Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Skorpionica30

MAM MĘŻA ALKOHOLIKA I POTRZEBUJE Z KIMŚ POROZMAWIAĆ - PROSZĘ....................

Polecane posty

JUŻ WIELE RAZY tu zagladałam, czytałam wasze wypowiedzi na temat alkoholizmu. ale nigdy nie miałam odwagi czegos napisać... powiedzcie mi prosze, czy KTOS ZNA NAWROCEONEGO ALKOHOLIKA. nie wiem co mam robic. mam wrażenie ze jestem w totalnie beznadziejnej sytuacji. mam dwoje przecudownych i przekochanych dzieci.... kocham mojego męża jak nie pije, kiedy jest narabany szczzerze go nienawidze.... najbardziej bym chciała zeby poprostu zniknoł, rozpłynoł sie ... wiele razy obiecywał ze to juz koniec, ze nie ma siły, zdrowia na dalsze picie, po dwóch dniach znowu, nie wiem, może sie czepiam.... sam -przyznaje ze jest alkoholikiem.... najgorsze jest to ze nie moge na nim polegac, nie moge zostawic go samego z dziecmi bo kiedy to robię, z nadzieją że tym razem będzie ok, wracam z pracy wcześniej z sercem na gardle, bo znowu jest pijany - zostajac sam z dwójką małych dzieci......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szczerze Ci wspólczuje.. nie wiem co mam Ci napisac ale powinnaś byc silną kobietą... kiedys w szkole bylismy na spotkaniu na temat alkoholizmu, wypowiadał sie czlowiek ktory kiedy tez byl alkoholikiem, mowil, ze wyszedl z tego tylko i wylącznie przez żonę, bo to ona zaczeła walczyc o niego, chodzili razem do paradni a przede wszystkim rozmawiali.. duuuzo rozmawiali. tylko ze on chcial sie zmienic, nie wiem jak u twojego męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Podstawowa zasada
nad alkoholikiem nie wolno sie rozczulac czy chronic go bo nigdy nie wyjdzie z alkoholizmu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Helaa
a probował sie leczyc? wlasciwie czy probowaliscie bo rodzina alkoholika tez wymaga pomocy specjalisty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam nono stop poobszczywaną kanapę, dywan, łóżko..... za każdym razem słysze że to ostatni raz. ale tłumacze sobie, że to nie może trwać wiecznie, że dzieci powinny mieć normalną rodzsine - a czy to co mają, jest normalne ????????? we wrzesniu byłam zdecydowana na rozwód - powiedział, że się zaszyje, dałam mu kolejna szanse i poczułam cudowna ulge że ten koszmar, ta pomyłka w końcu sie skończy... wytrzymał - miesiąc... nie wiem może to ze mna jest coś nie tak... a był kiedyś idealnym człowiekiem, wszyscy mi zazdroscili męża a ja byłam dumna.. ale kocham tego chama i wiem ze moglibysmy byc super małżeństwem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ratuj siebie, lecz się, bo jesteś współuzależniona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DZIEKI ZA ODPOWIEDZI, jestem w szoku wiedziały gały co brały - jasne ze tak, tylko 6 lat temu tego problemu nie było, pił jak każdy na imprezie, piwko wieczorem .. rozmawiam z nim dużo ale tylko słysze - nie dziam, nie gadaj tyle, zaczynam nienawidziec swojego głosu. nie wiem czy cos powiedziec czy nie.... chore co nie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ferry - o co chodzi z tym współuzależnieniem, powaznie nie rozumiem. ze nie potrafie mu pomuc, ze nie potrafie odejsc.. powinnam chodzić zeby go zrozumiec... tak na dobre pije od ok 3 lat.... a moje dzieci maja 3 i 4 latka. kocham je nad zycie bo to przecudowne łobuzy i potworki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość simm
z tym wspoluzależnieniem to prawda. czesto jest tak, że kiedy ojciec (przykładowo) wychodzi z alkoholizmu reszta rodziny nie ma pojecia jak dalej żyć, czasami dopiero wtedy dochodzi do rozwodu, kiedy wydawaloby sie ze teraz wszystko juz bedzie ok. to dziwne ale tak jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie rozczulam sie nad nim, nie sprzatam po nim, nie kryje go przed nikim. jestem "brutalna" ale uważam ze z takim typem trzeba twardo. ale jak na razie nic nie skutkuje. mówi tylko - "wytrzymaj jeszcze troche.. prosze. zalezy mi na was. " ale to nie jest takie proste, tylko dla mnie dla chcacego nic trudnego .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poczytaj sobie o tym, nie mam siły tłumaczyć, sama jeszcze w tym tkwię, mimo że juz nie z nim... takie to gówno silne. Leczę się i leczyłam. Jesteś od niego zależna emocjonalnie i ty mu nie pomożesz. On sam sobie nie chce pomóc. Boże, jakie to powtarzalne i schematyczne... Mój ex jak mi powiedział, że tez jestem uzalezniona, wywołał we mnie wybuch śmiechu, okazało się, że miał rację, co do mnie dotarło wiele lat później, kiedy mieliśmy romans.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kdkkdkdkd
Z współuzależnieniem chodzi o to, że choroba alkoholowa dotyka całe otoczenie alkoholika. Wasze myślenie i reakcje nie są zdrowe, racjonalne i trzeźwe. Bycie z alkoholikiem wpływa na twój sposób myślenia, na twoje postrzeganie tej sytuacji jako bezwyjściowej, tkwienie z nim w tym itd, zamiast ratować siebie i dzieci. Moja poważna rada (jak dziecka z rodziny alkoholowej): idź do poradni leczenia uzależnień w twojej miejscowości. Wszystko za darmo i to naprawdę działa. Dostaniesz wsparcie psychologa, ktoś z tobą porozmawia, wytłumaczy ci mechanizmy tej choroby, powie co robić i pomoże. Naprawdę zachęcam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kdkkdkdkd
Poza tym, poczytaj coś na ten temat na litość, choćby w internecie. Bo chyba nawet nei próbowałaś, skoro nie trafiłaś na termin współuzależnienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niestety ja nie potrafie sie długo gniewac. i to mnie gubi, przestaje pic i jest super - ale tak dwa dni... ale ojciec alkoholik.... tez mam ale stwierdzam ze mój mąż to udoskonalony model. i chyba gorsze jest miec meza niz ojca alkoholika - chociaż zostaje niezły uraz i awersja do alkoholu na całe zycie jak sie w dzieciństwia napatrzy na taki egzemplarz... CZY ISTNIEJA W OGÓLE SZCZESLIWE I BEZPROBLEMOWE MAŁŻEŃSTWA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jestem juz dorosłym dzieckiem alkoholika i mogę powiedziec że nie powinnaś mieć litości dla swojego męża bo tylko mu tym szkodzisz.nie mówię że musisz się z nim rozwiesc ale napewno powinnaś odejść od niego do czasu kiedy nie zacznie się leczyć.nie narażaj swoich dzieci na to żeby patrzyły na pijanego ojca.alkohol wyżera rozum więc niedługo da się on we znaki nie tylko tobie ale i dzieciom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beatrycze reaktywacja
"zniknoł, rozpłynoł sie ..."- czy 30 latka sie tak powinna wypowiadac? Glupota to tez patologia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
NO własnie nic nie czytam, nic nie robie, ni mam na to czasu... chce zeby sytaucja sama sie rozwiazała -co jest absurdem co nie??? ale poważnie mam czas dopiero kiedy dzieci pójda spać, to jak moge gdzieś chodziac?? FERRY powiedz prosze, po jakim czasie sie rozwiodłas, załujesz, masz dzieci, jestes czszesliwa. i rzeczywiście problem alkoholizmu to stereotp, totalny. widze ze nie ma wyjatkow, ten sam schemat, te same dylematy, obiecanki, nadzieje... w każdej rodzinie CZY NIKT JESZCZE NIE WYNALAZŁ TRUTKI NA TE KANALIE.....??? może coś przegapiłam??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie mieliśmy ślubu, dzieci też nie, ale na pewno bym się rozwiodła. On ma żonę, podobno wywaliła go z domu, podobno jest z nim w ciąży. Leczył się, gówno to dało, zresztą sam stwierdził, że ma już dość psychologów. Bierze leki od wielu lat, uspokajające, psychotropowe, cięzkie, lżejsze. Boli mnie to wszystko. Mimo, że wiem, że zrobiłam dobrze, ze nie mam dziecka z alkoholikiem, że nie męczy mnie, że nie jesteśmy samotni we dwoje, że nie widzę, jak rzyga, ze nie siedzę z nim pod kroplówką. Boli. Miało być nasze dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzeba na terapię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anulka5
Mój mąż już 8 rok nie pije.Walczyłam o niego i udało mi sie.Jesteśmy po terapi innym małzeństwem.Powiem ci ,że niełatwa to droga ku trzeżwości ale to On musi chciec z tym skończyć.Mój siegnął samego dna ale tak musiało być,żeby w końcu sie opamiętal.Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no pierwszy krok juz zrobił przyznał sie ze jest alko teraz tylko trzeba mu wystrugac poczucie winy i wysąłc na odwyk albo do aa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też zacznij pić i będzie git

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój eks też \"sięgał dna\" i jak pisałam:... dupa blada, nie otrzeźwiło go to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tylko al-anon
moze ci pomoc. tam szukaj odpowiedzi na swoje pytania. pomozesz sobie czy chcesz z nim byc czy nie. zacznij juz teraz, a bedziesz mogla pomoc swoim dzieciom i mezowi o ile bedzie tego chcial. mozna duzo o tym pisac, ale sens maja tylko czyny. tylko terapia. naprawde warto. wiem, ze moze tego nie czujesz, ale to sie przydaje bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WYPAL PACZKE FAJEK - dzieki. poważnie . ja jestem tchorzem, bo nie potrafie walczyc o sowje szczescie, zrobic czegos, tylko czekam nie wiem własiwie na co???? a czy orientujesz sie może czy alkoholikowi trudno udowodnic alkoholizm przed sąde i czy trudno mu ograniczyc prawa do dzieci??? stebos - on chodził na spotkania z takim facetem, co takich leczy - po kilku meetingach stwierdził ze to go nie dotyczy, mimo ze usłyszał ze jest ksiązkowym przykładem, zaszył sie ... ale nadal twierdzi ze sam sobie z tym problemem poradzi. niezły przypadek co ??? totalnie uparty zodiakalny baran anulka5 - jakie było dno u twojego męża ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość peperoncini
Posluchaj,dziewczyno, mialalam alkoholika w domu,wierzylam,kochalam,a on po prostu sie zabil-i zostalam z tym widokiem na zawsze,z rozwalonymi zylami,z tym,ze sobie nie poradzil-i bede z tym zyc-ZAWSZE JUZ. Nie badz glupia,on sie nie zmieni,nie dla ciebie,bo alkoholicy nie kochaja,pamietaj o tym. Kuzwa,jak mi was zal,ze jeszcze wierzycie. Opamietaj sie i zwiewaj,bo bedzie tylko gorzej. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tylko al-anon
widze, ze jestes na samym poczatku drogi, wierzysz w zaszywki itp banialuki, ktore oferuje sie w Polsce. z czasm dojdziesz do tego, ze to kompletnie nic nie daje. tylko i wlyacznie terapia i to dlugowaflowa. zadne odwyki nie pomoga jak on sam nie bedzie chcial sie leczyc. jedyne co mozesz zrobic to nauczyc sie z nim postepowac i dac mu wolna reke. sama gromadzic dowody potrzebne do ewentualnego rozwodu. nie zycze Ci go, ale ze wzgledu na dzieci musisz byc gotowa. jesli bedziesz chodzic na al-anon tam dowiesz sie jak ratowac siebie, przy okazji jego. to jest choroba i trzeba zrozumiec jej mechanizm aby wiedziec z czym sie walczy. powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×