Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

konwalia f

Jedzenie kompulsywne - komu jeszcze marnuje zycie?

Polecane posty

Gość do pani wyżej
to terapia poznawczo-behawioralna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka:) Jakbym czytała o sobie. Bardzo przytyłam po sterydach. Potem trochę schudłam ale nigdy nie wróciłam do dawnej wagi. Mówiąc paskudnie- olałam się. Uważam bowiem że i tak nie dam rady schudnąć albo ukrywam się za sterydami i wszystko na nie zrzucam Ale tak jak Wy każdego wieczoru obiecuję sobie że od jutra zaczynam się odchudzać i nic z tego nie ma. Głodzę się cały dzień a potem....Jedna kanapeczka- no bo przecież nie zaszkodzi, ale po niej druga , bo przecież jak zjadłam jedną to i tak przerwałam oczyszczanie i mogę zjeść drugą. I znowu , że od jutra. Błędne koło z którego nie potrafię wybrnąć. Mam nadzieję że razem będzie łatwiej. Tylko żebyśmy się naprawdę wspierały. Bo ja zaliczyłam już kilka topików wa których rozmowy skończyły się po paru wpisach. Wspomnę jeszcze że dzisiaj rozpoczęłam głodówkę:) Ciekawe jak długo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tezznamtenproblem
głodówka to nie najlepszy pomysł, wiem z własnego doświadczenia. wczoraj u mnie nawet ok, dzisiaj kilka nadprogramowych przekąsek ale jeszcze nie jest źle, chociaż w szafce zapas wafelków i chrupki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiena
anusiadanusia: Czytam wszystko co polecacie. Nie widzę tylko większego sensu w podsuwaniu nam "kompulsom" stronek z dietami. My znamy wszystkie diety świata, wiemy najlepiej jak wygląda zdrowe odżywianie, wręcz myślę, że większość z nas ma na tym punkcie fioła. Ale co z tego? W nas tkwi problem psychologiczny polegający na niemożności wprowadzenia naszej wiedzy o odżywianiu w życie. Jedzenie jest dla nas jakby skarbem, cudem, nieraz nawet i całym życiem, więc jak z tego zrezygnować? Jak odmówić sobie czegoś, co przynosi ulgę, koi ból, nerwy, smutek, zagłusza nudę czy nawet dopełnia radość? Tu jest nasz problem. tezznamtenproblem: Że też trzymasz takie smakołyki w szafce w zasięgu ręki... Ja bym oszalała, łaziła pół dnia wokół tej szafki, a potem na raz pochłonęła. :-) Uwielbiam patrzeć na moją córę jak je (ma 10 lat), bo ma taki naturalny stosunek do jedzenia, w sensie traktuje je tylko jako zaspokojenie głodu. Kupiłam dziś po pracy 2 paczki jeżyków. Zjadłyśmy obiad, zrobiłam herbatkę, przyniosła zeszyty, pokazywała co było w szkole, więc wyjęłam ciastka (1 paczkę) do tej herbatki. Zjadła 3 sztuki, wolno, delektując się. Spytałam czy jeszcze ma ochotę, odpowiedziała: "nie, mamusiu, za słodko już mi...". Tę napoczętą z nią paczkę odłożyłam do szafki, a drugą całą po kryjomu zjadłam sama... Mnie za słodko nie jest, wręcz zjadłabym jeszcze! Często zastanawiam się gdzie podział się u mnie taki naturalny mechanizm, jak go wydobyć z siebie, jak znowu patrzeć na jedzenie jak na coś, co ma tylko zaspokajać głód fizyczny, a nie ten emocjonalny? Dużo myślę ostatnio o pójściu do jakiegoś psychologa czy psychoterapeuty, ale jeszcze się na to nie zdobyłam. Może któraś z Was korzystała i wie jak wygląda taka terapia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tezznamtenproblem
no i uległam, 3 wafelki, chrupki, bułka z serem-mój standardowy kompuls plus jeden-ostatni cukierek, nie mieszkam sama a Mama zawsze kupi jakieś łakocie. I co jutro ten sam plan zdrowe odchudzanie..........jasne,,,,,,,pewnie i tak znajdę sobie powód żeby jeść..........sama nie wiem już co robić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tezznamtenproblem
Z tym głodem emocjonalnym to prawda, ja jem mimo,że nie jestem głodna, ba jestem przejedzona czuje, że jestem pełna ale co tam, jem dalej, to jedzenie nie ma nic wspólnego z przyjemnością, sama nie wiem jak to określić, czuję przecież wręcz dyskomfort. Od kilku lat moje życie toczy się wokół jedzenia, chudnę i tyję na zmianę-straszne, trudno mi zacząć jeść jak inni.Po obżarstwie nie mogę na siebie patrzeć,na własne życzenie katuje swoje ciało od zew i wew.,nie wiem czy kiedykolwiek odważę się kochać się z mężczyzną, bo po pierwsze mam mnóstwo rozstępów, a po za tym zawsze czegoś będę mieć za dużo, a to boczków a to brzuszka. Odpycham każdego kto się do mnie zbliży, bo co jeżeli z czasem mnie wyśmieje bo tak daleko mi nie tyle do ideału co do dzisiejszych standardów piękna. Nie chcę do końca życia zamartwiać się tym co zjadłam. Codziennie powtarzam sobie że t koniec, ale sama siebie okłamuję Może to dziwne ale w moim wypadku wszystko musi być takie idealne i zaplanowane, godz posiłków, produkty same zdrowe a jak trafi się coś śmieciowego to już koniec, nawet jeden zwykły cukierek potrafi mi zburzyć cały dzień i być powodem do jedzenia,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wioluszka1
ja zawsze ma w domu lakocie dla dzieci ale tez dla gosci, chociaz wiem ze nie powinnam ich trzymac w domu, czasem mam na nie chec ale nie chce tego zjesc to potrafie chodzic bez przerwy kolo szafki wyjmowac chowac i wyjmowac chowac mowie sama do siebie PO CO CI TO PRZECIEZ TEGO NIE POTRZEBUJESZ ale i tak pozniej wszystko zjem i tak sie rozkrecam ze jem juz duzo wszystko co mam pod reka ja jutro mam wizyte u psychologa chociaz wiem ze lepszy jest psychoterapeuta ale nie wiem gdzie takiego znalezc zalozylam zeszyt w ktorym zaczelam zapisywac wszystko co jem dziennie ile i oktorej godzinie czasem moj 13 letni syn widzi jak jem bo wparuje do kuchni czy pokoju wtedy i widze ze jest nieraz taki zdziwiony co ja robie powiedzialam mu zeby mnie pilnowal i niedawal mi duzo jesc, jaki to wstyd jak mi nieraz mowi mamo a mialas juz nie jesc a ty jesz jesz ,albo jak dzieci mowia mamo znawu zjadlas czekolade i ciastka, wstyd a nie moge sie opamietac ,raz na mikolaja to zazarlam prawie wszystkie paczki ze slodyczami pozniej wszystko musialam odkupic nieraz to robilam wieksze jaja z jedzeniem, nieraz zanim zasiedlismy do obiadu to juz go prawie nie bylo a mial byc na 2 dni, dobra wygadalam sie,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wioluszka1
postanowilam ze bede cwiczyc w domu aerobik

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiena
wioluszka1: Ile to razy ja kupiłam na prośbę córce np. batonika (oczywiście kupując sobie coś również) i w drodze do domu zjadałam swoje coś i tego córciowego batona... Pół biedy jak mogłam jeszcze odkupić go gdzie indziej... ale dużo razy się już nie udało, wchodziłam do domu, udawałam, że zapomniałam kupić i musiałam patrzeć na tę rozczarowaną buzię mojej Paulinki. Czułam się wtedy najpodlej na świecie. Te nasze dzieci są cudowne, że z nami wytrzymują. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiena
wioluszka1: Ile to razy ja kupiłam na prośbę córce np. jakiegoś konkretnego batonika, oczywiście przy okazji i sobie coś, i to wszystko zjadałam w drodze do domu... Pół biedy jak się udało mi odkupić batona, ale ile razy zdarzyło się, że wchodziłam do domu bez niego i udawałam, że zapomniałam kupić, albo że nie było w sklepie i cały wieczór musiałam patrzeć z wyrzutami sumienia na rozczarowaną buzię mojej Paulinki. Czułam się wtedy najpodlej na świecie... Te nasze dzieci są mega cudowne, że z nami wytrzymują. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej kobietki:) Ja się od wczoraj jakoś trzymam, pierwszy dzień głodowania minął w zasadzie bez problemu, mam nadzieję że dalej też będzie dobrze. Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc dziewczyny! Pisze po raz pierwszy, chce dodac Wam otuchy. Otoz rownie mialam ten problem (mam nadzieje, ze nigdy nie powroci) ale od czerwca czuje sie jak normalna osoba. Tzn nie mialam ani jednego ataku. Zreszta kompulsy dopadaly mnie raz na dwa miesiace, trwaly 1 dzien. Wiem, ze niektore z Was maja gorzej ale i tak czulam sie zdolowana. Musze sie przyznac, ze przed 2 latami mialam kompuls, trwajacy chyba 5 dni. Bylo okropnie, najbardziej ucierpiala moja cera, wlosy no i uklad trawienny. Minelo ponad miesiec zanim doszlam do siebie. A potem co jakis czas dopadaly mnie na jeden dzien. Poniewaz zle sie czulam, postanowilam sie zbadac. Okazalo sie, ze mam zaawansowana anemie. (nie jadlam miesa i trzymalam sie zbyt ostrych diet, aby nie przytyc). Po diagnozie postanowilam, ze musze z tego wyjsc za wszelka cene. Moj stan byl fatalny - wypryski, brak sil, zdenerwowanie, rozdraznienie, plakalam z byle powodu. Tak zyc nie mozna, postanowilam wybrac zdrowie niz piekna sylwetke. Zaczelam sie leczyc, regurnie spozywac posilki, 3 razy w tygodniu jakas potrawa z miesa. Oczywiscie przytylam, ale wyszlam z tego. Obecnie mam idealny poziom hemoglobiny, kompulsy ustaly. Nie mam nawet potrzeby spozywac cos slodkiego (tylko przed okresem..), ale pozwalam sobie na wszystko. Tzn wczesniej nie jadlam zadnych slodyczy, az dopadal mnie atak, a wtedy szlo wszystko....rowniez mieszalam smaki, zaczynalam czekolada a konczylam makaronami ;( teraz, gdy mam chec na jakis batonik (przed okresem) od razu go kupuje i nie musze w pospiechu spozyc, a wracam do domu i delektuje sie smakiem :) Chyba na tym polegal moj podstawowy blad, ze strasznie siebie ograniczalam. Co prawda teraz tez nie jem nic po 19 h, a fast food w ogole nienawidze. No i musze powiedziec, ze jem regularnie 5 posilkow. Sniadanie (6:30 h)jest najbardziej kaloryczne (np jakas kasza, nalesniki lub jajka), jezeli mam ochote na cos slodkiego to staram sie zjesc w pierwszej polowie dnia. Potem o 10h jakis owoc, obiad o 13 - zupa lub duza surowka z ryba/drobiem/cielecina, o 16 znow owoc, kolacja przed 19:00 jakis jogurt, warzywa lub twarozek. Wczesniej jadlam o wiele mniej i tylam, a teraz jem wiecej i regularnie. Pozbylam sie anemii, kompulsow i wrocilam do wymiarow przed 2 latami (sprzed 1 ataku...) 92-62-92. Moim sposobem jest sport, akceptacja siebie, regularne posilki. Gdy postanowilam zrezygnowac z pieknej sylwetki i zaakceptowac siebie jako bardziej okragla, odzyskalam nie tyko zdrowie ale i figure. Mam nadzieje, ze udalo mi sie dodac Wam nadziei. Trzymajcie sie, wierze, ze tez pokonacie kompulsy. Chciec to moc :) Bede tu od czasu do czasu zagladac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teżznamtenproblem
no i znów próbuje i nie tylko skończyć z kompulsami ale zacząć nowe życie, chcę wrócić do starej wersji siebie, tej upartej, pełnej energii i olewającej to co inni o niej mówią, T Zadbam o siebie, zmienię się,bo muszę, bo w zasadzie można powiedzieć, że zostałam głową rodziny i muszę w końcu zachowywać się jak dorosła i pogodzić się z tym, że w życiu nie do końca jest tak jak dotąd myśleliśmy, a niektórym ludziom cechy takie jak dobroć, uczciwość czy szczerość są zupełnie obce, oni nie cofną przed niczym żeby osiągnąć swój cel, więc może pora zmienić reguły gry na ich/ W końcu mawia się, że inni ludzie nie mogą nas skrzywdzić, to my im na to pozwalamy.......... Przechodząc do kompulsów naprawdę od teraz koniec, pod koniec przyszłego tygodnia napisze jak poszło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do fenix ame
@Fenix Ame Gratulujemy silnej woli i wytrwałości! Godne pozazdroszczenia. Chylę czoła! Niestety, ja osobiście nie mam w sobie (jeszcze) tyle siły żeby zmienić swój sposób odżywiania. Owszem, ciągle próbuję, ale udaje mi się to na kilka dni. Później nadrabiam. W sumie tak jak bylo napisane tutaj: http://www.jedzenie-kompulsywne.pl/artykul/tlusty_czwartek to o mnie niestety :-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaamilllaaaa
Do: teżznamtenproblem Tak czytam Twoje wpisy, i widzę że mamy wiele wspólnego. U mnie podobnie sie to wszystko objawia jak u Ciebie. Juz stronę wczesniej opisywalam swoj problem. Też mam tak, że na codzien odzywiam się doskonale, regularne posilki, wszystko zdrowe, nie mam mowy o tym żebym zjadla bialy makaron czy bialy chleb, wszystko pelnoziarniste, nie wypije tlustego mleka, nie poslodze kawy bialym cukrem, musi byc trzcinowy. Ale wystarczy jeden cukiereczek, czekoladka, gryzek malutki batonika corki i cale moje zdrowe odżywianie poge sobie wsadzić w d... za przeproszeniem. Wtedy wlacza mi sie jakies chore myslenie, ze i tak juz zjadlam niezdrowego cukierka wiec odpuszczam na resztę dnia dietę i ide po slodyczowe zakupy. Powoli probuje z tego wyjść tak ja Ty i my wszystkie chyba tutaj. Jestem juz siodmy dnien bez kompulsow. Dzis nawet udalo mi sie zjesc 3 trufle u mamy, jak pilam kawe i nie skusic sie na wiecej, a leżało jeszcze ciasto. A potem wrocilam do domu i nie kupilam po drodze slodyczy. Może to smieszne ale jestem z siebie bardzo dumna:) Tak naprawdę, odkąd zdalam sobie sprawę jaki poważny mam problem i że nie ja sama sie z tym borykam, to jakoś łatwiej mi chyba wytrzymać, bo szczerze wystraszylam sie jak grozne w skutkach moze byc takie objadanie się. Będę odzwiedzac ten wątek, mama nadzieję że razem łatwiej nam bedzie, o niczym innym nie marzę teraz jak tylko o tym żeby w końcu zacząć normalnie żyć :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaamilllaaaa
Znalazlam w internecie idealne odzwierciedlenie schematu jaki mi towarzyszyl od ostatnich kilku miesięcy. Myślę że dotyczy on wielu z nas: # Po weekendowym obżarstwie postanawiamy, że od jutra , czyli od poniedziałku, diametralnie zmienimy swoje życie. Kończymy z nałogiem jedzenia. Zaczynamy nowe życie. # Początkowo jesteśmy pełni nadziei, motywacji, wierzymy, że tym razem nam się uda. # Ograniczamy jedzenie lub staramy się spożywać znacznie zdrowsze, mniej kaloryczne „odpowiedniki tego co zazwyczaj nas koiło. # Czujemy się coraz gorzej, jedyne co zaczyna chudnąć to nasza nadzieja, że nam się uda. Czujemy się nieszczęśliwi. # Jesteśmy tak bardzo nieszczęśliwi, że rzucamy się do ucieczki w jedynym znanym nam, bezpiecznym kierunku czyli zaczynamy jeść (co najczęściej na miejsce właśnie 4 dnia, czyli we czwartek) # Dajemy sobie dyspensę na weekendową ucztę z nadzieją, że od następnego poniedziałku zaczniemy od nowa i tym razem damy radę. Zaczyna mnie zastanawiać jeszcze jedna sprawa. Otóż po przeczytaniu kilku definicji kompulsywnego objadania i bulimii, sama już nie wiem do czego bardziej mogę podpiąć moj problem. Ponieważ kompulsywne objadanie objawia sie nadwagą lub otyłością, gdyż chora osoba nie probujw w żaden sposob pozbyć sie zjedzonych posiłków. Ja może nie wymiotuję, nie stosuję środkow przeczyszczających, ale stosuje na przemian z objadaniem rygorystyczną dietę, licze kalorie, ćwiczę intensywnie. Wiec sama juz nie wiem, z czym ja tak naprawdę sie borykam. Nie mam nadwagi. Waże caly czas pomiędzy 50 a 54 kg, na zmianę tyje i chudnę :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaamilllaaaa
Mi dotychczas pomogla rozmowa z moim chłopakiem. Myślę że przede wszystkim dzięki temu dualo mi sie juz siodmy dzien nie obżerać sie. Mieszkamy razem, i popoludnia oraz wieczory razem spedzamy. On pracuje do 15, a ja do poludnia jakos łatwiej potrafie odmowic sobie jedzenia. Najgorszy jest dla mnie wieczor, ale wtedy juz On mnie pilnuje. Wczesniej jadlam nie ukrywając tego specjalnie, oszukiwalam siebie i jego, że nie mam z tym problemu, że po prostu jak mnie najdzie większy apetyt to jem ile mam ochotę. Nie przyznawałam mu się tylko do moich dolegliwości jakie mi pozniej towarzyszą, czyli rozrywający ból brzucha, wyrzuty sumienia, złość. Skutecznie to ukrywałam. W zeszląniedzielę nie wytrzymalam i powiedzialam mu o wszystkim. Stara sie mnie wspierać, nie kupuje nawet sobie żadnych slodyczy, chipsow, mimo ze lubi sobie cos chrupac wieczorem. Powiedzial mi że bedzie mnie pilnowal i nie pozwoli mi zmarnowac sobie zdrowia. Naprawde bardzo mnie to podnioslo na duchu i dodalo motywacji. Polecam Wam dziewczyny, żeby wlasnie wygadac sie komus bliskiemu, łatwiej uporać sie z problemem z pomoca bliskiej osoby, niż w pojedynkę. Ja jestem na początku dlugiej drogi, ale jestem pełna nadzieji i optymizmu, musi się udac tym razem !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tezznamtenproblem
kaamilllaaaa gratuluję tych 7 dniu mam nadzieję, że dalej będzie Ci tak dobrze szło, ja dziś znowu zaczęłam walkę, może nie było dziś idealnie ale staram się nie zaprzepaścić całego dnia, właśnie zjadłam taką wczesną kolację i sama nie wiem czy to dużo czy mało- kromka chleba i kromka pieczywa chrupkiego a do tego duża porcja sałatki z warzywami , jajkiem , polana jogurtem, pewnie około 19stej zjem jeszcze coś lekkiego np mały jogurt naturalny, z jednej str niby wszystko ok, ale z drugiej już szukam wymówek i powodów żeby się najeść, szukam takiego usprawiedliwienia obżarstwa, sama nie wie jak to określić, nie chcę rozwiązać starych problemów, wypełnić zobowiązań a jedzenie ponad miarę przynajmniej na chwilę pomaga mi o tym zapomnieć. Poza tym tak trudno mi się zmienić i zacząć być silną osobą, mimo moich starań nie potrafię byc wredna czy bezwzględna w stosunku do osób które na to zasługują, zamiast tego karzę siebie...... Obżarstwo odbiło się też na moim wyglądzie, nie tylko dlatego że przytył;am ale wypadają mi włosy, mam brzydką cerę i te potworne cienie pod oczami- jednym słowem nie wyglądam zdrowo. Cóż mam nadzieję, że dzisiejszy dzień jakoś przetrwm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiena
kaamilllaaaa: Czytałam Twoje posty i po prostu słowo w słowo mam tak samo. Nawet ważymy podobnie. Ja naprawdę od jutra zaczynam zmiany. Wiem, że poniedziałek jest najgorszym dniem do zaczynania diety, ale muszę podjąć wyzwanie. Dziś rano moja waga pokazała 53,6kg, także mam całe 4kg nadprogramowe. Zjadłam dziś więcej niż jestem w stanie wymienić. Jadłam mniej więcej co 20min, od normalnego jedzenia po słodycze. Dosyć! Miałam dziś super dzień. Tata mojej córki (jesteśmy rozwiedzeni) zabrał nas dziś na obiad do swoich rodziców. Jakoś tak mnie to wszystko pozytywnie nakręciło. Muszę zawalczyć o siebie i swój wygląd! Muszę być dobrym przykładem dla córki! Tyle kasy co ja przejadłam w te 2 czy 3 tygodnie ponad normę, to spokojnie kupiłabym za to coś wymarzonego dla Paulinki... Ja od jutra naprawdę zaczynam nowe życie z nowym racjonalnym odżywianiem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaamilllaaaa
tezznamenproblem - musimy się w końcu wziąść w garść i mimo że każda nieudana proba jeszcze bardziej dołuje, zniechęca, to jednak nie można odpuszczac. Trzymam kciuki za Ciebie i za nas wszystkie ;) asiena - ja też znam ten ból, kiedy najpierw najadasz sie bez pamięci, a potem zastanawiasz sie ile pieniędzy juz wydałas na słodycze, ktore pochłonełaś w ciągu zaledwie 2-3 dni :( Czasem zdarza mi się też podebrać cos coreczce...boże jaki mi potem wstyd, kiedy nie zdąze odkupic, a ona pyta gdzie jest np. jej czekolada, dlaczego jej zjadlam i nie zostawilam. Takie sytułacje najbardziej dają mi do zrozumienia że mam poważny, naprawde bardzo poważny problem i muszę z tym walczyć. Mam nadzieję że razem uda nam się, fajnie że możemy sie tu wspierać, dobrze wiedzieć że nie jest się samej, że inni czuja podobnie. To okropny nałog, tak jak każdy inny, alkochol czy papierosy...nie wiem czy nie gorszy. Palenie rzuciłam i było o wiele łatwiej :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tezznamtenproblem
wy Dziewczyny macie chociaż Dzieci, ja zupełnie nie widzę już takiej szansy, bo i z kim, no i z takim ciałem........naprawdę mam wrażenie że zawsze będą sama, ,,,,,,,, co do jedzenia od teraz zapisuje wszystko co zjadłam w notesie i staram się dokończyć zaległe sprawy, nie mogę w nieskończoność tak uciekać od tego co teraz dzieje się w moim życiu.Wczoraj też mi się nie udało nie jeść, najtrudniej jest mi znowu zacząć, oby wytrzymać 2,3 pierwsze dni a potem będzie mi łatwiej, przynajmniej taką mam nadzieję............ Spróbuję tym razem dla siebie a nie dla innych zadbać o siebie, niedawno kupiłam jakieś serum na te rozstępy w końcu zacznę je stosować....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiena
Siedzę w pracy i na razie ani myślę o jedzeniu. Zjadłam tylko o 9 kanapkę i mam jeszcze jabłko, które mam zamiar zjeść ok. 12. Wczoraj ustaliłam plan działania: dieta 1000-1200kcal (tylko zdrowe żarcie, zero słodyczy) i jedzenie co 3 godziny małymi porcjami. Dieta generalnie mi bardzo dobrze znana (tysiące razy stosowana) i super znosi ją mój organizm. Zostanie mi tylko walka ze swoją psychą i silną wolą. Wiem, że kryzysik przyjdzie wieczorem. Wtedy obudzą się myśli o jedzeniu i mega emocjonalny głód. Staram się na niego przygotować i przetrwać go. Pierwszy tydzień, ten tydzień, będzie najtrudniejszy... kaamilllaaaa, tezznamten problem i wszystkie dziewczyny! Musimy się motywować i pilnować nawzajem. Zamiast jeść, piszmy tutaj, choćby i same głupoty. :-) Z naszego nałogu trudniej się wychodzi, bo tak jak przeczytałam na jakiejś stronce; alkoholik, palacz czy narkoman ma to ułatwienie, że swoją używkę może wyeliminować do zera, a my nie, my coś jeść musimy tak czy siak. tezznamtenproblem: Nie pozwalam Ci tak myśleć o sobie! Mam córę, jest dla mnie największym szczęściem, ale wierz mi, że nie raz mam ciężkie chwile. Jak wspomniałam wychowuję ją sama (w sensie jej tata uczestniczy w jej życiu bardzo, jest super tatą, jestem mu wdzięczna, że mimo iż ma swoją nową rodzinę i dziecko, stara się być w Pauli życiu w nie mniejszym stopniu niż z nimi), ale ja też mam marzenie, żeby być szczęśliwą w pełni, żeby kogoś mieć, kto kochałby nas dwie. Jestem młoda, mam 28 lat, Paulinka już 10, myślę że obie jesteśmy gotowe na takie zmiany. Wierz mi, że podstawą jest pozytywne myślenie o sobie. I ja zauważyłam, że czym więcej o siebie dbam to i bardziej siebie lubię, a przez to pewnie lepiej postrzegają mnie inni. Błagam Was, uwierzmy w siebie! Ale mam dzisiaj powera i takie pozytywne nastawienie, że sama jestem w szoku. Aż mnie rozsadza jakaś niewyjaśniona radość i siła. Boże, żeby nie zniknęła za szybko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teżznamten problem
idąc za radą piszę bp mam ogromna ochotę się obżerać i to zaraz, ale to nie najlepszy pomysł, postaram sie dotrwać do kolacji o17 stej. właśnie odkryłam, ze kolejnym zapalnikiem do jedzenia jest moja Matka, może na swój sposób mnie kocha i ja ją też, ale jak Ona mnie wkurza najdelikatniej mówiąc, zawsze musi wszystkim i wszystkimi rządzić, normalnie jakbym miała 5 lat, czasem odnoszę wrażenie, że Ona chce żebym została z nią do końca życia,,,,,,,,a robiąc to co robi sprawia, ze nie tylko jem, ale mam ochotę robić wszystko na przekór. Boże jaka jestem zła,,,,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teżznamten problem
Asienia:ja zawsze marzyłam o Dziecku ale cóż.......,nie można mieć wszystkiego, ale to takie przykre patrzeć jak wszyscy dookoła zakładają rodziny, mają dzieci, dobrą prace a przy tym wyglądają pięknie, co do facetów, no cóż w moim otoczeniu niewielu jest takich którzy by mnie interesowali, no ale jak ktoś taki się znajdzie to mnie nie chce. Mam wybór albo być sama, ale z kimś dużo starszym, ( i tu mam na myśli ogromną różnicę wieku). Niedawno-kilka miesięcy temu zakochałam się i co nic, co prawda nie ujawniłam swoich uczuć, starałam się tylko być blisko.raz byłam tak zmotywowana, że niemalże idealnie jadłam, żeby mieć ładną figurę i dobrze wyglądać..... Wiem,że rozpisuje się nie na temat ale to pisanie w krytyczny,m momencie naprawdę pomaga, dzięki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×