Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pani w kropce

kocham pana zonatego

Polecane posty

przestałam siebie lubić no to naprawdę odpowiedź na poziomie :o i tu własnie wychodzi powód mojego i Twojego niesmaku i poczucia upokorzenia ja też nie mam spokoju jeśli to Cię pocieszy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no znamy, znamy... i ja trochę to rozumiem w sumie, bo jestem zawsze zagoniona, mało sypiam, mam sporo na głowie ale jest różnica pomiędzy brakiem czasu i roztargnieniem, a lekceważeniem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opal-opal
Kofeino, a ja tego nigdy zrozumiec nie moglam. I przyszedl czas, ze przestalam akceptowac. Podobnie jak On, tez duzo pracuje, czasami po 10 a nawet 12 godzin, tez mam duzo na glowie, tez jestem zabiegana, tez ciagle ktos czegos ode mnie chce, a mimo to zawsze potrafilam znalezc czas na spotkanie, na maila, na sms-a... I nie dam sobie wmowic, ze sie nie da, jak sie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przestalam siebie lubić
właśnie...ja tez jestm bardzo zabiegana....bardzo dużo pracuję, ma na glowie cały dom i tysiące spraw...i tez zawsze znalazłam czas na kontakt..przeciez wysłanie smsa ..to nie zajmuje wiele czasu....jak komórka ma opcje odbierz ..ma i wyslij...i nie usprawiedliwiajmy ich....pamietamy przecież początki tych układów....wtedy był czas?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przestalam siebie lubić
Dla mnie jest to zwykle lekceważenie ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no niby tak.. tyle, że ja od razu postawiłam sprawy jasno : zero smsów i jak najmniej telefonów a na maila czasem trudno znaleźć czas, szczególnie, że nie każdy pracuje przy komputerze ale generalnie nawet na napisanie kilku słów jak się chce to można znaleźć chwilę :o a na początku to ojej.... wszystko się dało i takie podejmowało ryzyko dla kilku chwil ze mną, że głowa mała mnie już jakoś wszystko jedno... coraz mniej mnie on obchodzi :o zmęczona jestem nim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przestalam siebie lubić
wląśnie....takie pomysly szalone,ze az się sobie dziwię,ze na to poszłam....ryzyko bylo bardzo duże.....wiem ,ze tak zawsze byc nie moglo..bo przeciez to nie moglo sie wydać...akurat moj pan ma dostep do kompa w pracy....a na kontakt telefoniczny , to on nalegal..a nie ja.. Nie jestem nastolatką i nie oczekuję ,ze bedzie wisiał na telefonie.... Ale teraz mam to juz tak naprawdę w d......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opal-opal
Eeeee co tam, bylo - minelo. Chce pamietac tylko fajne chwile, ten szalony poczatek wlasnie, ale nie tylko. Bo bylo fajnie i juz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak zwany "mój" jeszcze do tej pory wymyślał różne szalone rzeczy i było fantastycznie a potem ja dostawałam z buta chyba dla równowagi z czasem coraz mocniej takiej huśtawki nikt by nie wytrzymał długo i po takiej sinusoidzie to ja też mam go w dupie teraz, bo nie zamierzam jakiegoś kuku przez niego dostać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opal-opal
I slusznie. Jakis zdrowy rozsadek w tym calym szalenstwie jednak musi byc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja opal myślę raczej o tych najgorszych momentach, kiedy czułam się przez niego jak zero to teraz dla mnie najlepsze lekarstwo gorzki lek najlepiej leczy przecież jak tylko dzwoni albo pisze i namawia na spotkanie, to sobie przypominam jaki wredny potrafi być z czasem, jak ochłonę zupełnie to może inaczej spojrzę na wszystko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przestalam siebie lubić
ja też jakos nie potrafię mysleć o tych szalonych spotkaniach... pamietam to co było złe...to upokorzenie....i to wlaśnie pozwala mi na TRWANIU w moim postanowieniu...ŻE TO KONIEC....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przestalam siebie lubić
Żałuję bardzo,że tak dlugo w tym tkwiłam...chwilami bylam bliska zalamania nerwowego....na szczęscie wszyscy wkolo mysleli,że zupełnie z innego powodu....Ale pewnie rok temu....nic by mnie powstrzymało...aby nie brąć w to dalej...TRZEBA dosięgnąć DNA....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opal-opal
Kofeino, tez tak robilam na poczatku. Ciagle musialam samej sobie udowadniac, ze podjelam sluszna decyzje, ze mam racje, ze juz dluzej nie powinnam tolerowac zachowan, ktore mnie draznia. Ciagle przypominalam sobie to, co doprowadzalo mnie do furii. Ale taka potrzeba minela. Daje sobie rade z wlasnymi emocjami, ucze sie zyc inaczej i ze zdumieniem stwiedzam, ze jest ok. Nowe doswiadczenie i nowe wnioski na przyszlosc. Wszystko ma swoja wartosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jeszcze potrzebuję na to trochę czasu mam wszystko na świeżo bardzo się staram ale czasem jest trudno i jeszcze nie nabrałam odpowiedniego dystansu, żeby spojrzeć naprawdę obiektywnie kłębią się we mnie te wszystkie emocje: żal, tęsknota, to znów zobojętnienie i zmęczenie, potem mam ochotę nakopać mu do tyłka... i tak w kółko póki co

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opal-opal
Doskonale Cie rozumiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przestalam siebie lubić
opal- opal ..mam nadzieję,ze ja tez dojdę kiedyś do takiego stanu...ale to na pewno idywidualna sprawa...ja na razie..musze jeszcze cały czas szukać potwierdzenia słuszności podjetej decyzji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przestalam siebie lubić
I kofeina forte..MAM DOKŁADNIE TAK SAMO.....ale na szczęście nie jest już moim " cieniem" przez całą dobę....ale mam takie momenty,że lepiej nie mówić..coraz rzadziej ..ale mam..jeszcze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jedyny postęp jaki zauważam to fakt, że myślę o tym coraz mniej, a bywało, że myślałam tylko o tym i o nim wróciłam całkiem do rzeczywistości :) ale jeszcze mimo wszystko nie daje mi to spokoju niby sprawa zamknięta, a jeszcze jakoś mnie uwiera

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przestalam siebie lubić
kofeina forte..znowu mówimy tak samo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opal-opal
Masz racje, to na pewno indywidualna sprawa. Kazda z nas reaguje troche inaczej, kazda potrzebuje "swojego" czasu. Nic na sile. Lepiej wolniej, ale skutecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gdybym nie miała z nim kontaktu to już bym miała to za sobą ale cholera nie da rady... jeszcze trzeba ciągle udawać, że generalnie to jest spoko, ja taka wyluzowana i spływa po mnie wszystko zrzygać się można dosłownie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opal-opal
No wlasnie, swietne z nas aktorki. I mysle, ze skuteczne. Luz, usmiech...byle nie okazac prawdziwych emocji. Kurde, kto nas tego nauczyl? he he

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz, może to sie poniekąd przeciwko nam obróciło... bo w sumie jak ja taka fajna, wyrozumiała, zdystansowana i twarda, to o co mi chodzi? :D a że czasem coś pomarudziłam w żartach albo ironicznie... no taka jestem troszkę szczypawka:) faceci to tępaki przecież.. ale z drugiej strony przeciez nie mogłam powiedzieć: gnoju cholerny ja tu czekam jak debilka na jakiś znak życia, a ty masz mnie w dupie! i jak słyszę peany na temat twojej żony to mi flakami wywraca:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opal-opal
Taaaak, masz racje, tak wprost i na odlew sie nie da. To by dopiero bylo zdziwienie! Ale bardzo by sie czasami chcialo, prawda? Ale bywalo, ze wprost i bardzo wyraznie mowilam, co mnie wkurza i czego chce. Czego potrzebuje i czego oczekuje od Niego. Zawsze mnie skubaniec portafil zagadac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też sygnalizowałam i nawet mówiłam wprost (no nie tak wprost jak powyżej :D) ale zawsze odwracał kota ogonem a w końcu przywalił chamską odzywką więc sama rozumiesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opal-opal
Rozumiem...wszystko ma swoje granice, nasza tolerancja takze. Kofeino, juz dawno chcialam Cie o to zapytac. Jak to wszystko wplynelo na Twoje relacje z mezem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×