Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zielonaa

Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

Polecane posty

Gość mila35
elewacjo czyli wyzdrowiałaś już od tych emocji,to dobrze.I dobrze,że wiesz iż artysta się odezwie.Bo tak na pewno będzie:) Ja też czekam na taki moment aby się uwolnić.Już jeden mały plusik bo nie jestem ukąśliwa dla niego.Ale to nie zasługa moja,tylko to ,że jest między nami dobra znajoma i mojego męża i jego żony.Tak więc nie mogę sobie pozwolić na jakieś wyrzuty.To taki hamulec. Jak będziemy te maile pisały to co tutaj ??? Ja mało kiedy korzystam z poczty a teraz na dodatek wszystko mi się usunęło(samo!!!) wszystkie maile,a miałam tam adres od novej,wszystkie fajne fotki(z moim k.) ale jestem zła!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mila35
LASECZKO tęsknie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mila35
Muszelko kochana jak sobie radzisz??????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ELI_
Hej jednak zadzwonił :) a ja poleciałam na spotkanie jak na skrzydłach i wiecie co czuje się cudownie!!!! Myślałam ze jakieś wyrzuty sumienia a tu nic. Tylko jedna myśl co będzie jak m się dowie:( tez tak miałyście na początku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eli ... czy od razu poszliscie na calosc, znaczy sex? Czy tylko w knajpce sie spotkaliscie? Wyrzuty sumienia to dziwna sprawa ... niektorzy je maja niektorzy nie ... wiekszosc tu czarownic ich nie ma dlatego tak dobrze sie rozumiemy. W moim przypadku podjelam wszelkie mi mozliwe i dostepne kroki ostroznosci zeby m. sie nie dowiedzial ... Wierz mi nie bylo to latwe, bo cala soba chcialam godzinami rozmawiac z tamtym (ale balam sie uzywac mojej komorki), obmyslalam rozne opcje zeby sie z nim widziec jak najczesciej. Ale realia mojego zycia nie pozwolily na to zeby z nim rozmawiac z 3 razy na tydzien a widziec sie raz na miesiac. To wszystko bylo robione z mysla zeby m. sie nie dowiedzial. Tobie rowniez radze zachowanie pelnej ostroznosci ...wierz mi ze ty bedziesz cierpiala, ale twoj m. nie powien ... Niestety taka jest prawda kochankowania ... Motyle sobie fruwaja ... chcesz stracic poczucie rzeczywistosci ... ale realia codziennosci sa takie ze wracasz do domu do meza, dzieci i twojego zycia. Tylko twoj mozg pracjuje nadgodziny ... myslac o tamtym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie dziewczyny :-) zgadzam się z Revolucją, m nie powinien nigdy się o tym dowiedzieć. Chociaz motyle sa wspaniałe, to tak naprawdę żyjemy z m i nasza rodziną. Oni zasługują na miłość i spokój. Nie należy nigdy o tym zapominać. Pamiętać należy też, że to my jesteśmy najważniejsze. Na początku powtarzałam to sobie jak mantrę aż wreszcie w to uwierzyłam. Koniec żebrania o telefon, odrobinę czasu. Koniec fochów i żali. Nie pasuje mi, odchodzę. Choćbym nie wiem jak cierpiała to kończę, bo wiem, że dalej będą już tylko schody. Pisałam o tym lasce i muszelce, ale niestety. Każda musiała do końca przejść swoją drogę, żeby się o tym przekonac na własnej skórze. Ja też pewnie kiedyś na ich miejscu bym tak zrobiła jak one. To piekielnie trudno uwierzyć, że nie byłyśmy dla nich tak ważne jak nam się wydawało. Ale przy właściwym podejściu, może byc naprawdę pięknie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fantasy ... samo sedno sprawy ... 🌻 Dziewczyny zycze milego weekendu i do przeczytania w poniedzialek :) buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nova-ja
Bylam jak radziła Elewacja serdeczna, miła, do czasu;-) Potem jak napisała Mila- pooopłynęłam. No ok., nie całkiem jeszcze. Więc: poprosił o te zdjęcia bardzo moje, wysłałam mu JEDNO pisząc że resztę może kiedyś ;-) No, potem dałam się namówić na jeszcze jedno. Cały dzień pisał mi smsy- gorące smsy, i że chce się kochać. Więc napisałam, ze skoro tak, to musi mnie znowu uwieść i odpowiedział, że tak właśnie zrobi. Nic nie było z mojej inicjatywy, tylko mu odpowiadałam. Ale Mila masz rację, poszłam na całość. Tzn trzymam dystans o tyle, że to on zawsze wychodzi z inicjatywą, ale nie udaję, że go nie chce bo bardzo chce. Niestety racją jest też w tym co wspomniała Revol-ucja, że jest wielce prawdopodobne że znów za jakiś czas odejdzie. Ale nie potrafię go odepchnąć tylko dlatego, aby uniknąć porzucenia. Postaram się, może za którymś razem jego męski móżdżek zrozumie że mnie rani, ale póki co nie mogę doczekać się spotkania. A mila moja droga zostawiłby mnie nie drugi ale chyba z siódmy raz weteran ;-( Ale każdy kolejny raz boli bardziej. Fantasy zgadzam się, ze na pierwszym miejscu zawsze ma być rodzina. Ale gorzej z tym odejściem, kiedy zaczną się schody. To działa, kiedy wyłączamy uczucia, jesteśmy z kochankiem np. dla seksu, potem coś nie gra więc pa. Ale jeśli coś czujemy do drugiej osoby, wtedy już nie jest tak łatwo po prostu odejść. Ja przynajmniej nie umiem, jestem cholernie stałą w uczuciach osoba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pizza hat
XDD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ELI_
Poszłam na całość.... Ale nie żałuje, on nadal dzwoni domaga sie spotkania :) ciesze sie ze tu jesteście na innych forach to tylko pełna krytyka dla nas, pozdrawiam Was w ten upalny ranek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żyć się nie da w tym upale! U mnie też gorąco, a to za przyczyną mojego M. Dwa dni temu masakra: najpierw się nie odzywał cały dzień i tylko rzucał wściekłe spojrzenia. Na moje stwierdzenie, że traktuje mnie jak wroga najgorszego i próbę rozmowy dowiedziałam się, że mam cyt. "zamknąć ryj i spier...", a najlepiej żebym wzięła z nim rozwód tak jak moja matka z moim ojcem, bo to u mnie rodzinne. Nie ma jak kulturalna wymiana zdań w polskiej rodzinie inteligenckiej! :-P Oczywiście cała afera w sytuacji, gdy mam kolejną trudną sytuację w pracy i potrzebuję wsparcia jak diabli - więc jak zwykle usłyszałam, że to moja wina, bo nie umiem dogadać się z szefem i nie wiem, o co mu chodzi, a tak w ogóle to najlepiej, żebym rzuciła pracę w cholerę i zaczęła być normalną żoną, wtedy się nie będzie wściekał! A od wczoraj milutki jak gdyby nigdy nic: nawet był baaardzo namiętny wieczór - najpierw nie miałam w ogóle ochoty, bo mnie tak szybko nie przychodzi puszczanie w niepamięć, ale tak się starał, że w końcu rozpalił mnie do czerwoności. Co jak co, ale To potrafi gnojek jeden! Chore to wszystko, mam dość tej huśtawki. A on najwyraźniej bez tego nie potrafi funkcjonować. Wizyta "znajomych" udała się super - wbrew moim obawom! Po prostu to jest tak, że jak On się zjawia, to wszelkie moje dylematy rozpływają się jak we mgle, wszystko normalnieje, staje się proste, oczywiste i spokojne. Było serdecznie, K. miły i kochany, M. miły i serdeczny (przy ludziach jakoś potrafi!), żyć nie umierać ;-). Może żona troszkę bardziej na dystans niż ostatnio (ale, kurde, ma w końcu powody - a głupia nie jest, żeby nie widzieć jak blisko jesteśmy). Były sytuacje takie, że ktoś musiałby być głuchy i ślepy jednocześnie, żeby nie zauważyć, jak intuicyjnie się dogadujemy: identyczne słowa w tej samej chwili, identyczne gesty, porozumiewawcze spojrzenia, a wszystko zupełnie spontanicznie. Trudno nad tym zapanować. No nie wiem, teraz prawie dwa miesiące "abstynencji" mnie czeka. Boli jak cholera! A mój M. jest zazdrosny o całkiem innego kolegę, który co prawda ma dość "obcesowy" styl i luźno sobie gadamy, ale kompletnie mnie nie kręci jako facet. Ten drugi kolega przysłał mi kilka wspierających smsów w związku z sytuacją w pracy i M. o tym wiedział. Taka ironia - i ta awantura miała raczej związek z nim, niż z K. Obłęd. Trzeba na urlop, najchętniej sama... :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nova-ja
Oj śliwko, szkoda czasu i lata na małżeńskie kłótnie, choć wiem, łatwo mówić. JA staram się łągodzić konflikty, wczoraj mąż poszedł na piwo z kolegami, i nawet się ie czepiałam a za kilka tygodni ma tygodniową delegację. Cieszę sie, bo świeżość i krótka rozłąka są nam potrzebne... A u mnie dziś cieżko... może coś doradzicie? Oczywiscie chodzi o M. Po burzy namietnej korespondencji w ostatnie dni, dzis cisza, zero maila smsa. JA tez nie dezwałam się, zacisnęłam zeby, oczy, i nie napisałam. ale tu powraca nasz podstawowy problem ze starych czasów. Dla mnie jak on nie pisze dzień, to jest powód do kłótni, wypominek, bo jestem wtedy pewna, ze już mnie nie chce, że nie zależy mu, że zrezygnował. Jednak tak na "zdorwy rozum" nawet najbliżsi przyjaciele nie korespondują ze sobą dzień w dzień, przecież to nic złego jeśli nie pisze bo jest zajęty, bo po prostu nie ma nic do napisania. Ja mam manie byle pisac, nieważne co. On raczej konkrety. I powiedzcie- kto ma rację? JA zaparłam się że inicjatywa nie wyjdzie ode mnie więc w podłym nastroju spoglądam na telefon co 3 minuty. Jak długo wytrzymam- nie wiem. w każdej chwili może się odezwać, a może nie, wiem, że po weekendzie wraca z wakacji. I co wtedy? Zła jestem, bo powielają się stare złe schematy miedzy nami ;-( a ja tak już tesknie, czytam namiętne słodkie wiadomości z wczoraj ;-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nova-ja, kto ma rację? o czym Ty piszesz? Przecież facet z Toba zerwał, rzekomo dręczą go wyrzuty sumienia. Nie pamiętasz o tym? A że nie jest konsekwentny to może oznaczać tylko jedno, że wkrótce zaproponuje ci koleżeński seks. Będziesz miała powtórkę z rozrywki. Chyba, że jestes tak zdesperowana, że zgodzisz się i na to. Wiem, że to niełatwe, ale raczej spróbuj zejść na ziemię niż karmić sie złudzeniami. Dostałaś od niego jasny przekaz, ale zdajesz się o tym nie pamiętać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nova-ja
No tak, zerwał i to z 5 razy może więcej. Teraz znów wrócił a ja go przyjęłam, zgodziłam się. Myślę, że to coś więcej niż koleżeństwo, choć na pewno nie zakochanie. Może i karmię się złudzeniami, ale tak czy inaczej go chcę i przyjmuję to co daje nawet jeśli to niewiele jeśli znów odejdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nova, to po co pytasz o radę? Skoro i tak zrobisz to co on chce? Nie chcesz rady, tylko traktujesz nas tu jak ścianę płaczu po kolejnym zerwaniu. Ale. ok. Niech i tak będzie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nova-ja
Fantasy pytałam o rade odnośnie kontaktowania się, czy to, że nie kontaktujemy się każdego dnia jest oznaką że mnie olewa? Wiem, ze głupie pytanie, cofam je.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
HEJ NIEWIASTY Znów wyjeżdżam, tym razem w popłochu niemal, zatem nie będą wam udzielała moich nudnych rad przez parę dni :)- hi hi. Może i dobrze, bo ostatnio stałam się nawiedzonym doradcą sercowym ;) co mnie samą już zaczęło wkurzać, bo przecież głupek ze mnie przecież i tyle. U mnie OK. Już Artysta się obraził, nie naprawia nic, nie walczy o mnie zakochany niby na wieki, ale też uczciwie powiem, że nie byłam dla niego miła mówiąc łagodnie. Nie przeszedł więc próby ( żadnej nie przeszedł, po co mi taki rycerz - gamoń i pierdoła) Ostaczenie stwierdzam, że do takiej czarownicy może fatygować się tylko wybitny śmiałek a tacy to chyba wymarli. I tyle Jadę w świat i odezwę się za tydzień. Pa pa E

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszelka czarno-biala
Witajcie Kochane! nie bylo mnie ponad tydzien,bo wyjechalam nad morze..z przyjaciolka,to byla spontaniczna decyzja i bylo tak wspaniale,ze zal bylo wracac:(mialysmy caly czas upal niemilosierny,piasek palil w stopy,a woda 20 stopni....w dzien zar lal sie z nieba i w nocy tez:) jestem doslownie spalona sloncem,ale czuje sie rewelacyjnie,tego mi bylo trzeba,wypoczelam bardzo i nabralam wiatru w zagle:) moj m codzien pisal i dzwonil,hehe:)a jak wrocilam,to byl tak steskniony,ze wiecie same;) a powiem Wam,ze trafil mi sie tam adorator:)w pierwszy dzien pobytu,mial rozlozony koc kolo nas na plazy i tak czasem cos zagadal a to o pogodzie ,a to o wakacjach,potem zauwazylam,ze jak ja ide do morza kapac sie to on tez:)..a potem spytal czy moze nam czasem towarzyszyc na spacerze i ...tak juz zostalo przez caly pobyt:) on jest z Poznania(ach Zielona to Twoje "rejony"),fajny,przystojny,rozwodnik,przyjechal do rodzinki nad morze.I powiem Wam,ze bardzo podniosl moje zanizone poczucie wlasnej wartosci,czulam sie adorowana,wyjatkowa i juz dawno nie uslyszalam tylu komplementow na swoj temat.Wahalam sie czy dac mu swoj nr.tel.,ale nalegal i dostal go,piszemy do siebie ,naprawde dzieki niemu oderwalam sie od mysli o K,o szarej codziennosci i wrocilam odmieniona:) napisze pozniej wiecej,doczytam Wasze opowiesci ,bo mam troche zaleglosci,ale powiem Wam,ze myslalam o Was i od razu po powrocie wlaczylam komp ...pozniej napisze ..pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przyjemnej podróży i miłego pobytu Elewacjo. Ja tam chętnie czytam Twoje "porady sercowe". Są mądre i wyważone. Zazdroszczę Ci tego, bo mnie często ponosi. Zwłaszcza jak zauważam jak naiwne kobietki dają sie manipulować podrywaczom, którzy traktują je jak zabawki na swój użytek. Pobawią się a potem odkładają do szuflady i każą im tam siedzieć aż do następnego razu jak im przyjdzie ochota na zabawę. A one zachodzą w głowę, dlaczego zamilkł, dlaczego nie pisze. Chcą żeby utwierdzać je w przekonaniu, że jak nie pisze to nie znaczy, że nie kocha nadal. Napiszę to jeszcze raz. Mężczyzna, który kocha i szanuje kobietę nie sprawi jej nigdy świadomie bólu. Nie będzie traktował jej jak zabawkę. Będzie dbał o nią i jej samopoczucie. Jak nie może lub nie ma czasu napisać kilku słów to wcześniej ją o tym uprzedzi. a juz na pewno nigdy nie urządzi jej hustawki uczuciowej. Mamy meżów, dzieci, swoje domy, czasami miewamy k, ale to nie znaczy, że mamy się godzić na podłe traktowanie z ich strony. Naprawdę nie warto. Cieszę się muszelko, że dobrze odpoczełaś 🌼. Własnie takiego dowartościowania było Ci trzeba. Zresztą nie tylko Tobie :-). Miłej i chłodnej niedzieli życzę wszystkich czarownicom 😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Czy trzeba zabić tę miłość? Miłość, szczególnie wysokiej próby, jest towarem tak bardzo deficytowym, że walczenie z nią byłoby niewybaczalnym błędem. Ale czy potrafimy kochać naprawdę więcej niż jedną osobę? Nawet jeśli tak, to jednak z jakichś tajemniczych powodów uznajemy, że miłość wyraża się najlepiej poprzez wyłączność, wierność i poświęcenie. To nie znaczy, że miłości do drugiej osoby trzeba się wyprzeć. Wystarczy ją poświęcić. Dzięki poświęceniu wartości nabiera nie tylko to, na rzecz czego rezygnujemy, ale również to, z czego rezygnujemy. W ten sposób możemy zachować jedną i drugą miłość. Pod warunkiem jednak, że damy wyraz tej poświęconej mówiąc np.: "Kocham cię i pragnę, ale postanowiłem nie realizować swoich pragnień i poświęcić je, aby uchronić to, co uznałem za ważniejsze". Jest nadzieja, że dzięki temu suma miłości we wszechświecie się powiększy. Czy zdarzają się dobre romanse? Dobre romanse zdarzają się, ale to nie są romanse łatwe. Podejmujemy je z wahaniem i obawą, kiedy uwikłamy się w beznadziejny układ i nasze serce wyje z tęsknoty i samotności. Wtedy pójście za jego głosem może okazać się wyzwalające. Jeśli nam się poszczęści, będziemy wreszcie z kimś, kto szanuje i docenia naszą miłość, odpowiada zachwytem na zachwyt. Ale to już nie jest romans. Zaczyna się coś ważnego." Nie zawsze zgadzam się z Eichelbergerem, ale tu trafił!! Całość: http://kobieta.gazeta.pl/kobieta/1,96115,7994124,Czy_trzeba_zabic_te_milosc_.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miłość na pewno nie jest zniewalającym i upokarzającym przywiązaniem do drugiej osoby ani pragnieniem przyłożenia kojącego plastra na nasze obolałe serce i ciało. Wyznania i deklaracje w rodzaju: bez ciebie jestem nikim; tylko ty możesz mnie uszczęśliwić - są wyrazem uzależnienia, a nie miłości. Miłością nie jest ślepe pożądanie, które z drugiej osoby czyni pozbawiony cech ludzkich przedmiot. Miłością nie jest też potrzeba zaopiekowania się "biedactwem", by sobie poprawić samopoczucie, wystąpić w roli wybawiciela (-ki). Przeżywaniu miłości powinno towarzyszyć poczucie swobody, radości i lekkości oraz szacunku i zachwytu dla wybranej osoby. dla mnie ten fragment jest istotny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nova-ja
Pięknie piszecie fantasy i śliwko o miłości, jednak u mnie jest inaczej. Nie będę się rozpisywać ale możecie mnie zlinczować i dobić, ale podjęłam decyzje, bardzo ważne decyzje co do M.: bez względu na to co się między nami teraz wydarzy, albo w ogóle w przyszłości, to ja będę się zgadzać na wszystko byle on był. Jeśli będzie chciał kochanki- będę, jeśli przyjaciółki, będę a jeśli znajomej, też będę. A jeżeli znów odejdzie, poczekam bo wróci. Nie za tydzień, to za kilka, ale wróci chociaż na jakiś czas. Możecie mnie zgnoić, zbesztać, jako kobietę bez klasy i honoru, ale to moja decyzja, takie podejście do nas. On o tym nie wie i nie dowie się. Ja nie chcę od niego wyznań, miłości, deklaracji, żeby poświęcał czas, rodzinę aby w ten sposób udowadniać mi uczucia. Ja tylko chcę aby BYŁ a ja go przyjmę. Między nami znów pojawiły się trudne sprawy, choć spotkanie dopiero pojutrze, on znów ucieka, dręczy się. Nie wiem co będzie, jest bardzo cieżko, nie chcę teraz pisać szczegółów. Do spotkania dojdzie, ale możliwe, ze usłyszę znów bolesne raniące słowa. Na pewno mnie jednak przytuli, nic więcej na razie nie wiem. Czekam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nova-ja, nikt tu Cię nie potępi. To Twoje wybory i Twoje życie. A jak będzie Ci źle to zawsze masz nas 😍 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszelka czarno-biala
Nova---jestesmy razem z Toba,wiem jak to jest jak sie kocha,chce sie,by on byl choc na chwile,by go zobaczyc,dotknac,przytulic,ja doskonale Cie rozumiem,sama to przerabialam ,nawet na ta chwile,kiedy on bedzie i ma sie tego swiadomosc,czeka sie z utesknieniem,liczy sie dni do tej godziny kiedy on pojawi sie,a czas dluzy sie wtedy niemilosiernie...Kochana,masz nas:) Fantasy---piekne slowa..to my jestesmy najwazniejsze,to siebie stawiamy na pierwszym miejscu,tylko ja tak bardzo sie kocha to czlowiek czasem nie panuje nad emocjami i nie potrafi odejsc kiedy powinien,niestety takie zycie,moj niestety nalezal do tych zupelnie pozbawionych braku klasy,ale coz...wczoraj odezwal sie do mnie moj dawny adorator,ten o ktorym kiedys pisalam,ze tyle lat sie znalismy,a potem poroznil nas drobiazg i skonczyla sie znajomosc...wczoraj zadzwonil..ot tak po prostu,po wielu miesiacach przerwy,chcial sie spotkac,"bo dawno mnie nie widzial"...hi,hi..umowilismy sie na piatek:) Sliwka--zamurowalo mnie jak przeczytalam jakie teksty rzuca Twoj m...masakra,jak on wogole mogl uzyc takich slow w stosunku do Ciebie?nie dziwie sie,ze obecnosc k tak pozytywnie na Ciebie wplywa,ale wogole jest nie do pomyslenia by m tak sie odnosil do Ciebie..ja nie wiem co bym zrobila..chyba bym mu wymierzyla plaskacza w twarz:) z moim m roznie jest,ale co trzeba mu przyznac to to,ze ma klase,nawet jak go wkurze,to po prostu bez slowa wychodzi,ale nie zdarzylo sie nigdy by powiedzial mi w twarz tego typu slowa jak Twoj czy Mili m...kurcze,normalnie jestem w szoku:( Revolucja---oczywiscie,ze nalezy robic wszystko by m sie nie dowiedzial o k,ale pamietam,ze ja jak bylam z k to chodzilam z glowa w chmurach i bylo mi zupelnie obojetne co robi moj m..bylam szczesliwa i radosna..a jak przestalismy sie spotykac to po domu chodzilam zla i byle pierdola mnie wkurzala,a potem wyladowywalam sie na m...niestety takie realia:( a co u Ciebie?wypoczywasz? Mila---i jak sie czujesz?guzek zniknal?odezwij sie... Laska---Ty to pewnie juz spalona sloncem..pozdrawim cieplo i wypoczywaj:) Elewacjo--wracaj szybko do nas,bo potrzebujemy Twoich mardzyc rad:) Zielona--urlopowiczko,kiedy wracasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mila35
czytam was,ale nie mam jak pisac:( muszelko napisalas,ze jestes w szoku jak odzywa sie do mnie moj i sliwki maz.dopiero wczoraj co powiedzial,ze mam zamknac ryj i spierdalac.drzwi mam otwarte.od poniedzialku pracuje po 12godz.i tak do piatku ma byc.wracam do domu padnieta a on czeka,zeby mu zrobic jesc...bo kuchnia to moja robota,on sie zajmuje oplatami.rozpierdala mnie to.jak probuje cos powiedziec,bo buntuje sie pomalu(po 15latach) to mi mowi,ze za madra sie robie i potem awantura.nie przemoca(choc boje sie go)ale psychicznie.popychal i poszarpal nie raz. Mam juz dosc wszystkiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nowa-ja My tutaj jestesmy zeby ciebie wspierac nie krytykowac. Chyba moge smialo powiedziec ze kazda z nas ma za soba cos podobnego w zanadrzu ... niby mamy juz dosc calej sytuacji ale cigale ich przyjmujemy z powrotem. Osobiscie przyjela bym mojego exa gdyby troche zawalczyl o mnie ... ale do poki on nie wie jak to zrobic dopoty moze sobie tylko o mnie pomazyc. Chcesz zeby on zwyczajnie BYL... i zdajesz sobie sprawe (mam nadzieje) z tego ze na ten moment to jest najwazniejsze w twoim zyciu. Oczywieste (dla mnie) jest to ze on jest z toba bardzo zwiazany. Zycze tobie zeby tym razem wam sie udalo bez dramatow i zeby tego uniknac zapytaj go czy jest cos co TY mogla bys zrobic dla niego zeby nie czul wyrzutow sumienia. .... Ale jak on taki sensytywny to moze tez ma wyrzuty sumienia w stosunku do ciebie i jest w stanie yo-yo. Rzuca sie pomiedzy swoja rodzina i kochanka. To na dluzsza mete nie jest zdrowe bo sam siebie psychicznie wykonczy a przy okazji ciebie zranil juz nie jeden raz. Muszelka ... ty mala czarownico ... adorator na wakacjach a teraz spotkanie ze starym kolega??? No no wiedze ze lato pieknie tobie sluzy ... rozwijasz skrzydelka i czarujesz plec przeciwna . Najwazjeniesze do dobre poczucie swojej wartosci ... to mozna gory przenosic ... no i przy okazji super samopoczucie ... ciagly usmiech na twarzy. Nawet nie wspominaj tamtego starego grzyba!!! Sliweczka ... jak czytam twoje wpisy to mam wrazenie ze jestes kobieta ktora wie co chce ... Zaden czlowiek nie powinien ponizac inna osobe tyb bardziej maz zone a psychiczna przemoc jest nie do przyjecia (fizyczna rowniez) ... Dzisiaj, teraz nadszedla czas zeby ustawic twojego meza, on (chyba wie) bez ciebie sobie nie poradzi ... Albo w ta albo w tamta .... Czarownice Mila i Sliweczka... koniec z psychiczna przemoca waszych facetwo!!! Ona jest gorsza niz fizyczna bo zajmuje lata zeby zamienic super kobietke na istote ktora czuje sie zerem i nie potrafi myslec za siebie. Ufam ze u was jeszcze tak nie jest ... ale obawiam sie ze wasze malzenstwa sa zagrozone. Musze dodac ze w takich sytuacjach wyksztalcenie kobiet jest nie wazne ... jak taka trafi na smierdziela ktory uwaza sie za wlasciciela takiej kobiteki to czy ona miec doktoraty albo tylko podstawowke nie ma znaczenia... No to sie rozpisalam ... Pozdrawiam reszte czarownic 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszelka czarno-biala
Revolucja---buziak dla Ciebie:)ale sie usmialam z tego "starego grzyba"ha,ha ,ha,Ty to dobra jestes:) Mila---wspolczuje:(brak slow... a ja powiem Wam Kochane ze odzylam...lato mi sluzy,mam teraz do konca lipca wolne i korzystam z urokow tej pieknej pory roku,jezdze rowerem,spaceruje,jutro ide do znajomej na dzialke pomoc jej zbierac porzeczki i agrest,a poza tym wczoraj przesadzalam moje kwiaty doniczkowe..powiem Wam,ze uwielbiam kwiaty,ponoc mam do nich "dobra reke"i mam w domu mnostwo kwiatow doniczkowych..no i czekam na piatek i spotkanie z moim dawnym adoratorem..powiem Wam,ze nie moge sie tego spotkania doczekac:) i nie mysle juz o tym "starym grzybie":D buziaki Czarownice

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nova-ja
Dziewczyny strasznie dziękję, ze mnie wspieracie, bo spodziewałam się raczej krytyki za moją naiwność i słabość. Jestem świadoma tego co robię, że daę się ranić, ale tak, jestem na etapie że chcę aby był, za wszelką cenę. On nie jest złym człowiekiem, nie bawi się mną i nie pomiata, on miota się sam. Tak jak napisałaś revol- ucjo, yo yo, ale nie chodzi o wybór w sensie odejścia od żony, tylko wierności. Być wiernym, czy mieć mnie, i dla niego to za trudne. ;-( A ja bylabym w stanie poswięcić bycie kochanką, gdyby tak trzeba, aby zostać przyjaciółką, choć bardzo niechętnie. Jutro się spotykamy, kilka dni temu już zdążył się rozmyślić i odwołać „randkę, potem znów się umówić po koleżeńsku, także nie wiem czy idę na randkę czy na pogawędkę. A najtrudniejsze, że to ja będę musiała zdecydować, bo wiem, ze jak go sprowokuję to ulegnie, a jak powiem nie to będzie nie. Nie wiem jaką podejmę decyzję Ale trzymajcie kciuki. Mooocno. Mila bardzo masz teraz cieżko, nie wiem co powiedzieć. Czy masz jakieś plany, zamiary co zrobić aby ą sytuację zmienić? Przecież nie możesz tak żyć. Mój mąż też miewa niewyparzony jezyk, ale bardzo rzadko i zawsze się potem rehabilituje, nie jest to czeste, ale wiem, jak boli kiedy się zdarzy Musisz jakoś zadziałać, nie wiem jak bo za mało was znam ;-( Muszelko szalejesz ;-) Adorator no no. Ale powiem wam, ze ja ostatnio miałam 5 adoratorów naraz. Była u nas ekipa remontowa 5 fajnych opalonych chłopa, miłych sympatycznych, niektórzy nawet przystojni. Jeszcze przyjdą na jeden dzień, i cieszę się. Revolucjo mój zawalczył, oj przez zeszły tydzień to o mnie zawalczył ładnie. Ale co z tego jak próbował uciec jeszcze przed spotkaniem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×