Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

tigero

STRACIŁAM CIĄŻĘ - PAŻDZIERNIK 2007

Polecane posty

Majeczko, ma nadzieję, że już niedlugo w TWOIM, WASZYCH serdeuszkach zagości spokój i radość. Wiem, że nic nie zmniejszy WASZEGO bólu. Życzę WAM wiele wytrwalości w tych tak trudnych dla WAS dniach. Macie siebie i to jest najważniejsze. Wiesz ja bym chyba poszla z mężem. Wiem, że sie starasz i podziwiam Cie za spokój i opanowanie, chociaż wiem że Twoje serduszko krzyczy. Spróbujcie pójśc razem i razem podzielić sie tym żalem. Może jak uslyszycie sie nawzajem poza domem w neutralnym miejscu odnajdziecie znowu sposób żeby cieszyć sie soba i każdym dniem. prosze nie mniej mi za zle że sie wtrącam. mam nadzieje, że już niedlugo spotkamy sie na tym naszym wymarzonym topiku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej,Dziewczynki No i następny dzionek..dzis w Gdańsku padał śnieg i grad,po których już nie ma śladu oczywiście,ale fajnie było zobaczyć. Od 2 lat mieszkam w takim rejonie Anglii,w którym snieg zimą nie występuje. Pół dnia spędzam w szpitalu a drugie pół robię porządki i zajmuję się byle czym,byle zająć czymś myśli..Ech.. Lekarze mówili, że z następną ciążą \"książkowo\" trzeba odczekać 3-6 m-cy,ale od położnej usłyszałam,że miała przypadki,że panny zachodziły w ciąże już po 6 tyg. od poronienia i rodziły zdrowe bobasy:) Bardzo to optymistyczne,choć uważam, że jednak trzeba dać macicy trochę odpocząć...ja spróbuję za jakieś.....3 miechy. Pozdrawiam gorąco

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny Ale miałam weekend...pokłociłąm sie z m, ostatnio przez to wszystko nie potrafimy ze soba rozmawiac :( Temat mojej byłej ciązy jakby nieistnieje, natomiast nagle pietrza sie przed nami inne problemy z ktorymi wczesniej mjakoś dawalismy sobie rade. Wsciekamy sie jeden na drugiego z byle jakiego powodu...Boże jak mnie to wszystko meczy!!! Wczoraj m wykrzyczał, że się wyprowadzi bo już nie może ze mna wytrzymać, a ja już nie moge sama ze soba wytrzymać. Nie poznaję ani sibie ani jego i jeszcze na dodatek jutro wracam normalnie do pracy...i musze sie zachowywać jakby nic sie nie stało w moim zyciu...ja nie wiem jak ja to wytrzymam :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tigero- piszesz,że nie możesz ze sobą wytrzymać - rozumiem Cie doskonale,ja od zabiegu jestem jakoś strasznie naładowana złymi emocjami,wszystko mnie wnerwia, wystarczy drobiazg a cisnienie mi sie podnosi w sekundzie i mam ochotę krzyczeć ze złości... :( Może jakoś podświadomie odreagowujemy nasze przejścia? Nie wiem...za to wiem,że swoim zachowaniem sprawiam przykrość innym i wcale nie jestem z tego dumna:( Co do kłótni z moim Misiem,to odległość sprawia,że się nie kłócimy. On był w kraju 2 tyg. temu,niestety musiał wracać do pracy -dopiero po jego wyjeździe usłyszałam od lekarza wyrok: \"konieczny jest zabieg..\" tak więc przezywamy tą naszą tragedię razem i osobno jednocześnie.. Przeczytałam gdzieś coś bardzo optymistycznego: ...\"Po każdym deszczu wzejdzie słońce...\" - i tego się trzymajmy, Dziewczynki! Ściskam gorąco

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na chwileczke bo roboty mam mnostwo. jestem ksiegowa a jutro termin. musze jeszccze pokonczyc w domu. musimy optymistycznie myslec i na pewno damy rade. wiecie co po cp tez mialam kryzys z mezem ojjj klotnia za klotnia. teraz jest inaczej bo corka pochlania tyle czasu ze nie mamy mozliwosci sie sprzeczac :) do tigero.... zmien jak mozesz ten wpis czekam na aniolka bo zle mi sie kojarzy :) albo jak chcesz. nie obraz sie tylko. sciskam. jutro moze wyniki histopatologiczne. trzymajcie kciuki zeby to nie byl zasniad.... kurcze boje sie..... dam znac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sorrki tigero - jak wyslalam to sobie uswiadomilam ze to bylo do daily,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc Kobietki dowa - ok, nic si nie stało ;) Sygitko29 - po wczorajszej kłotni z m, przestalismy sie do siebie odzywać, zła na cały świat poszłam sama spać (zła bo jeszcze dzsiaj musiałam isc do pracy z przyklejonym uśmiechem na ustach mówiącym: \"świat jest cudowny i nic sie nie stało\"), przyczłapał sie do mnie chyba o pierwszej w nocy, nie wiem dokladnie bo juz spałam, i wszedł mi pod kołdre i tak mocno przytulił że się przebudziłam ale nie dałam nic po sobie poznać. W tejnocy zrozumialam, że jemu tez jest ciężko tylko że faceci jakoś tak inaczej na to wszystko reagują. Mąż Majek123 to rozsadny facet, dobrze ze pojdzie do tego psychologa,bedzie mu i lżej na sercu i łatwiej. Moj m to taki dumny paw, że udaje że nic sie nie stało a wczora poczułam, że bardzo mu z tym źle... Dzisiaj w robocie zapomniałam o tym wszystkim, bo musiałam wejsc w normalny tryb pracy i nawet nir miałąm czasu na prywatne przemyślenia...ech ale może i dobrze :) w mojej pracy nie ma czasu na sentymenty, pęd ku wynikom i w ogóle powoduje, że człowiek wpada jak w wir i czasem cieżko znaleśc wyjscie, wtedy przydaja sie przyjaciele i rodzina, którzy czasem wystawiają mi przysłowiową tabliczke \"stop\" i wtedy wiem, że należy wystopować :) Dowa - wyniki napewno beda ok, ja moje odbieram dopiero za tydzień...ale nawet nie myślę, że mogłyby być inne jak tylko dobre, no przecież muszą byc wreszcie jakieś dobre wiadomości :) Trzymajcie sie Kochane :) ide do kuchni coś upichcić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
daily nic nie napisalas, czemu ? :( u mnie nic nie wiadomo. gin nie zadzwonil :( moze jutro. kolorowych snow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dowa -gratki :) no pierwsza pozytywna waidomość! Moje wyniki powinny byc, jutro, ale nie mam siły psychicznej iść je odebrać do spzitala więc pewnie wyśle m, ale mam nadzieje ze wszystko bedzie ok. A jak sie czujecie dziewczyny? Fizjologia juz u Was wróciła do normy? Bo mi to sie sexu zachciewa :P tyle, że sie jeszcze boje bardziej poprzytulać z m. A Wy ile czekałyście od zabiegu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
daily, tigero 🌻 tez sie balam wyniku histo, mnie gin mial odebrac i zadzwonic - czekalam 2 dni az sama do niego zadzwonilam. powiedzial ze nic niepokojaego nie ma i mozemy sie starac o nastepną dzidzię. my sie jednak wstrzymamy chociaz ze 2 cykle jeszcze. co do przytulania :) my odczekalismy do @. pozdrawiam was serdecznie i piszcie co u was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Dziewczynki:) co tak tu pustawo? juz myślałam,że pogodziłam się ze stratą i jest ok a jednak nie...najpierw pokłociłam się z mężem,bo pojechaliśmy na zakupy,żebym mogła się jakoś ubrać, bo w nic sprzed ciąży nie wchodzę a ciążowe ubranka są już za duże...niestety nic nie kupiłam,bo mój mężulek miał takie tempo chodzenia jakby go ktoś gonił...no i zrobiłam mu awanturę...później coś tam z pracy się odzywał, ale bez kwiatków i przeprosin oznajmiłam,że nie będę z nim rozmawiać...niestety ma taka pracę,że nie ma kiedy kupić kwiatków, jedynie przed pracą...po pracy chciał porozmawiać,ale zwarczałam po nim...rano poszłam do kościoła, oczywiście musiałam napatrzeć się na dzieci...kiedy dzieciak obok mnie zaczął płakać....to ja razem z nim,bo pomyślalam sobie,że nigdy nie usłyszę płaczu mojego synka..wróciłam do domu...zauważyłam,że na krześle nie ma ciuchów mojego męża, a zawsze jak się rozbiera to tam je zostawia...już tyle razy go prosiłam,żeby nie robił mi wystaw,ale niestety to niereformowalne stworzonko...no i zajrzałam do szafki a tam pusto...wyprowadził się...no cóż...łatwiej było zabrać swoje rzeczy niż przeprosić...po godzinie już pisał esy,że nie wie co mu odbiło i że bardzo żałuje tego co zrobił....pisał do mojej mamy,że chce wrócić,ale się mnie boi....a ja przecież nie gryzę...później przyszła koleżanka...z dzieckiem...na początku się jakoś 3małam...ale w momencie jak siostra przyniosła małej zabawkę, którą mąż kupił naszej dzidzi i miał frajde skręcając ją, już nie wy3małam...starałam się nie dać niczego po sobie poznać...kiedy koleżanka poszła zalałam się łzami...mąż oczywiście wrócił na noc,ale nic nie mówił...w końcu wiedział,że bez kwiatka nie ma co zaczynać...poleżeliśmy chwilę w milczeniu. zaczęłam myśleć o dzidzi....wstałam i wzięłam zdjątka z usg...poszłam do łazienki i tak siedziałam na podłodze oglądajać zdjęcia i wyjąc z bólu...mąż nie wy3mał i przyszedł do mnie...chciał mi zabrać zdjęcia,żebym nie płakała...ale ściskałam je coraz mocniej,bo tylko to mi zostało...w końcu dałam się namówić i poszłam do sypialni...siedziałam na łóżku i wpatrywałam się w każde zdjęcie...później podeszłam do okna...szukałam mojej Gwiazdki,ale chmury wszystko zasłoniły....położyłam się cały czas pilnując zdjęć,żeby nikt mi ich nie odebrał...w końcu udało mi się zasnąć...dzisiaj od rana topiłam się we łzach...mąż wyrwał się z pracy i przyjechał z kwiatkami...zaczał tak słodko przepraszać,że najchętniej częściej kłóciłabym się z nim,żeby słyszeć takie słówka...nie mam pojęcia jak wystoję w czwartek nad grobem mojego Maleństwa...cały ból wrócił...jednak nie jestem jeszcze gotowa na oglądanie dzieci...a już nie mówiąc o tych wszystkich zabawkach i ubrankach, które kupiliśmy...muszę iść na kontrolę, bo już czas,ale narazie mam @...teraz pytanie do którego lekarza iść...pewnie będę chodzić prywatnie tak jak teraz i jeszcze do przychodni,bo podobno lekarz jest bardzo dobry...a Wy jak sobie radzicie z tym wszystkim?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z nadzieja ....
W maju 2007 roku mialam lyzeczkowanie... bylam w 8 tyg ciazy, nie mialam zadnych boli, pojechalam na zwykla konrole do gienia gdyz wybieralam sie z mezem nad morze i chcialam miec z glowy wizyte, ktora miala byc za 3 dni, moze to i dobrze ze poszlam szybciej... ginekolog mi powiedzial ze nie widac echa serduszka i tak sie dowiedzialam ze poronilam, dlugo plakalam, maz na mnie czekal w aucie a ja nie chcialam wyjsc...poprostu sie wstydzilam, balam, nienawidzilam sie...jeszcze tego samego dnia(wieczor) lezalam w szpitalu z kobietami, ktore mialy brzuszki a ja schowalam sie pod koldre i plakalam, chyba nigdy w zyciu sie tylke nie wyplakalam, w szpitalu nie potraktowali mnie najlepiej tylko na takiego odwal.... bardzo chcialam tego dziecka staralam sie ponad pol roku... po tym zabiegy przez 4 miesiace nie dostawalam okresu, za to mialam zawsze 20 dnia miesiaca takie bole jak na okres, normalnie przechodzilam okres tylko bez krwi... nie moglam zrobic siku, wyproznic sie, chodzic tak jak bym miala kolek w tylku... Najgorsze byly pierwsze dni, akurat dorabialam sobie sprzedajac lody wiec jak widzialam e maluchy z matkami lzy same mi naplywaly do oczu.. Dzis jestem w 4 tyg ciazy i lekarz przepisal mi dupaston, bardzo sie boje strasznie mnie kluje prawy jajnik, normalnie boje sie isc na wizyte 16.11 bo boje sie zeby to wszytsko sie nie powtorzylo... nawet nie mam sily sie cieszyc ze jestem w ciazy....jaka jest szansa ze doniose te ciaze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z nadzieja ....
W maju 2007 roku mialam lyzeczkowanie... bylam w 8 tyg ciazy, nie mialam zadnych boli, pojechalam na zwykla konrole do gienia gdyz wybieralam sie z mezem nad morze i chcialam miec z glowy wizyte, ktora miala byc za 3 dni, moze to i dobrze ze poszlam szybciej... ginekolog mi powiedzial ze nie widac echa serduszka i tak sie dowiedzialam ze poronilam, dlugo plakalam, maz na mnie czekal w aucie a ja nie chcialam wyjsc...poprostu sie wstydzilam, balam, nienawidzilam sie...jeszcze tego samego dnia(wieczor) lezalam w szpitalu z kobietami, ktore mialy brzuszki a ja schowalam sie pod koldre i plakalam, chyba nigdy w zyciu sie tylke nie wyplakalam, w szpitalu nie potraktowali mnie najlepiej tylko na takiego odwal.... bardzo chcialam tego dziecka staralam sie ponad pol roku... po tym zabiegy przez 4 miesiace nie dostawalam okresu, za to mialam zawsze 20 dnia miesiaca takie bole jak na okres, normalnie przechodzilam okres tylko bez krwi... nie moglam zrobic siku, wyproznic sie, chodzic tak jak bym miala kolek w tylku... Najgorsze byly pierwsze dni, akurat dorabialam sobie sprzedajac lody wiec jak widzialam e maluchy z matkami lzy same mi naplywaly do oczu.. Dzis jestem w 4 tyg ciazy i lekarz przepisal mi dupaston, bardzo sie boje strasznie mnie kluje prawy jajnik, normalnie boje sie isc na wizyte 16.11 bo boje sie zeby to wszytsko sie nie powtorzylo... nawet nie mam sily sie cieszyc ze jestem w ciazy....jaka jest szansa ze doniose te ciaze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Majeczko musisz sie trzymac! Wiem ze najblizsze dni będą ciężkie dla ciebie ( dla Was). musicie dzielnie to przezyc. rozumiem cię ze widok dzieci itp są bolesne ale .... widocznie jakos los tak chcial. ciezko to zrozumiec... dlaczego akurat ciebie to spotkalo.... musisz pomyslec troszkę o przyszlosci. nie cofaj sie za tym co bylo. po troszku, byle do przodu. dzidzius zawsze bedzie w Twoim serduszku. ponoc \"nic nie dzieje się bez przyczyny\" trzeba zyc dalej. pamietaj ze wszystkie jestesmy z tobą :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeszcze do z nadzieja - ja tez mialam klocie w jajniku na poczatku ciazy a teraz Dianka ma 18 mcy. :) bądz dobraj mysli :) raz nie znaczy zawsze....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny podczytuję Was czasami.Jestem na topiku Ciąża obumarła-dlaczego? To dlaczego? zadaję sobie każdego dnia............ Byłam kwietniówką 2008r .........one zaczynają czuć ruchy maleństw....... Jedna z dziewczyn poleciła kołysankę do posłuchania........gorąco polecam..............choć łzy same kapią z oczu....... http://osiecka.mp3.wp.pl/?tg=L3Avc3RyZWZhL2FydHlzdGEvMzg4MDAsdXR3b3IsMTQzNDExLmh0bWw/cz0ma29MaW1pdD0xMCZrb1dpZG9rPXdjaWVjaWEma29Tb3J0b3dhbmllPW5hanN0YXJzenkma29TdGFydD0xMA==

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, hej, hej... :) O matko, ale mnie tu długo nie było. Własnie nadrabiam zaległości w czytaniu \"co tam u Was\"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobrze, że świeto zmarłych juz za nami, ja w tym roku nie pojechałam na rzadne groby i przespałąm cały dzień. Wolałam nie myśleć i nie rozdrabniać się nad tym dniem, bo w tym roku miał on szczególne znaczenie. A przy okazji postanowaiłam, że juz nie bede wracać do przeszłości przynajmniej jak najrzadziej myślami za to zaczać myśleć o przyszlości. W środe, tj 31.10 odebrałam wyniki his-pat i napisano: \"Residua deciduae et ovi\". Dzwoniłam do gina i powiedział że wszystko ok, jest to klasyczny wynik badania. W tym całym nieszczesciu przynajmniej to sprawiło że sie uśmiechnełam i może własnie dlatego stwierdziłam , że trzeba zacząc jakby na nowo życ i myślec o przyszłości. cdn..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Droga Majek 123 Kłótnie z moim m po poronieniu to już jakby norma, ale mam wrazenie ze z każdą kłotnia zbliżamy sie do siebie cforaz bardziej i tak jak u Ciebie przeprosiny są coraz milsze :) Ktoś ze znajomyvch powiedział jmi, że tak naprawde po jakimś czasie zauważe, że ta strata dziecka tak naprawde zblizy nas do siebie jeszcze bardziej, bo w koncu nie każda pare los tak dobitnie doświadcza i że dzieki temu nasz związek bedzie silniejszy i bardziej trwały, tyle tylko że na to wszystko potrzeba czasu... Jeśli chodzi o zdjecia usg...ja wszystkie wyniki badań jak i te zdjecia w ogóle wszystko co było związane z tamta ciążą schowałam do jednej koperty i głeboko do szafy. Wiem, że bede musiałą to jeszcze wyjać przy okazji wizyty lekarskiej, ale zaraz po niej znow wszystko wroci do szafy. Kochana...zrób tak samo!!! Ogladanie tamtych zdjec w niczym Ci nie ułatwi powrotu do rzeczywistości, bedzie to tylko potegowało ból a niczego nie zmieni. A przeciez wszystkie chcemy znów sie usmiechać :) Co do dzieci...chcac nie chcac zastosowałam terapie szokową, umoiwiłam sie z kolezankami na babskie pogaduchy i każda była ze swoim dzieckiem...na poczatku myslalam, ze tego nie wytrzymam i uciekne, ale powiedziałam sobie, ze nie moge, że musze być silna i jak zobaczyłam te uśmiechniete małe buzie łobuzujące wokól nas...już nie dpuszczałam do siebie myśli: \"moje dziecko tez by tak za jakiś czas biegało\" , przypomnialam sobie wtedy wypowiedz któreś z Was , że dzieci nie odchodza tylko wybierają inny termin przyjscia na świat i wtedy stało sie coś dziwnego...jedno z dzieci 2-letnie jeszcze nie mowiace tak spojrzało na mnie tym łagodnym wzrokiem, jakby chciało mi powiedzieć, że Twoje dziecko jest tam do góry i przyjdzie do Ciebie za niedługi czas - badz cierpliwa...i tak spojrzało w niebo a ja za nim, uśmiechneło sie po chwili do mnie i pobiegło bawić sie z innymi dziećmi...Wtedy wstapiła we mnie taka nadzieją i jest mi lżej...naprawde. Wizyte u lekarza mam w przyszłym tyg...idę do tego co mi robił zabieg, jest bardzo dobrym specjalistom. A ogólnie polecam iśc do tego, którego ammy zaufanie i cieszy sie dobra opinia gtakiego \"ludzkiego\" lekarza. Mysle, że nie ma tu co patrzeć na pieniądze tylko na lekarza i nie oszczedzać bo o te soprawy trzeba dbać tym bardziej, że przecież mamy dalsze plany :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do z nadzieją... Ktoś kiedyś powiedział: nic nie dzieje się 2 razy tak samo :) Więc się nie denerwuj tylko myśl pozytywnie! Nawet nie wiesz jak Ci zazdroszcze, że znow jesteś w ciązy...to cud, ciesz sie tym i pisz do nas dając nam nadzieje, bo przed nami jeszcze droga która Ty juz przeszłąś i pamietaj, że każda z nas trzyma za Ciebie kciuki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Aga 123 Kołysanka mnie rozczuliła...ale schowam ja głeboko...nie nie...teraz nie bedziemy takich piosenek słuchać a już tym bardziej zagladać na nasze stare topiki! Kochana, nie można sie katować tym, że inne dziewczyny juz czuja ruchy swoich maleństw. Przecież to nas boli! Dziewczyny nie robmy sobie tego no ja Was bardzo prosze! Myślę, że wrocę jeszcze kiedys na topik \"majowki 2008\" ale jeszcze nie teraz, moze raczej wtedy gdy znow bede w ciązy i wtedy bede sie mogła tamtych dzieczyn poradzić, one wtedy juz beda przytulaly swoje pociechy i beda mogły słuzyc dobra rada. A tym czasem przypominam 1 listopada juz za nami, wiec....uszy do góry Kochane!!!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ta piosenka też godna polecenia... Dżem » Do kołyski Muzyka / słowa: Maciej Balcar (słowa), Jerzy Styczyński (muzyka) Żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi Bo nie jesteś sam Śpij, nocą śnij Niech zły sen cię nigdy więcej nie obudzi, Teraz śpij Niech dobry Bóg zawsze cię za rękę trzyma Kiedy ciemny wiatr porywa spokój, Siejąc smutek i zwątpienie Pamiętaj, że Jak na deszczu łza, cały ten świat nie znaczy nic, o nic Chwila która trwa, może być najlepszą z twoich chwil Najlepszą z twoich chwil Idź własną drogą, bo w tym cały sens istnienia, Żeby umieć żyć Bez znieczulenia, bez niepotrzebnych niespełnienia myśli złych Jak na deszczu łza, cały ten świat nie znaczy nic, o nic Chwila która trwa, może być najlepszą z twoich chwil Najlepszą z twoich chwil Jak na deszczu łza, cały ten świat nie znaczy nic, o nic Chwila która trwa, może być najlepszą z twoich chwil Najlepszą z twoich chwil

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dowa, Tigero bardzo Wam dziękuję za pod3mywanie na duchu. mam wrażenie,że nad moją rodziną wisi jakieś fatum...rok temu w lisopadzie kiedy byłam w Anglii, u mojej babci stwierdzono raka macicy, okazalo się jednak,że nie jest groźny i udało się się do usunąć.w lutym do szpitala trafiła druga babcia z zapaleniem pluc...niestety już z niego nie wyszła...u dziadka wykryto guza prostaty,ale tez podobno nic groźnego...we wrześniu straciłam dziecko...i jakby tego wszystkiego było mało to tydzień temu okazało się,że u babci pojawiły się przerzuty...lekarz stwierdził,że przy szansie 50% babcia będzie żyć do roku...jutro ma pierwszą chemię...jakąś najgorszą dla człowieka...dopiero teraz się okazało,że lekarze wiedzieli doskonale,że jednak babcia nie jest zdrowa tak jak nam wmawiali...co to w ogóle za lekarze? dla nich każdy pacjent jest tylko zwykłym nr...nic nie znaczącym...aż wierzyć się nie chce...jak leżałam w szpitalu, lekarze zwracali się do mnie mówiąc \"musi pani TO urodzić\"...jak mogli?jakie \"TO\"? przecież to był mój synek...do tego wszystkiego prawie codziennie miała dyżur taka strasznie zołzowata położna...nieźle dała mi popalić...chyba do śmierci będę ją pamiętać:/ W środę wybieram się do lekarza, strasznie się boję...ciągle myślałam,że mam @ bo po 28 dniach od porodu zaczęłam krwawić,ale nie tak jak zwykle podczas@ przez 5 dni i cały czas, tylko już przez tydzień i tylko w ciągu dnia...mam złe przeczucia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Byłam dzisiaj na kontroli...i teraz juz mam 100% pewność,że muszę zmienić lekarza...no,ale od początku:) pojechałam do szpitala po wyniki sekcji.spodziewałam się szczegółowej listy a dostałam tylko malutki świstek z niewiadomo co znaczącą łacińską nazwą. na świstku tym było napisane,że wycinki pobrane zostały z płuc, pępowiny, z mięśnia sercowego. no i teraz pytanie co z łożyskiem? przecież kiedy mąż dzwonił do mojego lekarza prowadzącego to usłyszał,że powoodem były zanikające kosmki w łożysku...na dzisiejszej wizycie dowiedziałam się,że wyniki które dostałam to tylko wyniki sekcji makroskopijnej a nie mikroskopijnej.Ta łacińska nazwa oznaczała,że był to wcześniak, który nie żył już kilka dni.ale tyle to wiedziałam bez sekcji,bo w środę czułam ostatnie ruchy a w czwartek wylądowałam w szpitalu i w niedzielę urodziłam,więc to cholera logiczne:/ zapytałam,więc lekarza co było przyczyną i co usłyszałam? że to pępowina zacisnęła się na rączce...taka była pierwsza wersja w pamiętny czwartek po usg,gdzie usłyszałam,że pępowina zacisnęła się na nóżce...a w piątek już była wersja,że na rączce...i dzisiaj nie żadne kosmki tylko pępowina:/ jeszcze się dowiedziałam,że wyniki przyszły tydzień temu...w takim razie jakim cudem lekarz 2 tyg temu powiedział,że to kosmki a nie pępowina?dlaczego do cholery on tak kręci i sam się w tym gubi?z tego co wiem to jestem jego jedynym takim \"przypadkiem\" od 5 lat,więc raczej nie mógł mnie pomylić z nikim innym...później mnie zbadał i okazało się,że macica jeszcze nie wróciła do swoich rozmiarów i ma 4 cm zamiast 2..na usg wyszło,że mam cystę na prawym jajniku wielkości 4cm i niestety jestem na kuracji antykoncepcyjnej...dowiedziałam się jeszcze,że o dzidzie mogę starać się dopiero za PÓŁ ROKU!!! w poniedziałek idę do szpitala po szczegółowe wyniki seksji i idę do innego lekarza, bo temu już dziękuję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zapomniałam napisać,że na świstku ordynator napisał,że to był 33 tc...a z tego co się orientuję to był30...na akcie zgonu...było napisane,że moje Maleństwo ważyło 1600g i miało 50cm...i tu następne pytanie...jak to możliwe,żeby w 30tc dziecko miało 50cm? zapytałam o to lekarza a on stwierdził,że to niemożliwe...więc co? niedość,że mamy lekarzy takich jakich mamy to jeszcze w szpitalu nie potrafią zmierzyć wzrostu?co za burdel:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczyny lacze sie z wami w bolu wlasnie dzisiaj ran wrocilam z zabiegu lyzeczkowania to byla najgorsza noc w moim zyciu o 23 zrobili mi zabieg ale bylo chyba za pozno i lekarz byl zmeczony spieszylo mu sie do lozka bo zanim znieczulenie zaczelo dzialac juz bylo po wszystkim a ja sina z bolu i ledwo zywa czekalam az laskawie znajda dla mnie jakis koc o 7 rano ten sam lekarz (ponoc ordynator) przyszedl na obchod i bez zadnych pytan rzucil tylko do mnie dzwonic po meza idzie pani do domu kompletnie nic nie powiedzial co dalej a ja jakbym wczoraj umarla jest mi wszystko jedno wszysko mi obojetne :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×