Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
phii

Drugie żony a dzieci z poprzednich związków

Polecane posty

Gość prima aprilissss
Ja mam pasierbicę 18 nastolatkę;/ jaki to małay, wredny, egoistyczny człowieczek że nie wiem ... Też nie jestem stara bo mam 33 lata, i chce ją zrozumieć, ta cała sytuacje.. ale ona mnie tak dwnerwuje że nie moge czasem. Czasem mam jej taką ochote wlać, ale to nie moje dziecko...;/ karolina, moze też spróbuj zrozumieć macochę o co jej chodzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katastrofa666
Do Pani aprylis -----ja mam te same odczucia co do mojej macochy, tylko że moja ma 38 lat, a panoszy się jak Hrabina. Ona jest straszna i ona lepiej wie jak ziemniaki sie obiera, lepiej wie jaki kolor mi sie bardziej podoba., lepiej wie czy jestem głodna czy nie, mnie jej wszech madrość do sząłu doprowadza, co by nie zrobic, powiedziec to zawsze źle bo ona i takk lepie wie. Noi tez najlepiej wie odemnie czy co wole jeśc, bo ja to juz nie wiem co lubie tak??Swoijemu synosiowi nic nie powie, nawet jak on powie do niej :Dobra, zamknij się wreszcie,lub odwal się, to ona nic,kompletny luz is blus do niego, a ile razy to mnie z pasem pogoniła HooHoooo :-) :-p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karolinaaaa 1993
Moja macocha też jest taka.;] Kobieta 30-31 lat, a normalnie zachowuje się jak;/Moja babka już lepiej chyba się zachowuje. Moja macocha myśli ze pozjadala wszystkie rozumy. Jak się jej nudzi to jak się przypieprzy do mnie to cały dzień o coś jej chodzi. Dziś wróciłam ze szkoły, mówię jej że idę o 19 nastej pograć w bilard ze znajomymi, a ona 'młoda pierwsze posprzątasz pokój, bo inaczej nigdzie nie pójdziesz' Mówie jej ze przecież jutro sobota jest i będe sprzątać, a ona ze rozwalone książki zeszyty na biurku, że w szafce maja być ;/ Dobra wrzuciłam wszystkie do szafki jak sobie zażyczyła, to ja otworzyła, i oczywiście 'wrzuciłaś, je zamiast poukładać' i mówi ze jak jutro nie posprzatam tego pierdolnika to nigdzie nie będę chodzić. Nienormalan jest. Ostatnio zaczęłam pastowac meble, to puściłamw salonie telewizro, zaczęła się wydizerac ze mam przyciszyć ten łomot, bo ją rzekomo głowa boli, za 10 minut przylazła i gapiła się jak cholerną szafke pastje;/ Zaraz zwymiotuje xd bo już nie mogę z tą babą, caly czas mówiła ze nie tak, to jej walnęłam szmata na ziemie i mówie ze jak jej nie pasuje to niech se sama sprząta. To jak tylko ojciec zrobił krok do domu, to że jej tak starsznie napyskowałam... przecież to jest śmiech na sali co ona wyprawia;/ nic tylko, do mnie potem smarkula,gówniara i nie mam prawa pyskowac jej. A jescze jak przyjedzie jej siostra młodsza ma bodajże 27 lat, to jz w ogóle jakiś odjazd jest. Tylko, "karola chodź tu, zrób to, zrób tamto, sramto..' Ostatnim razem to mi się w jakies blzuki kazywały ubirać bo coś tam coś tam, i jakieś idiotyczne spodnie,. Jak chciałm się iść przebrac do łazięki, żeby mieć na chwile spokój, to' gdzie idziesz, przebrac isę pryz ans nie możesz' walneite baby. Ja tak jej NIENAWIDZĘ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no przecież wam
tłumacze od dawna że każda macocha to szmata. lepiej je powybijać niż pozwolić im żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do karoliny 1993
Mi się wyaje że towja maocha się zachowuje normalnie. Jest żoną twojego ojca, wiec tez czuje sie odpowiedizalna za ciebie, niedziw sie. Ja swojej corki tez nie puszczam czasem na imprezy, jak nic nie robi itd. w post te zbym jej nie pozwolila isc jakby mnie prosila. Wcale nie jest wredna, to ze kaze ci posprzatac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ależ obłuda u kochanic
Jest post to zakazane imprezy dla pasierbów. Ale że kochanice żyją w grzechu to już tego nie zauważają. Falszywa podwójna moralność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszyscy sa szczesliwi
Cierpienia rozwodników Widziałam w czyśćcu także dusze, które zerwały Sakrament Małżeństwa. Dusze te związane są jakby ognistymi łańcuchami... chcą oderwać się od siebie, aby być swobodne, ale to jest niemożliwe. Im więcej chcą się oderwać tym bardziej cierpią... bo się szarpią... Cierpienie - to jest okropne! Gdzie jedna dusza się ruszy tam druga iść musi za nią. Widziałam inne osoby, które zerwały Sakrament Małżeństwa żyjąc w. rozpuście, popełniając grzech wiarołomstwa przez powtórne związki cywilne, nielegalnie żyjąc cudzołożyli ciągle popełniając grzech śmiertelny. Osoby te były w świętokradztwie. Dusze ich wtrącone były w takie otchłanie, że patrzyłam z przerażeniem i myślałam, że to dno piekła... panowały tam okropne ciemności. Pytałam, dlaczego są takie ciemności? Dlatego, że miały okazję przejrzeć, a były zaślepione bo i Kościół je nawoływał i wiedziały, że źle postępują... Dusze matek, które pozostawiły swe dzieci bez opieki i poszły za popędem zmysłowym dając zgorszenie swoim własnym dzieciom, tak samo i ojców, którzy nie opiekowali się dziećmi zostawiając żony z dziećmi na pastwę losu miały za to jeszcze dodatkową pokutę: - ciągle miały przed oczyma swoje dzieci, które przez złe wychowanie również poszły na rozdroże... widziały nie tylko swoje własne grzechy ale i grzechy swych dzieci, co sprawiało im, wielkie męczarnie... kryły się w czeluściach, aby tego nie widzieć, ale im więcej się ukrywały, tym więcej widziały swoje straszne zbrodnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sercemrozdarta
Witam Serdecznie wszystkich na forum. Poruszany tu temat jest mi bardzo bliski. Żyję z rozwodnikiem już jakieś 10 lat. Ja mam teraz 34 a On 42. Na samym początku było ciężko bo we wszystko wtrącała się jego Mama, Zawsze jak miał syna to była też i babcia. Dziecko było mniej więcej co 2 -gi weekend u nas. Była żona myślę że jest ok. Raczej Mój Partner i jego Mama wszystko wyolbrzymiają. Zakochałam się i to był mój największy błąd. Mój partner pił z wyjątkiem, dni kiedy miał syna. Przez jego mamę byłam traktowana jak intruz. Tłumaczyłam to sobie że kochana syna i obawia się że druga dziewczyna w pakuję go w dziecko i alimenty. Jednak z upływem lat utwierdziłam się w przekonaniu że każda dziewczyna była by Jej nie na rękę. Pragnęła mieć syna i wnuka tylko dla siebie. Ona była po prostu zazdrosna. Na każdym kroku wszystko było nie tak i ciągłe awantury. Wielokrotnie płakałam w nocy w poduszkę bo gdy żaliłam się partnerowi to zawsze było jedno stwierdzenie ze to jego Matka i muszę to uszanować. Wiele razy podejmowałam próby odejścia, jednak nie potrafiłam tego zrobić słysząc argument że nie wyobraża sobie życia be zemnie i że be zemnie nie poradzi sobie z tym wszystkim zostawałam. Jednak czas płynie jego syn ma teraz 11 lat. Chyba przegrałam już swoje życie. Przez te wszystkie lata nigdy nie mieli dla mnie szacunku. Niedawno zrozumiałam że byłam potrzebna tylko po to żeby uprać, ugotować, posprzątać.... w razie potrzeby zająć się też dzieckiem. To wszystko co mi było wolno, bo zawsze o co kolwiek chodziło to byłam stawiana przed faktem dokonanym. Od decyzji byli On i Babcia. Ja byłam do roboty. Ostatnio usłyszałam że przecież żyłam tu za darmo bo to że robiłam wszystko w domu to okazuje się że to za mało ponieważ powinnam dokładać się jeszcze finansowo. Przez kilka lat nie pracowałam zajmowałam się tylko domem. Dom błyszczał, wszystko było wydmuchane i wychuchane, lśniło. Mój partner pił po 6 latach walki z jego alkoholizmem wygrałam, udało mi się wyrwać go ze szpon alkoholu, ale zapłaciłam za to bardzo wysoką cenę swoją godność, szacunek do samej siebie, a także swój stan psychiczny (jestem od 4 lat na proszkach przeciw depresyjnych).Płakać mi się chce. Gdy jest dziecko nic oprócz niego się nie liczy. Nic nie jest ważne. Od jakiś kilku lat pracuję. W pracy jestem choć w tłumie ludzi to tak naprawdę sama. Gdy wstaję rano On jest już czymś zajęty, A gdy wracam z pracy też jest jeszcze czym zajęty. Ma nie normowany czas pracy. Wracam późno więdz zjadam kolacje, którą sama muszę sobie zrobić i jeszcze przez chwilę oglądam w samotności telewizję zanim zasnę. Natomiast gdy jest weekend gdy jesteśmy sami i chcę aby Partner spędził ze mną trochę czasu to okazuję się ze właśnie ma bardzo dużo rzeczy do zrobienia, a w sumie rzecz biorąc to o co mi chodzi przecież jesteśmy razem tzn w tym samym mieszkaniu. Na mój argument że dla syna to mógł poświęcić cały weekend a dla mnie nie może chociaż pół dnia. To słyszę żebym nie robiła z siebie zazdrosnej wariatki. Zazdrosnej o jego dziecko, że każda kobieta jak by to usłyszała co wymyślam to by mnie wyśmiała. I potwierdziła fakt że jestem zazdrosna. Może ma racje.... już sama nie wiem. Wiem tylko co czuję, a czuję że bardzo potrzebuję bliskości drugiego człowieka. Moi rodzice nie żyją. Jestem jedynaczką, nie mam nikogo oprócz mojego partnera. Proszę powiedzcie mi czy faktycznie jestem taka namolna i oczekuję od niego zbyt wiele. Czy bliskość jakiej od niego oczekuję to faktycznie zazdrość. Moja przyjaciółka powiedziała żebym o nim zapomniała i odeszła bo to tylko wykształcony cham i zawsze będę przy nim samotna bo dla niego liczy się tylko synek i mamusia. Co według jej zdania wielokrotnie udowodnił w wielu sytuacjach, przede wszystkim okazując brakiem szacunku do mojej osoby i tego samego ucząc swojego syna, któremu parę lat temu zmieniałam pieluchy, śpiewałam kołysanki, podtykałam smakołyki, troszczyłam się jak o własne. Jestem poważnie chora, wiem że nigdy nie będę miała dzieci...Czy naprawdę to ze mną jest coś nie tak....?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedzielnyporanek
no cóż musiz wziąć się za swoje życie. jesteś jeszcze mloda.zawalczyć o siebie. poszukaj. wsparcia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Giguska24l,,
wszystko w porządku z toba, to ze światem jest cos nie tak, ludzkośc sama siebie nawzajem jak nie powybija to zniszczy psychicznie że zyc się odechciewa Ja juz sie nie dziwie ze jedynie wyciszenie i uczucie bliskosci,miłosci, ciepłosci odnajduje w zwierzętach, strasznee i szkoda że nie w ludziach Mialam macoche, teraz mam 23 lata, ale ona naprawde była niezrownowazona, miała chwiejnośc emocji, w jednej sekundzie w akcie szłu potrafiła demolke urzadzic, aby nie ucierpiec fizycznie to chowalam sie do szafy,pod stól, a w drugiej sekundzie gdy juz jej przeszło, tuliła, przepreaszała,glasskała,przytulała, nie umiała zapanowac nad swoim gniewem, potrafiła mi zrobic klrzywde, a gdy juz spalam,lezalam w lozku,przychodziła do mnie przepraszała zalewając se łzami,brała na litosc Uwazam ze to było chore i sadystyczne ,byłam w błędnym kole, do tej pory boje sie ludzi.Ona tak miala , rozmawiala cos ze mną,a raptowanie wybuchała z zaskoczenia i szarpala,gdy sie nie wyrwalam potrafiła zbić, za jakis czas ,kupywala,wynagradzała.To było nienormalne.Do tej pory boje jej sie, jest niepoczytalna i wiem o tym Ojciec z natury spokojny, wiec tez dawał sie tyranizowac, duzo emocji wskrywał w sobie, kochał ją i wybaczaj jej to, ona tez ojca kochała , ale takze wyzywala sie na nim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sercemrozdarta
Pokochałam jego syna jak swoje własnedzieciątko i kocham cały czas jest dla mnie najważniejszy, nie wyobrażam sobie bez niego życia. Pierwsza żona mojego partnera wydaje mi się że staneła przed tym samym problemem co ja i poprostu to ją przerosło. Jest z niej całkim fajna babka. Myślę że tak macie rację sama się wpakowałam w taki paradoks ale kocham Go bardzo i jego syna też. Starałam się stworzyć tu prawdziwą rodzinę . Wiecie co ....?Jego ex nie miała nic przeciw. Dziecko mnie też pokochało nawet wielokrotnie zwrócił się do mnie mamo. Tłumaczyłam mu wtegdy że choć bardzo go kocham to nie jestem jego mamą. Mamę ma się tylko jedną i Ona bardzo też go kocha. GGdy dowiedziała się o tym Mama mojego partnera była w wielkim szoku i o dziwo to nie jego ex buntowała dziecko przeciw mnie tylko jego Matka.Jak mi kiedyś wykrzyczała że zabrałam jej miłość jej syna i wnuka. A potem to już był totalny koszmar. Bardzo negatywnie nastawiała swojego syna i wnuka przeciw mnie. O partnerze to uważam że to poprostu mamin synek chość bardzo go kocham ale cy ten babsztyl nie rozumie jaką krzywdę robi swojemu wnukowi......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sercemrozdarta
Giguska jeśli mogę się tak do ciebie zwrucić. Widzę że twoje życie to koszmar bardzo Ci współczuję. czytając posty z tego forum można było się natknąc na rożne określenia. zdania. Ja naprawdę bardzo npokochałam swojego partnera ale nie tylko jego bo jego syna jak już pisałam też. Niemiałabym nic przeciw gdyby nawet z nami zamieszkał. Potrafiliśmy cudownie spędząć razem czas naprzykład jak wołałam do kuchni aby pomugł mi przy kopytkach mieliśmy niezłe pomysły bo w rezultacie kopytka żadko wyglądały jak kopytka zazwyczaj to były jakies potwotki kwiatki bałwany kule kostki... itd. Co prawda po takim naszym wspólnym gotowaniu kuchnia wuglądała jakby przeszedł przez nią tajfun ale myślę że warto bo mieliśmy dobrą zabawę potem te kochane słoneczko myłam i kładłam na południową dżemkę bo miał wtedy 3 latka , śpiewałam kołysanki czytałam bajki aby zasnoł a potem szłam do kuchni poisprzątać. MIałam zaplaniowany cały dzień. Rano na paluszkach szyko9wałam partnerowi śniadanie i kanapki do pracy., Gdy poszedł wstawiałam obiad i pralkę . Gdy niunio wstał to było śniadanko a potem szliśmy na plac zabaw. potem do domku na zupkę i drzemkę a póżniej drugie danie potem tata wracał z pracy to w trujkę szliśmy razem na plac zabaw. Czy byłam złą kobietą..../ Czy naprawdę zasłurzyłam na takie traktowanie p[rzez partnera i jego matkę? Gdyby mnie traktowała jego ex to by6m to zrozumiała ale to była jego matka myślę że zasdrosna o syna i wnuka ..... A może to przez nią jego pierwsza żona odeszła. Jestem chora mam raka i nigdy nie będę miała dzieci. Po karzdej wizycie Mojego Partnera u Mamusi jest nastawiony do mnie negatywnie jakby chciał mi powiedzieć abym była mu wdzięczna za to że wogóle ze mną jest bo kto by się chciał związać z takim wrakiem człowieka......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sercemrozdarta
Co z tego że mam trzydzieści pare lat ale mało już życia przedemną, Myślę że to z tego powodu Bóg postawił na mojej drodze mojego partnera abym mogła choć w namiastce mieć swoją rodzinę o której od zawsze mażyłam. Z jego byłą żoną potrafiłam się dogadć a z teściową nie potrafię. Nigdy mnie nie akceptowała. Zawsze jak partnera nie było w pobliżu to coś przykrego mi powiedziała albo małemu opowiadała że to przezemnie jego rodzice nie są razem. Teraz słoneczko jest już duż bo ma już 11 lat i swój rrozum ale te nowinki jakie babcia wmawiała mu przez te wszystkie lata jednak pozostały zachowuje do mnie sporą rezerwę. A ja tak bardzo go kocham. Dziecko jest rozbite wewnętrznie to widać bo czuje i widzi że bardzo go kocham przez te wszystkie lata nigdy nie podniosłam na niego głosu nawet czę st stawałam w jego obronie , pomagałam przy lekcjach. Od kilku lat bywa u nas co tydzień na tydzień. Urządziłam mu mały śliczny pokoik, oczywiście tazem z nim tak aby czuł że to jest jego azyl i że ma główne zdanie jeśli chodzi u pokoik. Oblepiliśmy jedną ścianę całą plakatami z jego ulubionymi postaciami. Robiliśmy to razem i mieliśmy przytym dobrą zabawę. Ale babcia uznała że to bardzo złe i że mam bardzo zły wpływ na dziecko no i sami wiedzie dziecko i muj partner mieli pranie muzgu co do mopjej osoby, tak jest zawsze. Na szczęście ta czarownica z nami nie mieszka ale niestety ile razy jest dziecko tyle razy i ona. Jak odrabiam z dzieckiem lekcje bo do mnie przyszło i prosiło o pomoc to ja słyszę od babci że się zapędziłam bo to należy do obowiązków matki i ojca a ja jestem OBCA. Okej ale jeśli rodzice dziecka nie mają nic przeciw a dziecko przychodzi do mnie o pomoc to dlaczego mam mu nie pomuc....? W moim seru ten młody człowieczek ma bardzo wrzne miejsce i tak będzie zawsze....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tyyyyy rozdarta
ile razy jeszcze będziesz się mnożyć??????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Giguśka24l,,
Forum nie ma okreslonego limitu postow, wiec jak ci cos nie pasie to OUT Przez zachowanie mojej macochy kompletnie zatraciłam wiare w siebie, mama zaniżone poczucie własnej wartości i lęki przy ludziach, nie daj boże aby ktoś podniósł nade mną ręka,to ja juz się odruchowo instynktownie kule, ile razy w szkole jakis nauczyciel jak chcial zetrzec tablice czy cos sięgnąc ponad moją głoowa ja się instyntktownie zakrywałam, mam takie tiki unikowe, to przez jej tyranie "Najlepsze" jest to że ona ze swoją corką w ogole nie utrzymuje kontaktow, jej corka w szkole sredniej wyjechala na drugi koniec polski do innernatu aby uciec od wlasnej matki,studiowala tez na drugim koncu polski, praktycznie do niej w ogole nie przyjezdzała, nie telefonowała , zerwała z własną matka kontakt, teraz ta dziewczyna ma 32 lata i nie widzi się z własną matka, przez to jaka ona była do własnego dziecka, taka tez do mnie była. wiec to nie we mnie lezy problem ale w tej kobiecie, bo to byłby dziwny zbieg okolicznosci, aby jej dziecko dotrzegało zło jakie wobec niego matka stosowała, i takze ja to samo dostrzegała. Przykre ale prawdziwe. W wiekszosci zycia lat była toksyczna,apodyyktyczna,despoptyczna dyktatorka, pani sierżant,oschła, bezemocjonalna,,zimna ,i oziębła na krzywdy,płacz,prośby, ale niekiedy włanczała jej się druga faza wyrzutów sumienia,potrfiła byc troskliwa,delikatna,opiekuńcza,ciepła,dająca milosc wsparcie i opracie,,ale to bardzo rzadko i sporadycznie. Ja sama nie wiem doprawdy jaka jest jej prawidziwa twarz, czy ta zła ,okrutna twarz to pozory czy jej prawdziwa natura czy odwrotnie,moze ta jej delikatna,ciepła osoba jest prawdziwa, nie wiem, nie umiem odpowiedziec sobie tego. Mieszkamy jeszcze razem ze sobą, mimo ze stara sie odnowic,naprawic relacje kontakt, to co przeszłam to zostało zakodowane, i nie da sie tak zdeletowac jak plik w komputerze, chyba awykonalne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sercemrozdarta
Giguśka. Twoje życie było bardzo ciężkie. Zdaje się że jeszcze wiele czasu upłynie nim się przekonasz do tej kobiety. Ale uda Wam się tylko wtedy jeśli onba faktycznie szczerze będzie pragneła Twojej bliskości i jeśli Ty też przedewszystkim Ty będziesz tego chciała. Pamiętaj ze przedewszystkim twoje uczucia powinny być dla ciebie najwarzniejsze. Choć ciężko jestv tu bak mówić a to choćby dla tego że z załorzenia macocha, druga żona, ta dróga jest zła, I nie mówię że tak nie jest, ale są też te dobre, więc nie można z góry zakładać że ktoś jest zły trzeba dać takiej osoboie szansę każdy ma przecież swoje lebsze i gorsze dni.....macocha może być też dobra!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tyyyyy rozdarta
ile razy można pisać to samo w różnych tematach? nudzi ci sie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sercemrozdarta
A co przeszkadzam Ci. ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Giguśka24l,,
Słuchaj, twoj pasierb to juz nie jest malenkie dziecko, umie wyrazac swoje zdanie, w swietle prawa dzieci od 12 roku zycia moga decydowac z kim chcą mieszkac Wiem o tym bo moja kuzynka gdy miala 12 lat, zdecydowala ze nie chce u mieszkam w domu rodzinnym, tylko u dalekiej kuzynki, Oczywioscie nie namawiam cie zebys wniosła sprawe do sądu, nic z tych rzeczy, ale jesli chłopiec cie kocha to nie przestanie kochac i bedzie pamietaj tą twoją dobroc do konca zycia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do dzieci nic nie mam, była żona to idiotka,ale coż matki sie nie wybiera,a dzieci same się na swiat nie proszą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rozdarta_Sosna
Nie zamierzam wyjść już za mąż. Mam dwoje dzieci i zarówno z życia jak i z czytania tego wątku widzę, że nie warto pchać się w drugie małżeństwo, pasierbów, ojczyma itp. Nie rozwiodłam się po to, by zmienić faceta, tylko dlatego, że lepiej mi samej, niż z mężem. Dzieciom też myślę wyszło to na dobre - mają teraz jakościowo dobry czas z ojcem. Kiedyś miał wszystko w nosie oprócz własnych zainteresowań. Każdy w rodzinie miał poczucie winy i frustracje: on, ja, dzieci. Teraz widzi je rzadko, ale za to jak cudownie spędza z nimi czas! A ja jestem wolna i mam dużo czasu dla dzieci. Po co mi facet? Życie jest takie piękne bez faceta, bogate, pełne tajemnic, unoszącego się w powietrzy flirtu, romansu, wielkich wyjść, muzyki. Byle nie przekroczyć granicy i się nie zakochać, nie zrobić tego sobie i dzieciom! Może kiedyś, gdy się usamodzielnią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość patrycjaaaa 18
Ja nie lubie swojej macochy, to taka jedza ze nie wiem;/ oczywiscie ojca nie ma to dzis znów się darła jak głupia po mnie;/ przez too babsko tylko spac nie moge w nocy... mialam normalne zycie poki ona sie nie pojawila ;/ 'Nie lubie'

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babette30
@Rozdarta_Sosna Jeśli Tobie takie życie wystarczy to super, naprawdę tylko pogratulować. Ja jednak nie umiałabym żyć tylko okazjonalnym flirtem, pilnować się by się nie zakochać. Potrzebuję drugiego człowieka, nie ma co do tego dwóch zdań. Potrzebuje go psychicznie, fizycznie i w każdym innym wymiarze - tak, także finansowo (a niech się niektórzy oburzą, ale dla mnie nie ulega wątpliwości że jednak samemu się ten wózek zwany życiem pcha o wiele trudniej). Nasze dzieci są warte wszelkich poświęceń i doskonale Cię rozumiem, bo tez jestem mamą - ostrożnie podchodzi się wtedy do związków, bo potencjalny partner może już zranić nie tylko mnie ale i moje dziecko. Jednak dzieci są z nami określony czas i potem już coraz mniej i mniej - naturalna kolej rzeczy, że wychowujemy je dla świata nie dla siebie. Czy będą wdzięczne, czy zauważą i docenią poświęcenie - niekoniecznie. Kiedy dzieci się usamodzielnią, kobieta często najlepsze lata ma już za sobą. Niestety, chciałoby się tego uniknąć, ale każdego dotyka czas. Nie porwiesz się już na wiele rzeczy, jesteś wewnętrznie innym człowiekiem, nie mówiąc już o tym że na niektóre rzeczy nie pozwoli zdrowie. Mimo że oczywiście też mamy problemy i rola macochy nie jest dla mnie łatwa, i tak uważam, ze warto - z mojego egoistycznego punktu widzenia warto. Także z perspektywy mojego dziecka - bo trafiłam na cudownego mężczyznę, który bardzo mi w wychowaniu mojego dziecka pomaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zabierz_mnie_stąd
Droga babette30 zgadzam się z tobą w każdym drobiazgu , jakbym czytała w swoich myślach. Tez spotkałam świetnego faceta, który ujął mnie tym jak dobrze dba o własne dzieci...Paradoksalna sytuacja, bo on nie jest w stanie pojąć, jak bardzo go wykorzystują jego własne dzieci - jest przecież najlepszym bankomatem bankomatem na świecie. Starałam się bardzo, wiele sytuacji cierpliwie przeczekiwałam, ale przyszła taka, której nie zdzierżyłam. Stałam się niewygodna, bo nasz związek poważnieje. Mało tego córka przy nim nigdy nic złego!... Poskarżyłam się teraz do niego i co? Usłyszałam wiele gorzkich i bolesnych słów, to było jak jakiś koszmar. Człowiek z którym planowaliśmy wspólną przyszłość potrafi mi zrobić karczemną awanturę, bo poskarżyłam się że z powodu postępowania jego córki jest mi przykro, smutno i źle. Nie daje wiary temu co mówię, bo z pewnością zmyślam to wszystko... Nie mam już siły walczyć o każdą minutę dla mnie, o wspólne święta nas i naszych dzieci, ani o miejsce przy nim. To miejsce jest już zajęte... Radości z małych rzeczy i śmiechu bliskich Wam życzę na święta...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maarttaaa
Ja mam taką okropną pasierbicę że nie mogę. Ma 18 naście lat i w tym roku wakacje spędza z nami... Od 3 lat odkąd się znamy, pyskuje mi ile wlezie... Nie wiem czy mam ją opieprzyć, zwracam jej uwagę zeby się jakoś zachowywała, i nie pyskowała mi ale, ona to ma gdzieś. Najgorsze jest to że przy ojcu udaje grzeczną dziewczynke... Ale chwila jak jestem z nią to jest taka wredna dla mnie, a na mysl o tych wakacjach to juz nie moge. Mój mąz ją bardzo kocha, wręcz uwielbia.. 'jedynaczka', która ma wszystko, super ciuchy, telefon, komputer, zdała zaraz jak skończyła 18 naście na prawo jazdy, oczywiście nie poskąpiono jej samochodu... po liceum szkoła prywatna. Nie mam nic przeciwko, jak stać ojca i zarówno matkę na to wszystko to rozumiem, ale przez to zachowuje się okropnie, nie traktuje mnie powaznie, tym bardziej że nie jestem utrzymanką ojca, bo sama zarabiam nie tak źle, a traktuej mnie jak jakąś służącą ;/ Jej argumenty to tylko takie, że jestem młoda, nie jestem matką jej, i żebym się nie wtrącała, i nie rządziła. Tyle że ja tylko chce trochę szacunku, mam 32 lata, a gówniara która ma 18 naście lat traktuje mnie jak koleżankę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babette30
@zabierz_mnie_stąd bardzo Tobie współczuję tez doskonale wiem o czym piszesz gdzieś przeczytałam, ze nam NEXT tak chodzi o pieniądze, bo chcemy dla siebie, gówno prawda - mi chodzi o zasady. to ze je jadę na wakacje na działkę, bo akurat jest taki rok, mamy większy wydatek, jest OK, ale dzieci nie chcą słyszeć nic innego jak Tunezja, Grecja, Egipt czy może jeszcze Bali. Nie jest to dobre gdy córcia 20 letnia w życiu ojcu herbaty nie zrobiła - mowie poważnie, przyjeżdża raz na dwa tygodnia i od progu woła o kosmetyki, ciuchy, kino, sporty, komputer (alimenty są bardzo wysokie), w domu zaś naczyń do zmywarki nie odniesie, bo przecież ma tyle na głowie (GG, NK, FB itp), a jak jej zwróciłam uwagę, ze tacie byłoby milo gdyby pomogła, kawę, herbatę zaproponowałam - parsknęła śmiechem pustym mi w twarz czy to tak ma być? ojciec ma niestety poczucie winy, którym córki modelowo wręcz manipulują - płacz, histerie i słowa pełne patosu rodem z brazylijskich seriali są u nas na porządku dziennym, obwiniania o rzeczy, które nigdy dziecku nie przyszły by przez gardło , ewidentnie są to słowa mamusi @ zabierz mnie, ja tez stanęłam kiedyś w takiej sytuacji jak Ty i związek nasz zawisł wtedy na włosku, trudno było mi i trudno było jemu, nadal myślę o tym z wielkim żalem i nie przerobiłam jeszcze tego w sobie nie wiem czy starczy mi sił na to, cholernie trudno jest czasem, bo ojciec kocha te córki, jakie by nie były - on je kocha ja nie potrafię - Bóg mi świadkiem, po 1,5 roku moich starań by było sympatycznie spasowałam - samemu sie nie da, obie strony muszą, tyle razy dostałam po nosie (łez nie liczyłam), że już szczerze mówiąc mam to głęboko czy one mnie lubią czy nie, to dla mnie dzieci obcej kobiety, w dodatku niezbyt sympatycznej dla mnie kocham bardzo, inaczej nie wytrzymałabym tylu razów od "niewinnych" dzieci pokrzywdzonych, mam mnóstwo nadziei że nam się uda, otwieram mu powoli oczy na to, jakie motywy i jakie charaktery kierują jego córkami, aby je obiektywnie ocenił, jest to niestety "orka na ugorze" ale małymi kroczkami idziemy jednak na przód powiem Tobie, mężczyzna nie znosi krytyki, cierpi że zawiódł jako ojciec, nie ma czasu na co dzień by te dzieci zmieniły optykę z "roszczeniowo-histerycznej" na inną, bardziej pasującą do rodzinnych relacji (oczywiście zabiera je na weekendy i wakacje i spędza ten czas aktywnie z nimi, ale to nie jest to samo co dzień w dzień obcować z mamą), więc on czuje że ma związane ręce i krytykowanie tych dzieci go zwyczajnie wkurza (nie tyle na Ciebie jest zły co na siebie samego) ja już tego nie robię, staram się delikatnie, spokojnie, stanowczo, rzeczowo, argumentami, pokazują absurdalność sytuacji do których i nas dochodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeciez zawsze jest wyjście
nie musicie żyć z tymi facetami. Jako kochanki same się wepchałyście między ojców i dzieci, więc czego oczekujecie, że dziecko będzie wam służyć? Zawsze jest wyjście: zostawcie tych ludzi w spokoju, bez was bedzie im lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czyli jesteś
niezrównoważona psychicznie skoro nie potrafisz się odzywac z kultura i jakaś tam pani cię aż tak wyprowadza z równowagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie, po prostu
odzywam się w taki sposób na jaki owa pani zasługuje. Kobieta, która nie zna mnie i mojej sytuacji nie ma prawa insynuować mi kim byłam, tudzież kim jestem. O next można pisac wszystko co najgorsze ale już o eks nie bo zostanie się posądzonym o niezrównoważenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobitki ...
...nie rozumiem jednego dlaczego żalicie się tu zamiast pogadać ze swoimi chłopinami o tym co was boli???? Przecież jesteście żonami/partnerkami tych panów ,dlaczego nie rozmawiacie z nimi o takich rzeczach????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×