Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

dwiepolowki

Miłość zakazana i jej perypetie.

Polecane posty

Gość no pewnie pewnie
My mieliśmy odwagę przyznać się do naszej zakazanej miłości i podzielić się naszymi rozterkami na forum kafeterii, no ba jestescie po prostu bohatersko odwazni :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no pewnie pewnie
(...)które nie przeżyły jeszcze pozamałżeńskiego romansu.(...) wyobraz sobie ze sa jeszcze na tym swiecie ludzie ktorzy wiedza co to wiernosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czerwona pelerynka
na kafe przyznaliscie sie i myslicie ze jestescie tacy odwazni? 47 lat toz to schylek zycia,ostatnie podrygi starej lodygi,dorwal mloda i nawija makaron na uszy o jakiejs milosci,czlowieku zaluz lepiej kapcie ,bo mlodosc juz masz za soba,szkoda mi tylko twojej nieswiadomej zony,ktora trwa wiernie u boku spruchnialego oszusta,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość listek w kwiatki
Przeczytałam cały wątek, a dalej nie wiem, po co on został założony. Przypuszczam tylko , że z powodu Waszych wątpliwości co do Was samych. I braku wiary , że warto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no wlasnieeeeee
ja tez sie tak zastanawiam, skoro jestescie tak bardzo pewni siebie i tej calej milosci, to dlaczego jeszcze tkwicie w poprzednich zwiazkach! dla mnie cos tu nie tak, bo niby chcecie, niby sie boicie...na zasadzie chce ale sie boje! To albo woz albo przewoz, a nie pan sobie zostawia otwarta furtke do zony. Moge zrozumiec, ze z mezem ci sie nie uklada, ale zebys nie zostala z reka w nocniku, odchodzac od meza, i za chwile, jak pan sie znudzi i wroci skruszony do zony...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wczoraj przeszlismy długą rozmowę.Wzięlismy wszystkie za i przeciw.Jednak stwierdziliśmy,że za dużo jest tych przeciw aby dalej kontynuować naszą znajomość.Za dużo ludzi może ucierpieć.Jesteśmy obłudni w tym co robilismy,nigdy temu nie zaprzeczaliśmy,jednak teraz dopiero rozsądek wziął górę. Zostaniemy tylko przyjaciółmi-od tego zaczęła się nasza znajomośc i tak miała pozostać-uczucia wzieły górę nie zważając na rozsądek. Pozdrawiam wszystich. ona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zastanawiam się tylko
czy pozostanie w przyjaźni to dobry pomysł. Zastanawiam się czy wogóle jest to mozliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam nadzieję,ze dobry.Wsólnie sobie zawsze pomagaliśmy,zwierzalismy.Cóż możemy zrobić,że połączyliśmy miłość z przyjaźnią?Teraz pozostanie przyjaźń.Pewnie,że to pierwsze tak szybko nie minie.Ale przynajmniej nie będziemy fizycznie zdradzać:) ona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakas tam sobie osoba
No i własnie ten topik jest odpowiedzia na inne topiku ...pisze kobieta ktorej byc męzem jest Twój kochanek .........on juz od miesięcy nie zwraca na mnie uwagi nie kochalismy sie etc................. Te czasy sa okrutne dla "małżeństwa" .Nie ma poczucia odpowiedizalności zwolniono z niej w słowach "nie męcz sie w trudnym związku" i jest usprawiedliwienie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak ale odpowiedz na pytanie takie: -Co ma zrobić mąż lub żona kiedy partner nie chce współzyć? -Co mają zrobić te same osoby,w których partner psychicznie i fizycznie ich molestuje a przy próbach odejcia grozi śmiercią? Wiem,że to nie są powodu by zdradzać.Pytam czy ktoś przez coś takiego przechodził i czy znalazł jakieś konkretne wyjscie z sytuacji? ona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakas tam sobie osoba
u nas nie ma takiej ameryka ńskiej mody na terapie rodzinne ja to rozumiem ale gdyby w porw w związku pojawial by się terapeuta to wszystko mozliwe żebys nie szukala rozmow z obcym na necie mężczyzną uważam że w naszym kraju "rodzina" jest slabym ogniwem spo lecznym i dopóki nie zaprzestanie sie głupich debat o aborcji a zacznie bardziej wzmacniać rodzine ale nie tylko patologie to będzie o niebo lepiej. W czasach "tzw komuny" kościól bardzo chronil rodzine jako podstawowoą jednostke spoleczną ale niestety jest w tej chili wyszydzany okpiewany ...........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja myslę,że najważniejsze to jest to aby każdy z małżonków miał swoje miejsce w rodzinie,aby kazdy wiedział co do niego należy,aby nawzajem sobie pomagali.Jesli to jest zachwiane wtedy zaczynają się problemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakas tam sobie osoba
ale o tym wladsnie mowie tylko że to co Ty masz a mysli może zupełnie inaczej cz\uć Twój małzonek on też może mieć odmienne zdanie a rola terapeuty jest znalezienie Waszego środka porozumienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porannna kawusia
terapia niewiele da jeśli ludzie sami nie nauczą siebie kochać, szanować, pokazywać na codzien słowem, gestem, czynem jak bardzo kochają:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porannna kawusia
własnie celem związku jest znalezienie tego co łaczy. Porozumienia. Nie bedzieci ciagle biegac do terapety.. małżenstwo to sztuka:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia K.
Nie ma konkretnej odpowiedzi na pytania. Każdy z nas chciałby by ktoś inny podjął ważną decyzję czy tak czy nie. Ja należę do osób, które chcą świadomie móc powiedzieć \"jestem szczęśliwa\" i już. Kiedyś mogłam tak powiedzieć, teraz już nie... Ale ciągle idę na przód :) Mimo, iż bym chciała móc się do tego odnieść na swoim przykładzie to nie mogę - u mnie sytuacja była troszkę inna, ale mogę powiedzieć jak to ja widzę po kilkunastu latach - jak oceniam moich rodziców. Mój ojciec miał kochankę o której z początku moja mama nie wiedziała a później jak już miała tą wiedzę nie odeszła od niego. Przez dzieci (bo muszą mieć ojca), przez to że bała się że sobie nie poradzi. I ciągle trwała w czymś co nazywało się małżeństwem a wcale nim nie było. Ja jako dziecko nie rozumiałam co się dzieje - mam smutna, ojca nie ma w domu... Z perspektywy czasu wiem, że decyzja jaką podjęła moja mama była najgorszą z możliwych. Teraz radziłabym jej ryzykować. Może pokrętnie, ale jakoś to się odnosi do Waszej sytuacji. Różnica wieku nie ma znaczenia (wbrew opinii innych) - on zawsze będzie w Tobie widział młodą, piękną i tylko jego. Przyjaźń o jakiej pisaliście jest dobrą podstawą udanego związku - inni nie mają takiej możliwości. Jest tylko jedna sprawa - trzeba podjąć decyzję. Nie jest ona łatwa. Ale czy nie każdy zasługuje na szczęście... I jeszcze mała uwaga - przeraziło mnie to, iż w ciągu kilku dni wypowiadania się innych na Wasz temat zapadła decyzja że jednak chcecie być tylko przyjaciółmi - nikt, ale naprawdę nikt nie ma prawa obrzucać Was błotem (co zapewne nieprzyjemnie się czyta), oceniać i krytykować. Każdy jest mądry jeżeli to nie o niego chodzi. I myślę, że każdy mógłby Wam pozazdrościć - tego że macie siebie. Każdy chciałby mieć taką drugą połówkę a nie każdy ma taką możliwość. Życzę szczęścia - według tylko Waszej definicji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mary....
jakas ta dziwna wasza decyzja...niby kochacie się... jestescie dla siebie Wazni ale...są ludzie wazniejsi?? małżenstwa które są jakies nijakie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Mary i do Kasi K. Dziękujemy za ciepłe słowa jakie skierowaliście do Nas. Szczególnie ja chciałbym podziękować \"On\". Wylało się na nas wiele błota, jak słusznie zauważliście. Co do naszej decyzji, wielokrotnie podejmowliśmy temat naszej przyszłości, nawet planowaliśmy zerwać naszą znajomość. Bo wiadomo mamy rodziny, które zostaną bardzo skrzywdzone. Co prawda teraz naszym postępowaniem też je krzywdzimy. Jednak po każdej takiej rozmowie wracamy do punktu wyjścia. Nie mamy na tyle silnej woli abyśmy sobie powiedzieli tak to już koniec nie znamy się. Za bardzo sobie ufamy i potrzebujemy siebie nawzajem. W naszym związku znaleźliśmy to czego nam brakuje w istniejących związkach. Rozumiemy jeden drugiego i wspieramy się w trudnych dla siebie chwilach. A co komentarzy, każdemu wydaję się, że podjęcie decyzji to taka zwykła sprawa, jednak to wszystko nie jest takie proste. Świat nie kończy się na dwóch barwach kolorach czarnym i białym pomiędzy tymi dwiema skrajnościami jest cała paleta barw, od intensywnego różu do nijakiej szarości. Ja dziwie się tym osobą, że tak łatwo wydają sądy i wskazują jak trzeba postępować ciekawe jak by się zachowały znajdując się w naszej sytuacji. A związek nas jest jak każdy związek są w nim chwile euforii i uniesień a także chwile zwątpienia i zastanowienia. Pozdrawiam Gorąco On

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×