Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość casa nova

niudane śluby i przyjęcia weselne

Polecane posty

Gość Ja byłam na weselu u koleżanki
Rodzice poszli bo mama była chrzestną więc nie wypadało nie iść... a brat? jego sprawa, ja też bym poszła gdyby jego nie zaprosili a mnie tak :p Tu nie chodzi o rodziców i brata tylko o chamską kuzynkę :o Najlepsze jest to, że jak się przypadkiem gdzieś spotkamy i rozmawiamy to ona nieraz pyta a "Ty kiedy robisz wesele? pobawiłabym się"... :o Ja akurat planuję tylko ślub cywilny, bez przyjęcia, z samymi świadkami i rodzicami ale gdybym miała ślub kościelny i wesele to z pewnością bym jej nie zaprosiła :o Dodam, że to bliska kuzynka i nie miałyśmy złych kontaktów. Co do tematu to jeszcze kiedyś koleżanka mi opowiadała, że była na weselu gdzie młodzi wybrali sobie jakieś wymyślne potrawy: krewetki, małże, na deser jakies galaretki dziwne itp i nikt z gości tego nie chcial jeść, doszło do tego że goście zamawiali pizze i jedli poza salą żeby nikt nie widział bo byli głodni na tym weselu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żartownisia
też bywa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żartownisia
u jełopów zawsze coś nieudane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .,.,,,,,,
Mi tesciowa działała na nerwy, zamówiła mi kwiaty bez mojej wiedzy, na szczescie udało sie zmienic zamówienie, co za kretynka! Potem całe wesele mnie czymś wkurzała, chciałam żeby moja mama siedziała koło mnie, bo żadko ja widuje, to teściówka o tym wiedziała i oczywiscie stratowała moja mame ze słodkim usmieszkiem mowiac, ze ona sobie koło mnie usiadzie. Za naszymi plecami teściowie zorganizowali poprawiny, na które nie zaprosili nikogo ode mnie, więc już szczyt chamstwa. Już pomijam fakt, że milion razy sie pytali "a zrobicie poprawiny. a moze jednak?" a my za kazdym razem mówilismy NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!! Ale najwidoczniej nie dotarło, jeszcze mysleli że zostaniemy na tych poprawinach i bedziemy sie swietnie bawic. Ale ja jak tylko zobaczyłam co zrobili odwróciłam sie na piecie i poszłam, mąż zrobił to samo. Teściowa na weselu narabała sie do granic możliwości i urządzała sceny. Gdy poszlismy po weselu do naszego pokoju, okazało sie że są jakieś problemy z odwiezieniem garstki ostatnich osób, to teściowej nie przyszło do głowy, żeby zamówić taksówke albo obudzic mojego tate, który nie pił (o czym doskonale wiedziała, bo nawet jej powiedział że nie bedzie pił, to bedzie mógł potem odwieźć pare osób) i mógł odwiezc te kila osób, czy kuzyna który również nie pił (o czym również doskonale wiedziała). Zamiast tego mineła około 10 pokoi pełnych gości, po to żeby przyleźc do nas w nasza noc poslubna i z płaczem i krzykiem wielki dramat zrobić. Dodam, że gdyby nawet nie znalazł sie dla tych paru osób transport, to mieszkali około 20 minut drogi piechota od restauracji, więc chyba jakas ogromna tragedia by sie nie wydarzyła. Owszem nie fajna sytuacja, że kierowce gdzieś wcieło, ale to naprawde nie był powód, żeby lecieć pierwsze co do synka z wielkim płaczem i morda i żeby on odwiózł gości (a mąż pił przecież) masakra co za kretynka. Potem siedziała na łóżku i pierdoliła coś ze dwie godziny, zaczeła przeglądać nasze prezenty, a ja miałam ochote zamordować ta głupią wredna małpe. Gości oczywiście odwiózł mój tata, którego mąż poszedł obudzic, a ona w tym czasie siedziała z grobową mina na łózku i patrzyła sie na mnie tak jakbym jej conajmniej syna zamordowała. Nienawidze jej, ale na szczeście rozkoszuje sie myslą, że już niedługo będzie nas dzieliło 2000 km :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jugo
skoro to był Twój ślub to Ty powinnaś zadbać, żeby wszyscy goście wrócili bezpiecznie do domu (skoro obiecaliście im transport). Ty i Twój mąż natomiast zostawiliście gości na głowie teściów i poszliście sobie... obchodzić noc poślubną... :O żenada. ja i mój mąż na naszym weselu czekaliśmy do ostatniego gościa, upewniliśmy się, że każdy ma jak wrócić, z każdym się pożegnaliśmy i każdemu podziękowaliśmy za przyjście...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje wesele ogólnie bylo cudne, aż sama byłam zaskoczona, ale malutkie wpadki też były. Jako, ze w dzień ślubu niestety miałam deszcz, wysiadając pod Kościołem z auta zaczęlismyz mężem od razu iść do Kościoła aby się jak najszybciej schować, jak weszliśmy już na schody dopiero się zorientowałam, ze przecież trzeba było iśc najpierw do zakrystii papiery podpiusać.... nie wiem jak to będzie na filmie wyglądało, bo jeszcze nie mamy, ale mam nadzieję, ze kamerzysta jakoś to wytnie, tą gafę.... No i pierwszy taniec.... Wzięlismy dośc ryzykowne przedsięwzięcie, bo wzięliśmy sobie zlepek różnych polskich melodii po kawaleczku każdej na takiej zasadzie, że tak jakby była to rozmowa moja z mężem poprzez slowa piosenek i to bylo tak poskladane i ogólnie to wyszlo chyba dobrze, jednak na samym początku była taka wolna zagraniczna piosenka i mój mąz uparl się, że on chce coś w rodzaju walca zatanczyć do niej, a uczylismy sie tego 3 dni przed ślubem, bo wcześniej nie mieliśmy jeszcze w planach tego tanca, to był spontan jednym slowem. No i w czasie tego walca zaczepilismy się o moja sukienkę i troszke nam rytm już wypadł, ale jakos tanczyliśmy dalej.. Aha i starszy zapomniał o trąbieniu w czasie jazdy autem ślubnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .,,.,,
tak sie akurat składa, że to było akurat na głowie teściów, ponieważ tak wcześniej z nimi ustaliliśmy. my również sie ze wszystkimi pożegnaliśmy nim wyszlismy z sali, a na sali została juz tylko ta garstka osób. wiec może sie nie wymądrzaj?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jugo
może się właśnie będę wymądrzać bo taką mam ochotę :D a twój post nadal uważam za żenujący :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .,.,....
no i super :) A wracają do nieprzyjemnych sytuacji na weselach, to byłam kiedyś na weselu na którym zrobiono kilku godzinna przerwe w podawaniu jedzenia, na stole leżała tylko mniej więcej jedna ryba na 10 osób, która wyglądała jakby leżała tam juz kilka dni, dlatego niewiele osób sie skusiło. Wszyscy strasznie głodni siedzieli. W ciagu całego wesela, były tylko dwa ciepłe dania, a w miedzyczasie praktycznie nic nie podawano. Ogólnie wesele było udane, tylko burczało w brzuchu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maderkaw
Nigdy nie trafiło mi sie nieudane wesele, jedynie obsługa czasem powolna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do lady lady
z jakiej wiochy pochodzisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja bylam na weselu
choc udanym to byla powolna obsługa 1 kelnerka i corka wlasciciela do pomocy czasami, pomimo ze był upał 32 stopniowy niektore kaloryfery byly gorące wiec po prostu panował zaduch straszny, obiad na koncu dostala para mloda !! a pierwsze porcje otrzymala orkiestra . Igłód panował na poprawinach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 13f
takie bezmózgie radosne trąbienie, moja pszenno-buraczana "ladylady" jest wbrew kodeksowi drogowemu i wqrwia po drodze wszystkich, których nic a nic nie obchodzi twoje dyskontowe księżniczkowanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meena
Trąbienie w orszaku ślubnym nie jest wbrew kodeksowi. Jako obyczaj i tradycja stanowi kontratyp - a co to jest, zapytaj swojego prawnika. Przemądrzały, a niedouczony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na moim ślubie pomyliliśmy obrączki.Mąż zamiast mojej, włożył mi na palec swoją obrączkę. Ja nie mogłam mu włożyć obrączki, więc w końcu jakoś ją sam sobie na siłę wcisnął. Dopiero po kilku godzinach na przyjęciu teściowa nam powiedziała, że chyba pomyliliśmy obrączki. Mąż nie mógł swojej zdjąć, moja mama musiała mu przynieść mydło w płynie i jakoś ściągnął. Dodam, że mąż i moja mama w dzień ślubu mieli gorączki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
^Patitka to ty musisz mieć bardzo duże dłonie, obrączka mjego narzeczonego jest 2x większa od mojej....jak on chcialby mi zakladac sowja to chyba na moje dwa palce!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko 1 raz byłem świadkiem i mam nadziej że ostatni. Nie widzę się w tej roli i to wesele było dla mnie jedną wielką męczarnią. Mówicie że świadek powinien zachęcać gości do zabawy....Ja właśnie tak robiłem, zachęcałem z uśmiechem twarzy to goście patrzyli się na mnie jak na kosmitę, jakby chcieli zapytać :" co ty k.... od nas chcesz....?"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dokkladnie jak się zaprasza rodzine zamiast znajomych bo tak trzeba to potem tak własnie jest że albo nie przychodzą albo jak przyjdą to im się nic nie podoba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Remygiusz
Mam 3 rodzeństwa i każde już po ślubie, byłem na wszystkich weselach. Najlepsze było to najskromniejsze, ale ostatecznie skończyło się rozwodem. Kolejne to było w tak niewygodnym terminie, że na następny dzień jechałem oddać projekt(studia) ale byłem wkurzony - w ogóle się nie mogłem bawić. Ostatnie wesele wszystko było ok i data i ja w miarę dobrze, ale niestety po ceremonii kościelnej dopadła mnie potworna migrena. Więc brałem co pół godziny tabletkę i dopiero po 4 ból minął, a ja całe wesele przesiedziałem jak ponurak - tak mnie ten ból wsparty kilkoma głębszymi wykończył. A chciałem wtedy poderwać fajną laską no i cały plan w łeb. Niedługo 30 na karku i dalej sam przez ten jeden cholerny ból głowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Słyszałam o weselu
Kamerzysta upił się i próbował okraść młodych, wziął wódkę, sztućce i odświeżacze powietrza :D ciekawe jak film się młodym podobał :D policja przyjechała bo młody wezwał i pan kamerzysta pojechał :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja byłam na weselu które odbywało się w lesie dosłownie( w lesie była mała wiejska sala;/ ) to było latem komary pogryzły wszystkich wszędzie tydzień dochodziłam do siebie.;) nigdy więcej !!! mało nie umarłam ;) w czasie mszy po podpisaniu dokumentów Pani młoda uciekła z ołtarza powinna czekać za mężem a ona zeszła (wstyd jak ludzie na nią patrzyli ;p; również sami weszli do kościoła a powinni czekać na księdza ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja te byam na weselu w lesie,jedzenie tylko na bazie grzybów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
komary to koszmar, ok, ale reszty czepiasz się niepotrzebnie, ludzie są zestresowani i różne takie rzeczy czasem wychodzą, to można wybaczyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na ślubie koleżanki pan młody tak się zmęczył tańcem, że usnął przy stole państwa młodych. Udane - pokaz fajerwerków: http://www.fajerwerkigorzow.pl/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też miło wspominam pokaz fajerwerków na weselu: http://www.pol-expance.pl/ ale klapą było jedzenie - koszmarne, same krewetki, małże i ostrygi. koszmar

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mama mi opowiadała jak w naszym mieście kilkadziesiąt lat temu para młoda w raz z całym orszakiem jechała bryczkami i wozami zaprzęgniętymi w konie przez zamarznięte jezioro i lód pękł Wszyscy poszli na dno Ile razy słyszę tę opowieść to mnie ciarki przechodzą i tak się zastanawiam czy szkielety leżą jeszcze gdzieś tam w mule Pewnie tak, w końcu wtedy zimy były prawdziwe- srogie i pewnie nawet jak odtajało na wiosnę to nie bardzo było jak te trupy wydobyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
* raczej saniami, jak to zimą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Haha ludzie wierzycie w takie bajki? Urban legend!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oj ja byłam kiedyś w remizie strażackiej, kompletna porażka. Jedzenie było tak okropne, że nie szło tego jeśc. Alkohol to jakiś okropny bimber...jedyne co było WSPANIAŁE to pokaz fajerwerków: http://www.fajerwerkigorzow.pl/. To uratowało imprezę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×