Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gromiczka

NIE WIEM CO ROBIĆ

Polecane posty

Gość gromiczka

Witam serdecznie. Mam mały problem- niby błachy, ale ja nie moge sobie z tym poradzic. Chodzi o to, ze moj maz (jestesmy rok po slubie), pracuje na 2 etatach - no trzeba sobie radzic, gdyz z naszych 2 pensji nie moglibysmy sobie na zbyt wiele pozwolic , a mamy wykonczeniie mieszkania przed soba. Bywa niestety czesto tak, że jak pójdzie do pracy w poniedziałek rano to widzę się z nim dopiero pod koniec tygodnia na parę godzinek i znowu do roboty. Powiem szczerze, że przestaje mi się podobać powyższa sytuacja i boję się, czy to nas nie oddali od siebie..... Chwilami czuję się sama w związku:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 12-letni staż
rzeczywiście zbyt mało czasu spędzacie wspólnie, zwłaszcza na początku małżeństwa, kiedy się docieracie i kiedy Wasza głęboka więź powinna się umacniać. ja wolałabym dłużej wykańczać mieszkanie, a cieszyć się każdą wspólną chwilą. dopóki jesteście we dwójkę /z Twojego postu wynika że nie macie dziecka/ oddajcie swój czas sobie, a nie pogonią za innymi rzeczami. To właśnie teraz tworzycie fundamenty waszego małżeńskiego pożycia :) Spróbuj z mężem porozmawiać na ten temat, może On odczuwa to podobnie jak Ty, ale jak to facet - nic nie mówi ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gromiczka
Dziękuję za odpowiedź i szczerość, rzeczywiście dziecka nie mamy - może to i dobrze, a co do rozmowy z mężem nie raz próbowałam z nim porpzmawiać, ale on twierdzi, że pracuje przecież dla NAS , że jak nie będzie chodził to mu w ogóle podziękują, więc według niego nie ma innego rozwiązania. Powiem szczerze, że zastanawiałam się nawet nad rozwodem - mam już dość. Do tego po wczorajszym spięciu o palmtopa - on o nim maży z tym tylko, że dla mnie te 1500 można wykorzystać w inny sposób i powiedziałam, ze na chwilę obecną to nie jest zbyt dobry pomysł to skwitował, że ma takie życie jakie ma i musi pracować , żeby mógł sobie coś kupić i najlepiej będzie jak każde z nas będzie żyło za swoje bo wówczas sobie odłoży:-((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 12-letni staż
a czy przed ślubem też pracował na 2 etatach? jakie były Wasze wspólne cele? czy tuż przed ślubem rozmawialiście o Waszych priorytetach, jak widzicie Was z związku? - zrozumiałe, że ktoś kto długo i ciężko pracuje ma czasem ochotę kupić sobie coś extra /ja, mimo, że pieniądze zawsze są potrzebne na coś, przymykam oko na niektóre zachcianki męża - niech ma ;) , bo ciężko pracuje. Ale wydatki w małżeństwie trzeba ustalać WSPÓLNIE. Nie musi sam odkładać sobie na przyjemności /tak jak zapowiedział/ - wspólnie planujcie - z zachowaniem dużej tolerancji i uwzględnieniem własnych potrzeb - obydwojga Was. Nawet z kartką i długopisem, byle spokojnie, w luźnej atmosferze, a nie "biurokratycznej księgowości" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gromiczka
nie nie pracował, bo wiesz jak to jest na garnuszku u mamusi zarabiasz generalnie dla siebie i masz co chcesz. Przed slubem wiadomo cieszyliśmy sie i było wiadomo, że dużo pieniędzy pójdzie w mieszkanie. Ostatnio pobąkiwał o dziecku, ale gdzie dziecko .... Do tego najgorsze jest to , ze to mieszkanie jest na jego ojca -niby dostalismy od nich w prezencie slubnym.Na mojego meza przepisac nie moze bo nieste ty ma dziecko z jakiejs imprezy wpadka i placimy alimenty ( co prawda ciotka jego do prawie chwili obecnej za nie płaciła) na mnie nie przepisza bo swojego czasu kłocilismy sie ostro i stwierdzili ze nie wiadomo jak bedzie. Najgorsze to jest to, ze niedosc ze jestem wiecznie sama , bo PAN pracuje - to jeszcze jestem sama jako sama , bo nie mam nawet z kim porozmawiać, z kimś bliskim - rodzice nic nie wiedzą o dziecku i mieszkaniu:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 12-letni staż
to rzeczywiście skomplikowana sytuacja. Dlatego zupełnie nie wiem, co Ci doradzić, ponieważ dużo tu zależy od odpowiedzialności i dojrzałości emocjonalnej Twojego męża - czy siebie i Ciebie traktuje jako MY, czy kłotnie są właśnie spowodowane różnymi kierunkami Waszego patrzenia na pewne rzeczy. Trudne jest postawienie facetowi granic w taki sposób, aby nie odczuł tego jako ograniczenie. Nie wiem, ile masz lat, ale z dzieckiem spróbuj poczekać, aż Wasza sytuacja finansowa i materialna na tyle ustabilizuje się, że nie będziesz musiała przeliczać, co kupiłabyś dziecku za pieniądze, które on wyda na - powiedzmy - mało potrzebną rzecz ;). Mąż też musi mieć świadomość, że dziecko niesie za sobą pewne wyrzeczenia finansowe, a przede wszystkim czasowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gromiczka
ja mam 26 lat, on 27 więc nie wiem w sumie czas pokaże co się wydarzy, ja bym chciała mieć dziecko on niby też natomiast przeraża mnie myślenie mojego meża. żyć mi sie nie chce, kocham o bardzo,ale nie umiem sobie z nim poradzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 12-letni staż
gromiczko, czy mąż wie o Twoich rozterkach? mam na myśli odczucia, a nie ewentualne pretensje, które /być może/ kierujesz w jego stronę. Pretensje to wróg małżeństwa /przerabiałam to/. Nie wiem, jak mąż Cię postrzega. Z doświadczenia wiem, że nie można w rozmowach pokazywać się od strony pokrzywdzonej, marudzącej, matkujacej. W rozmowie trzeba być równorzędnym partnerem i facet to musi czuc. Musi czuć Twoją pewność siebie i to, że masz swoje potrzeby i wymagania. Ale trzeba to respektować w obie strony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gromiczka
kochana ...staż 12 lat.. masz może gg??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×