Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Zlota jesien

Magia czterech por roku dojrzalych kobiet

Polecane posty

Gość niesmiala
👄 Droga Szła pustą, ciemną ulicą. Sama w obcym mieście. Całkowitą ciszę zakłócał tylko stukot jej obcasów o bruk i chrzęst piasku miażdżonego podeszwą. Była zima. To znaczy według kalendarza, bo miasto wyglądało raczej jesiennie. Ona szła powoli, omijając brudne kałuże roztopionego śniegu. 'Zima, cholera jasna. Zima.', pomyślała. Zima zawsze nastrajała ją melancholijnie. Nawet bardziej niż jesień. A ona nigdy nie wiedziała, dlaczego? Dlaczego? Jakże często powtarzała sobie to pytanie! Jakże często nie znajdowała na nie odpowiedzi... Tymczasem szła przed siebie, powoli omijając brudne kałuże roztopionego śniegu. Szła pustą ulicą, zamyślona. Przystanęła na moment przed wystawą sklepową. Znów rozczarowanie, po raz nie wiadomo, który. To tylko spożywczak... I już miała odejść, gdy jej uwagę zwróciła twarz odbita w szybie. Twarz młodej dziewczyny. Twarz przez wielu uważana za ładną, przez niektórych za śliczną. Twarz osoby, którą kiedyś znała... I znów ból, gdy uświadomiła sobie, że jest obca nie tylko temu miastu, ale samej sobie. Poszła dalej, teraz nieco szybciej. Próbując uciec. Przed sobą? Przed prawdą? Nie wie3działą, ale znowu uciekała... Weszła w inną ulicę. Tu też było pusto. Tylko jakiś młody chłopak, niewiele starszy od niej, stał z browcem koło bramy. Pewnie na kogoś czekał. 'Szczęściarz' pomyślała 'ma na kogo'. - Co się stało kochanie?- zapytał, gdy go mijała. 'O co mu chodzi?' przemknęło jej prze myśl. - Czemu płaczesz? 'Czemu płaczę? Co on ma na myśli?' natrętne myśli nie dawały jej spokoju. Podniosła dłoń do twarzy stojąc tyłem do niego. Delikatnie palcem, przejechała po policzku. Spojrzała zaskoczona na wilgotny opuszek. Jej ciałem wstrząsnął spazm niekontrolowanej rozpaczy. Łzy popłynęły jej z oczu niczym dwa strumienie. - No. Skarbie. Już dobrze.- powiedział z czułością niespotykaną u obcych ludzi, zwłaszcza jego pokroju. Odwróciła się do niego nadal płacząc.- Już dobrze.- powtórzył zakłopotany jej wyglądem. 'Muszę wyglądać strasznie z rozmazanym makijażem', pomyślała rozżalona.- Powiedz, może ci jakoś pomóc?- skąd ta troska w jego głosie? Zaskoczona uprzejmością nieznajomego tylko pokiwała przecząco głową odwracając się od niego. Poszła dalej swoją drogą, wycierając dłońmi mokre policzki i pociągając nosem. I znów w jej głowie pojawiło się pytanie: dlaczego? Po raz pierwszy od bardzo dawna ktoś ofiarował jej bezinteresownie pomoc. Dlaczego tę pomoc odrzuciła? I nagle zgasły latarnie. A ona nadal szła przed siebie. 'Dokąd zawiedzie mnie ciemna droga...'. Nie wiedziała, skąd znała te słowa. Wydawało jej się, że to jest tekst jakiejś piosenki, ale nie mogła sobie przypomnieć, jakiej. Jakże bardzo pasowały do sytuacji, w której się znalazła. Quellen

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam !!! Pozdrawiam Was i przesylam buziaki... Niesmiala, to opowiadanie podoba mi sie , bo moze zadzialac nasza cala wyobraznia... Natomiast ALiiss bajka, czy opowiadanie jest wziete z zycia i sadze ze ma wyrazny moral:) Bardzo milo tu u was i naprawde lubie tu wpadac👄 Są takie święta Są takie święta raz do roku, co budzą życie, budzą czas. Wszystko rozkwita w słońca blasku i wielka miłość rośnie w nas. Miłość do ludzi, do przyrody, w zielone każdy z wiosną gra. Już zima poszła spać za morza, a w naszych sercach radość trwa. W piecu rosną sękacze, baby wielkanocne, i mazurek lśni lukrem, Spójrzcie tam – pierwszy liść! Według starej recepty babcia barszcz ugotuje. Przyjdzie cała rodzina, mamy święta już dziś. Czas ciepłe kurtki w szafie schować i w naftaliny ukryć świat. W szufladzie zaśnie czapka zimowa, narty i sanki pójdą spać. Bocian powrócił na swe gniazdo, już leśnych kwiatów czujesz woń. A słońce świeci mocno, jasno i żabi rechot słychać z łąk. To PIĘKNE PORY ROKU:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jasiek 64
piękna ta bajka Alliiss,,, Nieśmiałą, troszkę mało zrozumiałem , ale ja stary chłop jestem :-D Alisarko! Wiersz zrozumiałem śliczny:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość /////////////////////
Zachciało się babie jaskini... - Po co ci babo jaskinia? Tobie trzeba dzieci rodzić, a nie w czarnych dziurach brodzić. -A jeżeli Ci powiem, że kocham góry ponad wszystko i pragnę poznawać ich topografię w najdrobniejszym szczególe, wspinając się na najwyższe szczyty i dotykając dna najgłębszych jaskiń – jak namiętny kochanek, który centymetr po centymetrze przemierza ciało kochanki, nigdy zgłębiania jej powabów nie mając dosyć. Czy uwierzysz? - A jeżeli Ci powiem, że szukam ludzi prawdziwych, więcej czujących i rozumiejących – więcej niż armia wytresowanych robotów przetaczających się codziennie ulicami, oślepłych od wgapiania się w TV i PC; o cielskach rozlanych, o siedzeniach sprasowanych 8-godzinnym grzaniem urzędniczego stołka, o głowach nabitych kupnem nowej bryki, o sercach bez serca. Uwierzysz? -A jeżeli Ci powiem, że szukam w jaskini mocnego ramienia, które przytuli moją głowę, w szary, beznadziejny poranek, kiedy wszystko wydaje się mieć jednakowy, wyświechtany smak. Że szukam mięśni o takiej sile, które zdołają unieść mnie wysoko i ze mną przekroczyć próg... nadziei. Uwierzysz? -A jeżeli Ci powiem, że chcę zadać gwałt swej naturze i mimo mizernego uposażenia genowego, mimo lęku, który wyzwala drżenie kolan już na czwartym szczeblu drabiny, chcę wleźć w tą dziurę, ze strachu się zrzygać, przeżyć swoiste katharsis i urodzić się jeszcze raz...jako mały – wielki człowiek. Uwierzysz? -A jeżeli Ci powiem, że w jaskini szukam Boga, Tego Boga, którego widziałam w twoich oczach mamo, zanurzonego w kropelce twojej łzy, cicho sunącej po policzku; Boga, który drga mamo w twoich neuronach, gdy w nocy myślisz miłością – o nas. Uwierzysz? -A jeżeli Ci powiem, że szukam wolności – absolutnej i jedynej, a jaskinia podpowiada mi, że tak niewiele trzeba, by wolnym być. Wystarczy...Wystarczy cichcem deltę otworzyć; upewnić się, czy nikt nie podgląda; szybko wysunąć pętelki liny, a potem już tylko ręce rozłożyć, bardzo gwałtownie zamachać nimi i w czeluść ciemną z impetem sfrunąć, Wolności – krzycząc – dodaj mi skrzydła, bo ziemska dola tak mi obrzydła. Czy uwierzysz? Dlaczego ciągle milczysz? Ty pewnie dobrze wiesz, czego ja szukam. * * * Miałam szczery zamiar napisać tekst o jaskiniach, używając sformułowań precyzyjnych, że Pod Wantą było tak i tak, że takim a takim żlebem dotarliśmy do Czarnej, a wtedy pogoda była słoneczna. Jednak pamięć (a właściwie jej brak) zatarła szczegóły i nie pozostawiła faktów, konkretów ani nazw. Zostało tylko ogólne wrażenie, że było trudno i że ból koszmarny flakami skręcał, że na kolanach w ciemnych, mokrych dziurach tarzanie, że sińce wszędzie, jak po pobiciu, że upokorzenie, kiedy zawisnąć się zdarzyło na lążu (nie jeden zresztą raz). Ale właśnie wtedy, gdzieś u styku rdzenia i czaszki zaczęła się tlić radość niewypowiedziana, organiczna. Radość szepcząca do ucha: Maleńka – byłaś cienka, jednak przeżyłaś i teraz cieszysz się, że... jesteś. Asia Jastrzębska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To bardzo ciekawe ale tyklo dla odważnych... Dziewczyny i chłopaki pozdrawiam was bardzo serdecznie👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jutro poniedziałek 26.11.07. do końca roku zostanie tylko 35 dni:) Jak ten czas powoli leci:-D hi hi hi ! Violetta Villas - Józek Jak te lata psiakość lecą, odkąd przyszło się na świat, dziś podrosło się co nieco,ma się te 16 lat, Mama martwi się i tato,jak tu uświadomić mnie no bo kiedyś zrobić trza to,a nie wiedzą przeciez że... Józek Józek Józek Józek Józek Józek Józek Jozek Jozek Jozek wszystko wie /hihi/ Właśnie dni minęło kilka ,kiedy biorąc mnie na bok mama coś mi o motylkach,a ja mamę w rękę cmok. Potem mama moi mili ,w życie wprowadzała mnie na zasadzie tych motyli ,nie wiedziała bowiem że.. Józek.... Co zaś tyczy się bociana, sprawa bardzo ważna,och tatuś rzekł któregoś rana, żebym nie wierzyła w to. Pomyśl trochę droga Anno,a domyślisz sama się jesteś juz dorosłą panną, cóż nie wiedział tato ze... Józek.... Z tych rozmówek z rodzicami, z tego jak kierują mną, widzę ze rodzice sami,źle uświadomieni są. Takie życie to nie życie, pomóc swym rodzicom chce, jeszcze dzisiaj do nich przyjdzie ,sprawy im wyjaśnić te... Józek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość XL
D O B R A N O C :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja was lubie
:-D Adam Asnyk MIĘDZY NAMI NIC NIE BYŁO Między nami nic nie było! Żadnych zwierzeń, wyznań żadnych. nic nas z sobą nie łączyło - Prócz wiosennych marzeń zdradnych; Prócz tych woni, barw i blasków Unoszących się w przestrzeni, Prócz szumiących śpiewem lasków I tej świeżej łąk zieleni! Prócz tych kaskad i potoków Zraszających każdy parów, Prócz girlandy tęcz, obłoków, Prócz natury słodkich czarów; Prócz tych wspólnych, jasnych zdrojów, Z których serce zachwyt piło, Prócz pirwiosnków i powojów, Między nami nic nie było!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja was lubie
Obcym wstęp wzbroniony Pewnego ranka biedny, bosy chłopiec, Robert Robertson, wyruszył do lasu z wiaderkiem. Postanowił, że nazbiera tyle jeżyn, żeby napełnić wiaderko aż po brzegi, a potem sprzeda owoce na targu, by jego rodzice mieli pieniądze na zapłacenie czynszu. Ale po dwóch godzinach wędrowania tu i tam po leśnych ścieżkach Robert miał zaledwie tyle jeżyn, żeby przykryć dno wiaderka. - Marnuję tylko czas. Właściwie równie dobrze mógłbym wrócić do domu - westchnął. I wtedy właśnie znalazł to, czego szukał: krzewy jeżynowe uginające się od ciężaru ogromnych, dojrzałych i soczystych owoców. Był tylko jeden kłopot. Te jeżyny nie rosły ot, tak, przy drodze. Rosły na polu. Pole to należało do pana Donalda MacLeniwego, a na furtce w ogrodzeniu był napis: "Obcym wstęp wzbroniony". Robbie wiedział, co ten napis oznacza: że każdy złapany na polu będzie miał nie lada kłopoty. Ale jego rodzice bardzo potrzebowali pieniędzy, a teraz nadarzyła się jedyna okazja, żeby je zdobyć. Dlatego chłopiec przekradł się przez zniszczone ogrodzenie, podbiegł do krzaków i zaczął zbierać owoce. W kilka chwil jego wiaderko było pełne. Robert właśnie sam sobie gratulował, kiedy usłyszał czyjeś kroki. Ktoś nadchodził. Chłopiec rozejrzał się i zobaczył starego Alberta, służącego Donalda MacLeniwego, zmierzającego ku niemu przez pole. Chłopak natychmiast próbował uciec, ale to nie było takie proste. Jeżynowe kolce łapały go za włosy i szarpały jego ubranie. A do tego - katastrofa! - nadepnął na gwóźdź. - Auuuć! - Robert upadł na ziemię i jęcząc chwycił się za zranioną stopę. W chwilę potem zobaczył starego Alberta, stojącego nad nim jak wieża - potężnego, surowego człowieka, wielkiego jak góra. Robert miotał się między bólem stopy a strachem przed kara. - Proszę... proszę, nie wydawaj mnie panu Donaldowi - błagał. Ale z jakiegoś powodu Albert, zamiast odpowiedzieć, po prostu stał, wpatrując się w długie kolce jeżyn, wplątane we włosy Roberta. - A wiesz, co ja sobie myślę? - powiedział wreszcie. Chłopiec przecząco pokręcił głową. - A ja sobie myślę, jak mój Pan cierpiał, czując kłujące ciernie na swojej głowie. Stary Albert pochylił się i delikatnie powyjmował kolce. Potem przyklęknął, wyjął chusteczkę z kieszeni i zaczął bandażować stopę Roberta. - A wiesz, co ja sobie myślę? - spytał znowu. - A ja sobie myślę, jak mój Pan cierpiał przez gwoździe w swoich stopach. Teraz Robert zorientował się, że kiedy stary Albert mówi o swoim Panu, nie myśli o Donaldzie MacLeniwym - on nigdy nie poczuł ukłucia ciernia na czole ani bólu stopy zranionej gwoździem. Nie. Stary Albert mówił o kimś zupełnie innym, a Robert bywał na tyle często w kościele, żeby wiedzieć, kim był ten ktoś. A co więcej, właśnie przypomniał sobie, co mówił ksiądz - coś, co akurat teraz, gdy został przyłapany na gorącym uczynku z wiaderkiem skradzionych owoców obok napisu "0bcym wstęp wzbroniony", nagle wydało mu się dobrą wiadomością. -Albercie, słyszałem, że twój Pan przebaczyłby obcemu na swoim polu - powiedział. - Czy to prawda? - Uhm, mały - staremu służącemu rozpogodziły się oczy -Mój Pan przebaczyłby obcemu każdego wzrostu i pochodzenia. Radość Roberta nie trwała długo. Przerwał ją odgłos kopyt "tatta ta, tafta ta, tatta ta". Czarny koń pędził ścieżką, a na jego grzbiecie... pan Donald. - Ratuj mnie! - szepnął Robert blady ze strachu. - On na pewno mnie ukaże! Ale Robert nie spodziewał się, że stary Albert zrobi to, co zrobił. Gdy pan Donald zbliżał się do ogrodzenia, służący podniósł wiaderko Roberta i podszedł do jeżynowych krzewów. Postawił wiaderko na trawie i stanął przy nim, pochylając się nad owocami. - Albercie! Co ty sobie wyobrażasz? - ryknął jego pan. Był tak wzburzony tym, co zobaczył, że nawet nie zauważył Roberta. - Płacę ci za naprawianie płotów, nie za kradzież owoców z mojej ziemi. Jesteś zwolniony! - zawołał pan Donald i odjechał. Robert otworzył buzię ze zdziwienia. Naprawdę wyglądał teraz jak jeden wielki znak zapytania. Dlaczego? Dlaczego stary Albert wziął na siebie całą winę? Stary służący podszedł i usiadł koło chłopca. Wydawało się, że czyta w jego myślach. - Powiem ci, dlaczego, mój mały - wyjaśnił prosto. - Mój Pan wziął na siebie winę za mnie. Gdy pół godziny później obaj jeszcze siedzieli i rozmawiali, pan Donald wracał tą samą drogą. Ale tym razem nie wyglądał na zagniewanego, lecz na zmartwionego. Właśnie zdał sobie sprawę, że żona będzie na niego zła za wyrzucenie z pracy starego Alberta i miał nadzieję, że jeszcze nie jest za późno, żeby wszystko odwrócić. - Przykro mi, że się uniosłem, Albercie - powiedział z przymilnym uśmiechem. - Naprawdę jesteś wspaniałym służącym i dobrze służysz mojej rodzinie od wielu lat. Dlatego proszę, zapomnij, co ci powiedziałem. Stary Albert mrugnął do Roberta. - Chętnie wszystko zapomnę, panie Donaldzie - skinął głową - pod jednym warunkiem. Myślę, że człowiek w moim wieku powinien już mieć pomocnika. I myślę, że byłoby bardzo dobrze, gdyby dal pan tę pracę temu oto małemu Robertowi Robertsonowi. - Och... no dobrze - odparł pan Donald, który zorientował się, że nie ma wyboru. - I myślę sobie jeszcze, że chłopak mógłby dostać na początek zaliczkę - dodał sprytnie służący. Mrużąc oczy, pan Donald wsunął rękę do kieszeni i wręczył Robbiemu srebrną monetę. Tak więc dzięki staremu Albertowi skończyło się na tym, że zamiast zostać ukaranym, Robert wrócił do domu, mając zapewnioną stałą pracę i do tego pieniądze na czynsz. Ale najlepsze ze wszystkiego było to, że chłopiec poznał cudowne poczucie przebaczenia. Rozumiał teraz, co znaczyły ciernie, gwoździe i niewinny człowiek biorący na siebie winę. Zaczynał od nowa, z duchowym bogactwem - a wszystko to dzięki Panu, któremu służył stary Albert. Lynda Neilands

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pozdrawiam i życzę miłych snów Ciesielczuk Stanisław, Zawodowcom dowcipu ZAWODOWCOM DOWCIPU Pozory myśli tkająć w siećpajęczą, Chwytajcie muszki pozorów, co brzęczą Tonem, głupocie miłym, jak łaskotka. Lecz rwie siędowcip, kiedy prawdę spotka. znam dowcip inny, który w myśli niebie Rodzi się nagle, uśmiechnięty srogo Rozbłysłą prawdą - gdy ten trafi kogo, Trafiony ginie - lub zdradza sam siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Irena Santor » Śnimy się sobie co noc Kiedy wieczór się zaczyna I gdy usną już zegary - Dzieje się historia dziwna Romantyczna nie do wiary Śnimy się sobie co noc A taka jest złudzeń moc Że wstaję blada Z cieniem spotyka się cień Chyłkiem po nocy bo w dzień Śnić nie wypada Śnimy się sobie nie raz A księżyc podgląda nas Spoza firanek Lecz we śnie brak nam jest słów Milczymy wtedy - aż znów Powraca ranek W słonecznej powodzi dnia Błądzimy i ty i ja Wciąż się mijamy Aż wsiąkasz w uliczną dal I jest nam obojgu żal Że się nie znamy Ja rozsądna jestem we dnie Ty spokojny w dobrym tonie Lecz gdy dzień dogasa blednie Gdy nas czarna toń pochłonie - Śnimy się sobie co noc…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
- Co to jest antykwariat? - To jest związek 20 letniego mężczyzny z 50 letnią kobietą. Ona antyk, a on wariat. 🌼 Przed wizytacją w szkole nauczyciel ustala: - Jak o coś zapytam, niech zgłaszają się wszycy. Ci, co wiedzą prawą ręką, ci co nie wiedzą lewą... 🌼 - Panie doktorze. Alkohol źle wpływa na mój wzrok! - A czym to się objawia? - Na drugi dzień po popijawie nie mogę znaleźć pieniędzy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotny60
Pozdrawiam wszystkich w oazie👄 Pozdrawiam Ciebie Mari ! Przykro mi, ze nie mogę z wami dzisiaj posiedzieć, ale załatwiam bardzo ważna rzecz i muszę wstać raniutko... Widze , ze dziś było dużo wpisów , ale nie miałem czasu ani chęci czuje się zmęczony... Sorry! mam telefon....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotny60
Poczekaj !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotny60
Śniłaś mi się nie kalmie ! Jak babcie kocham...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotny60
Byłaś kobieta 40-45 letnia... Mężatką oczywiście...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotny60
Mari, Jesteś jeszcze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
puki Ty jesteś i nie wołasz ach śpij kochanie to czekam Irena Santor » Opowiadaj mi bajkę Kiedy nas otuli ciemność Jak puszysty miękki płaszcz Gdy zostaniesz tylko ze mną I gdy będzie dużo gwiazd Gdy zadzwoni cisza nocna A umilknie inny głos Gdy nie można będzie poznać Czy to ty Czy to ja Czy noc Opowiadaj mi bajkę O wiszących ogrodach I o kocie co fajkę Palił sobie przed snem O niebieskich migdałach Księżycowych przygodach O majakach i czarach Które widać przez mgłę Tym nocnym bajkom jak to bajkom Troszeczkę wierzę ,troszkę nie Tym nocnym szeptom,cichym grajkom Troszeczkę wierzyć nie jest źle Opowiadaj mi bajkę O wiszących ogrodach O majakach i czarach Które widać za mgłą A że bajka to bajka Więc tą jedną rzecz dodaj: Żyli długo, kochali ona jego on ją

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotny60
Bardzo mi się podobałaś... Oczy piwne do ramion błąd włosy....:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotny60
Wiesz, bardzo cię przepraszam , ale ktoś uporczywie dzwoni do mnie i natrętnie proponuje mi jakieś idiotyczne angeboty....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotny60
Napisz najlepiej szczera prawdę... Błagam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotny60
Przyrzekam !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×