Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pasja

BIESIADA

Polecane posty

JARZEBINKO CZERWONA__________witaj🖐️Dziekuje👄 Lekturke zostawiam sobie na potem.Lubie czytac za jednym zamachem.Jutro przy kawce,,,:) Wracajac do naszej rozmowy,,, Szczerze mowiac___jeszcze dluzszy czas sama do siebie \"gadalam\" i w koncu zorientowalam sie,ze nie mam z Toba polaczenia.Nie moglam ani wlaczyc ,ani wylaczyc telefonu.Ekran ciemny.No coz___bateria odmowila posluszenstwa.Zaczelam kontaktowac sie z moimi znajomymi,az wreszcie dotarlam pod wlasciwy adres.Sprawa na pozor blaha,a jednak narobila mi troche klopotu. Bateria juz jest wyslana przez szefowa kampanii telefonicznej.Na dniach powinna dotrzec.I czekam,,, Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Biesiadę! Kłopot Felicjan Faleński Chciałbym być sławnym - marzę ja młodzieńczo, Zanim mi serce nie zwiędnie, Alem ciekawy, czym mię też uwieńczą, Chcąc, by to było oszczędnie? Jużciż - wawrzynem - jak jest rzecz przyjęta. Cóż, kiedy ten upominek, Jak moje pisma, pod placki na święta, Wzięto na sosy do szynek. Wiem, co mi nazbyt nie wzbogaci głowy Ni też ją sosem poplami: Włóżcie mi na nią lub wieniec cierniowy, Albo czapeczkę z dzwonkami. Pozdrawiam biesiadniczki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Epitafium Tadeusz Gajcy Przechodniu, powiedz imię, a poznamy miejsce marzenia, które niesie bezpiecznie i lekko. Nad nami niebo rośnie i wspina się w dymie pozostawiona dalekość. Były lata nad nami i są. Ty zabierzesz nieświadomą stopą pręcik ziemi otulony mgłą, co nazywa się dla ust tak prosto, a jest głosem, co zaciska krtań i wołaniem z samotnego dna. Nie zapomnisz, bo woda oparzy wargi pyszne i zadusi kłos. Kraj ten mamy w oczach jak ołtarzyk z gajem dymów świecących jak kość. Twarz ukryjesz. Biodra matki suche nie wydadzą ziarna, gdyby po nas wawrzyn zostać miał mały jak uśmiech i jak dłoń albo serce - historia. Taka miłóść. Jak kamień przygniata ręce nasze przebite na przestrzał ułożone miłośnie na kwiatach i żelazie bogatym jak wieńcach. Nie zapomnisz, bo miłość ta da ci oczy niezwykłe i zmarszczkę i zobaczysz się, wolny, pod kaskiem z bronią naszą w twych spokojnych snach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przesłanie Tadeusz Gajcy Wywiodę noc wiosenną przed zwalony dom - a nad nim biała stoi Niedźwiedzicy struna jak dymu wędka piękna albo kształt pioruna - i bieg ciepłego nieba otworzę pod rąk promieniem pełnym łaski. Przez pejzażu próg odejdę rózgi olszyn zginając jak pasterz na traw spokojny deseń, jezior sady płaskie, tam kwiat ukośny błyska jak krzemienny zdrój. Opowiem wszystkie dzieje raz jeszcze wargą pełną, przywrócę ogień ścianom, ziemi rozpacz ciał i łzę jak krwi kruszynę zawieszę pod powieką, jak On planety bryłę w księżyca zmienił kształt. Byście na niebo patrząc poznali ognia szyszkę i ziemię z nim spojoną, i twarz człowieczą w nim, i rąk muzykę niemą jak strun rozbitych skrzypiec, gdy ołów w serce mierzył jak topór srebrny w pień. Byście przymknięciem oczu mówili: właśnie tutaj, gdzie namiot sosny burej i ornat wąskich rżysk, łamali siwą młodość łagodni tak i smutni w płomieniu dom budując jak szafot albo krzyż. - Nie my, samotni w czasie, ujmiemy w rękę twardą obłoków kontur cenny i ziemi ufnej kwiat, jak rzeźba wpół-złamana, ale miażdżąca prawdą jest trudne słowo nasze i krótki męski płacz. Wywiodę ton ostatni w tej wiosennej nocy pod Niedźwiedzicy posępnej sercem, byście mówili: narodzeni z miłości nie chcemy więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAM I POZDRAWIAM! W miarę upływu lat zmienia się ciało kobiety, jej kondycja i samopoczucie. Warto uważnie obserwować zachodzące zmiany, by w porę wychwycić niepokojące sygnały i zapobiec chorobie. ZACZYNAM OD 30-TKI! 30+ Teraz jesteś u szczytu formy! Ambitnie godzisz intensywną pracę zawodową z ciężarem domowych obowiązków. Chcesz być ideałem w domu i w pracy. Ale czasem tempo jest za duże – dopada cię stres, bywasz zmęczona. Zwolnij! OK! To jest normalne ► PMS, czyli Zespół Napięcia Przedmiesiączkowego. Zaczyna dokuczać w drugiej połowie cyklu. Ustępuje wraz z pojawieniem się okresu. Objawy PMS to: ból piersi i głowy, ataki wilczego głodu, chwiejność nastrojów, niestrawność, bezsenność, osłabienie. Unikaj wówczas alkoholu, mocnej herbaty, kawy i słonych przekąsek. Popijaj (dwa razy dziennie) napar przygotowany z 1/3 łyżeczki melisy, koszyczka rumianku i krwawnika. ► Zgrubienia w piersi. To mogą być zmiany tkanki powstające pod wpływem hormonów, tzw. gruczolako-włókniaki i torbiele. Nie są złośliwe i zazwyczaj nie wymagają leczenia (mogą nawet samoistnie zniknąć). Ale dla pewności każdą nieprawidłowość, którą wyczujesz palcami podczas samobadania, trzeba skonsultować z ginekologiem. ► Ból brzucha. Pojawia się w połowie cyklu. Znika sam, najdalej po paru godzinach. Wiele kobiet tak właśnie odczuwa owulację, czyli uwolnienie się dojrzałej komórki jajowej z jajnika. Ból uśmierzy tabletka Nurofenu albo Ibupromu. Uwaga! To jest niepokojące ► Nieregularne miesiączki i krwawienia międzymiesiączkowe. Mogą świadczyć o infekcji, pojawieniu się nadżerki czy zaburzeń hormonalnych. Bez względu na przyczynę, potrzebna jest konsultacja z ginekologiem. ► Silne bóle w trakcie miesiączki. Są typowe dla endometriozy. Powodują ją komórki błony śluzowej macicy, które z niewiadomych przyczyn \"wędrują\" do innych organów. Potem, gdy zbliża się miesiączka, dochodzi do powiększenia tych \"obcych\" fragmentów, a następnie do ich złuszczania i krwawienia (jakby w jajniku czy jelitach wystąpił miniokres). ► Problemy z zajściem w ciążę. Jeśli od ponad roku bez skutku staracie się o dziecko, warto porozmawiać o tym z ginekologiem. ► Upławy lub inna nietypowa wydzielina z pochwy sygnalizują infekcję narządów rodnych. Ginekolog zapisze leki dla ciebie i partnera. ► Przewlekłe zmęczenie. Uczucie rozbicia, spadek odporności, pogorszenie kondycji – to mogą być oznaki anemii. Warto zrobić badania krwi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Strategia dla 30-latki ► Powinnaś znaleźć dobrego ginekologa, który przepisze ci odpowiednie środki antykoncepcyjne, nauczy, jak samodzielnie badać piersi i któremu będziesz składała w miarę regularne wizyty. ► Zaznaczaj w kalendarzyku początek i koniec każdej miesiączki. Obserwuj, czy masz regularne cykle i kiedy wypadają dni płodne (zwykle są to 2-3 dni na 2 tygodnie przed kolejnym okresem). ► Ogranicz jedzenie fast foodów – zamiast w pośpiechu połykać hamburgera przed komputerem, zrób sobie krótką przerwę na spokojny, pełnowartościowy posiłek, np. kanapkę z razowego pieczywa z chudą wędliną i sałatką warzywną. Tego potrzebuje zarówno twoje ciało, jak i... dusza. ► Znajdź czas na ruch i relaks. Zapisz się do klubu fitness, biegaj, spaceruj albo ćwicz w domu. Postaraj się to robić 3–4 razy w tygodniu po minimum pół godziny. Ruch nie tylko poprawi twoją kondycję i przemianę materii, ale pomoże ci się też skutecznie odstresować. Kalendarz badań: ► co miesiąc sama badaj piersi, a co rok rób USG; ► co rok idź na cytologię; ► po 30 roku życia czas na pierwszą mammografię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAM BIESIADO🖐️ SREBRNA AKACJO🖐️ DRZEWO OLIWNE🖐️ KALINKO BIESIADNA👄 🖐️ cd. opowiadania ..... Szukajac szczescia. Jenny właśnie wyszła z łazienki, kiedy usłyszała dźwięk telefonu. Szybko podeszła do stolika, żeby dzwonienie nie obudziło dzieci i podniosła aparat. - Słucham? – zdziwiła się, kto może dzwonić o tak późnej porze. Dochodziła jedenasta, a ona miała za sobą męczący dzień i marzyła o wygodnym łóżku… - \"Cześć\" – usłyszała głos po drugiej stronie. Poczuła przyjemne ciepło w okolicy serca. - Howie… – uśmiechnęła się. – Cieszę się, że cię słyszę. - \"Stęskniłem się za tobą\" – powiedział. – \"Pomyślałem sobie, że o tej porze będziesz już wolna i troszkę sobie pogawędzimy.\" - Właśnie wyszłam z wanny i zamierzałam położyć się spać, ale chętnie pobędę z tobą kilka chwil – usiadła wygodnie w fotelu i owinęła się szlafrokiem. - \"Zmęczona?\" – zapytał. - Mamy małą nerwówkę, bo zbliża się sezon wakacyjny i szykujemy specjalne dodatki do miesięczników, więc nie narzekam na brak zajęć – odpowiedziała. – A co u ciebie? - \"Przygotowujemy nowe układy taneczne, ale większość czasu spędzamy na wygłupach\" – powiedział. – \"Dopiero w przyszłym tygodniu będziemy ostro pracować.\" - Ostatnio w telewizji zapowiadali waszą trasę koncertową – powiedziała. – Mówili, że szykujecie dużo atrakcji. - \"Mamy kilka ciekawych pomysłów\" – odpowiedział tajemniczo. – \"Zwłaszcza na otwarcie w Orlando przygotowaliśmy wiele niespodzianek.\" - Czy byłaby możliwość, żeby wcisnąć tam gdzieś Jessicę? – zapytała. – Ona marzy o zobaczeniu waszego koncertu i poznaniu chłopców. Może chociaż to pierwsze uda się zrealizować? – poprosiła. - \"Uda się dużo więcej\" – odpowiedział. – \"Na ten koncert chcemy zaprosić nasze rodziny i nie wyobrażam sobie, żeby ciebie z dziećmi tam nie było.\" - Mnie? – zdziwiła się. – Naprawdę, nie musisz… - \"Chcę, żebyś tam była\" – nie pozwolił jej dokończyć. – \"Chyba, że nie masz ochoty.\" - \"No wiesz co, Howie\" – oburzyła się. – \"Pójdę z największą przyjemnością.\" - \"Cieszę się\" – powiedział. – \"Bliższe szczegóły podam ci w przyszłym tygodniu.\" - Dobrze… – ziewnęła. – Przepraszam – zakryła usta dłonią. - \"Chyba powinnaś się położyć\" – powiedział. – \"Powinienem zadzwonić wcześniej.\" - Wcześniej dzieciaki jeszcze nie spały i nie moglibyśmy spokojnie porozmawiać – powiedziała. – Cieszę się, że zadzwoniłeś. Miło było usłyszeć przyjazny głos na zakończenie dnia. - \"Mam nadzieję, że będziesz miała piękne sny\" – powiedział. - Dziękuję – uśmiechnęła się. – Przesyłam ci całusa na dobranoc – dodała i cmoknęła do słuchawki. - \"Wolałbym, żebyś była przy mnie, żebym mógł cię przytulić i tak naprawdę pocałować…\" – rozmarzył się. - Howie – zganiła go. I oboje się roześmiali. - \"Może kiedyś…\" – powiedział z nadzieją. - Może… – uśmiechnęła się i ziewnęła. – Chyba powinniśmy zakończyć rozmowę, bo schodzimy na niebezpieczne tematy. - \"Porozmawiamy w piątek\" – powiedział. – \"Śpij dobrze, Jenny.\" - Dobranoc, Howie – odpowiedziała i odłożyła słuchawkę. Przez chwilę siedziała w fotelu bez ruchu. Wszystko toczyło się tak szybko, a jednocześnie tak, jak powinno być. Oboje żyli dosyć intensywnie, mieli masę zajęć i ciężko było w tych warunkach znaleźć czas dla siebie. A kiedy zacznie się trasa koncertowa, w ogóle nie będą się widywać… Westchnęła. Kiedy był blisko, absorbował całą jej uwagę. Nie potrafiła skupić się na czymś innym. A miała na głowie dwójkę energicznych dzieci, które wymagały nieustannej uwagi. Musiała zastanowić się, jak te dwie sprawy pogodzić, ale nie miała ochoty teraz o tym myśleć… Zgasiła światło i położyła się na łóżku. Zasnęła prawie po przyłożeniu głowy do poduszki. A sny miała piękne… cdn.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ledwie udało jej się wyjść z pracy o czwartej. Jack chciał, żeby została po godzinach, ale powiedziała, że nie ma nikogo do opieki nad dziećmi i pozwolił jej wyjść. Ale do domu jechała spokojnie. Angie miała mniej zajęć i odebrała dzieci. Ten tydzień był bardzo męczący i nie miała zamiaru rezygnować z wyjazdu, dla zachcianki Jacka. Poczuła się jak Jessica i Jason, bo pragnęła jak najszybciej znaleźć się w lesie, z dala od pracy, problemów i miasta… Powoli wjechała w zakręt. Zobaczyła biały sportowy wóz na swoim podjeździe. I Jasona z Markiem, którzy intensywnie się nim interesowali. Oskar biegał wokół samochodu, ale na dźwięk swojego imienia, posłusznie podbiegł do Jenny. - Chłopcy, zostawcie ten samochód! – zaniepokoiła się, bo bała się, że coś zepsują. - Howie nam pozwolił – odpowiedział Mark. - Howie? – zdziwiła się. - I zabrał nas tym samochodem ze szkoły – dorzucił Jason. – Ale nam wszyscy zazdrościli – popatrzył na nią wymownie. - Muszę z nim porozmawiać – powiedziała. – Jak będzie was tak dalej rozpieszczał, to wam się w głowach poprzewraca. - A ty nie chciałabyś przejechać się takim autkiem? – trzynastolatek popatrzył na nią spod oka. – Wiesz, jak fajnie włosy rozwiewa? - Pewnie, że chciałabym – uśmiechnęła się do brata. – Jesteście gotowi do wyprawy? – zmieniła temat. - Jasne! – odpowiedział Mark. – Mama już wczoraj nas spakowała. I, jakby na zawołanie Angie wyszła z domu. - Dziękuję, że ich zabieracie – powiedziała. – Pojechałabym z wami, ale ta konferencja tak nagle wypadła… - Nic się nie martw – odpowiedziała Jenny. – Poradzimy sobie. - Ich plecaki są już w samochodzie – Angie uścisnęła syna. – Namioty też. Mam nadzieję, że niczego nie zapomniałam – dodała, kiedy z domu wyszła Nicole i przytuliła się do niej. – Bawcie się dobrze. - Będziemy, mamusiu – powiedziała dziesięciolatka. - W takim razie do zobaczenia w niedzielę – Angie pożegnała się z przyjaciółką, wsiadła do samochodu i odjechała. - Wykąpcie się jeszcze, to nie będziemy szukać pryszniców nad jeziorem – powiedziała Jenny i weszła do domu. Coś się gotowało, bo z kuchni dolatywał piękny zapach. I tam skierowała swoje kroki. Przy kuchence stał Howie. Na jego widok mocniej zabiło jej serce. Ten facet działał na nią, czy chciała się do tego przyznać, czy nie… Miał w sobie coś, co ją zniewalało i zawojował ją tak szybko, że nie zdążyła nawet zaprotestować… - Cześć – powiedziała cicho. - Witaj – rozpromienił się na jej widok. Podszedł i przytulił ją do siebie. Wdychał zapach jej włosów i upajał się tą bliskością. – Właśnie za tym najbardziej tęskniłem – powiedział. – I jeszcze za tym – dodał i pochylił się nad nią. Ich usta spotkały się w delikatnym pocałunku. Howie ujął ją pod brodę i spojrzał w oczy. – I w ogóle tęskniłem za całą tobą – uśmiechnął się. - Kiedy tak do mnie mówisz, to się rozpływam… – powiedziała. Jeszcze nie była gotowa, żeby powiedzieć mu, że też za nim tęskniła, wolała pokazać, bo to przychodziło jej łatwiej. Dlatego wspięła się na palce i delikatnie musnęła jego usta. - Jenny, już jesteś! – do kuchni z całym impetem wpadła Jessica. Odskoczyli od siebie natychmiast. - Tak, kochanie, wróciłam – uścisnęła siostrę na powitanie. – Jesteś już gotowa? - Właśnie się wykąpałam – odpowiedziała z dumą. - A ja zdążę jeszcze przed obiadem? – zapytała Howiego. - Za dwadzieścia minut będzie gotowy – odpowiedział. - Może w czymś ci pomóc? – spytała. - Jessica jest wspaniałą asystentką – odparł. – Poradzimy sobie ze wszystkim. Zmykaj – mrugnął okiem. - Dziękuję – uśmiechnęła się i wyszła z kuchni. - Czy wy się całowaliście? – zapytała rezolutnie dziesięciolatka. Jenny przystanęła wpół kroku i nasłuchiwała odpowiedzi. Myślała, że Jessie nie zauważyła, co się działo w kuchni przed jej wejściem. Dlatego uważnie nasłuchiwała odpowiedzi Howiego. - Tak – Howie nie zamierzał okłamywać dziewczynki. Uśmiechnął się. - Dlaczego? – popatrzyła na niego zdziwiona. - Bo bardzo się lubimy – odpowiedział. - A ja? – zapytała zrozpaczona. - Kochanie, ciebie też lubię, ale troszkę inaczej – odpowiedział. – Mówiłem ci, że na wsi u mojej cioci będzie dużo przystojnych chłopców i na pewno któryś się w tobie zakocha na zabój. - Tak? – popatrzyła na niego zrezygnowana. – A ty nie mógłbyś się we mnie zakochać? Jenny parsknęła w duchu, ale uważnie nasłuchiwała wymiany zdań. - Skarbie, tam będzie tylu fajnych chłopaków, że szybko o mnie zapomnisz – uśmiechnął się. - I oni też będą mnie tak całować, jak ty Jenny? – zapytała. - Na pewno – roześmiał się, a ona wydawała się usatysfakcjonowana z przebiegu rozmowy. Jenny cicho poszła na górę i wśliznęła się do swojego pokoju. Roześmiała się. Rozebrała się i weszła do łazienki. Wykąpała się i właśnie rozczesywała mokre włosy, kiedy usłyszała pukanie. - Proszę – powiedziała. Do pokoju zaglądnął Howie. - Obiad podany – powiedział. - Już schodzę, wejdź – zaprosiła go do środka. – Chciałam ci podziękować za rozmowę z Jessicą. Ona jest taka wpatrzona w ciebie. Nie chciałabym sprawić jej przykrości. - Więc podsłuchiwałaś – powiedział mrużąc oczy. – I nawet nie przyszłaś mi z pomocą. - Wiedziałam, że sobie poradzisz – odpowiedziała. – I dziękuję ci za to. - Takie zwykłe podziękowanie nie wystarczy – powiedział. - Tak? – uniosła pytająco brew. – Jak mam ci się odwdzięczyć? - Już ja znajdę sposób – uśmiechnął się tajemniczo. – Na razie wystarczy, jak dasz mi całusa. Podeszła bliżej i cmoknęła do w policzek. - Taki całus? – był wyraźnie rozczarowany. Energicznym ruchem przyciągnął ją do siebie i mocno pocałował. – O, takie podziękowanie, to ja rozumiem – dodał, kiedy otoczyła go ramionami i pocałowała. – Ale teraz chodźmy już na dół, bo dzieciaki gotowe przybiec tu na górę, żeby zobaczyć, czy robimy to, co robimy. Roześmiali się i zeszli na dół. Obiad zjedli w ciszy, choć dzieci jakoś dziwnie się zachowywały. Mrugały do siebie porozumiewawczo i kopały się pod stołem. Jak tylko skończyli jeść, poderwały się od stołu i wybiegły do salonu. Jessie popatrzyła na Howiego zdziwiona. - Co im się stało? – zapytała. - Nie mam pojęcia – odpowiedział, wkładając naczynia do zmywarki. – Pójdę się wykąpać i możemy jechać. - Możesz skorzystać z mojej łazienki – zaproponowała. – Albo z tej u dzieci. Ja ich tymczasem przypilnuję, żeby były gotowe do drogi i sama się spakuję. - Dziękuję – powiedział. - Czyste ręczniki są w szafce pod oknem – powiedziała, kiedy wychodzili z kuchni. – Jesteście już gotowi? – dzieci oderwały wzrok od telewizora. Jednocześnie skinęły głowami. - Pokażcie mi swoje plecaki, żebym sprawdziła, czy wszystko spakowaliście – powiedziała do rodzeństwa i kilka minut spędziła na ocenie zawartości bagaży. Howie tymczasem wszedł na górę i znalazł się w pokoju Jenny. Był ładnie i przestronnie urządzony, a nad dużym łóżkiem dojrzał zasuszoną różę. Tę, którą podarował jej w poniedziałek. Uśmiechnął się. Jenny nie należała do osób, które głośno o wszystkim mówiły. Była raczej skryta, ale jej postępowanie znaczyło dla niego więcej, niż jakiekolwiek słowa. Cieszył się, że zachowała kwiatka, choć planował dawać jej takie ilości kwiatów, żeby nie musiała ich zasuszać… Wszedł do łazienki. Była cała biała i bardzo przypominała tę, którą miał w domku nad oceanem. Zamyślił się. Kiedyś zabierze tam Jenny. Na pewno jej się spodoba… Wszedł pod prysznic i z uczuciem ulgi poddał się strumieniom wody… cdn....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jenny weszła do pokoju i wyciągnęła z szafy torbę podróżną. Zaczęła się pakować. Z łazienki dochodził cichy śpiew, więc przez chwilę stała i słuchała jego głosu. Brzmiał tak dźwięcznie i miękko. Wiedziała, że Howie pięknie śpiewa. Poza Alexem, który śpiewał rewelacyjnie, właśnie jego głos najbardziej się jej podobał. Żałowała tylko, że Howie tak rzadko śpiewa partie solowe. Dlatego nie chciała stracić żadnego dźwięku. I stałaby tak dłużej, gdyby Howie nagle nie wyszedł z łazienki i nie wystraszył ich obojga. Aż podskoczyli. - Nie wiedziałem, że tu jesteś – popatrzył na nią zaskoczony. - Przyszłam się spakować – patrzyła, jak jego mokre włosy zwijają się w fantazyjne loczki. Uśmiechnęła się. – Nie wiedziałam, że masz kręcone włosy. - Nie lubię, jak się kręcą, dlatego je prostuję – przeczesał dłonią fryzurę. - Dlaczego? – podeszła bliżej i nawinęła sobie jedno pasemko na palec. – Są bardzo ładne. Nie powinieneś ich prostować i tak mocno związywać. Tak jest dobrze. - Podoba ci się? – spytał. Skinęła głową. Cmoknęła go w policzek i uśmiechnęła się. - I pachnie mężczyzną – powiedziała. – Dawno nie było tu takiego zapachu. Popatrzył na nią zdziwiony. - To była sypialnia moich rodziców – wyjaśniła. – Zawsze im zazdrościłam, że mają taki duży i jasny pokój. Marzyłam, że, jak skończę studia i zacznę pracować, to kupię sobie taki dom, w którym okna sypialni będą od południowej strony. Żeby przez cały dzień było w nich słońce… Howie patrzył, jak się rozmarzyła. Stała uśmiechnięta i patrzyła przez okno. Podszedł do niej i położył jej dłonie na ramionach. Wyobraził sobie, że stoją teraz w jego sypialni, a przed nimi rozciąga się ocean. Wiedział, że byłaby szczęśliwa. I on też byłby szczęśliwy, dzieląc z nią to wszystko… - Wierzę, że spełnisz te marzenia – powiedział. - Ja też – powiedziała cicho. Odwróciła się i spojrzała mu w oczy. Uśmiechnęła się. - Czy ty też czujesz te iskierki, które tu przeskakują? – zapytała. - Są bardzo sympatyczne – odpowiedział. Nachylił się nad nią i pocałował. – A co ty o nich myślisz? - Podobają mi się – powiedziała. – I na razie niech tak zostanie. Musimy się zbierać do drogi. Skinął głową ze zrozumieniem. Jenny spakowała się i wyszli z pokoju. - Gotowi? To wyruszamy! – Howie machnął ręką w kierunku drzwi. Wsiedli do samochodu. Dzieci wygłupiały się z Oskarem i śpiewały szkolne piosenki. W takiej atmosferze dotarli nad jezioro i rozstawili namioty. - Dziewczynki śpią ze mną, a chłopcy z Howiem, co wy na to? – Jenny popatrzyła na wszystkich pytająco. - Chcielibyśmy spać wszyscy razem – powiedział Mark. - Nie zmieścimy się do jednego namiotu – zaoponował Howie. - To my będziemy w jednym, a ty i Jenny w drugim – odpowiedział Jason. Howie popatrzył zaskoczony na dziewczynę. - Będziecie mogli się całować – zachichotała Jessica, a po chwili wszyscy się roześmiali. Na samą myśl o spaniu z Howiem w jednym namiocie, Jenny zrobiło się gorąco i patrzyła na jego reakcję. A on tylko mrugnął wesoło okiem i wrzucił plecak do przedsionka. Choć serce przyśpieszyło swój rytm. Nie chciał, żeby zauważyła, że ręce mu drżą i zajął się rozpakowywaniem bagażu. Weekend zapowiadał się interesująco… Wieczór spędzili grając w bingo, aż zrobiło się tak ciemno, że tylko Oskar mógł odnaleźć to kółko. Wtedy zrezygnowali. Dzieci miały mnóstwo energii i zaproponowały grę planszową. Jenny ziewała, ale dzielnie próbowała się trzymać. Howie zauważył, że mrugała coraz częściej i coraz dłużej miała zamknięte oczy. - Może pójdziesz się położyć, a ja tu jeszcze posiedzę z dziećmi – zaproponował po pierwszej wygranej partii. - Dziękuję – uśmiechnęła się przepraszająco. – Mam za sobą męczący tydzień. - Jenny bardzo dużo pracuje – powiedział Jason. - I nie słucha nas, kiedy mówimy, żeby przestała – dodała Jessica z wyrzutem. - Żeby to było takie proste, skarbie – Jenny uśmiechnęła się do siostry. – Po wakacjach wszystko się zmieni, zobaczysz – dodała i wstała. – Nie siedźcie za długo. Jutro też będzie dzień. - Skończymy tylko tę planszę – odpowiedział Mark. - Dobranoc – Jenny wyszła z namiotu. Oskar za nią. Położył się przed drugim namiotem, a Jenny z ulgą wsunęła się do śpiwora. Może rzeczywiście Jessie miała rację. Jenny wiedziała, że poświęca im za mało czasu. Ale potrzebowała pieniędzy i tylko dodatkowe zlecenia mogły podreperować domowy budżet. Cieszyła się, że wkrótce dzieci wyjadą i nie będzie miała wyrzutów sumienia, że siedzi po godzinach w pracy. Z takim postanowieniem zamknęła oczy i po chwili zasnęła. Howie przyszedł po kilkunastu minutach, kiedy dzieci położyły się spać i zabrały do siebie Oskara. Wszedł do namiotu i starał zachowywać się cicho, żeby nie zbudzić Jenny. Wiedział, że spała. Ledwo trzymała się podczas gry. Widział, że jest zmęczona. Za dużo pracowała. Zauważył, że nawet kiedy była w domu, jej myśli krążyły wokół pracy. Miała na głowie dzieci i troszczyła się o nie najlepiej jak potrafiła. Brakowało jej kogoś, kto by się o nią zatroszczył. Pomyślał, że mógłby być kimś takim. Choć przy jego stylu życia nie było mowy o codziennej pomocy, ale wiedział, że przy jego wsparciu ona sobie poradzi. Była silną kobietą i to mu imponowało. Uśmiechnął się. A teraz ta kobieta, zupełnie bezbronna, leży obok niego i smacznie sobie śpi. Ta sytuacja nagle wydała mu się zupełnie normalna. Widocznie taka była kolej rzeczy. Niewiele myśląc otulił się śpiworem i zasnął. Przebudził się, kiedy w namiocie panował półmrok i leżał sam na materacu. Jenny leżała na ziemi i właśnie próbowała wdrapać się z powrotem. - Pomogę ci – powiedział i po chwili dziewczyna znalazła się na materacu. - Spadłam – powiedziała cicho. – A na ziemi tak zimno… – mocniej opatuliła się śpiworem. Cała się trzęsła. - Przytul się do mnie – zaproponował i otworzył swój śpiwór. - Nie, Howie – pokręciła głową. Uśmiechnął się, bo domyślił się, co pomyślała na jego propozycję. - To chociaż przysuń się bliżej. Przytulę się do twoich pleców – powiedział. – Od razu zrobi ci się cieplej. Tak też zrobili. Howie objął ją w pasie i mocno przytulił. Nim zasnął, zdążył jeszcze pomyśleć, że to bardzo przyjemne uczucie mieć ją tak blisko siebie… cdn.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedy ocknął się następnym razem, na dworze było już całkiem widno, a twarz owiewał mu lekki wietrzyk. Otworzył oczy. To Jenny leżała tak blisko, że jej oddech łaskotał go po twarzy. Uśmiechnął się i niewiele myśląc pocałował ją delikatnie. Nie zareagowała, więc powtórzył pocałunek. Powoli otworzyła oczy i uśmiechnęła się. - Co za pobudka… – powiedziała cicho. - Podoba ci się? – odgarnął kosmyk włosów z jej czoła. - Bardzo – odpowiedziała. - Czy, w takim razie, możemy kontynuować? – jego dłoń zatrzymała się na jej policzku. Już miała mu odpowiedzieć, kiedy nad namiotem przemknęły jakieś cienie. To byli chłopcy. Już nie spali i stali przy ich namiocie. Po chwili dołączyły do nich dziewczynki i wszyscy zastanawiali się, czy zaglądnąć do opiekunów. Jessie znów mówiła o całowaniu i wszyscy wydawali się bardzo podekscytowani tą myślą. Howie popatrzył na Jenny i oboje cicho parsknęli. - Co robimy? – zapytał. - Poczekamy, jak się rozwinie sytuacja – odpowiedziała. - Zaraz zajrzą nam do namiotu – powiedział cicho i poprawił śpiwór. – Damy im powód do poplotkowania? Uśmiechnęła się. To mogło być ciekawe. - Przytulmy się tak, jak w nocy i zobaczymy, co powiedzą – zaproponował i ułożyli się wygodnie. Po chwili zamek namiotu rozsunął się cicho i do środka zaglądnęły cztery głowy. Szeptali konspiracyjnie. - Zobacz, gdzie Howie ma rękę – powiedziała Jessie do Nicole i dziewczynki popatrzyły na siebie porozumiewawczo. - Czy twój wujek ma dziewczynę? – zapytał Jason. - Chyba nie – odpowiedział Mark. - To dobrze – Jason zasunął zamek wejściowy. – Jakby miał i całował by Jenny, to bym mu rozkwasił nos. Wrócili do swojego namiotu, zawzięcie dyskutując o zaistniałej sytuacji. Howie popatrzył na Jenny. Trzęsła się ze śmiechu. Jemu też było wesoło, ale nie chcieli się głośno roześmiać, żeby nie spłoszyć dzieci. Poleżeli jeszcze kilka minut i dopiero wtedy wyszli z namiotu. Weekend minął bardzo szybko. Większość czasu spędzili w wodzie i zabawa była przednia. Grali w piłkę, opalali się, a dzieci prawie bez przerwy coś tam między sobą szeptały. Za to Howie i Jenny dużo ze sobą rozmawiali. Zauważył, że jest świetną słuchaczką i ma idealne poczucie humoru. Opowiadał jej historyjki z tras koncertowych, a ona mu anegdotki z życia akademickiego. Nie była taka poukładana, jak mu się na początku wydawało. Też miewała różne szalone pomysły. A z daleka od domu można je było swobodnie realizować. Widział, że bardzo tęskniła do tamtych chwil. To było zupełnie inne życie. Nie musiała się o nic martwić, mogła cieszyć się każdym dniem. Teraz miała masę obowiązków, ale dzielnie pokonywała wszystkie przeszkody. Cieszył się, że może być z nią w takim momencie i miał cichą nadzieję, że będzie tak już zawsze. Coraz poważniej myślał o stabilizacji i te myśli nie dawały mu spokoju. Jenny chciała pozostawić sprawy swojemu losowi i zgodził się na to, ale z każdą chwilą chciał się temu przeciwstawić. Zwłaszcza gdy przy ognisku siedzieli blisko siebie i okryli się jednym kocem… Wjechali do Sanford. Byli zmęczeni, ale dzieciaki jak zwykle się wygłupiały. Ranek znów zaczął się od zaglądania do namiotu opiekunów i Howie z Jenny mieli niezły ubaw. Dzieci cały czas ich obserwowały, a były w tym tak urocze, że oboje się z tego śmiali. Teraz były zajęte sobą i Howie musiał podnieść głos, żeby zwróciły na niego uwagę. - Chcecie trochę poszaleć? – zapytał wjeżdżając w ulicę, na której mieszkali. cdn.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewnie! – odpowiedział entuzjastycznie Jason. - W piątek zaczynamy letnią trasę w Orlando. Chcielibyście pójść? - Na koncert Backstreet Boys? – Mark popatrzył na niego z zaciekawieniem. Howie skinął głową. - Bardzo! – wykrzyknęły jednocześnie dziesięciolatki. - W takim razie zapraszam was na nasz występ – powiedział, co wywołało ogólny entuzjazm. - A mama też pójdzie? – zapytał Mark. - Tak – odpowiedział Howie. – I babcia z dziadkiem, i ciocia Polly, i wujek Johnny z rodziną. I wszystkie rodziny pozostałych Backstreetów. - I będę mogła poznać Nicka? – rozmarzyła się Nicole. - Oczywiście – uśmiechnął się Howie. - Jejku… – Nicole zamknęła z wrażenia oczy, a wszyscy się roześmiali. Howie zaparkował i wysiedli. Oskar od razu pobiegł do ogrodu, obwąchać znane kąty. - Jesteście! – z domu obok wyszła uśmiechnięta Angie. Nicole podbiegła do niej z krzykiem. - Mamo, wiesz, że będę mogła poznać Nicka?! Wujek Howie zaprosił nas na koncert Backstreet Boys! - Wspaniale – Angie uścisnęła córkę, a potem przywitała się z synem i pomogła im z bagażami. – Jak wam się podobała wycieczka? - Super było! – odpowiedziała Jessica. – Howie przegrywał z nami w Chińczyka, a wieczorem całował Jenny – dodała szybko. - Wcale nie – zaprotestowała Nicole. – Tylko się przytulali. Angie popatrzyła na brata pytająco. Uśmiechnął się i wzruszył ramionami. - Jessie powiedziała nam, że widziała jak wujek Howie całował się z Jenny, ale nad jeziorem nie widzieliśmy nic takiego – wyjaśniła szybko dziesięciolatka. - No właśnie – dodał Jason. – Tylko spali i przytulali się – powiedział zawiedziony i wszedł do domu. Wszyscy się roześmiali. Angie pogoniła dzieci do domu i została z bratem, i przyjaciółką. - O czym oni mówią? – zapytała robiąc groźną minę. - Przed wyjazdem Jessie wpadła do kuchni i nie zdążyliśmy się rozdzielić – wyjaśnił Howie. – Potem wymyślili, że będą spać w jednym namiocie i co rano zaglądali do naszego, żeby sprawdzić, co robimy. - A my udawaliśmy, że śpimy, żeby zrobić im przyjemność – dodała Jenny. Angie popatrzyła na nich uważnie. - Czy jest coś, o czym powinnam wiedzieć? – spytała. Jenny podeszła do Howiego, a on objął ją ramieniem. - To jeszcze nic wielkiego – powiedziała. – Ale troszkę się do siebie zbliżyliśmy i zobaczymy co z tego wyniknie. - Cieszę się, że się polubiliście – uśmiechnęła się Angie. – I nie waż mi się jej skrzywdzić, bo będziesz miał ze mną do czynienia – pogroziła bratu palcem. – A ty uważaj na niego, bo to niepoprawny romantyk – poradziła przyjaciółce. A potem mocno ich uścisnęła i wróciła do domu. Howie popatrzył na Jenny. Uśmiechała się. - Lubię romantyków – powiedziała. - A ja na pewno cię nie skrzywdzę – odpowiedział i pocałował ją delikatnie. - Wiem – powiedziała i ujęła jego twarz w dłonie. Ich usta spotkały się powtórnie. Stali tak chwilę bez słowa i patrzyli sobie w oczy. W tak krótkim czasie przebyli taką długą drogę. Howie wiedział, że na następny krok jest jeszcze za wcześnie, ale nie mógł przestać o tym myśleć… Dlatego zajął się rozpakowywaniem samochodu i pomógł Jenny przygotować kolację. I, kiedy dzieci już leżały w łóżkach, a oni usiedli w salonie, w jego głowie znów pojawiły się te same myśli. Siedział obok Jenny i nie mógł się powstrzymać, żeby jej nie dotykać. Położyła mu głowę na ramieniu, a on gładził jej włosy. Milczeli. Na ekranie telewizora pojawiały się różne obrazki, ale nie zwracali na nie uwagi. Jenny zamknęła oczy i westchnęła. - Dziękuje ci za te dwa piękne dni – powiedziała. - To ja ci dziękuję, że mnie ze sobą zabrałaś – odpowiedział. – Będę myślał o tych chwilach, kiedy po koncercie będę siedział sam w pokoju. Może łatwiej zniosę nasze rozstanie. - Długo cię nie będzie? – zapytała i odsunęła się. Na kolanach Howiego położyła poduszkę i sama się tam wygodnie ułożyła. Popatrzył na nią z uśmiechem. - Do końca wakacji – powiedział. Westchnęła. Więc będzie zupełnie sama. Bez dzieci, bez silnego męskiego ramienia… I nagle zrobiło się jej smutno. A przecież to nie były pierwsze wakacje, które spędzi sama. Tyle że od momentu poznania Howiego nic już nie będzie takie jak wcześniej… - Ale będziemy mieli kilka dwudniowych przerw między koncertami i może dało by się tak zorganizować czas, żebyśmy mogli spędzić parę chwil razem? – spytał, nachylając się nad nią. - Nie mam nic przeciwko – uśmiechnęła się lekko. – Jak mnie wcześniej uprzedzisz, to jakoś poprzestawiam sobie pracę i pobędziemy troszkę razem. Byłoby fajnie – dodała i zamknęła oczy. Howie popatrzył na nią uważnie. Z jednej strony przyciągała go do siebie, a z drugiej odpychała. Nie była zdecydowana i wiedział, że potrzebuje czasu, żeby czuć się przy nim pewnie. Miał nadzieję, że najbliższe trzy miesiące ją uspokoją i wszystko będzie tak, jak być powinno… cdn.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jenny otworzyła oczy. W radiu grali jakąś rzewną balladę. Piątek był dniem, kiedy była najbardziej zmęczona. Po całym tygodniu pracy marzyła o odpoczynku, ale dziś wstała rześka. Cieszyła się na wieczorny koncert. Stęskniła się za Howiem. Rozstali się w niedzielę i brakowało jej tych wspólnych chwil. Dlatego, jak w środę zadzwonił, nie mogli się nagadać. A codziennie przysyłał jej różę. Podeszła do wazonu. Kwiaty pięknie pachniały i cieszyły oczy swoim widokiem. Dlatego z żalem wyszła z pokoju i pojechała do pracy. Umówiły się z Angie, że zabierze dzieci i spotkają się pod halą. Przed koncertem chłopcy planowali jeszcze wspólny obiad dla wszystkich rodzin i Jenny robiła wszystko, żeby zdążyć na piątą. Przed wyjściem przebrała się w ten sam strój, w którym Howie zobaczył ją po raz pierwszy. Wtedy zauważyła błysk w jego oczach i wiedziała, że mu się spodobała. Teraz chciała sprawić mu przyjemność i z takim postanowieniem podjechała przed halę. Był tam już całkiem spory tłum, ale została dostrzeżona. Jeden z ochroniarzy wskazał jej miejsce, gdzie powinna zaparkować. Dziewczyny niechętnie się rozstąpiły, ale jakoś udało się jej dojechać na parking. Wysiadła z samochodu i w tym momencie rozległy się piski dziewcząt. Popatrzyła zdezorientowana w kierunku drzwi. Przed budynkiem stał Howie, cały w bieli. Uśmiechnął się i skierował w jej stronę. Spotkali się w połowie drogi. Rozłożył szeroko ramiona i przytulił ją do siebie. - Dobrze mieć cię znów tak blisko – powiedział. - Witaj – odpowiedziała. – Dobrze być znów tak blisko. - Wyglądasz dokładnie tak, jak to sobie wyobrażałem – uśmiechnął się i pocałował ją na powitanie. - Wiedziałam, że to ci się spodoba – powiedziała. – Kiedy się przebierałam, myślałam o tobie. - Hm… – westchnął znacząco. – Ślicznie pachniesz – powiedział dotykając nosem jej ramienia i głośno wdychając powietrze. Potem złożył w tym miejscu delikatny pocałunek. Zadrżała. - Howie, ty wariacie… – trzepnęła go po ramieniu. – Chcesz, żeby tu zemdlała? Roześmiał się i przytulił ją do siebie. - Miałem na to ochotę już od dawna. Jak widzę twoje nagie ramiona, to coś mnie kręci – wyszeptał jej prosto do ucha. Zarumieniła się, speszona. - Ale chyba powinniśmy wejść do środka, bo rzeczywiście mi tu zemdlejesz i będę musiał ci robić sztuczne oddychanie metodą usta usta, a ci ludzie tego nie przeżyją – wskazał ręką w stronę fanów. Roześmiała się i weszli do budynku. Kręciło się tu sporo osób z obsługi, a Howie zaprowadził ją do sali, z której dochodził najgłośniejszy gwar. Koło zastawionych stołów krzątało się mnóstwo osób i wszyscy czekali na chwilę, kiedy będą mogli usiąść do obiadu. Howie poprowadził ją do swoich najbliższych. Uśmiechnęła się na widok znajomych twarzy. Mama Howiego uścisnęła ją serdecznie. - Witaj, kochanie – powiedziała. – Coś marnie wyglądasz. Czy ty aby nie za dużo pracujesz? - Mamo… – zganił ją Howie, kiedy dziewczyna utonęła w objęciach jego ojca. - Dziękuję, że tak troskliwie opiekujecie się Jessie i Jasonem – powiedziała do starszego pana. - Kochanie, toż to prawdziwe aniołki – uśmiechnął się do niej. I, jakby na zawołanie, podbiegła do nich Jessie. Razem z Nicole ciągnęły za sobą Nicka, który najwyraźniej nie miał nic przeciwko temu. - Jenny, poznaj Nicka – Nicole postawiła przed dziewczyną wysokiego blondyna. Żeby spojrzeć mu w oczy, musiała zadrzeć głowę do góry. - Cześć – powiedział z uśmiechem. – To ciebie Howie tak namiętnie całował na parkingu? – zapytał. - Na to wygląda – uśmiechnęła się, zawstydzona. W tej samej chwili pojawił się obok niej Howie i od razu poczuła się pewniej. - Nie podrywaj mi Jenny – Latynos pogroził palcem przyjacielowi. - Nawet przez myśl mi to nie przeszło – odpowiedział. – Ale cieszę się, że cię poznałem. Reszta Backstreetów też czeka na tę chwilę. Pójdziemy do nich? - Chodźmy, chciałbym, żebyś ich poznała – powiedział Howie i pociągnął dziewczynę za sobą. Nick pozostał na miejscu, otoczony przez Nicole i Jessicę. A oni podeszli do grupy osób w drugim kącie sali. - Jenny, to jest Kevin i jego żona Kristin – wskazał na pierwszą parę. Jenny popatrzyła na wesołą blondynkę. Stała obok długowłosego mężczyzny i pewnie trzymała go pod ramię. Uśmiechnęli się na powitanie. - A to drugi żonaty mężczyzna w naszym gronie, Brian – wskazał ręką na uśmiechniętego blondyna. – I jego żona Leighanne – wskazał na szczupłą blondynkę. Razem nie wyglądali tak źle, ale Jenny wydawało się, że dziewczyna jest starsza od Briana. Sprawiała wrażenie dojrzałej kobiety, podczas gdy Brian wyglądał po prostu jak dwudziestosześcioletni mężczyzna. Postanowiła później zapytać o to Howiego i popatrzyła na kolejną parę, która przed nimi stanęła. - To jest Alex i jego przyjaciółka Amanda – powiedział. Chłopak uśmiechał się szelmowsko, a dziewczyna wyglądała na niemniej zwariowaną. Uścisnęła ją serdecznie. - Cieszę się, że cię poznałam – powiedziała jej na ucho. – Alex mówił, że Howie ma na twoim punkcie bzika. Teraz już wiem, dlaczego – mrugnęła wesoło okiem. Jenny polubiła ją w jednej chwili. - Chyba możemy siadać do obiadu – podszedł do nich Nick. – Wszyscy czekają na nasz znak. Howie poprowadził Jennifer do stołu i wrócił do przyjaciół. Wyróżniali się na tle innych, bo mieli na sobie białe stroje. I prezentowali się doskonale. Każdy z nich powiedział kilka słów od siebie, a potem całą salą pomodlili się za powodzenie letniego tournee. Dopiero, kiedy usiedli do stołu, mogli zacząć obiad. Mimo tego, że wszyscy zajęli się jedzeniem, gwar wcale nie ucichł. W powietrzu dawało się wyczuć narastające napięcie. Jenny skupiła się na jedzeniu i pilnowaniu, żeby Jessica nie pobrudziła sobie sukienki. Obiad był pyszny i skończył się oklaskami dla kucharzy. Na deser podali lody, więc wszyscy byli wniebowzięci. Jenny zauważyła, że Howie zjadł niewiele więcej od niej, ale miał tylko godzinę do koncertu, więc nie mógł się objadać. Osobiście przyniósł im lody i rozdawał porcje. Przed Jenny postawił waniliowe z kawałkami czekolady i kandyzowanymi owocami. Uśmiechnęła się na ten widok, a on puścił jej oczko. Sam nałożył sobie takie same i zajadali się ze smakiem. cdn.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
- To moje ulubione – powiedziała, kiedy skończyli. - Moje też – odpowiedział i wstali od stołu. Nicole z Jessicą od razu pobiegły do Nicka. - Dobrze, że przyszedł bez pary, bo jego partnerka miałaby problemy z tymi dwoma urwiskami – powiedziała Jenny, wskazując palcem na Nicka, który opowiadał dziewczynkom kolejną historyjkę. - Niedawno rozstał się z dziewczyną i na razie nie planuje żadnego związku – odpowiedział Howie. – On ma pecha do dziewczyn. Spotyka same cierpiące na przerost ambicji względem niego. A dziesięciolatki go po prostu uwielbiają i już. - A Brian? – zapytała. - Co z nim? – zdziwił się. - Wydawało mi się, że jego żona jest trochę starsza od niego – odpowiedziała. – Przynajmniej tak wygląda. - Leighanne jest starsza od Briana – wyjaśnił. – O sześć lat. - Oj – Jenny zakryła usta dłonią. – Przepraszam, nie wiedziałam. Howie uśmiechnął się i wzruszył ramionami. - Powinniśmy już pójść przygotować się do garderoby, ale może jeszcze chwilkę się zrelaksuję – powiedział. – Pomożesz mi? – zapytał, kiedy z głośników popłynęła spokojna muzyka. - Chętnie – uśmiechnęła się i pozwoliła poprowadzić się w tańcu. Wszyscy Backstreet Boys znaleźli się na parkiecie. Pozostali goście też się rozluźnili i ruszyli do tańca. Jason i Mark zainteresowali się bratanicami Kevina i wszyscy świetnie się bawili. - Jesteś doskonałym tancerzem – powiedziała Jenny, kiedy po kolejnym obrocie, Howie przyciągnął ją do siebie. - Ty też wspaniale sobie radzisz – uśmiechnął się i jeszcze raz się zakołysali. Ale chłopcy musieli przygotować się do występu i całą piątką opuścili salę. Goście też powoli się rozchodzili. Ochroniarze prowadzili ich do sali koncertowej i do garderób. Jessica przyglądała się strojom Howiego. - Będziesz zakładał te wszystkie garnitury? – zapytała. - Tak – odpowiedział. – Zaraz je zabiorą. Wy też powinniście już iść. Za kwadrans zaczynamy. Powoli wychodzili. Howie zatrzymał Jenny, bo chciał pobyć z nią jeszcze parę chwil. Kiedy za Angie zamknęły się drzwi i zostali sami, przyciągnął do siebie dziewczynę i mocno pocałował. - Czekałem na ten moment cały tydzień – powiedział. – Żeby mieć cię tak blisko i namiętnie całować. - Nie rozpędzaj się tak, bo zaraz zacznie się koncert – odpowiedziała z uśmiechem i próbowała wyswobodzić się z jego ramion, ale kiedy po raz drugi tego wieczora pocałował ją w ramię, zareagowała tak samo jak wcześniej. - Rozpływam się, kiedy tak robisz… – zamknęła oczy i oparła mu głowę na ramieniu. – A dreszcze przechodzą mi po plecach. - Nie wiedziałem, że mam na ciebie aż taki wpływ – mrugnął wesoło okiem i pocałował ją w drugie ramię. - Macie tu jakąś karetkę? – udała, że mdleje i oboje się roześmiali. – Chyba powinnam już iść. Do zobaczenia po koncercie. Pokażcie im wszystkim, że jesteście najlepsi. Uśmiechnął się i pożegnał ją ostatnim pocałunkiem. Ochroniarz poprowadził ją do sali. Gwar był duży, osób było mnóstwo i atmosfera była napięta. Jenny usiadła koło Angie. Rozglądała się po sali i widziała tysiące dziewczyn. Krzyczących, śpiewających i płaczących. Czuła, że czeka ją niezapomniany wieczór… Koncert udał się fantastycznie. Chłopcy pokazali, że naprawdę mają się znakomicie. Udowodnili, że kiedy coś obiecują, to dotrzymują słowa. A, kiedy do jednej z piosenek poprosili kilka dziewcząt i Howie wybrał Jessicę, a Nick Nicole, i Jennifer widziała ich szczęście, cieszyła się, że tu przyszli. Wszyscy doskonale się bawili. Zespół bisował aż trzy razy, bo publiczność nie chciała puścić ich ze sceny. Jak już koncert się zakończył i chłopcy odpoczywali w garderobach, Jenny wraz z innymi wrócili do sali, w której wcześniej jedli obiad. Sala była przygotowana do zabawy i wszyscy spędzili tam kolejne dwie godziny. Zabawa była przednia, Backstreet Boys się wygłupiali, a Jenny padała z nóg, bo Howie prawie bez przerwy z nią tańczył. Nie wypuścił jej nawet na chwilę, bo chciał wykorzystać ten ostatni wieczór co do każdej minuty. Trudno mu było się z nią rozstać, ale kiedy nadeszła ta chwila, zrobił to na wesoło i ona podjęła tę grę. Cmokał ją po twarzy, przytulał mocno i starał się zapamiętać jak najwięcej, żeby mieć co wspominac..... Jenny poświęcała dużo czasu dzieciom. Wieczorami siadali w ogrodzie i bawili się do wieczora. Raz u Angie, raz u nich. Wakacje zbliżały się nieubłaganie i dzieci coraz częściej rozmawiały o wyjeździe. Jessica planowała poznanie przystojnego kawalera i zawzięcie o tym z Nicole dyskutowały. Jason z Markiem robili latawce z papieru i zastanawiali się, czy będą mieli je gdzie puszczać. Jenny i Angie dużo ze sobą rozmawiały. Angie widziała, że dziewczyna tęskni za Howiem. Kiedy nie mieli koncertu, dzwonił wieczorem i rozmawiali godzinami. A do tego codziennie na progu domu Jenny znajdowała różyczkę od niego, więc jeszcze bardziej odczuwała tęsknotę. Mimo, że wcale nie chciała się angażować, czuła, że traci nad tym kontrolę… cdn......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Minął kolejny męczący dzień i Jenny z ulgą wyszła z łazienki. Poczuła się odprężona, ale postanowiła jeszcze przejrzeć dokumenty na jutro do pracy, bo mieli przygotować dodatek specjalny do pisma kobiecego i zależało jej na tym, żeby jej zdjęcia znalazły tam swoje miejsce. Zadzwonił telefon i szybko podniosła słuchawkę. - "Dobry wieczór" – usłyszała głos Howiego. – "Nie śpisz jeszcze?" - Cześć – uśmiechnęła się. – Jeszcze się nie kładę. Muszę troszkę popracować. - "Nie musisz" – powiedział. – "Wszystko już załatwiłem." - Co załatwiłeś? – zdziwiła się. - "Zapraszam cię na dwa dni do Pittsburgha" – odpowiedział. – "Jutro dajemy koncert, a pojutrze mam wolny dzień i moglibyśmy spędzić go razem." - Nie mogę – westchnęła. – Jutro mam ciężki dzień w pracy, pojutrze też pracuję, no i dzieci… - "Przecież powiedziałem, że wszystko załatwiłem" – powiedział. – "Jack zgodził się puścić cię wcześniej, żebyś zdążyła na samolot, środę masz wolną, a dziećmi zajmie się Angie. Już z nią rozmawiałem." - Co ty mówisz?! – zapytała z oburzeniem. - "Nie cieszysz się?" – zapytał zdziwiony. – "Dzięki temu spędzimy trochę czasu razem." - Howie, dezorganizujesz moje życie i jeszcze się pytasz, czy się cieszę! – krzyknęła do słuchawki. – A może najpierw mógłbyś mnie spytać o zdanie, a nie – samemu o wszystkim decydować! – czuła, że jest zirytowana tą całą sytuacją. – Nie lubię, jak ktoś mną kieruje. - "Chciałem ci zrobić niespodziankę" – powiedział zaskoczony jej reakcją. - Ważą się moje losy w pracy i naprawdę nie potrzebuję takich niespodzianek – odparła chłodno. - "Wszystkie twoje zdjęcia znajdą się w dodatku" – powiedział spokojnie. – "Ustaliłem to z Jackiem, więc nie musisz się martwić." - Dlaczego mi to robisz?! – poczuła, że za chwilę wybuchnie. – Dobrze wiesz, że nienawidzę takiej protekcji! Nie potrzebuję, żebyś coś załatwiał za moimi plecami. - "Przepraszam" – powiedział cicho. – "Myślałem, że będziesz chciała trochę ze mną pobyć." - Chcę pobyć z tobą – odpowiedziała. – Tylko nie w taki sposób. - "Zrobisz jak chcesz" – powiedział. – "Lot jest o szesnastej. Bilet czeka na ciebie przy stanowisku odpraw. Na lotnisku w Pittsburghu będzie czekał na ciebie ochroniarz i zabierze cię prosto na koncert. Bardzo chciałbym, żebyś tam była" – dodał i odłożył słuchawkę. Jenny usiadła na łóżku i niewidzącym okiem popatrzyła na ścianę. Co ona narobiła?! Zamiast się cieszyć, że po dwóch tygodniach samotności będzie miała przy sobie silne męskie ramię, za którym tak tęskniła, to jeszcze wyładowała swoją złość na Howiem. Co on sobie o niej pomyśli?… Zamknęła oczy. Wcale nie chciała tak na niego nakrzyczeć. Chciała mu powiedzieć kilka ważnych słów, chciała usłyszeć od niego ciepłe słowa, a tak wszystko zepsuła… Wtuliła głowę w poduszkę. Pod powiekami poczuła łzy. Czy musiała być aż tak głupia?… Wysiadła z samolotu. Cieszyła się, że tak krótko była w pracy. Atmosfera psuła się z każdym dniem, Jack coraz wyraźniej dawał jej do zrozumienia, że chciałby zmienić relacje panujące między nimi, a ona nie potrafiła sobie z tym poradzić. Bała się, że cała ta sprawa z Howiem może to jeszcze pogorszyć. Ale nie chciała myśleć o tym tyle kilometrów od domu. cdn......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie czekała na bagaż, bo zabrała ze sobą tylko małą podręczną torbę, więc wyszła przez bramkę i nagle, jak spod ziemi, wyrósł przed nią wysoki Murzyn. Przedstawił się i zaprowadził do samochodu. Dojechanie do sali zajęło im ponad pół godziny, a tłumu przed wejściem już prawie nie było. Koncert miał zacząć się za kilka minut, więc ochroniarz wziął od niej torbę, a ją podprowadził pod scenę i wskazał miejsce, gdzie powinna usiąść. Sala była pełna, ale kilka miejsc w pierwszym rzędzie było wolnych i tam właśnie usiadła. Poprawiła krótką, szarą sukienkę i czekała, aż bomba pójdzie w górę. I zaczęło się. Chłopcy pojawili się na scenie jak burza i błyskawicznie wzbudzili entuzjastyczny aplauz. Howie od razu ją zauważył. Uśmiechnął się, ale wiedziała, że jest smutny. Jej też było przykro i planowała zaraz po koncercie wszystko mu wyjaśnić. Mają wystarczająco stresujące życie, żeby jeszcze dokładać sobie zmartwień. Miała tylko nadzieję, że wszystko da się jeszcze odkręcić. A, póki co, dała się ponieść atmosferze zabawy i kołysała się przy balladzie śpiewanej przez chłopców. Potem zrobiło się ciemno, a zespół zaczął grać jakąś spokojną melodię. Zdziwiła się, bo w Orlando tego nie słyszała. Po chwili na scenie pojawił się Howie. Dziewczyny od razu zaczęły krzyczeć, a Jenny stała bez słowa. Zauważyła, że widział, jak się ubrała, bo wybrał te same kolory. Miał na sobie białą koszulę i szary garnitur. Kiedy zapowiadał piosenkę, patrzył przed siebie, ale Jenny wiedziała, że mówi do niej. A kiedy stała i słuchała, jak śpiewa, serce się jej krajało. Robił to tak pięknie, że czuła, że zaczyna się rozklejać. Jeden z ochroniarzy podał Howiemu bukiet róż, a on powoli zaczął z nim schodzić ze sceny. Patrzył na Jenny i śpiewał dla niej. Stała jak sparaliżowana. A Howie zbliżał się z każdym krokiem. Kiedy był już całkiem blisko i wręczył jej kwiaty, poczuła, że twarz ma mokrą od łez. Skończył śpiewać i przytulił ją do siebie. - Przepraszam… – wyksztusiła. - Cii… – otarł jej łzy. – Nic nie mów. Najważniejsze, że tu jesteś – dodał i przytulił ją jeszcze raz. – Porozmawiamy po koncercie – powiedział i usta ich spotkały się w czułym pocałunku. Dopiero teraz usłyszeli to, co działo się poza nimi. Uśmiechnęli się. - Już niedługo kończymy – powiedział i pocałował ją jeszcze raz. – A na razie muszę uciekać – pożegnał się i wrócił na scenę. Chłopcy na niego czekali i razem zaśpiewali kolejną balladę. Jenny zanurzyła twarz w kwiatach. Pachniały wspaniale. A ona czuła się równie wspaniale. Wiedziała, że teraz już będzie dobrze. Że nie stanie się nic, co by mogło zakłócić tę atmosferę.… Po drugim bisie chłopcy zeszli ze sceny i Howie pomachał ręką w jej kierunku. Wzięła do ręki kwiaty i poszła za nim do garderoby. Podczas, gdy Howie brał prysznic, wstawiła kwiaty do wazonu, który stał na stole i czekała, aż wyjdzie z łazienki. Pojawił się z mokrymi włosami, które zwijały się w piękne loczki. - Przepraszam za to, co ci wczoraj wykrzyczałam – powiedziała, nim zdążył otworzyć usta. – Byłam w kiepskim humorze, kiedy zadzwoniłeś i zdenerwowałam się, że ustalasz coś za moimi plecami… - Ja też cię przepraszam – podszedł do niej powoli. – Mogłem to troszkę inaczej załatwić, ale tak bardzo za tobą tęskniłem, że zrobiłbym wszystko, żeby znów cię zobaczyć. Nie pomyślałem, że tak to odbierzesz. - Już nigdy nie będę na ciebie krzyczeć – powiedziała cicho i wtuliła twarz w jego ramię. - Już nigdy nie dam ci powodu – uśmiechnął się i mocno ją do siebie przytulił. Stali tak bez słów i upajali się wzajemną bliskością. Howie cieszył się, że wszystko się tak skończyło. Wiedział, że była uparta i dumna, ale był gotów na wszystko, żeby tylko mieć ją przy sobie. Nie wiedział tylko, co zrobić, żeby zatrzymać ją na zawsze… Cały dzień przeżyli bardzo intensywnie. Rano chłopcy planowali zrobić im głośną pobudkę, ale Howie, który spał na kanapie w salonie, skutecznie ostudził ich zamiary, dzięki czemu Jenny mogła spokojnie spać w sypialni. Ale śniadania już im nie podarowali. Wygłupiali się w hotelowej restauracji i przyciągali spojrzenia pozostałych gości. Potem wszyscy udali się na konferencję prasową, z której Howie wyszedł wcześniej, czym wzbudził niemałe poruszenie. Ale nie zwrócił na to uwagi. Chciał spędzić jak najwięcej czasu z Jenny. Włóczyli się po mieście i zaglądali do kafejek, a potem zjedli obiad w restauracji. Od czasu do czasu pojawiał się ktoś po autograf i zdjęcie, ale większość czasu nie byli przez nikogo niepokojeni. Chodzili trzymając się za ręce i z każdą godziną przekonywali się, że tak właśnie powinno być. Ale Howie ciągle nie mógł zdobyć się na kolejny krok. Choć niczego bardziej nie pragnął, niż być z nią cały czas, to bał się, że jeśli będzie naciskał, Jenny wymknie mu się jak ptak… cdn...... Pozdrawiam bardzo serdecznie!🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ BIESIADO🖐️🖐️🖐️ Dotarlam wreszcie do domku____jestem padnieta.Dzisiaj byl dzien zwiedzania.Piekne miejsca!!!Piekne zdjecia. KOCHANE DRZEWKA___________dziekuje👄 JARZEBINKO CZERWONA czekamy na cd Twojej opowiesci.🖐️👄Chyba dzisiaj nie odmowie sobie czytania:) Kate Winslet -Angielska aktorka .Bardzo ladnie zaprezentowala sie na Oscarach,,,,Posluchajmy :) Wiek: 33 lata. Stan cywilny: mężatka. Dzieci: dwoje. Osiągnięcia zawodowe: sześć razy nominowana do Oscara. Znak rozpoznawczy: zero pruderii. Kim naprawdę jest kobieta, której wszystkie aktorki Hollywood zazdroszczą seksapilu? Kate Winslet jest zawsze naga. Leży w wannie, siedzi na sedesie albo biega z biustem na wierzchu. Chciałabym tak dobrze czuć się w swoim ciele”, z zazdrością wzdycha Halle Berry. Eva Mendes chętnie podkradłaby jej jakąś rolę, ale niestety, za wysokie progi... Nicole Kidman otwiera oczy ze zdumienia, kiedy Kate z uśmiechem chwali się przed dziennikarzami zmarszczkami na czole i wokół ust. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, Kate Winslet jest unikatowa. Nie chce się odchudzać. Nie chodzi na botoks. Nie ma prywatnego trenera, a siłownia według niej śmierdzi i nie chce spędzać tam popołudni. Od czasu „Titanica” zgarnia najlepsze, najbardziej wymagające role, chociaż nie należy do hollywoodzkiego światka. Od przyjęć woli rodzinne wieczory z mężem, amerykańskim reżyserem Samem Mendesem, i dwójką dzieci – Mią i Joe. Mieszkają trochę w Nowym Jorku, a trochę w Cottswolds pod Londynem. I co z tego? Do dobrej aktorki reżyserzy sami znajdą drogę. Kate ma dopiero 33 lata, a na swoim koncie pięć oscarowych nominacji. W tym roku doszła jeszcze jedna – za rolę Hanny Schmitz w „Zaklinaczu słów”. A Kate nie wstydzi się tej odrobiny próżności i otwarcie przyznaje, że złota statuetka pana Oscara od dawna jej się marzy... cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
– Schudłaś. Kate Winslet: Ja? Wydaje ci się. To niemożliwe. – Dlaczego? Kate Winslet: Bo uwielbiam jeść. Za chleb z masłem, tylko tak grubo posmarowany, dałabym się pokroić. W kuchni czasem sterczę godzinami. Kroję, siekam, robię dzieciom kanapki do szkoły. Gotowanie mnie relaksuje, a jedzenie daje ogromne poczucie szczęścia. Nie mogłabym się głodzić. – Nie czujesz presji? Kate Winslet: Jakiej? – Żeby być chudą. Prawie wszystkie aktorki są jak patyki, bo kamera dodaje kilogramów. O Tobie dziennikarze piszą, że jesteś krągła. Kate Winslet: Widzisz w tym coś złego? – Ja nie, ale przypuszczam, że wiele Twoich koleżanek po takim przymiotniku wynajęłoby dietetyka i trenera, żeby zrzucić kilka kilogramów. Kate Winslet: Ale ja się świetnie czuję w swoim ciele i mam w nosie to, co myślą inni. Dieta nie jest w moim stylu. Nie chcę spełniać oczekiwań innych. Nie jestem konformistką. Nigdy nie byłam. – To znaczy? Kate Winslet: Nie potrafię wpasować się w cudze wymagania. Nie głodzę się, bo kocham jeść, palę papierosy, bo lubię, klnę jak szewc, bo mnie to odpręża. OK, nie robię tego przy dzieciach, ale na pewno nie jestem delikatną i eteryczną kobietką. Nie potrafię rezygnować z siebie w imię „wyższego dobra”. I wiesz co? Jestem szczęśliwa, że mogę żyć tak, jak chcę, bez naginania się. Jest tyle kobiet, które nie mogą sobie na to pozwolić, bo są zbyt wrażliwe na opinie innych. Brakuje im wiary w siebie, żeby powiedzieć: „Pieprzę, co masz na ten temat do powiedzenia, chcę dzisiaj nosić właśnie tę sukienkę i mam w nosie, że tobie się nie podoba”. Oczywiście, to powierzchowny poziom, ale o to chodzi. W życiu musisz być w zgodzie głównie sama ze sobą. – Ale to czasem trudne. Kate Winslet: Jak cholera. Ludzie uwielbiają wydawać krzywdzące opinie. Popatrz na to, co się dzieje w świecie celebrity. Ale kiedy wchodzisz w kompromis z samym sobą, powoli zaczynasz wariować. – Skąd bierzesz siłę, żeby się temu przeciwstawić? Kate Winslet: Chyba od rodziców. To byli normalni ludzie, mocno osadzeni w rzeczywistości. Nigdy nie mieliśmy pieniędzy. Byliśmy rodziną aktorów, którzy walczą o każdy grosz. A mimo to i mama, i tata za każdym razem, kiedy miałam kolejny szalony pomysł, powtarzali: „Rób to, pewnie, czemu nie. A nawet jeśli ci się nie uda, to co? Nie dowiesz się, jeśli nie spróbujesz”. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
– To rzadkie u rodziców. Kate Winslet: Wiem. Kiedy ja i moja siostra stwierdziłyśmy, że chcemy być aktorkami, ojciec powiedział tylko: „OK, jeśli to rzeczywiście jest coś, o czym marzycie. Ale wiedzcie, że łatwo nie będzie. Możecie się nie załapać”. Ale to on woził nas na castingi. Kiedy marudziłam, że nigdy nie dostanę tej roli, bo jestem za gruba, za brzydka, pocieszał mnie: „Uspokój się, co ty gadasz, nie po to tu przyszłaś. Masz zdobyć nowe doświadczenie, poznać ludzi. Baw się tym. Nie ma znaczenia, co z tego wyniknie!”. I wiesz co? Postawa „nie masz nic do stracenia” towarzyszy mi do tej pory. Aha, i jeszcze jego słowa: „Tylko nie staraj się być jak ta dziewczyna za tobą. Bądź sobą!”. I tak mi zostało. – Właśnie tego uczysz swoje dzieci? Kate Winslet: Dokładnie tak. Takie wsparcie to najlepsze, co można im dać. – Jesteś zajętą mamą. W tym roku wchodzą dwa filmy, w których grasz główne role – „Droga do szczęścia” i „Zaklinacz słów”. Co się dzieje z dziećmi, kiedy znikasz z domu? Kate Winslet: Nie jest tak źle, jak piszą gazety. Nie znikam na wiele tygodni. Pewnie mam więcej czasu niż ty. „Bardzo zajęta” oznacza, że miałam krótką przerwę między tymi filmami. Jakieś siedem miesięcy. Dla mnie to mało. Zazwyczaj potrzebuję około roku, żeby się zregenerować po roli. A propos znikania – na planie „Drogi do szczęścia” byliśmy wszyscy razem w Connecticut. Sam, bo przecież jest reżyserem filmu, ja i dzieci – Mia i Joe. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
– Ale „Zaklinacza słów” kręciłaś w Niemczech... Kate Winslet: To było wyzwanie! Przecież nie mogę zabrać dzieci ze szkoły i pojechać z nimi na plan. Mają swoich przyjaciół, codzienność, to by było nie fair. Nie mogłam też zniknąć z domu na trzy miesiące. Powiedziałam jasno producentom, że muszą pomóc mi w organizacji pracy. – I jak to wyglądało? Kate Winslet: Wyjeżdżałam na dwa tygodnie. Potem Sam przylatywał z dziećmi na kolejne dwa albo zostawiał dzieci i wracał do pracy. Potem zabierałam je do Nowego Jorku, bo przecież nie mogą lecieć same. Wracałam następnego dnia i prosto z samolotu szłam na plan zdjęciowy. Dobrze, że musiałam wyglądać na zmęczoną! Oszczędziłam makijażystce charakteryzacji. Dwa tygodnie to na razie nasze najdłuższe rozstanie. Potem mieliśmy dwumiesięczną przerwę w pracy, a następnie zaczęły się wakacje i Mia i Joe mogli spokojnie jechać ze mną do Kolonii. Szczerze mówiąc, w czasie tych rozstań dzieciaki trzymały się dzielnie. To ja cierpiałam z tęsknoty i zastanawiałam się, czy mają dobre kanapki w szkole, umyły zęby, przeczytały lektury... Jak wyjeżdżam, wszędzie zostawiam małe karteczki z notatkami, o czym mają pamiętać. – Jesteś bardzo systematyczna. Kate Winslet: Dzieci muszą wiedzieć, co się ze mną dzieje, kiedy nie ma mnie w domu. Nawet jeśli są to tylko dwa dni, w czasie których udzielam wywiadów. Potrzebują codziennej rutyny, potrzebują wiedzieć, o której jest obiad, o której powinny iść spać. Wtedy czują się bezpiecznie. – „Droga do szczęścia” to film o tym, jakie koszmary fundują sobie ludzie, trwając w nieszczęśliwych związkach. Czy po roli w takim filmie wierzysz jeszcze w sens małżeństwa? Kate Winslet: Pewnie, że tak. Ale ja jestem szczęśliwa z Samem. April, moja bohaterka, czuje się jak w pułapce, bo jej małżeństwo, praca nie spełniają jej oczekiwań. Nie ma też nadziei na zmianę. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
– Czułaś się kiedyś jak w pułapce? Kate Winslet: Każdy z nas czasem tak się czuje, bo każdy przechodzi przez trudne momenty. Na tym polega życie i dochodzenie do tego, kim się jest. – Trzeba przejść przez ból, żeby być szczęśliwym? Kate Winslet: Musisz wiedzieć, kim jesteś i czego pragniesz w życiu. Jeśli tego nie wiesz, ciągle gonisz za jakimiś namiastkami szczęścia, szukasz nie tam, gdzie trzeba. – A Ciebie małżeństwo z Samem uszczęśliwia? Kate Winslet: Jak cholera! Lubię, jak ktoś się mną zajmuje. I nie myślę tu o drogich prezentach, diamentowych pierścionkach czy wystawnych kolacjach w ekskluzywnych restauracjach. Lubię, kiedy ktoś przygotuje mi ciepłą kąpiel albo zabierze mnie na piwo do pubu. Uwielbiam letnie wypady za miasto na piknik, wielkie rodzinne zgromadzenia. I to wszystko daje mi Sam. – Po raz pierwszy pracowaliście razem. Mówi się, że to może być niebezpieczne dla związku. Kate Winslet: Serio? Dla mnie to był ostatni brakujący element naszej układanki. Praca z Samem przyniosła mi spełnienie. Wreszcie na własnej skórze mogłam się przekonać, jaki jest w pracy. To było dla mnie jak poznawanie nowego człowieka. – Spodobał Ci się ten nowy facet? Kate Winslet: Bardzo. Obydwoje umocniliśmy się w przekonaniu, że jest nam dobrze, bo mamy siebie. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
– W „Drodze do szczęścia” sporo się z Leonardo DiCaprio całujecie, kochacie na stole. Nie czułaś się głupio, wiedząc, że za kamerą stoi Twój mąż? Kate Winslet: Nie. – Serio? Kate Winslet: Jestem bezwstydnicą. Wszyscy już się chyba przyzwyczaili, że jeśli ktoś biega nago na ekranie albo uprawia dziki seks, to musi to być Kate (śmiech). – Naprawdę się z Leo przyjaźnicie? Kate Winslet: Jeszcze od czasów „Titanica”. Moje dzieci mówią na niego „wujek Leo”. Na planie rozumiemy się bez słów. Między nami nie ma żadnych tabu, możemy zagrać wszystko i żadne z nas nie będzie czuło się głupio. To bardzo rzadkie, wręcz unikatowe. Od dawna czekaliśmy na propozycję, żeby móc znów zagrać razem. Ale chcieliśmy, żeby to było coś ekstra. – W tym roku masz spore szanse na Oscara. Byłaś już nominowana pięć razy, ale nigdy nie dostałaś statuetki, chociaż o prawie każdej Twojej roli mówi się, że jest przynajmniej dobra. Kate Winslet: Mogę mówić o prawdziwym szczęściu, bo wraz z wiekiem – dziś mam 33 lata – dostaję coraz ciekawsze i bardziej wymagające role. Byłabym zupełnie usatysfakcjonowana, gdyby role takie jak April czy Hanny Schmitz z „Zaklinacza słów” przytrafiły mi się w ciągu całej kariery aktorskiej, a ja zagrałam je w ciągu jednego roku! – Nie marzy Ci się Oscar? Kate Winslet: Pewnie, że tak. Jestem tylko człowiekiem. I jeśli ktoś chce w ten sposób docenić ciężką pracę i wysiłek, który włożyłeś w budowanie postaci, to oczywiście, że ma to ogromne znaczenie. A wśród ludzi, którzy przyznają Oscary, są tacy, których podziwiam i szanuję z całego serca. Nagroda otrzymana z rąk idoli ma jeszcze większe znaczenie. – A jeśli znów się nie uda? Kate Winslet: No cóż, świat się nie zawali. Po prostu znów będę siedziała na widowni z tym dziwnym grymasem na twarzy, jak mocno rozczarowany ktoś, kto udaje, że nic się nie stało. Uf, nie cierpię tej miny... P>S> Wywiad ten przeprowadzila Anna Rączkowska przed rozdaniem Oscarow..Oczywiscie dostala Oscara i wyglosila piekna mowe.Byla bardzo wzruszona,,,bardzo!Towarzyszyly jej wielkie owacje:) Pozdrawiam bardzo serdecznie🖐️🖐️🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Biesiadę! Czasem nagle smutniejesz Adam Ziemianin Czasem nagle smutniejesz to jakby dnia ubywa i nie wiem jak ci pomóc więc tylko proszę wybacz czasem łzy w twoich oczach na krótką chwilę goszczą i nie wiem czy coś mówić i nawet nie wiem po co puszczam więc wtedy latawce ze śmiechu mego śmieszne i znowu dnia przybywa powietrze staje się lżejsze i lżejsza staje się wędrówka z plecakiem wciąż coraz cięższym nad domem przysiadła tęcza na nieba niebieskiej gałęzi. Pozdrawiam biesiadniczki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gwiezdny blues Adam Ziemianin Gwiazdy skaczą jak polne koniki Niebo radosne nad nami Nie stracić z oczu tej szachownicy Bóg z ręki swe gwiazdy karmi Czasem wygładzi im ramiona By łatwiej wpadać w nie na m było Czasem przypomni w środku nocy Ślady dzieciństwa - pierwszą miłość A może gwiazdy te są nasze I Bóg zapomniał o nich całkiem Więc tylko czekać nam uparcie Że wkrótce gwiezdny grad się zacznie I będzie spadać nam do stóp A my zaczniemy po nich chodzić Warto doczekać takiej chwili Po gwiezdnym polu wiecznie gonić I tarzać się w tym gwiezdnym pyle I zbierać wszystkie do koszyka I nie oszaleć od tych gwiazd Lecz tylko wszystkie jej przywitać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anielskie chóry Adam Asnyk Anielskie śpiewają chóry W gwiaździstym błękitów morzu, Wśród nocnej ciszy, przy łożu Sennej natury. śpiewają tej biednej ziemi, Co wiecznie w świeżej żałobie Jak matka płacze na grobie Za dziećmi swemi. śpiewają ludziom, co dyszą W codziennym a krwawym trudzie, Lecz biedni, zmęczeni ludzie Pieśni nie słyszą. I tylko ci, którzy toną W wielkiej miłości pragnieniu, Ci słyszą w serc swoich drżeniu Tę pieśń natchnioną!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAM I POZDRAWIAM! Dzisiaj o 40-tkach! 40+ Możesz wreszcie pomyśleć o sobie Dzieci odchowane, w pracy zyskałaś stabilną pozycję. Weszłaś w okres świadomej kobiecości, znasz swoje ciało i łatwiej ci będzie zauważyć teraz wszelkie nieprawidłowości. OK! To jest normalne ► Nieregularne cykle. Po przekroczeniu czterdziestki miesiączki mogą występować częściej niż dotąd. Potem odstępy między nimi coraz bardziej się wydłużają – to zapowiedź menopauzy. ► Torbiele i twardsze, włókniste zgrubienia. To wywoływana spadkiem poziomu hormonów płciowych mastopatia. Towarzyszące jej zmiany są łagodne, ale trzeba je skonsultować z ginekologiem. ► Osłabienie wzroku. Masz problemy z nawlekaniem igły i czytaniem drobnego druku – to dlatego, że z wiekiem twoje oczy coraz słabiej dostrajają się do obrazu oglądanego z bliska (dochodzi do dalekowzroczności). Pora zainwestować w okulary. Uwaga! To jest niepokojące ► Pajączki i żylaki. Sygnalizują problemy z krążeniem. Idź do flebologa (specjalisty od chorób żył). Żylakami warto się zająć we wczesnym stadium. Gdy je zaniedbasz, konieczna będzie operacja. ► Nowe znamiona. A także powiększenie się starego pieprzyka, zmiana jego koloru, stwardnienie, swędzenie, krwawienie lub sączenie się jakiejś wydzieliny. Każdy taki objaw skonsultuj z dermatologiem, by wykluczyć czerniaka. ►Wahania wagi, które nie wynikają ze zmiany diety. Kłopoty ze skórą (może być szara, chropowata). Problemy z koncentracją, nadpobudliwość czy uczucie ciągłego zmęczenia. Zbadaj poziom hormonów tarczycy we krwi, by wykluczyć zaburzenia pracy tego gruczołu. ► Obfite i długie miesiączki. Mogą świadczyć o powstaniu mięśniaków macicy (niezłośliwe guzy). O tym, czy wymagają one leczenia, powinien zdecydować ginekolog.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Strategia dla 40-latki ► Licz kalorie, unikaj tłuszczu zwierzęcego i cukru – malejący poziom estrogenów spowalnia twoją przemianę materii i przestaje chronić układ krwionośny przed miażdżycą oraz chorobami serca. ► Poznaj historię zdrowia swojej rodziny. Skłonności do chorób układu krążenia, cukrzycy i raka mogą być dziedziczne. Jeśli twoi bliscy cierpieli na takie dolegliwości, powiedz o tym lekarzowi. Pomoże mu to kontrolować twoje zdrowie, np. dostaniesz skierowanie na dodatkowe badania. ► Kontroluj oczy, by nie tylko dobrać okulary, ale i wykryć ewentualne objawy związanego z wiekiem zwyrodnienia plamki żółtej oka (AMD), zaćmy, jaskry, a nawet cukrzycy. Kalendarz badań: ► co miesiąc sama badaj piersi; ► co rok rób badanie krwi, cytologię i USG dopochwowe; ► co 2 lata odwiedzaj okulistę, co 5 lat powtarzaj mammografię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie biesiadniczki! Czy chcecie się dobrze wyspać? Wstawcie do swojej sypialni wonne róże! Z badań naukowców wynika, że dzięki miłemu zapachowi nie tylko lepiej śpimy, ale mamy też przyjemne, kolorowe sny. Powonienie to zmysł, który nie zasypia - twierdzą naukowcy. Podkreślają oni też, że badania te mogą w przyszłości posłużyć do leczenia osób cierpiących na zaburzenia snu. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ BIESIADO🖐️🖐️🖐️ KOCHANE DRZEWKA____________witajcie🖐️.Dziekuje👄 Kolejny wywiad:) Tym razem z wielkim polskim aktorem:) W pracy Daniel Olbrychski jest aniołem.,,,,, Mówi o sobie: pokorny perfekcjonista. Z kolei w domu czasem bywa nie do wytrzymania. Przy placu Zamkowym w stołówce Związku Literatów 25-letni Daniel Olbrychski je pierogi. Do stolika dosiada się Gustaw Holoubek. „Patrzyłem na pańskie wykonanie Hamleta i pomyślałem sobie, żeby się panu nic złego w życiu nie stało. Żeby pan grał”, powiedział. I udało się! Przez przeszło 40 lat Daniel Olbrychski zagrał w ponad 150 polskich oraz zagranicznych filmach. Pięć z nich było nominowanych do Oscara. Grał w ośmiu językach, przyjaźni się z gwiazdami Hollywood. Jest najbardziej znanym w świecie polskim aktorem, w kraju jest królem kina. – Nie spodziewałem się, że sława przyjdzie tak szybko i będzie trwać tak długo – powiedział w jednym z wywiadów. Matczyne pragnienia Daniel Olbrychski o karierze marzył od dziecka. Wychował się w Drohiczynie nad Bugiem. Matka, z wykształcenia polonistka, studiowała na Uniwersytecie Wileńskim razem z Czesławem Miłoszem. – Był między nimi rodzaj flirtu – zdradza „Party” Olbrychski. Ale Klementyna Sołonowicz wybrała innego – skromnego, warszawskiego publicystę Olbrychskiego. Powstanie Warszawskie Daniel przeżył w brzuchu matki, która tuż po jego upadku uciekła ze stolicy. Zabrała syna Krzysztofa i ruszyła do rodzinnego Drohiczyna. Daniel urodził się po drodze, w Łowiczu. Przez 10 lat mieszkali we trójkę na Podlasiu. Jego ojciec został w Warszawie, nie przyjechał na stałe do rodziny, odwiedzał ich. Dlatego najważniejszą osobą w życiu małego Daniela była matka. Miłośniczka literatury, kobieta z wielką klasą, łagodna i pracowita. Marzyła, by któryś z jej synów został aktorem. Krzysztof miał umysł ścisły (został fizykiem), ale Daniel od dziecka interesował się książkami. Już jako kilkulatek siadał na koniu na biegunach, na szyi wiązał pelerynę i udawał Piotra I. Kiedy był w szkole podstawowej, matka zdecydowała, że wraca z synami do Warszawy. W szkolnych przedstawieniach Daniel Olbrychski chciał grać jedynie główne role. Przejmował się, kiedy nauczyciele mówili: „Nie nadajesz się”. Ale on się uparł, chciał występować, być na ustach wszystkich. – Od dziecka czułem się osobą publiczną. W liceum byłem najlepszym sportowcem, wszyscy mnie znali. Adam Michnik, z którym chodziłem do liceum Batorego, powiedział, że już wtedy byłem człowiekiem wybijającym się – mówi „Party” aktor. I jak można było się spodziewać, jego gwiazda szybko rozbłysła. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Idol w nowym stylu,,,, Daniel Olbrychski przed maturą miał dylemat: aktorstwo czy sport. Marzył, by zostać mistrzem olimpijskim. Trenował boks, hokej, tenis. Ostatecznie zdecydował się na artystyczną profesję, ale sportu nigdy nie rzucił. Dostał się do Akademii Teatralnej, ale szybko stwierdził, że to praktyka w zawodzie uczyni z niego mistrza. Zadebiutował jako 18-latek w filmie „Ranny w lesie”. Dwa lata później stał się już najpopularniejszym aktorem w Polsce, dzięki roli w „Popiołach” w reżyserii Andrzeja Wajdy. – Poznałam Daniela na planie, gdy miał 20 lat. Byłam wtedy żoną Andrzeja i traktowaliśmy go jak syna – wspomina Beata Tyszkiewicz ,,,,,,,,,,,,,, I dodaje: – Był człowiekiem o zachwycającej urodzie, niezwykłej fotogeniczności i autentycznym wdzięku – mówi. To musiało spodobać się widzom! Na festiwalu w Cannes okrzyknięto go polskim Jamesem Deanem. W kraju rozgorzała dyskusja, czy Olbrychski zajmie miejsce Zbyszka Cybulskiego, gwiazdy tamtych lat. Kariera Daniela nabierała zawrotnego tempa. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×