Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość laguna55

mam 30 lat i jestem wdową!prędzej bym sie diabła spodziewała

Polecane posty

Gość ata 733
dziwnie jak mam problemy zawsze mi się śnii i pociesza mnie wspiera -nie zostawił mnie samej z problemami-wiem zabrzmi dziwnie ale wierzę że cienka jest nic między tym a tamtym swiatem-podobno tez trzeba byc otwartym na TE sprawy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość andziula100
Wima jestem otwarta modle sie żeby do mnie przyszedł Śnił mi sie kilka razy ale nic nie mówił był spokojny i mnie przytulał, ale nie rozmawiał ze mna zawsze po takim snie budze się zapłakana ..Tak pamietam te sny.Czekam może nadejdzie taki sen że pogadamy sobi zobaczymy pozdrawiam ,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jok.
Od mojego ostatniego posta minęło już ponad 8 miesięcy, w związku z czym ten obecny będzie przydługawy. Jeśli ktoś go nie przeczyta nie będę miał za złe ;). Od czasu do czasu wchodziłem na forum czytając co piszecie i teraz chciałem się ustosunkować do pewnych wypowiedzi czy też pytań (nawet jeśli były one retoryczne). (farmer39,7) "tydzień po Jej śmierci kupiłem ławkę do ćwiczeń mięsni brzucha(...) endorfiny robią swoje(...) nieco szalone(...)." Bardzo prawidłowe i w pełni logiczne. Również więcej ćwiczę. "to nie ja poniosłem konsekwencje" Nie poniosłeś? Bez względu na fakt, czy śmierć uważasz za gorszą sytuację niż pozostanie tutaj bez kochanej osoby, konsekwencje ponosisz każdego dnia. Ja osobiście śmierć postrzegam jako tą lepszą opcję. "Dzis syn zajął 2 miejsce (...), w pierwszej chwili ucieszylem sie ,a kilka sekund póżniej naszła mnie wizja Jej radości" Okropne uczucie. Zakłóca każdy moment radości, którego uda nam się doświadczyć. "Przestałem się przejmować czymkolwiek (...) jak bym szukał alternatywy dla zakazanego skończenia z sobą ." Mam bardzo podobnie. Nie dawno przechodziłem ostrą infekcje gardła, problem z przełykaniem śliny o jedzeniu nie wspominając. Miałem nadzieje, że to rak krtani... jednak po antybiotyku przeszło. (roza30) "nie wiem kto tak ustalil, jest o chore, zdalam sobie z tego sprawe teraz po smierci meza, gdy zobaczylam, ze moj 11-letni syn wstydzi sie plakac." Ustaliło to społeczeństwo na przestrzeni pokoleń, tak samo jak np. golenie nóg, czy robienie makijażu przez kobiety. Kobiety często oczekują od partnerów dawania poczucia bezpieczeństwa, więc czy to takie dziwne, że ci wczuci w swą rolę nie chcą okazywać swych słabości? "kiedys, jak byla koleda ksiadz zapytal go czy nie chce byc ministrantem. a on na to ze nie, bo on bedzie elektrykiem. myslal ze ministrant to zawód." Zawód nie, ale praktyka, przed zawodem jakim jest ksiądz. (ata 733) "WIARA TO JEDYNE WYJŚCIE W DZISIEJSZYM CZASIE,PONAD CZASOWA-I NIESIE NADZIEJĘ DLA WSZYSTKICH." Wiara w co? W to że Bóg pomoże? czy w to że jutro wygram 6tkę w lotka? Osobiście prędzej uwierzę w spełnienie się tego drugiego, a to pierwsze nie daje mi żadnej nadziei. (ksama) "moja ciocia powiedziała mi że ona za wujkiem ponad rok bardzo tęskniła (...), teraz nauczyła się żyć bez niego, wcale nie znaczy że go nie kocha." Dokładnie tak. Przyznanie się przed sobą, że jest lepiej może być trudne, a nawet bolesne. Ja przez pierwszy tydzień płakałem non-stop... więc mimo że obecnie wciąż jest ciężko (minął ponad rok) i każdego dnia myślę o mojej ukochanej niemalże na okrągło... to niewątpliwie jest lepiej. (basia38) "ten czlowiek w dzien mojego meza pogrzebu przyslal swoja siostre do mojego brata sklepu i ona zrobila bratu awanture ze przez mojego meza a brata szwagra jej brat ma strasznie rozbite auto (...) kto byl winien wypadku? (...) moj maz nie bylo zekomo swiadkow (...) nie ma sprawiedliwosci na swiecie" Czytając o takich przypadkach dostrzegam plusy aborcji ;)... a sprawiedliwości niewątpliwie po tej stronie nie ma. "wybudowalam maly domek ,swoj domek ,jestem dumna z tego... teraz jestem mocniejsza i walcze o swoje jak lwica" Słusznie jesteś dumna. Gratulacje :). (gierobka) "czy to tylko ja jestem inna. Ja na wiosnę czekałam cały ten okropny czas z dwóch powodów" Nie jest to złe, a dla Ciebie korzystne, więc nie zatrać tego pozytywnego nastawienia :). (dorris28) "Już czasami zastanawiam się czy Bóg istnieje ,bo mówią że On doświadcza a nie każe.Jak mógł odebrać mi męża a dzieciom ojca" Są tacy co mówią że ziemia jest płaska, albo że Kopernik była kobietą ;). "Chciałabym jednego żeby pewnego dnia spojrzeć w oczy temu kto zrobił to mojemu mężowi... I co te życie jest warte niech ktoś mi to wytłumaczy..." Czułabyś się lepiej po tym jakbyś spojrzała mu w oczy? Życie ma wartość... wątpliwą. (vaampirr) "ja to mam tak, że przed ludźmi jestem wulkanem szczęścia... z boku niewłaściwie to wygląda" Osobiście uważam, że należy mieć w poważaniu opinie "tych z boku" jeśli sami wiemy, że nie robimy nic złego. Jest to założenie ogólne... w naszej sytuacji życiowej dodatkowo powinno się nasilić takie podejście. (Miniunia) "Podziwiam Was, ze piszecie - ja nie mam słów na swój żal. Zostałam sama - to juz czwarty miesiąc. Nie mielismy dzieci więc wogóle nie ma po co i dla kogo żyć." Możesz też podziwiać siebie... bo też napisałaś :). Ja i żona również nie mieliśmy dzieci, więc rozumiem doskonale brak celu. (-kropelka-) "Jak ktoś mówi,że ...czas leczy rany..to ma taka nadzieje.To jest błędne sformułowanie.Z tym poprostu człowiek sie uczy zyc... To nie jest tak,ze sie zapomina." Pozwolę sobie się nie zgodzić. Żyliście z partnerami lata... niektórzy dziesięciolecia, a oczekujecie, że przestanie boleć w ciągu kilku tygodni czy miesięcy. Szokujące. Nie spodziewam się, aby ból zniknął do końca, ale jeśli pracujemy nad sobą z czasem staje się mniejszy. "Jedna rada..płaczcie,krzyczcie z bólu..nie tłumcie tego w sobie... spokojna osobą zawsze byłam,tłumiłam emocje,a teraz nerwica prawie rozrywa mi serce." Naprawdę uważasz, że nerwica rozrywa Ci serce z powodu tłumienia emocji nie zaś samego przeżycia? (mpalka6) "nie jestem wdowa ale rozpaczam z powodu czyjes straty... Czy ktos moze mi cos poradzic ? jak przez to przejsc ?" Wspieraj ją na tyle na ile możesz i łap dystans do otaczającego świata. (Lilka69) "10 lat po śmierci pierwszego męża, szłam za trumną drugiego". Podwójnie współczuje. Na koniec wspomnę o pewnych ogólnych poglądach, o których nie chciałem się rozpisywać przy poszczególnych postach. Jestem deistą. Kiedyś niezdeklarowanym, obecnie jak najbardziej. Po wielu dogłębnych analizach uznałem ten pogląd za jedyny słuszny, a teiści w dyskusjach zawsze kończą głupawym zdaniem "na tym właśnie polega wiara", z powodu braku argumentów. Nie pytam Boga dlaczego, ani nie proszę o pomoc... bo wiem że i tak nie słucha. Pychą jest myśleć, że Bóg pomoże nam, kiedy prosiło go wielu w jeszcze gorszych sytuacjach i ich prośby pozostały bez odzewu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myslałem kiedyś co dzieje się z tymi którzy pojawiali się na forum by się wypłakać , wykrzyczeć ból , zastanawiałem się czy nie należę czasem do wąskiej grupy ,,ciężkich do zrestartowania''. Jest juz nieco inaczej niż na początku , obok tęsknoty pojawia się zwyczajna samotność ale wciąż zdarzają sie koszmarne przebudzenia gdy wszystko wraca i nie chce sie żyć , teraz można w takie dni liczyć na ,,dobrą duszę'' z cafeterii , kilka zadań o czymkolwiek z kimś kto rozumie jak może być żle i wracają siły by zmagać się z oporem materii , nie wolno zawieść dzieci. Ciesze się że pojawiłeś się Jok wsród nas na chwilę.Mam nadzieję że inne osoby tez dadzą znak życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama7
Mam 31 lat i przeszło tydzień temu pochowałam najukochańszego męża, zostawił mnie i półtorarocznego synka. Bardzo cierpiał. Odczuwam straszną pustkę i nie widzę sensu życia. Nie mogę pogodzić się z tym że już go nie ma. Chyba nigdy się z tym nie pogodzę. Teraz nawet nie umiem płakać . Przychodzą mi takie momenty lęku i strachu samotności. Nie wierzę już w nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marcia_sk
Ja mam 26lat i zostalam z dwojka dzieci,minelo już 3miesace odkąd zostalismy sami, był ból płacz rozpacz i wielki żal do Boga, teraz ból sie nie zmniejsza ale Sama7 pamietaj ze masz dla kogo żyć teraz twój synek cie bardzo potrzebuje, wiesz co nie sądziłam że kiedys to komuś napisze bo nie tak dawno sama nie potrafiłam nawet tak myśleć ale nie cofniemy czasu, chociaż bardzo bym tego chciała, wiem ze ze stratą bliskiej osoby nie można sie pogodzić nie jest to łatwe i ja też nie potrafie i tak na prawde zawsze bedziemy już czuć w sercu ból i wielką pustkę, wiem dokładnie co przechodzisz bo ja czuję dokładnie to samo i pewnie dlatego szukamy pocieszenia chociazby na tym forum, to małe pocieszenie i pewnie i tak ono nic nie zmieni ale pamietaj teraz musisz być silna i żyć dla swojego dziecka bo ono bardzo Cie potrzebuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość W.P.
W piątek pochowałam Swojego ukochanego męża. Jego śmierć była tak absurdalna, że nie chce się wierzyć. Miał 28 lat i był zdrowym mężczyzną, który regularnie oddawał krew. Jeszcze w poniedziałek odwiózł mnie do pracy i miał podjechać do lekarza, bo źle się czuł. Po wizycie u lekarza jeszcze zdążył do mnie zadzwonić, że idzie do domu się położyć, bo ma ostrą grypę. Później dostałam tylko telefon z przychodni, że męża zabrało pogotowie do szpitala. Jak już tam dotarłam lekarze nie dawali mu szans i po kilkudziesięciu minutach pozwolili mi do niego pójść - już nie żył. Strasznie mi go brakuje, tak mi się za nim tęskni, nie wiem co z sobą zrobić. Siedzę w pracy, bo pomyślałam, że chociaż tutaj będzie lepiej, ale jest wręcz przeciwnie - chce mi się wyć z rozpaczy... Szukałam jakiegoś pocieszenia w necie i natrafiłam na to forum. Postanowiłam napisać, choć wcale nie jest łatwo. Tydzień temu obchodziliśmy pierwszą rocznicę ślubu, mieliśmy wiele planów i cieszyliśmy się na wspólną przyszłość. Nigdy się nie kłóciliśmy, robiliśmy wszystko razem. Dotarło do mnie, że nie potrafię bez niego żyć, bo byłam uzależniona od niego w każdej kwestii. Nie wiem co mam z sobą zrobić. Świat zawalił mi się na głowę.... Dojeżdżał do pracy ze Świdnicy do Wrocławia i zawsze martwiłam się, że może mu się coś stać, a teraz strasznie żałuję, że nie zginęliśmy razem w jakimś wypadku... Mieliśmy całe życie przed sobą, planowaliśmy dzieci... a teraz nie pozostało mi nic... kompletnie nic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój mąż nie zyje 3 miesiące Pojawiłam sie na forum bo dla mnia to jedyny ratunek w samotności Przeraża mnie jak piszecie jak jesteście młode macie małe dzieci Ja mam dorosłe dzieci ale też nie jest mi łatwo Od ostatniego wekendu tak jestem załamana psychicznie że aż się boje co bedzie dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość andziula100
Witam wszystkich u mnie 13 09 minie rok jak po ciężkiej chorobie zmarł mój mąż miał 40 lat.wszyscy przewzywamy strate bliskiej osoby podobnie Szkoda ze nie ma spotkań osobiście porozmawiać o problemach .Bo po stracie męza czy żony ciężko zyć ,ale zostaja jeszcze sprawy przyziemne jak wspólne kredyty rachunki i nikogo nie interesuje że my przezywamy tragedie i musimy sie borykac z tym sami Pozdrawiam wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gierobka
Witam wszystkich Zaglądam tu regularnie ale niewiele piszę bo mam wrażenie że wy piszecie dokładnie to co ja chciałabym napisać. Niedługo minie rok od śmierci mojego męża... wcale nie jest dobrze,czwartą rocznicę naszego ślubu spędzałam sama na cmentarzu, choć długo się smucić nie mogłam bo córka ma też tego dnia urodziny. Ja żyję sobie w dwóch światach.... obiecałam sobie że będę silna dla swoich dzieci więc w dzień jest ok, nawet się uśmiecham - bo dwójka takiech maluchów potrafi zająć i czas i myśli. a wieczorem, gdy dzieci śpią...sami wiecie co się dzieje gdy się zaczyna myśleć i wspominać. W.P. to co nam się przytrafiło to wielka szkoła życia. Ja też byłam uzależniona od męża to on płacił wszystkie rachunki (przez internet) wiec po jego śmierci nawet za telefon nie wiedziałam jak zapłacić swój rachunek bo on miał te swoje hasła...- śmieszne ;) nie wspomnę o samochodzie, mimo że jeździłam to "jak to baba' wiedziałam jaka marka i kolor, a dokumenty wozu spłonęły w wypadku, no i najśmieszniejsze mąż zawsze kąpał naszą córeczkę po urodzeniu - to był jego czas, a po jego śmierci urodził się Szymuś i pierwsza kąpiel....katastrofa, dobrze że to ja Zuze piersią karmiłam to chociaż z tym problemu nie było. Jok widzę że niekoniecznie wierzysz w siłę wyższą jaką jest Bóg, ja widzę to trochę inaczej, nie byliśmy z mężem zbyt praktykujący ale gdyby nie wiara że jest coś potem to...moje zycie nie miałoby sensu, dla mnie każda minuta tutaj to minuta bliżej do męża i jeszcze lubię tę świadomość że on sobie patrzy, śni mi się bardzo często czasem rozmawiamy, Zuza też twierdzi że do niej przychodzi. ja już się wszystkiego nauczyłam sama, nawet wywierciłam dziury na haki do huśtawki....umiem wyjąć akumulator z samochodu i podłączyć do ładowania.....mam nadzieję że jest ze mnie dumny, choć pewnie czasem ma niezły ubaw jak na nas patrzy, jak ja się uśmiecham to i jemu tam pewnie jest lżej. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anka 25.
Cześć, studiuję psychologię i potrzebowałabym Waszej pomocy. Potrzebuję minimum 100 osób do mojej annkiety -( 3-5 min czas wypełnienia jej). Jeśli ktoś z Was mógłby pomóc, i odpowiedzieć na kilka pytań - będę bardzo wdzięczna poniżej znajduje się adres strony z ankietą, pozdrawiam Anka http://moje-ankiety.pl/respond-1507.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doriss28
czas nie leczy ran nie wierzcie w to a nadzieja jest matką głupich.Dawno nie pisalam na forum.Urodziłam trzeciego synka pod koniec kwietnia a jego tatuś już jedenaście miesięcy nie żyje i jak tu dalej żyć?Wszystko wychodzi nie po myśli,nie tak jak się chce poprostu do niczego życie.Coraz większa tęsknota,dosłownie wszystko kojarzy się z nim.Wszędzie widzę jego spojrzenie,oczy,śni mi się bardzo często,nawet kilka razy powiedział mi kto go potrącil a najgorsze jest to że umorzyli śledztwo.Poprostu ON był dla mnie wszystkim a wszystko bez NIEGO jest niczym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciężko jest żyć samemu wydaje mi się że nikt nie rozumie mojego bólu więcej jest tych złych dni kiedy nie jest się w stanie nic zrobić na niczym nie zależy budzę sie rano z myślą że znowu muszę wstać kiedy wracam z pracy do której też mi się nie chce chodzić nie wiem co ze sobą zrobić ja płaciłam rachunki sama ale też nie potrafię się w tym odnależć zapomnaiałam w ostatnim miesiącu zapłacić dwóch rachunków I ta przerażająca samotnośc głuchy telefon zero współczucia kiedy mam możliwość oglądać zdjęcia łzy same napływają do oczu Nie potrafię żyć sama

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość andziula100
Witam taka jest prawda żle jest samemu ja mam dwie córki jedna 12 druga 18 lat dodaja mi siły.Ale maja swoje sprawy a wtedy ja zostaje sama płacze prawie codziennie za kilka dni bedzie rok jak zmarł pójdziemy na msze i pewnie znowu wszystko sie przypomni .Bo mój mąz po ciężkiej chorobie zmarł na moich rękach.nie moge pisac przepraszam.....................................................................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vaampirr
minęły 4 miesiące.... i jest mi coraz gorzej.... pierwsze 3 miesiące nie ocierało to do mnie. Mogłam oglądać nasze wspolne zdjęcia i się uśmiechałam wspominając... Ostatni miesiąc jest zupełnie inny. Wystarczy, że spojrzę na album, czy otworzę szafę, w której jeszcze są jego ubrania,a już płaczę. Mój mąż też zmarł trzymając mnie za rękę, bardzo cierpiał z bólu.... Ciągle mam przed oczami jego twarz, jak umierał, jak jego oddech stawał się coraz płytszy, aż w końcu zanikł, jak jego uta zaczęły sinieć..... Jak to boli.....Większość z Was ma dzieci..... poroniłam rok temu.... jestem sama, zupełnie sama.... nie mam się na czym skupić, praca przestała mi wystarczać... Chciałabym, zeby chociaż mi się przyśnił, ale nic... cisza, pustka, tylko łzy, które ukrywam przed bliskimi, przed światem... mam 26 lat i czuję się za stara, żeby wiele rzeczy robić i za młoda, żeby się poddawać. ale czuję gorysz, żal, samotność... już chyba wolałabym czuć pustkę.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A która chce mnie poderwać:classic_cool:?Na pocieszenie wstawię muzyczkę: http://www.youtube.com/watch?v=cHcVU5cGUNE :classic_cool:.I nie plećcie tu o bogach andronów:P.Jakby jakiś dobry był to by waszych rodzinek nie uziemiał:P.Ale podobno nie ma tego złewgo co by na dobre nie wyszło:classic_cool:.Generalnie zauważyłem tu że pisaliście sporo o nowotworach i zawałach:O.Ale podejrzewam żeby dało się z tym rozprawić a na pewno zapobiec:classic_cool:.Aby się zabezpieczyć trzeba najpierw przyjąć naukę o degeneracji farmacji i konowałów która do wielu nie dociera:P.W rzeczywistości niektórzy zostali po prostu otruci.Tu o "lekarstwach" na nowotwory: http://www.faceci.com.pl/r_rak_metody_konwencjonalne.html :O.A jeżlei chodiz o zawał to ktoś słusznie uznał że mogła jego przyczyną być piguła antykoncepcyjna-kiedyś był o zawale jelit program i napisali że to tez przez piguły antykoncepcyjne:O.Oczywiście domyślam się że większość z was prowadzi niezdrowy tryb życia-zwłaszcza dietę:O.A jak są jakieś choroby to najczęściej przez zatrucie(przynajmniej między innymi-np. jak jest przez bakcyle ale trucizny zmniejszą odporność).Choroba alzheimera-to zasługa np. plomb z ręcia bardzo często używanych w Polsce:O.Co gorsze jedynych refundowanych przez terrorystów z nfz.Poza tym absurdy jak kodeks żywnościowy i oszuści konowały i zwłaszcza koncerny farmaceutyczne oraz skorumpowane przez nie władze większości krajów na ziemi w tym Polski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ata 733
DAWNO MNIE TU NIE BYŁO ale,chce z WAmi podzielić się nowiną ,że układam sobie życie NA NOWO -przeszłam żałobę i ona zawsze będzie w moim sercu dla zmarłego męża.Nie szukałam szczęscia ani miłości ONA zjawiła się nagle niespodziewanie-jakby Ktoś nade mną czuwał bym nie cierpiała i nie była sama -wierze w to bo na Te rzeczy tez trzeba być otwartym....Nie tracie nadziei ona umiera ostatnia:) wiary rzycze wszystkim i nadziei wielkiej spokoju w duszy-nic nie dzieje się bez powodu.............:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość syl.kwi
Witam wszystkich. Dziękuję Wam za to forum. Dużo lepiej się czyta o Waszych przeżyciach niż rozmawia z osobą choćby bliską, ale taką, która nie przeżyła, nie przeżywa tego, co ja. Wszystkim się wydaje, że są w stanie mi pomóc, pocieszyć, ale jak? Skoro nie mają pojęcia o czym mówią? Jak można wypowiadać się na tematy, o których nic się nie wie. Dzisiaj minęły 2 tyg. od pogrzebu, jutro mijają 3 tyg. od jego bezsensownej śmierci. Ta pustka w domu jest przerażająca. Mąż pracował w delegacji. Wyjeżdżał w poniedziałek rano, wracał w piątek wieczorem. Tym razem też tak było. Wyjechał jak zawsze w poniedziałek. Pamiętam tylko, że jak wychodził prosiłam, żeby uważał na siebie. W piątek do domu nie wrócił. W czwartek miał wypadek przy pracy. Nasza córka (11 lat) mówi, że w tym czasie, co się to wydarzyło przeszedł ją ogromny dreszcz po plecach. Ja nic nie czułam. Dlaczego??? Już nie wejdzie, nie postawi swojej torby, nie powie "cześć dziewczyny". Już nie zobaczę jego uśmiechu, tego, który mnie urzekł. Już nie ma tego jego blasku w oczach, który tak uwielbiałam. Już nie zadzwonię do niego wieczorem. Nie będziemy rozmawiać o wszystkim i o niczym. Nie wyślę do niego smsa, który musiał być codziennie rano przed wyjściem do pracy, choćby tylko uśmiechnięta buźka na przywitanie. Tak ciężko mi zrozumieć, co się stało. Nikt nic podobno nie widział. Usłyszeli tylko jego krzyk, a teraz go nie ma. Staram się żyć. Myślałam, że najgorsze już za mną, ale to nieprawda, dopiero teraz mnie dopada kryzys. Wcześniej za punkt honoru postawiałam sobie zorganizowanie pogrzebu, żeby ta jego ostatnia droga była jak najpiękniejsza, o ile może być piękna. Nie chciałam, żeby ktoś coś za mnie zrobił. To był mój mąż i to ja byłam mu to winna. Uwierzycie, że sama napisałam ostatnie pożegnanie, bo kto mógłby to zrobić za mnie?? Nikt nie znał go, tak jak ja. Nikt, tak jak ja, nie wiedział, co myśli, co czuje, czego pragnie, kogo szanuje, a kogo nie. Po pogrzebie zaczęłam ogarniać wszystkie sprawy, a jest ich.....ufff, strasznie dużo, ale to dobrze. Nie mam czasu zatrzymać się przez co jakoś trwam. Czeka mnie walka z firmą, która chce odepchnąć od siebie odpowiedzialność, a zrzucić ją na mojego męża, bo on już nic nie powie, nie wybroni się, ale jestem ja i nie pozwolę na to. Nie pozwolę, żeby to na niego spadła wina za ten wypadek. Nie pytam się Was, jak sobie radzicie, bo widzę, że różnie, jak ja. Czytając Wasze wpisy, to tak, jakbym czytała własne myśli. Ehhh, ta pustka, tak ogromna i przerażająca. Tak bardzo pragnę, żeby mnie przytulił i powiedział, że to tylko zły sen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iga29
Takie forum jest bardzo potrzebne,tak jak ktos wyzej napisał ,mozemy rozmawiac z rodzina,przyjaciółmi ale nic innego nie usłyszymy jak: -musisz byc dzielna dla dzieci -widocznie tak miało byc -czas leczy rany itd itd ,nikt kto tego nie przezył nie zrozumi NIKT Moje szczesliwe zycie rozpadło sie w najgorzym momencie,wtedy kiedy było juz tak pieknie i w momencie kiedy ja rodziłam synka (marzenie meza) i zabrakło tygodnia zeby zobaczył małego,urodziłam pare dni po pogrzebie. I serce mi peka ze nie mozemy Go razem wychowac,ze dzieci zostały bez taty ,ze juz NIGDY. Dlaczego nie moge sie cieszyc z narodzin dziecka w pełni,dlaczego bóg dał życie a drugie odebrał i to dziecku ojca ??? Wiem ze na te pytania nigdy nie uzyskam odpowiedzi ale dlaczego mezczyzna w takim wieku (29) 4 letnie dziecko ,nastepne za pare dni ma przyjsc na swiat i dlaczego nie dostał szansy ? DLACZEGO ? Zycie straciło sens,kiedys cieszyło mnie nawet słonce teraz naprawde nie ma nic co by mnie ucieszyło,nie umiem sie cieszyc sama,nic nie ma sensu,zycie to wegetacja,z dnia na dzien tylko ze wzgledu na dzieci.U nas tez wszystko załatwiał maz,sprawy urzedowe,opłaty,jezeli chodzi o auto to tez jedyne co potrafie to prowadzic ,sa dni ze dalej wierze ze on wróci i nagle przychodzi mysl ze to niemozliwe ze zostałam z dziecmi sama,ze teraz jestem mama i musze byc jeszcze tata, dodam ze nie mam czasem siły nawet na bycie mama.Piszcie jak przez ten dramat przechodzicie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iga29
małe sprostowanie OJCU DZIECKA ,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iga29
Chyba nikt juz tu nie zaglada :( Mam ciezki dzien,zreszta od 4 miesiecy nie miałam lekkiego,nie nawidze wekendow...zawsze spedzalismy je poza domem RAZEM :( Po drugie te cholerne swieta,ludzie szaleją po sklepach,patrze przez okno i szlak mnie trafia jak widze te swiecidełka w oknach,postrojone balkony...zawsze maz to robił,co roku ubierał z córka choinke a w tym roku nawet nie mam w domu choinki,nie chcem,nie chcem swiat...rodzina mi zażuca ze jestem egoistka bo dla dzieci powinnam chociaz ubrac ta choinke,ale po co? wole tego nie robic bo jeszcze bardziej sie pogrążę a nie chcem zeby corka patrzała na moje łzy (choc i tak to widzi) staram sie ale nie potrafie.Juz nie wiem co mam zrobic bo cokolwiek robie to i tak jest mi zle. Jestem na etapie buntu,zalu do całego swiata i do Boga.Moze to głupio zabrzmi ale wolałabym stacic meza przez chorobe,przynajmiej mogłabym sie przygotowac (choc wierze ze nie da sie do tego przygotowac,ale zazdroszcze tym ktorzy mogli sie ze swoimi połówkami pozegnac,porozmawiac o tym.Wiem ze kazda-kazdy z was nie sadził ze tak to sie skonczy i mieliscie nadzieje ale mój maz był zdrowym ,silnym ,młodym mezczyzną ,nigdy nie słyszałam zeby powiedział ze go cos boli i nagle jeden dzien,jedna sekunda i koniec (zginoł w wypadku samochodowym) jak nikt kochał zycie,miał w trumnie taki smutny wyraz twarzy (to do niego nie podobne bo był bardzo wesołym człowiekiem) i te jego smutne oczy...smutne otwarte i PRZERAZONE :( I te ciagłe mysli ze moze mogło byc inaczej. Co do układania zycia na nowo to u mnie wyglada to tak. Czuje sie strasznie samotna,strasznie nie wyobrazam sobie zycia w samotnosci ale jedny facet z ktorym chcialabym byc to mój mąż,nie wyobrazam sobie zycia z kims innym ,dla mnie to tez jak zdrada.Choc mówia ze DOPUKI WAS SMIERC NIE ROZŁĄCZY.My nie jestesmy razem mimo ze chcielismy byc ,nie przestałam go kochac...nas rozdzielono mimo naszej woli.Po drugie dzieci...to są dzieci mojego meza i nikt ich tak nie pokocha,nikt nie bedzie bardziej pragnoł ich szczescia niz on. Przepraszam ze tak sie uzalam ale tylko tu moge sie wygadac Poczatki były inne (nie powiem ze lepsze ale inne) to chyba był szok,nie wierzyłam,nawet na pogrzebie czułam sie tak jakby to nie On ,ze wróce do domu i on tam bedzie,pozniej ciagla mysl ze On tylko wyjechał a teraz to wszystko dociera i to tak strasznie boli.Oddałabym wszystko zeby choc pare minut móc z nim porozmawiac,spytac jak mu tam jest ,czy tam naprawde cos jest,czy moge wierzyc ze sie tam spotkamy,ze kocham ze tesknimy ze synus jest sliczny,ze jest jego odbiciem i ten ostatni raz móc go przytulic...czułam sie taka bezpieczna w jego duzych ramionach.Nie wiem jak dalej zyc,boje sie zycia bez niego. To głupie ale szlak mnie trafia jak widze pełne rodziny,jak widze smutne oczy mojej córki jak patrzy na zabawe dzieci z ojcami,a tego widoku nie da sie umiknąć.Co do przyjaciół to w moim przypadku byli moment po tragedi,teraz kazdy zapomniał,zyje swoim zyciem i czuje sie strasznie zawiedziona i juz nikogo nie nazywam przyjacielem. Wygadałam sie jest mi TROCHE lzej na sercu. pozdrawiam i mam nadzieje ze ktos tu zajzy .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość syl.kwi
Mi ktoś powiedział, że czas leczy rany, że powoli, dzień po dniu będzie lepiej, a to nieprawda. Wczoraj minął miesiąc i jest gorzej. Doszła ogromna tęsknota. Jeżeli chodzi o radzenie sobie, to muszę, nie mam wyjścia. Mamy dziecko, którym trzeba się zająć i nie chcę, żeby przeżywało kolejną tragedię, zamartwiając się o mamusię. Chciałabym, żeby miała mimo wszystko piękne dzieciństwo i nie odbiła się ta tragedia na jej psychice. Poza tym chciałabym, żeby mój mąż kiedyś, gdzieś tam po drugiej stronie, jeżeli coś takiego istnieje, powiedział mi, że "jestem z Ciebie dumny, dziękuję, że tak dobrze wychowałaś nasze dziecko". Za punt honoru postawiłam sobie zrealizować nasze wspólne plany, które mieliśmy na najbliższych parę lat, oprócz jednego, do którego jest potrzebny On. Żyję, jakby w dwóch światach, tym za dnia, kiedy funkcjonuję, jestem silna i nawet się uśmiecham, żeby wszystkich nie zadręczać swoim bólem. Drugi świat jest, jak zostaję sama w domu bądź wieczorem. Wtedy się rozklejam. Za dnia staram się nie płakać, ale od miesiąca nawet przez chwilę nie przestałam czuć tego bólu w mostku i tej kluchy w gardle. Za pięć dni Wigilia, bez Niego. Jak ją przeżyć??? Powiedziałam, ze w tym roku będą dwa puste nakrycia, jedno dla mojego męża, a drugie dla wędrowca. Nasze dziecko chce, żebyśmy zagrały razem w duecie kolędy (ona na gitarze, ja na flecie). Postanowiłyśmy, że w Wigilię pojedziemy na cmentarz i obie tam zagramy tatusiowi. Nie tak powinno wyglądać nasze życie. On powinien być z nami tu. Dlaczego okrutny los tak zadecydował. Nie potrafię tego zrozumieć ani się z tym pogodzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość syl.kwi
Właśnie.... Święta......pierwsze bez Niego. Nie potrafię się cieszyć. Mnie też denerwują te świecidełka, Ci ludzie biegający gorączkowo za prezentami. To wszystko jest teraz takie bez znaczenia. Z kim mam się podzielić opłatkiem?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość syl.kwi
Iga29, to co piszesz, to tak, jakbym czytała swoje myśli. Sądzę, że wszyscy czujemy to samo. Świat, życie już nie jest takie samo, tak piękne. Wszystko jest smutne, bo Jego nie ma z nami. Tak, jak Ty nie mogłam się pożegnać, nie pozwolili mi go nawet zobaczyć. To był wypadek przy pracy i musiała być najpierw sekcja, a ja tak ich prosiłam, żeby mnie wpuścili i pozwolili chociaż się przytulić. Nie pozwolili, bo przepisy. Głupie i bezduszne przepisy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iga29
Dziekuje Ci za odzew.Podziwiam Cie kochana,naprawde podziwiam i zazdroszcze ze masz tyle siły mimo ze to dopiero takie swierze,czytając twój post o kolędzie zagranej przy grobie rozpłakałam sie jak dziecko,to takie piekne i zarazem bolesne u mnie niedługo bedzie 5 miesiecy bez Niego i do tej pory jadąc na cmetarz jade z tą mysla ze z nim porozmawiam,powiem jak kocham jak nam Go brakuje ,opowiem o dzieciach i gdy tylko staje przy grobie nie moge wydobyc z siebie słowa ,wszystko staje w gardle i są tylko łzy. Naprawde piekny pomysł z tą kolendą ,tyle ze mi by pekło serce. Aile córeczka ma lat? Mi jest strasznie ciezko i mam zal do siebie ze moje dzieci nie bda mieli swiat,z drugiej strony wole jednak spedzic z nimi dzien jak codzien niz jechac na wigilie i rozpaczac ,to nie byłyby udane swita wiec wole tego oszczedzic córce,synus jest malutki wiec jeszcze nie rozumi. Moje zdanie jest takie ze my kiedys poczujemy sie troche inaczej ale nigdy nie bedzie juz dobrze.Zycie nas doswiadczyło w najbardziej tragiczny sposób.Nas i nasze niczemu winne dzieci .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość syl.kwi
Wiem, że bardzo ciężko jest cokolwiek czasami zrobić. Próbuję wychować małą (ma 11 lat) w przekonaniu, że tata jest cały czas z nami, że czuwa, jak dobry Anioł. Postawiłam u niej w pokoju zdjęcie i powiedziałam jej, że kiedy tylko będzie jej smutno, to może z tatą zawsze porozmawiać. Ona, tak ja, nie rozumie sytuacji, w jakiej się znalazłyśmy. Też coraz bardziej tęskni za tatą, chociaż On był w domu tylko w weekendy (pracował w delegacji). Ja natomiast ciągle puszczam utwory, które kojarzą mi się z Nim, z naszymi szczęśliwymi chwilami. Słucham i jednocześnie oglądam Jego zdjęcia. W dzień staram się być silna, w nocy jest koszmar. Nie potrafię zasnąć bez leków, a już próbowałam. Wiesz, ja sobie jak mantrę powtarzam tak: On by nie chciał, żebyśmy się załamały, On by chciał, żeby na naszych twarzach gościł uśmiech. Zawsze był uśmiechnięty, był duszą towarzystwa, sprawiał mi tyle radości. Nawet złe chwile potrafił obrócić w żart i za chwilę oboje się śmialiśmy z głupoty, która nas poróżniła. Dzisiaj rano była msza w Jego intencji, potem przyszła przyjaciółka na kawę. Puściłam jej video, które sam nagrał telefonem. Oglądałyśmy płacząc i jednocześnie uśmiechając się. To był prawdziwy śmiech przez sny. Wierzę, że też dasz radę. Masz małe dzieci, które potrzebują Ciebie. Pomyśl, że On jest z Wami, że martwi się tym, że tak się załamujesz. Pomyśl, że On by chciał, żebyś była dzielna i zapewniła dzieciom dobre dzieciństwo i że kiedyś Ci za to podziękuje. Mi to pomaga. Chodzę po domu, ciągle staram się robić, żeby nie mieć czasu na płacz i mówię do Niego, rozmawiam z Nim. I tak, jak napisałam wcześniej, z czasem nie jest wcale lepiej, z dnia na dzień jest gorzej. Tak bardzo bym chciała, żeby uśmiechnął się, spojrzał na mnie tym swoim wzrokiem. Mam niebieskie oczy z takim błyskiem. Chciałabym, żeby mnie przytulił, ale już tego nie zrobi. Za to ja tulę się do Jego rzeczy, których nie wyprałam i pachną Nim. Nasza córcia, jak idziemy na cmentarz, wybiera znicze niebieskie, bo tatuś miał oczy niebieskie. Musimy być silne, nie tylko dla dzieci, ale przede wszystkim dla Nich, żeby nie martwili się tam na górze, żeby mogli z uśmiechem spoglądać na nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gierobka
Witajcie nie zaglądałam tu przez chwilę, ale te święta....musiałam ....potrzebowałam tego. Witaj Iga29 dokładnie wiem co czujesz ja męza straciła na 3 tygodnie przed narodzinami ukochanego syna, córeczka wtedy miała 2 latka i choć od tego czasu minęło już15 m-cy jest ciężko. Ja też postanowiłam od razu być dzielna, ze względu na dzieci i w dzień mi się naprawdę udaje, ale wieczory... choć teraz jest lepiej bo wróciłam do pracy, a jest jej dużo po pracy przygotowuję się na kolejny dzień, zaczęłam studia podyplomowe, bo im więcej zajęć tym mniej się myśli. muszę powiedzieć że jest lepiej pod tym względem,że można się przyzwyczaić do wszystkiego i do uczucia pustki ( towarzyszy ciągle, tym bardziej gdy mąż był też najlepszym przyjacielem, bo wtedy strata jest podwójna), i do samotności mimo, że w tłumi, i do tego że można już liczyć tylko na siebie, a nawet do cotygodniowej wędrówki na cmentarz ( dla mnie to osobista droga krzyżowa). Pytania DLACZEGO - zawsze pozostaną. Święta są najgorsze bo to taki rodzinny czas.... ja choinę ubrałam z dziećmi , bo nic nie odda zachwytu co rano mojego synka, który tupta chwiejnie do choinki i pieje z radości, bo mówić nie umie, no i córeczka w przedszkolu ubierała więc sie pytała kiedy. Przecież one i tak już straciły... wystarczająco....dla nich zrobię wszystko nawet uśmiecham się często bo jak jestem smutna córeczka od razu pyta,a synuś sie przytula, te radarki wszystko wiedzą. Trzymajcie się więc dla swoich dzieci, one na wszystko zasługują

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iga29
J est mi troche wstyd,ze wy dajecie rade (tzn,staracie sie) a ja tylko sie pograzam z dnia na dzien.Nie powiem bo tez staram sie usmiechac przy dzieciach,wariowac nawet, tyle ze to nie jestem ja, to nie jest szczere to jest tylko dla nich.Ale kazdego dnia sie staram czasem bardziej mi to wychodzi czasem wogóle. Zta choinka to ciagle mam wyrzuty i wiecie co? jutro chyba ją przyniose i ubiore razem z córcia (wczesniej zawsze robiła to z tatem) Nawet w pierwsze jej swieta ubierali ją razem mimo ze była w chodaczku,pobiła troche bombek ale było tak wesoło ahhh mysle ze nawe synusia zainteresuje choinka mimo ze ma dopiero 4 miesiace,ale lampki zrobią swoje,jest strasznie ciekawy wszystkiego wiec mysle ze bedzie równiez zadowolony/zaciekawiony Dzieki dziewczyny DZIEKI WAM BEDZIEMY MIEC PRZYNAJMIEJ CHOINKE Z tym czasem to jest prawda,ja nie pracuje i mimo ze w domu i przy 2 małych dzieci zajęć nie brakuje to i tak w głowie tylko jedno. Praca napewno pomaga .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×