałam odstapic synusiowi, kiedy wracał z delegacji w sobote i w niedziele, wtedy miałam do niego dostęp i to w dodatku tylko rano kiedy jeszcze spał .Wykorzystywałam go oczywiście od pogaduch z braciszkiem , a poźniej znow wchodził w posiadanie synka .. mam nadzieje , ze od nowego roku bedzie juz miał swoj przez ten czas mojej nieobecnosci nic ciekawego sie u mnie nie wydarzyło, ot zwykła proza życia... dom->praca, praca->dom i tak wkoło Macieju zbliżaja sie swięta i zaczyna sie tzw amok przedświatecznego sprzatania i zakupy, ale w tym roku postanowiłam zerwać z tym oszołomstwem ... przetłumaczył mi to moj synus mówiąc , ze przecież .. tu cytuję\'\' gówna w skarpetce nie kręciłaś po pokoju, zeby myć ściany\'\'.... napewno ma rację, bo co to za urok maja świeta kiedy padnięta na przysłowiowego ryja siedzisz przy stole i padasz skonana po dwutygodniowej haruwie zamiast sie cieszyc urokiem i atmosferą świąteczna ... mamuśka wrzuc na luz!... i tak zrobie.. wrzucam na luz. Za to przy garach zapewne sobie nie odpuszcze , moje paszcze szerokomłotne nie uznaja flaków z torebki foliowej czyli zamrozone w tafli ze sklepu, pierogow z kapusta i grzybami z garmażerki , lub makowca z pobliskiej piekarenki ... ten numer nie przejdzie... wszystko musi byc zrobione mamusiną ręka, czyli moją. moje kochane dziewczyny, wszystkie bez wyjatku całuję was👄 bardzo, bardzo mocno i obiecuje , ze jak tylko bede \'\' dopuszczona\'\' do kompusia , bede pisac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Libro.. to byla fabryka zarowek w Warszawie.. Bylam tuz po szkole i moim \"zadankiem\"... bagatela!!! bylo zalozenie biblioteki naukowej-archiwum w tejze fabryce... Ja mialam 20 lat!! Mozecie sobie wyobrazic jak sie do tego zabieralam... Szarooka ja tez sie stesknilam za toba.❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×