Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

dziobalka

Dziobałkowy Świat

Polecane posty

życie było dla mnie niebem i piekłem... piekłem, gdy Cię nie widziałam... niebem, kiedy u stóp swoich Cię miałam... nie mam złudzień... jestem przeklęta, przeklęta bez ratunku... uległeś moim pokusom, Tobie niebo przebaczy... a ja? ja jestem stracona... mi Bóg nie wybaczy... boję się... lecz kto by się nie bał widząc przed sobą piekło... czując jego ciepło tuż...tuż...już.... powiem Ci teraz, w chwili kolejnego uniesienia... przecież nie mam nic więcej do stracenia, Ciebie już nie ma... więc słuchaj: bo ja w głębi duszy niczego nie żałuję... wiem, że grzech popełniam nawet w chwili gdy Cię całuję... ale nie żałuję... popełniłabym na nowo swój błąd, gdyby to było możebne... gdyby to było potrzebne byś znowu tu był... czy jesteś szczęśliwy? czy uważasz, że dosyć Cię kocham? powiedz... jeśli nie wtedy mocniej pokocham... nie jesteś dla mnie lokajem podniesionym do funkcji kochanka... pogrąż się we wszystkich szaleństwach miłości jakie pokazuję Ci od początku znajomości... oddaj się jej całkowicie i trwaj w niej do śmiertelności...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kochanie sprawię by miłość Twoja nie była już tylko podziwem dla piękności... dumą posiadania... chcesz? jeśli tak, doprowadź do spotkania... wiesz... gdybym mogła Ci dać szczęście przez ten krótki czas jaki mamy przed sobą... gdybym mogła... spieszmy się... jutro moze już nie będę Twoją... chciałabym być oszalałabym, gdyby nasze szczęście o wiele wyżej sie wzbiło... płomień, który nas pożerał ponownie wznieciło... byśmy mieli tylko chwile graniczące z szaleństwem... bym mogła słuchać, jak nazywasz mnie swoim maleństwem... bym w oczach świata wreszcie ujrzała jak wielce nasza miłość kochanie stała się dojrzała...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" nie popuszczaj zbytnio wodzy czułości.... nigdy... największe przysięgi są słomą, którą płomień krwi pochłania"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alas, our frailty is the cause, not we: for such as we are made of, such we be....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czy może być ktoś szczęśliwszy ode mnie? cóż za osamotnienie... a może właśnie poczułam istnienie... czy podobna abym w tej niedoli lu doli nie miała żadnego przyjaciela, którego mogłabym się poradzić? który mógłby mi doradzić... jak żyć... Bóg jeden raczy wiedzieć jak Tobą gardzę... bo jeśli takich przyjaciół chciał mi dać cieszę się, że nie chciałam ich brać... mowę dano człowiekowi dla ukrywania myśli... a w myślach: ileż zgiełku, iluż krzątających się ludzi... ileż marzeń o przyszłości w dwudziestopięcioletniej głowie... cóż za odtrutka dla miłości... a w mowie: maksyma... by niczym się nie przejmować... jedynie ona da i zabezpieczy moje szczęście...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
los mój zależał od Twojego pierwszego wrażenia... pamiętasz... jak nie mogłeś oderwać ode mnie swojego wzroku.... spojrzenia...? po kwadransie ciągnącym się wieki poczułam Twój dotyk... mogłam przymknąć powieki... nie znalazłam po tym czasie sposobności do rozmowy... może to i lepiej... byłeś przecież gotowy... i ja byłam gotowa by coś pięknego... coś wyjątkowego zacząć od nowa... potrafiłam przewidzieć wtedy co zrobisz lub powiesz... a teraz.....co teraz myślisz? co ja myślę.?.. raczej się nie dowiesz... miałeś możliwość roztrzygnąć o naszym wspólnym losie... władza była w Twoich rękach... a Ty? ze spokojem patrzyłeś jak tonę w mękach... los spoczywał w Twojej zręczności... w Twojej wielkiej miłości... nie mojej... ja mogłam jedynie kierować myślami...Tobą... wielkim gwałtownikiem... buntownikiem pułkownikiem dającym rozkazy raz tylko... nigdy dwa razy... zaślepionym gniewem, nie widzącym nikogo obok siebie człowiekiem... i tak byśmy żyli razem... właśnie tak... w gniewie... nie w sobie... a obok siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie zniżę się nigdy do Twojego poziomu do tego aby mówić o swojej odwadze... to nikczemność nicość... niech świat Cię osądzi z Twoich czynów... nie ja... o przewrotności kobieca... co za przyjemność co za instynkt pchał Cię ku temu aby Nas oszukiwać... aby idąc po trupach to co chciałaś...zdobywać... mam wrażenie, że miłość oślepiała Cię i równocześnie oświecała... a innym cierpienie dawała... moja nienawiść do Ciebie bardzo jest podobna do obojętności jaką Ty pałasz do mnie, a niebezpieczeństwo w jakim mnie pogrążyłaś przcież dla Ciebie jest niczym... masz co chciałaś... zdobyłaś... moje zaufanie moją przyjaźń naiwną mimo, że od samego początku wydawałaś się być dziwną... odwaga w której zbudziła się w Tobie dumna szlachcianka doprowadziła mnie do upadku nie dzisiejszego ranka... tylko już dnia w którym Cię poznałam i tego w którym naiwnie Ci zaufałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem sama na ziemi nikt nie raczy myśleć o mnie wszyscy co dochodzą do czegoś posiadają bezczelność lub twardość... do których ja nie czuję się zdolna... nienawidzą mnie dla mojej dobroduszności... trzeba to zmienić... cóż będę czyniła całe życie? będę sprzedawała wiernym miejsce w niebie... zatrzymam jedno i dla Ciebie... współczesność.... to Arka święta... biada temu, kto jej dotknie... ja dotknęłam... i utonęłam... różnica płodzi nienawiść.... jak dobrze, że jesteśmy tak różni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
posłuchaj... lubisz to? nasza piosenka.. posłuchaj... a potem zatańcz ze mną zamknij oczy i udawaj że nikt Cię nie widzi... śmiało... a potem powiedz, że Ci mało... widzisz jakie to proste? pewnego dnia kupię los na loterii tylko jeden i oczywiście wygram popłyniemy w dół Nilu tańcząc na pokładzie statku od rana do nocy... zobaczymy zachód słońca pod piramidami... teraz mnie przytul... mocno z całych sił ściśnij tak, bym nie mogła oddychać... proszę wiedz, że się boję że pewnego dnia nie zechcesz już ze mną tańczyć... nie weźmiesz mnie w ramiona nie poczujesz mojej bliskości nie będziesz pieścił moich ramion szyi... że pewnego dnia zwyczajnie Cię już nie będzie... znam innych mężczyzn ale żaden nie był taki jak Ty... nikomu się tak nie oddałam... tylko Ty niczego nie oczekiwałeś... i to było takie piękne... mojego szczęścia chciałeś... przytul mnie mocno... zamknij oczy i tańcz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moje wiersze żyją przez chwilę i odchodzą w zapomnienie pewnego dnia się zacierają i trzeba wymyśleć nowe... ja jednak każdy pamiętam... każdy jeden, który stworzyłam i fakt, że Ty byłeś moją inspiracją... każdy jeden dla Ciebie ułożyłam... o Tobie... a co by było gdyby uleciały z mojej pamięci już po kilku dniach? zwyczajnie poszły w zapomnienie... przysypał je piach? co by wtedy było? pamiętaj... chińska księżniczka to ja mój blask powoli gaśnie... nie dopuść do tego... przecież kochasz moje baśnie... będą następne przecież zawsze były one razem z nami się narodziły... dzięki Bogu.. jedne trwają inne giną z prądem płyną lub toną płomienna agonia róż i Ty... zawsze obok mnie tuż...tuż...tuż... chciałabym tak trwać... chciałabym wszystko Ci dać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dni mijają jeden po drugim jakby we śnie... kochaj mnie... tyle wspólnych dni i tylko jedna kłótnia z błahego powodu... przeczytałam tony książek by potrafić Ciebie zrozumieć... żeby tylko kochać Cię umieć... wyglądałam każdego dnia przez okno by dostrzec w innych ludziach Ciebie... ale tam nic się nie działo... to co miało się stać już dawno bowiem się stało...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do czego zmierzam? do Ciebie... cały świat przemierzam w poszukiwaniu Twojej osoby... dlaczego to tak długo trwa? czy moja wędrówka coś da? czasem jestem trzeźwa czasem lekami otumaniona czasem przez ludzi, których mijam raniona... idąc czuwam przynajmniej próbuję... a może udaję sama siebie oszukuję zaraz zwariuję... bo przeciwnik mój, ten który od Ciebie mnie oddala spotakć mi się z Tobą za wszelką cenę nie pozwala... jak lew ryczący krąży po świecie szuka mnie by potem móc pożreć... bez sensu... dlaczego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czego pragniesz? zaszczytów świata? przewag społecznych? przyjemności? rozkazywania? praw lekceważenia? i traktowania wszystkiego z góry? tego pragniesz? a może zbawienia wiecznego? spotkania na swojej drodze człowieka dobrego i jednocześnie mądrego, który życia Cię nauczy... nawet najsłabsi umysłem kiedy znajdą się w Twoim zasięgu potrzebują otworzyć oczy szeroko aby rozróżnić te dwie drogi... miałam w sobie siłę już nie mam, miałam w sobie wiarę już nie mam, potrafiłam kochać już nie umiem... ale jak wiele dzięki Tobie teraz rozumiem... czego pragnę? zaszczytów świata przewag społecznych przyjemności rozkazywania praw lekceważenia i wszystkiego z góry traktowania... dzięki Tobie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widać, że ja Cię zwyczajnie nie znam... jesteś dla mnie zupełnie obcym człowiekiem mimo, że czas trwania naszej miłości mogłabym określić już wiekiem... nie znasz jarzma, które ciąży na mnie... czy uważasz, że jestem Ci coś winna? zjesz ze mną śniadanie i może wtedy odpowiesz mi na pytanie... usłysz mnie... usłyszeć znaczy usłuchać... mój pokój jest pusty bo Ty tak chcesz moja miłość jest jednostronna dla Ciebie-przecież wiesz... jeśli chcesz przyjdę opowiem Ci o pięciu miesiącach rozłąki potem wyjdę i już nigdy nie powrócę... radość sens istnienia tylko Ci przywrócę... obiecałam, że będę kiedy będziesz mnie potrzebował... więc pozwól uratuję... tak jak Tyś mnie kiedyś uratował...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tamta noc wypiliśmy wtedy tyle dziwnych rzeczy najpierw staliśmy przed lustrem nadzy i przyglądaliśmy się sobie wzajemnie... potem kochaliśmy się przed nim... pamiętam Twoje słowa pamiętam pytanie lecz nie pamiętam czy odpowiedziałam na nie... czy zdołałam odpowiedzieć? czy cokolwiek byłam w stanie wtedy powiedzieć? zapytałeś z iloma kochankami tak robiłam i ilu ludzi w ogóle tak robi... odpowiedziałam nie odpowiedziałam nie pamiętam... teraz odpowiem... tysiące tylu- ile kwiatów jest wiosną na łące... ale tylko ja byłam wtedy szczęśliwa tylko ja nikt inny i tylko śmierć mówiłam że nas rozłączy zdałam sobie sprawę... prawda wreszcie do mnie przybyła zauważ, że właśnie śmierć nas rozłączyła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czy wiesz czemu park przy moim domu ma tak dziwną barwę? bo ja nigdy nie zobaczę już nic innego... mimo, że tak bardzo chciałabym zobaczyć coś nowego... nowe oblicze Ciebie nowe oblicze siebie... nie chcę by ten park był ostatnią dekoracją jaką ujrzę... nie chcę by wszystko pokryło się mgiełką... ławki trawnik drzewa... chcę być Twoją perełką chcę byś się mną opiekował chcę byś na nowo spróbował i nowe- drugie życie mi darował...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
piszę listy codziennie lecz nie śmiem Ci ich przesłać chowam je tylko troskliwie... a kiedy jestem zbyt nieszczęśliwa zamykam się w pokoju i tylko je odczytuje... żałuję tyle rzeczy chciałabym Ci powiedzieć tyle sytuacji śmiesznych opowiedzieć mówić o tęsknocie i o chwilach rozpaczy pytać wiele razy czy Twoje serce zdolne jest i mi wybaczy... gdyby ktoś na mnie wymógł bym Ci je oddała z chęcią bym to zrobiła mimo, że bym płakała... prawdziwy list ten, który wysłałam był spokojny...szczery.. chciałeś być ze mną nie chciałeś... skąd mam to wiedzieć? skoro nigdy na list nie odpisałeś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chcesz więcej? aby mi nie zostało żadne wspomnienie? miłość, która płonie w moich oczach ma być stracona? masz nie ujrzeć więcej tej ślicznej, białej rączki? pomyśl tego chcesz? jeśli Cię opuszczę to być może na zawsze... na tę myśl rozpływam się we łzach nie jestem w stanie niczego Ci odmówić miczego... tulę Cię do siebie do serca... nie puszczę... może kiedyś otrzymam nagrodę za swoją przytomność... za swoją miłość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co się może zdarzyć jutro, kiedy już odejdę? czy wszystko nie będzie dla mnie wówczas ohydą i wyrzutem? czy nie będę miała mętnej myśli w głowie, że powinnam rozstać się z życiem? ale czy to by coś zmieniło? czy błędy przeszłości szybciej by naprawiło? rozłąka, którą uważałam za wieczną... jeśli mogłabym prosić to chcialabym rzucić się w Twoje objęcia... ściskać Cię obsypać pocałunkami i tak umrzeć... bo jeśli przyjdzie dzień w którym zwątpisz w moją miłość podejdź do okna i spójrz na świat... nie na jego piękne strony lecz zło, które na nim istnieje... wojny głód strach... spójrz na to całe zło... i pomyśl, że ja dla Ciebie cały ten zły świat zamieniłabym w piękny kwiat... wszystko dla Ciebie żeby tylko było... nie dla mnie wszystko dla Ciebie... by Tobie lepiej sie żyło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
boisz się? nie bój się... ja dla Ciebie naraziłabym się bez zmrużenia oka na wszystkie niebezpieczeństwa... boję się tylko jednej rzeczy... chwili, kiedy zostanę sama... samotność jest najgorsza... chcę żyć dla kogoś ufać komuś kochać opiekować się kimś... Tobą mogę... Ty mnie nie zawiedziesz... a jeśli nawet kiedyś to będę wiedziała, że nienawiść która w Tobie powstała z mojego błędu wyniknęła i przeze mnie Twoim życiem wstrząsnęła... lecz dopóki takiej sytuacji nie będzie Twoje serce moje zdobędzie... moja miłość do Ciebie zawsze będzie wyjątkowa ponieważ dzięki Tobie mogę w tej chwili zacząć żyć od nowa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
śmieszne i wzruszające wspomnienie niegdyś moje marzenie... dzięki Tobie- spełnienie... pamiętasz ten salon w którym kiedyś się znaleźliśmy? tak... ten, w którym pierwszy raz się spotkaliśmy w którym się odnaleźliśmy... jedno moje spojrzenie wystarczyło aby Cię onieśmielić pamiętasz jak wtedy było? i co się wtedy wydarzyło? im bardziej siliłeś się być kulturalny tym bardziej byłeś teatralny... stawałeś sie niezręczny... tworzyłeś sobie o wszystkim fałszywe pojęcia... tak od samego początku... od dnia Naszego poczęcia... otwierałeś duszę bez potrzeby to znowu widziałeś w człowieku wroga dlatego, że spojrzał na mnie poważnie... taki byłeś zazdrosny i taki radosny szczęśliwy... mimo tych mąk nieśmiałości... wszystko za sprawą od pierwszego spojrzenia miłości... i jaki wówczas piękny dzień był pięknym... czy pamiętasz???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wpatrywałeś się we mnie jak w obraz... niewiele znam się na tym co ludzie nazywają grzecznością mimo to, śmiałość Twojego spojrzenia, kiedy na mnie patrzysz, wszystko zmienia... mimo, iż wydawała mi się niezbyt grzeczna... wręcz niedorzeczna... rozbierałeś mnie wzokiem szedłeś krok za moim krokiem; kiedy biegłam Ty mnie goniłeś kiedy odpoczywałam wody mi przynosiłeś kiedy płakałam zawsze mnie przytulałeś kiedy się śmiałam ze mną do łez się śmiałeś... a kiedy dałam Ci wolność i Ty mi ją dałeś... dlaczego tak wybrałeś? nie mogłeś zrobić wyjątku? skoro miałeś kiedyś przestać istnieć, nie mogłeś odejść na początku...???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
usiądę przed Tobą pozwolisz? spostrzegłbyś mnie w tłumie gości gdybym Ciebie nie wypatrzyła? tak o takim mężczyźnie jak Ty moja osoba całe życie marzyła... przyglądaj mi się uważnie chcę poczuć Twój wzrok na sobie.. przecież nigdy jeszcze nie widziałeś równie pięknych oczu jak moje... mimo, że zwiastują one wielki chłód duszy... chłód i ból niczym metrowej grubości lód, którego nic nie skruszy... co jeszcze znajdziesz w moich oczach? błyski dowcipu i złośliwości iskierkę miłości... to oczy migotliwe a czy urodziwe? nie...to tylko złudzenie... dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siaze nocy
*** (Com uczynił, żeś nagle pobladła?) Leśmian Bolesław Com uczynił, żeś nagle pobladła? Com zaszeptał, żeś wszystko odgadła? Jakże milcząc poglądasz na drogę! Kochać ciebie nie mogę, nie mogę! Wieczór słońca zdmuchuje roznietę. Nie te usta i oczy już nie te... Drzewa szumią i szumią nad nami Gałęziami, gałęziami, gałęziami! Ten ci jestem, co idzie doliną Z inną - Bogu wiadomą dziewczyną, A ty idziesz w ślad za mną bez wiary W łez potęgę i w oczu swych czary - Idziesz chwiejna, jak cień, co się tuła - Wynędzniała, na ból swój nieczuła - Pylną drogę zamiatasz przed nami Warkoczami, warkoczami, warkoczami!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
*** (Ty przychodzisz jak noc majowa...) Leśmian Bolesław Ty przychodzisz jak noc majowa... Biała noc, noc uśpiona w jaśminie... I jaśminem pachną twe słowa... I księżycem sen srebrny płynie... Kocham cię... * Nie obiecuję ci wiele... Bo tyle co prawie nic... Najwyżej wiosenną zieleń... I pogodne dni... Najwyżej uśmiech na twarzy... I dłoń w potrzebie... Nie obiecuję ci wiele... Bo tylko po prostu siebie... * Kocham cię jak powietrze. Jak dziurę w starym swetrze. Jak drzewo na polanie... Po prostu kocham cię... kochanie. * Czy pozwolisz, ze ci powiem... W wielkim skrócie i milczeniu... Że ci oddam i otworzę... W ciszy serc, w potoków lśnieniu... Słowa dwa przez sen porwane... Przez noc ukryte... przez czas schwytane... Słowa dwa, co brzmią jak śpiew, dwa proste słowa....kocham cię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
*** (W malinowym chruśniaku, przed ciekawych wzrokiem) Leśmian Bolesław W malinowym chruśniaku, przed ciekawych wzrokiem Zapodziani po głowy, przez długie godziny Zrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny. Palce miałas na oślep skrwawione ich sokiem. Bąk złośnik huczał basem, jakby straszył kwiaty, Rdzawe guzy na słońcu wygrzewał liść chory, Złachmaniałych pajęczyn skrzyły się wisiory, I szedł tyłem na grzbiecie jakis żuk kosmaty. Duszno było od malin, któreś, szepcząc, rwała, A szept nasz tylko wówczas nacichał w ich woni, Gdym wargami wygarniał z podanej mi dłoni Owoce, przepojone wonią twego ciała. I stały się maliny narzędziem pieszczoty Tej pierwszej, tej zdziwionej, która w całym niebie Nie zna innych upojeń, oprócz samej siebie, I chce się wciąż powtarzać dla własnej dziwoty. I nie wiem, jak się stało, w którym okamgnieniu, Żeś dotknęła mi wargą spoconego czoła, Porwałem twoje dłonie - oddałaś w skupieniu A chruśniak malinowy trwał wciąż dookoła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pawlikowska-Jasnorzewska Maria młodzi my bez serca młodzi a już starzy chcemy tylko tańczyć i milczeć życie szarpie nas jak kły wilcze lecz któż pozna to po naszej twarzy kochać pragnąć kłamstw odwieczna gama nasz słownik ich nie zawiera i po cóż mielibyśmy kłamać albo umierać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
(Zazdrość moja bezsilnie po łożu się miota) Leśmian Bolesław Zazdrość moja bezsilnie po łożu się miota: Kto całował twe piersi, jak ja, po kryjomu? Czy jest wśród pieszczot choć jedna pieszczota, Której, prócz mnie, nie dałaś nigdy i nikomu? Gniewu mego łza twoja wówczas nie ostudzi! Poniżam dumę ciała i uczuć przepychy, A ty i odpowiadasz, żem marny i lichy, Podobny do tysiąca obrzydłych ci ludzi. I wymykasz się naga. W przyległym pokoju We własnym się po chwili zaprzepaszczasz łkaniu I wiem, że na skleconym bezładnie posłaniu Leżysz, jak topielica na twardym dnie zdroju. Biegnę tam. Łkania milkną. Cisza niby w grobie. Zwinięta, na kształt węża, z bólu i rozpaczy Nie dajesz znaku życia - jeno konasz raczej, Aż znienacka za dłoń mię pociągasz ku sobie. Jakże łzami przemokłą, znużoną po walce Dźwigam z nurów pościeli w ramiona obłędne! A nóg twych rozemknione pieszczotami palce Jakże drogie mym ustom i jakże niezbędne!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×