Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Achaja

Klub Anonimowych Jedzenioholikow

Polecane posty

Witam...wpadam tylko na krotko bo jestem w pracy. Witam nowe dziewczyny. Zarlocznica - tak to jest jak z alkoholizmem. Alkoholik zawsze juz nim bedzie tylko ze nie bedzie pil jesli sie wyleczy. Zarlocy juz na zawsze nimi zostana. Jak sie wylecza to beda poprostu nieobzerajacymi sie zarlokami. Tak ja to widze. Anoxa- nie jestes beznadziejna- jedynaq osoba ktora tak o Tobie mysli jestes Ty sama. ty sama dla siebie jestes najsurowszym sedzia i karasz siebie i swoje cialo. Ja dla siebie tez wciaz jestem \"niewystarczajaca\" pod kazdym wzgledem.,ale staram sie dojsc dlaczego tak jest i...powiem ze mam juz pewne wnioski. Natalia- witam Cie i oczywiscie ze mozesz sie przylaczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
agus...postanowilam tam pojsc bo jak Ty potrzebuje innych ludzi. ja tez mieszkam daleko od moich przyjaciol ,,zreszta nie wiem czy juz teraz jakikolwiek mi zostal. Tak bardzo zawiodlam sie na ludziach ,ze nie nazywam ich juz w ten spodsob. Dlatego wydaje mi sie ze w leczeniu potzreban jest grupa ludzi. Jesli zawiedzie cie pojedyncza osoba masz tam jeszcze kilkanascie innych. Bardzo sie boje tego spotkania, ale pojde...Dam znac wieczorem jak wroce jak bylo. Pozdrawim Was. Tak sie ciesze ze jest nadzieja, choc boje sie jej chwycic to jednak ...ehh..boje sie miec nawet nadzieje. To okrutne co powiem ,zle ciesze sie ze nie jestem sama. Okrutne ze wzgledu na to ze cierpicie, ale egoistycznie i samolubnie dobrze ze mam kogos kto mnie rozumie. I WY tez. Trzymajcie sie cieplo i do uslyszenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez zarłok niestety
witam was mje drogie... cZytałam to wszytko co piszecie i mialam wrazenie ze czytam o sobie... moi rodzice są grubi, ja od dziecinstwa bylam gruba... w domu jedzenie bylo zawsze, umilalo wieczory... po prostu zarcie, zarcie, zarcie :-o i tak stając sie nastolatką stalams ie otyłą nastolatką :( koszmar...w szkole sredniej wzylam 96 kg chociaz moje szczescie w tym ze na tyle nie wyglądam... mam taka budowe ciala ze najwiecej mi dawali 80 kg no ale nie wazne :-o poznalam wspanialego mezczyzne, wyszlam za maz.. i wciaz tylam az doszłam do 112 kg... zaszlam w ciaze... i w ciazy byl przelom mialam dosc swojego ciała... przytylam 12 kg przez cała ciaze... niby nie duzo ale dla mojej wagi to i tak masakra :-o wazylam 124 kg wiecie jak sie czulam? jak ktos gorszy wstydzilams ie wyjsc nawet po zakupy... zawzielam sie po porodzie i schudlam do 93 kg... i tak trwam i teraz brak mi motywacji do dalszej walki... jedzenie jest w moich myslach od pobudki do zasniecia.. mysle o jedzeniu, mowie o jedzeniu... koszmar :( maz nic nie mowi, wspiera mnie ale... ja bym chciala jesc by zyc a nie zyc by jesc :( nie jest trudno schudnąć, trudniej jest przestawic w głowie myslenie, jesc tylko wtedy kiedy sie jest glodnym, nie obzerac sie do ostatniego okruszka... ile razy jadlam tak dlugo az ulewalo mis ie prawie :-o nie wiem dlaczego tak robie ale jedzenie tez mnie uspokaja... mialam niespokojne zycie, brak stabilizacji, problemy rodzinne.... dziecinstwo jednak ma ogromny wplyw na nasze dorosle zycie :-o ech rozpisalam sie :) w kazdym razie jestem z wami dziewczynki o ile mogę :) buzka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sosio
kiedy doszlam do wagi 115 kg (mialam kompulsy zdiagnozowane) bylo to dla mnie takim szokiem ze nagle przestalam, tak z dnia na dzien. zaczelam pochlaniac warzywa (bez dodatkow) w ogromnych ilosciach ale i tak miescilam sie w 1000, potem powoli zmniejszalam ilosc jedzenia nie kalorycznosc, a potem kombinowalam z dietami, po kazdej przybywalo 1 do 2 kg ale brnelam dalej (aktualnie 68/180)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W waszych wypowiedziach jest tak wiele goryczy , a malo optymizmu :( Moim zdaniem pesymizm jest hamulcem kazdego sukcesu. Wraz z kazda optymistyczna mysla wzbiera w nas fala energii, motywujaca do dzialania i walki o siebie . Trzeba uwierzyc , ze nie ma sily, ktora przeszkodzi nam w drodze do sukcesu. Moja motywacja i potwierdzeniem, ze naprawe mozna pokonac wszystkie przeciwnisci jest dziewczyna, ktora od marca 2006 do dzis , schudla 104,7 kg - to nie pomylka !!!!! wazyla 191 kg i dzieki pracy nad soba, bez prochow , czy jakis innych cudownych srodkow osiagnela wage 86,3 kg. Stronka jest po niemiecku, ale jak latwo sie domyslec przy kazdym zdjeciu jest data kiedy robione i przy jakiej wadze . http://www.meiga.de/mitglied.php?nr=15253 Uwierzcie , ze musi sie udac innej opcji nie bierzcie wogole pod uwage :D Ja wierze w wasz sukces i zycze wytrwalosci na trudnej i wyboistej drodze 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak t mozliwe
napewno ma pelno skory wizącej tego sie obawiam najbardziej :( juz mam luzniejszy brzuch ... a co bedzie jak schudne 30 kg... najgorsze nie jest spojrzenie bcych ludzi... najabrdziej krytyczne jest spojrzenie swoimi oczyma...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam wszystkie walczące:) u mnie hm srednio. ok 12 pochłonęłam jakies 1500kcal i praktycznie wszystko zwymiotwalam...nie wiem ile we mnie zostalo ale nie jest zle.wykapałm sie,wybalsamowałam. teraz jem owoce i jestem pelna nadzieji. wieczorem tradycyjnie cwicze. ech...wczoraj do 2 w nocy myslam o slodyczach.to chore. Achaja: czekam niecierpliwe na relacje! 3majcie sie;*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja jem śliwki suszone bo ostatnio dokuczają mni zaparcia okropne :(:( mam nadzieje, że mi jakoś pomogą :-o na kolację zjem jogurcik naturalny, dziś tak skromnie bo chcę zrzucic z jelit to wszystko co ostatnimi czasy do nich wrzuciłam :D myślicie, że śliwki to dobry pomysł? tak słyszałam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też ciągle myślę o słodyczach :-o mam ogromną ilość w szafce... zaznaczam, że to nie moje :P ale kuszą oj kuszą :-o ale dam rade... tylko musze przestać o nich myśleć :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaaaaaaaaaaaaaaassssaaaaaa
nie napisze ze to juz za mna...bo nie chce zapeszac...kiedy juz tak napisalam i potem znow byl napad wiec napisze tylko ze teraz jest niebo a ziemia z tym co przezywalam rok temu... nienawidzilam upalow, zakrywalam swoj tluszcz, obzeralam sie codziennie....dno po prostu... ale wyszlam z tego. pomogla mi ksiazka. i myslenie - byl napad, ok, ale nie dzien zmarnowany ale godzina, nastepna godzina to nastepna szansa... i myslalam - kiedy jem?dlaczego?doszlam do tego ze np niby moj zwiazek byl ok, bo taki super przeciez a czasami drobne blahe sprawy zajadalam bo nie chcialam o nich myslec...zawsze zajada sie cos..musicie zwracac u uwage co to jest w waszym przypadku...na pocieszenie powiem wam ze da sie z tego wyjsc! rok temu o tej porze myslalam o koncu...wazylam 8kg wiecej... a teraz czuje sie super...widmo napdow jeszcze rzuca na mnie swoj cien, wiem ze musze miec sie na bacznosci ale ucze sie nad tym panowac... i ciesze sie kazdym tak przezytym dniem :) probujcie probujcie,za tym1000000 razem w koncu sie uda! tylko nie przechodzcie na diety ktore wymagaja jedz to i to a tego juz nie....wystarczy ze bedziecie jesc mniej i nie miec napadow,to taki szok dla organizmu ze sie chudnie....i nie wolno sobie niczego zabraniac a jesc w malych ilosciach, taki banal, kazda wie ale jak sie wprowadzi w zycie to odkrycie ameryki ze to takie proste... :) zycze wam powodzenia!i sobie tez :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agus__23
Witam wszystkich. u mnie niestety nic sie nie zmiernia, choc jakby z nastrojem troszke lepiej...jednak znow nazarlam sie slodyczy..musze jakos odwrocic mysli od jedzenia, zwlaszcza slodkiego..moze zaczne biegac od przyszlego tyg,w tym tyg musze jeszcze jechac na uczelnie, pozalatwaic ostatnie wpisy... Achaja ja tez moich dawnych przyjaciol jaz za takowych nie uwazam, ale dzis umowilam sie z moja powiedzmy dobra kolezanka na spotkanie za 2 tyg;) dlatego pewnie nastroj mi sie polepszyl... tez zarlok niestety, sliwki sa ponoc dobre na zaparcia, zwlaszcza suszone, zeby efekt byl szybszy mozesz je namoczyc w wodzie przed zjedzeniem, ale ich smak jest wtedy gorszy..tez mam problem z zaparciami ostatnio, chyba na tle nerwowym, bo blonnika to jem bardzo duzo... Achaja ja rowniez czekam na relacje ze spotkania pozdrawiam wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
grubasnica pisalas ze bierzesz estazolam i ze nic nie pomaga; ja kiedys bralam hydroksyzyne jak nie moglam spac, tez nie pomagala, ale estazolam jest silniejszy..przepisal ci go lekarz pierwszego kontaktu czy bylas u specialisty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie. Widzę, że jest Nas coraz więcej, z jednej strony bardzo fajnie, a z drugiej trochę gorzej, bo to oznacza, że skala problemu jest coraz większa.. Ja nie skomentuję swojego dzisiejszego dnia :(, brzuchol już w pełni wypchany, jestem dobita tym bardziej, że za oknem jest tak gorąco, trzeba pracować i wypada założyć coś \"krótkiego\", jakąś koszulkę, ale jak? Boczki się wylewają, nogi się ocierają, brzuch spuchnięty, załamka. Włączam telewior i codzinnie modlę się by zapowiedzieli brzydką pogodę, by móc się ubrać grubiej, w jakiegoś polarka. Jak zaczęło się tak gorąco to się nawet ucieszyłam bo pomyślałam, że to mnie zmobilizuje do wzięcia się za siebie, bo przecięż trzeba się jakoś ubrać, ale niestety i to nie pomaga. Niestety w moim mieście nie ma spotkań AŻ, szkoda :(. Zapytam się, jest wśród Was Ktoś ze Szczecina?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak mam byc szczera to chce juz zdechnac. z tego nie da sie wyjsc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wlasnie wrocilam ze spotkania. Nie wiem co powiedziec. Nie chce dzis zbyt wiele pisac bo wolalabym ochlonac z emocji. Mysle ze spodziewlama sie czegos zupelnie innego i to co zastalam bylo..hmmm...zaskakujace. Nie wiedzialam ze mozna tak zaufac czlowiekowi nie znajac go prawie wcale lub wcale, nie wiedzialam ze ktos moze mnie tak rozumiec i ze ktos moze mowicna glos moje mysli. Nie wiedzialam tez jak powazny to problem i na poczatku musze przyznac ze smiac mi sie z nich chcialo,ale potem, jak zaczeli mowic... na koniec nie bylo juz mi do smiechu, na koniec to ja plakalam, strasznie plakalam. Nie kazli mi niczego robic, niczego odemnie nie chca i nie oczekuja. Powiedzieli mi tylko ze jestem chora i ze to sie zdarza. Ludziom przytrafiaja sie rozne choroby , ja akurat jestem chora na ta. Nie musze sie jednak obwiniac ze jestem chora. Nie musze nienawidzic siebie ze jestem chora, co moge zrobic to walczyc z choroba, ale to zalezy odemnie. Ta choroba nie leczona postepuje. Poznalam osoby,ktore wrocily do nalogu mimo 7 lat w stowarzyszeniu ale tez i takie ,ktore poskladaly swoje zycie. Coz... to przerazajace i jeszcze chyba zejdzie sie zanim dotrze do mnie to w pelni,ale. to jest dokladnie to samo co alkoholizm czy narkomania, tyle ze ja zamiast narkotykow czy alkoholu wybralam jedzenie. Mechanizm jest identyczny i leczenie tez. Oni korystaja z wielu publikacji AA i stosuja niemal te same zasady co AA. Jestem przerazona ta choroba...wciaz nie moge uwierzyc do konca ze mnie to spotkalo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nastepne spotkanie mam w sobote... Od dwoch dni sie nie obzeram..nawet nie zauwazylam...zbyt bylam chyba zajeta mysleniem o soim zyciu i...poprostu zapomnialam...dziwne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Achaja❤️ podczytuje cie od poczatku, gratulacje tematu!!!! trafilas w 10!!!! pomagasz wielu ludziom zrozumiec problem ,nie tylko diety, diety..... jestem w szoku ,boje sie bo zaczynam tez wpadac w ta chorobe!!!!! pisz Achaja pisz tu wszystko co ci tam mowia bo pomagasz nam tu!!!!!!!! bardzo cie pozdrawiam serecznie i trzymam kciuki NAPEWNO DAMY RADE !!! ja to nie zebym byla ogromna,ale zaczynam niebezpiecznie jesc DUZO naprawde duzo i to w dodatku slodycze ,nawet jak jestem pelna!!!!!!!!! boje sie ........:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie dziewczynki :) ja wczoraj zjadłam śliweczki i efekty był moze to przez to, że zanim je przywiozłam to w bagazniku się mocno spociły :D:D wieczorem niestety zaliczyłam 2 drinki ale więcej grzechów nie pamiętam ;) aaaa i kupiłam sobie therm line.. mi pomaga bardzo.. hamje mi apetyt w jakiś cudowny sposób albo to tylko psychika :-o nie istotne ważne, że jakiś efekt jest :) jakoś nawet dziś nie mam apetytu mocnego więc trzymam kciuki, że tak będzie cały dzień :D:D ... beznadziejna i tłusta - tak się składa, że ja jestem ze szczecina :D:D:D Achaja - może nie chodzimy z Tobą na te spotkania ale w związku z tym, że jesteś z nami to pomagamy sobie wzajemnie :) nie żreć :P :D:D nie obżerasz się bo eraz już masz COŚ czego możesz się podeprzeć... Mam dziś dobry humor zaraz się wbiję w spodniczkę i zamierzam się uśmiechać ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. Też mam ten problem. W dodatku ja nie umiem się odżywiac. Nie umiem zjeść śniadania, obiadu, kolacji. Jem rano grapefruita, potem brzoskwinie i niby pięknie co? A potem robię się coraz bardziej głodna i wpycham co popadnie. Orzechy, pestki - bo zdrowe. A potem mam w dupie zdrowie i wcinam paluszki, ciastka no i na potęge czekolada i wafelki! Oczywiscie że jem bo są w domu. Ale jak by nie było to nie da rady. Zawsze mam wyrzuty sumienia cokolwiek zjem. Co rano obiecuję sobie że dziś żadnych słodyczy a koło południa leci czekolada. Owszem dałam radę 2 tygodnie na diecie kapuścianej. Trzymałam bardzo rygorystycznie ale mało schudłam. Zdołowało mnie to. Poza tym byłam tak spragniona słodyczy ze potem 2 tyg żyłam niemal na samej czekoladzie. Nie umiem się przestawić na jedzenie konkretnych posiłkow. To mnie przerasta. Do tego jak dlugo nie jem to jest mi słabo, drżą mi ręce i koniecznie muszę coś słodkiego. Jak gdzies idę na dłużej to boję się żeby nie zgłodnieć. Do pracy noszę 2 kanapki, jogurt, jabłko, banan, brzoskwinia itd - na wypadek gdybym była głodna. A w pracy stresy i ja wciaz jestem głodna. A w domu jem z nudów. I kółko się zamyka. Teorie znam, wiem wszysko o zdrowym żywieniu, ale mój organizm nie jest w stanie się dostosować. Nienawidzę siebie! Tak mam odkąd pamiętam, całe moje zycie to walka z cielskiem którego wciaż za dużo, którego nie znoszę. W datku jak nie jem to nie chudnę ale jak jem to tyję. I tak cały czas się ograniczam bo ja bym spokojnie mogła jeść dużo więcej. Ja nawet jak już mnie mdli to potrafię wepchnąć jeszcze jeden kawałek ciasta bo jutro już go nie będzie. Koszmar :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam po prostu identycznie
jem zdrowe sniadanie, po 3 godzinach zdrowe drugie sniadanie, a potem.... wpieprzam co sie tylko da. ja juz tak nie chce!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzis mialam znowu napad... :-( zjadlam cale pudelko sniadaniowych kulek czekoladowych a potem 6 kromek suchego chleba, 2 batony musli, puszke sardynek i banana. A to wszystko w jakies 20 min. Nie wiem co mnie opetalo i zreszta nie pamietam nawet dokladnie jak to pozeralam. Tak mi wstyd... Czuje ze Was zawiodlam, a zwlaszcza siebie... Zaczelam czytac ulotki ktore mi dali na spotkaniu oraz sluchac plyty z wyznaniami tych , ktorzy wyzdrowieli... ja nie wiem jak ja to zrobie...nie mam pojecia..wiem ,ze bardzo chce skonczyc z tym jedzeniem, wiem ze jesli nic nie zrobie to umre, ja umieram po kawalku kazdego snia z kazdym kesem... Boze kochany jak mnie to wyniszcza od srodka. Czemu ja to robie? Nie moge pojac z jednej strony ze az tak bardzo mozna nad soba nie panowac, z drugiej jednak widze siebie sprzed paru godzin. Napad trwa, sama tylko wiem jak ja ze soba teraz walcze. Wykorzystalam przerwe w zarciu (bo najzywyczajniej zrobilo mi sie nie dobrze) i zaczelam czytac te ich materialy. Trwam tak od ok 2 godz, choc przed szafka z zarciem i lodowka bylam chyba ze 3 razy , otwierajac ja i zamykajac jak opetana. Wiem ze to jeszcze nie koniec...tak bardzo walcze....ja chyba oszaleje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jednym z pierwszych krokow ich programu jest abstynencja czyli powstrzymanie sie od napadowego obzerania. Jak ja mam to zrobic jak ja po 2 dniach mam napad gorszy niz w ciagu ostatniego tygodnia. Jak nie dam razy z tym ich programem...prosze niech ktos cos napisze...musze sie czyms zajac....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Malgosiaa46
witaj Achaja👄 przykro mi ze masz te napady az takie:O wiesz przyznam ci sie ze jakbys tu wiecej pisala to by ludzie byli a ty napiszesz raz i cisza, pisz czesto przeciez ci nagadali cos tam wiec mow.......ja az takich napadow nie mam moge nie jesc , tylko slodyczy jak sie dorwe to masakra.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Achaja wiem co czujesz... Powiem Ci szczerze że jak przeczytałam co masz na ulotkach to parsknęłam śmiechem - pierwszy krok - abstynencja. Też mi odkrycie! Tylko JAK!!! Alkoholik ma łatwiej - łatwiej jest całkiem rzucić niż ograniczyć. Przecież alkoholikowi nie wolno wypić 1-2 kieliszków bo poleci po całości, wiadomo że jak sie zacznie to właśnie przerwać jest najtrudniej. A my uzależnieni od jedzenia co mamy zrobić? Właśnie przerwać w połowie. Dla mnie to niewykonalne. Gdybym mogła całkiem nie jeść to chyba by było łątwiej. Ale tak się nie da. Nawet kilkudniowa głodówka jest bez sensu bo ptoem sie człowiek rzuca na lodówkę jak odkurzacz. Achaja pisz jak Ci idzie, nic się nie martw że przynudzasz czy coś. Może ten topik będzie lepszą grupą wsparcia. Po to jesteśmy. Alkoholikom to nawet łatwiej w świecie funkcjonowac, pare znanych osób się przyznało, świat uznał to za chorobę i coraz łagodniej się patrzy na alkoholików pod warunkiem oczywiscie że sie leczą. A o jedzenioholizmie nic się nie mówi. Jesteśmy słabe psycholki i tyle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolkata
też mi napad ;/ ja napad uznaje za coś 5razy wiekszego. jesli ty masz takie napady, to nie widze problemu. chcialabym miec takie małe jak ten twoj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyna ma problem
a ty piszesz, co to za problem, ja jem wiecej. na pewno jej tym pomozesz,,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam... niestety nie skonczylo sie na wczorajszym wpisie...i zapomnialam dodac ze to nie bylo cos co zjadalam przez caly dzien, ja to pozarlam po powrocie z pracy... :-/ nie wiem czy to duzo czy malo...wiem ze obzarlam sie po samo gardlo az zrobilo mi sie niedobrze a po tem zachcialo zygac, wiem ze po takiej akcji ogrania mnie uczucie blogosci i szczescia, wiem ze nie uzywam jedzenia w celu przezycia, wiem ze jedzenie jest moja obsesja i nalogiem i nie sadze zeby ilosc miala znaczenie. Zreszta nie o tym chce pisac... Abstynencja polega na powstrzymaniu sie od pokarmow ktore wywoluja wpadanie w ciag jedzeniowy. Sam kazdy musi rozpoznac co to sa za pokarmy (np. cukier) i na powstrzymaniu sie od ich jedzenia, na powstrzymaniu sie od jedzenia napadowego. I to nie jest tak ze alkoholik moze nie pic i mu latwiej a jesc nie da sie przestac wogole. Alkoholik moze pic , nie moze pic tylko alkoholu, ja moge jesc, niemoge jesc tylko tego co mnie tak nakreca. Postaram sie pisac czesciej. Dosc duzo pracuje i do tego dom i inne sprawy. nie mam za wiele czasu i nie jestem w stanie siedziec na kafeteriii caly czas, ale staram sie byc tu codziennie, ale postaram sie wam pisac wiecej...moze komus pomoge..moze pomoge sobie. Po tym co wczoraj zrobilam ide dzis na spotkanie. W sobote nie moge,a wiem ze potrzebuje pomocy. Odwyk to nie tylko abstynencja. To ze jestem gruba to tylko fiyczny objaw czegos co mnie toczy od wewnatrz i to glownie z tym musze sie uporac. Abstynencja ma pomoc mi zachowac trzezwosvc umyslu. ... cdn...papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Achaja -> wielkie gratulacje za odwagę i za to, że zdecydowałaś się na uczestniczenie w tych spotkaniach, że się otworzyłaś. Czytam to, co piszesz i płyną mi łzy, bo to tak jakbym czytała o sobie samej, zachowuję się identycznie :(. Nie daję sobie z tym rady, już nie pamiętam kiedy się śmiałam, kiedy coś mnie cieszyło, ciągle jestem smutna, chodzę ze spuszczoną głową i do tego jeszcze tłusta i obżarta. Nic się nie zmieniło, nie poszło ku lepszemu, beznadziejności ciąg dalszy :(. Za tydzień jadę na dużą imprezę rodzinną, będą tam ludzie, których widziałam 5 lat temu, kiedy byłam jeszcze normalna, nie wiem jak ja się im pokażę, co ja założę na siebie, nic nie wiem.. :(, pewnie będzie tak, że zostanę w domu, kupię tonę jedzenia i będę się obżerać w samotności.. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×