Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

******jolcia*********

Czy wychodząc za mąż, /żeniąc się, bylo to z szaleńczej miłości czy......

Polecane posty

W sumie założyłam ten topic, bo sama mam wątpliwości, i mnóstwo czasu, żeby je rozwiązać, bo do ołtarza nikt mnie nie ciąga........ I to mnie zastanawia, czy dorosły człowiek po 5 latach nie dąży realizowania jakichś planów związanych z drugą osobą, ba, nawet takowych nie posiada - czy to jest normalne? Dwa , to czy zaufać intuicji, przeczuciu, nie wiem czemu jeszcze, któe mówią, że chłop, owszem, może być na pozór dobrym mężem ale tak naprawdę to będzie pustka.... Jak on mówi na dzieci bękarty ( obojętnie na jakie ) to aż mnie zalewa krew ( choć ja jestem daleka od lubienia dzieci) i nie wyobrażam go sobie, żeby miał swoje dziecko trzymać nosić, kochać, jakoś mi to nie do pojęcia jest (choć on zapewnia, że byłoby inaczej , w razie oczywiście jakiejś nieprzewidzianej i niesprzyjającej okoliczności, ze stałby się ojcem) . Jak się zwraca do swojej siostry i matki, to ciarki przechodzą, choć z pozoru to szczęśliwa i zgodna rodzina.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i nawiązując do niektórych postów tutaj, mogę spokojnie napisać, że nie wkradło się u mnie żadne znudzenie, rutyna. Oczywiście jak to w życiu - jest praca, obowiązki, czasem jakieś tam zmartwienia, ale razem jest nam bardzo dobrze w całym tym "życiowym bałaganie" :) Mąż nie zmianił się poślubie - przed był świetnym facetem, teraz też jest super. Gdybym miała jeszcze raz stanąć przed wybrem czy wyść za niego, czy nie, to tak jak stoję, bez zastanowienia poszłabym z nim drugi raz do ołtarza ;) oczywiście zgadzamm się z tym, że niełatwo jest stworzyc naprawdę fajny związek, który przetrwa wiele lat, ale da się to zrobić, a osoby, które sądzą, że "taka miłośc to tylko w filmach" szukaja niestety wytumaczenia dla jakichs tam swoich niepowiedzeń, problemów itp. gdybym była teraz sama (czysto hipotetycznie) szukałabym faceta, który byłby super, z którym mogłabym zbudować coś fajnego, za którym skoczyłabym w ogień i wiem, że bym znalazła :). Żadni "z braku laku" nie wchodzą w grę (no chyba że dla rozywki ;) ), choćbym miała być wyjątkowo długo sama, to byłabym, ale w końcu wiem, że bym znalazła takiego typowo dla mnie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szaleńczej miłości też nie ma ( a może nigdy nei było) , owszem była fascynacja, która po czasie przemeiniła w jakąś formę przyjaźni, teraz jest to chyba przyzwyczajenie, ze on po prostu jest niedaleko, odezwie się, czasem przyjdzie..... Nie ma wspólnych dążeń, wspólnych marzeń, planów........ czegoś mi brakowało, zwróciłam uwagę, że może byśmy coś ustalili do czego i kiedy będziemy dążyć, dostałam zj***by , że ingeruję w jego żywot, przeszłam na taktykę olewawczą, i szczerze mówiąc, olewanie weszło mi w krew od pewnego czasu - przestałam się rpzejmować tym, że on nie chce- mam swoje życie , swój świat, mniej czasu mu poświęcam. I teraz zaczął się robić dobry - bo się " boi , że zejdzie na 2 plan" , a gdy ja byłam u niego zawsze na drugim planie , to było ok?! Przemrukuje coś o pierścionku , na co otrzymuje konkretne odrzucenie zalotów..... I nie wiem, co się dzieje..... Jeszcze się we mnie jakieś uczucie tli - tylko co ono jest warte wobec tego wszystkiego .......????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tylko ludzie pusci robią to z
bardzo fajnie, ale nie kazda ma tyle poczucia wartosci i atrakcyjnosci zeby myslec ze znajdzie takiego za którym wskoczy w ogien, bo duzo go po prostu nie znadzjie i biorą takiego jaki jest, po prostu z braku laku :O a po 5 latach to o czym tu jest mowa kobieto ?:D chyba szuka wyjscia awaryjnego no i te teksty o bękartach :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jola, podbudowuje, bo taka jest prawda :) nie jestem jakąs pieprzoną idealistką, naprawę, zdaję sobie sprawę z tego, że kobiety są rózne (tak jak faceci zresą), że nie każda ma takie samo poczucie własnej wartości, ale nie rozumiem jak moża podchodzić do tego, że sie pewnie nie znajdzie i lepiej być z kimkolwiek niz samemu. Właściwie to znalezienie odpowiedniej osoby i zbudowanie fajnego związku to tak naprawde nie ttylko szalona miłośc i tyle. Wówczas zgodze się z tym, że po jakims czasie może czar prysnąć - chodzi o wzajemne budowanie relacji, w których trzeba miec trochę szczęścia (przyznaję), troche sprytu, ale też ważna jest inteligencja życiowa, rozsądek ... W zdecydowanej większości wprzypadków ludzie sami są winni własnych niepowodzeń - taka jest prawda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i jeśli ktoś pyta "miość czy rozsądek" (nawet jest taki temat na kafe ;) ), to bez zastanowienia odpowiem, że i to, i to, bo na żadnym z osobna nie zajedzie się daleko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zgadzam sie z klaudka :) i mysle, ze w rozsadku nie ma niczego zlego. Nie wyobrazam sobie wyjscia za maz bez szalenczej milosci a zakochac mozna sie jedynie w wartosciowym czlowieku - i tu wkracza zdrowy rozsadek. Moi rodzice po blisko 40 latach malzenstwa wciaz sie bardzo kochaja i sa o siebie zazdrosni. I moga na siebie liczyc w zdrowiu i chorobie. No i ja tez zamierzam aby moje malzenstwo takie bylo i narazie mi sie to udaje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jolka, myślę, że Ty sama sobie już dawno odpowiedziałaś, tylko ta odpowiedź jest dla Ciebie tak szokująca, daleka od przyzwyczajeń, niewygodna po 5 latach razem, że szukasz potwierdzenia że masz rację... Sama to czujesz - Twój związek to na zmianę farsa i bitwa o to, żeby się liczyć dla partnera, plus to, żeby \"nie dostawać od niego zjebów\". To nie byłoby małżeństwo ani z miłości (bo wtedy byś w ogóle nikogo nie pytała, a wszelkie opinie zwisałyby Ci i powiewały), ani z rozsądku, że taki fajny facet i może lepszego nie znajdziesz - przeczytaj, co sama o nim napisałaś - czy naprawdę to najlepszy, jakiego możesz znaleźć? - ja nie czuję tego, bym była dla niego najważniejszą kobietą w jego życiu --> a myślisz że po ślubie poczujesz? raczej idzie to w drugą stronę... a pewnego dnia pojawi się dużo ważniejsza od Ciebie... - bardzo emocjonalnie jest neidorozwinięty jak na swój wiek --> no błagam... i naprawdę niedorozwinięty facet to najlepsze, na co Cię stać? uwierz mi, że nie.... - \"wiesz, myślałem o jkaimś ringu\" - \"ty myślałeś???\" - \" no ja, bo wiesz, matka mi stęka, że wypadało by ci coś dać, w koncu po tych 5 latach --> no comment... padłam.. to jak tekst z przedszkola! \"mama powiedziała, że jak zabieram Cię na bal przebierańców, to powinienem kwiatka przynieść, no to masz\" - zanim sie pobierzemy ( jelsi do tego dojdzie ) minie najprawdopodobniej jeszcze jakies 5 lat albo i wiecej ( bo ciągle jakaś wymówka ) --> facet, który Cię kocha, CHCE się z tobą ożenić, zwłaszcza po takim czasie, bo chce żebyś była dla niego wszystkim, więc żoną też - Ale jeśli już teraz mnie jego wady denerwują, nie byłam nigdy zbyt wymagająca, bo bałam sie , że mnie zostawi - to się na mnie zemściło, bo chłopak robi, co chce i gdzieś ma , co ja sobie myślę, móiwę, itp., bo to zazwyczaj jego musi być na wierzchu --> mało że niedorozwinięty, to jeszcze despota i zapatrzony w czubek własnego nosa, gra na Twoim strachu, i emocjach w ogóle i olewa, z daleka bym od takiego uciekała - różnych dziwnych dla mnie zachowań (np. on wie lepiej niż ja, kieyd mam mieć okres, a jak juz nie mam w tym dniu co sobie obliczył, to żyć nie daje.... ) --> i zamierzasz pozwolić mu nie dawać sobie żyć przez najbliższe kilkadziesiąt lat? - temat seksu też jest śliski --> no to już mamy wisienkę na torcie - zaczęłam się spotykać po tym jka nie wyszło z tamtym, szczęśliwa, że ktoś zwrócił na mnie uwagę --> czyli zapchajdziura, a potem przyzwyczajenie - jak widzę jakiegoś ciekawego chłopaka, na któego warto by rzucić okiem , to okazuje się, że on już zaobrączkowany --> czyli nie jest Ci dobrze, skoro rozglądasz się za innymi i jeszcze patrzysz na obrączki - kiedyś się trafi jednak jakiś niezaobrączkowany, ale Ty już będziesz po ślubie - A sensowni chłopcy już zajęci są z większa..... --> jak widzę, zajęty jest też jeden bezsensowny:) - on mówi na dzieci bękarty i nie wyobrażam go sobie, żeby miał swoje dziecko trzymać nosić, kochać --> oczywiście nie musicie mieć dzieci, ale to już jest przejaw braku jakielkolwiek delikatności, a wręcz grubiaństwa... - Jak się zwraca do swojej siostry i matki --> bo są jego rodziną, po ślubie i ty nią będziesz, więc wiesz już , jak mąż będzie Cię szanował - zwróciłam uwagę, że może byśmy coś ustalili do czego i kiedy będziemy dążyć, dostałam zj***by , że ingeruję w jego żywot --> jako żona będziesz ingerowała jeszcze bardziej, wyobrazasz sobie zjeby które wtedy dostaniesz? dobrze jak rękoczyny do tego nie dojdą... Nie znam Ciebie ani Twojego faceta, ale na moje oko KAŻDY jest lepszy,, bo stąd wyłania się obraz - przepraszam - pozbawionego jakiejkolwiek wrażliwości despoty manipulatora i maminsynka w jednym (brr...) któy nawet nie szanuje, nie mówiąc o kochaniu, nikogo oprócz siebie - niewazne - matka zona siostra dziewczyna , do tego pozbawionego kultury i podstawowych umiejetnosci miedzyludzkich... Takie jest moje zdanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgadzam sie w 100 % z Przedmowczynia ! Mysle, ze sama dobrze wiesz, ze on nie jest dla Ciebie i szukasz tak naprawde usprawiedliwienia, potwierdzenia. Pamietaj jedno : TO TY BEDZIESZ Z NIM ZYLA !!!!! Czy warto wiazac sie z nim, bo wypada, bo inny sie nie znajdzie ? Zycze Ci odwagi i pozdrawiam ! Mysle ze sama potrzebujesz czasu dla siebie i powinnas pobyc sama by sie dowiedziec czega naprawde chcesz. buzka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tylko ludzie pusci robią to z
Nie wyobrazam sobie wyjscia za maz bez szalenczej milosci a zakochac mozna sie jedynie w wartosciowym czlowieku - i tu wkracza zdrowy rozsadek. i o to głownie chodzi, zeby sie zakochać z rozsądkiem, żeby ulokować uczucia w kimś wartościowym i wtedy mozna powiedzieć , ze jakos to będzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tylko ludzie pusci robią to z
no Jolcia niezle podsumowała Twojego przyszłego męża Etincelle :D Przemyśl to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minimika
wyszłam za maż z miłości salonej, wielkiej nie wyobrażajac sobie życia z kimś innym , ślub przyspieszyła moja ciaża. Jestem 6 lat po rozwodzie, małżeństwo trwało 2,5 roku. Z perspektywy czasu myśle że to było ogromne zakochanie bez szans na miłość. W tej chwili ten epizod nie ma jakiegoś większego znaczenia w moim życiu, chociaż przeszłam naprawdę trudne chwilę po rozstaniu. Nie mamy żadnego kontaktu , ja wychowuje nasze dziecko, poukladałam swoje zycie i jest mi dobrze. HMMM sama sie zastanawiam co to było ?????? bo że miłóść nie to jestem pewna , zaczarował mnie jednym słówem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cojakco
Jolcia Przeczytałam Twoje wypowiedzi i zastanawiam się, jak taka bystra dziewczyna jak Ty mogła wpakować się w taki związek. Mam trochę więcej lat niż Ty a co za tym więcej doświadczeń i powiem że: - przeczuciom i intuicji należy ufać. Ilekroć poznawałam faceta i wewnętrzny głos mówił mi, że coś jest nie tak, a ja to zbagatelizowałam to potem się na mnie to mściło okrutnie. Jeżeli w jakiejś sytuacji intuicja sygnalilzuje mi, że trzeba wiać, to zmykam i się nie oglądam. I Tobie też radzę wyjść z tego związku w którym trwasz i marnujesz życie. - samotność nie jest zła - kilka ładnych lat byłam singlem i przeżyłam;) Moja mama zawsze mi powtarza, że lepiej wygodnie stać niż byle jak siedzieć. - jestjeszcze kilku rozsądnych niezaobrączkowanych facetów na tym świecie - musisz znaleźć takiego, którego wady zaakceptujesz i który zaakceptuje Twoje niedostatki. - jak wielu już przede mną pisało powiem, że w życiu ważne są wspólne cele, plany, trzeba mieć wspólny system wartości, trzeba do czegoś wspólnie dążyć Wiem co mówię - wyszłam za mąż będąc już trochę po trzydziestce i było to małżeństwo z wielkiej miłości. Czas pokaże jak przetwamy jego próbę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wyszłam za mojego meża bo go kocham bardzo mocno ale czy szalencza miłosc nie taką to chyba 15 latki przezywaja kocham normalnie on mnie też bylismy zareczeni ale daty nie było ustalonej przyspieszyła sie bo zaszłam w ciże szybciej niż planowalismy ( mimo ze lakarz mówił po hormonach to tak dobre 3 miesiace nic a tu prosze za pierwszym razem ) jestm szcesliwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zdecydowanie z miłości:) Po 6 latach jest coraz bardziej cudownie:) Pozdrawiam i życzę powodzenia i dużo Miłości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jolcia nie bój się zostawić gościa- to nie boli, też odeszłam z długoletniego związku bo stwierdziłam, ze facet na mojego partnera się ostatecznie nie nadaje a na ojca dziecka tym bardziej- skorzystałam znajdując kogoś odpowiedniego pod każdym względem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no nie zgodze sie, ze szalencza milosc przezywaja nastolatki. ja jestem po 30-stce i znamy sie z mezem ponad 15lat. Jak mialam nascie lat to bylam nim zauroczona ale nie kochalam szalenczo. teraz moge powiedziec ze nie wyobrazam sobie zycia bez niego i zdarza mi sie tesknic za nim nawet jak siedzi tuz obok bo jakos wciaz malonam siebie i to jest jakies szalenstwo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zastanawiam się właśnie, co on miał na celu i na myśli mówiąc, o tym, że matka mu każe..... , rozmowa z nim wyglądała mniej więcej tak, że mówił, że pomyślał o pierścionku, bo mu matka zwróciłą uwagę, że już tak długo a on nic ( jak ją znam , pewnei dorzuciła, że jak tak dalej będzie sobie pogrywał, to wezmę go rzucę i figa mu zostanie - ta jego mama i ojciec to jedyny jego plus niezaprzeczalny :P) ; więc on sobie pomyślał, poza tym, on widzi teraz , że ja mam całe życie \"swoje\" , że mam studia, pracę, swoich znajomych ( znajome:P) i ze się obawia, iż zejdzie na drugi plan w takim układzie. ( ponad pół roku temu o mało się nie rozstaliśmy z tego powodu, bo chciałam jakiejś deklaracji, choćby na za rok, dwa lub trzy.... I wtedy usłyszałam, że próbuję ukłądać mu jego życie i wciskać nos w nie swoje sprawy, i że on sobie tego nei życzy - więc po okresie smutku zaczęło mi to kompletnie zwisać). Ja nie wiem, czy on widząc, że nei jest pępkiem świata , próbuje się ratować? Tylko co on myśli, że osiągnie? Że da mi ten przeklęty pierścionek, ja sie będę cieszyć, on uzna, że ma mnie w garści i znów może spokojnie spać przez kolejne 5 lat???? Etincelle de nuit - napisała boleśnie i konkretnie, to czego ja się domyślam i czuję już od dłuższego czasu........ Nie iwem, czy to ma wszystko sens - chłopak mói, że kocha , a pokazuje dopiero wtedy, gdy widzi, że coś może stracić.... Najbardziej mnie chyba to boli, że władowałam w ten związek kupę lat, mnóstwo poświęceń, masę uczucia - i mam takie jakże neiwygodne przeczucie, że i tak on nie uważa, że jestem dla niego warta spędzenia ze mną życia. To chyba boli najbardziej, bo tak w codziennych kontaktach to potrafi być uprzejmy , i na to ciągle się daję nabierać.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baranki na mojej głowie
Etincelle de nuit brawo :)) a potem ludze zastanawiają się skąd tyle rozwodów, dlaczego stajemy się zgorzkniali i smutni, dlaczego nic nie cieszy a świat staje się okropny.. a przecież szczęscie jest w Nas.... tak życie jest trudną sztuką wyborów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aha, jeszcze może być coś, co może mu utrudniać ewentualne myślenie o mnie jako o poważnej kandydatce: jestem DDA , ojciec już nie pije, zdarza mu się od jakichś 2 lat wyszaleć przez tydzien dwa razy do roku, ale tak poza tym jest spokój. Gdy zaczęliśmy się spotykać, pijaństwo jego było dużo częstsze... M. miał cierpliwość, pocieszał mnie, gdy ojciec miał swoje "tygodnie", dawał jakąś otuchę i wsparcie. Z rok temu mniej więcej, powiedział coś, już za dobrze nie pamiętam dokladnie słów, ale powiedział mniej więcej, że stękam, że on już ma dość słuchania , że przeżywam, że ten pije , a przecież to pierwszy raz w tym roku ( ale raz a tydzień, poza tym ojciec jest wtedy bardzo agresywny - oczywiście M. nigdy go takim nie widział, nei wie, do czego jest zdolny i uważa , że moja matka ma fioła na punkcie alkoholizmu ojca - z czym się odrobinę zgadzam, neistety) Ja mam zdrowsze podejscie do alkoholu itp, ale M. chyba i tak się boi, że nie da rady udźwignąć całego bagażu moich nieciekawych doświadczeń, i boi się, że będą one miały negatywny wpływ na nasze ewentualne późniejsze wspólne życie - sam kiedyś przyznał, że się tego obawia, że będzie mi odbijać. Ja naprawdę, wiem , że od piwa czy półlitrówki ne staje się alkoholikiem, jestem na dodatek bardzo spokojną osobą, zanim wrzasnę, próbuję rozwiazywac problemy pokojowo i kulturalnie- to raczej M. ma problemy z zachowaniem spokoju, bywa wręcz " wyrywny"...Jeszcze nie oberwałam od niego , nie :) - chociaż w żartach tak, jak go klepnę, to czasem oddaje, czasem mocno.... Ale to się chyba nie liczy... Nie wiem, o co mu chodzi ?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć voalka, pamiętam cię dawałaś mi też rady jak miałam inny topic na pomarańczowym nicku --- wiesz kłopoty zaczęły się po mniej więcej 3 latach , tzn. zaczęłam czuc, że coś szwankuje i nie jest takie jakie być powinno, ale składałam to na karb jego nowej pracy, innych obowiązków, nerwów. Raz było lepiej , a raz gorzej.... I tak to trwa do dziś, w zeszłym roku gdzieś w maju powiedziałam mu kiedyś, co na sercu mi leży, i oschle tylko skwitował, że z tego co móię, jeśli się za często spotykać nie będziemy, to może do następnego roku razem wytrzymamy......... Poczułam się wtedy fatalnie, potem była awantura o miekszanie \" jako twój konkubent, oczywiście\", zakończona o mało co odejściem, i tak się kręci do dziś :( Tyle, że dziś mam chyba trochę więcej rozsądku. Chociaż , sama nie wiem. Hm, mój kuzyn jest z dziewczyną 8 lat, ma 25 i dopiero w tym roku biorą ślub (choć mieszkaja ze soba już jakieś 3) , więc nie wiem, czy lata są jakimś wyznacznikiem tego, że się chce, lub nie. W każdym bądz razie jest mi łyso troszeczkę. Tym bardziej, że on na początku mówił ( gdzieś po roku), że zaczął się ze mną spotykać i patrzył, co z tego będzie ... może ciągle ma taki stosunek do naszej znajomości?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jolcia, jak to mawiają: z tej mąki chleba nie będzie co najwyżej......... no, nie będę używała wulgaryzmów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość /////uppuuppup///

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×