Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość laguna55

mam 30 lat i jestem wdową!prędzej bym sie diabła spodziewała

Polecane posty

Gość kot13
Pani Kalinko, oczywiście, że ma Pani prawo do szczęścia- oby tylko zła energia nie zatruła Pani tego szczęścia.... A gdzie czas na żałobę jeśli można spytać? mąż był ważny dla Pani?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
witaj Wampula tak to juz jest ze my sie rozumiemy doslownie bez slow. wiesz, dzisiaj mija dokladnie rok od spelnienia naszego marzenia. lecielismy do mojego brata do Irlandii, pierwszy raz zagranice! jak sie cieszylismy! bylo pieknie, cudownie, wspaniale.moj maz byl jedynakiem i bardzo pokochal moje rodzenstwo i oni jego tez. zreszta chyba nie znam osoby, ktora nie lubilaby mojego M. ludzie lgnęli do niego, utrzymywal kontakty z kolegami z pracy sprzed wielu lat. bylam taka dumna z niego! tak strasznie marze zeby sie przytulic do niego!!!!!!!!!!!!!!!chyba zaraz zwariuje!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem kochana wiem, że oddałybyśmy wszystko za tę chwilę przytulenia, wogle tego by było tak jak dawniej, ja do dziś nie wierzę, że ta rozłąka jest na zawsze, czekam i sama nie wiem na co...a te wspomnienia co było rok temu to rozrywają nas od środka, roza, powiedz mi, że damy radę, że nasi mężowie będą z nas dumni i nam w tym pomogą, przecież Oni są z Nami!!!! A wiesz, że mój mąż też był jedynakiem i imię na literę M.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalinówka
Chciałam tylko zrozumienia od was. Niestety wszyscy tylko nas atakują. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Nikogo nie skrzywdziłam. A ludzie są zawistni, że tak szybko pozbierałam się po śmierci męża. A ja mam przy sobie kogoś dla kogo chcę się żyć. Życie jest ulotne i trzeba je chwytać pełnymi garściami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
ja Pani nie potępiam- tylko zastanawia mnie tak krótki okres żałoby. czy wcześniej miała Pani romans z tym przyjacielem męża?bo to jest bardzo dziwne co Pani pisze. Poza tym jest ta rodzina porzucona przez Pani obecnego partnera- więc nie do konca nikt nie cierpi. a koniec konców może być tak, ze przez nieprzerobiony temat najbardziej będzie cierpiała Pani czego nie życzę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
wampula to Ty mi caly czas piszesz ze damy rade i zaczynam w to wierzyc! napewno damy rade! wydaje mi sie ze jak nie umarlismy dowiadujac sie o tym, to chba juz sukces! i popatrz: znowu zbieg okolicznosci: jedynak na litere M.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
kalinowka zaznaczylam, ze nie chce Cie oceniac, ale co Ci mam napisac? fajnie ze tak szybko sie pozbieralas? nie napisze tak, bo tak nie mysle. napisalas, ze nikogo nie skrzywdzilas, ale sie mylisz: skrzywdzials jego rodzine. nie wiem jak Ty tego nie widzisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
u mnie wyszlo slonce:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
roza tak, ale dziś chciałam to usłyszeć od Ciebie bo wiesz jak ktoś Ci tak powie to wzmacniasz się i jakoś dalej trwasz, bo razem lżej, wiesz, że nie jesteś sama z tym bólem i takie wzajemne umacnianie od tego kto to przeżył bardzo pomaga, nie martw sie u mnie też pojawiło się słońce, to nasi kochani dają znak, że są z nami....może tak sobie tłumaczmy te ciepłe dni? a z jakiej części Polski jesteś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
okolice Katowic a Ty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
tak sobie mysle, ze jakby nie komputer to nie wiem co bym robila. moje dni mijaja na tym, ze tylko z synem sie zmieniamy miejscem przed komputerem. w przerwach zajmuje sie malym. wczesniej starszy syn chcial sniadanie, poszlam mu cos zrobic, ale nie bylo to takie latwe. otwieram lodowke a tam...echo. trzeba sie na jakies zakupy wybrac. kiedys uwielbialam chodzic po sklepach a teraz...nic sie nie chce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
roza A ja za Warszawą jeszcze na wschód, szkoda myślałm, że może bliżej siebie mieszkamy i byłaby szansa na spotkanie... Byłam z córcią na placu zabaw, niestety przyszła rodzinka żona mąż starszy syn i małe dziecko w wózku jeszcze nie moglam dłużej na to patrzeć ból ściskał na samą myśl że jeszcze nie dawno ja tak miałam i że już nigdy tak nie będzie....powiedz mi a co z chrztem wyjaśniło się coś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nawiazując do komputera i psychologa myślę, że częsty kontakt z Wami na forum jest lepszy niz z chłodnym ( a inny być nie może by nie miec samemu problemów z psychiką przy przesadnym angażowaniu się) profesjonalistą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
wampula gdy spytalas skad jestem to rowniez mialam nadzieje na spotkanie. szkoda, troche to jednak daleko. moja mama pochodzi z siedlec, to gdzies tam? zapraszam serdecznie- e-mail do mnie krajanex1@poczta.fm farmer wiesz, milo sie poczulam jak przeczytalam Twoje slowa ze kontakt z nami jest lepszy niz z chlodnym profesjonalista. chociaz ja nie ukrywam ze chodze do psychologa i u psychiatry tez bylam, poslano mnie tam pare dni po smierci, ale zrezygnuje z tego, bo ona glownie wystawia recepty i L-4 i niezbyt ma czas na dluzsza rozmowe. u psychologa moge sie wygadac chociaz nie wiem czy mi to cos daje, ale chodze tak na zapas, na wszelki wypadek. wiesz, mi tez jest milo ze spotykamy sie chociaz w tak drastycznych okolicznosciach, chyba powoli uzalezniam sie od tego forum. bylam popoludniu na tych zakupach. ta atmosfera swiat dobila mnie. koszyczki, obrusy swiateczne-dramat. ja zawsze z mezem chodzilam na swieta do tesciow. nie wiem jak to teraz przezyjemy. na szczescie mam wspanialych tesciow, wspieramy sie bardzo, zawsze sie lubilismy i szanowalismy, a teraz czuje ze cala swoja milosc przelali na nas. jak wracalismy to wstapilismy do nich po drodze, i spedzilam tam czas do wieczora. jednak zle sie tam czuje bez mojego M.w sumie wszedzie sie zle czuje-dziwnie napisalam. a wogole to najlepiej, najbezpieczniej czuje sie w naszym domku- jednak bede musiala sie wyprowadzic, bo to jest mieszkanie wynajete, nie bedzie mnie stac dluzej tu mieszkac. renty jeszcze nie mam. nawet nie wiem ile bede miala ale powiedzieli zebym sie nie nastawiala na duze sumy, bo on malo lat pracowal! tak wiec mysl o przeprowadzce napawa mie przerazeniem;-) to kwestia kilku miesiecy. a jeszcze musze napisac, ze moi rodzice mieszkaja w klatce obok- nieoceniona bezcenna pomoc. wystarczy telefon i juz za minute mama przychodzi po malego i moge odpoczac. choc nic nie robie jestem zmeczona, wrecz wykonczona. obiadow nie gotuje syn je w szkole a mi mama przynosi, nie sprzatam, to moja siostra, ktora ze mna zamieszkala jakos to ogarnia. na temat chrztu to juz inna historia, ale napisze jutro bo juz padam na buzie. pozdrawiam i przytulam mocno i jeszcze raz zapraszam Wampula do siebie na e-mail.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
pomylilam buzke oczywiscie :_(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
i znowu pomylilam- tak to jest 2 lampki wina sprobuje jeszcze raz :_(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
chyba dam sobie juz spokoj. ide spac. pobudka kolo 1-2 w nocy mleko dla malego. pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ksama
Witam wszystkich . Ja znowu w nocy bo mam problem ze snem. Jeśli chodzi o psychologa to po śmierci męża nie mogłam poradzić sobie z 14 letnią córką . Poszłam z nią do psychologa najpierw była to terapia rodzinna a potem pani zaproponowała córce zajęcia z młodzieżą w grupie, spodobały jej się i chętnie na nie chodzi. Relacja między nami się polepszyła. Jeden tydzień po śmierci męża byłam na zwolnieniu i wróciłam do pracy. Musze przyznać że byłam jeszcze w szoku, ale pracę swoja wykonywałam bardzo dobrze. W domu gotować nie gotowałam , zakupów nie robiłam, nie byłam w stanie, mama roiła to za mnie i przez jakiś czas mieszkała u mnie. Pewnego dnia stwierdziłam że ja muszę sama zacząć normalnie funkcjonować. Więc moi rodzice poszli do siebie, jednak kiepsko mi to szło. na obiady jeszcze chodziłam do rodziców bo siły na gotowanie nie miałam. Powoli wdrażałam się ni i teraz jakoś mi idzie ale robię to z obowiązku a kiedyś z radością. Zakupy też nie sprawiają mi radości jak kiedyś gdy robiliśmy to razem. Ten problem jak widzę macie i wy marne pocieszenie, ale na sercu raźniej że nie tylko zemną jest tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ksama
Mi pomaga rozmowa z moim zmarłym mężem, dużo do niego mówię, ale ta wiosna zamiast radości mi też przynosi żalu. Mam koło domu ogród który trzeba po zimie zrobić, tata mi pomaga, ale serce mi się kroi jak przypomnę sobie, że on tak lubił tą chwilę prac wiosennych. Będę dbała o ogród bo sprawię mu radość. Bo zmarli są z nami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
ogród rzeczywiście potrafi pomóc ogarnąć myśli i uspokoić je... tego Pani życzę:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja zacząłem gotować od pierwszego dnia , pomyślałem że Ona by tego chciala ,sama nie lubiła gotowac chociaz zawsze nam smakowało żartowałem że przyprawia miłością , czasem miała z tego powodu wyrzuty sumienia zawsze mówiłem jej w takich chwilach , że czas poswięcony na rozmowy i nauke z dziecmi jest wazniejszy niż najwymyślniejsze dania. Po paru dniach przeprowadzilem z dzieciakami konsultacje , czy chcą przejść na kuchnie do dziadków , odmówiły ,przypuszczam że z powodu postawy dziadków którzy nie stanęli na wysokości zadania , nie przepadali za nią gdy żyła a kilka przykrych , niektórych złośliwych krytyk Jej osoby już po smierci przelało czarę goryczy. Dzieci twierdza że nie gotuję gorzej od mamy , kilka razy zapomniałem osolić ziemniaki miały okazje by pożartować. Czasem tez miewam wrazenie że zaczynam się trochę uzalezniać od forum , żle to ująlem od Waszego towarzystwa na forum. Skoro piszemy o sobie wiecej mieszkam w małej wiosce 25 minut jazdy od Łodzi , gdy jeszce żyła często jeżdziliśmy do cinemacity w manufakturze ,czasem z róznych okazji chodzilismy tam do jej ulubionej knajpki , była wtedy taka szczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
witajce a wiec napisze teraz co z tym chrztem. to bylo toche nieporozuminie. nie napisalam chyba dokladnie, ale wtedy w kancelarii byla moja mama nie ja. dla mnie to bylo ponad sily. i nie wiem czy ja mame zle zrozumialam, czy mama ta pania? wiec zebralam swe sily i poszlam sama, bojowo nastawiona, a niepotrzebnie. ta pani byla bardzo mila. kojarzyla juz moja sytuacje. i powiedziala, ze ona tez zostala wdowa w wieku 25 lat z malym dzieckiem. nic mi nie narzucala, tylko radzila. powiedziala, ze ona bardzo odseparowala sie od ludzi i tez chciala unikac wszystkich bolesnych sytuacji. i bardzo zle na tym wyszla, gdyby nie jej rodzina to gdzies by ja zamkneli(chyba szpital psychiatryczny) doradzial mi ze mam stawiac czolo takim sytuacjom, bo uciekanie od tego nic nie da. nawet gdy zdecyduje na osobna msze( co byloby prawdopodobnie mozliwe po rozmowie z proboszczem) to i tak bedzie to bardzo przykre. i chyba mni przekonala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ____ktoska___
czytam Was od bardzo długiego czasu. Nie jestem w takiej sytuacji jak Wy, ale czytam, bo jesteście wszyscy dowodem na to, że miłość jeszcze istnieje w dzisiejszych czasach ... Pisaliście, że nie lubicie wiosny, że Wam smutno, że przyroda budzi się do życia mimo, że Waszych Współmałżonków już nie ma. Wiem, że mi łatwo pisać, ale można trzeba to odwrócić na plus i pomyśleć, że skoro po zimnej, przytłaczającej przyrodę zimie przychodzi wiosna to do Was, do Waszych serc, do Waszego życia też wejdzie za jakiś czas wiosna i zaczniecie się odradzać jak przyroda? Nie mam tutaj na myśli od razu nowego związku, czy zniknięcia wszystkich problemów, ale choćby to, że z biegiem czasu rana, która powstała po śmierci Ukochanej Osoby będzie mniej bolała... Trzymam za Was wszystkich kciuki!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
ktoska wiesz, z reguly irytuja mnie wpisy osob, ktorych nie dotknela taka tragedia i siłą rzeczy absolutnie nie rozumieja co my przezywamy. ale poczulam do Ciebie i od Ciebie sympatie, pieknie napisalas choc poplynely mi lzy to milo bylo to przeczytac. dziekuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może po rozwodzie , rozstaniu z innych przyczyn chcialoby się ,,zresetować'' , szybko zapomniec by nie cierpieć przestać kochac kogoś kto nato nie zasługiwał , nie odwzajemnił uczucia. W tym przypadku jest zupelnie inaczej ,nie chcę przestać kochać , chcę by moim sercu zawsze było dla Niej miejsce .Kiedyś pewnie zobojetniejemy na ból , ale nie chcę udawac przed sobą że jest lepiej. Mimo wszystko dziękuję za mile słowa .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ata 733
Kochani wiem że wiosna to trudny okres dla WAS-ale uwierzcie mi to minie:) nie można robić nic na siłę-potrzeba czasu czasu czasu!!!!!!!! Niestety tak to już jest -jak popatrzycie na przyrodę to zauważycie ,że ona też rodzi się na nowo POWOLI! :) Żałoba po bliskim jet taką porą wiosny co przechodzi krok po kroku.Wiem że to smutne ale dajcie sobie czas na wszystko-bardzo WAS wszystkich poranionych ściskam mocno i trzymam kciuki by bolało jak najmniej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sun83
Przed weekendem nastukałam baardzo długiego posta i mi zżarło więc teraz tak w skrócie. Ja też mam "alergię" na widok szczęśliwych rodzin ale teraz to już jest jej łagodna postać. Na początku uważałam że skoro ja cierpię i nie mam już mojego męża u boku to każdy powinien cierpieć. Nie rozumiałam dlaczego inni są szczęśliwi. Najgorsze jest to że ta moja zawiść skierowana była w zasadzie do rodziny i przyjaciół (do tej pory nie odzyskałam jeszcze sprawności po wypadku więc nigdzie nie bywam i tak naprawdę rzadko widuję obcych ludzi). Nienawidziłam samej siebie, bo oni mnie odwiedzali, wspierali a ja im zazdrościłam tego szczęścia, które mają. Ale gdy przychodzili do mnie (same pary!!!) to tak bardzo odczuwałam brak męża, brakowało Jego w tym gronie. Ale kiedyś wróciłam do czytania pierwszych wpisów na tym forum. Były z wiosny zeszłego roku. Wtedy jeszcze mój mąż żył i byliśmy szczęśliwi a ktoś inny już wtedy płakał. Może przechodząc ulicą przytuleni, wpatrzeni w siebie mijaliśmy kogoś kto niedawno stracił męża/żonę i zazdrościł nam, może nawet nienawidził za to że po prostu byliśmy szczęśliwi. To mi dało dużo do myślenia. Później miałam etap w którym najchętniej pouczałabym wszystkich żeby się nie kłócili, byli dla siebie wyrozumiali bo życie jest tak krótkie i tak szybko i niespodziewanie może się to szczęście skończyć. Ale to też jest bez sensu bo to jak czekanie na śmierć. Nie można żyć z myślą że może jutro ktoś bliski straci życie i dlatego mamy się zagłaskać. Kłótnie w małżeństwie też są potrzebne, wbrew pozorom mają jakiś sens. Teraz po ponad 7 miesiącach gdy widzę inych szczęśliwych jest mi po prostu smutno, żal i tak już chyba pozostanie na zawsze. Ale już nie odbieram innym prawa do szczęścia bo przecież ja też jeszcze tak niedawno byłam szczęśliwa. Nie wiem czy zaglądaliście na inne fora o podobnej tematyce ale mogę Wam polecić forum mama-wdowa. Układ jest tematyczny więc łatwo się odnaleźć. Poza tym na górze przypięty jest temat "mapa forum" gdzie większość aktywnych uczestników podała swoje podstawowe dane (login, imię,dzieci-ile w jakim wieku, miejscowość z której pochodzi oraz od kiedy jest sama/sam). Dzięki temu można nawiązać kontakt z osobami w podobnej sytuacji albo z pobliskiej miejscowości (co na pewno ułatwi spotkanie). No i co niezwykle istotne wypowiadają się tam też osoby z dłuższym "stażem", które już w jakimś stopniu posklejały to rozbite na drobne kawałki życie, znów zaczęły się uśmiechać, cieszyć się życiem. To ważne bo daje nadzieję że kiedyś może być lepiej chociaż teraz nam się wydaje to niemożliwe. Kurcze znów się rozpisałam a miało być krótko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do farmer witam serdecznie,ja rowniez jestem wdowa juz od 14 lat,czasami tutaj cos napisze na forum,,powiem tak,,,ja od 2 lat zwiazana jestem z mezczyzna,mamy rodzine ,,,ale nigdy niezapominam o moim mezu,niewiem jaki mam swietny dzien czy ktos mi sprawia radosc,,,,ja o nim pamietam ,jestem roztzalona tym bo mam 2 synow 18,, ,wychowalam ich jak do tej pory na uczciwych mlodych ludzi.. Takze mieszkam na wsi pod aleksandrowem lodzkim [pod lodzia]wiesz ja czasami sie zapominam bo kiedy zyl moj maz uwielbialismy chodzic do kina,,teraz ja idac z rodzina wyobrazam sobie jak siedzielismy oboje ,,jedlismy popcorn,,,to bylo takie banalne i normalne,,teraz mi brak tego ,,,,rozumiem ze tracac meza czy zone tesknota i zal zostaje,,,, jesli chcialbys porozmawiac prosze pisz ,,bedzie mi razniej ,, basiula_36@o2.pl lub gg10144427 .basia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kochani przepraszam za bledy ,,wybaczcie,,jestem po operacji dloni ,pisanie sprawia mi jeszcze problem, uwazam ze nie trzeba czekac na zalozenie nowej rodziny,,,ja czekalam za dlugo,,,rozumiem ze trzeba przejsc zalobe ropacz,,trzeba niestety to przejsc,,nasi zmarli napewno niechcieliby zebysmy byli wiecznie zaplakani ,smotni,,to boli bardzo,,,,zycie jest krotkie i ulotne jak banka mydlana,,,,, zycie toczy sie nadal,,,,,,poki macie w sobie zal i tesknote po kochanej osobie oplakujcie ,,ale po smotku przykjdzie tez radosc,,ale do radosci jest czasem dluga droga,,,,pozdrawiam wszystkich serdecznie,Basia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×