Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

konwalia f

Jedzenie kompulsywne - komu jeszcze marnuje zycie?

Polecane posty

Gość kaamilllaaaa
Niestety ja probowalam ograniczyc węglowodany, i skutek byl odwrotny. Nie pomoglo, a wręcz jeszcze większy apetyt potem mialam na słodycze:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teżznamten problem
ja miałam podobnie jak Kamila

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pytam, bo jest na moim topiku dziewczyna której chyba pomaga żywienie optymalne. tak pisze. 15.11.2011] 12:20 [zgłoś do usunięcia] buuka Kocham ta diete! Wczoraj pierwszy raz od...kiedy pamietam NIE BYLAM GLODNA Chorowalam od dziecka na kompulsywne jedzenie i 8 lat na bulimie...ostatnie dwa lata leczylam sie. Mam wrazenie, ze jestem juz zdrowa, a ZO doskonale mi w tym pomaga. Jak narazie nie chudne...jutro sie waze, bo mijaja 2 tyg na ZO Wczoraj niestety jak zwykle za duzo bialka, a za malo tluszczu i wegli. Dzis na razie jajecznica(kielbasa, cebula, 2 jajka) lyzka majonezu i salata. Trzymajcie sie. Lubie to, podoba mi sie to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiena
Ja wiele razy próbowałam wyrzec się węglowodanów, ale pech chce, że akurat to co mnie smakuje najlepiej ma ich duuużo. Czytałam mnóstwo rzeczy o przeróżnych dietach, wiele z nich stosowałam, ale ja osobiście uważam, że najlepsza dieta to ta 1000kcal. Je się to, co się lubi (oczywiście najlepiej zdrowo!), byleby tylko nie przekraczać dziennie tej dawki. I nawet jak "pękłam" na diecie i np. skusiłam się na pączusia rano do kawki, to liczyłam, że zjadłam ze ok. 400kcal i potem jadłam już tylko 600kcal. No ale dla każdego co innego. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiena
A apetyt ja mam zawsze, nawet w nocy o północy. Nie znam takich odczuć jak miewają inni, kiedy mówią: "najadłam się" (ja najedzona nigdy nie jestem, bo nawet jak brzuch pełny, to głowa zawsze głodna), "nie mam apetytu" (dla mnie to jakaś abstrakcja), "za słodko mi" (mi zawsze za mało słodkiego!) czy banalne "nie jestem głodna" (co ja bym za takie odczucie dała...). :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teżznamten problem
asia twój ostatni post- jakbyś czytała mi w myślach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teżznamten problem
u mnie jedzeniowo nawet ok, na kolację serek wiejski i coś jeszcze ale sama nie wiem co , nauka nie idzie nie chce mi się i pewnie jutro wieczorem będzie histeria i sama będę marudzić czemu się szybciej nie uczyłam.....Co do mojej kolacji to muszę powiedzieć , że ostatnio nie znoszę tych serków ale mam go w lodówce to szkoda wyrzucać. dzisiaj wybrałam się na zakupy korzystając z uprzejmości Mamy która je zasponsorowała, bez szaleństw bo ok 20 zł, ale w obecnej chwili jestem spłukana totalnie, nie znalazłam jeszcze pracy, stypendium skończyło się w czerwcu, nie wiem jak opłacę to prawko, póki co to zapłaciłam jedną ratę jeszcze tylko 4..........., poza tym mam mnóstwo wydatków bardzo racjonalnych, więc może powinnam nawet te 20 zł odłożyć ale no nie dałam rady, chciałam samą siebie nagrodzić za te kilka dni. Kopiłam szampon wzmacniający, szampon dla dzieci, mydełko biały jeleń i balsam o zapachu wanilii-ten ostatni zakup zupełnie niepotrzebny bo mam sporo balsamów, ale zawsze chciałam coś o zapachu wanilii i w sumie to nie żałuje, bo to wszystko bylo na promocji. powiem wam, że życie na czyimś garnuszku jest straszne....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teżznamten problem
Mam jeszcze prośbę, zmotywujcie mnie jakoś do nauki tych testów bo ja tego potrzebuje, tego albo jak ktoś mi wygarnie, wiem to dziecinne ale na mnie działa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiena
Basiu!!! Marsz do nauki!!! ;-) Nie no, musisz sobie jakoś przemówić, że te testy nie są wcale takie tragiczne (bo nie są!) i wziąć się do nauki. A robisz takie w formie komputerowej, tak? Weź dla rozrywki trzaskaj jeden co godzinkę. :-) I chwal się tu nam wynikami! :-D Oj, wiem doskonale co to znaczy być na garnuszku rodziców. Ja pracuję dopiero 4 lata, a wcześniej do 24 roku życia mieszkałam z mamą i ona była główną sponsorką moją i mojej córki, no i pomagał nam finansowo zawsze tata Pauli, ale wiem jakie to przykre brać pieniążki od innych i nie mieć swojego zarobionego nawet grosza... I choć z pracą teraz jest wszędzie ciężko, to trzeba szukać do upadłego. Coś się wreszcie musi trafić! Używasz szamponu dla dzieci? Wiecie, że ja przy dziecku zupełnie przeszłam na kosmetyki dla dzieci; szampony, płyny do kąpieli, mydełka, kremy, balsamy, olejki... Mają mniej chemii w składzie i działają!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teżznamten problem
w internecie zrobiłam ze 2 zestawy ale wolę książeczkę bo pyt są identyczne jak w ośrodku egzam. kosmetyki dla dzieci są świetne, dzięki za wszystko, zwłaszcza za to że znosicie taką marudę jak ja, ide do tych testów póki mam chęci, pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiena
Eh, nie ma dramatu u mnie z żarciem, ale szału niestety też nie... Te wieczory są do dupy! Pierwsze pół dnia idzie mi leciutko trzymanie diety, a potem siedzenie w domu to istna mordęga w powstrzymaniu się od nadmiernego wcinania. No i oczywiście zjadłam podwójną kolację! Najpierw leciutko płatki owsiane na chudym mleku, a potem nijak nie mogłam się pohamować i opierdzieliłam jeszcze kajzerkę 2 kajzerki z masełkiem i białym serem... ;-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teżznamten problem
u mnie wieczorami też jest okropnie, w sumie to w ciągu dnia nie mam tak wielkiej ochoty na jedzenie ale wieczorem nic tylko jeść.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teżznamten problem
Witajcie, ja mam dzisiaj gorszy dzień, jeszcze się nie objadałam, ale czuję,że wszystko przede mną, sama nie wiem skąd ta huśtawka nastroju.......nic mi się nie poza tym ......to chyba wiadomość o ślubie mojej kuzynki tak na mnie wpłynęła,,,,,wiem, że w szafce w kuchni są wafelki i chipsy, więc ....zdrowy rozsądek podpowiada, że to nic nie zmieni i poczuję się przez chwilę lepiej , a tak naprawdę to chyba sama sobie udowodnię, że naprawdę jestem beznadziejna i dlatego jestem sama......, spróbuje teraz wyjść na spacer a jak wrócę zobaczymy co będzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiena
No i wczoraj po 21 dojadłam jeszcze 2 kajzerki z masłem, serem i wędlinką... Raaany! A już było tak dobrze z moją głową, już tak bardzo chciałam schudnąć!... i wczoraj wieczorem zadziałała, jak ja to nazywam, reakcja łańcuchowa. Wystarczyła myśl, że skoro i tak przekroczyłam limit, to trzeba się dożreć. ;( Pociesza mnie tylko myśl, że nie pękłam ze słodkim i w tym tygodniu nie miałam nic takiego w ustach. Trochę mnie motywuje to, że przez nadmiar cukru mega bardzo wypadają mi włosy, psuje się cera i czuję się taka leniwa i ospała... Więc taki mój mały sukces, eh. Jak u Was dziewczyny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiena
ahhh ahhh ahh: Moje kochane jeżyki! Jak ja tęsknie za nimi! :-) Udało się powstrzymać czy e tam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiena
Basiu, ja też dziś jestem jakaś taka nie do życia, nie wiedzieć czemu smutna i słaba. Mam wolne, odprowadziłam rano Paulę do szkoły, walczyłam ze sobą, żeby wracając nie wstąpić do sklepu po jakieś jedzeniowe polepszacze nastroju i wygrałam - nie kupiłam, ale przecież nie wykluczone, że się ubiorę i pójdę... Dostałam okresu, brzuch mi pęka, czuję się ciężka i taka beznadziejna... Nie chcę żreć!!! Jeśli dałoby się wyciąć z głowy tę część mózgu czy czego tam, która 24h na dobę każe mi myśleć o żarciu, zrobiłabym to zaraz i bez znieczulenia!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ahhh ahhh ahh
nie.. :( wchłonęłam 2 i pół paczki. wstyd mi. Ale byłam w odwiedzinach u babci i zawiozłam jej ostatnią, która została nienaruszona. Resztę wyrzuciłam (!) Czuję się tak okropnie pełna a jednocześnie ciągle myślę o jedzeniu. Poczytałam sobie o tym unikaniu pokus i faktycznie, niby to takie oczywiste, ale kiedy o tym czytam to z większą siłą do mnie to dociera. Dlatego też wstałam rano i zrobiłam listę zakupów - zaraz jadę do miasta. Moim planem na dziś jest niekupowanie żadnych słodyczy i świeżego pieczywa. Jak nie kupię to nie zjem. Później może nie będzie mi się chciało iść do sklepu. na to liczę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiena
Te wszystkie artykuły z cudownymi radami... Czytam, przyznaję rację, ale co z tego? Co z tego jak nie mam w domu batonika czy ciastek? Do sklepu daleko nie jest, a nawet jakby było, na ataku jestem w stanie pójść w najgorszą pogodę i mega daleko, byleby tylko kupić i zjeść! Nie da się nie mieć niczego do jedzenia w domu. Na ataku wszystko mi odpowiada. Jak mam obsesyjną myśl i chęć żreć, to zadowolę się i bochenkiem suchego chleba, byleby tylko poczuć coś w ustach i sobie ulżyć. Trochę mnie denerwują te "mądre" wypociny pań dietetyczek czy psycholożek o tym jak to z tym walczyć i jakie diety stosować. Ja to wszystko wiem lepiej niż one same!!! Co za sztuka nie zjeść batona jak się go nie ma pod ręką? Dla mnie sukcesem byłoby wypracować w sobie taki system, że mając w domu sto tysięcy batonów nie zjadłabym od razu połowy, a tylko poczęstowała się jednym! I żeby to jeden przyniósł mi przyjemność i ulgę, a nie cała ich garść!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ahhh ahhh ahh
no tak, masz rację asiena. Podzielam Twoje zdanie, ale z drugiej strony po lekturze tego artykułu załapałam przynajmniej chwilową motywację. Bez tego byłoby mi trudniej wyrzucić jeżyki (kokosowe!). Najgorsze, że podświadomie wiem, że znów nic z tego nie będzie. Wiem jak to się skończy.. dam radę góra 3 dni, później wrócę do starych, bezpiecznych, niszczących nawyków. Ale liczę, że jak minie trochę czasu, znów chociaż na chwilę poczuję się zmotywowana..i w końcu, za którymś razem uda mi się przetrwać kryzys, gdzieś tam nazwany tłustym czwartkiem.. Nie mam z kim pogadać o moim problemie, w nikim nie mam wsparcia, więc takie artykuły mimo wszystko dużo mi dają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiena
ahh ahh ah: Ja też czytam różne artykuły, mimo wszystko, bo mam przynajmniej poczucie, że to zbadane zjawisko, że ja tego sobie sama nie wymyśliłam i w końcu, że nie tylko ja się z tym zmagam. Jestem uzależniona od jedzenia, zdaję sobie sprawę ze swojego nałogu, podejmuję próby walki z nim, staram się pracować nad swoją psychiką. Tak naprawdę to jestem wściekła na samą siebie, że jestem taka słaba! Dużo mi daje kontakt z Wami, takie wygadanie się, czuję, że małymi kroczkami, wspólnymi siłami, wieloma rozmowami i wymianą odczuć, powoli nastąpią we mnie pozytywne zmiany. Tarja666: Każda z nas je, bo coś tam. Jedna z nerwów, druga z radochy, trzecia ze smutku, a jeszcze inna z nudów. Każde nadmierne jedzenie z każdego innego powodu niż faktycznego fizycznego głodu jest wg. mnie już jakimś emocjonalnym zaburzeniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teżznamten problem
no i wróciłam przy okazji zrobiłam zakupy, jeszcze nie sięgnęłam po nic z "zakazane" szafki, na obiad zjem mozarelle i pieczywo chyba......... Wiem, że dużo razy to pisałam , ale mimo wszystko Wy jesteście hamulcem, który powstrzymuje mnie przed jedzeniowym pójściem na całość, wiem, że powinnam o siebie dbać ze wzg na zdrowie i dla samej siebie, ale to póki co mi się nie sprawdziło, od poniedziałku zdarzyło mi się nieprzewidziane jedzenie, jak wczoraj wieczorem ale nie przesadzałam z ilością i starałam się żeby było dość zdrowo- np kilka orzeszków ziemnych i wmuszenie w siebie szklanki soku warzywnego na który akurat wtedy nie maiłam ochoty. Też czytałam sporo artykułów na temat naszego problemu, ale wiecie teoria teorią ale zrealizować te wskazówki w życiu nie jest tak łatwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teżznamten problem
jestem już po obiedzie i staram się ogarnąć , humor mam lepszy, szykuje się na jutro- co najlepsze- nie ćwiczę testów -pewnie wieczorem siądę, ale pomalowałam paznokcie i za chwilę idę umyć włosy-wypróbuje ten szampon dla dzieci, bo wcześniej miałam ten z rossmanna i taki z kaczuszką na etykiecie, pewnie na kolację zjem jogurt owocowy z truskawkami- bardzo rzadko jem takie jogurty ale co tam........ za jakieś pół godz też zjem coś małego- może jakiś owoc. Aha, ostatnio jak mam ochotę coś zjeść to poza sokiem warzywnym, polecam też pomidory, ja w zasadzie jem je jak jabłka, tyle że potrafię zjeść ich sporo.... Co do tego faceta o którym Wam pisałam, z jednej str gdy pomyślę o tym ile ma lat to trochę odrzucające, ale z drugiej co mi szkodzi pogadać z nim przy kawie, zupełnie bez zobowiązań, jak mam siedzieć w domu i się nudzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiena
Basiu, ja ostatnio zachwalam szampon dziecięcy z Biedronki dla dzieci PINIO, to szampon i płyn do kąpieli w jednym, jak się tym umyję calutka, to pachnę na cały dom. :-) A pomidory to i ja wcinam tak same, jak jabłka. Wiesz, kawa z tym panem to jeszcze żadna tragedia, ale jeśli on ma żonę i dzieci... No nie wiem, ja bym się mocno nad tym zastanowiła. Tak naprawdę po co Ci to? Tym bardziej jeśli on Ci nie do końca odpowiada... Dziś tata Pauli zabrał ją po szkole do siebie, mam cały wieczór wolny więc pojadę do koleżanki na ploty, żeby nie siedzieć w chacie i żreć... A propo! :-) zjadłam dziś rano normalne śniadanko (2 kanapki) i niedawno na obiad talerz zupy ogórkowej z chlebkiem, więc jest git. Wypiłam tylko sporo kawy z mlekiem, bo aż 3 kubki... Muszę to jakoś ograniczać. Zaraz pójdę się trochę umalować, ubrać i w drogę. Miłego wieczorku bez obżarstwa, dziewczyny!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaamilllaaaa
Cześc dziewczyny. Mi jakoś na razie idzie, puki co 3 dnień bez jedzeniowych wpadek, chociaż mialam dzis chwile zachwiania, bo w lodowce mam pierożki ruskie od mamy, w tłuszczyku ze skwarkami, aż się proszą żeby je podsmażyć i zjeść, a potem najlepiej poprawić paczką ciasteczek i jakąs czekoladą. Ale nie !! Jak tylko wroci moj chłopak z pracy to mu każe zjeść te wszystkie pierogi i bedzie spokój. Najgorsze jest to że mama daje mi w dobrej wierze jakieś smakołylki, nie wiedząc o tym że tylko mi tym szkodzi. Jeszcze mi powie: zjedz sobie, po co sobie żałujesz, jesteś szczupła, nie musisz przecież sie odchudzać. Zeby ona wiedziała, co tak naprawdę sie ze mna dzieje i jaki mam stosunek do jedzenia...Ale skąd może wiedzieć, nawet sie nie domyśla, nikt patrząc na mnie nie pomyśli że moge mieć problem z kompulsywnym objadaniem sie. Waże 52 kg przy wzroście 162 cm, i ta waga sie wacha co najwyzej 2 kilo w gorę lub 2 kilo w dół. Swoją drogą to sama nie wiem do czego mogę podpiąć te swoje problemy z jedzeniem. Czytam wszędzie że kompulsywne objadanie wiąże sie z nadwagą, a następnie otyłoscią. A ja nie mam nadwagi, bo zawsze po napadach obżarstwa przychodzi czas diety i zrzucam to wszystko co mi przybylo podczas ostatnich dni. Bulimia to też nie jest, bo nie wywoluję wymiotów, nie biorę nic na przeczyszczenie. To tak jakby cos po środku chyba...sama nie wiem. Moja córa też dziś pojechała do taty, wraca w niedziele dopiero więc przez weekend laba :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teżznamten problem
asia zupa ogórkowa, mniam..ale mi smaka narobiłaś, jutro sobie zrobię. Na pewno wypróbuję ten szampon z biedronki, co do tego pana, jak fajnie to ujęłaś- bo w zasadzie ja też nie potrafię mu mówić po imieniu to sama nie wiem, bo nigdy nie interesowały mnie związki z kimś kto ma dzieci-dorosłe no i się rozwodzi, więc może po części przemawia prze ze mnie desperacja i ogromna chęć bycia z kimś, nie chcę być wiecznie sama, żyć jak w celibacie, nie mieć innych przyjemności z życia poza jedzeniem, które w nadmiarze mi nie służy. Wiem, że niekiedy nic bywa lepsze niż cokolwiek, ale naprawdę brakuje mi tej drugiej połówki. Wy Dziewczyny macie za sobą "prawdziwe" związki, Dzieci, a ja sztywno trzymając się swoich zasad zostałam na lodzie, już widzę minę faceta, gdy mu mówię, ze ja nigdy, no wiecie....i w pewnym sensie żałuję nie zrobiłam tego kiedy miałam okazję. Tak poza tym miłego wieczoru,pzdr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaamilllaaaa
Basiu, ja Cie doskonale rozumiem. Też kiedyś jak mieszkałam sama, moje małżeństwo juz było tylko fikcją i na siłę szukałam kogoś, żeby zaznać odrobine bliskości. Ale uwierz mi, ze jak masz być z byl kim, to lepiej być samej. Nie wiąż się z kimś tylko po to żeby kogoś mieć, lepiej poczekać na kogoś odpowiedniego. Wiem jak to jest siedziec w domu w weekendowe wieczory i zastanawiać sie kiedy w końcu kogoś fajnego poznam. Kiedys nienawidziłam weekendów, jak bylam sama, dłuzyly sie i byly strasznie nudne. Dlatego naprawdę rozumiem jak sie czujesz, ale tak samo jak Asia uważam że lepiej nie pakuj sie związek z tym facetem, bo raczej nic dobrego z tego nie wyniknie. A probowalas poznac kogos przez internet? Ja tak wlasnie poznalam swojego chlopaka. Pisalismy na czacie i umowilismy sie na spacer...i od tego sie zaczelo;) Może sprobuj też, co ci szkodzi?;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×