Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
phii

Drugie żony a dzieci z poprzednich związków

Polecane posty

Gość no własnie jesli
facet pozwala zeby jefo partnerka czuła sie jak 5 te koło u wozu tzn. ze cos z nim nie tak. A potem dziw bierze ze kobiety przestaja lubic te dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do was DD
Aśka z Trardnowa już nie przynudzaj jak aty nieszczęśliwa... bo to sie już nudne robi w kólko na tym forum tylko ty się udzielasz i pare koleżaneczek całe zapisane jak sie chcesz wyżalić to pogadajcie sobie prywatnie a nie cale forum zawalajcie tylko jednym problemem... Jak coś inni pisza to to idzie w niewage i dalej przez juz kilka stron jest rozczasany twoj problem jak przygody kubusia puchataka :D:D:D:D Pozdro :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aśka z Tarnowa
Coś chyba Ci się pomyliło, chyba nie czytasz dokładnie, nigdzie nie było informacji, że jestem nieszczęśliwa, jestem bardzo szczęsliwa i Wam wszystki również szczęścia życzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doo was
OK, to dobra bo ja nie czytaklem tylko okiem rzucilem ale to faktu nie zmienia że troche to nudawe w kolo te same osoby :O gadaja o jednym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to prawda ze
jakos nudno i ckliwie sie zrobiło i nic do przodu...corcia tylko burzy krew , choc to bujdy na resorach moim zdaniem ( a jesli nie, to tym gorzej).Pozdrowienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a kto to takie bzdety wypisuj
>facet pozwala zeby jefo partnerka czuła sie jak 5 te koło u wozu tzn. ze cos z nim nie tak. A potem dziw bierze ze kobiety przestaja lubic te dzieci. No zaraz, zaraz... Jeśli to facet nawala, to czemu przestajecie lubić dzieci? Możesz mi wytłumaczyć tę swoją pokrętną nieco logikę? To jak w tym powiedzeniu; "Kowal zawinił, Cygana powiesili".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak nieco inaczej....
Usiłowałam po raz drugi ułożyć sobie życie... Ja po rozwodzie [byliśmy z Ex zgodni, nie ma sensu dłużej trwać w tym związku], 2 dzieci została ze mną. Ex niedługo potem ożenił się z całkiem miłą osóbką - kontaktu z dziećmi nie zerwał, systematycznie płaci alimenty - nic do nich nie mam. Ja też poznałam pewnego pana - początkowo wydawał się bardzo sympatyczny, często razem spędzaliśmy razem czas wolny - my i dzieci... Problem zaczął się jak zamieszkaliśmy razem - coraz częściej coś mu się w dzieciach nie podobało - zaczęłam baczniej mu się przyglądać. On był po prostu zazdrosny o dzieci... zły był kiedy spotykały się z ojcem, jeszcze bardziej był zły kiedy się z ojcem nie spotykały... Najchętniej chciałby, aby zamieszkały u babci. Pożegnałam się z tym panem, niech szuka sobie kobiety bezdzietnej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze inaczej
Nie niech on sobie szuka kobiety bezdzietnej - tylko ty następnym razem nie zawracaj dupy wolnemu facetowi. Pewnie właśnie przy tobie on czuł sie jak piąte koło u wozu, bo w domu liczyły sie tylko dzieci i to on musiał sie wszystkim podporządkować, a one nie musiały iść na żaden kompromis. Jak się nie jest gotowym na to, by nowemu partnerowi coś poświęcić, to tak jak napisałam wcześniej- się mu dupy nie zawraca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do jeszcze inaczej
większej durnoty nie czytałam- poświęcać dzieci w imię kapryśnego faceta. I dobrze kobieta zrobiła,ze pogoniła takiego. Dzieci , nie są złem koniecznym. Sam z siebie zrobił 5 koło u wozu. Jak się kogoś kocha, to z całym dobrodziejstwem inwentarza,a nie dzieci najlepiej do dziadków.Na świecie jest wielu normalnych i mądrych facetów i nie ma tu nic do rzeczy wolny bez dzieci czy wolny z dziećmi.Trafiła na egoistę, wiec dobrze zrobiła że sie z nim rozstała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kora brzozowa
Wszystkie problemy zaczynają się wtedy, kiedy ojciec nie potrafi odnaleźć się w sytucji i nową żonę traktować jak żonę, a dzieci jak dzieci. Ja rozumiem sformułowanie "piąte koło u wozu" i wiem, że tak właśnie można się czuć. Jako dodatek do istniejącej już rodziny, czyli ojca i dzieci. W nowym związku każde musi mieć swoje miejsce i wszyscy powinni to miejsce respektować. Nawet w pełnych rodzinach niedobre jest, kiedy jedno z małżonków skupione jest wyłącznie na dziecku, choć pewnie i tak prostsze jest to do przyjęcia dla partnera, gdy dzieci są wspólne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do jeszcze inaczej
koro brzozowa masz racje, ale czy mozna powiedziec ukochanej ponoc kobiecie, najlepiej jakby twoje dzieci zamieszkały u dziadków? lub jak sie domyslam, tak stawiac sprawy,zeby żona czuła sie jak własnie to koło? W tych przypadkach ani ta kobieta ani ty nie ponosicie winy. To partnerzy zawiedli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przez usta by mi nie przeszło powiedzieć mojemu kochanemu facetowi, żeby oddał dziecko babci... kurna, to by było ostatnie chamstwo... jestem pewna, że po takich słowach nie mialabym juz czego szukać w tym związku i słusznie ja bym kota nie chciała oddać, a ojciec/matka ma dzieci oddać? no ludzie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do jeszcze inaczej
no widzisz ewo 33 , a jest i taki wpis że kobieta powinna coś- w sensie dzieci poświecić.to sa dopiero życiowe złamasy!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co to jest? jakies poświęcanie ludzi rodem sprzed tysięcy lat u ludów prymitywnych? ludziom sie chyba coś w głowach poprzestawiało poswięcić to ja moge to, że robię dwa prania w tygodniu zamiast jednego, bo ciuchów jest dwa razy więcej, jak jest facet i tyle no, chyba, że ktoś robi za matkę teresą, ale to nie ten adres

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do: a kto takie bzdety wypisuje odpowiem Ci jak wygląda ta \"pokrętna\" filozofia na przykładzie w małżeństwie pojawia się zdrada, coś między dwojgiem ludzi sie psuje, facet \"nawala\" i zamiast ratować związek szuka sobie innej i znajduje inną co robi żona? całą winę przypisuje kochance - na niej skupia swoją złość, do niej wydzwania, ją obraża, jej psuje opinię, bo przeciaż to ta \"kurwa\" \"rozwaliła jej związek\" , to ona \"zabrała jej dzieciom ojca\", podczas gdy biedny miś (czytaj: mąż) zostaje ze wszystkiego cudownie oczyszczony, ba, nawet często zostaje przyjęty z powrotem pod skrzydła żony, nie ponosząc absolutnie żadnych konsekwencji :o to jest właśnie ta pokrętna filozofia, polagająca na przenoszeniu uczuć na osobę, której się nie zna z osoby którą się kocha tak samo, jak żonie jest poprostu łatwiej nienawidzieć kochankę niż męża, z którym spędziła X lat, którego może nadal kocha tak samo żonie/partnerce faceta po rozwodzie o wiele łatwiej jest skupić złość na dzieciach (które często same też chętnie jej okazują negatywne uczucia, pyskują) obrażają niż na mężu/partnerze, który obiecuje złote góry, kocha i wydaje się być księciam z bajki problem jednak nie polega na tym, że owe kobiety źle lokują swoje negatywne uczucia i przez to \"dostaje się\" nie tym co trzeba, tylko na tym, że ci najbardziej winni wychodzą z całego zamieszania bez najmniejszego uszczerbku, nie mając nawet szansy wyciagnąć jakichkolwiek wniosków, bo są notorycznie usprawiedliwiani, przez zakochane w nich kobiety, te, które ci mężczyźni najbardziej swoim zachowaniem ranią bo problem z całym niedogadaniem się i tym, że ktoś czuje się jak 5-te koło u wozu leży właśnie w tych panach, którzy biorą się za układanie życia (sobie i innym) nie zakończywszy jeszcze układania wszystkiego z przeszłości, nie załatwiwszy tego co się za nimi ciągnie (nie mam na myśli dzieci) i nie mając zielonego pojęcia kto powinien pełnić jaką rolę w nowopowstałej rodzinie trudno, żeby dzieci czy ich partnerki same się zaczęły czuć dobrze i znać \"swoje miejsce\", kiedy nikt ich odpowiednio nie traktuje, mało tego, dla nich też jest to przecież nowa i trudna sytuacja, a przecież w końcu trudno wymagać od \"gości\", żeby gotowali i ustawiali wszystko po swojemu, kiedy w domu jest przeciez \"gospodarz\", który wszystkich na tę wspólną ucztę zaprosił.... :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kora brzozowa
Mój post nie odnosił się do kobiety, która pogoniła faceta. Jednak chyba przyznacie, że bardzo dużo zależy od osoby z dziećmi. To ona właśnie nadaje charakter nowemu związkowi. A jeśli chodzi o poświęcanie się dla siebie mawzajem, to może akurat za mocno powiedziane ale w każdym związku ludzie trochę rezygnują z siebie dla drugiej osoby. I tak właśnie powinno być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wszystko ładnie, tylko jedna uwaga - w związku dwojga ludzi, nieważne, czy są dzieci, czy ich nie ma - nie ma gości i gospodarzy, tylko są partnerzy ale moze tylko ja tak myślę w kazdym razie u mnie tak to funkcjonuje i to całkiem dobrze co więcej - dziecko też nie jest gościem ani gospodarzem, tylko partnerem oczywiście w takim zakresie, w jakim dzieckow danym wieku może tym partnerem być

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no, trochę rezygnują, ale rezygnacja z dzieci to nie jest trochę, bez przesady a rola osoby wnoszącej do związku dzieci jest taka, że to ona stoi na linii dzieci - nowy partner i nadaje ton stosunkom obu stron a do tego trzeba mieć rozum i serce na swoim miejscu ale to do każdego związku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do EWY
ewa, pustaku, naucz sie czytac :p "co więcej - dziecko też nie jest gościem ani gospodarzem, tylko partnerem" - co ty pieprzysz, dziewczyno?? nawet w normalnych domach (bez rozwodu, gdzie rodzice oboje wychowują dzieci) to te dzieci niegdy nei powinny być "partbnerami"!! widać, że nie masz pojęcia o wychowaniu... dziecko musi mieć RODZICA, partnera to sobie poszuka jak dorosnie, teraz musi mieć przykład, osobę, która go wychowa, nauczy zycia, pokaże a nie będzie udawała kumpla, żeby się dogadać :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozumiem, że przenośnia, ale od razu ustawiłas kogos w pozycji słabszej "gościa" i mocniejszej "gospodarza" wg mnie nie ma w związku miejsca na przepychanki, kto jest słabszy a kto mocniejszy, tylko jest partnerstwo wlaśnie i kompromis

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewo nie mędrkuj
i nie powtarzaj tego co zostało juz napisane "a ja uważam" ma całkowitą racje i widać, że jest bezstronna i ma łeb na karku, po co dyskutujesz, żeby za chwilę powtórzyc dokładnie TO SAMO tylko gorszymi słowami i mniej logicznie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do jeszcze inaczej
Dzieci przede wszystkim maja być dziećmi.Od rządzenia są starsi.Ale nie mozna i dzieci przestawiac po kątach bo panu sie nie podoba, ze są. Druga zona, to pełnoprawny członek rodziny, czy to sie dzieciom podoba czy nie. Nosi nazwisko ich ojca .Nalezy do rodziny. Że nie matka, trudno , wystarczy jedna.Oby madra, a nie taka ,która robi rozpierduche dzieciakom w głowach. A tatuś i mąż... no cóż, jak dureń to da soba manipulować i bedzie miał kolejny rozwód.A jak mądry to juz wiadomo, jak życie bedzie wygladac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa nie rozumiesz :o "przenośnia" polega na interpretacji NIEdosłownej dlaczego uważasz, że "gość" stoi w słabszej pozycji niz gospodarz? przeciez tu nie chodzi o żadne przepychanki ani o pokazywanie przewagi siłowej, tylko o to, kto powinien tak wszystko zorganizować, żeby ci, z którymi chce żyć, chce tworzyć rodzinę czuli się dobrze, zarówno z nim jak i ze sobą nawzajem przyznasz chyba, że ani dzieci ani partnerka tej rodziny bez faceta sami nie stworzą, trudno więc stawiać ich w takiej samej pozycji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też myślę podobnie
ja jestem żoną i nie zamierzam ingerowac w wychowanie dzieci mojego faceta, ja im nie będe mówic jak się mają zachowywać w stosunku do mnie, bo oczekuję tego od moejgo męża - w końcu to on jest ich ojcem, on chce, żebysmy wszyscy byli w tej rodzinie, więc to jego zadanie, żeby od nich wymagac szacunku do mnie jak i ode mnie szacunku czy ciepła dla tych dzieci mnie czasem one wkurzą, czasem mi cos odpyskną, że nie jestem ich matką (standart) i wtedy mój mąż mówi, "ale ja jestem waszym ojcem i to jest moja żona i macie ją szanowac albo zrobić to o co was prosi" - jak sobei to wyobrażacie, gdyby on się wycofał i każdy miałby w naszej rodzinie takie same prawa, jak widzi to EWA? ja sobei nie wyobrażam, żeby w moim domu, w mojej rodzinie dzieci męża z poprzedniego związku pełniły taka samą rolę jak ja nie mówie, że one sa gorszę, absolutnie, ale sa DZIEĆMI i nie ich rolażeby rządzić czy ustawiać role między członkami w rodzinie owszem maja prawa, jak każdy, ale muszą się niestety dostosować, podobnie jak ja do nich i to mąż, ich ojciec jest od tego, żeby ustalac jakies granice tych poświęceń tak powinno byc zresztą, gdyby to dzieci miały decydować, to tych drugich żon by pewnie nie było wcale, podobnie, jak decyzja należałaby do drugich=obecnych żon, to z życia mężów zniknęłyby dzieci :p zgadzam się z "ja uważam" w 100%

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja mam do Was pytanie
pięć lat temu moi rodzice się rozeszli - ojciec zdradził mamę, ona go zostawiła, ale ojciec nie związał się z kochanką, ją też zostawił. Jakieś dwa lata po tym mama związała się z kolegą z pracy - są w tym samym wieku (mają po 45 lat). Ja i mój brat (mamy po 22 i 21 lat, mieszkamy z mamą, bo studiujemy w naszym mieście) fajnie się z nim dogadujemy, od ok 6 msc mieszkamy razem, mówimy mu po imieniu (sam tak chciał), normalnie, że czasem są różne zgrzyty, ale myślę, że tak samo jak my, on nas traktuje jak członków rodziny, jego dzieci też zaakceptowały naszą mamę, ostatnio święta spędzaliśmy w 6 i było naprawdę fajnie. Parę miesięcy po tym jak mama związała się z Tomaszem, tata znalazł sobie kobietę - panna z 3 letnim dzieckiem i zaczęły się zgrzyty. Ona ma 30 lat i kazała mówić do siebie ciociu, bo jej zdaniem jesteśmy za modzi, żeby mówić jej po imieniu (skończyło się na tym, że mówimy jej na Pani, bo omg, jest 8 lat starsza ode mnie). Później były kolejne zgrzyty, bo rodzice umówili się, że po naszej 18 dostajemy alimenty - 500 zł od taty i 300 zł od mamy (ale to z mamą mieszkamy) i ta kasa jest do naszej dyspozycji - składamy ją na kontach oszczędnościowych na później - była to decyzja rodziców, nie wyrok sądu. No i kobieta zaczęła się czepiać, że jak tak można, że ona dostaje tylko 300 zł na dziecko, to tata też więcej płacić nie może (a zarabia ok 4 000 msc), odnosi się do nas z jakąś dziwną wyższością, a my... no tu się zaczyna problem, wiem, że tacie jest przykro, że z Tomkiem się dogadujemy a z nią nie, ale co ja mam zrobić? pogadać z nią jakoś? ja naprawdę nic do niej nie mam, ale coraz bardziej podnosi mi ciśnienie (ostatnio jak poszliśmy z nimi na obiad, to w knajpce zaczęła siadać ojcu na kolanach i obściskiwała go, my już nie wytrzymaliśmy i rykliśmy śmiechem, to zrobiła focha i wyszła). No doradźcie coś, bo szkoda mi ojca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dla mnie facet i kobieta w związku stoją jak najbardziej na TEJ SAMEJ pozycji a partnerstwo w stosunku do dzieci, odpowiednie do wieku, uważam za coś koniecznego do utworzenia zdrowego układu w domu no, ale to tylko moje zdanie ja sobie wg niego żyje i mam się dobrze a te pyskaczki, które tak wszystko dobrze wiedzą i żrą się ze swoimi nowymi facetami, ich dziećmi i byłymi, niech żyją po swojemu ja jestem szczęśliwa, a Wy? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do jeszcze inaczej
jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze, prawda stara jak świat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kora brzozowa
do też myślę podobnie. Wydaje mi się, że tak to mniej więcej powinno wyglądać. Podoba mi się postawa Twojego męża. Nie krzywdzi dzieci, nie krzywdzi Ciebie i nie pozwala dzieciom Tobie robić przykrości. Kochać dzieci to wcale nie znaczy pozwalać im na wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×