Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

konwalia f

Jedzenie kompulsywne - komu jeszcze marnuje zycie?

Polecane posty

Gość onnaaaaaaa
znam doskonale to uczucie...nie jest miłe, wiem, że bardzo bardzo ciężko wziąć się w garść, ja podejmowałam w swoim życiu już tysiące prób. Teraz jestem na dobrej drodze, to dopiero początek. Musisz uwierzyć w siebie i swoje możliwości, poczytaj książki lub jakieś poradniki na temat samoakceptacji i pewności siebie, pomyśl o tym, że życie ucieka Ci między palcami a masz je tylko jedno. Spełniaj swoje marzenia i bądź taka jaka chcesz być. Mnie osobiście takie myślenie bardzo pomogło, nie mówię że jestem już wyleczona bo raczej nigdy nie będę, a z tą dolegliwością jest tak jak z alkoholizmem (alkoholik nawet nie pijący zawsze będzie alkoholikiem). Raz na wozie raz pod wozem. Musisz powalczyć o siebie i znaleźć siłę... powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aklak
W sierpniu nastąpił przełom. Udało mi się schudnąć i dzieliły mnie 2kg do upragnionej wagi. Mimo wszystko wyglądałam grubiej niż się spodziewałam. Przytyłam jeszcze 3kg i znowu jestem w punkcie wyjścia. Dukan mi pomógł, ale potem zaczęłam jeść samo śmieciowe żarcie, więc nie mogę obwiniać tej diety, a tylko swoją wolę :/. Znowu zaczynam się odchudzać, ale tym razem bez presji. Na Dukanie miałam problem z piciem (piję bardzo mało płynów, a tam musiałam wlewać w siebie 2litry) i szczerze mówiąc pod koniec dni białkowych miałam dość wszystkiego... Moim celem jest wiosna. Nie wiem teraz ile ważę (nie ważyłam się ostatni miesiąc, ale moja waga raczej się utrzymała), ale chcę zgubić raz i na zawsze ok. 5kg. I tak jestem z siebie po części dumna, bo ważę 8kg mniej niż na początku :). Dlatego wierzę, że dietą MŻ ;) i ćwiczeniami dojdę do celu. Dodam, że staram się teraz dużo chodzić pieszo i raz w tygodniu idę na callanetics. W sumie wybrałam to ze względu na kręgosłup, ale też można sobie wysmuklić sylwetkę. Właśnie bolą mnie mięśnie, bo jestem zupełnie nierozciągnięta, tak to jest jak się 6 lat nie miało kontaktu z ćwiczeniami :/.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiena
Jakiś czas temu i ja uświadomiłam sobie, że to jak i ile jem to właśnie kompulsywne odżywianie, zwane też emocjonalnym obżarstwem. Mój problem wygląda tak, że mam kilka dni tzw. "ataku", kiedy pochłaniam ogromne ilości jedzenia (wszystko: od normalnych zdrowych posiłków, przez śmieciowe żarcie, po słodycze) zawsze wtedy kiedy jest mi źle, smutno, coś mi się nie udało, ktoś mnie zawiódł, albo się stresuję czy czegoś obawiam. Po takim ataku przychodzą wreszcie wyrzuty sumienia, włażę na wagę, widzę, że przybyło 2-4kg i zaczynam ograniczać jedzenie i obsesyjnie wręcz kontrolować, to co jem. Wracam wtedy do swojej wagi, a także i jakiejś tam równowagi psychicznej. I tak do kolejnej słabszej chwili jestem szczęśliwa i szczupła... Nie wiem ile to już lat trwa takie moje zachowanie. Nie wiem jak pozbyć się tego pragnienia jedzenia, kiedy mi źle. Nie wiem jak przestać myśleć o jedzeniu (myślę non stop bez względu czy jestem w tzw. fazie ataku czy się odchudzam). Jak sprawić, żeby jedzenie nie było dla mnie takie ważne w życiu, żeby nie służyło mi jako pocieszenie czy nagroda, a było tylko dla zaspokojenia fizycznego głodu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wioluszka1
hej pisalam tu na poczatku watku, nic sie nie zmienilo nadal sie objadam mam 20 kg. wiecej i nie wiem ci robic bylam 1 wizyte u psychologa mila pani ale trzeba na to wiele wizyt , wydaje mi sie jednak ze ona mi nie pomoze chyba sie nie przejala moim problemem, waze ponad 100 kg, i ciagle tyje mam naprzemian tydzien zdrowego odzywiania i tydzien napadu kolezanka polecila mi dietetyka musze sie wybrac, nie wiem co mam robic gdzie szukac pomocy, podczas napadu nie panuje nad tym, to tak jakby ci sie mozg wylaczal jak sie pozniej ockne to zaluje , i tak sie to ciagnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wioluszka1
moze warto odswierzyc temat , razem zawsze razniej, najgorsze to bo juz analizowalam ze nie zawsze przed napadem mam problem ,raczej nie mam wiekszych zmartwien, nieraz mam tak ze jade na wieksze zakupy wracam do domu jestem szczesliwa wyluzowana i nagle trach jem bo jest i nie rozumiem czemu to zjadlam ockne sie dopiero jak brakuje polowe zakupow, jem w napadzie nawet to czego nie cierpie czego normalnie bym sie nie chycila,co robic, problem nadal tkwi o tyle wiekszy ze bardzo przytylam i nie chudne piszcie dziewczyny pogadamy na forum

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aklak
Ja po sobie widzę, że jak wmuszam w siebie jedzenie i jem regularnie (np. porządne śniadanie - owsianka i potem lekkostrawny obiad itp.) to nie chcę mi się już później tak podjadać. Gorzej jak rano nie ma czasu :/. A jak czuję, że mam zły humor to staram się wyciszyć i uspokoić, żeby się nie dołować, bo to kolejny czynnik do objadania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiena
A ja każdego dnia staczam ze sobą walkę o to, żeby normalnie jeść, czy jak ja to nazywam: kulturalnie jeść, a nie obsesyjnie żreć. No i nadal różnie mi to wychodzi. Od tego poniedziałku mam fazę na to kulturalne odżywianie się i wielką chęć schudnąć te 3kg, które mi przybyły po tygodniowym ataku obżerania się. Jest ciężko. Ciągle myślę o jedzeniu. Zjadłabym teraz wszystko, wierzcie mi, nawet coś czego nie lubię, byleby tylko jeść i jeść... Obym to wytrzymała!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiena
wioluszka1: Zastanawiam się czy jakikolwiek lekarz jest w stanie nam pomóc. Wątpię, żeby psycholog, psychiatra czy jakiś dietyk był w stanie mnie przekonać do zmian w odżywianiu. Podejrzewam, że gdybym miała nawet mega nadwagę i rozwaloną wątrobę, to też na nic by się zdało całe grono medyków i leków, jeśli ja sama nie zwalczyłabym tego u siebie. Mam teorię, że każde zaburzenie psychiczne (kompulsy są takowym) ma swoje źródło w nas, w naszym życiu, może dzieciństwie, w jakiś kompleksach, poczuciu własnej wiary, strachu przed czymś, lęku, itp. Sztuką jest odkryć to w sobie i zmierzyć się z tym. Zawalczyć o siebie. Ja wiem, łatwo się pisze. Dziś jestem kozak, bo 2 dni na diecie i pewnie to wytrzymam, schudnę, ale jestem też niemal pewna, że znowu przyjdzie moment, że się poddam, że zacznę panicznie żreć wszystko co pod ręką, nie ważne czy to zdrowe czy nie. Jedzenie, sama ta czynność (nie ważne czego), sprawia mi największą (!) przyjemność w życiu i najszybciej poprawia mój nastrój... To jest cały dramat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z_nie_smak_czona
Również walcze z jedzeniem kompulsywnym.. rujnuje mi ono zycie. mam już dość :( Znalazlam stronę, która dość ciekawie pisze na ten temat.. polecam ją Wam, może i Wy poczujecie ulgę.. http://www.jedzenie-kompulsywne.pl/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z_nie_smak_czona
asienka - piszesz dokladnie to co jest na tej stronie, ktora podalam wyzej. Czuje taka ulge, ze jest nas wiecej..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z_nie_smak_czona
jest jeszcze strona ktora przedstawia metode 12 krokow - niestety, do mnie to srednio dociera, jakos nie wierzę w to, ze Bóg mógłby mi pomóc :( http://www.anonimowizarlocy.org/kroki.php

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z_nie_smak_czona
a czy jest tutaj ktoś, kto probował tych 12kroków i kto poczuł poprawę? Co do tej strony, ktora podajam wcześniej: jedzenie-komuplsywne.pl tak się zastanawiam, czy nie poprosić o kontakt do tej dziewczyny, z ktora jest umieszczony wywiad. chcialabym po prostu poznac kogos, kto umie sobie z tym poradzić ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wioluszka1
ta pani psycholog co do niej chodze kazala na nastepne spotkanie 3 tyg. przyniesc zeszyt w ktorym mam zapisywac co czulal przed w trakcje i po jedzeniu, nie prowadze tego bo nie umiem tego opisac jak jem normalnie to niby nie czuje nic, jem bo jestem glodna i tyle, a w fazie napadu to poprostu nie mysle o tym co robie , zre zre a potem jak sie ockne ,,,, raczej nie mam napadow z powodu stresu i tym podobne, jem bo zawsze w w domu cos jest do jedzenia w napadzie to zre wszystko,,,,,,,czesto zjadam po dzieciach, mam tak ze nie umiem zjesc troche, np.nie umiem zjesc kawalka ciasta jak sie juz rozochoce to zjem cala blache, nie pojmuje tego, o to chodzi ze nie mam wielkich stresow a czasem nawet jak sie wkurze to nieraz nie od razu ide jesc..nawet jak nie wierzymy w pomoc psychologa dietetyka to warto i tak sie wybrac do nich, musimy czuc nad soba jakas kontrole, ja nie jem przy nikim zre w samotnosci bo sie wstydze meza ktory nie wie o niczym widzi tylko ze przytylam,, mysle ze jak pojde do dietetyka to moze cos to da,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiena
z_nie_smak_czona: Te 12 kroków nijak do mnie nie przemawia, wręcz czytając to czułam oburzenie i niezrozumienie, że Bogiem można wyleczyć obżarstwo. Dziękuję natomiast za tę stronkę o kompulsywnym odżywianiu. Przeczytałam wszystko. Najbardziej dał mi do myślenia wywiad z Tomkiem. Miałam podobny dom i dzieciństwo jak on. Wiecznie skłóconych i niekochających się rodziców (dziś już są rozwiedzeni) i dziadków, którzy byli moim wzorem, ciepłem i ostoją bezpieczeństwa. I rzeczywiście pobyt u dziadków kojarzył mi się z tym, że tam ciepło mnie witano, była radość, spokój, zawsze jakaś miła rozmowa, czy nawet oglądanie tv ale wspólne, no i pyszny babciny obiad, ciastko, cukierek, herbatka... Kto wie, może w mojej podświadomości to jedzenie zapisało się jako coś dobrego, kojącego i zbawiennego. Jako lek na dobre samopoczucie. Może dlatego tak bardzo ukochałam sobie jedzenie bo ono zawsze było tam, gdzie spotykało mnie coś pozytywnego. Spotkania rodzinne, święta, wesela... Tam zawsze było dużo jedzenia, pełne stoły, ludzie uśmiechnięci i nawet moi rodzice potrafili być wtedy fajni i udawać, że wszystko jest super... Dopiero dziś zdałam sobie z tego sprawę. Może to właśnie źródło moich problemów?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiena
wioluszka1: Doskonale wiem o czym mówisz, rozumiem to, potrafię wytłumaczyć, a nie wiem jak pomóc. Dokładnie tak, jak z samą sobą. Tak sobie właśnie tylko pomyślałam, że moim marzeniem jest usiąść kiedyś do pełnego stołu z samymi smakołykami z normalnym nastawieniem i luźną myślą, że skosztuję tylko po trochu, a nie, jak to u mnie teraz bywa, wręcz z pożądaniem zjedzenia wszystkiego na gwałt. Tylko tyle. Ja nawet jak siadam jeść z ludźmi, to patrzę na talerze innych i w myślach porównuję czy ktoś ma więcej, jak ma - czuję złość. Zauważyłam też, że jem szybko, zachłannie i zawsze pierwsza kończę. Bardzo dużo piję woda, herbaty, kawa) i traktuję picie jako niegroźne zastępstwo jedzenia. Nie wiem jak z tym walczyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wioluszka1
dziewczyny u mnie nie ma zadnych spotkan AZ nad czym boleja zawsze komus obcemu lepiej sie wygadac niz bliskiemu, zachecam was do pisania moze w grupie razniej , nie znamy sie wiec moze bedzie nam latwiej o tym wszystkim pisac, pisalam tu kiedys ale pozniej myslalam ze temat umarl,,mozemy sie wygadac wyzalic ,podzielic swoja niedola

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wioluszka1
ja wlasciwie nie wiem trzemu jem, a wlasciwie wpycham jedzenie, nie umiem juz tego okreslic, zjem solidne sniadanie ide cos robic i nagle wracam do kuchni i zre zre zre, potem normalny obiad i to samo za chwile zre i zre i zre, wlasciwie to sama nie wiem jakie mi wtedy towarzysza emocje, zadne, wtedy podczas ataku jakby mi sie wylaczal mozg, dziecinstwo mialam nienajgorsze wtedy sie nie objadalam bylam szczupla, teraz wiadomo jakie jest zycie ale nie moge narzekac bez wiekszych upadkow, niech mi ktos pomoze zrozumiec sama siebie czemu ja to robie ja tego przeciez nie chce nie mowiac o tym ze wygladam jak swinia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wioluszka1
asiena odezwiesz sie jeszcze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiena
wioluszka1: To zabrzmi źle, ale cieszę się, że nie jestem z tym sama. Dobrze mieć poczucie, że to nie tylko mój kłopot, że są ludzie, którzy tak jak ja się z tym borykają. Może dzięki wspólnej rozmowie o tym, wymianie problemów i sposobów radzenia sobie z nimi, jakoś się wspólnie zaczniemy motywować i "wychodzić" z tych naszych kompulsów. Już widzę taki plus, że jak tu siedzę i czytam Was, to nie łażę tyle do lodówy sprawdzać czy żarówka się aby nie spaliła. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich, do naszej redakcji przyszedł dziś mail, wysłały przez osobę, która trafiła na naszą stronę dzięki linkowi zamieszczonemu na niniejszym topicu. Cieszymy się, że o stronie http://www.jedzenie-kompulsywne.pl/ powoli robi się głośno w Internecie. Zależy nam na tym, aby dotrzeć do jak największej liczby osób - również tych zdrowych. Mamy nadzieję, że dzięki temu o naszym problemie zacznie się mówić tak dużo jak o anoreksji i bulimii i że dzięki temu będzie nam łatwiej szukać pomocy (chociażby wśród bliskich, którzy w końcu zrozumieją, że zmagamy się z chorobą a nie brakiem silnej woli). Nasz portal jest ciągle w budowie. Niedługo pojawią się nowe tematy. Analizując ten temat i kilka innych, zamieszczonych na różnorakich forach, postanowiliśmy dać Wam możliwość prowadzenia swojej podstrony na naszym portalu. Będzie to coś, co jest Wam być może znane jako tzw. "dziennik odchudzania". Jednak nie będzie on w naszym przypadku stricte o odchudzaniu, lecz o walce z silnym uzależnieniem od jedzenia i pracą nad zmianą naszego stosunku do tegoż. Zależy nam na tym, aby stworzyć miejsce, które ułatwi kontakt innym osobom cierpiącym na to paskudne zaburzenie. Być może prowadzenie takiego rodzaju dziennika okaże się dla Was pomocne. W każdym razie mamy taką nadzieję. Liczymy również na to, że uda nam się zgromadzić dużo grono jedzenioholików z całej Polski i po pewnym czasie wyjść z Internetu, tzn. zacząć prowadzić spotkania w tzw. „realu, na których będziemy mogli twarzą w twarz porozmawiać o naszej walce z samym sobą. Oczywiście możliwość założenie swojej podstrony będzie całkowicie bezpłatna! Pozwolę sobie dać Wam znać jak tylko ruszymy z taką możliwością. Ściskamy wszystkich bardzo mocno i dodajemy otuchy w walce z jedzenioholizmem! Pamiętajcie NIE JESTEŚCIE SAMI! Pozdrawiamy! Redakcja strony http://www.jedzenie-kompulsywne.pl/ PS: Planujemy również powiększyć ilość wywiadów dostępnych na naszej stronie, w związku z tym czekamy na zgłoszenia osób, które czują się na siłach, aby podzielić się z nami swoją historią. Tych, którzy są gotowi na rozmowę z nami prosimy o kontakt pod adresem: redakcja@jedzenie-kompulsywne.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiena
Jak tam kolejny dzień zmagań z wstrzemięźliwością od jedzenia, dziewczyny? U mnie nielekko, ale na razie daje radę i trzymam dietę. Gorzej, że moja córa z moją mamą pieką teraz serniczka... Obiecałam sobie, że skosztuję tylko kawałeczek, choć wcięłabym całą blachę! :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość onnaaaaaaa
u mnie natomiast jest dobrze ;) już blisko dwa tygodnie nie objadam się i czuję komfort psychiczny ;) wiem, że nie ma się czym chwalić ale biorę chińskie tabletki white lion tea i to chyba one pomagają mi poskromić nadmierny apetyt pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wioluszka1
a bezpieczne sa te tabletki, u mnie te kimpulsy zaczely sie chyba od brania tab. na odchudzanie Meridia w czasie brania duzo schudlam ale praktycznie malo co jadlam biorac je , pozniej wlasnie po przestaniu brac ich wrecz nadrobilam wszystko z nawiazka i tak jest do tej pory, rozregulowalam sobie metabolizm, jutro ide do dietetyka, zobaczymy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość onnaaaaaaa
tabletki są na bazie pochodnej amfetaminy, pierwszego dnia po nich umierałam, fatalnie się czułam, teraz jest ok. Ja je traktuje jako taki wstęp do zmiany nawyków żywieniowych. Moje odchudzanie jest bardzo dziwne i potrzebuje kilku dobrych tygodni aby przyzwyczaić się do nowych warunków, potem już nawet nie chce mi się wracać do objadania się. mam nadzieję że to już ostatnia próba zmian odżywiania w moim życiu, wierze że będzie UDANA ;) wiem że tabletki nie są dobrym sposobem ale u mnie inne opcje się nie sprawdzały. a co do dietetyka to z całym szacunkiem NIE POMOŻE. to jest kwestia psychiki. Ale życzę powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ona
skoro sama mówisz, ze to kwestia psychiki, to czemu zazywasz tableki, ktora są pochodą amfy? chcesz popasc w kolejne uzaleznienie? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiena
Cholera, nie wytrzymałam... Wczoraj znowu emocje przejęły nade mną kontrolę i nażarłam się na noc jak dzika! ;( Nie bierzcie żadnych tabletek, dziewczyny, to tylko przechodzenie z jednego nałogu w drugi. Trzeba pracować nad sobą, swoją głową, silną wolą, walczyć z emocjami, które każą nam się zajeść. Wiem, to niełatwe i trwa latami, ale po co się truć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a powiedzcie dziewczyny
czy skorzystalybyscie z takiego rodzaju dziennika, jaki zostal wyzej zaproponowany przez ten portal? ja sie zastanawial juz kiedys czy nie zalozyc zwyklego bloga, żeby miec gdzie pisać o swoim problemie. Ale troche balam sie, że wejdzie tam osoba, ktora nie zrozumie że to naprawde silniejsze ode mnie i napisze coś co mnie znow zupelnie dobije.. W sumie fajnie, ze jest w planach zeby taki dziennik moc prowadzic w miejscu, gdzie teoretycznie zbieraja sie osoby, ktore podzielaja moje uzaleznienie. Ale prawde mowiąc nie wiem jakby to mialo wygladac. Balabym sie chyba wypisac wszystkich rzeczy jakie pochlonelam w ciagu jednego dnia.. wstydzilabym sie, czasami tego jest przytlaczająco duzo :( jak myslicie? to dobry pomysl taki dziennik?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wioluszka1
nie wiem, nie umiem pisac w formie dziennika, dobrze mi sie pisze w tej formie jak pisze do was zwracam sie do was, pani psycholog powiedziala zebym prowadzila taki zeszyt zeby zapisywac kazdy posilek i opisac co czuje podczas jedzenia jakie towarzysza mi emocje,,,, nic nie pisze bo nie umiem tego ujac, opisac w sumie to podczas jedzenia nie towarzyszy mi nic , dzis zjadlam duzo ale nie mialam napadu poprostu duze porcje, bo podczas napadu to ja zre, wpycham szybko i duzo jedzenia do buzi naraz, jem rekami,,,wszystko w biegu ,nienawidze siebie za to, mam wyrzuty sumienia bo bardzo duzo trace na to kasy,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wioluszka1
moze i dietetyk duzo nie pomoze, ale warto sprobowac, pani psycholog powiedziala ze warto sie wybrac ,,,,,, ze musze czuc nad soba jakas kontrole, rodzina u mnie o tym nic nie wie bo sie ich wstydze,,,do dietetyka tez musisz chodzic na kontrole, moze sie bede stosowac do jego zalecen bo bedzie mi wstyd jak by sie okazalo ze ja jeszcze tyje a nie chudne,,,,, zobaczymy prrzedewszystkim to dobrze robi mi rozmowa z wami, przed wami moge sie wygadac, a to znaczy ze czlowiek nie jest sam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość onnaaaaaaa
ja już jestem tak zdesperowana że próbuje wszystkiego, nie mam nic do stracenia. Więcej nie kupię tych tabletek, jedno opakowanie wystarczy, mam w sobie jeszcze trochę zdrowego rozsądku i nie chce zrujnować zdrowia ani się uzależnić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×