Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Perły przed wieprze

Nie kocham mojego meża

Polecane posty

Atmo i o to mi od początku chodzi. Nie rozumiem ludzi którzy meczą sie na wlasne zyczenie. Uprzedzając kasliwe uwagi w stylu: nie mam kasy, nie mam gdzie mieszkac.. powiem tak: sa kobiety które odeszły od mężów nie mając nic i dały sobie rade, trzeba tylko chcieć. Zaraz mi zbuduja stos i udowodnia że nie mozna:P:P Powiem tak: mialam prace jak postanowilam pożegnac małzona. Ale pieniadze marniutkie... było przez pewien okres czasu baardzo źle. Było tak że córka była na wakacjach a w mojej lodówce było ino swiatło:P I poradzilam sobie. A najwieksza satysfakcja było (wiem, to strasznie niskie:P:P) jak zadzwonilam do corki która była u ojca z ................. Hawajów:D Myślalam ze eks trafi szlag:P:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość seniia
nefrytowatka - masz rację i zgadzam się z Tobą, ale sama dobrze wiesz jest okres kiedy trzeba się zastanowić, wszystko przemyśleć i stwierdzić czy to jest już koniec czy jeszcze jest szansa. Ja jestem właśnie w takim punkcie, Ty też na pewno w takim byłaś. Jeżeli stwierdzę że już nie mam szansy, że to już naprawdę koniec, to podejmę odpowiednie kroki. Nie zasłaniam się dziećmi, ani brakiem kasy, zastanawiam się tylko nad konsekwencjami rozstania jak każdy dorosly, odpowiedzialny człowiek. Jestem bardzo silna i twarda (mąż mnie tego nauczył, kiedy zaczął mnie lekceważyć) i nie dam sobie w kaszę dmuchać, więc jeżeli będzie trzeba to zrobię wszystko żeby zmienić swoje życie na lepsze. Poza tym również uważam, że wymachiwanie pozwem to dziecinada, ja oczywiście pomacham mu pozwem ale wtedy kiedy będę pewna, że chcę rozwodu i nic tego już nie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ok Senia, doskonale Ciebie rozumiem. Mnie sie nawarstwiało po kolei wszystko. Zaczelam się męczyć strasznie. Stwierdziłam ze jestem nieszczęśliwa i wtedy poszło łatwo, zwłaszcza że powiadomiłam małzona o tym ze chce rozwodu pod koniec listopada, zmienił się... na bardzo krótko, nawet do świąt nie wytrzymał a zaraz po Sylwestrze wyprowadził sie do mamusi, po cichu:D. Natychmiast złozyłam pozew:P Dlatego twierdzę ze grożenie rozwodem nic nie da. Owszem, rozwód to koszmar.. ale kurcze jaka ulga po tym:P:P:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesli chodzi o machanie pozwem rozwodowym, to w przypadku autorki tego posta oczywiscie nic nie da, bo jej facet to jakis patologiczny przypadek... a oduczenie go pewnych zachowań jest tak samo możliwe do zrealizowania jak oduczenie go oddychania... ale w sytuacji, gdy coś zaczęło się psuć od niedawna, powiedzmy roku... moze dwoch z przerwami - taka akcja moze spowodowac pewne otrzźwienie ludzie są omylni, leniwi, popadają w marazm... czasami czlowiekowi sie wydaje, że nie musi sie starac... alebo wie, że nie postepuje tak jak trzeba ale obiecuje sobie poprawę ... od poniedziałku... zawsze tego następnego :) Poza tym, kobiety tutaj piszące wspominaja, że nie ma kłótni awantur - zero emocji.... moze taki pozew wywoła jakąś ekspresje.... i moze uda się poznać prawdziwą przyczyne kryzysu... stara rzymska paremia mówiła: audiatur et altera pars... I są to bardzo mądre słowa... Podam taki przykład - wypisz wymaluj jak z tego posta.... Koleżanka mojej kobiety miała identyczne zarzuty w stosunku do swojego faceta.... Prawie sie do siebie nie odzywali, przechodzili obok siebie, dwa zdania na tydzien... Przez pierwsze 2 lata było ekstra, a potem sie zaczęło psuć, az wreszcie ona stwierdziła, że nie moze tak życ, bo jest atrakcyjna, dba o dom... mozna powiedziec, ze facet jest beznadziejny.... ale znam tego goscia i z drugiej strony sprawa wyglądała następująco... wiec babka faktycznie miała wszystko na swoim miejscu, bardzo pracowita, dbająca o dom... ale od początku małżeństwa przyjęła bardzo ciekawą metodę \"motywowania\" męża... w praktycznie kazdej dziedzinie życia - a mianowicie, delikatnie porównywała go do różnych facetów (kolegów, facetów jej koleżanek), którzy oczywiscie w jej opowiesciach byli lepsi od tego faceta we wszystkich dziedzinach życia... ona uznawała, że to doskonale wpływa na jego rozwój... a każdy facet wie, jak \"doskonale\" działa taka metoda... ale poza tym, nie mozna było babce niczego zarzucić, a w jej samoocenie, była idealną zoną....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Audiatur et altera pars
(też jako Audi alteram partem) - podstawowa zasada w prawie procesowym rzymskim, a co za tym idzie w całej cywilizacji łacińskiej. Mówi ona: wysłuchaj i strony przeciwnej. Ale znaczy to coś więcej: nie potępiaj bez wysłuchania wszystkich argumentów za i przeciw. Daj stronie oskarżonej szansę na skuteczną obronę. I wreszcie: nie feruj bezwzględnego wyroku, jeśli nie jesteś absolutnie pewien swoich racji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość komicznepl
uważa, że jest wszystkowiedzącym bożkiem! w jednych topikach krytykuje kobiety silne, w drugich słabe. nie zdaje sobie sprawy z jednej podstawowej rzeczy - wszyscy wiedzą jak się podszywa i robi z siebie idiotę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
idiote robi z siebie ktos kto wtwierdzi, ze sie podszywam.... a silna kobieta nie oznacza suki....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
taka, która nie jest cierpiętnicą, potrafi sama o sobie decydować nie robi z siebie ofiary... taka, ktora ma własne zdanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dołki, fochy i jakies tam przynudzania są kobiece - czasem nawet mogą byc slodkie... o ile nie trwają w nieskoczonosc i zbyt czesto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dołki miewam ostatnio. Na szczęscie przechodzą mi bom śmieszka straszna. Fochy mi przeszły z wiekiem i stwierdzilam ze sie zrobiłam za leniwa:P i mi sie nie chce. Przynudzać nie przynudzam, bo zazwyczaj jak nudze o coś np zrobienie czegoś, to błyskawicznie trafia mnie szlag i albo robie sama albo wzywam fachowca:P:P Nie, nie jestem ideałem, na zone sie nie nadaję:P:P:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość izóchna
witam! Widzę, że topik się nadal rozwija... A gdzie autorka topiku? Chyba nie zrezygnowała? Dziewczyny, grunt to wspierać się - a jak krytykować, to konstruktywnie. Czytam wasze posty, chociaż moje małżeństwo jest udane, niemniej uważam, że nigdy nie wiadomo, jak się w życiu dalej potoczy. Jestem ciekawa, jak sobie radzicie, jakie decyzje podejmujecie, żeby wasze życie było lepsze. Jak widzicie spotykają się tutaj różne osobowości - są kobiety, które do końca walczą o przetrwanie związku, są też kobiety silne - które dość szybko podejmują decyzję o zakończeniu małżeństwa. Są też takie, które po prostu boją się, jak sobie poradzą same. I wszystkie mają na uwadze dobro dzieci. Ile małżeństw - tyle historii i recept na udany związek. Jeżeli recepty się wyczerpały - to faktycznie szkoda życia. Nie bójmy się zmian.Trzymam kciuki za was. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a powiedzcie dziewczyny..
jak odejsć od slabego i niedojrzałego emocjonalnie faceta? Boję się o niego. Jest sam, nie ma rodziny, nawet przyjaciół.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I co? Masz zamiar mu zastąpić rodzine, prztjaciół, wszystkich? Chcesz mu matkować i czuć sie jak kratka dla bluszcza? Kończysz i już. Chyba że sie chcesz umartwiać. Pomyśl o sobie najpierw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a powiedzcie dziewczyny..
Właśnie o sobie pomyślałam i chcę odejsć. Nie kocham go, jesteśmy już nawet po rozwodzie a nadal mieszkamy razem, trzyma się mnie jak rzep psiego ogona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a powiedzcie dziewczyny..
No niestety :( Porażka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a powiedzcie dziewczyny..
To jego drugi rozwód, gosć jest niereformowalny, trudny w życiu itd. On potrzebuje żony-matki a nie partnerki życiowej. Mówiłam że sie wyprowadzam bo on się jakoś nie spieszy to wpadł w szał, ze co on ze sobą pocznie, przeciez nie ma nikogo. Groził że zycie sobie odbierze. Cholera, ciezko mi z tym. Mam prawo do normalnego, samodzielnego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli on jest sam, to nie możesz sie od niego wyprowadzić. Podstawowym obowiązkiem kobiety jest sprawiać, by facet nie czuł się samotny. Do tego została stworzona. Nie masz wyjścia, musisz się nim opiekować tak długo, aż wymieni cie na nowszy model. Obowiązek na pierwszym miejscu. To twoje przeznaczenie, pogódź się z tym. Ty się nie liczysz, obowiązek wobec faceta jest priorytetem. Kropka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a powiedzcie dziewczyny..
eeeee.... a do czego został stworzony mężczyzna Twoim zdaniem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nieumiesz wyciagać wniosków, przeczytaj jeszcze raz, co napisałem. Stworzony został po to, żeby nad tobą panował, jako nad słabszym rodzajem. A Ty masz mu być uległa tak długo, aż zmądrzejesz Spytaj zresztą księdza, on Ci wyjaśni lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a powiedzcie dziewczyny..
Sorry Atmo ale rozkładasz mnie na łopatki jak tak piszesz. Owszem, cieżko mi odejść, bo nie jestem z kamienia, ale bez przesady!!! Poza tym nie uważam że kobieta to jakis słabszy rodzaj!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×