Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Sharamysha

nerwica... depresja... czy głupota?

Polecane posty

To prawda,daję z siebie wszystko,ale i tak mam świadomość,że nie wszystko,co robię jest perfekcyjne.Pracuję z ludźmi,którzy przychodzą i odchodzą,często swoje frustracje wylewają na mnie.Zdarzają się sytuacje,gdy wchodzi klient i od progu zaczyna wrzeszczeć,bo np.kolejka jest długa i musiał czekać godzinę.Oczywiście moim zadaniem jest uspokojenie go i takie załatwienie sprawy,aby człowiek wyszedł w miarę zadowolony.Najgorsze jest to,że na koniec dnia czuję się wyżęta jak szmata.Kilku takich delikwentów dziennie i w domu nie mogę odreagować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tempo pracy też jest mordercze:załatwiam klienta,muszę to zrobić bezbłędnie,w międzyczasie dzwoni telefon-rozmawiam,odkładam słuchawkę,wracam do sprawy klienta,ktoś otwiera drzwi,pyta czy jeszcze długo,wchodzi inna osoba-chce tylko coś zapytać,znów dzwoni telefon...obłęd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bbbbbbbb
Gdyby to było takie proste to pewnie bym się zwolniła ale świadomość spłaty kredytu jest silniejsza i nie mogę sobie pozwolić na zwolnienie. Już raz tak zrobiłam zwolniłam się nie mając nic innego....ale to był prawdziwy koszmar, jednego dnia podjęłam decyzję nie myśląc o konsekwencjach ale wtedy jeszcze nie spłacałam kredytu i było trochę lżej. Moja pierwsza praca to była typowa bezpośrednia obsługa klienta coś takiego co robi teraz bananowy song, przeżywałam dokładnie to samo i uwierzcie mi po niej poczułam typowy wstręt i nienawiść do ludzi wiem,ze to staszne ale tak właśnie było. Ludzie potrafią być okropni, bez powodu zmieszają Cię z błotem bo mają zły dzień lub od tak dla zasady....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cccccccc
sorki dziewczyny pomyliły mi się nicki, kiedyś używałam gdzieś tam bbbbb i tak mi się kliknęło...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cccccccc-wiem,o czym piszesz,pracuję przy bezpośredniej obsłudze klienta.I przeżywam koszmar,klient wchodzi i bez ogródek miesza mnie z błotem:bo ma zły dzień,bo kolejka jest długa,bo trzeba usadzić urzędasa...a ja się wykańczam.Przyjmuję to do siebie i psyche mi siada.Bo muszę go załatwić tak,by nawet gdy podejmuję decyzję odmowną-on musi być zadowolony.W przeciwnym razie idzie do szefa i wylewa swoje żale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bezposrednia obsluga klienta to najprostszy sposob do doprowadzenia siebie do nienawisci do calego gatunku ludzkiego, cos o tym wiem... jeszcze tylko we wrzesniu bede w tym pracowac, potem naszczescie koniec. juz nie moge sie doczekac. a wspolpracownicy tez mnie nieziemsko wkurwiaja tym, ze traktuja mnie tak protekcjinalnie, bo jestem najmlodsza z calego zespolu... a moze, bo ja pracuje na umowe - zlecenie w przeciwienstwie do nich, sama nie wiem. w kazdym razie czuje niechec z kazdej strony, nie moge sie doczekac wakacji (moje wakacje trwaja od pazdziernika do konca czerwca - rok akademicki).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czasem zastanawiam się,skąd w ludziach tyle nienawiści siedzi.Jak słyszę te inwektywy w kolejce pod drzwiami,to nie mam ochoty na bezpośredni kontakt,skaczą sobie wręcz do gardeł.A ja muszę być miła,z kulturą przytaknąć bądź wyperswadować najbardziej szalony pomysł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pijana werter-szczęściaro,Ty będziesz do września pracować,a ja na własne życzenie się w to wpakowałam.Brak słów :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i jeszcze maja pretensje, ze kolejka jest, ze za wolno, ze to, tamto... odkad pracuje w tym, we wszystkich ludziach (gdziekolwiek sie znajduje) widze potencjalnych klientow, ktorych na samym starcie mam dosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do KONCA wrzesnia niestety. :/ ja tez na wlasne zycznie, ale na 3 miesiace tylko i NIGDY wiecej nie mam zamiaru! ;] na przyszle wakacje znajde sobie troche ofert na strony internetowe i bede siedziec przed kompem i robic, to co lubie, wiecej nie mam zamiaru sie wpakowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pijana werter-dobrze Ci radzę,nie pakuj się w to ,co ja.Masz rację-już prawie znienawidziłam rodzaj ludzki,a miało być tak pięknie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ola la li
witajcie wszystkie i wszyscy :) długo mnie nie było ... jakoś tak ... dzięki za pamięć 👄absolutnie zgadzam się ze wszytskimi objawami i schizami tu opisanymi :o nic dodać nic ująć- podpisuję się pod tym obiema rekami :) a propos małżeństwa, slubu i wesela to z mojej strony nie było to związane z jakims ogromnym stresem :P stresowałam sie - oczywiście- ale myślę, że było to w granicach normy:D po weselu stwierdziłam, że inne wesela były lepsze, że goście się lepiej bawili, zaczęłam wszystko analizować no i wiem, ze teraz zrobiłabym wszytsko inaczej ...teraz jak ktos opowiada o weselu i slubie, to ja boję sie wypiadać, bo sądze, że moje było do niczego ... ale przechodząc do rzeczy ... bałam sie co będzie potem ... jak będzie wyglądać małżeństwo, czy sobie dam radę i czy to jest właściwa decyzja ... jesteśmy 1,5 roku po slubie i dniu dziesiejszym uważam, ze decyzja nie była chyba trafna ... jakoś nie potrafie dogadac się z mężem :( on jest kochany :) cudownie zajmuje się dzieckiem (zawsze mówię, że jest lepszym ojcem niż ja matką), ma mnóstwo cierpliwości do mnie i w ogóle posiada dużo zalet, ale jak to facet .... wiadomo ... nie jest wylewny w okazywaniu uczuć, do romzowy tez nie jest zbyt skory ( a mnie tego bardzo brakuje!) jest generalnie mało kreatywny jeżeli chodzi o jakies niespodzianki i zaskakiwanie mnie ... a mnie się nudzi czasami, męczy mnie nijakośc małżeństwa i seksu- to jest typ jak nie kopniesz to nie ruszy :P boję się, że zacznę szukać sobie kogoś i małżeństwo się skończy ... i to niedługo ... teraz własnie po wieczorze spedzonym osobno ja siedzę i czytam wasze wypowiiedzi i płaczę i płaczę i płaczę ... a on śpi ... próbowałam mu to wyklarować , ale on tego nie rozumie ... 😭 i jeszce mogłabym napisac o paru innch schizach, które mnie męczą, ale nie będę Was zanudzać ... najgorsze, że nie umiem zasnąć ... tez kiedys miałam kotka .... bardzo chciałabym miec znowu ... mysle, że kiedyś, w poprzednim życiu byłam właśnie kotem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzień dobry :) tak na dobry początek dnia powiem, ze wyglądam okropnie, mam opuchnięte oczy od płaczu i znowu dziwne myśli, zero radowści i motywacji do działania ... to tak zebyście poczuły sie lepiej i nie myslały, że jesteście najlepsze w dołowaniu :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć wszystkim Wróciłam z urlopu i dopadłam w końcu mój kochany komputerek ( chyba jestem uzależniona) Witam wszystkich nowych i stałych bywalców. Widze że dochodza do nas nowe osoby ciesze się że topik się rozkręca Częśc urlopu spędziłam w dobrym nastroju, stoczyłam walkę o odchudzanie mojej córeczki, w sklepie kupiłam zamiast cukru fruktozę, ciemne pieczywo, i chlebek wasa, do tego ciemny makaron, paszteciki sojowe, chude mleko chude sery, efekt postępuje, córka spada z wagi. W piątek miałam załamkę, bylam u mamy pokłóciła się z ojcem, w trakcie wyrzucania z siebie żalu mówi że ojciec powiedział ze nic nie potrafię i jestem głupia i że to jej wina bo tak mnie wychowała ona. Zrobiło mi się przykro i smutno, w dodatku w sobote miałam urodziny ( strzeliło mi chrystusowe) i to tez mnie przygnębiło. Analizowałam słowa mamy a wlaściwie taty, momentalnie uwierzyłam że taka jestem, ojciec nigdy mnie nie akceptował, twierdził że jestem owocem romansu mamy z jego szwagrem a wiecie dlaczego ? bo nie popijam posiłków tak jak on to robił, moja mama to wzór uczciwości, nie zdradziłaby ojca. Pewnie gdzieś już tam pisałam że mój ojciec to psychopata i alkoholik. Zawsze chicałam mu pokazac że coś potrafię ale nigdy mi się to nie udało, nigdy nie był ze mnie zadowolony. Wpadłam w taką schize że nic mi się nie chciało, odstawienie szklanki po herbacie było ponad moje siły Dzis jest troszkę lepiej, dzięki mojemu Panu, bo tylko on potrafi doporwadzac mnie do pionu Ola la li wiem co czujesz, przechodziłam to co ty, nie byłam zadowolona z małżeństwa, nie kochałam za bardzo męża jak za niego wychodziłam, wydawało mi się że dobrze robię ale tak nie było, maz jest dobrym ojcem ale męzem nie (agresor), efekt jest taki że się rozwodzę, poznałam mężczyznę w którym się zakochałam i teraz jest mi dobrze, choc męczą mnie schizy że jestem złą kobietą ze nie powinno to tak się zdarzyć, że źle robię, że zycie mi odpłaci za to że skończe na śmietniku, że córka mnie znienawidzi, że mnie zwolnia z pracy że szef mnie nie lubi,że jestem głupia beznadziejna brzydka i naiwna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cięzkie jest życie w takim więzieniu jakie my mamy. Nsze umysły są dla naj najgorszym więzieniem, ograniczają bardziej niz kraty. Koszmar. Coś sobie wymyślisz i już cię ta myśl nie opuszcza i determinuje całe działanie, całe życie. Brrrr! Ja nawet w psychologa nie wierzę. Tylko w środki otępiające a tego jeszcze na razie się boje. TAKI JEDEN - mądrze piszesz ale to wciąż teorie. Teorie które wszyscy tu znamy. Oczywiście że polubić siebie to połowa sukcesu. Ale ja nawet nie chce siebe polubić bo się nie lubię! Jak można chcieć polubić kogoś kogo się nie lubi, nienawidzi, nie cierpi!!! Chcę uciec od siebie, być kimś innym. Ale skoro od lat jest tym kretynem to na pewno nic się nie zmieni. Piszecie dziewczyny ze siedzicie przed kompem i łzy same lecą. Też to przerabiałam. I najgorsze jest to że w Twoim własnym azylu, w miejscu najbezpieczniejszym na świecie - we własnym domu - wcale się nie czujemy komfortowo bo tu też mentalnie jesteśmy samotne. Zero zrozumienia, a to jeszcze bardziej dołuje. Teraz mi jakoś trybiki pracują, kółka się kręcą, toczę się powolutku. Ale na pewno za moment trafię na wyboistą ścieżkę i będę płakać w kąciku. Jak ktoś ma że tak powiem słabe stadium to na pewno topik będzie wsparciem. Ja się najpierw ucieszyłam że nie jestem sama z tym co mam, ale teraz widzę że tak naprawdę to mi wcale nie pomaga. Może tylko piszecie że jest Wam źle bo akurat macie gorszy dzień, a ja całe życie się męczę ze sobą i nienawidzę siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Sharamysho-chcę cię pocieszyć.Ale nie wiem czy mi się uda.To wcale nie jest tak że jeden zły dzień....Owszem u mnie bywa tak że mam jakiś okres lepszy czas, ale potem złe emocje wracają a po głowie cały czas mi świta strach, co ze mną będzie...że sobie z tym nie poradzę, że w końcu sfiksuję.W ogóle przeżywam okres kompletnej beznadziei jesli chodzi o jakieś perspektywy, plany na przyszłość- ja kompletnie nie wiem, co zrobić ze sobą.Cały czas czegoś mi brakuje..............Ale stoje w miejscu, nie rozwijam się, nie podnoszę żadnej aktywności.Moje życie to od kilku lat dom-ugotować, posprzątać, wyprać, uprasować,posiedzieć przed komputerem, czasami przeczytać książkę, czasami oglądnąć dobry film(uwielbiam Almodovara-czy ktoś z was tez?). I to wszystko.No i oczywiście dziecko- powinnam wymienić na pierwszym miejscu.Teraz biorę leki- pozwalają one mi jakoś się trzymać, ale co z tego.Czuję, że to nie to.Zwyczajnie się boję.Boję się o siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
U mnie jest tak, że ja siebie nie nienawidzę.Nawet siebie lubie.Nie lubię tylko kilka swoich cech, które ciężko mi zmienić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Ola la li-to weż sobie kotka, przecież to taki fajny pocieszyciel. i nie becz już-jestem z tobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Aha...i napisz o tych schizach-jestem ciekawa- wcale nie zanudzasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
I zaglądaj tu, zadlądaj koniecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sharamysha, myśle że Twój stan jest bardzo poważny, powinnaś chyba isc do jakiegos specjalisty, trochę się martwię o Ciebie, ale nie poddawaj się, spróbuj walczyć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Taki jeden...
Jasne, że to są tylko teorie bo praktyka to dopiero nasze i tylko nasze doświadczenia z tą teorią. Mogę się mylić ale wydaje mi się, że nam tak napradę brakuje innej rzeczy - życia w centrum uwagi. Przez całe życie odsunięci, pomiatani, problemy rodzinne... Pewnie każdy z nas chciałby mieć kilku oddanych przyjaciół i tą jedną osobę... Tak mi się wydaje, że to właśnie tego brakuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dobry wieczór :) anulka33 podziwiam Cię za siłę, jaką masz w sobie :) bardzo tez mi sie podoba Twój pomysł na kawiarenkę :) myślę, ze powinnaś go zrealizować :) jeżeli chodzi o męża to kocham go, ale cały czas mam wrażenie, że coś tracę ... :( zresztą ja zawsze uwazałam, że inni maja lepiej - lepsze dzieci, lepszego męża, lepszy dom .... tylko ja tak nieporadna :( poza tym ja 29 lat byłam sama- stanowiałam tylko o sobie, ponosiałm odpowiedzialnośc tylko za siebie i pieniadze wydawałm tez tylko na siebie :) bardzo mi takie zycie odpowiadało :) czasami czuję sie jakby podcięto mi skrzydła :o myślę, ze to jest po trochu wina tego, że długo nie pracowaąłm tzn pół roku byłam na maicerzyńskim, potem jak wróciłam do pracy to nie narobiłam sie za bardzo, bo wkrótce były wakacje, więc znowu sie odizolowałam ... sharamysho 👄 długie rzęsy dzięki:) tez lubię almodowara :) a kotka niestety nie możemy mieć ... mieszkanie młe i w bloku, małe dziecko ... a o schizach to może innym razem ... taki jeden ja boje się otworzyć przed najblizszymi - tak mam, o moich problemach wiem tylko ja sama i sama się z nimi borykam ... nie wiem czy to wina niesmiałości, stresu, niedostosowania społecznego, traum z dzieciństwa ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pomysł na kawiarenkę raczej długo będzie siedział tylko w mojej głowie, mam odwagę marzyć, ale nie mam odwagi realizować, to niestety moja wada. Wczoraj rozmawiałam z moim Panem, wiedziałam że nie radzi sobie ze swoimi problemami, ale nie myślałam że aż tak, okazuje się że on tez ma depresję, u niego spowodował to rozwód, zdrada żony, odcięcie go od dzieci, nie radzi sobie z tym a ja nie potrafię mu pomóc, boję się że oboje zaczniemy się dołować, choc na razie jedno drugie podnosi z upadków, kocham go i chciałabym żeby był szczęśliwy a nie umiem mu pomóc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Chyba nie mogę się z tobą zgodzić Taki jeden.Ja np. wcale nie chcę byc w centrum uwagi.Bliskiej osoby też wcale mi nie brakuje, bo mam kochającego męża, który mówi mi że jestem dla niego najwspanialsza.Poza tym mam 2 fajne koleżanki, z którymi mogę pogadać.Chodzi chyba o złe nastawienie do życia, które u mnie wynika chyba z przeżyć i nadmiernej wrażliwości.I jest jeszcze coś takiego, że ja nie potrafię powiedzieć i może nie chcę mówić wszystkiego , co mnie dręczy.Np, mój mąż nie wie ,że miatają mną aż takie wątpliwości, że czegoś wciąż w życiu poszukuję i że nie mogę tego odnależć.Bo pozornie nic mi nie powinno brakowć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Sharamyszko odezwij się.Wiesz, co ja myślę?że dobrze by było gdybyś porozmawiała z psychologiem.Wiem że nie jesteś do tego przekonana, ale proszę zrób to dla siebie.I może dla swojego dzieciątka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Anulka- to faktycznie niedobrze, że twój chłopak też nie czuje się najlepiej.Zawsze chyba lepiej jak chociaż jedna strona jest silna.Trzymam za was kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×