Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pasja

BIESIADA

Polecane posty

Polacy próbują dowiedzieć się czegoś w biurze “immigration” na lotnisku. Zero kontaktu. Dzwonią do pani Emilii. I po wszystkich znajomych. Organizują pospolite ruszenie. Coś trzeba zrobić! Dopiero późniejszym wieczorem “immigration”, przez lotniskową informację wyjaśnia, że Ewa została zatrzymana. I na pewno spędzi noc na lotnisku. W imigracyjnym areszcie. Powód? No comments! Zaczynają się domysły. Może coś przewoziła? Ależ nie! Znają przecież Ewę. Nie zrobi nic ryzykownego i głupiego. Dziecka też nie porwała. Przed nikim nie ucieka. W Polsce nie ma sprawy sądowej. Z al-Kaidą też się raczej nie zadaje. Ma 10-letnią wizę do Stanów. Granicę może więc przekraczać wielokrotnie. Mija czas w kompletnej niepewności. Nadchodzi niedziela. Po nieprzespanej nocy, brat i ojciec dodatkowo mobilizują znajomych. Pani Emilia dobrze zna angielski. Zaczyna wydzwaniać ze zdwojoną energią. -Wydzwoniłam chyba na kilkadziesiąt dolarów, ale przecież nie o pieniądze tu chodziło - wspomina. Telefon do LOT-u ponownie nic nie daje. Podobnie z “immigration”. Pani Emilia dzwoni do jednego z największych polonijnych biur podróży. Może oni coś poradzą? Albo przynajmniej dadzą awaryjny numer telefonu do konsulatu RP? -Konsulat w weekendy jest nieczynny - informuje sucho jedna z pracownic. -Nie ma co tam dzwonić. My też nic nie możemy pomóc. Może jakiś adwokat? cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pani Emilia nie rezygnuje. Może media? Telefon do radia 1040 AM. Nikt nie odbiera. Kolejny do Polvision. Odsyłają do 1030 AM. Taśma. Pani Emilia zostawia wiadomość. Po dwóch godzinach ulga - oddzwania red. Rafał Jurak. -Był niezwykle przychylny - wspomina pani Emilia. -Rozumiał moją sytuację. Nie radził adwokata. Wyciągnie pieniądze i nic nie załatwi. Skierował do Barbary Przeździeckiej, która prowadzi renomowane biuro usług imigracyjnych. -Obiecała, że zadzwoni na lotnisko i sprawdzi - dodaje pani Emilia. Ale nie ma zamiaru bezczynnie czekać. Dzwoni do polskiej informacji telefonicznej. Tam podają numer do Konsulatu. Okazuje się, że w weekendy jednak mają tam dyżur w nagłych przypadkach. Dochodzi 1 w południe. -Odbiera kobieta, niestety - nazwiska nie pamiętam, ale podziękujcie jej za pomoc - prosi pani Emilia. -Powiedziała, żeby przedzwonić za półtorej godziny. Ma sprawdzić. Pani Emilia dzwoni za półtorej godziny. Jest informacja! “Immigration” mówi, że Ewy nie wpuszczono do Stanów za wykroczenie imigracyjne. Dwa lata temu była w Chicago. Na wizie turystycznej. I pracowała. Mają informacje z Labor Department. Potem brat wyjaśnił: rzeczywiście, Ewa dorabiała opiekując się babcią. A ta wystawiała na Ewę czeki. Deponował brat na swoje konto, a ona podpisywała czeki z tyłu. Brat jej po prostu rozmieniał. W sumie banalna sprawa. Czy jednak do końca? Panią Emilię intryguje np. to, w jaki sposób informacje z banków trafiają do Ministerstwa Pracy? A stamtąd - do “immigration”? Czy klienci wiedzą, że każdy czek jest raportowany? I czy jest to zgodne z prawem? cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po drugie, dlaczego “immigration” nie informuje czekających na lotnisku o zatrzymaniu bliskiej osoby? Oszczędziłoby to wszystkim wielu nerwów, czasu i pieniędzy. Inna sprawa, że na władzach amerykańskich, a służbach imigracyjnych w szczególności, ciąży obowiązek niezwłocznego zgłaszania placówkom dyplomatycznym i konsularnym obcych państw fakt zatrzymania ich obywateli. Nie jest to przyjacielska przysługa, ale bezwzględny wymóg prawny, wynikający z umów międzynarodowych. Poza tym dlaczego najbliższym nie umożliwia się bezpośredniego kontaktu z deportowaną osobą? No i wreszcie sprawa uzyskiwania informacji w podobnych sprawach awaryjnych w środowisku polonijnym. Wydaje się, że każde biuro podróży powinno mieć w kontakt z konsulatem i amerykańskimi służbami imigracyjnymi w sytuacjach wymagających natychmiastowej interwencji. Z relacji pani Emilii wynika, że test z horroru na O’Hare zdali dziennikarze, konsulat, telefoniczny serwis informacyjny i prywatna firma pośrednictwa imigracyjnego. Oblali zaś przedstawiciele biur podróży i PLL LOT, którzy przecież najbardziej powinni być zainteresowani dobrem pasażera. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
-Od polskiego przewoźnika nie byłam nawet w stanie wyciągnąć informacji, kiedy Ewa ma lądować z powrotem w Polsce - żali się pani Emilia. -W tej sytuacji, utrudnione było zorganizowanie dla deportowanej przejazdu do rodzinnej miejscowości koło Białegostoku. To przerażająca bezduszność. Uczynna sąsiadka ma też spostrzeżenia ogólniejszej natury. -Dziwi mnie, że nasi chłopcy giną w Iraku i Afganistanie, walcząc za Amerykę, która pod byle pretekstem nie chce tu wpuszczać Polaków - kończy gorzko nasza rozmówczyni. My z kolei dziękujemy pani Emilii. Zdała ten egzamin z bezinteresownej pomocy jako dobra sąsiadka, pomagając swym znajomym w wyjaśnieniu sprawy. Andrzej Wąsewicz P.S. Przy okazji, poinformowano nas o jeszcze jednej niepokojącej sprawie. Pan Edward, czekający na córkę na lotnisku widział, jak służby imigracyjne podeszły do starszego Polaka, również czekającego w terminalu numer 5 na kogoś bliskiego z Polski. Rodaka wylegitymowano. I odprowadzono na zaplecze. Wygląda to na kolejną ofiarę “immigration”. A więc - uwaga na lotniskach!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pozdrawiam biesiadniczki! ´´´´´´´´´´´´´´´´´´´M´O T Y L´´´´´´´´´´´´´´´´´´´´´´ Na wonnej łące z siatkami w ręku Chłopcy, dziewczynki zebrani społem, Gonią motyle, co pełne wdzięku, Barwnym nad nimi krążą wciąż kołem. Ileż tu śmiechu, gwaru i ruchu, Z jakim to wszystko robią zapałem ! \"Aha! Jaś krzyknął: mam cię mój zuchu, Już mi nie umkniesz, już cię złapałem !\" Motyl nie umknie - ale to boli, Że on u ciebie zginie w niewoli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Elegia o piątku. Piątek jest tak biedny że ledwo mieści się w nim męka mrówki, sobota ze złota i miedzi nigdy nie nadejdzie; lecz dzwięczą sierpy, drźy nieczułe niebo a górę porasta trawa. Być może słońce krążąc nieporadnie zajrzy na tę stronę letniego wrzenia, być może wyschnięte źródło zabija w bydle pragnienie mleka, pragnienie śniegu. Jesteś piątkiem woskowego słońca ciemnych uroków dolin jak jęk wokół mojego umysłu, jesteś ciasny jak grób, niestały jak przystań ugodzona przez poranek który odzwierciedla szaleństwo. Jesteś mną, jesteś bezużyteczną energią śluzu i astenii, -bliskością która przyżega oczy obraźliwym milczeniem a także najmniejszą górą południa – jesteś biednym domostwem i biedną strawą którą spożywam wzburzony przez bezlitosne niebo. A niepokój przesłania stół ciężki od wielu niebieskich zmroków od wielu tańców się pod ciężarem letnich girland. Tam na wyniszczonych stokach gdzie jeszcze spoczywają dziewczyny te dzisiejsze i te wczorajsze gasną niewyrażone namiętności... Vocativo, 1957

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ BIESIADO🖐️ ORZECH____________witaj 🖐️.Piekne wiersze.Dziekuje👄 ZYCIE JEST WARTE WYSILKU Powiedz,ty rowniez nie masz ochoty do zycia? Gdy tak patrze na ludzi, odnosze czasami wrazenie, iz wielu jest wrecz przykro,ze zyja. Spogladaja zawsze na wypaczona strone zycia, nie potrafia juz dostrzec dobra i piekna. Widza brudy,a zapominaja o gwiazdach. sa wiezniami swych trosk i slepi na wiele drobnych radosci zycia, ktore przeciez takze istnieja,ktore spotykamy co dnia. Jezeli jestes szczesliwy w malzenstwie, jezeli panuje u ciebie w domu pokoj, badz za to wdzieczny i nie mow: \"Gdybysmy to mieli,,,,\"!! \"Gdybysmy tam byli,,,,\"! Jezeli swieci slonce,nie mow: \"Jutro bedzie padal deszcz\". Ciesz sie tym,co masz teraz,i badz szczesliwy. Zyj i pracuj z zapalem. Jest tyle dobrego do zrobienia.Wzbudz w sobie entuzjazm. Zycie jest warte wysilku. Phil Bosmans Pozdrawiam bardzo serdecznie🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
PRZYWOLAJ WIOSNE Wielu ludzi jest chorych z nudy, nudza sie smiertelnie,bo odczuwaja przesyt. W domu maja wszystko.Stol jest obficie zastawiony. Nie nadejdzie nowy dzien.Wszystkie dni sa takie same: Konsumpcja. Grube mury zatrzymuja wszystko,w srodku zawsze jest zimno. Nigdy nie wniknie tu nowe zycie. Nie widza juz kwiatow ani ptakow. Ich papuga i pies sa tak samo martwe jak oni. Wychodza wieczorem i bawia sie do poznej nocy, by spac,gdy swieci slonce. Chodza do lekarza,do neurologa,do psychiatry. Nigdy nie czuja sie naprawde dobrze. Przy stolach konferencyjnych,w luksusowych budynkach ze szkla i betonu siedza wazni ludzie. Smiertelnie powazni.Niekonczace sie narady na temat wielkich i malych problemow. Papiery sie pietrza.Rosna niczym ogromne grzyby: pelne szafy,pelne biura,pelny swiat, az zrobi sie zupelnie ciemno. Do czego dojdziemy z takim swiatem? Przywolaj wiosne,przywolaj slonce! Daj sie zauroczyc cudowi swiatla i zycia. Wiecej radosci,wiecej ochoty do zycia, a liczne problemy same znikna. Dlaczego skowronek spiewa? Nie musi placic czynszu. Spojrz w niebo i spiewaj, bo slonce swieci dla ciebie za darmo. Phil Bosmans

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co to jest szczęście? Innych uczynić szczęśliwymi. Co to jest radość? Innym sprawić radość. — Wilhelm Keppler

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj 🖐️Biesiado!👄 ORZECH👄 JODELKO👄 a gdzie nasz GRABEK👄 ? Dziekuje za opowiadanie i wiersze 🌻 Kochane Drzewka u mnie juz wiosennie i mam nadzieje, ze juz tak zostanie.:D ___________________ KRAG RADOSCI______________________ Któregoś ranka, a było to nie tak dawno temu, pewien rolnik stanął przed klasztorną bramą i energicznie zastukał. Kiedy brat furtian otworzył ciężkie dębowe drzwi, chłop z uśmiechem pokazał mu kiść dorodnych winogron. - Bracie furtianie, czy wiesz, komu chcę podarować tę kiść winogron, najpiękniejszą z całej mojej winnicy? - zapytał. - Na pewno opatowi lub któremuś z ojców zakonnych. - Nie. Tobie! - Mnie? - Furtian aż się zarumienił z radości. - Naprawdę chcesz mi ją dać? - Tak, ponieważ zawsze byłeś dla mnie dobry, uprzejmy i pomagałeś mi, kiedy cię o to prosiłem. Chciałbym, żeby ta kiść winogron sprawiła ci trochę radości. Niekłamane szczęście, bijące z oblicza furtiana, sprawiało przyjemność także rolnikowi. Brat furtian ostrożnie wziął winogrona i podziwiał je przez cały ranek. Rzeczywiście, była to cudowna, wspaniała kiść. W pewnej chwili przyszedł mu do głowy pomysł: - A może by tak zanieść te winogrona opatowi, aby i jemu dać trochę radości? Wziął kiść i zaniósł ją opatowi. Opat był uszczęśliwiony. Ale nagle przypomniał sobie, że w klasztorze jest stary, chory zakonnik i pomyślał: \"Zaniosę mu te winogrona, może poczuje się trochę lepiej\". I tak kiść winogron znowu odbyła małą wędrówkę. Jednak nie pozostała długo w celi chorego brata, który posłał ją bratu kucharzowi, pocącemu się cały dzień przy garnkach. Ten zaś podarował winogrona bratu zakrystianowi (aby i jemu sprawić trochę radości), który z kolei zaniósł je najmłodszemu bratu w klasztorze, a ten ofiarował je komuś innemu, a ten inny jeszcze komuś innemu. Wreszcie, wędrując od zakonnika do zakonnika, kiść winogron powróciła do furtiana (aby dać mu trochę radości). Tak zamknął się ten krąg. Krąg radości. Nie czekaj, aż rozpocznie kto inny. To do ciebie dzisiaj należy zainicjowanie kręgu radości. Często wystarczy mała, malutka iskierka, by wysadzić w powietrze ogromny ciężar. Wystarczy iskierka dobroci, a świat zacznie się zmieniać. ❤️🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻❤️ CZYM JEST SZCZESCIE ❤️ 🌻 Pewien człowiek, który był wciąż smutny i nie potrafił odnaleźć w życiu radości, usłyszał podczas przechadzki w parku śpiewającego cudnie ptaka: - Zazdroszczę Ci - powiedział, stanąwszy pod drzewem - Musisz być bardzo szczęśliwy, skoro tak pięknie wyśpiewujesz swoją radość. - Ale ja nie dlatego śpiewam, że jestem szczęśliwy - odpowiedział ptak. - Jestem szczęśliwy, dlatego że śpiewam. autor nieznany. Pozdrawiam cala Biesiade! 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻Witam i pozdrawiam biesiade🌻 Drogie drzewka,czytam was z wielkim zaciekawieniem.Upajam sie waszymi opowiesciami i wierszami.Ciagle cos ciekawego,refleksyjnego.Dziekuje. Jodelko❤️,to dopiero pech na lotnisku.Wspolczuje tej dziewczynie i jej bliskim.Dobrze,ze ja nigdy nie musialam przez to przechodzic. Jarzebinko❤️,czytam twoje opowiadania z zapartym tchem❤️ Orzeszku,jak zwykle zostawiasz nam sliczne wiersze❤️ Postanowilam cos poszukac ....:D \"Teraz twoja kolej\" Była zima. Mężczyzna ujrzał chudą, skuloną dziewczynkę, okutaną w nędzne łachmany. Dostrzegł małą, czarną od brudu rączkę, wyciągającą się po drobną jałmużnę. I wtedy człowiek wzniósł oczy do nieba: - Mój Boże, dlaczego pozwalasz na to wszystko? Dlaczego nie dopomożesz tej dziewczynce? W przejrzystym powietrzu rozległ się głos z zaświatów: - Ależ Ja już jej pomogłem - stworzyłem ciebie... S. Poggio 🖐️🌻👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻Witam i pozdrawiam biesiade🌻 \"Człowiek może i powinien całym sercem cieszyć się swoim życiem. Jest ono przecież dobrym, Bożym darem, który stał się jego udziałem. Lecz trzeba pomyśleć także o tym, że nie mamy tutaj stałego miejsca i że wszelka wspaniałość tej ziemi, szczególnie bogactwo i sława, są przemijające.\" Adolf Kóberle Zycze milego weekendu ! 🖐️🌻👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻Uśmiech🌻 Uśmiech maluje się na twej twarzy taki nieśmiały, radosny, szczęśliwy taki dyskretny i taki pełny taki głęboki, zakotwiczony w duszy ten uśmiech na twarzy jak różowy płatek róży jak bukiet fiołków z fiołkowym zapachem jak świętość w miejscu świętości jak światłość oświetlająca mroki jak farba kolor dająca jak nuta tworząca symfonię jak myśl rodząca pomysł ten uśmiech cię rodzi na nowo ten uśmiech daje ci życie ten uśmiech ciągle cię tworzy jak Bóg tworzy życie Drogie drzewka,zycze usmiechu na waszych twarzach! 🖐️🌻👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam 🖐️ Biesiado👄 Dzien dobry usmiechniety GRABKU :D🖐️ do Ciebie i :D sie! Jak te tygodnie szybko mijaja! Znowu mamy weekend a za dwa dni konczy sie marzec i pierwszy kwartal za nami. Dziekuje za piekne wiersze JODELKO👄 Orzech🖐️ ____________🌻TAJEMNICA SZCZESCIA🌻______________ Pewien młodzieniec zapytał najmądrzejszego z ludzi o tajemnicę szczęścia. Mędrzec poradził młodzieńcowi, by obszedł pałac i powrócił po dwóch godzinach. Proszę cię jedynie o jedno - powiedział mędrzec, wręczając mu łyżeczkę, na której umieścił dwie krople oliwy. W czasie wędrówki nieś tę łyżeczkę tak, by nie wylała się oliwa. Po dwóch godzinach młodzieniec wrócił i mędrzec zapytał go : Czy widziałeś wspaniale ogrody? Czy zauważyłeś piękne pergaminy? Młodzieniec ze wstydem wyznał, że nie widział niczego. Troszczył się jedynie o to, by nie wylać kropel oliwy. Wróć i spójrz na cuda mego świata -powiedział mędrzec. Młodzieniec wziął łyżeczkę i znów zaczął wędrówkę, ale tym razem obserwował wszystkie dzieła sztuki. Zobaczył też ogrody, góry i kwiaty. Powrócił do mędrca i szczegółowo zdał sprawę z tego, co widział. Gdzie są te dwie krople oliwy, które ci powierzyłem? - spytał mędrzec. Spojrzawszy na łyżeczkę, chłopak zauważył, że ich nie ma. Oto jedyna rada, jaką mogę ci dać, powiedział mędrzec : Tajemnica szczęścia tkwi w dostrzeganiu wszystkich cudów świata, przy jednoczesnej dbałości o dwie krople oliwy na łyżeczce. Bruno Ferrero. Pozdrawiam i zycze milego popoludnia !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pozdrawiam biesiadniczki. \"Marzec\" To marcowi zima w głowie, to wiosenne harce. Chce być lutym, albo kwietniem, byleby nie marcem! Śniegiem prószy, a po śniegu deszczem tnie ukośnie. Czy to wiosna? Czy to zima? Po prostu przedwiośnie. Choć z dniem każdym coraz wcześniej słoneczko rozbyśnie, choć z pod śniegu się wychyla najpierwszy przebiśnieg, marzec boczy się na wiosnę, marzec już nie czeka i lodowa kra odpływa po zbudzonych rzekach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kwiecień" Ledwo pierwsze i nieśmiałe kwiatki z sobą niesie a już - widzisz samochwałę! - - dumnie kwiatem zwie się. Ale może i ma rację, bo w pustym bezkwieciu on najpierwszy wczesny fiolet sasanek rozniecił, on przylaszczki deszczem poi, słońcem opromienia, więc ma chyba pełne prawo do swego imienia. Dużo łatwiej by mu było w ciepłej porze letniej, kiedy kwiatów mnóstwo wokół nazywać się kwietniem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ BIESIADO🖐️ Biegne juz do WAS KOCHANE DRZEWKA___________by delektowac sie Waszymi wpisami przy porannej kawce.Dziekuje,,,dziekuje.❤️ Witajcie moje kochane!!! GRABKU____________masz racje, tu znajdziesz \"oslode dla duszy\", czytajac przepiekne opowiesci___przypowiesci JARZEBINKI, piekne wiersze ORZECHA. Dziekuje za usmiech!!!!! JARZEBINKO i ORZECH______________dziekuje❤️ Zapachnialo wiosna,,,,,upragniona wiosna__________w zwiazku z tym dedykuje WAM ten wiersz❤️ http://www.samre.info/wierszeglowna/innewierszemenu/sniezyczki.html Pozdrawiam WAS bardzo serdecznie🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I jeszcze jeden piekny wiersz,,,, Dzika róża Za Dzikiej Róży zapachem idź na zawsze upojony wśród dróg - będzie clę wiódł jak czarodziejski flet i będziesz szedł, i będziesz szedł, aż zobaczysz furtkę i próg. Dla Dzikiej Róży najcięższe znieś i dla niej nawiewaj modre sny. Jeszcze trochę. Jeszcze parę zbóż. I te olchy. Widzisz. I już - będzie: wieczór, gwiazdy i łzy. O Dzikiej Róży droga śpiewa pieśń i śmieje się, złoty znacząc ślad. Dzika Różo! Świecisz przez mrok. Dzika Różo! Słyszysz mój krok? Idę - twój zakochany wiatr. Konstanty Ildefons Gałczyński

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Stworzona na wieki,,,,,,, Prawdziwa przyjaźń nie powstaje tak po prostu; musi być budowana, a materiał, jaki użyjemy do tworzenia przyjaźni, zadecyduje o jej jakości. Pierwszym podstawowym budulcem trwałej przyjaźni jest dawanie. Przyjaciel nie jest jedynie tym, który zaspokaja moje potrzeby, ale tym, którego potrzeby ja mogę zaspokoić. Przyjaźń nie zaczyna się, gdy ktoś zostaje moim przyjacielem, ale w chwili, gdy sam decyduję się nim zostać. Drugim składnikiem przyjaźni jest dzielenie wspólnych zainteresowań. Jeśli jesteśmy prawdziwymi przyjaciółmi, nie pozwolimy, aby zazdrość czy współzawodnictwo poróżniło nas: będziemy wspólnie pracować, dzielić wspólne dobro dla wspólnego dobra. Trzecim elementem jest wzajemne wspieranie się. Zawsze wtedy, kiedy mój przyjaciel potrzebuje pomocy, mnie potrzebuje. Potrafię być z moim przyjacielem zwłaszcza wtedy, kiedy życie staje się ciężkie, aby pomagać mu i dodawać otuchy, a także, aby zachęcać go do podążania drogą wyznaczoną przez Boga, chronić go przed trudnymi sytuacjami. Jeśli zawiodę go w tym momencie, zawiodę go w największej potrzebie. Fiodor Dostojewski napisał: "Kochać to znaczy widzieć drugą osobę taką, jaką Bóg zaplanował". l to jest sprawdzianem prawdziwej przyjaźni; nie tylko widzieć przyjaciela takim, jaki jest, ale - przez wzgląd na to, że jesteśmy przyjaciółmi - działać w tym kierunku, aby on potrafił w większym stopniu przekształcić swoje możliwości w rzeczywistość. Autor nieznany

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Amant z komputera,,,,,, Myślałam, że resztę moich dni spędzę w smutku i samotności, bo w moim wieku... Dziś wiem, że wiek nie ma tu nic do rzeczy, bo wszystko jest dla ludzi. Póki tego chcą. Tylko od nas samych zależy, ile radości weźmiemy sobie z życia. Komputer? Też coś... Taka nowomodna zabawka, to nie dla mnie – myślałam. \"Do głowy mi nie przyszło, że ta głupia maszyna – jak nazywałam komputer, może odmienić moje życie\". Poprawiłam apaszkę i zerknęłam w lustro. Ciemny kostium dodawał mi powagi. Spojrzałam na zegarek, dochodziła jedenasta, czas już wychodzić z domu. To przedpołudnie nie należało do przyjemnych. Wybierałam się na pogrzeb znajomej. Znamy się, a właściwie znałyśmy się już dobre trzydzieści lat. – Jak ten czas leci – podzieliłam się spostrzeżeniem z koleżanką, z którą wracałyśmy nieśpiesznie z cmentarza. – Oj, tak, tak – pokiwała głową. – Jeszcze wczoraj biegałyśmy za chłopakami, a dziś trzeba żegnać się ze światem. – Ty chociaż masz męża, dzieci, wnuki na miejscu – westchnęłam. – Masz do kogo wracać, pogadać, pokłócić się... A ja sama w tych czterech ścianach. – Możesz nas odwiedzisz? – zaproponowała – co będziesz siedzieć sama? – Nie – podziękowałam. – Jakoś źle się czuję, chyba położę się wcześniej. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dowlokłam się do mieszkania w jakimś dziwnym nastroju. Przez skołataną głowę przetaczał się rój myśli. Pięćdziesiąt pięć lat. Ile czasu mi zostało? I co mam z tego życia?– zastanawiałam się. Co powie ksiądz po mojej śmierci? Kto po mnie zapłacze? Dzieci i wnuki zajęte swoimi sprawami, a mąż już dawno w grobie. Ogarnęła mnie melancholia. Chyba się starzeję, bo takie myśli przychodzą mi do głowy. Zrobiłam sobie herbatę i usiadłam w fotelu. Czy ja żyję, czy tylko wegetuję? Praca, dom i tak w kółko. Prawdziwe życie przemyka obok. Zawsze chciałam pojechać na Lazurowe Wybrzeże, zobaczyć Luwr.... Ech, życie... Przyszły mi do głowy słowa mojego szefa. – Kobieto, obudź się, póki czas – mawiał często, kiedy po raz kolejny odmawiałam pójścia na pracową imprezę. – Panie Jurku, to już dla młodych – uśmiechałam się smutno. – A ktoś tu jest stary? – udawał zdumienie, rozglądając się po pokoju. Takie żarty były miłe, ale patrzyłam w lustro i widziałam kurze łapki pod oczami, bruzdy wokół ust. Młoda już dawno przestałam być i, niestety, wiedziałam o tym. Coraz bardziej popadałam w melancholię, kiedy zadźwięczał dzwonek u drzwi. Spojrzałam przez wizjer i zaraz uśmiech wypłynął mi na twarz. – Wchodźcie, wchodźcie – zawołałam na widok syna i wnuczki objuczonych wielkimi pakami. – A co wy tam macie?- spojrzałam zdziwiona na ich zaczerwienione i zasapane twarze. – Cześć, mamo – Marek cmoknął mnie w policzek. – Dawaj Zuzka tę klawiaturę i mysz – zwrócił się do córki. – Jaką mysz? – wystraszyłam się. – Ja nie znoszę żadnych zwierząt w domu, przecież wiecie... A już na pewno nie myszy, brzydzę się – machałam nerwowo rękami. – Widzisz tato? – wnuczka popatrzyła sceptycznie na ojca – Mówiłam, że to nie dla babci. Trzeba było jej kupić kotka – roześmiała się. – Nie gadaj, tylko bierz się za robotę - komenderował Marek. – Rozpakuj, a ja polecę jeszcze do samochodu po stolik. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
– Zuza, coście mi tu przywieźli? – napadłam wnuczkę, gdy zostałyśmy same. – Babciu, to niespodzianka – jęknęła. – Tata zaraz ci wszystko wyjaśni. – Mamo, kupiliśmy Zuzi nowy komputer, wiesz taki przenośny laptop i ty dostaniesz ten poprzedni. Jest jeszcze całkiem dobry – syn stanął w drzwiach. – Ale to lepiej komuś sprzedać, albo do piwnicy wynieść – zaczęłam. – Nie. Postanowiliśmy oddać go tobie – Marek ustawiał cały sprzęt na przyniesionym stoliku. – Synu, ale po co mi komputer? – zrobiłam wielkie oczy. – Po to, żebyś miała zajęcie w długie zimowe wieczory. Jutro przyjdzie tu mój znajomy i zainstaluje Internet. A Zuza nauczy cię obsługi... Tydzień później miałam już Internet i byłam po paru godzinach 'kursu", który zafundowała mi wnuczka, ale... Nie mogłam się przemóc. Koleżanka, z którą rozmawiałam wyśmiała moje obawy. – Teraz już nawet czterolatki potrafią obsługiwać komputer, a ty, stara baba i się boisz – popukała się w czoło. Nadszedł kolejny, smętny wieczór i zasiane ziarenko zaczęło kiełkować. W telewizji nie było nic ciekawego, na czytanie nie miałam ochoty. Pokręciłam się trochę po mieszkaniu, poprawiłam zasłony, dokręciłam kran, poustawiałam buty i nogi same zaniosły mnie do zakazanego miejsca w pokoju. – Raz kozie śmierć – powiedziałam głośno. – Zuzia mówiła, że nic nie wybuchnie i nie strzeli i że tego nie da się zepsuć – mamrotałam sama do siebie wciskając guzik. O dziwo, nic się nie stało! Komputer cicho zamruczał i ekran zajaśniał niebieskim blaskiem. – Hura – roześmiałam się i zachęcona powodzeniem, zaglądając do instrukcji zostawionej mi przez wnuczkę, weszłam w Internet. Udało się! Na początek przeczytałam aktualne wiadomości. – Niesamowite – pokręciłam głową. – Nie muszę codziennie kupować gazet. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po kilku dniach przyszła pora na internetowe fora. Wybrałam takie adekwatne do swojego wieku czyli dla pięćdziesięciolatków. Trochę się w tym gubiłam i co tu dużo mówić, nie umiałam tak po prostu rozmawiać z kimś nieznajomym. Ale zaparłam się i napisałam trochę o sobie. Po pewnym czasie odezwał się Jerzy. Nim się spostrzegłam, ta pisemna rozmowa potoczyła się błyskawicznie. Jerzy okazał się sympatycznym starszym panem z miasta nad naszym morzem. A ja uwielbiam morze i co roku spędzam tam urlop. Może się kiedyś widzieliśmy, minęliśmy w tłumie? Nawet nie wiem kiedy nasza znajomość nabrała osobistego charakteru. Już nie snułam się wieczorami po mieszkaniu. Teraz brałam kąpiel, robiłam herbatę i siadałam przed komputerem. Tego wieczora Jurek spytał, czy może do mnie zadzwonić, bo bardzo chciałby usłyszeć mój głos. Nie powiem, trochę spanikowałam. Bo od rozmowy przez telefon do spotkania będzie już bardzo blisko. Co będzie, jeśli się sobie się spodobamy? Nie chodziło mi wcale o fizyczną atrakcyjność, bo w tym wieku liczą się już inne wartości niż szeroka klata i zabójcze spojrzenie. Po namyśle jednak dałam mu swój numer telefonu i z bijącym sercem czekałam... Gdy podniosłam słuchawkę przywitał mnie miły, męski głos. Czułam się jak nastolatka rozmawiająca pierwszy raz ze swoim chłopakiem. Postanowiliśmy się umówić. Nie chciałam, żeby Jerzy przyjeżdżał tutaj, wolałam spotkać się u niego. Zresztą to okazja, żeby znów zobaczyć morze i powdychać jodu. – W takim razie do jutra – zakończył Jurek naszą rozmowę. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odłożyłam słuchawkę spocona jak mysz. I wtedy dopadły mnie czarne myśli. A jeśli to jakiś zboczeniec? Czy ja go dostatecznie znam? Nazajutrz z duszą na ramieniu spakowałam kilka drobiazgów, wsiadłam w autobus i pojechałam. Umówiliśmy się na dworcu. Wystroiłam się i teraz czułam się przez to głupio. Stałam na tym dworcu i czekałam, a tłum coraz bardziej się rozrzedzał. "Nie przyszedł" – pomyślałam z żalem i zawróciłam do kasy. W tej samej chwili wpadłam w ramiona jakiegoś mężczyzny. Pierwszą moją myślą było, że bardzo ładnie pachnie. – Basia? – usłyszałam znajomy głos. – Przepraszam za spóźnienie. Korki... Początek był całkiem niezły. Jurek też. Poszliśmy do kawiarni, potem nad morze. Do domu wróciłam w euforii i od tego czasu spotykaliśmy się regularnie. Znów czułam się atrakcyjną kobietą. Mieliśmy sobie tyle do powiedzenia. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aż któregoś razu spóźniłam się na autobus i Jerzy zaproponował, żebym przenocowała u niego. Kiedy weszliśmy do mieszkania, zaproponował herbatę i kolację. Poszłam za nim do kuchni i to co rzuciło mi się w oczy, to była kolekcja noży. Trochę mnie to zmroziło. – Zaczął je zbierać mój ojciec i zaraził mnie – wyjaśnił Jurek, widząc moją zdziwioną minę. Spójrz na ten – sięgnął po jakiś wielki okaz. – Podobno jest z XVII wieku... widzisz jaką ma rzeźbioną rękojeść? A jaki ostry... jak brzytwa – mówił, nie zwracając uwagi na to, co się ze mną dzieje. Zrobiło się mi słabo. Nogi miałam jak z galarety. Czy mi się wydawało, czy mówiąc, że nóż jest ostry spojrzał na mnie tak jakoś dziwnie... – Wiesz co, Basieńko? Mam w piwnicy pyszne ogóreczki. Posiedź chwilkę, ja zaraz wrócę – i już go nie było. Teraz miałam pewność. Poszedł do piwnicy, kolekcja noży... Pewnie zwabia kobiety, morduje, okrada... Mój Boże! Serce waliło mi jak młotem. Uciec już nie zdążę, ale nie będę czekać, aż mnie zabije. Pobiegłam do kuchni, wzięłam pierwszy lepszy nóż, a z torby wyjęłam wszystkie pieniądze. – Sam robiłem te ogórki, zobaczysz jakie dobre – Jurek już stał w kuchni. Hm... nie wyglądał jakby planował morderstwo, w dodatku naprawdę trzymał w ręku słoik. – Co się stało? – spytał, widząc moją przerażoną minę. – Tyle mam, nie musisz mnie zabijać. Weź i to – rozpięłam łańcuszek. – Co ty mówisz? – Jurek patrzył na mnie jak na wariatkę. – Dlaczego miałbym cię zabijać? I po co mi to dajesz? – Bo te noże i piwnica – mówiłam z płaczem. – Tyle się słyszy o takich naciągaczach i mordercach... – przyznałam się do koszmarnych podejrzeń. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nigdy nie zapomnę jego miny. Odstawił ogórki na stół, osunął się na krzesło z wyrazem osłupienia na twarzy, a w końcu ryknął śmiechem. – Miejże litość, kobieto – wykrztusił. – Fundujesz mi takie emocje... Chcesz, żebym tu padł na zawał? Było mi strasznie wstyd. Dopiero teraz opadło ze mnie całe napięcie. Poczułam się bezpieczna i strasznie naiwna. – Przepraszam – wykrztusiłam czerwona jak burak. – Jak mogłaś pomyśleć coś takiego? – Jurek spoważniał. – Myślałem, że dobrze nam razem... – Bo jest dobrze – odparłam. I naprawdę jest. Niedawno postanowiliśmy, że zamieszkamy razem u niego, a moje mieszkanie oddam Zuzi. To ona przecież nauczyła mnie obsługi komputera!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To bylo zwierzenie Basi,,, Uciekam juz do swoich obowiazkow!!! Milej lektury👄 Pozdrawiam bardzo serdecznie🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam kochana JODELKO! 👄 dziekuje za piekne wiersze i opowiadanie. Do zwierzen Basi przytocze oto taki wierszyk! :D :D :D Orzech! 👄 dziekuje za wiersze. 🌻🌻🌻 Gdy byłam małą dzierlatką Miałam kochaną Babcię, wspaniałego Dziadka Kochali mnie oni szczerze Ja naprawdę w tą milość wierzę. Współczesne Babcie i Dziadkowie Inne problemy mają w glowie Bardzo chętnie swych wnuków sluchają Gdy im nowosci do glowy wtłaczają. Bo jak to przecież być może By moja Babcia siedziała w pokorze. Ona musi SMS -y wysłać Przecież jest już na tyle bystra. Czym dla Babuni jest internet Opanowała czat i klikanie w net. Surfing uprawia tu co wieczora Nawet do flirtu byłaby skora. Fajnie mieć taką Babunię Co wszystko tak dobrze rozumie Oraz takiego super Dziadzusia Co do niczego wnucząt nie zmusza Babciu i Dziadku żyjcie nam wiecznie Kiedy Was mamy jest nam bezpiecznie Weselej życie nasze upływa Mimo, że lat nam wszystkim przybywa. Pozdrawiam cala Biesiade!🖐️:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DZIEN DOBRY🖐️ BIESIADO!👄 JODELKO! GRABKU! ORZECH! i wszystkim ,ktorzy tu zagladaja 🖐️ Zapowiada sie piekny dzien, wiec zycze Wam milego odpoczynku i duzo sloneczka :D Do serca w niedzielę . Dziękuję ci, serce moje, że nie marudzisz, że się uwijasz bez pochlebstw, bez nagrody, z wrodzonej pilnosci. Masz siedemdziesiąt zasług na minutę. Każdy twój skurcz jest jak zepchnięcie łodzi na pełne morze w podróż dookoła świata. Dziękuję ci, serce moje, że raz po raz wyjmujesz mnie z całości nawet we śnie osobną. Dbasz, żebym nie prześniła się na wylot, na wylot, do którego skrzydeł nie potrzeba. Dziękuję ci, serce moje, że obudziłam się znowu i chociaż jest niedziela, dzień odpoczywania, pod żebrami trwa zwykły przedświąteczny ruch. Wislawa Szymborska. 🖐️👄❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×